Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.09.18 - 16:56     Czytano: [1225]

Dział: Głos Polonii

W trosce o Polskę

i patriotów polskich



27 września wysłałem do ambasadora RP w Canberze list, w którym zamieściłem swoje uwagi odnośnie skrajnie brutalnych i pozastatutowych antypolskich poczynań Komisji Europejskiej i bierności w tej sprawie władz polskich. Uwagi w tym liście postanowiłem uzupełnić jakże wymownymi i pouczającymi oraz przestrzegającymi przed możliwością powtórzenia się dzisiaj tego, co spotkało Polskę i Polaków w latach 1939-43, moimi poniższymi dwoma artykułami.

........


Haniebny zamach stanu

Z okazji 79 rocznicy agresji Niemiec hitlerowskich na Polskę, w dziennik „Rzeczpospolita” (2.9.2018) opublikował obszerny i rewelacyjny artykuł Piotra Bożejewicza pt. „Wrzesień’39: Dlaczego Francja i Anglia nie zaatakowały Rzeszy” omawiający politykę Francji i Anglii wobec Polski w 1939 roku na tle sytuacji międzynarodowej i reakcję tych państw na niemiecką agresję na Polskę. Oba te państwa w zawartych umowach z rządem polskim zobowiązały się bronić niepodległości Polski. Tymczasem nie tylko, że nie wywiązały się z tej umowy wojskowej, ale w czasie, kiedy naród polski samotnie walczył z Niemcami, a od 17 września także ze Związkiem Sowieckim, rządy francuski i angielski z pomocą polskiej antysanacyjnej opozycji dokonały – według słów Piotra Bożejewicza – haniebnego zamachu stanu. Francji i Anglii także nie podobał się rząd sanacyjny, bo prowadził niezależną polską politykę zagraniczną, a oba rządy chciały, aby Polska była ich pachołkiem – państwem realizującym ich politykę. Otóż, kiedy na Polskę napadł 17 września 1939 roku Związek Sowiecki i rząd polski, aby nie wpaść w łapy Stalina, udał się do sąsiadującej z Polską i neutralnej Rumunii, cała ta trójca – polska opozycja antyrządowa, Francja i Anglia postanowiły z pomocą Rumunii wykorzystać to na swoją korzyść. Paryż i Londyn zmusiły Rumunię do internowania polskich władz i jednocześnie wypuszczenia z niej do Paryża jedynie Sikorskiego i „ludzi, których on wskaże”. W taki to haniebny sposób gen. Sikorski i jego klika wraz z rządami francuskim i angielskim dokonali zamachu stanu w wewnętrznych stosunkach polskich. Jak pisze Władysław Pobóg-Malinowski w swej „Najnowszej historii politycznej Polski” (t. 3, Londyn 1960): „…ambasador Francji w odrodzonej Polsce (Noel) nie tyle reprezentował Republikę, co grał rolę osiemnastowiecznego (ambasadora Rosji w Warszawie) Repnina. Wykorzystano tych polskich podłych pachołków, a w 1945 roku dano im kopniaka w tyłek, uznając władzę Stalina nad Polską. Niestety, mało kto o tym wie.

Nikt z polskich historyków nie postawił pod pręgierzem Francję za inspirowanie tego haniebnego i podłego zamachu stanu. Paryżowi do dnia dzisiejszego uchodzi to na sucho, chociaż i dzisiaj Francja brutalnie wtrąca się w sprawy polskie. A my nadal stulamy ogon pod siebie i udajemy, że nic się nie dzieje, wyznając złudną teorię, że jak będziemy cicho siedzieć to przetrwamy.

Jakże podobna do sytuacji z września 1939 roku jest to co dzisiaj wyprawia totalna opozycja „polska”, latająca do Brukseli, Berlina i Paryża ze skargami na polski rząd i razem z nimi -zagranicą dążąca do obalenia rządu polskiego, wybranego w wolnych wyborach przez naród polski w 2015 roku.

Władysław Pobóg-Malinowski pisze: „Koła te (politycy francuscy) od dawna skupiały przy sobie różnych większych i pomniejszych przedstawicieli opozycji polskiej (byli to głównie narodowcy, tylko jak widać nie polscy a z piekła rodem! – M.K.), - od początku niepodległości też zawsze żerowały na polskiej hańbie: lokajstwie karłów i naiwności prostaczków politycznych – i próbowały ingerować w wewnętrzne sprawy polskie…” (str. 69).

Dzisiaj czyni to z Polską Unia Europejska, a zdrajcy z PO i Nowoczesnej wysługują się im. Swoją zdradę usprawiedliwiają tym, że Polska jest w Unii Europejskiej więc oni mają prawo – tak jak mówiąca w XVIII wieku Targowica – troszczyć się o Polskę. XVIII-wieczna targowica stawała w obronie swoich przywilejów, a dzisiejsza neoTargowica z pomocą unijnych „bagnetów” chce powrócić do koryta władzy, które utraciła w 2015 roku. Nawet za cenę utraty przez Polskę niepodległości. A żeby naród polski „wziąć za mordę”, chcą z Polski zrobić wieloetniczny kołchoz. Bo wieloetnicznym kołchozem łatwiej jest rządzić, w myśl powiedzenia: dziel i rządź.

Prawdziwi psubraty!!!

Mam nadzieję, że przyjdzie ten czas (bo PiS to parta bez jaj!), że któregoś dnia patriotyczne siły narodu wezmą sprawę w swoje ręce i rozprawią się z neoTargowicą (Targowiczan w 1794 r. wieszano). Bowiem opresjonowany naród polski zawsze się buntował, chwytał za broń i walczył ze swoimi prześladowcami i zdrajcami. I nie pomogą im wtedy żadni Junckerzy, Timmermansi i Verhofstadci.

Marian Kałuski


Jeszcze bardziej ciemna strona gen. Władysława Sikorskiego

Jedną z czołowych postaci polskiego życia polityczno-wojskowego w 1. poł. XX wieku był Władysław Eugeniusz Sikorski (1881- 4 lipca 1943 na Gibraltarze), przed I wojną światową jeden ze współzałożycieli i członków kilku polskich organizacji niepodległościowych, podczas wojny żołnierz Legionów Polskich, następnie w Wojsku Polskim – od 1920 roku w stopniu generała, jeden z zasłużonych dowódców podczas wojny polsko-bolszewickiej (1919–21), premier rządu polskiego 1922–23) i minister spraw wojskowych 1923–24, w latach 1925-28 dowódca VI Okręgu Korpusu we Lwowie. Podczas przewrotu majowego w 1926 roku nie był neutralny, lecz udzielił pomocy wojskom rządowym. To go skonfliktowało z marsz. Józefem Piłsudskim i dlatego w 1928 roku został odsunięty od eksponowanych stanowisk, pozostając od 1928 roku w dyspozycji ministra spraw wojskowych. Należąc do opozycji spiskował z Francją przeciw Polsce, który widziała w nim posłusznego wykonawcę jej polityki.

Podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 roku, kiedy wojsko polskie walczyło z agresją niemiecką i sowiecką, zamiast walczyć, także przeszedł do Rumunii i z pomocą Francji i częściowo Anglii dokonał haniebnego zamachu stanu. Odsunęli oni od władzy legalny rząd polski, wpływając na Rumunię, aby jego członków internowała. Jednocześnie on i jego ludzie bez żadnych trudności udali się pospiesznie do Francji, gdzie już 28 września, a więc jeszcze przed ustaniem walk w Polsce, podjął się – za przyzwoleniem aliantów – tworzenia polskiej armii na uchodźstwie. 30 września 1939 roku nowym prezydentem RP został Władysław Raczkiewicz (na te stanowisko mianował go dotychczasowy prezydent Ignacy Mościcki), a ten jeszcze tego samego dnia mianował gen. Sikorskiego nowym premierem rządu Rzeczypospolitej. Francja i Anglia natychmiast uznały ten rząd za legalny. Był on tak „legalny” jak udział tych państw we wrześniowym zamachu stanu! 7 listopada gen. Sikorski został także Naczelnym Wodzem i Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych Wojska Polskiego, stając się prawdziwym dyktatorem państwa polskiego na obczyźnie.

Dokonanie haniebnego zamachu stanu z pomocą obcych państw nie jest jednak jedyną ciemną stroną w biogramie gen. Władysława Sikorskiego.

Gen. Sikorski okazał się być małym i mściwym człowieczkiem. Jak małym i mściwym człowieczkiem niech poświadczy to, że będąc w latach 1939-43 premierem i Wodzem Naczelnym, podczas swoich niezliczonych przemówieniach ani razu nie wymienił nazwiska Piłsudskiego (Pobóg-Malinowski, str. 92). Nie zadowoliło go zdobycie władzy. Postanowił się zemścić na piłsudczykach – tak wojskowych jak i cywilach. Jeszcze przebywając we Francji jego rząd powołał – nie czekając na osąd narodu i historii komisję do osądzenia sprawców klęski wrześniowej. De facto nie chodziło o szukanie winnych, a tylko o podłe mszczenie się na piłsudczykach. Zaczęto zamykać ich w obozie w Cerizay, co wywołało niesmak, zdziwienie i sprzeciw francuskich gospodarzy. Wkrótce Francja upadła, a więźniów pod strażą przewieziono do Szkocji, gdzie założono dla nich i nowych więźniów nowe obozy – dla niektórych generałów i oficerów w Rothesay, a dla innych generałów i oficerów oraz osób powiązanych z sanacją obóz na wyspie Bute. Jak pisze Sławek Zagórski („Menway” 2.2.2015): „…na wyspie osadzono do 1700 osób powiązanych z sanacją. W tym żonę Marszałka Piłsudskiego, Aleksandrę, premiera Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego i 20 generałów. Świadkowie mówią o ponad stu osobach, które w okresie osadzenia na Wyspie Węży umarły z rożnych przyczyn.

Znany pisarz i pilot Janusz Meissner, który przetrwał obóz na wyspie Bute wspominał: "Jak tylko mógł, Sikorski bezwzględnie kneblował swoją opozycję, marnując najbardziej wartościowy, patriotyczny potencjał ludzki. W sposób małostkowy, mściwy i podły rozliczał się z nienawistną mu sanacją piłsudczykowską" („Wspomnienia pilota” Kraków 1985).

Obóz rozwiązano w czerwcu 1942 roku, kiedy poseł Partii Pracy, Henry Morrison, złożył interpelację w parlamencie tyczącą się "dziwnych wydarzeń na wyspie Bute, o których Izba powinna wiedzieć". Skandal, jaki przy tym wybuchł, zmusił polskie władze do likwidacji obozu i zwolnienia osadzonych. Sikorski nie dał jednak za wygrane. Kolejny obóz założony przez rząd Sikorskiego nawet w pełni zasługuje na określenie koncentracyjny.

Zagórski pisze: „Obóz ten oficjalnie nazywał się Wojskowym Obozem Karnym, najpierw przez krótki czas był umiejscowiony w Kingledoors, aby ostatecznie trafić do Shinafoot. Miał być on otoczony podwójnym pasem ogrodzenia z drutu kolczastego i wieżyczkami strażniczymi z karabinami maszynowymi… W czasie akcji niszczenia tajnych akt, którą przeprowadzono po wojnie, znakomita większość dokumentów przepadła. Pozostały jedynie wspomnienia ludzi powiązanych w różny sposób z istniejącym obozem. Ówczesny oficer prasowy Stanisław Strumph-Wojtkiewicz tak pisał o Shinafoot w swoich wspomnieniach: "Warunki tam panujące były bardzo podobne tym z hitlerowskich kacetów. Głodowe racje żywności, tortury i morderstwa były na porządku dziennym…". Przez wielu Strumph-Wojtkiewicz uważany jest za osobę mało wiarygodną, jednak jego wersję potwierdza znakomity chirurg o światowej sławie, profesor Adam Majewski, wówczas lekarz w Polskim Szpitalu Wojskowym w Edynburgu (Szkocja) w swojej książce "Wojna, ludzie, medycyna" (Lublin 1972).

Maciej Feldhuzen, były więzień obozu pisał w paryskiej "Kulturze” w latach 50: "Na czele obozu dyscyplinarnego w Shinafoot stanął kapitan Korkiewicz. Alkoholik, psychopata, sadysta, który własnoręcznie maltretował więźniów. Zakładano im od tyłu kajdanki na ręce i wieszano na poprzeczce u sufitu, a pan kapitan Korkiewicz sam wiszących dusił za gardło, bił po twarzach i kopał w brzuch."

Po śmierci Sikorskiego w lipcu 1943 roku obozy zostały zlikwidowane przez nowego Naczelnego Wodza, gen. Kazimierza Sosnkowskiego, a dokumenty hańby zniszczone.

Dla ludzi zdrowo myślących nie ulega wątpliwości, że PO z Nowoczesną jak tylko dorwą się do władzy z pomocą zdrajców (neoTargowicy) i zagranicy, to tak samo jak Sikorski będą robili z działaczami PiS i ludźmi związanymi z tą partią. Wszak bez przerwy grożą stawianiem polityków PiS przed trybunałem stanu, a Schetyna nawet zagroził zemstą (oczywiście w imię sprawiedliwości a la Sikorski) sędziom, którzy nie podobają się PO (Niezależna 27.9.2018). Z tym, że teraz będzie nie jeden, ale dziesiątki obozów koncentracyjnych, możliwe że zwanych „szetynkami”, w których będzie miało ubaw setki korkiewiczów, kto wie czy głównie nie z Komitetów Obrony Demokracji i „czarnych kobiet”. Bo wśród wielu ich członków bucha wprost zwierzęca nienawiść do PiSu.

PiS, weź się wreszcie za prawdziwe ratowanie Polski i swojej własnej skóry przed krwiożerczymi zdrajcami z totalnej opozycji. W każdym cywilizowanym kraju zdrajców się karze. A nie czeka ze stoickim spokojem aż oni dopną swego i rozpoczną krwawe żniwa.

Marian Kałuski
Melbourne

Wersja do druku

Ricky Dick. - 06.11.18 7:48
Naga prawda.

Książę Adam Jerzy Czartoryski powiedział kiedyś, że w swoim długim życiu widział tylko dwie partie: tych, którzy służyli Polsce i tych, którzy służyli obcym.

Tak skutecznie służyli obcym, że Polska zniknęła z map świata na długie 123 lata, niemal cały wiek 19. i trochę dłużej.

Od 1944 r. naród polski musi dzielić swoje terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, która reprodukuje się w kolejnych pokoleniach UB-eckich dynastii i wysługuje się obcym i każdemu, kto zapłaci za pasożytowanie na historycznym narodzie polskim (Michalkiewicz).
Rodacy, nie miejcie złudzeń w kwestii z kim mamy do czynienia i jakie potężne siły oraz ich finansowanie stoją przeciwko Polsce.
Zdrajcy i renegaci obsiadają wszelakiej maści partie i partyjki opłacane przez rzekomych, naszych strategicznych partnerów i przyjaciół.

W normalnym państwie takich stawia się pod mur przed plutonem egzekucyjnym.

Lubomir - 01.10.18 20:27
Szukanie idealnej historii i idealnych Polaków, może usłać trupami niejedną polską drogę. Tymczasem Niemcy znów usiłują rozwalić Europę. Niemiec Klaus Iohannis, sprawujący urząd prezydenta Republiki Rumunii - wyłamuje się z regionalnej solidarności. Sprzeciwia się polityce odnowy Europy silnych ojczyzn. Polityce proponowanej przez Polaków i Węgrów, i oburącz podpisuje się pod niemiecką polityką obalania Europy przy pomocy multi-kulti oraz islamistów z Azji i Afryki. Solidarność niemiecka znów staje się groźna dla Europy.

Ania - 01.10.18 11:15
Żeby zrozumieć i oceniać działania polskich oficerów trzeba znać tak jak oni klęskę rosyjskiego wojska w walce z żydobolszewikami.
Zydobolszewicy najpierw przeprowadzili atak propagandowy i przeniknęli do systemu łączności rosyjskiego wojska. Całością kierował Jakow Swierdłow. Żydobolszewicy wojskowym ofiarom swojej propagandy nakazali nosić czerwone wstążeczki. I tak wojsko rosyjskie stało się zagrożeniem dla rosyjskich elit i narodu a po ilości czerwonych wstążeczek żydobolszewicy oceniali morale wojska.
Do wojska pcha się biedota i nie ma tam intelektualistów podobnie jak w milicji. Funkcjonowanie tych organizacji oparte jest na PROPAGANDZIE. Celem propagandy jest stworzenie zbiorowej nienawiści do wyznaczonego narodu, religii i "WROGA" wewnętrznego. Jeżeli w danym państwie propaganda tworzy nienawiść do "wroga" wewnętrznego oznacza to, że działa tu obca agentura. Jeżeli dowództwo wojskowe przeszło szkolenia za granicą tak samo oznacza to przez kogo zostaliśmy skolonizowani.
Bajki o demokracji, wolności i reformach sądownictwa są dla naiwnych i głupich.
Do Polski trzeba ściągać obcy naiwny kapitał i ich po prostu okradać bo w tym jesteśmy najlepsi.

Wszystkich komentarzy: (3)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1848 roku
Wojska powstańcze w Wielkopolsce odmówiły demobilizacji.


26 Kwietnia 1959 roku
Urodził się Stanisław Sojka, polski piosenkarz, instrumentalista i kompozytor jazzowy.


Zobacz więcej