Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 17.07.16 - 13:39     Czytano: [983]

Dział: Oko Cyklopa

BIEG DO BAZY...(5)



OKO CYKLOPA

Sławomir M. Kozak









Aniutkowi poświęcam…























BIEG DO BAZY... (5)


29 lipca


Bruce Ivins - samobójstwo

Wiodący, amerykański ekspert broni biologicznej popełnił samobójstwo na dzień przed postawieniem mu zarzutów o udział w zamachach z użyciem wąglika, jakie miały miejsce w 2001 roku. Wąglik z tego właśnie laboratorium zabił pięć osób. Główny podejrzany w tej sprawie, doktor Phillip Zack, nie został nigdy oskarżony ani nawet wymieniony w mediach. Zack został zwolniony z laboratorium biologicznego w Fort Detrick, za stosowanie mobbingu wobec pracownika laboratorium, będącego wyznawcą islamu. Ten sam pracownik otrzymał zresztą list z wąglikiem jeszcze zanim dotarły one do innych poszkodowanych. Po wyrzuceniu z pracy Zack nielegalnie pojawił się w laboratorium, co zarejestrowały kamery dozorujące obiekt. Ivins zginął na skutek przedawkowania niedostępnych bez recepty tylenolu i kodeiny. Miesiąc wcześniej uniewinniono innego naukowca z Fort Detrick, któremu FBI zarzucało udział w zamachach wąglikiem. Naukowiec ten, Steven Hatfill wytoczył sprawę Departamentowi Sprawiedliwości o naruszenie jego dóbr osobistych i w drodze ugody otrzymał 5,82 miliona USD. 62-letni Ivins dostał w 2003 roku prestiżową nagrodę Medycznego Instytutu Badawczego Armii Amerykańskiej przyznanej pracownikom cywilnym za pomoc w rozwiązaniu technicznych problemów związanych z produkcją szczepionki przeciw wąglikowi(1).

Interesujące są jeszcze dwa inne wypadki. Rozbicia samolotów o budynki w USA. Pierwszy miał miejsce 11 września (!) 1994 roku, kiedy to jednosilnikowa Cessna 150L, na której pokładzie znajdował się niejaki Frank Eugene Corder, wbiła się w ścianę, dwa pietra poniżej prezydenckiej sypialni Białego Domu. Natomiast 5 stycznia 2002 roku Cessna 172R uderzyła w budynek Bank Of America w miejscowości Tampa na Florydzie. W samolocie znajdował się wówczas piętnastoletni Charles Bishop. Wszystko wskazuje na to, że w obu wypadkach w chwili uderzenia samolotów w cele, za sterami siedzieli martwi ludzie, a maszyny prowadzone były zdalnie. W pierwszym przypadku mogło chodzić o przetestowanie zdalnego kierowania samolotem. Wzbudzając przy okazji strach Amerykanów krótko po pierwszym zamachu bombowym na WTC. W drugim mogło chodzić o podtrzymanie mitu o łatwości pilotowania samolotu typu Cessna, na którym uczyli się latania arabscy „terroryści”. Skoro potrafił coś takiego zrobić piętnastolatek, po kilkunastu godzinach szkolenia, to przecież terroryści mogli dokonać tej samej sztuki z B757. Bishop’owi dorobiono łatkę miłośnika Osamy i całej Al Kaida’y, który postanowił uderzyć, jakże by inaczej, w symbol Ameryki. Wybrał bank. Przekaz czytelny. Mający do tego w nazwie słowo „America”. To, że rzecz miała miejsce na Florydzie, na pewno nie utrudniło sprawcom tej mistyfikacji. Jak wykazałem wcześniej, katastrofy lotnicze nie są w ostatnich latach zjawiskiem niezwykłym w Ameryce. Zwłaszcza te niewyjaśnione. A klucz do ich zrozumienia jest wspólny.

W latach 70. Amerykanie doświadczyli tego, co w naszym kraju stało się w pewnym momencie zajęciem niezwykle popularnym. Otóż coraz częściej zdarzały się wówczas porwania samolotów pasażerskich. W tamtych latach władze w Polsce próbowały przeciwdziałać takim przypadkom za pomocą Wojsk Obrony Powietrznej Kraju, bądź podróżujących w charakterze pasażerów milicjantów, awansowanych później do miana antyterrorystów. Zresztą tylko do czasu, kiedy ci ostatni sami zaczęli porywać samoloty. Amerykanie postanowili rozwiązać problem w sposób nowatorski i dający pewność wygranej z potencjalnymi porywaczami. Zakładając, że jeśli nawet terroryści zastrzelą całą załogę i tylu pasażerów, na ilu wystarczy im amunicji, nadal zawsze zostaje spora grupa ludzi którą opłaca się sprowadzić bezpiecznie na ziemię. Wraz z samolotem pozostającym w jednym kawałku. System, którego kodowej nazwy nigdy nie opublikowano, wtajemniczeni nazwali Home Run(2) . Stworzyli go dwaj amerykańscy naukowcy pracujący dla DARPA(3) . Pozwala on na bezpieczne sprowadzenie samolotu na ziemię bez udziału, a nawet wbrew woli osób, siedzących za sterami maszyny. System opiera się na dwóch podstawowych elementach. Pierwszy, to układ audio, który załączony zdalnie, pozwala na odsłuch wszystkiego, co dzieje się w kabinie pilotów. Jednak zbierając dźwięk z mikrofonów normalnie służących do nagrywania dla potrzeb CVR(4) , odcina ten ostatni. Znaczy to, że taśma czarnej skrzynki pozostaje czysta, jeśli przejęcie maszyny odbywa się wcześniej, aniżeli pół godziny przed zakończeniem lotu. Mikrofony nie przekazują głosu do nagrywarki, wykorzystując ten kanał do transmisji na ziemię. Drugi element, to oczywiście zdalne kierowanie samolotem. Od czasu, kiedy wprowadzono sterowanie hydrauliką samolotu za pomocą impulsów przekazywanych do poszczególnych obwodów, sprawa stała się prosta. Pilot naciskający nogą pedały nie oddziaływał już siłą mięśni na ster kierunku, ale wysyłał w ten sposób sygnał do układu hydraulicznego, który wykonywał za niego „ciężką robotę”. Podobnie z ruchem wolantu, czy przepustnic silników. Od tamtej pory droga do pełnej komputeryzacji lotu była bliska. Niedługo potem lot po zadanej linii drogi, czy lądowanie samolotem w warunkach zerowej widoczności nie stanowiły dla załogi problemu. Piloci nadal byli obecni fizycznie w samolocie, jednak samo lądowanie mogło się odbywać bez ich zaangażowania. A później ... Wystarczyło się już tylko „wpiąć” między System Zarządzania Lotem(5) , a układem wysyłającym sygnały do poszczególnych obwodów samolotu. Jako, że miejsce to zajmował już wtedy komputer, należało go tylko zmusić do zdalnej współpracy. Cała operacja od strony technicznej polega na otwarciu „tylnych drzwi” do pokładowego komputera. Podejrzewa się, że do tego celu wykorzystano samolotowy transponder(6) , którego kod jest swego rodzaju „zamkiem” do tych drzwi. Co prawda, nawiązane w ten sposób połączenie odcina definitywnie jego sygnał zwrotny, sprawiając że samolot przestaje być widoczny dla kontroli ruchu lotniczego. Transponder pozostaje jednak swoistą furtką transmisyjną dla przejmującego kierowanie nim operatora. Jednakże, aby takie sterowanie było efektywne musi być zachowana podstawowa zasada, jaką jest utrzymanie stałej dwustronnej łączności. Myślę, że wykorzystanie do tego celu modu S, który jest właściwie łączem transmisyjnym dla różnego rodzaju danych, spełniałoby podstawowe założenia owego systemu. Nie jest już żadnym cudem techniki wykorzystanie go do dwukierunkowego przesyłu takich elementów, jak korespondencja, ostrzeżenia, instrukcje, komunikaty różnego rodzaju, a także zbieranie danych z awioniki i radarów meteorologicznych samolotu. Sądzę, że z technicznego punktu widzenia odpowiednia modyfikacja systemu dla potrzeb przejęcia kontroli nad statkiem powietrznym nie jest przy dzisiejszym stanie techniki niczym nieosiągalnym. Zakładam, że do tego celu wystarczy umieścić na odpowiednim pułapie samolot typu AWACS(7) , z którego operator byłby w stanie prowadzić nieprzerwaną kontrolę nad przejętym samolotem. Możliwe, że specjaliści wykorzystali inny sposób, na przykład łączności satelitarnej(8) . Nowinki techniczne wprowadzane w życie w armii pojawiają się w powszechnej wiedzy wiele lat po ich dopracowaniu, na ogół wtedy, kiedy wojsko korzysta już z kolejnej generacji pierwowzoru. Podobnie było choćby z GPS(9) , który dopuszczony do użytku cywilnego miał dalece gorszą dokładność, aniżeli stosowany dla celów militarnych. Stan ten zresztą pozostaje aktualny do dziś. System Home Run został dopracowany w USA pod koniec lat 70., kiedy projektowano samoloty nowej generacji, a w latach 90. zabudowywano go właściwie seryjnie na dwóch typach samolotów. B757 i B767. To wspaniale tłumaczy użycie tylko tych dwóch typów w zamachach 9/11.

System funkcjonuje również na tych maszynach, które w początkach lat 90. zamówiły linie europejskie. Oprócz oczywistych korzyści niesie on jednak istotne zagrożenie, jakim jest wykorzystanie systemu wbrew woli przewoźnika przez wtajemniczonych operatorów posiadających dostęp do komputerów pokładowych. Kilkaset „uzbrojonych” w ten sposób maszyn lata dziś po całym świecie. W świetle wydarzeń 11 września stanowią potencjalne latające bomby. Były niemiecki sekretarz obrony, będący także ministrem nauki i techniki, Andreas Von Buelow w wywiadzie udzielonym gazecie „Tagesspiegel” 13 stycznia 2002 roku wspomniał o możliwości użycia tego systemu w wydarzeniach 9/11. Tak się składa, że narodowy przewoźnik niemiecki nie ma w swojej flocie akurat tych typów maszyn. I wcale nie dlatego, że jako koncern europejski preferuje samoloty marki Airbus. Lufthansa wykorzystuje zarówno B747, jak i B737. Jednak interesujących nas typów firmy Boeing, linia ta nie używa. Podobno Niemcy znaleźli w którymś z proponowanych im samolotów potwierdzenie podejrzeń Von Buelowa i zrezygnowali z amerykańskich rozwiązań.

Kiedy przypomnimy sobie, jak łatwo jest przejąć kontrolę nad każdym komputerem wzbogaconym o oprogramowanie PTECH, zrozumiemy sposób, w jaki wszystko się odbyło. Złamanie kodów dostępu do Home Run i przejęcie kontroli nad samolotami nie mogło być trudniejsze niż wygenerowanie fałszywych ech na wskaźnikach amerykańskich radarów. A pamiętając o współpracy FAA, NORAD i Secret Service, nie powinniśmy mieć wątpliwości, że dysponując takimi możliwościami można było zrealizować operację 11 września. Choć pewnie nadal pozostanie wielu wierzących w to, że za wszystkim stało kilkunastu uzbrojonych w plastikowe nożyki arabskich dwudziestolatków. A przecież wszystkie te wypadki były rozgrzewką, a następnie właściwym już biegiem do tej samej bazy, której genealogię przedstawiam w rozdziale BAZA.

1.- Patrz również rozdział KALENDARIUM – 2 października 2001.
2.- Home Run – (ang.) dosł. bieg do domu. W baseball’u – bieg do bazy. Określenie oznaczające zdobycie punktu. Jeżeli zawodnik uderzający uderzy piłkę tak, że nie złapana opuści obszar boiska, uzyskuje tzw. home run. Wówczas przebiega boisko zaliczając po kolei wszystkie bazy zdobywając punkt dla swojej drużyny.
3.- Patrz przypis nr 47.
4.- Cockpit Voice Recorder (CVR), to rodzaj magnetofonu nagrywającego wszelkie odgłosy i łączność w obrębie kabiny pilotów. System, pracujący na zasadzie pętli, zapisywał w roku 2001 ostatnie 30 minut rozmów. Obecnie regulacje międzynarodowe wymusiły konieczność zapisu dwugodzinnego.
5.- Flight Management Computer – komputer pokładowy.
6.- Urządzenie zapytująco-odzewowe zabudowane na pokładzie samolotu. Kiedy nadajnik radaru wtórnego wysyła do samolotu ciąg impulsów (zapytanie), a antena transpondera je zidentyfikuje, transponder wysyła odwrotną drogą ciąg impulsów do anteny radaru (odpowiedź). Odpowiedź taka, w zależności od trybu pracy (modu) zawiera różne informacje, jak kod identyfikacyjny samolotu (squawk), wysokość itp..
7.- AWACS (ang. Airborne Warning and Control System - Powietrzny System Ostrzegania i Kontroli) to system wczesnego ostrzegania i dozoru. W skład systemu wchodzą m.in. odpowiednio zaadaptowane samoloty dozoru radiolokacyjnego dalekiego zasięgu, przede wszystkim E-3 Sentry. AWACS jest używany przez siły NATO, lotnictwo wojskowe USA, brytyjskie Królewskie Siły Powietrzne, jak również lotnictwo Francji, Arabii Saudyjskiej i Japonii.
8.- Opis systemu zdalnego sterowania samolotem znajdzie czytelnik również w rozdziale poprzednim.
9.- GPS – Global Positioning System (ang. System Globalnego Określania Położenia – tłum. smk) jest systemem nawigacji satelitarnej utrzymywanym i zarządzanym przez Departament Obrony USA. Pozwala właścicielowi odbiornika GPS określić swoje dokładne położenie.


CDN

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1848 roku
Wojska powstańcze w Wielkopolsce odmówiły demobilizacji.


Zobacz więcej