Sobota 27 Kwietnia 2024r. - 118 dz. roku,  Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 01.09.23 - 17:27     Czytano: [924]

Wrzesień 1939 - obalamy mity





Żurawski vel Grajewski obala mity wokół września 1939 r.: Nasi przodkowie "zachowali się, jak trzeba"

Tragedia września 1939 r. od 84 lat jest przedmiotem gorących debat Polaków, a pamięć o niej, często zmitologizowana lub zgoła w złej woli zmanipulowana, argumentem w sporach politycznych kolejnych pokoleń. Dla amatorów historii powierzchownej jest też atrakcyjną pokusą wymyślania scenariuszy alternatywnych, w ramach których wynajdywane są "cudowne" sposoby ocalenia II Rzeczypospolitej, która miałaby przeżyć wbrew wyrokowi śmierci wydanemu na nią przez obu totalitarnych, a mocarstwowych sąsiadów - III Rzeszę Niemiecką i Związek Sowiecki - kolejną mutację imperium moskiewskiego.

W krótkim artykule nie sposób opowiedzieć o wszystkim, spróbujmy więc obalić jedynie najbardziej absurdalne, a jednocześnie najbardziej popularne mity związane z tą rocznicą.

Trzeba było pójść z Niemcami

Mit pierwszy mówi, że można było uniknąć klęski, godząc się na współpracę z Niemcami. Twierdzenie to wynika z ignorancji historycznej tak co do natury III Rzeszy i nazizmu oraz zamiarów Hitlera wobec Polski, jak i co do mentalnej kondycji ówczesnego pokolenia Polaków. Powoływanie się na przykład Czechosłowacji (która "skapitulowała dla zaoszczędzenia krwi") czy państw satelickich III Rzeszy (Chorwacji Ante Pavelicia, Francji Vichy, Norwegii Quislinga, Rumunii, Węgier, Słowacji), czy na los Holendrów, Duńczyków i narodów bałtyckich pod okupacją niemiecką jest nieporozumieniem.

Niemcy nie dlatego uznały traktat wersalski za dyktat, a swą sytuację po 1919 r. za nieznośną, że utraciły Eupen i Malmedy na rzecz Belgii, północny Szlezwik-Holsztyn na rzecz Danii, Kraik Hulczyński na rzecz Czechosłowacji czy nawet Alzację i Lotaryngię na rzecz Francji.

To straty terytorialne na rzecz Polski były powodem nieustającej frustracji Niemców, a doświadczenie 146 lat dla Pomorza i 123 lat dla Wielkopolski zaborów i germanizacji (a dla Śląska jeszcze dłużej) przekonująco wykazało, że z Polaków nie da się zrobić Niemców. Norwegowie, Duńczycy, Holendrzy to narody germańskie. Czechy były od średniowiecza największym elektoratem Rzeszy Niemieckiej. Łotwa i Estonia do I wojny światowej rządzone były przez Niemców bałtyckich w służbie Imperium Rosyjskiego, Słowacja, Węgry i spore części Rumunii to dawne kraje monarchii habsburskiej. Naziści kwalifikowali je wszystkie albo jako rasowo germańskie (Norwegia, Dania, Holandia), albo jako nasycone kulturą niemiecką i podatne na jej wpływ (pozostałe).

Polska nie należała do żadnej z tych kategorii. Była krajem, który "zagradzał Niemcom drogę na wschód od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (tzn. Grunwaldem).

Polska miała być zniszczona

Zamiar zniszczenia Polski Hitler ujawnił w rozmowie z gen. Brauchitschem z 25 marca 1939 r., a zatem jeszcze przed gwarancjami brytyjskimi dla Polski (31 marca 1939 r.), które miały go rzekomo rozzłościć i dopiero wówczas skłonić do zamiaru unicestwienia Rzeczypospolitej. Hitler chciał wprawdzie użyć Polski do osłony tyłów przed Sowietami w trakcie planowanej wojny z Francją, ale wejście w ten scenariusz oznaczałoby porzucenie przez Warszawę wszelkiej nadziei wynikającej z sojuszu z Paryżem, dobrowolne poddanie się i zdanie na łaskę i niełaskę Niemiec.

Wpuszczenie Wehrmachtu do Polski jako "sojusznika" miałoby zaś tyle sensu, ile wpuszczenie do niej w tymże charakterze Armii Czerwonej. Potencjał Polski, Imperium Brytyjskiego i imperium francuskiego w 1939 r. wystarczał do pobicia Niemiec i namawianie Polaków, by przyłączyli się do Hitlera, byłoby odebrane tak, jak dziś nawoływanie, byśmy sprzymierzyli się Putinem i oddali Rosji korytarz od Grodna do Królewca, "gdyż NATO nas porzuci".

Po złamaniu umowy monachijskiej i likwidacji Czechosłowacji przekonywanie ówczesnych, że należy znów zaufać Hitlerowi, że Gdańsk i korytarz to jego ostatnie żądanie, byłoby przy tym słusznie wyśmiane. Wola walki była powszechna, a decyzja o zbrojnym odpieraniu najazdu oczywista.

Dla ówczesnych Polaków kara chłosty "za ten pacierz w polskiej mowie" nie była "historyjką z wiersza Konopnickiej", tylko osobistym doświadczeniem z dzieciństwa. Pomysł, że bez walki zgodzą się wrócić do tej rzeczywistości, był groteskowy. Rząd, który wpadłby na tak absurdalne rozwiązanie, byłby obalony, a walka i tak podjęta. Jugosławia dwa lata później przeszła taką właśnie drogę i argument, że dyktatura sanacji wymusiłaby posłuch, upada, gdyż i w Belgradzie panowała wówczas dyktatura.

Egzotyczne sojusze

Mit drugi mówi, że przegraliśmy, bo postawiliśmy na egzotyczne sojusze, a alianci nas zdradzili. Jest on znacznie szerszy i żywszy niż poprzedni. Poczucie porzucenia Polski przez wiarołomnych aliantów w 1939 r. jest bowiem powszechne i głęboko zakorzenione. Nie da się przy tym ukryć, że Polska walczyła wówczas samotnie. Wyciąganie z tego jednak wniosku, że zawsze tak będzie i że obecnie NATO (Amerykanie) zachować się mogą podobnie, jest niezrozumieniem ówczesnej sytuacji historycznej.

Analogie do współczesności, snute na jej bazie, są z gruntu fałszywe. Pomijając rzeczywiste możliwości i działania aliantów w 1939 r., dość stwierdzić najważniejszą różnicę między sytuacją ówczesną a obecną. W czasie I wojny światowej zginęło ponad 1,4 mln Francuzów i ok. 600 tys. Brytyjczyków. Amerykanie nie toczyli zaś 20 lat temu równie morderczej wojny, paraliżującej dziś wolę walki następnego pokolenia.

Podobnie mitem jest "egzotyka" sojuszu mająca rzekomo wynikać z geograficznej odległości dzielącej Polskę od sprzymierzeńców wówczas czy teraz. Wszak nikt nie twierdzi, że odległość z USA do Izraela, Korei Południowej, Japonii, Tajwanu czy Australii jest znacząco mniejsza niż do Polski albo że te państwa mają z Waszyngtonem egzotyczne sojusze. Skuteczności alianckiej nie mierzy się bowiem w kilometrach dzielących sprzymierzeńców.

Złudzenie "oszczędzania krwi"

W 1939 r. trzeba się było bić - i nie o honor - jak, cytując kunszt oratorski ministra Józefa Becka i do niego sprowadzając całą sprawę, usiłują przekonywać zwolennicy kapitulacji i niedouczeni fantaści od historii alternatywnej, ale o istnienie. Kapitulacja wcale nie oszczędziłaby krwi. Totalitaryzmy nie znają łaski. Krew zaoszczędzili Finowie, którzy podjęli walkę, a nie Estończycy, Łotysze i Litwini, którzy jej nie podjęli. Do dziś tego żałują i zazdroszczą Polakom, że II Rzeczpospolita poległa z bronią w ręku na polu bitwy, a nie rozbrojona, i zniewolona zamordowana w katowniach najeźdźców.

Polacy i tego losu nie uniknęli, ale poprzedzili go walką. Kpić z moralnego zwycięstwa, jakie ona dała, może tylko ten, kto nie rozumie, czym jest i jakie ze sobą niesie skutki moralna klęska, niechroniąca wszak przed klęską jak najbardziej fizyczną i materialną, i wcale niebędąca jej alternatywą, ale raczej jej dopełnieniem.

Cześć i chwała bohaterom

Naszym dziadom i pradziadom, którzy w 1939 r. podjęli walkę z dwoma najbardziej morderczymi mocarstwami ówczesnego świata, należy się nasz hołd i szacunek. "Zachowali się, jak trzeba", nie tylko moralnie, ale także postąpili rozsądnie. Dokonali jedynego wyboru, który dawał choćby cień szansy na zwycięstwo - podjęli walkę.
Podjęli ją przeciw Niemcom 1 września, a brak rozkazu naczelnego wodza do stawienia oporu także Sowietom po 17 września jest dziś powszechnie i słusznie uznawany za błąd, choć walka taka nie dawała już wówczas żadnej nadziei na zwycięstwo. Mimo to należało ją podjąć. Ocalenia istnienia państwa i życia narodu bez walki z Niemcami nie było, ocalenia życia setek tysięcy żołnierzy zagarnianych do niewoli przez Sowietów po 17 września także nie było poza walką.

Gdyby i nam przyszło stanąć wobec podobnego wyzwania, winniśmy wziąć z nich przykład i jak oni nie łudzić się, że ocalenie da się osiągnąć finezyjną polityką lawirowania między mocarstwami. Przesłanie dla najeźdźcy, ktokolwiek by nim był, musi być zawsze takie samo: "Za tę dłoń podniesioną nad Polską - kula w łeb".

Przemysław Żurawski vel Grajewski
Niezależna.pl

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

27 Kwietnia 1521 roku
Zmarł Ferdynand Magellan, żeglarz i odkrywca.


27 Kwietnia 1997 roku
Zmarł Piotr Skrzynecki, konferansjer kabaretu Piwnica pod Baranami


Zobacz więcej