Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 12.07.06 - 09:57     Czytano: [1718]

Wyjątkowa perfidia

Ogólnonarodowa rozpacz ogarnęła Naród. Wszystkie media, telewizornia w szczególności, podkreślają zasługi, jakie położył dla kraju, nieodżałowany, Sympatyczny Kazimierz. Tak właściwie, nie ma się, czemu dziwić. Sami prominentni politycy PiS-u, bez końca wychwalają Marcinkiewicza. Podkreślają to nawet sami Kaczyńscy, a Polacy nie rozumieją i pytają – skoro był takim dobrym premierem, to dlaczego, w tak błyskawicznym trybie, go odwoływano. No właśnie – dlaczego?

Już od dawna pojawiły się doniesienia o rozdźwiękach pomiędzy Kaczyńskim a Marcinkiewiczem, czyli, pomiędzy grupą dawnych działaczy Porozumienia Centrum, związanych z Kaczyńskim, a Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, których działacze obsiedli i Kaczyńskich i Marcinkiewicza. Mimo oficjalnych zaprzeczeń, ogólnie rzecz ujmując, konflikt istniał na tle realizacji patriotycznego programu Prawa i Sprawiedliwości.

Najistotniejsza różnica dotyczy polityki zagranicznej. W tej chwili, dla Polski, dla podkreślenia i utrwalenia jej niezależności politycznej, suwerenności i rozwoju gospodarczego, istnieje tylko jeden kierunek – jak najbliższa współpraca ze Stanami Zjednoczonymi. Nie oznacza to wcale wrogości wobec Unii Europejskiej, ale jest jednoznaczne z obroną państwa narodowego. Polska chce i powinna traktować Socjalistyczną Unię Europejską, jako porozumienie państw narodowych. O takiej unii mówiło PiS w kampanii wyborczej i o takiej unii mówił wcześniej Jan Paweł II. Ale takiej właśnie Unii nie chcą socjalistyczni towarzysze komisarze. Takiej Unii nie chcą lewicowe, europejskie mocarstwa.

Pan Marcinkiewicz ośmielał się mieć inne zdanie niż Kaczyński. Był i jest, zdecydowanie bardziej prounijny. Powiedzmy wprost – antynarodowy.

Ta jego postawa jaskrawie przejawiała się, między innymi, w stanowisku wobec obsady personalnej spółek skarbu państwa. Sympatyczny Kazimierz, podobnie jak jego kolega z rządu AWS, też sympatyczny Janusz Steinhoff, jedno, co robił skutecznie, to utrwalał komunę gdzie tylko się dało – bronił ekip komunistycznych i utrwalał, konserwował ich działaczy. Np. Marcinkiewicz bronił w PZU prezesa Stypłkowskiego, jak długo się dało, a dało się aż do kongresu PiS, do 2 czerwca. Bronił prezesa Baku PKO BP Andrzeja Podsiadłego – starego, zasłużonego działacza PRL-owskiego i jego ludzi. Bronił wpływów komuny w takich spółkach, jak np. Orlen – tam prezesem jest Igor Chałupiec, którego umocował przyjaciel Kwaśniewskiego, premier tow. Deska. A w Radzie Nadzorczej zasiada tow. agent A. Olechowski.
Marcinkiewicz nie tylko konserwował komunę i liberałów, lecz także starał się ją umacniać. Jego rząd, jako szefa Rady Nadzorczej w drugiej, najsilniejszej polskiej grupie paliwowej, Lotosie, umocował niejakiego Jana Szomburga z PO, w PGNiG zasiada teraz Wojciech Arkuszewski, związany z „premierem z Krakowa”, lub też polakożerca, niby profesor Wysław Bartoszewski, który kierował Radą Nadzorczą LOT-u. Trzeba tu jeszcze koniecznie wymienić panią Wiktorow, związaną z UW i liberałami, do dziś sprawującą funkcje prezesa ZUS i prezesa Millera, człowieka Balcerowicza, kierującego do dziś NFZ, którego, mimo licznych kompromitacji, nie można odwołać.
Takich przykładów jest znacznie, znacznie więcej.
Tych bronił, a robił wszystko, by np. jak najszybciej odwołać prezesa Piotra Wojciechowskiego z Nafty Polskiej, czego od dawna domagali się komuniści.. I dopiął swego dopiero niedawno.

Za każdym z tych nazwisk kryją się ogromne miliardy, społeczne pieniądze, nad którymi „opiekę” sprawują wrogowie państwa i Narodu, a ogromnie trudno jest teraz pozbyć się szybko tych i innych urzędników – szkodników, w tym, urzędników ministerialnych. Trzeba, przez Sejm, przeprowadzić cały pakiet stosownych ustaw.
Jak widać, obsesyjnie wręcz pochylał się nad utrzymaniem dotychczasowych układów w sektorach energetycznych, usuwając z nich jednocześnie ludzi, z którymi partia Kaczyńskiego mogła wiązać nadzieję na działania wymierzone w SB.

Szczególnie znamienne są skłonności Marcinkiewicza do doboru swoich doradców. Otaczał się takimi ludźmi jak: były ambasador w Ameryce Południowej, antyPolak Schnepf, kolejny pupilek Balcerowicza - Zuber z Banku Millenium, czy też ten bohater związany z aferą Gilowskiej.
I wreszcie sama sprawa Gilowskiej. Rozpisano iście dramatyczny scenariusz, którego, ani rusz, nie można było pojąć. Premier usuwa z rządu swego wicepremiera i prawie natychmiast proponuje jej ponowne, wysokie stanowisko (ale już nie ministra finansów) w swym rządzie.
W rzeczywistości, to sam Marcinkiewicz chciał usunąć Gilowską po to, by posadowić na jej miejscu, związanego z postkomunistami i liberałami, swojego doradcę finansowego. Taka jest prawda.
To sam premier wywołał tę aferę iście w komunistycznym stylu – co innego mówił i robił, a miało się to nijak do prawdy. Trzeba pamiętać, że to on, nie tylko od dawna już wiedział o postępowaniu lustracyjnym Gilowskiej, ale uzgadniał z rzecznikiem Olszewskim termin skierowania tej sprawy do sądu. Ten czas potrzebny był mu na przygotowanie się do planowanych, potajemnych posunięć. Gdy już był gotów, usuwa Gilowską, nie dając jej szans na obronę i powołuje swojego człowieka, nie informując o swych zamiarach, szefa swojej partii i prezydenta. W tym czasie właśnie, usuwa niewygodnego mu, prawicowego szefa Nafty Polskiej.

Perfidia jego postępowania polega, generalnie rzecz ujmując, na wmawianiu Polakom konieczności powszechnej lustracji. Lustracji, jego zdaniem mieli podlegać wszyscy. Niezależnie od pełnionych funkcji, stanowisk, działania itp. O lustrację mógł się zwrócić, według jego zamysłu, każdy – minister, biznesmen, ekspedientka i woźny itp. Jego zadaniem było przekonanie społeczeństwa do natychmiastowego składania petycji w IPN-ie przez miliony ludzi, co oznaczałoby, w rzeczywistości, zablokowanie lustracji, bowiem nie ma fizycznych możliwości do przeprowadzenia takiej, ogólnopolskiej, operacji.
Marcinkiewicz był wrogiem lustracji, a posłużył się, w tej sprawie, samą Gilowską. To zupełnie wyjątkowa podłość. Wyjątkowa, bezwzględna gra.
Czarę goryczy, kropkę nad i, postawił też sam Sympatyczny Kazimierz spotykając się potajemnie z tym, który namawiał Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa – do anarchii, z Donaldem Tuskiem. Zupełnie nie wiadomo, o czym rozmawiali ci dwaj sprzymierzeńcy.

Takich działań nie można było już dłużej tolerować. Jeśli reformatorskie plany Kaczyńskich mają zacząć się realizować, trzeba było usunąć Marcinkiewicza. Już za daleko się on posunął.
Sposób, jaki wybrał Jarosław Kaczyński, świadczy o jego zmyśle politycznym. Usunięcie premiera, który, zupełnie niezasłużenie, cieszy się dużym poparciem, jest posunięciem ryzykownym. Można było to zrobić tylko, w taki właśnie sposób, jak to zostało zrobione – publicznie go wychwalać i desygnować na inne, medialne stanowisko. Najważniejsze, by już nie mógł dalej szkodzić państwu.

Teraz już chyba nie ma żadnych wewnętrznych przeszkód, by energicznie rozpocząć budowę IV Rzeczypospolitej.

I tego właśnie życzymy panu Jarosławowi Kaczyńskiemu i sobie.

Andrzej Ruraż-Lipiński

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1959 roku
Urodził się Stanisław Sojka, polski piosenkarz, instrumentalista i kompozytor jazzowy.


Zobacz więcej