Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 26.02.16 - 22:05     Czytano: [979]

Dział: Oko Cyklopa

METODA... (3)



OKO CYKLOPA

Sławomir M. Kozak









Aniutkowi poświęcam…























METODA… (3)


U nas, na warszawskim lotnisku Okęcie również odbywają się regularne ćwiczenia. Kiedyś po prostu holowano samolot na miejsce ćwiczeń i symulowano wypadek. Ale zdarzają się teraz i takie ćwiczenia, w których samolot podchodzi do lądowania deklarując awarię, po czym ląduje i przez następnych kilkadziesiąt minut jest obiektem treningu służb ratunkowych. Dla urzeczywistnienia sytuacji. Z Pentagonem mogło być podobnie. Pilot wykonujący nad nim lot mógł być przekonany, że bierze udział w bardzo realistycznych ćwiczeniach. Przypomnijmy, że kapitan Charles Burlingame, siedzący owego dnia za sterami feralnego Boeing a, rok wcześniej pracował jeszcze w ... Pentagonie. I tam też brał udział w ćwiczeniach symulujących uderzenie samolotu w ten budynek. Przecież nad takim zbiegiem okoliczności nawet porucznik Jaszczuk z serialu „07 zgłoś się” musiałby się pochylić.

Nie zapominajmy również, że w zamachach 11 września, wśród wielu innych osób zaginęło (będę obstawał przy tym określeniu) kilka postaci mogących mieć niemało do powiedzenia o uderzeniu w Pentagon. To Stanley Hall, szef wydziału elektroniki firmy Raytheon(1). Dokonał modernizacji samolotu A-3(2), który według jednej z hipotez mógł zostać użyty w uderzeniu w Pentagon. Zniknął wraz z resztą pasażerów AAL 77, samolotu, który według wersji oficjalnej rozbił się o ten właśnie budynek. Ponadto Peter Gay, wiceprzewodniczący sekcji Systemów Elektronicznych oddziału El Segundo firmy Raytheon. W oddziale tym budowano systemy dla samolotów Global Hawk(3) i zdalnie sterowanego UAV(4). Zniknął wraz z resztą pasażerów samolotu AAL 11, który według oficjalnej wersji rozbił się o Północną Wieżę WTC. To także Kenneth Waldie, starszy kontroler jakości, specjalista Systemów Elektronicznych w firmie Raytheon. Inżynier ten także znajdował się na liście pasażerów rejsu AAL 11, który oficjalnie rozbił się o Północną Wieżę WTC. To również David Kovalcin, starszy inżynier mechanik Systemów Elektronicznych Raytheon, który znajdował się na liście pasażerów rejsu AAL 11. Swojej żonie i dzieciom zostawił kartkę ze słowami: „Będzie mi was wszystkich bardzo brakowało”. I wreszcie Herbert Homer, członek Zarządu Raytheon współpracujący z Departamentem Obrony. Jego nazwisko znajdowało się na liście pasażerów rejsu UAL 175, który oficjalnie rozbił się o Południową Wieżę WTC. Cóż za niezwykły splot wydarzeń! Pracowników żadnej innej firmy nie dotknął tego dnia tak ogromny dramat. Mam tu na myśli tych będących na listach pasażerów. Pozostanę sceptykiem, zwłaszcza w stosunku do tych właśnie nazwisk, tak długo, jak długo ktoś nie udowodni, że naprawdę zginęli. A przecież ich ciał, jak wielu innych, nigdy nie znaleziono.

Jeżeli natomiast chodzi o UAL 93, to rzecz jest bardziej tajemnicza. Przekonany jestem, że samolot ten nie rozbił się w Shanksville. Gdyby tak się stało, w miejscu niewielkiej dziury w ziemi widniałby ogromny krater, a wokół leżałyby rozrzucone szczątki ponad 200 osób. A na to sobie sprawcy pozwolić nie mogli. W tym samolocie, według nich, leciało ich zaledwie 44. UAL 93 został więc prawdopodbnie wysadzony w powietrze w czasie lotu. Jednak z dala od skupisk ludzkich, w miejscu, w którym obecność kogokolwiek jest prawie niemożliwa. Na przykład nad pustyniami Newady, w rejonie zamkniętym dla cywilów. Nie sądzę, by samolot, który spadł w Shanksville został zestrzelony, pomimo takich pogłosek. Gdyby kiedykolwiek doszło do rzeczowego zbadania szczątków maszyny przez niezależnych ekspertów, doszliby szybko do konkluzji, że samolot zestrzelono pociskiem. Efekt eksplozji wewnątrz samolotu jest diametralnie różny od strzału z zewnątrz i każdy ekspert obaliłby szybko bajkę o walce z porywaczami, w wyniku której została zdetonowana bomba. Myślę, że to był jakiś ładunek wewnątrz, ale na pewno nie w rękach jakichś porywaczy, w których istnienie nie wierzę w żadnym z czterech wypadków. Chyba, że nie brano w ogóle pod uwagę możliwości badania szczątków przez „nie wtajemniczone” służby. Wtedy samolot taki mógł zostać strącony rakietą wystrzeloną z myśliwca Sił Powietrznych. Dokładnie takiego, jakich zabrakło tego dnia w innych miejscach Ameryki.


30 sierpnia 2007 roku przetransportowano z bazy lotniczej Minot w północnej Dakocie do bazy Barksdale w Luizjanie sześć głowic jądrowych. Amerykańskie media doniosły, że sprawcami tej komputerowo zainicjowanej przesyłki byli chińscy (?) hakerzy.

Transportu broni atomowej drogą powietrzną dokonano po raz pierwszy od ponad 40 lat. Czy, w związku z tym, komputerowo przesłany rozkaz wysyłki, nie powinien wzbudzić podejrzeń? Czyżby któraś głowica miała „zaginąć” na użytek kolejnego zamachu „terrorystów islamskich”? Tym razem irańskich? Sprawa nie jest wcale błaha. Okazuje się, że wokół niej tworzy się tajemnicze pole śmierci. Trzech oficerów z Minot i dwoje z Barksdale nie żyje. I jeden oficer z Florydy. Dwie osoby zmarły przed tym incydentem. Chociaż nie musi mieć to związku z całą sprawą, to może zastanawiać ilość nagłych zgonów w amerykańskich bazach lotniczych, w 2007 roku. Właśnie w tych szczególnych bazach.

Adam Barrs – nawigator 23 Eskadry zmarł 3 lipca(5).

Weston Kissel – pilot bombowca B52 z tej samej eskadry – 17 lipca(6).

Ciało kapitana sił powietrznych John-a Frueh-a policja znalazła na poboczu drogi, obok wynajętego samochodu, 8 września(7).

Todd Blue – z sił ochrony 5 Eskadry zmarł 10 września.(8)

Małżeństwo pracujące w bazie Barksdale zginęło w wypadku drogowym 15 września(9).


Zdarzenia te mogą być jedynie zbiegiem okoliczności, ale czy muszą? Czy nie szykowano nam, w kolejną rocznicę 11 września następnego spektaklu, tym razem jeszcze dramatyczniejszego?

Istnieją podejrzenia, że poszukiwania milionera-podróżnika Steve-a Fossett-a, który zaginął w tym właśnie czasie, podczas samotnego lotu w Zachodniej Newadzie, były w jakiś sposób powiązane z utratą owych głowic. Do akcji zaangażowano bowiem ogromną ilość środków wojskowych. Cała operacja kosztowała ponad 600 000 USD (dolarów amerykańskich). A może podróżnik zauważył coś w miejscu, w którym się znaleźć nie powinien? Zastanawia fakt, że nie uruchomił nadajnika alarmowego, który nosił w zegarku ekskluzywnej i używanej przez lotników marki Breitling(10) . Nasuwa to podejrzenie, że zginął gwałtownie. Myślę, że Fossett po prostu zapędził się zbyt daleko. Zobaczył coś, czego nie powinien był widzieć. Możliwe, że z pełną świadomością, że szukał właśnie śladów tego, co umownie nazwałem „Operacją Dwie Wieże”. A może zapędził się bardziej na południe? Może gdzieś w okolicach Strefy 51(11) znalazł coś, czego nie wolno nawet szukać? Bo, jeśli się tam udał, to musiał mieć jakieś podejrzenia. I możliwe, że dosięgnął go pocisk, który na zawsze zamknął mu usta. Gdyby Fossett coś odkrył, mógłby narobić sporo zamieszania.

Pomimo, iż Fossett został 15 lutego 2008 roku formalnie uznany przez sąd w Illinois za zmarłego, to ludzie, dla których pozostanie wielkim bohaterem nie ustają w jego poszukiwaniu.

Simon Donato, kanadyjski geolog i podróżnik, który specjalizuje się w zdobywaniu dzikich i niedostępnych miejsc całego świata, 19 lipca 2008 roku powrócił z wyprawy, w czasie której poszukiwał śladów po zaginionym lotniku. Towarzyszyła mu dziesięcioosobowa grupa alpinistów. Donato wyznaczył na teren swych działań zalesiony obszar wokół miejsca, w którym po raz ostatni odnotowano pozycję Fossett-a. Ten niedostępny teren pełen drzew nie mógł być dokładnie spenetrowany z powietrza przez załogi samolotów poszukujące zaginionego w 2007 roku. W wywiadzie, jakiego udzielił, Donato stwierdził, że mimo iż nie udało mu się odnaleźć śladów rozbitka, to w ten sposób zredukował przynajmniej ilość miejsc, jakie przeczesywać będą musieli inni poszukiwacze w przyszłości.

Rejon poszukiwań znajdował się na wysokości około 3000 metrów, a zaczynał się około 170 kilometrów na południe od Reno w Newadzie, w górach Sweetwater. To tam bowiem, 3 września 2007 roku, na leżącym na odludziu ranczo hotelowego magnata Barona Hiltona(12), widziano Fossetta ostatni raz żywego.

Poprzednie poszukiwania, zakrojone na szeroką skalę, z użyciem samolotów, objęły swym zasięgiem ponad 50 000 kilometrów kwadratowych.

Poza trzydziestojednoletnim Donato, wielkiego podróżnika szukają również inni. Pod koniec sierpnia 2008 roku, z wyprawą planuje wyruszyć Robert Hyman, biznesmen i alpinista z Waszyngtonu. Zamierza poprowadzić piętnastoosobową grupę alpinistów i przewodników górskich, i rozpocząć poszukiwania na wschód od obszaru wyznaczonego przez Simona Donato. Chce skoncentrować się na rejonie łańcucha górskiego Wassuk, w którym najwyższym szczytem jest Mount Grant mierząca ponad 3300 metrów wysokości. Fossett, który 3 września wyruszył samolotem z rancza Hiltona, udał się w kierunku przełęczy Lucky Boy, leżącej właśnie w rejonie Wassuk.

Cały obszar, jaki może wchodzić w grę przy szukaniu śladów Fossetta jest ogromny i wydaje się, że jeśli nie zdarzy się cud, mogą minąć lata zanim ktoś natknie się na jakikolwiek ślad po tym wspaniałym lotniku, podróżniku i poszukiwaczu przygód. Jego żona Peggy, która po trzech miesiącach bezskutecznych poszukiwań wystąpiła o uznanie go za zmarłego i odczytanie testamentu, pogodziła się z losem i oświadczyła, że „nie planuje już żadnych dalszych poszukiwań.”

Myślę jednak, że świat pełen jest jeszcze ludzi, u których nadzieja umiera ostatnia. Wierzę, że poszukiwania będą trwały. Być może odnajdzie się, jak sławny brytyjski alpinista Mallory(13) po kilkudziesięciu latach, a Historia odda mu jeszcze sprawiedliwość. Tacy, jak on nie giną bezpowrotnie. Wierzę, że był o krok od rozwiązania tej zagadki i jeśli zginął, to tylko dlatego, że krok ten był niewielki. To nie był bowiem przeciętny amerykański pilot lecz znany na całym świecie podróżnik. Postać szanowana. Jemu z pewnością by uwierzono. A poza tym, ze swoimi pieniędzmi, zdołałby się przebić z rewelacyjnym odkryciem przez mur skrępowanych milczeniem mediów. A media milczą od dawna…


1. Raytheon Company z siedzibą w Waltham w stanie Massachusetts, jest jednym z największych koncernów zbrojeniowych świata, zatrudniającym około 80 000 pracowników. Prawie całość dochodów firmy pochodzi z kontraktów obrony. Jest jednym z największych producentów i dostawców sprzętu wojskowego na świecie.
2. Douglas A-3 Sky Warrior, dwusilnikowy turboodrzutowy samolot, według jednej z wersji, sterowany z pokładu C-130, wykonał zdalnie lot i uderzenie uznane później za dzieło AAL 77.
3. Bezzałogowe rozpoznawcze statki powietrzne.
4. Unmanned Aerial Vehicle – bezzałogowy statek powietrzny. Wykorzystywany najczęściej przez wojsko do obserwacji terenów opanowanych przez przeciwnika. Wersja bojowa nosi miano UCAV (Unmanned Combat Aerial Vehicle).
5. http://www.minot.af.mil/news/story.asp?id=123059778
6. http://www.minot.af.mil/news/story.asp?id=123061162
7. http://www.komotv.com/news/local/9679367.html
8. http://www.minot.af.mil/news/story.asp?id=123067840
9. http://www.shreveporttimes.com/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070915/BREAKINGNEWS/70915012
10. Zastanawia fakt, że w kilka miesięcy po zaginięciu Fossett-a jego żona „przypomniała” sobie, że akurat wtedy mąż jeden jedyny raz nie zabrał w podróż swego zegarka.
11. Strefa 51 (ang. Area 51, oficjalna nazwa: Air Force Flight Test Center, Detachment 3) - amerykańska baza wojskowa, zbudowana w roku 1957. Znajduje się w zachodniej części hrabstwa Lincoln na południu stanu Nevada, w Strefie Sił Powietrznych Nellis.
12. William Baron Hilton, 81-letni dziadek głośnej modelki, początkującej aktorki i piosenkarki, a przede wszystkim skandalistki Paris Hilton.
13. George Herbert Leigh Mallory (ur. 18 czerwca 1886 w Mobberley, Cheshire, zginął w czerwcu 1924) - jeden z najwybitniejszych alpinistów ery międzywojennej, jedyny uczestnik wszystkich trzech brytyjskich wypraw na Mount Everest w latach 1921 – 1924. To on jest autorem słynnej odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o sens zdobywania tego szczytu – „Ponieważ istnieje”. Zaginął podczas próby zdobycia szczytu Everest z Przełęczy Północnej. Przez wiele lat nie udawało się odnaleźć jego ciała. Dopiero w roku 1999 ekspedycja NOVA odnalazła zamarznięte ciało Mallory-ego na wysokości 8000 metrów na północnym zboczu Mount Everest.


CDN

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1943 roku
Ucieczka rotmistrza Witolda Pileckiego ps. „Witold”, „Druh”, z KL Auschwitz


Zobacz więcej