Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.06.14 - 22:50     Czytano: [3450]

Instytut Polski we Lwowie?


Instytuty Polskie na Kresach

Między innymi w Kijowie (Ukraina), Mińsku (Białoruś) i Wilnie (Litwa) działają podległe polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych RP Instytuty Polskie, które promują w tych krajach polską kulturę, literaturę, sztukę, muzykę, film itd. Jak widzimy jest brak takiego Instytutu we Lwowie - w centrum ukraińskiego antypolonizmu. Ten antypolonizm wypływa z faktu, że do 1945 roku było to polskie miasto w każdym swym calu – co irytuje Ukraińców, ale również - czy dzisiaj przede wszystkim - z braku znajomości współczesnej Polski, Polaków i kultury polskiej w tym mieście oraz bezstronnego spojrzenia na stosunki polsko-ukraińskie w przeszłości. Nic tak nie zbliża narody jak kultura. Przydał by się więc Instytut Polski we Lwowie.

Krzywda Polaków i Węgrów

Granice żadnego innego narodu europejskiego tak się nie zmieniały w toku dziejów i żaden inny naród nie stracił tyle swego terytorium co narody polski i węgierski oraz Austriacy (byli oni jednak zaborcami).

Obszar Polski Jagiellońskiej wynosił na początku XVII w. prawie 1 milion kilometrów kwadratowych, a dzisiaj zaledwie 312 tys. km kw. A dodać tu trzeba, że z obszaru Rzeczypospolitej Obojga Narodów należy do dzisiejszej Polski tylko nieco ponad 200 tys. km kw. Tak więc z ziem historycznej Polski pozostało nam tylko 20% obszaru. Pozostałe 100 tys. km kw. dzisiejszej Polski otrzymaliśmy w 1945 roku z terytoriów należących do tego roku do Niemiec. Od Polski odpadły tak wiele znaczące w dziejach narodu polskiego miasta jak Lwów i Wilno. Z obszarów dawnej Polski najwięcej przypadło dzisiejszej Ukrainie, potem Białorusi, Litwie i Łotwie. W zasadzie terytoria tych trzech ostatnich państw w całości należały do Polski.

Węgry przez wiele stuleci i aż do 1919 roku miały obszar ok. 300 tys. km kw. Dzisiaj ich obszar wynosi zaledwie 93 tys. km kw., a więc jest ponad trzy razy mniejszy od obszaru historycznych Węgier. Najwięcej ziem historycznych Węgier przypadło Rumunii, a potem Chorwacji, Słowacji (oba te kraje w całości należały do Wągier), Serbii i Ukrainie. Tak jak na ziemiach historycznej Polski, a nie należących dzisiaj do Polski mieszkało bardzo dużo Polaków (kilka milionów), tak na ziemiach historycznych Węgier, a nie należących dziś do nich mieszkało także bardzo dużo Węgrów, a np. Siedmiogród (dziś Rumunia) odegrał wielką rolę w życiu narodu węgierskiego. Tam były obszary gdzie Węgrzy stanowili i stanowią większość mieszkańców.

Tak w przypadku Polski jak i Węgier utrata tak wielkich obszarów była do przewidzenia. Każdy naród ma prawo do własnego niepodległego bytu. Jednak nie wszystkie z tych ziem musiały odpaść od Polski czy Węgier. Były bowiem na tych terenach obszary, na których większość ludności stanowili Polacy czy Węgrzy lub bez których Polska czy Węgry nie są Polską czy Węgrami w całym tego słowa znaczeniu. Dotyczy to, w odniesieniu do Polski Lwowa i Wilna, a w odniesieniu do Węgier Węgierskiego Obwodu Autonomicznego w Rumunii, którego ludność jest w większości węgierska oraz miasta Kluż (węg. Kolozsvar), które odegrało dużą rolę w dziejach Węgier i nauki węgierskiej (uniwersytet). Także cała południowa część dzisiejszej Słowacji, graniczącej w Węgrami, ma ludność głównie węgierską.

Niestety, zwyciężyła niesprawiedliwość.

Historia bardzo skrzywdziła narody polski i węgierski.

Kresy w dziejach polskiego protestantyzmu


Kościół w teologii chrześcijańskiej to wspólnota wiernych założona przez Jezusa Chrystusa – Syna Bożego i Zbawiciela.

Kościół – jako wspólnota wiernych – jest jednak kierowany przez ludzi, a sam Jezus Chrystus powiedział, że „nikt z nas nie jest bez winy”. Chociaż Kościół jest święty przez świętość swego Zbawiciela, także w szeregach jego kapłanów znalazły się niekiedy szkodliwe jednostki. Po piętnastu wiekach istnienia Kościoła, wymagał on gruntownej odnowy. Niestety, papiestwo mające wiele spraw i nawet poważnych kłopotów na głowie (m.in. politycznych, stwarzanych przez władców; np. cesarz niemiecki Maksymilan I 1459-1519 sam chciał zostać papieżem) ociągało się z przeprowadzeniem koniecznych reform. Stało się to przyczyną wystąpienia w 1517 roku niemieckiego zakonnika augustiańskiego Marcina Lutra z jego 95 tezami, które zapoczątkowały reformację, mającą na celu odnowę chrześcijaństwa w opozycji do Stolicy Apostolskiej. W wyniku reformacji wyłoniły się nowe odłamy chrześcijaństwa, zwane protestantyzmem: w 1517 roku luteranizm (Niemcy, kraje skandynawskie), w 1525 roku anabaptyzm (Szwajcaria), w 1534 roku anglikanizm (Anglia), w 1536 roku kalwinizm (Szwajcaria) i w 1562 roku nowożytny antytrynitaryzm, który zapoczątkowali w XVI w. w Polsce tzw. bracia polscy, także znani jako arianie. W następnych wiekach z każdego z tych Kościołów wyłoniły się nowe wspólnoty protestanckie, z których największe to baptyści i metodyści. Dzisiaj Światowa Rada Kościołów zrzesza ponad 300 Kościołów i wspólnot chrześcijańskich.

Polska w 966 roku przyjęła chrzest w wierze katolickiej, której pozostaje wierna po dziś dzień: ponad 95% ludzi wierzących Polaków to katolicy, a ok. 3% Polaków czy obywateli polskich to prawosławni, unici (grekokatolicy) i protestanci. Jak wyliczył Andrzej Tokarczyk, w 1986 roku było zarejestrowanych w Polsce 30 różnych wyznań („Trzydzieści wyznań” Warszawa 1987). Dzisiaj, po upadku antyreligijnego komunizmu w Polsce w 1989 roku, może być ich trochę więcej.

Do Polski szybko zawitały nowinki religijne, które wspierała magnateria i szlachta licząc na powiększenie swych majątków po konfiskacie dóbr kościelnych oraz mieszczaństwo, gdyż luteranizm przyznawał szerszy zakres swobód oraz ulgi podatkowe. Anglikanizm, jako że był to angielski Kościół Narodowy, do Polski nigdy nie dotarł. Istniejąca dzisiaj anglikańska kapelania w Warszawie sprawuje opiekę głównie nad przebywającymi w Polsce Anglikami i Amerykanami. Natomiast nauka Lutra dotarła do Polski już w 1518 roku, a Kalwina w 1540 roku. To te dwie religie – luteranizm i kalwinizm – i wkrótce arianizm zdominowały dzieje polskiego protestantyzmu do końca XIX w. Za panowania Zygmunta Augusta (1548-1572) ruch reformacyjny w Polsce przeżywał okres największego rozwoju; był względnie silny do poł. XVII w. Po potopie szwedzkim 1655-60 (Szwecja była krajem protestanckim), czyli wojnie polsko-szwedzkiej spowodowanej przez imperializm szwedzki i wspieraniu go przez wielu polskich protestantów, nastąpił wyraźny upadek polskiego proterstantyzmu.

Kresy odegrały znaczącą rolę w dziejach polskiego protestantyzmu. Pierwszymi protestantami na Kresach byli luteranie. Zaistnieli przez krótki czas na Litwie dokąd luteranizm docierał z sąsiednich Prus Książęcych, w których rozwijał się, obok niemieckiego, także polski protestantyzm wśród Mazurów oraz w Królewcu, gdzie wspierał go książę pruski Albrecht – polski lennik. Jednak luteranizm nie zdobył wielu zwolenników na Kresach wielkolitewskich; pod koniec XVI w. było tam zaledwie 8 zborów luterańskich. Znacznie więcej wyznawców miał na Kresach arianizm – tak wielkolitewskich jak i ukraińskich. Na początku XVI w. najwięcej zborów ariańskich w całej Polsce było w województwie wołyńskim – 19; silne ich centra były w XVI w. w Nowogródczyźnie. Najliczniejsze były zbory kaliwńskie, szczególnie w Wielkim Księstwie Litewskim, gdzie ich protektorami zostali Radziwiłłowie. Ich ośrodkiem propagandy stał się Brześć nad Bugiem, gdzie wyszła drukiem w języku polskim tzw. Biblia brzeska (1563). We Lwowie zbór protestancki założył około 1569 roku wojewoda ruski (lwowski) Mikołaj Sieniawski, który jednak wkrótce upadł i od tej pory aż do włączenia Lwowa do Austrii w 1772 roku nie było w mieście żadnego innego polskiego zboru protestanckiego. W 1591 roku zborów protestanckich (kalwińskich) było: 26 w województwie ruskim (lwowskim) i 1 ariański, w woj. wołyńskim 9 i 19 ariańskich, w woj. podolskim 6, w woj. kijowskim 3 i 3 ariańskie oraz w woj. bracławskim 1 zbór protestancki. Do 1648 roku przetrwało tylko 18 zborów protestanckich (kalwińskich) i kilkanaście ariańskich. Do panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764-95) nie przetrwał żaden zbór. W Wielkim Księstwie Litewskim pod koniec XVI w. było 191 zborów kalwińskich, 7 luterańskich i 10 ariańskich. Do połowy XVII w. przetrwało 140 zborów protestanckich (kalwińskich) i do panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764-95) 40 zborów kalwińskich i 7 luterańskich. Kilka polskich zborów kalwińskich (ewangelicko-reformowanych) przetrwało w Wilnie i na Wileńszczyźnie do 1945 roku.

W wiekach XIX i XX na Kresach powstawały nowe wspólnoty protestanckie lub także rozpoczęły działalność wspólnoty powstałe na ziemiach centralnej Polski. W Polsce pierwszy ośrodek Adwentystów Dnia Siódmego powstał w 1888 roku w Żarnówku na Wołyniu (drugi – zbór w Łodzi w 1893 r.). Poza tym na przedwojennych Ziemiach Wschodnich istniały polskie zbory: baptystów – pierwsze zbory od lat 60. XIX w. na Wołyniu założone przez przybyłych tu polskich baptystów z Adamowa koło Pułtuska; metodystów, którzy działali głównie we Lwowie, gdzie w latach 30. prowadzili szkołę nauki języka angielskiego, w której naukę pobierało 500 studentów lwowskich wyższych uczelni; Związku Ewangelicznych Chrześcijan, który to ruch przeszczepił na Wołyń (Kowel) w 1908 roku Józef Gocki, a z Wołynia objął on wszystkie województwa kresowe byłego zaboru rosyjskiego, stając się największym wyznaniem protestanckim na Kresach, w latach 1938-39 wydawał w Kobryniu dwumiesięcznik „Słowo Pojednania”, będący organem Zjednoczenia Kościołów Chrystusowych Wyznania Ewangelickiego w Polsce; świadków Jehowy – w 1939 roku małe grupy wyznawców w kilkudziesięciu miejscowościach na Kresach (po 1945 r. ok. 500 jehowitów pozostało na Kresach); i Kościoła Bożego w Chrystusie, powstałego w Pińsku na Polesiu w latach 30. XX w. Wszystkie te polskie protestanckie wspólnoty religijne działały na Kresach do 1945 roku, tj. do czasu wypędzenia stamtąd Polaków przez okupanta sowieckiego w granice jałtańskiej Polski.

Najważniejsze i najlepsze polskie szkoły zawodowe na Ziemiach Wschodnich

Rozwój gospodarczy odrodzonego w listopadzie 1918 roku państwa polskiego wymagał znacznego rozwoju szkół zawodowych, dokształcających młodzież pracującą w rzemiośle i przemyśle. Do najważniejszych i najlepszych polskich szkół zawodowych (poza rolniczymi) na Ziemiach Wschodnich w okresie międzywojennym należały: w województwie białostockim (w 1935 r. w Grodnie było 8 szkół zawodowych, a w Wołkowysku 3): Państwowa Szkoła Zawodowa Żeńska, Szkoła Rzemieślnicza Polskiej Macierzy Szkolnej, Szkoła Murarska w Grodnie, Prywatna Koedukacyjna Szkoła Handlowa w Wołkowysku; w województwie lwowskim (w 1935 r. we Lwowie były 53 szkoły zawodowe, w Borysławiu 4, Drohobyczu 5, w Gródku Jagiellońskim 2, w Jaworowie 2, w Rawie Ruskiej 2, Samborze 5): Państwowa Szkoła Przemysłowa (na bardzo wysokiem poziomie nauczania), Państwowa Szkoła Ekonomiczno-Handlowa, Państwowe Liceum Handlowe, Kurs Abiturientów i Państwowa Szkoła Koszykarska we Lwowie, Państwowa Szkoła Górnicza i Wiertnicza w Borysławiu, Średnia Szkoła Techniczna Towarzystwa Średniej Szkoły Technicznej w Drohobyczu; w województwie nowogródzkim (w 1935 r. w Baranowiczach były 4 szkoły zawodowe, w Lidzie 3, w Nieświeżu 1, w Słonimiu 2): Państwowa Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa i Prywatna Męska Szkoła Handlowa Kolegium Pijarów w Lidzie, Szkoła Niższa Techniczna Kolejowa Towarzystwa Szerzenia Oświaty Zawodowej w Baranowiczach, Szkoła Rzemiosł Zakładu Wychowawczego św. Józefa w Dworcu; w województwie poleskim (w 1935 r. w Brześciu nad Bugiem było 8 szkół zawodowych, w Kobryniu 2, Łunieńcu 2, Pińsku 4, Prużanie 2): Szkoła Średnia Techniczna Kolejowa Towarzystwa Szerzenia Oświaty Zawodowej, Miejska Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa i Koedukacyjna Szkoła Handlowa Poleskiego Towarzystwa Oświaty Zawodowej w Brześciu nad Bugiem, Szkoła Niższa Techniczna Kolejowa i Szkoła Kroju i Szycia w Łunińcu, Szkoła Rzemiosł Polskiej Macierzy Szkolnej w Pińsku, Samorządowa Szkoła Rzemiosł w Dubicy ; w województwie stanisławowskim (w 1935 r. w Stanisławowie było 10 szkół zawodowych, w Horodence 1, w Kołomyi 9, w Stryju 9, w Tłumaczu 1): Państwowa Szkoła Przemysłu Drzewnego, Państwowa Szkoła Handlowa Męska i Koedukacyjne Liceum Handlowe Towarzystwa Szkoły Handlowej w Stanisławowie, Państwowa Szkoła Przemysłu Drzewnego i Państwowa Szkoła Szewska w Kołomyi, Państwowa Szkoła Rzemiosł przy Zakładzie Sierot hr. St. Skarbka w Drohowyżu, Liceum Handlowe Świderskiego w Stryju, Państwowa Szkoła dla Leśniczych w Bolechowie; w województwie tarnopolskim (w 1935 r. w Tarnopolu było 6 szkół zawodowych, w Brodach 2, w Brzeżanach 1, w Czortkowie 3, w Kamionce Strumiłowej 1, w Złoczowie 3): Państwowa Szkoła Ślusarstwa Maszynowego w Tarnopolu, Państwowa Szkoła Kołodziejsko-Kowalska w Kamionce Strumiłowej, Państwowa Szkoła Kołodziejsko-Kowalska w Grzymałowie, Seminarium Gospodarcze Zgromadzenia SS. Niepokalanek w Jazłowcu; w województwie wileńskim (w 1935 r. w Wilnie było 51 szkół zawodowych, w Dziśnie 1, w Nowej Wilejce 1, w Oszmianie 1, w Postawach 1, w Święcianach 2, w Wilejce 2): Państwowa Szkoła Technicza (na bardzo wysokiem poziomie nauczania), Instytut Nauk Handlowo-Gospodarczych Towarzystwa Krzewienia Wiedzy Handlowej i Ekonomicznej, Państwowa Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa, Męska Szkoła Handlowa im. Staszica Stowarzyszenia Kupców i Przemysłowców Chrześcijan, Liceum Handlowe Żeńskie Stanisławy Pietraszkiewiczówny, Państwowa Szkoła Murarska, Salezjańska Szkoła Rzemiosł w Wilnie, Koedukacyjna Średnia Szkoła Handlowa w Smorgoniach; w województwie wołyńskim (w 1935 r. w Łucku były 4 szkoły zawodowe, w Dubnie 1, w Horochowie 1, w Kowlu 7, w Krzemieńcu 3, w Ostrogu 2, w Równem 6, w Sarnach 3, we Włodzimierzu Wołyńskim 2, w Zdołbunowie 2): Państwowa Szkoła Miernicza i Drogowa w Kowlu, Państwowa Szkoła Murarska i Męska Szkoła Rzemiosł Katolickiego Towarzystwa Popierania Szkół Rzemieślniczych w Łucku, Koedukacyjna Szkoła Handlowa Polskiej Macierzy Szkolnej w Równem, Szkoła Rzemieślnicza, Stolarska i Kołodziejsko-Kowalska Polskiej Macierzy Szkolnej w Ostrogu, Szkoła Rzemiosł Polskiej Macierzy Szkolnej we Włodzimierzu Wołyńskim, Szkoła Rzemieślnicza Polskiej Macierzy Szkolnej w Zdołbunowie, Szkoła Rzemiosł Polskiej Macierzy Szkolnej w Sarnach, Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa Sejmiku Krzemienieckiego w Wiśniowcu, Państwowa Szkoła Murarska w Krzemieńcu.

Kapłani diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej urodzeni na Kresach i zmarli w latach 1972-2013

Katolicka diecezja kołobrzeska powstała w 1000 roku jako sufragania metropolii gnieźnieńskiej, jednak już ok. 1015 roku zanikła w związku z reakcją pogańską. Jej biskupem był Reinbern. Wypędzony z Kołobrzegu ok. 1008 roku udał się na Ruś Kijowską w charakterze kapelana nieznanej z imienia córki Bolesława Chrobrego, która między 1005 a 1012 rokiem poślubiła Świętopełka, syna wielkiego księcia kijowskiego Włodzimierza. Prowadził tam także działalność misyjną rezydując w Turowie nad Prypecią na Polesiu. Ok. 1013 roku wraz ze Światopełkiem i jego żoną został uwięziony i zmarł w więzieniu. Nowa diecezja pomorska odrodziła się ok. 1125 roku jako diecezja kamieńska (Kamień Pomorski). Po przyjęciu luteranizmu przez ludność Pomorza, uległa sekularyzacji w 1534 roku. Przed 1945 rokiem mieszkało tu niewielu katolików. Tutejsze nieliczne parafie katolickie należały do prałatury pilskiej (Piła) i archidiecezji wrocławskiej. W 1945 roku Pomorze znalazło się w granicach Polski i zostało zasiedlone głównie przez Polaków-katolików, w dużym odsetku przez Polaków wypędzonych z przyłączonych do Związku Sowieckiego Ziem Wschodnich. Dla całego Pomorza i Ziemi Lubuskiej została utworzona wówczas administracja apostolska/diecezja gorzowska, która była największą obszarowo diecezją polską – miała aż 44 836 km kw. i 2 410 000 katolików. Bullą papieża Pawła VI Episcoporum Poloniae coetus z 28 czerwca 1972 diecezja gorzowska została podzielona na trzy diecezje. Została wówczas reaktywowana diecezja kołobrzeska jako diecezja koszalińsko-kołobrzeska, ze stolicą biskupią w Koszalinie, która została włączona ponownie do metropolii gnieźnieńskiej, a od 1992 roku do metropolii szczecińsko-kamieńskiej. Diecezja koszalińsko-kołobrzeska ma obszar 14 640 km kw. i zamieszkuje ją ok. 912 000 osób, z których ok. 833 000 to katolicy, ma 220 parafii, w których pracuje 474 księży (2013 r.). W latach 1945-46 na terenie gorzowskiej administratury apostolskiej osiedliło się dużo księży wypędzonych z diecezji kresowych: 82 z archidiecezji lwowskiej, 9 z diecezji łuckiej, 13 z archidiecezji wileńskiej, 8 z diecezji pińskiej i 2 z diecezji przemyskiej – części włączonej w 1945 r. do Ukrainy; w latach późniejszych przybyło tu dodatkowo szereg innych księży z byłych diecezji kresowych; jednocześnie niektórzy księża przenieśli się do innych diecezji. Dużo księży z Kresów zostało duszpasterzami na terenie obecnej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Nie ma na razie dokładnych danych w tej materii. Wiemy natomiast, że po powstaniu diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej w 1972 roku, do 2013 roku zmarło 25 kapłanów urodzonych na Kresach i inkardynowanych do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Oto oni: ks. Jan Nowak, ur. 24 VI 1888 r. w Wojnowie (obecnie Ukraina), wyśw. 10 IV 1921 r. w Łucku, zm. 4 VI 1972 r. w Gardnie Wielkiej; ks. kanonik Jan Wujda, ur. 4 V 1915 r. w Bobulińcach (obecnie Ukraina), wyśw. 20 IX 1939 r. we Lwowie, zm. 2 VIII 1973 r. w Szczecinku; ks. Władysław Holak, ur. 6 III 1906 r. w Dankach (obecnie Białoruś), wyśw. 30 III 1934 r. w Pińsku, zm. 28 VI 1974 r. w Koczale; ks. Tadeusz Grygorowicz, ur. 11 VII 1936 r. w Lachowiczach (obecnie Białoruś), wyśw. 28 V 1959 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 15 XI 1974 r. w Miastku; ks. Mieczysław Palczyński, ur. 6 I 1900 r. w Buczaczu (obecnie Ukraina), wyśw. 26 VI 1949 r. w Kalwarii Zebrzydowskiej, zm. 14 XI 1974 r. w Wałczu; ks. kanonik Marian Folcik, ur. 11 X 1908 r. we Lwowie, wyśw. 24 VI 1934 r. we Lwowie, zm. 16 I 1976 r. w Słupsku; ks. Teodozy Komarczewski, ur. 25 IX 1906 r. w Chorobrowie (obecnie Ukraina), wyśw. 19 VIII 1932 r. we Lwowie, zm. 11 IV 1976 r. w Białogardzie; ks. kanonik Leonard Czerniak, ur. 2 IV 1893 r. w Dorodziszkach (Wileńszczyzna), wyśw. 26 V 1918 r. w Wilnie, zm. 11 VI 1976 r. w Szczecinku; ks. prałat Jan Lis, ur. 1 VIII 1922 r. w Gródku Jagiellońskim k. Lwowa, wyśw. 25 V 1952 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 12 XI 1979 r. w Szczecinku; ks. Jan Koncur, ur. 14 VIII 1909 r. w Ruzdwianach (obecnie Ukraina), wyśw. 20 VI 1937 r. we Lwowie, zm. 22 X 1979 r. w Gwdzie Wielkiej; ks. kanonik Oswald Kobiela, ur. 28 XI 1926 r. w Czerniowcach (obecnie Ukraina), wyśw. 31 V 1953 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 23 IV 1981 r. w Wierzchucinie; ks. Leon Szczęsny Łazarczyk, ur. 20 II 1933 r. we Włodzimierzu Wołyńskim (obecnie Ukraina), wyśw. 24 VI 1956 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 6 I 1983 r. w Białogardzie; ks. Piotr Podejko, ur. 1 VII 1906 r. w Kulpach (obecnie Białoruś), wyśw. 22 VI 1936 r. w Wilnie, zm. 10 VI 1983 r. w Koszalinie; ks. kanonik Ryszard Mebel, ur. 11 IV 1915 r. we Lwowie, wyśw. 20 IX 1939 r. we Lwowie, zm. 2 XI 1986 r. w Pniewie; ks. kanonik Kazimierz Anuszkiewicz, ur. 5 II 1931 r. w Rakowie (obecnie Białoruś), wyśw. 24 VI 1956 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 12 III 1987 r. w Łęczycach; ks. Eugeniusz Strzedziński, ur. 13 IX 1923 r. w Wilnie, wyśw. 20 VI 1954 r. w Opolu, zm. 26 III 1988 r.; ks. Franciszek Oleń, ur. 18 VIII 1939 r. w Łucku (obecnie Ukraina), wyśw. 20 IV 1939 r. w Łucku, zm. 20 X 1991 r.; ks. Konrad Zołotar, ur. 9 II 1926 r. w Michałowszczyźnie (obecnie Litwa), wyśw. 29 VI 1954 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 25 IV 1993 r. w Bydgoszczy; ks. Wiktor Markiewicz, ur. 5 IX 1908 r. w Odessie (obecnie Ukraina), wyśw. 23 VI 1935 r. w Krakowie, zm. 12 XII 1994 r. w Słupsku; ks. Stanisław Krawczyk, ur. 30 X 1909 r. w Kowlu (obecnie Ukraina), wyśw. 1938 r. w Łucku, zm. 17 XII 1996 r.; ks. prałat Alfred Osipowicz, ur. 30 VIII 1910 r. w Baszkowcach (obecnie Ukraina), wyśw. 25 V 1952 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 12 V 1998 r. w Kępicach; ks. Romuald Tomaszewski, ur. 2 VII 1943 r. w Wilnie, wyśw. 28 VI 1970 r. w Świnoujściu, zm. 30 VI 2002 r.; ks. kanonik Jakub Mucha, ur. 1 VI 1935 r. w Brodach, wyśw. 24 VI 1962 r. w Sulechowie (diecezja zielonogórsko-gorzowska), zm. 4 X 2008 r.; ks. Tomasz Tarczyński, ur. 16 III 1931 r. w Buczaczu (obecnie Ukraina), wyśw. 24 VI 1956 r. w Gorzowie Wielkopolskim, zm. 23 I 2009 r.; ks. Ignacy Tarczyński, ur. 1.12.1932 w Buczaczu (obecnie Ukraina), wyśw. 23.06.1957, zm. 2 I 2013 r. w Gdyni.

Polskie dzieje Dublan koło Lwowa

Dublany to była polska wioska koło Lwowa; w 1931 roku na ogólną liczbę 1558 mieszkańców Polaków było 1272. Należeli oni do pobliskiej parafii w Malechowie z 1521 roku, co świadczy, że tereny te Polacy zamieszkiwali od prawie czy nawet od ponad 500 lat. Byli więc gospodarzami na swojej ziemi.

9 stycznia 1856 roku z inicjatywy prezesa polskiego Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie Leona Sapiehy, na terenie zakupionego przez Towarzystwo majątku ziemskiego Dublanach została założona polska wyższa uczelnia rolnicza (trzyletnia nauka) pod nazwą Wyższa Szkoła Dublańska, która w 1901 roku otrzymała nazwę Akademii Rolniczej; w latach 1862-70 i 1877-90 była to jedyna polska wyższa uczelnia rolnicza na wszystkich ziemiach polskich. Towarzystwo opiekowało się szkołą do 1878 roku, po czym przeszła pod zarząd władz Galicji. Kurs nauczania obejmował zajęcia teoretyczne i praktyczne w dziedzinie produkcji roślinnej i zwierzęcej oraz zarządzania gospodarstwem. Do 1914 roku ukończyło ją 1360 słuchaczy. Przy Akademii Rolniczej działały Krajowe Zakłady Rolnicze (niższa szkoła roln., stacja chemiczno-rolnicza i stacja torfowa, z której pomocą zagospodarowano torfowiska koło Dublan). Po odrodzeniu się państwa polskiego w 1918, w latach 1919-39 wyższa szkoła rolnicza w Dublanach funkcjonowała jako Wydział Rolniczo-Lasowy Politechniki Lwowskiej; w latach 1919-30 otrzymało dyplomy 556 słuchaczy. Pracowało tu wielu wybitnych uczonych polskich, jak: E. Godlewski (st.), M. Raciborski, S. Krzemieniewski, K. Malsburg, J. Mikułowski-Pomorski. W Dublanych w 1905 roku utworzono również polską Krajową Szkołę Gorzelnictwa i Stację Fermentacyjną.

W 1919 roku Dublany były terenem walk polsko-ukraińskich, w których brali udział miejscowi Polacy (Ukraińcy zniszczyli wówczas budynki Akademii Rolniczej; odbudowano je w wolnej Polsce).

W Dublanach urodziło się kilku znanych Polaków, jak np.: Tadeusz Kruszyński (1884-1954), historyk sztuki, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego; Mieczysław Młotek (1893-1986), płk WP, redaktor, historyk, działacz sportowy; Karol Polakiewicz (1893 – 1962), polityk, poseł na Sejm RP 1922-39 i 1930-35 jego wicemarszałek.

Ciekawa, ale tragiczna w treści książka

Małe Wydawnictwo w Krakowie wydało w 2008 roku książkę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego z Krakowa pt. „Przemilczane ludobójstwo na Kresach”, której mottem jest zdanie z pamiętnika Jana Zaleskiego z Monasterzysk (dziś Ukraina): „Kresowian zabito dwukrotnie; raz przez ciosy zadane toporami (przez nacjonalistów ukraińskich), drugi raz przez przemilczenie (tej zbrodni ludobójstwa)”. Polecam tę książkę nie tylko kresowiakom, ale wszystkim, którzy interesują się nieznanymi czy mało znanymi kartami z historii narodu polskiego.

Czartorysk na Wołyniu

Czartorysk nad rzeką Styr w przedwojennej Polsce, do 1939 roku, był miasteczkiem w powiecie łuckim w woj. wołyńskim. Chociaż miejscowość pamięta czasy książąt ruskich jej nazwa pochodzi z XV w. od nazwiska gałęzi domu Gedyminowiczów – polskiej rodziny książęcej Czartoryskich, zasłużonej dla Polski i Kościoła katolickiego z uwagi na działalność polityczną, społeczną, kulturalną i religijną, do której Czartorysk i okoliczne wielkie dobra ziemskie należały w latach 1442-1601, stanowiąc ich gniazdo rodzinne. Czartoryscy pobudowali tu zamek, który nie przetrwał do naszych dni. Następnie dobra te należały do Paców, a po nich do Leszczyńskich, Wiśniowieckich i po 1725 roku do Radziwiłłów, a od połowy XIX w. do rządu rosyjskiego. Dzięki fundacji Andrzeja Leszczyńskiego, wojewody dorpackiego w latach 1639 – 1832 istniał w Czartorysku klasztor dominikanów z pięknym trzynawowym kościołem barokowym, który w czasie restauracji w XVIII w. otrzymał wygląd rokokowy. W podziemiach kościoła znajdowały się grobowce Czartoryskich i okolicznej szlachty. W ramach represji po Powstaniu Listopadowym 1830-31 władze carskie klasztor i kościół skonfiskowały i przekazały na cerkiew prawosławną, której popi wraz z lokalnymi władzami rosyjskimi przez ponad 70 lat robili wszystko, aby z tutejszych katolików uczynić wyznawców prawosławia. Stąd po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i włączeniu Wołynia do Polski w 1919 roku, pozostało tu tylko ponad 200 katolików. Podczas I wojny światowej klasztor został zniszczony, a podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku bolszewicy dodatkowo kościół zniszczyli, splądrowali i ograbili. Kościół został zwrócony katolikom i w 1920 roku powstała tu parafia katolicka, która należała do dekanatu kołkowskiego w diecezji łuckiej; do parafii należała kaplica w Kostiuchnówce, gdzie był cmentarz legionistów polskich. Piękny kościół staraniem wiernych i ks. Apolinarego Tarnogórskiego oraz dzięki dotacjom Wojewódzkiego Urzędu Konserwatorskiego w Łucku, Ministerstwa Robót Publicznych w Warszawie i właścicieli pobliskich lasów: Księżopolskiego, Siennickiego i Sittauera został do 1930 roku odrestaurowany. W latach 30. parafię czartoryską objęli księża z Kongregacji Świętego Krzyża (oo. Hilary Paszek i Józef Kmiecik). Podczas niemieckiej okupacji Wołynia w czasie II wojny światowej (1941-44), w 1943 roku bandy nacjonalistów ukraińskich wymordowały większość Polaków w Czartorysku i okolicy. Po wojnie pozostałych przy życiu Polaków okupant sowiecki wysiedlił w 1944 roku do jałtańskiej Polski (tj. Polski bez Kresów), a kościół zdewastowany popadł w ruinę. W 1997 roku został on przekazany bez zgody Kościoła katolickiego na prawosławny monastyr Podwyższenia Krzyża Pańskiego.

W czasie I wojny światowej, w latach 1915-16 w pobliżu Czartoryska miały miejsce zacięte walki austriacko-rosyjskie z udziałem Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego; od tego czasu jedno ze wzgórz w okolicy było znane jako Góra Polaków. - W Czartorysku urodziła się Franciszka Radziwiłłowa (1705 – 1753), pierwsza polska dramatopisarka, która dla teatru dworskiego Radziwiłłów w Nieświeżu (woj. nowogródzkie, po 1945 r. Białoruś) napisała 16 sztuk dramatycznych.

Prezydent Ukrainy z polskimi korzeniami

Obecnym (od lutego 2010) prezydentem Ukrainy jest Wiktor Janukowycz. Jego dziadek był Polakiem-katolikiem. Pochodził z miejscowości Januki koło Postaw na Wileńszczyźnie (przed wojną Polska). Przed I wojną światową wyjechał za chlebem na Ukrainę i tam pozostał na stałe. Zachowane groby Janukowiczów, nawet tych, którzy zmarli po 1945 r., w Janukach mają polskie napisy („Dziennik Polski” 4.3.2010).

Ukraina to nie Europa – konsekwencje tego dla Polski i Polaków

W 2008 roku Ukraina była skrytykowana w Radzie Europy za to, że nie dotrzymuje standardów europejskich i nie wykonuje zawartych w umowie kopenhaskiej zobowiązań. W odpowiedzi na to znany prawnik ukraiński Wiktor Makarczuk powiedział, że: „Europejczycy, z kilkoma wyjątkami, nie potrafią zrozumieć jednej ważnej rzeczy, że Ukraina jest państwem europejskim jedynie geograficznie. Aby to zrozumieć, trzeba nie tylko poruszać się po Kijowie, lecz także zadać sobie trud udania się w głąb kraju. Wtedy punkt widzenia co do europejskości Ukrainy ulegnie kardynalnej zmianie. To jest państwo cywilizacji bizantyńsko-sowieckiej, gdzie zobowiązania prawne nie mają żadnego znaczenia na wszystkich szczeblach władzy. O jakiej demokracji i prawie można mówić w kraju, gdzie więźniowie są torturowani, ale o tym się nie mówi w Europie” - mówi Makarczuk („Nasz Dziennik” 18.2.2008).

Teraz dopiero można zrozumieć obecny stosunek Ukraińców do mniejszości polskiej i rzymskokatolików na Ukrainie, kulejącą współpracę polsko-ukraińską we wszystkich dziedzinach i odmowę zwrotu Polsce POLSKICH pamiątek narodowych, które skradł nam Stalin w 1945 roku, a które znalazły się w rękach ukraińskich po upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku.

Łohiszyn na Polesiu i łohiszyńskie katolickie sanktuarium Matki Bożej

Łahiszyn to miasteczko położone 28 km na północ od Pińska, w przedwojennym powiecie pińskim w województwie poleskim. Miasteczko leży więc w sercu Polesia. Prawa miejskie nadał Łohiszynowi król Zygmunt August w 1543 roku. Łohiszyn był starostwem w I Rzeczypospolitej. Tutejsze dobra ziemskie należały do Radziwiłłów do XVIII w., a potem do Ogińskich i Druckich-Lubeckich. Na mocy przywilejów króla Zygmunta III, potwierdzonych przez króla Władysława IV mieszczanie łohiszyńscy posiadali liczne grunta na wieczną własność, za małą opłatą do skarbu królewskiego. Tak było aż do 1870 roku, kiedy rosyjski gubernator miński Tokarew bezprawnie wywłaszczył mieszczan z tych gruntów i załatwił nadanie ich sobie w 1874 roku. Mieszczanie łohiszyńscy, jako prawni właściciele tych gruntów, protestowali w urzędach carskich. Bezskutecznie; 14 marca 1874 roku zostali poinformowani, że definitywnie utracili te grunta. Doprowadziło to gwałtownych zajść. Do stłumienia buntu władze carskie wysłały dwa bataliony piechoty i sotnię kozaków pod dowództwem gen. Łaszkarewa, który spacyfikował bunt łohiszan. Ukarano ich kontrybucją na zawrotną sumę 5825 rubli, 5 obrońców swej włości zesłano na Sybir, a 20 innych skazano na 12 lat ciężkich robót. Z pomocą poszkodowanym przyszedł polski znany adwokat Władysław Gałecki, który zaniósł skargę do sądu wyższego w Petersburgu, wnosząc o skasowanie wyroków i kupna. W rezultacie 13 kwietnia 1876 roku mieszczanie odzyskali swoją własność. W listopadzie 1918 roku odrodziło się państwo polskie. O ziemie kresowe musiało się bić z bolszewikami (Sowiecką Rosją). 4 kwietnia 1919 roku 2 batalion 34 pułku piechoty (Grupa Podlaska gen. Antoniego Listowskiego) zajęła Łohiszyn, po czym walczył w okolicy z bolszewikami. Po oczyszczeniu terenu z bolszewików 1 lipca 1919 roku z Łohiszyna wyruszyło decydujące natarcie 34 pułku piechoty na Łuniniec, znajdujący się w bolszewickich rękach. Wojsko polskie wkraczające ponownie do Łohiszyna, przy dźwiękach orkiestry, było witane radośnie przez polskich jego mieszkańców. W latach 1919-45 Łohiszyn należał do Polski i był siedzibą gminy. W wyniku bezprawnego i i będącego dnem moralnym układu w Jałcie (II 1945) Stalina z prezydentem Stanów Zjednoczonych F. Rooseveltem i premierem Wielkiej Brytanii W. Churchilla, Kresy polskie zostały przyłączone do Związku Sowieckiego; po jego upadku w 1991 roku Łohiszyn znalazł się w granicach Białorusi. W latach 1945-47 z okręgu pińskiego wysiedlono do jałtańskiej Polski 19 050 Polaków. Jednak nie wszyscy Polacy chcieli opuścić swoją ziemię, tak jak nie chcieli jej oddać rosyjskiemu satrapie w 1874 roku Tokarewowi. W Łohiszynie pozostało ok. 300 polskich rodzin. Dlatego miejscowi nazywają Łohiszyn „małą Warszawą”, gdyż w większości mieszkają tu Polacy, co jest rzadkością na Polesiu. I tylko dlatego, że było ich tu tak dużo i z determinacją bronili swego kościoła, kościół w Łohiszynie był czynny przez cały czas sowieckiej okupacji – do 1991 roku. W Łohiszynie urodziło się dwóch polskich księży salezjanów: Jan Pryputniewicz (ur. 1940), kompozytor, 1969 - 1979 współorganizator i dyrygent Ogólnopolskiego Festiwalu Pieśni i Piosenki Religijnej Sacrosong, autor m.in. Pasji wg. św. Marka do słów Czesława Miłosza na 4-głosowy chór męski lub mieszany a capella oraz Krzysztof Pryputniewicz (ur. 1942), zasłużony duszpasterz w parafiach salezjańskich w Polsce.

Pierwszy kościół katolicki w Łohiszynie pw. św. Piotra i Pawła ufundował w 1634 roku książę Stanisław Olbracht Radziwiłł, kanclerz polskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego i starosta piński. Parafia łohiszyńska, należąca do diecezji wileńskiej, była jedną z największych na Polesiu; według spisu z 1842 roku liczyła aż 3 361 osób. Do parafii łohiszyńskiej należały kaplice publiczne w Staszanach i Telehanach. W świątyni tej 11 października 1737 roku przyjął święcenia kapłańskie znany jezuita polski, pochodzący z Warmii o. Tomasz Karwacki (1708 – 1779 Wilno), teolog, profesor kolegiów w Grodnie, Kownie i Dyneburgu, ostatni prowincjał prowincji litewsko-mazowieckiej jezuitów (1772-73). W jego głównym ołtarzu został umieszczony obraz Matki Bożej, którego sława zaczęła się po szwedzkim potopie w połowie XVII w. Najpierw jeden ze szwedzkich żołnierzy chciał go ukraść, wycinając go z ram i zabierając ze sobą na kwaterę u mieszczanina Maliszewskiego. Jednak z jakiegoś powodu wyjeżdżając z miasteczka nie zabrał obrazu. Maliszewski odniósł obraz do świątyni, gdzie wkrótce zasłynął licznymi cudami. Wkrótce potem za cud, dokonany przez Matkę Bożą, mieszkańcy Łahiczyna uznali uratowanie świątyni w czasie pożaru, który strawił całe miasteczko. Obraz otoczony kultem wiernych o czym mówi konstytucja z 1667 roku, która zwalniała place i grunta kościelne od podatków „ku pomnożeniu Chwały Bożej” (Vol. Leg. T. IV). Obraz był w kościele do 1866 roku, kiedy to władze carskie w ramach represji po Powstaniu Styczniowym 1863 zabrali kościół katolikom i uczynili z niego cerkiew prawosławną. Później postanowiono wznieść w miasteczku nową cerkiew, nawiązującą do rosyjskiej architektury cerkiewnej, ale na tym samym placu. Katolikom oddano kościół, ale musieli go jednak rozebrać i przenieść na cmentarz, gdzie w 1897 roku spłonął, prawdopodobnie podpalony przez prawosławnych. Prawosławni zatrzymali obraz i był on umieszczony w nowej cerkwi. Katolicy mieszkający w Łahiczynie i okolicy przez ponad 10 lat nie mieli własnej świątyni i na msze św. musieli jeździć do Pińska. Dopiero w 1905 roku, gdy wydano carski ukaz o tolerancji religijnej, wierni mogli wznieść w miasteczku nowy kościół w stylu neogotyckim. Konsekrował go w 1913 roku arcybiskup diecezji mohylewskiej Wincenty Kluczyński. Od 1925 roku kościół parafialny w Łohiszynie należy do katolickiej diecezji pińskiej, która do 1991 roku należała do polskiej prowincji kościelnej. Parafia łohiszyńska, jak na poleskie warunki, gdzie katolików było mało, była całkiem duża – w okresie międzywojennym liczyła ponad 3000 wiernych. W latach 1928-30 był tu proboszczem bardzo znany duchowny katolicki – ks. Jan Zieja (1897-1991), działacz społeczny, tłumacz, publicysta i pisarz religijny, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920, kampanii wrześniowej 1939 - kapelan w stopniu kapitana w 84 Pułku Strzelców Poleskich 30 Poleskiej Dywizji Piechoty (Pińsk), kapelan Szarych Szeregów i AK – uczestnik Powstania Warszawskiego 1944, podpułkownik Wojska Polskiego, w komunistycznej Polsce działacz opozycji niepodległościowej, m.in. współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. W okresie międzywojennym miało tu swój dom zakonny Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, założone w 1905 roku przez bł. Matkę Bolesławę Lament. Cudowny obraz Matki Boskiej, który katolicy nazywali „naszym obrazem”, był w cerkwi aż do 1938 roku, kiedy to grupa katolików weszła do cerkwi i go stamtąd wyniosła i zaniosła do swego kościoła. Prawosławni z tym się pogodzili. Obraz został odnowiony i umieszczony przez biskupa pińskiego Kazimierza Bukrabę w ołtarzu głównym łahiczyńskiej świątyni. Dnia 10 maja 1997 roku biskup diecezji pińskiej, kardynał Kazimierz Świątek dokonał uroczystej koronacji cudownego obrazu koronami papieskimi, a świątynię podniósł do rangi sanktuarium. Pomimo braku stałego księdza od 1939 roku kościół był nieprzerwanie czynny. Do 1949 roku dojeżdżał tu co pewien czas ks. Stanisław Ryżko z Pińska. W 1949 roku został on aresztowany i zesłany do łagrów w Kazachstanie. Po zwolnieniu w 1956 roku został proboszczem w Łohiszynie, którym był do swej śmierci w 1984 roku. W latach 1985-89 dojeżdżał tu z posługą kapłańską ks. Kazimierz Światek z Pińska. Po upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku parafię łohiszyńską objęli polscy księża orioniści, którzy przyczynili się do rozwoju kultu maryjnego wśród katolików Polesia.

Katolicka archidiecezja wileńska w granicach Polski w latach 1945-1991

W 1945 roku Stalin – Związek Sowiecki oderwał od Polski całe Ziemie Wschodnie, w tym także etnicznie polską Wileńszczyznę z Wilnem – miastem, które odegrało w dziejach Polski i narodu polskiego wyjątkowo wielką rolę. Także w dziejach polskiego Kościoła katolickiego.

Diecezja wileńska była erygowana z inicjatywy króla polskiego Władysława Jagiełły przez papieża Urbana VI bullą Romanus pontifex 12 marca 1388 roku i włączona w skład polskiej metropolii gnieźnieńskiej. Jej pierwszym biskupem został Andrzej z Krakowa (1386-1398). Od tej pory aż do 1945 roku diecezja wileńska była ściśle związana tak z Kościołem polskim jak i narodem polskim. Etniczni Litwini nie odgrywali w jej dziejach ważnej roli – była ona zawsze minimalna i bez większego znaczenia w życiu Kościoła wileńskiego. Można śmiało powiedzieć, że Kościół wileński był zawsze z krwi i kości polski.

Diecezja wileńska wchodziła w skład metropolii gnieźnieńskiej do 1798 roku, czyli do upadku Polski w 1795 roku. W tymże roku Wilno przeszło pod zabór rosyjski i władze carskie postarały się w Watykanie o włączenie diecezji wileńskiej w utworzonej przez nie metropolii mohylewskiej (Mohylew na dzisiejszej Białorusi; metropolia ta miała również charakter głównie polski). W 1919 roku Wilno weszło z woli jego mieszkańców do odrodzonego państwa polskiego. Pius XI reorganizując Kościół katolicki w odrodzonej Polsce bullą Vixdum Poloniae unitas 28.10.1925 roku podniósł diecezję wileńską do rangi metropolii i podporządkował jej diecezje: łomżyńską i pińską.

W 1937 roku archidiecezja wileńska miała powierzchnię 53 960 km kw., ok. 1,35 mln katolików, 30 dekanatów, 343 parafie, 549 księży, 296 zakonników w 22 domach zakonnych, 525 sióstr zakonnych w 43 domach zakonnych, 153 alumnów w Wyższym Seminarium Duchownym w Wilnie, 158 słuchaczy na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie (1930 r.), zakony męskie prowadziły 2 szkoły podstawowe (172 uczniów), 4 gimnazja (1031 uczniów) i 2 szkoły zawodowe (150 uczniów), a zakony żeńskie 13 przedszkoli (472 dzieci), 11 szkół podstawowych (1428 uczniów), 3 gimnazja (566 uczniów) i 9 szkół zawodowych (239 uczniów). Kuria wileńska wydawała popularny dziennik katolicki „Gazeta Codzienna”. Od 1926 roku arcybiskupem metropolitą wileńskim był ks. Romuald Jałbrzykowski.

W styczniu 1945 roku arcybiskup Jałbrzykowski z poduszczenia komunistów litewskich został aresztowany z przez sowieckie NKWD. Po trzymiesięcznym trzymaniu w więzieniu w Wilnie postawiono mu ultimatum: albo natychmiastowy wyjazd do Polski, albo ponowne aresztowanie. W konsekwencji abp Jałbrzykowski wyjechał z Wilna do utworzonej przez Stalina tzw. Polski Ludowej w jej nowych granicach i osiadł na polskim terenie archidiecezji wileńskiej - w Białymstoku, pozostając arcybiskupem wielńskim do końca życia (zm. 1955 r.), faktycznie zwierzchnikiem tylko ciągle polskiej części archidiecezji. W 1948 roku jego biskupem pomocniczym (sufraganem) został ks. Władysław Suszyński. Wobec sprzeciwu władz komunistycznych, którzy zabronili używania nazwy „archidiecezja wileńska” i narzuciły nazwę „kuria archidiecezjalna w Białymstoku”, po śmierci abpa Jałbrzykowskiego w 1955 roku, nowym pasterzem polskiej części archidiecezji wileńskiej został dopiero w 1962 roku ks. Adam Sawicki, ale już tylko jako administrator apostolski, chociaż jednocześnie został prekonizowany biskupem (ale tylko tytularnym); w latach 1955-62 był wikariuszem generalnym i kapitulnym archidiecezji wieleńskiej w Białymstoku. Kolejnymi administratorami apostolskimi archidiecezji wileńskiej w Białymstoku byli: bp Władysław Suszyński VII-X 1968, bp. Henryk Gulbinowicz 1970-76 i Edward Kisiel 1976-91. Wszyscy oni byli związani do 1945 roku z Wilnem. Bp Władysław Suszyński był profesorem Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie, bp Adam Sawicki urodził się w Gierwiatach w powiecie wileńskim (w 1887 r.) i był także profesorem Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie oraz kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Wilnie (od 1927 r.), bp Henryk Gulbinowicz urodził się w Wilnie (w 1923 r.), a bp Edward Kisiel urodził się w Jundziłłowie w powiecie dziśnieńskim (Dzisna) na terenie archidiecezji wieleńskiej (w 1918 r.) i kształcił się w Wilnie.

Po oderwaniu Ziem Wschodnich od Polski w 1945 roku na terenie Polski Ludowej pozostało 5550 km kw. obszaru archidiecezji wileńskiej z 56 parafiami należącymi do niej kanonicznie. Wraz z abp Romualdem Jałbrzykowskim Sowieci wypędzili z części Wileńszczyzny wraz z Wilnem włączonej do Sowieckiej Litwy 171 tys. Polaków; wśród nich była m.in. zdecydowana większość księży archidiecezji wileńskiej oraz zakonnicy i siostry zakonne. Abp Jałbrzykowski od 15 VI 1945 roku rezydował w Białymstoku. Wraz z nim z Wilna do tego miasta przeniosła się Kuria Metropolitalna i Wyższe Seminarium Duchowne. Niestety, archiwum, cenna biblioteka i arcypolskie skarby katedry wileńskiej oraz cudowny obraz MB Ostrobramskiej pozostały w Wilnie – zostały przywłaszczone przez Kościół litewski bądź władze komunistyczne.

W 1986 roku na terenie polskiej części archidiecezji wileńskiej mieszkało 357 086 katolików (prawie wszyscy Polacy), były tu 92 ośrodki sakralne, w tym 75 parafii wchodzących w skład 8 dekanatów, 280 księży diecezjalnych, 10 zakonnych i 122 siostry zakonne.

W 1989 roku upadł w Polsce komunizm, a w 1991 roku upadł także Związek Sowiecki i Litwa stała się ponownie niepodległym państwem. W związku z tym papież Jan Paweł II zreorganizował administarcję Kościoła w obu państwach. Papież odłączył polską część archidiecezji wileńskiej od archidiecezji wieleńskiej ze stolicą w zajmowanym przez Litwinów Wilnie i w jej miejsce utworzył 5 czerwca 1991 roku archidiecezję białostocką, której pierwszym arcybiskupem metropolitą mianował bpa Edwarda Kisiela. Dzisiaj archidiecezja białostocka ma 451 tys. wiernych, 13 dekanatów, 112 parafii i 381 księży.

Jej wieleńskie korzenie potwierdzają dziś przede wszystkim historia i jej patroni związani z Wilnem: MB Ostrobramska oraz polscy święci i błogosławieni: bł. Bolesława Lament, bł. Michał Sopoćko i św. Kazimierz Królewicz. W Białymstoku zostało wybudowane własne polskie sanktuarium MB Ostrobramskiej.

Litwa: płacimy za zaniedbania rządu polskiego

Pomimo wysiedlenia z Wilna i polskiej (dziś litewskiej) Wileńszczyzny w latach 1945-47 i 1957-58 ok. 250 000 Polaków, w stolicy Litwy (Wilno) i w przywileńskich powiatach mieszka ciągle ok. 250 000 Polaków. W powiatach Soleczniki i Wilno-wieś Polacy stanowią nadal większość ludności (odpowiednio 80% i 63% ogółu ludności). W 1991 roku upadł Związek Sowiecki i Litwa uzyskała niepodległość, przejmując w spadku po ZSRR polską Wileńszczyznę wraz z Wilnem, które po wojnie zostało stolicą Litwy (przedtem stolicą Litwy było Kowno). Los Polaków litewskich jak był ciężki za sowietów tak jest i dzisiaj pod panowaniem litewskim, chociaż Litwa i Polska są partnerami strategicznymi I oba państwa należą do Unii Europejskiej, w której prawa mniejszości narodowych powinny być przestrzegane. O tragicznym położeniu Polaków na Litwie pisał katolicki dziennik wydawany w Polsce „Nasz Dziennik” w artykule Grzegorza Jarosińskiego pt. „Tak dobrze, a tak źle” (1-2.12.2007). Autor pisze, że Litwini ani myślą oddać Polakom ziemię, którą zabrały im władze sowieckie. Prześladuje się również szkolnictwo polskie, a Kościół litewski litwinizuje polskich katolików.

W 1995 roku rządy Polski i Litwy podpisały umowę, która ma zapewniać ochronę polskiego dziedzictwa narodowego na Litwie i litewskiego w Polsce.

Niestety, władze litewskie ignorują te ustalenia, zazwyczaj przy biernej postawie władz polskich. I tak Kościół litewski postanowił uczynić z tak bardzo polskiej w swych dziejach i wyposażeniu katedry wileńskiej narodową świątynię litewską, zakładając z góry, że w takiej świątyni nie ma miejsca na polskie pamiątki. Pozbyto się ich lub je po prostu zamurowano. Np. Kościół polski był zmuszony kilka lat temu zabrać do Warszawy doczesne szczątki bpa Władysława Bandurskiego, który był pochowany w katedrze.

Byłem w 2005 roku w Wilnie i na własne oczy widziałem tę odpolszczoną i pełną dzisiaj litewskich współczesnych „pamiątek” katedrę wileńską oraz kościół akademicki św. Jana. W tym drugim pozostało jeszcze wiele polskich pamiątek, ale „na grandę” zapełnia się go pamiątkami litewskimi, m.in. portretami-prawdziwymi kiczami znanych Litwinów, często świeckich ludzi!

Kilka lat temu wybuchła sprawa Oran na litewskiej Wileńszczyźnie, które przed wojną należały do Polski. Przed tamtejszym kościołem stał do połowy sierpnia 2007 roku pomnik upamiętniający 18 żołnierzy polskich i jednego litewskiego, którzy polegli w polsko-litewskich walkach w 1919, 1920 i 1923 roku. Na polecenie litewskiego księdza Valentinasa Virviciusa pomnik został zburzony. Valentinas Virvicius – rzekomy „sługa boży”, a de facto obrzydliwy nacjonalista–polakożerca i chrześcijanin z piekła rodem powiesił się w lutym 2010 roku! (”Kurier Wileński” 19.2.2010).

Tym razem Warszawa zareagowała, wysyłając notę protestacyjną do litewskiego MSZ. Litwini obiecali odbudować pomnik.

Przeciwko tej decyzji zaprotestował znany polityk litewski Ozolas, który zaapelował do litewskiego MSZ o odrzucenie „wybujałych i niczym nieuzasadnionych pretensji MSZ Polski wobec Litwy”. W dzienniku „Lietuvos Żinios” pisze, że Polska nadużywa zasad strategicznego partnerstwa i dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą i że trzeba położyć temu kres.

Jest to zwykła bezczelność. Bowiem problem polega na tym, że Litwa nie chce respektować ustaleń polsko-litewskich z 1995 roku, a strategiczne partnerstwo pojmuje jako przyzwolenie ze strony Polski na to co robią lub czego nie robią Litwini, a powinni robić względem Polaków na Litwie i polskiego dziedzictwa narodowego w tym kraju. Na ziemi, którą dzisiejsza Litwa posiądła bezprawnie – przez podbój Polski przez Stalina i z jego łaski!

Ta bezczelność to rezultat uległej postawy wobec antypolskich Litwinów przez rządy polskie od 1991 roku. Były i są sprawy do rozwiązania między Polską a Litwą (np. sprawa polskiej pisowni nazwisk Polaków, zwrot ziemi Polakom, szkolnictwo polskie itd.) . Można było je załatwić kiedy Litwa starała się o przyjęcie jej do NATO i Unii Europejskiej. Rząd polski nie wykorzystał tej okazji. Dlatego dzisiaj byle pętak litewski podskakuje nam do oczu, a Litwini i rząd litewski robią co im się rzewnie podoba, depcząc świadomie i jawnie nawet postanowienia traktatu polsko-litewskich z 1995 roku.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Marian Kałuski - 18.06.14 13:18
Może jakbym napił się wódki, to odurzony alkoholem pojąłbym o czym tu piszą czy raczej bredzą "miłośnicy" mojej osoby.

Może więc ktoś LOGICZNIE I BEZ UPRZEDZENIA DO MOJEJ OSOBY wyjaśni mi co ma wspólnego Kałuski z Jaruzelskim i w czym się wyraża rzekoma wielka miłość Kałuskiego do tego generała-zbrodniarza i sowieckiego pachołka.

Odnośnie odznaczenia mnie przez prez. Wałęsę (którego nie prosiłem o odznaczenie!!!; to była załatwione poza moimi plecami i wręcz narzucone mi na Zjeździe Rady Naczelnej Polonii Australijskiej w Sydney w 1990 r.) to też nie rozumiem o co tu forumowiczom chodzi. Przypuszczam, że piszą pod wpływem alkoholu, bo w Wikipedia jest ciągle informacja od odznaczeniu mnie przez Wałęsę. Starczy w wyszukiwarce wypisać "Marian Kałuski".

Nie jestem w stanie być wszędzie i nie wszystko mnie interesuje, bo nie jestem supermanem. Historycy zazwyczaj interesują się wybranym tematem. Mnie interesują Kresy i Polonia. Kościół w Keysborough jest od mojego domu strasznie daleko - to tak jakbym jechał z Warszawy do Lubilna (1 godz. 20 min.).

Przestańcie okazywać mi waszą "chrześcijańską" miłość. Ja się bez niej mogę obejść. A prawdziwy katolik i Polak kocha także Kałuskiego!

Marian Kałuski

Robert - 18.06.14 10:53
Zostałem wywołany do tablicy, więc ostatni raz zabieram głos - w tej nieprzyjemnej sprawie. Po pierwsze, Panie Romanie należy jednoznacznie określać dla kogo to odznaczenie dał Bolek jaruzelskiemu czy M. Kałuskiemu.
W tym przypadku jest to dla mnie zupełnie nieistotne, niech będzie że udekorował obydwóch. W naszym kraju "szczęśliwości" - dekoruje się a nie odznacza, wszystkich, którzy stwarzają image obrazu pozornego, władzy wręczającej. Aby opinia publiczna była wdzięczna tej władzy. Niema znaczenia komu i za co, mogą to być kanalie, opozycjoniści, i red-aktorzy z GW i TVN, byleby była ku temu okazja - teraz Bronek bije rekordy, a mennica ordery. Natomiast z Bolkiem, była inna sytuacja. Kiedy Pan Marian przyjechał do Australii, jako młody człowiek, nasz Bolek był jeszcze dzieckiem, i nie należy doszukiwać się tutaj żadnych związków. Należy mieć na uwadze, że nikt nie ucieka z gniazda dobrobytu, więc ta decyzja była tez i polityczna. Czego daje dowody w swojej pracy społecznej, publikatorskiej, jako Historyk, i redaktor Tygodnika Polskiego (TP) - to muszę powiedzieć, że to był okres trudnego balansowania. TP to prywatny tygodnik, gdzie właściciel decyduje o jego kształcie, co na ówczesne czasy, panujących stosunków w światku emigracyjnym było koszmarem. Pan Marian był też jednym z tych którzy ratowali TP przed upadkiem, aby zachować dostęp do polskości, poprzez TP, który ukazywał się w całej Australii. Drugim Redaktorem TP, która ocaliła TP była Pani Grażyna Walendzik, wyciągnęła z zadłużenia i upadku. Zorganizowała kluby TP, zmieniła profil i to zaczęło pracować, zwiększał się sukcesywnie nakład. Tylko że profil TP jako gazety niezależnej - nie odpowiadał właścicielowi i prominentom kliki emigracyjnej. Pani Grażyna Walendzik - została potraktowana bardzo niewłaściwie i w ciągu 5 min została wyrzucona, w sposób urągający ludzkiej wyobraźni. Oj, nie łatwe jest życie emigranta.
Kiedy Wałęsa wręczał ordery, cały świat i Polska, jego podziwiała. Wszystkie głowy państw, jechały najpierw do Gdańska. Dostawał doktoraty nagrody ect. Czy jakieś niejasne i nieśmiałe przebąkiwania, ktokolwiek traktował poważnie /z wyjątkiem kilku osób/ na pewno nie, bo mogło to być SB-eckie ściemnianie. Natomiast jako Bolek, zaistniał znacznie później, a wcześniej do grubej kreski był na tzw "fali". Z IPN-u zabrał swoje teczki, podobnie buszowali tam inni, łącznie z Michnikiem, Panowie czy to jest O.K.
Czy to jest O.K. że na najwyższych stołkach organizacji polonijnych w Australii dzierżawią pozycję prezesów ludzie rodem z PZPR? uzurpując sobie prawa do reprezentowania mnie czy kogokolwiek.
Czy jakieś przejęzyczenia, i nadinterpretacje są wystarczające aby kogoś oskarżać - ja twierdzę, że nie. Panie Romanie, ja ciągle nie wiem kto niby miał otrzymać odznaczenie od Bolka. Za takie niejasne, stawianie sprawy mógłbym Pana "utopić" - ale tego nie robię, potraktuję to jako zgubienie precyzji, co i tak niczego nie zmienia.
ZPWP - znam od wielu lat, uczestniczyłem w wielu spotkaniach. Mam do tej organizacji i ludzi, wielkie Uznanie i Szacunek. Podobnie jak do wielu z "Solidarności" którzy przeżyli gehennę internowania i przesłuchań, wielu ze statutem represjonowania.
Sprawdzanie obecności? - nie może być miarą do posądzania, statystcznie można by każdego przekręcić - ale to by nie było prawdą. Robert

PS. O imprezach czy zbiórkach dotacji - należy powiadamiać z wyprzedzeniem, a nie po fakcie.

Janka - 17.06.14 23:11
Do Roman. Kto to był podany, jako odznaczony przez
Wałęsę? Jaruzelski,czy M.Kałuski? To należy wyjaśnić!
Ja kiedyś zainteresowałam się tym panem historykiem.
To chyba był listopad ur. kiedy zajrzałam do Wikipedii
z ciekawości,czy tam znajdę dane o panu M.Kałuskim. I
tam pisało,że był odznaczony przez Prezydenta Wałęsę.
Widocznie zasłużył sobie na takie wyróżnienie. Więc
z jakiego powodu zniknęło,bo faktycznie już nie ma tej
sprawy w Wikipedii.

Roman - 17.06.14 19:17
Panie Robercie ja mam racje. Nie schodz z tematu,
bo chodzi o podejrzane zachowanie sie Kaluskiego,
odnosnie osoby Jaruzelskiego odznaczonego przez
Walese. To było w Wikipedii podane .Po kilku dniach.
sprawa odznaczenia zniknela.A to jest robota
Kworum,boja poruszylem tę sprawe w jednym z
komentarzy,ale wnet komentarz znikl. Na to wychodzi,
ze broni Bolek Bolka.

Stary-nowy - 17.06.14 14:21
Historykowi Polonii australijskiej podpowiadam, że w jego mieście - Melbourne - odbyła się wspaniała patriotyczna impreza zorganizowana przez Związek Polskich Więźniów Politycznych (ZPWP), w niedzielę 8-go czerwca AD 2014.
Koncert to jedna z planowanych imprez w celu zebrania funduszy na uroczyste obchody 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego, które odbędą się w Australii. M.in dlatego aby uczcić polskich bohaterów i przybliżyć ich czyny w kraju w którym mieszkamy.
Dodam, że wiceprzewodniczącą ZPWP jest p. Zosia Kwiatkowska-Dublaszewską znana także z filmu Piotra Zarębskiego "Więźniarki". Bohaterkami filmu jest 7 kobiet, które w okresie stanu wojennego zostały skazane na więzienie za działalność w Solidarności.
W sali przykościelnej w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough, w której zebrali się patrioci nie dostrzegłem Pana Historyka Polonii australijskiej.
A byli tam też Polacy z Sydney i Kanberry.
S-n

Robert - 17.06.14 8:24
Zbyszek J, albo ZJ. Najpierw powiedz ile przeczytałeś książek Pana Kałuskiego? albo innych publikacji - wydaje mi sie że ani jednej. Bo wychodzą duze braki wiedzy nawet o GI KWORUM i jej zawartości. Gdybyś był bywalcem tej strony to powinieneś wiedzieć, że ruchome okienko ma ograniczoną pojemność i według kolejności wysłania się ukazują. Jezeli jest wiecej, to oczywistym jest, że tylko ostatnie mogą się ukazać, czesto innych tam też niema. Z tego powodu twoje bluzganie, też i na GI KWORUM - jest świadectwem twojego posłannictwa agenturalnego.

ZJ - 16.06.14 15:56
Do Redaktora Kworum. Co się stało,że
nie ma mego komentarza w ruchomej
rubryce? To jest widoczna, brzydka nauka
od komuszków.To też wskazuje kto to
medium prowadzi.

Zbyszek J - 15.06.14 19:05
I co panie historyku? "Co było, a nie jest
jednak pisze pan w rejestr". Oj, ty miłośniku
sowieckiego jenerała. Kto pana tej
miłości nauczył - aż tam w Australii ??!!

Lubomir - 14.06.14 15:01
Kto ma bronić interesów Polaków na świecie?. Obcy agenci mają inne zadania. Karierowiczom wystarczą zaś gigantyczne pieniędze - za wykonywanie obowiązków na poziomie sołtysa lub co najwyżej wójta. Lansowany obecnie w Polsce zmodernizowany ustrój feudalny {z 'baronami' na czele}, prezentuje się jeszcze gorzej niż epoka 'wczesnego Gierka'. Rujnowana jest edukacja, a rodzima gospodarka przestaje istnieć. Co chwilę dowiadujemy się jak nie o likwidacji szkoły czy zakładu pracy, to o likwidacji szpitala lub obiektu wojskowego. Rozwój przez likwidację?. Tego jeszcze świat nie znał. Wydaje się, że co niektórym udającym służbowo Polaków, bardziej zależy na niemieckich instytutach Goethego, nie na polskich instytutach.

Robert - 14.06.14 10:12
Do wszystkich anty-polaków, sługusów - stalinowskich, putina i banderowców. Taka jest Prawda Historycznych Faktów, o których pisze, Polak i Historyk Mariam Kałuski - serdecznie dziękuję, Robert.

Wszystkich komentarzy: (10)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


26 Kwietnia 1959 roku
Urodził się Stanisław Sojka, polski piosenkarz, instrumentalista i kompozytor jazzowy.


Zobacz więcej