Sobota 27 Kwietnia 2024r. - 118 dz. roku,  Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 22.07.23 - 16:28     Czytano: [649]

Polacy w Słowenii


Słowenia należy do państw, które na mapie politycznej Europy pojawiły się po raz pierwszy dopiero w latach 90. XX w. Jednak od czasów "wędrówki ludów" (VI-VII w. po Chr.) tereny dzisiejszej Słowenii były zasiedlone przez południowych Słowian.

Słowenia, Republika Słowenii (słoweń. Slovenija, Republika Slovenija) to państwo położone w południowej części Europy Środkowej, posiadające na niewielkim odcinku dostęp do Adriatyku. Zajmuje obszar 20 273 km2 i graniczy od zachodu z Włochami i Adriatykiem (wąski korytarz między Włochami a Chorwacją), od północy z Austrią, od wschodu z Węgrami i od południa z Chorwacją. Kraj zamieszkuje ponad 2 miliony osób, w zdecydowanej większości Słoweńcy, którzy posługują się językiem słoweńskim. Zdecydowaną większość ludności Słowenii stanowią katolicy. Stolicą jest Lublana, mająca 265 000 mieszkańców. Słowenia jest krajem w większej części położonym na terenie górzystym (Alpy Julijskie, najwyższy szczyt Triglav 2864 m) i w 50% zalesionym. Piękne wybrzeże morskie z zabytkowymi miastami Koper i Piran oraz znane kąpielisko Portoroż, prześlicznie położona górska miejscowość letniskowa Bled, najpiękniejsze jaskinie w Europie w Postojnej, jak również ładne miasta Lublana i Maribor oraz same góry sprawiają, że Słowenia jest ważnym europejskim regionem turystycznym. Słowenia jest wysoko rozwiniętym krajem przemysłowo-rolniczym. Słowenia od XIII-XIV w. austriackich Habsburgów, którzy panowali tu do 1918 roku. Następnie wchodziła w skład Jugosławii, od której odłączyła się 25 czerwca 1991 roku (wraz z Chorwacją), ogłaszając niepodległość i suwerenność. Los dla Słowenii był na tyle łaskawy, że okrucieństwa wojny domowej w byłej Jugosławii ją ominęły. 29 marca 2004 roku Słowenia stała się członkiem NATO, a 1 maja tego samego roku stała się (razem z Polską) państwem członkowskim Unii Europejskiej.

...

Dzieje Polaków w Słowenii nie są bogate, chociaż, co zobaczymy, nie są także wcale ubogie. Nie jesteśmy sąsiadami i - jak na Europę - jesteśmy raczej daleko położonymi od siebie państwami, co miało duże znaczenie w kontaktach międzypaństwowych i międzyludzkich do 2. poł. XIX w., a więc do chwili, kiedy można było podróżować pociągami.

Od chwili powstania państwa polskiego ok. 960 roku i aż do końcowych lat XX w. nigdy nie było państwa słoweńskiego. Słowenia, tj. kraj zamieszkały przez Słoweńców, znajdował się pod panowaniem niemieckim od X wieku aż do 1918 roku; od XIII w. była pod panowaniem Habsburgów, czyli Austrii. Poza tym, w austriackiej Słowenii nie było dużych i znanych w Europie miast - centrów handlowych czy uniwersytetów, które mogłyby przyciągać polskich kupców czy studentów. Wszystko to sprawiało, że do XIX w. Polacy niewiele wiedzieli o Słoweńcach, utożsamiając ich z Serbami (J.S. Bystroń). Jednak Polak był tym uczonym, który pierwszy udowodnił, że Słoweńcy to odrębny naród słowiański.

Do połowy XIX wieku, a nawet i później, wielu Słoweńców, którzy nie ulegli germanizacji, uważało się za "chorwackich górali". Dopiero Polak - filolog Andrzej Kucharski (1795-1862) pierwszy dostrzegł w Słoweńcach odrębną narodowość od Chorwatów. W 1823 roku powierzono mu katedrę "dialektów słowiańskich" na Uniwersytecie Warszawskim. Jeszcze w tym samym roku wyjechał w trzyletnią podróż naukową do krajów słowiańskich, która przeciągnęła się do 1830 roku. Będąc w Słowenii badał dialekty słoweńskie i właśnie wtedy, na podstawie zebranego materiału lingwistycznego oraz na podstawie badań stosunków kulturalnych, ekonomicznych i politycznych w Słowenii i Chorwacji, doszedł do przekonania, że Słoweńcy są jeszcze jednym narodem słowiańskim.

Profesor polskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, autor pracy "Wpływy polskie w Zachodniej Słowiańszczyźnie", Feliks Koneczny (1862-1949), pisze w niej, że Słoweńcy stanowią jak gdyby pomost pomiędzy Słowianami zachodnimi i południowymi. Pisze, że Słoweńcy "usposobienie mają zbliżone bardziej do polskiego, niż chorwackiego. Nigdzie też w całej Słowiańszczyźnie nie spotyka Polak tyle sympatyi, jak wśród Słowieńców. Gdy pokona trudność języka, czuje się polski podróżnik u nich, jak u siebie; podobnież Słowieniec w Polsce. Dodajmy nawiasem, że znajdujemy na ich ziemi te same nazwy geograficzne; można pomiędzy nimi zamieszkać w Tarnowie, a choćby w Krakowie, który jest dalszem nieco przedmieściem Lublany...".

Pierwsze ślady kontaktów politycznych polsko-słoweńskich można odnaleźć we wczesnym średniowieczu. Prawdopodobnie pierwszym Polakiem na ziemi słoweńskiej był król polski Bolesław Śmiały (1040-1081). Rządzący Polską od 1058 roku (od 1076 r. jako król) w 1079 skazał na śmierć, czy nawet sam zabił w bliżej nieznanych okolicznościach, biskupa krakowskiego Stanisława. Spowodowało to bunt możnych, który zmusił Bolesława do ucieczki na Węgry, gdzie dwa lata później został ponoć otruty. Z kolei późnośredniowieczna legenda mówi, że Bolesław Śmiały resztę życia spędził jako mnich w dzisiaj austriackiej (opodal granicy ze Słowenią) miejscowości Ossiach (słow. Osjak) w Karyntii, która wówczas była ziemią historycznie i etnicznie słoweńską (jeszcze dzisiaj mieszka tam trochę Słoweńców). Znajduje się tam grób (sam grób pochodzi z czasów rzymskich) z napisem: "Boleslaus Poloniae occisor sancri Stanislaviae Cracoviensis" (Bolesław z Polski, zabójca Stanisława, biskupa krakowskiego). W 1960 roku przeprowadzono badania grobu, które ujawniły istnienie kości mężczyzny, pozostałości zbroi rycerza i kosztowności pochodzenia polskiego z wieku XI; jednak historycy polscy ostrożnie podchodzą do tego odkrycia. Legendę o Bolesławie Śmiałym przywiózł do Polski w 1580 roku biskup kamieniecki Marcin Białobrzeski, który, podążając do Rzymu, po drodze zatrzymał się w Osjaku.

W Karyntii w 1221 roku przebywał wracający z Rzymu do Polski święty Jacek Odrowąż OP (ok. 1200-1257). W karyntyjskim Fryzaku, wraz z grupą dominikanów udających się do Polski, umocnił egzystencję niedawno założonego tu klasztoru. Św. Jacek był również w Veselovo, które dziś należy do Słowenii.

W tym samym wieku ziemie współczesnej Słowenii pojawiły się po raz pierwszy na kartach polskiej historii za sprawą "Kroniki Polskiej" mistrza Wincentego Kadłubka. Autor ten wywodzi pochodzenie Kraka, władcy Krakowa z celtyckiej Karyntii. Co więcej, przywołuje opis wyboru tego władcy podczas uroczystego wiecu, co jest łudząco podobne do demokratycznej procedury wyboru słowiańskich władców Karantanii w austriackim dziś Karnburgu. Istnieją przesłanki, oparte na legendach i podaniach, że Krak rzeczywiście był jednym z władców celtyckich, który przybył z Karyntii na ziemie polskie. Świadczyć o tym ma chociażby typowo celtycka symbolika samej Lublany. Przekaz o smoku (tradycyjnym symbolu krajów celtyckich, widniejącym np. w herbie Walii) pojawia się w micie o założeniu stolicy Słowenii i jest podobny do podania o Smoku Wawelskim. Podobnie ma się rzecz z krukiem, który był dla Celtów ptakiem świętym. Kruk według Kadłubka miał dać imię księciu Krakowi i nazwę samemu Krakowowi. Nie jest wiec chyba tylko przypadkiem, że południowa dzielnica Lublany nazywa się Krakovo - Kraków (gov.pl).

Powiązania Polski z Austrią, czy raczej z powstałym wokół miasta słoweńskiego Celje w XIV w. księstwem Cylia, rządzonym przez rodzinę austriacką (w 1456 r. Cylię przyłączono do Austrii), zaowocowały dwoma powiązaniami dynastycznymi, związanymi ze słoweńską ziemią. Otóż córka króla polskiego Kazimierza Wielkiego i księżnej głogowskiej Jadwigi - Anna (1366-1425) w 1380 roku została wydana za Wilhelma, hrabiego cylejskiego. Ich córka Anna Cylejska (1380-1416) została w 1402 roku drugą żoną króla polskiego Władysława Jagiełły. Trzy żółte gwiazdy, które patronowały przed wiekami księżniczce Annie w herbie cylejskim, odnajdujemy dziś w herbie Republiki Słowenii.

Chociaż Lublana czy Maribor w dawnych wiekach nie były miastami uniwersyteckimi czy znanymi europejskimi ośrodkami kulturalnymi, musiały być jednak utrzymywane jakieś sporadyczne kontakty naukowo-kulturalne polsko-słoweńskie, skoro słoweński działacz reformacyjny, gramatyk i ortograf, nauczyciel szkół w Lublanie, Adam Bohorić (ok. 1520-1598), w swojej pierwszej gramatyce języka słoweńskiego "Arcticae horulae succisivae" (Wittenberga 1584) przytoczył 6 słowiańskich przekładów modlitwy "Ojcze nasz", w tym po polski - z nieznanego źródła. Niestety, kontakty te nie są jeszcze dobrze zbadane.

Słowenia była przez kilka wieków zagrożona przez Turcję - jej zaborczość, dążenie do podbicia całej chrześcijańskiej Europy. Słoweńcy bali się Turcji, żyli w ciągłym strachu przed nową wyprawą turecką na Europę - na Słowenię, cieszyli się więc z każdej klęski Turków. Stąd w słoweńskich pieśniach ludowych aż do XX w. żyła pamięć pokonania Turków pod Wiedniem w 1683 roku przez króla polskiego Jana III Sobieskiego. W jednej z pieśni słoweńskich śpiewano, że dzięki odsieczy króla polskiego:
zanim minęło godzin trzy,
nie było złego Turka już.
(...)
Niech pochwalony będzie Bóg,
Bóg i Maryja Panna z Nim,
że nam pomogli w chwili złej
i ocalili Wiedeń nasz.

W wyniku I rozbioru Polski w 1772 roku Polska, tj. jej część południowa zwana przez Austriaków Galicją i Słowenia znalazły się w granicach tego samego państwa - Austrii.

Do XIX w. niewielu Polaków podróżowało do Słowenii lub mieszkało tam dłużej lub krócej, a tym bardziej na stałe. Prawdopodobnie pierwszym podróżnikiem polskim w Słowenii był Aleksander Antoni Sapieha, który odbył trzy podróże po krajach południowej Słowiańszczyzny w latach 1795-96, 1802-03 i 1804-05; wiemy, że na pewno zwiedził Istrię.

W stolicy Słowenii - Lublanie - pojedyncze rodziny, czy małe grupki Polaków, zaczęły się osiedlać, od kiedy południowa część Rzeczpospolitej została przyłączona do Austrii w wyniku I rozbioru Polski w 1772 roku, otrzymując nazwę Galicja. Tak było do upadku Austro-Węgier w 1918 roku. Jeszcze mniej Polaków, po prostu nieliczne rodziny polskie, osiedliło się w kilku innych miejscowościach Słowenii. Niektórzy z nich byli zesłani tu przez Austriaków, jak na przykład młody szlachcic i patriota polski, pochodzący ze Wschodniej Galicji, Emil Korytko (1813-1839). Aresztowany we Lwowie za działalność konspiracyjną, został w 1837 roku zesłany do Lublany. Wiedeński dyrektor policji, Sedlnitzky, przestrzegł gubernatora lublańskiego, Schmidburga, przed Korytką, bo "nabieramy coraz większego przekonania, że polscy fanatycy (patrioci) starają się przyciągnąć innych Słowian do swoich przewrotowych dążeń, tym sposobem, że podszywają się pod ich narodowość", czyli że popierają ich działalność narodową, wszczepiając polskiego patriotyczno-buntowniczego ducha innym Słowianom zamieszkującym Austro-Węgry.

Seldnitzky miał rację. Emil Korytko i tutaj postanowił walczyć z zaborcą nie tylko o prawa dla Polaków, ale i Słoweńców.

Jak już pisałem, polski filolog, Andrzej Kucharski, jako pierwszy uczony udowodnił, że Słoweńcy to osobny naród słowiański. Natomiast Korytko zaczął przekonywać Słoweńców do zachowania swojego rodzimego języka literackiego, a jako etnograf poświęcił się zbieraniu ludowych pieśni słoweńskich i dzięki wydaniu ich w publikacji "Slovenske pesni kranjskego naroda" (1839-44) należy do wybitnych krzewicieli kultury słoweńskiej. Zebrane przez niego zbiory etnograficzne stały się zawiązkiem oddziału strojów ludowych w lublańskim "Rudolphinum".

Korytko oczywiście zyskał uznanie słoweńskich działaczy narodowych. Wprowadził go do ich grona jego przyjaciel, wielki poeta słoweński, jeden z największych romantyków w Europie, France Pre eren (1800-1849), który dzięki Korytce w swej twórczości literackiej przeszedł z języka niemieckiego na rodzimy język słoweński. Korytko namówił innego słoweńskiego działacza narodowego - Jozefa Blaznika (to on wydał zbiór pieśni słoweńskich Korytki) - do wydawania słowieńskiego pisma "Novice" oraz przyczynił się do przyjęcia przez Słoweńców pisowni "czesko-iliryjskiej", czego wynikiem było to, że od Karkonoszy aż po chorwackie Bałkany zapanowała jedność pisowni tamtejszych Słowian. On też wszczepiał w młodzież lublańską miłość Ojczyzny, dając im czasopismo i broszury w języku słoweńskim; był moralnym założycielem ich "Zbora seminaryjnego". Korytko popularyzował również w społeczeństwie słoweńskim polską literaturę i język. W rezultacie twórczość Mickiewicza wywarła wpływ na poezję Preserena; przetłumaczył on niektóre utwory naszego wieszcza na język niemiecki i słoweński. Korytko zmarł w Lublanie 31 stycznia 1839 roku i tu jest pochowany.

Emil Korytko jest po dziś dzień czczony przez Słoweńców jako żarliwy orędownik słoweńskiego odrodzenia narodowego. W Lublanie jest "Korytkova ulica". Jest on dzisiaj wspaniałym symbolem więzi łączących Polaków i Słoweńców, czego nie zapominają podkreślać podczas ważnych wizyt państwowych politycy tak polscy, jak i słoweńscy.

W Lublanie są jeszcze inne ulice o polskich korzeniach: Poljska pot w dzielnicy Moste, Krakovo - osiedle czy dzielnica w centrum miasta, Krakovska ulica (tak samo piszą "ulica" jak my), Krakovski nasip i Ulica Janiza Pavla II (dawniej Zrinjskego ulica). Warto by było wyjaśnić etymologię nazwy "Kraków" (Krakovo) w Lublanie, nazwy, jak mi powiedziano w Lublanie, istniejącej ponoć od XIII wieku.

Jan już wspomniałem, Polak Andrzej Kucharski pierwszy określił narodowość słoweńską, inny Polak, Emil Korytko, wiele zrobił dla odrodzenia narodowego Słoweńców, a jeszcze inny Polak, Aleksander Jabłonowski (1829-1914), pierwszy uwierzył w ich przyszłość, pisząc w 1875 roku, a więc wtedy, kiedy Słoweńcy jeszcze całkowicie się nie przebudzili - nie wyrwali ze szponów dławiącej ich germanizacji (w kraju ciągle ukazywało się ciągle tylko jedno pismo słoweńskie i działała tylko jedna drukarnia drukująca książki słoweńskie): "Słowieńcy wytrzymają nacisk germanizmu i ocalą swój byt, stając się współuczestnikami bujnie rozwijającej się, samoistnej ludów illiryjskich kultury, siłą onej upotężnią osłabione siły własne; korzystać też będą odtąd wspólnie z dobrodziejstwa nowego, z południowo-słowiańskiego uniwersytetu w Zagrzebiu i koniec końców odetchnąwszy nowem życiem, odrodzą się do dźwigania razem z pobratymcami nowych, wyższych zadań". Słoweńcy stanęli na własnych nogach w 1918 roku, a od 1991 roku mają wreszcie swoje niepodległe i suwerenne państwo oraz ugruntowaną pozycję języka i kultury słoweńskiej.

W Słowenii działali w latach 50. i 60. XIX w. również emisariusze dwóch polskich centrów niepodległościowych na emigracji: księcia Adama Czartoryskiego czyli "Hotelu Lambert" w Paryżu i demokratycznej Centralizacji, wzmacniający wśród Słoweńców ducha walki o prawa narodowe (B. Wierzbiański).

Ale w tym, aby Słoweńcy stanęli na własnych nogach jako dojrzały i świadomy swej odrębności naród, miał udział nie tylko Emil Korytko oraz grupa polskich przyjaciół narodu słoweńskiego i emisariuszy księcia Czartoryskiego. W procesie tym brali również udział polskiego pochodzenia politycy austriaccy.

Mała Słowenia była za czasów austro-węgierskich podzielona aż na sześć austriackich "krajów koronnych": Krainę, Karyntię, Goryce-Gradyskę, Pobrzeże, okręg Triestu i Styrię (której 1/3 część, południową, zamieszkiwali Słoweńcy). Taki podział administracyjny utrudniał jedność Słoweńców oraz rozwój narodu i pracę narodową. Toteż kiedy w 1859 roku ministrem spraw wewnętrznych Austrii został Polak z Galicji, Agenor Gołuchowski, zwolennik autonomii krajów wchodzących w skład Austrii, wyłonił się program zjednoczenia administracyjnego wszystkich ziem słoweńskich, który minister popierał. Uzgodniono jednak, aby z tą sprawą wystąpić publicznie, czyli z petycją, podpisywaną we wszystkich słoweńskich "krajach koronnych". Zebrano 19 386 podpisów, lecz zanim można było zrobić z nich użytek, Gołuchowski w grudniu 1860 roku podał się do dymisji, w związku z projektowaną centralistyczną konstytucją i utrzymaniem dotychczasowej polityki germanizacyjnej, czemu się sprzeciwiał. Jednak ziarno padło na podatną glebę - Słoweńcy zaczęli się przebudzać, domagać praw narodowych dla siebie. Dlatego hasło "zedinjena Slovenija" zjawia się ponownie w adresie sejmowym Krainy w 1870 roku, a więc w czasie, kiedy premierem Austrii był Polak z Galicji - Alfred Potocki. Niestety, Potocki wkrótce ustąpił wobec bojkotu Rady Państwa przez Czechów. Zjednoczenie ziem Słowenii i wówczas nie nastąpiło, jednak Polacy przypominali Słoweńcom, aby o ten postulat nieugięcie walczyli. Wziął to na siebie w 1905 roku krakowski "Świat Słowiański". I rzeczywiście, hasło to znalazło wreszcie powszechne poparcie wśród Słoweńców. Jednak ze strony Polaka w Wiedniu przyszła również i konkretna pomoc dla Słoweńców. Otóż znany działacz słoweński, dr Josip Vosnjaka, w swoich "Spominach" pisze, że dzięki polskiemu politykowi w Wiedniu, Julianowi Antoniemu Dunajewskiemu (1824-1907) Słoweńcy pozbyli się namiestnika Krainy, Kalteneggera, zaciekłego germanizatora, a także inspektora szkół ludowych kraińskich, również zawołanego zwolennika germanizacji.

Okres austro-węgierski w dziejach polskiej Galicji zapoczątkował bliższe kontakty Polaków ze Słowenią i Słoweńcami, jak również kontakty naukowo-kulturalne-literackie między naszymi narodami.

Wraz z Korytką mieszkał w Lublanie i pomagał mu nawet w jego działalności jego druh ze Lwowa, Bogusław Horodyński. Wiemy również, że w tym samym czasie znany adwokat lublański, Cribath, był żonaty z Polką; stąd przyjaźnił się z nimi Emil Korytko. Polka ta brała również udział w życiu narodowym lublańskich Słoweńców (Lublana była wówczas miastem bardzo zgermanizowanym). Wyszperałem również w starej książce, że gimnazjum w Lublanie ukończył Hugon Koenig (ur. 1882), późniejszy inżynier mierniczy, ppłk Wojska Polskiego, pracownik Wojskowego Instytutu Geograficznego w Warszawie, autor szeregu prac naukowych.

Za Austro-Węgier do Słowenii trafiali Polacy również służbowo. Np. w latach 1903-06 szefem sanitarnym garnizonu i komendantem szpitala wojskowego w Lublanie był dr Henryk Wierusz-Kowalski (1846-1929), który po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 został generałem lekarzem Wojska Polskiego.

Wspomniany wyżej Emil Korytko zainteresował sprawami Słoweńców innych Polaków: poetę i tłumacza Józefa Dunin Borkowskiego ze Lwowa, internowanego w Grazu Władysława Ostrowskiego i Jarosława Tyszkiewicza. Istotną rolę w stosunkach literackich odgrywały kontakty bezpośrednie, jak np. pobyt w Słowenii Aleksandra Jabłonowskiego, a w Polsce słoweńskiego pisarza z epoki romantyzmu Matija Copa (zm. 1835), a później poety Antona Askerca (zm. 1912), który utrzymywał żywe kontakty z Polską do końca życia. Nawiązane zostały kontakty kulturalne. W latach 1892-93 i ponownie w 1896-99 występował w operze w Lublanie polski śpiewak operowy ze Lwowa, Jakub Fedyczkowski (1857-1935); w 1897 roku przyczynił się do wystawienia przez operę lublańską polskiej opery narodowej "Halka" Stanisława Moniuszki. W okresie poprzedzającym I wojnę światową (1900-14) ożywiły się bardzo stosunki pomiędzy Krakowem a Lublaną, a młodzież słoweńska zaczęła uczęszczać na Uniwersytet Jagielloński. Były również polsko-słoweńskie kontakty na gruncie katolickim. Wśród słoweńskich katolików rozpowszechnił się wówczas kult polskiego świętego Stanisława Kostki. Np. kompleks edukacyjny w St. Vid, założony przez arcybiskupa lublańskiego, ks. Antonio Bonaventurę Jeglica (1898-1930), został nazwany "Zavodi sv. Stanislava". Błogosławiona polska misjonarka Maria Teresa Ledóchowska (1863-1922) założyła w 1889 roku katolicki miesięcznik międzynarodowy "Echo z Afryki". Słoweńską edycję tego miesięcznika zaczęto wydawać w Mariborze w 1905 roku, jednak wkrótce przeniesiono ją do Lublany, gdzie była wydawana do 1943 roku, tj. do czasu zajęcia miasta przez Niemców; po wojnie władze komunistyczne nie zezwoliły na ponowne wydawanie pisma. W zjeździe słowiańskich organizacji oświatowych, odbytym w Krakowie na początku XX w., brał udział z ramienia organizacji słoweńskich ksiądz Kobler, dziekan z Krainy.

Kontakty naukowe zapoczątkował słoweński uczony - pochodzący z Lublany fizjolog, Tomasz Sedey (1757-1818), który po zajęciu polskiego Lwowa przez Austrię w 1772 roku był profesorem fizjologii na Uniwersytecie Lwowskim: w 1787 roku, zastępując Jakuba Kostrzewskiego i ponownie w latach 1791-1805; po jego likwidacji prowadził prywatną praktykę lekarską we Lwowie, gdzie też zmarł w gronie polskich przyjaciół. Kontakty te kontynuował interesujący się również językiem polskim językoznawca słoweński, profesor uniwersytetu w Wiedniu w latach 1849-86, Franz von Miklosich (Franc Miklošič 1813-1891), uważany za twórcę gramatyki porównawczej języków słowiańskich, etymolog języków słowiańskich.

Natomiast kontakty literackie polsko-słoweńskie zapoczątkowali: Matija Copa, który przebywając dłuższy czas w Galicji poznał literaturę polską i Emil Korytko. Jak już wspomniałem, Adama Mickiewicza pierwszy tłumaczył na język słoweński F. Preseren od lat 30. XIX w., zachęcony do tego przez Korytkę. Od tej pory datuje się zainteresowanie Słoweńców literaturą polską. Niektórzy z nich zostawali tłumaczami literatury polskiej, inni badaczami literatury i związków literackich polsko-słoweńskich czy polsko-jugosłowiańskich. Tylko nieliczni znawcy tematu wiedzą, że przy współudziale filologa i slawisty słoweńskiego Jerneja Kopitara (1780-1844) został po raz pierwszy wydany cenny zabytek języka polskiego z końca XIV w. "Psałterz floriański" pt. "Psałterz królowej Małgorzaty" (Wiedeń 1834). Inny, działający w okresie międzywojennym slawista słoweński i historyk literatury słoweńskiej, Fran Ilesic (zm. 1942), był również badaczem związków literackich jugosłowiańsko-polskich i autorem szeregu artykułów i prac wydanych po polsku, jak np. "Ilirskie przekłady z "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego" Adama Mickiewicza" ("Pamiętnik Literacki" Lwów 1934) czy "Polskie momenty w literaturze (kulturze) jugosłowiańskiej" (1938).

Spora grupa Słoweńców tłumaczyła literaturę polską. Przed I wojną światową m.in. P. Miklevac i F. Virant, w okresie międzywojennym F. Bevk, T. Debeljak, J. Glonar, R. Mole i F. Vodnik, a po II wojnie światowej U. Kraigher, L. Krakar i R. Stefan. Z tego grona największymi osiągnięciami mogli się pochwalić: P. Miklavec, J. Glonar, F. Vodnik i R. Stefan.

Petar Miklavec (1859-1918) był wielkim, wprost fanatycznym miłośnikiem twórczości Henryka Sienkiewicza. Przełożył prawie wszystkie jego powieści: "Ogniem i mieczem" (1892), "Quo vadis" (1901), "Pan Wołodyjowski" (1902), "Krzyżacy", "Rodzina Połanieckich", "Potop" (1904-05), a także znaczną część opowiadań, jak również niektóre utwory M. Bałuskiego, E. Orzeszkowej i B. Prusa. Joża Glonar (1885-1946) dokonał m.in. nowego tłumaczenia "Quo vadis" (1929) oraz przetłumaczył "Chłopów" W.S. Reymonta (1929-30) i "Emancypantki" B. Prusa (1939). France Vodnik (1903-1986) był bez wątpienia najpłodniejszym z wszystkich tłumaczy. Tłumaczył H. Sienkiewicza ("W pustyni i w puszczy"), S. Żeromskiego ("Dzieje grzechu", "Wierna rzeka", "Przedwiośnie", "Popioły"), M. Dąbrowską ("Noce i dnie"), J. Andrzejewskiego ("Popiół i diament"), M. Jastruna ("Mickiewicz"), J. Iwaszkiewicza, J. Kadena-Bandrowskiego, S. Lema i I. Newerlego, jak również ogłosił szereg artykułów i esejów o literaturze polskiej, ponadto wydał antologię "Poljske novele. Starejsi pisatelji 1864-1914" (1951) i opracował słownik polsko-słoweński (1977). W uznaniu zasług dla literatury polskiej w Słowenii Vodnik otrzymał w 1964 i 1979 nagrodę polskiego Pen Clubu, w 1970 roku odznakę "Zasłużony dla kultury polskiej" oraz w 1979 roku nagrodę ZaiKS-u. Rośka Stefan (ur. 1913), jedyna kobieta w tym gronie, w 1938/39 była stypendystką Studium Słowiańskiego w Krakowie, a od 1947 roku prowadziła lektorat języka polskiego na uniwersytecie w Lublanie. W 1960 roku wydała pierwszy w języku słoweńskim zarys historii literatury polskiej - "Poljska knjiżevnost", a w 1969 roku podręcznik języka polskiego dla Słoweńców. Tłumaczyła "Medaliony" Zofii Nałkowskiej (1963), wiersze Adama Mickiewicza (wyd. 1967), "Pana Tadeusza" (1974), liryki Juliusza Słowackiego (wyd. 1973) oraz wiersze wielu poetów polskich. Ponadto opublikowała kilkadziesiąt artykułów i rozpraw o literaturze polskiej.

Najbardziej przypadła do serca Słoweńcom twórczość Henryka Sienkiewicza, którego utwory przetłumaczone na język słoweński często wznawiano, a w 1970 roku w Lublanie ukazały się jego "Dzieła wybrane" w 10 tomach, co, jak na małą Słowenię, było dużym przedsięwzięciem wydawniczym. Utwory Sienkiewicza stały się nawet wzorem dla takich twórców słoweńskiej powieści historycznej, jak M. Prelesnik, L. Faturjeva i F.S. Finżgar.

Wśród ludzi blisko obcujących z kulturą polską byli i są słoweńscy historycy literatury, jak np. Ivan Prijatelj i Anton Slodnjak.

Chociaż podejmowano próby tłumaczenia na język polski utworów literatury słoweńskiej jeszcze przed I wojną światową i kontynuowano to dzieło w okresie międzywojennym (m.in. seria wydawnicza "Biblioteka Jugosłowiańska"; Józef Gołąbek "Literatura słoweńska" Warszawa 1933) to tak naprawdę dopiero okres powojenny umożliwił Polakom bliższe zapoznanie się z literaturą słoweńską. Np. w 1960 roku ukazały się "Poezje", a w 1976 "Poezje wybrane" F. Preserena; wiersze Edvarda Kocbeka (1904-1981) ukazały się w: "Liryce jugosłowiańskiej" (1960) i "Antologii poezji słoweńskiej" (1973) oraz "Literaturze na Świecie" 1990 10; w 1978 roku wydano historyczno-fantastyczną powieść "Galernik", a w 1992 roku zbiór opowiadań "Spojrzenie anioła" oraz tomy publicystyki literackiej Drago Jančara (ur. 1948); drobne dzieła Lojze Kovačiča (1928-2004), głównie opowiadania, ukazały się na łamach czasopism, m.in. "Literatury na świecie" (1/1982), "Krasnogrudy" (nr 2-3/1994) i "Kresów" (1/2002); w 2001 roku ukazał się "Wzniosły obiekt ideologii" i "Przekleństwo fantazji", w 2003 roku "Patrząc z ukosa. Do Lacana przez kulturę popularną" i 2006 roku "Rewolucja u bram" Slavoja i eka (ur. 1949); w 1979 roku ukazały się "Wiersze", w 1996 roku "Straszne święta", w 2002 roku "Czytać: kochać" i w 2004 roku "Jabłoń" Tomaža Salamuna (ur. 1941) - jednego z wiodących współczesnych poetów europejskich. Salamun kilkakrotnie odwiedzał Polskę, ostatnio w maju 2005 roku jako gość festiwalu "Poznań Poetów", gdzie jego występ został przyjęty z entuzjazmem. W 1947 roku późniejszy profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Stanisław Papierkowski wydał książkę "Twórczość literacka narodów południowo-słowiańskich: Serbów, Chorwatów, Słoweńców i Bułgarów. Zarys dziejów". W 1973 roku ukazała się w Warszawie "Antologia poezji słoweńskiej" w opracowaniu Mariana Piechala.

Kontakty kulturalne polsko-słoweńskie zapoczątkował bodajże wielki skrzypek polski Karol Józef Lipski (1790-1861), którego w wieku zaledwie 20 lat zatrudnił J.N. Kamiński na stanowisko kapelmistrza orkiestry w Teatrze Polskim we Lwowie. Po czterech latach, w 1814 roku, wyjechał do Włoch, dając po drodze cieszące się uznaniem koncerty w dużych miastach, w tym również w Lublanie.

Zapewne nikt albo mało kto wie, że mąż sławnej Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej i twórca znanego w Polsce i poza Polską Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze" (1949), kompozytor i dyrygent Tadeusz Sygietyński (1896-1955) podczas I wojny światowej pracował jako dyrygent opery w Lublanie.

Nigdy nie było w Słowenii tylu Polaków naraz, co podczas I wojny światowej (1914-18). Chyba kilkaset tysięcy Polaków, siłą wcielanych do wojska, służyło w armiach Austro-Węgier, Rosji i Niemiec na wszystkich frontach. 23 maja 1915 roku Włochy, które graniczą z Austrią, wypowiedziały wojnę Austro-Węgrom. Powstał tzw. front włoski. Walki toczyły się m.in. na terenach dzisiejszej zachodniej Słowenii, nad rzeką Isonzo, a po słoweńsku Soczą, o których pisał znany amerykański pisarz Ernest Hemingway w swojej powieści "Pożegnanie z bronią" (1929, wyd. pol. 1931) udział brały jednostki rekrutowane w Galicji, w tym m.in. 57 pułk piechoty z Tarnowa. W okresie od czerwca 1915 roku do 12 października - 1 grudnia 1917 roku doszło tu do 12 wielkich bitew wojsk włoskich i austro-węgierskich, podczas których zostało zabitych i rannych oraz zaginęło kilkaset tysięcy żołnierzy austro-węgierskich (np. w XI bitwie 17.8.-12.9.1917 zostało zabitych, było rannych i zaginęło aż 148 000 żołnierzy austro-węgierskich). Tylko Bóg wie, ilu wśród tych ofiar było Polaków, walczących pod przymusem za obcą sprawę. Zapewne wielu z nich zostało tu pochowanych na cmentarzach wojskowych. Nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek z Polaków interesował się tymi grobami. Czy tylko dlatego, że np. "Mała Encyklopedia Wojskowa", wydana przez Ministerstwo Obrony Narodowej w 3 tomach w Warszawie w latach 1967-71, wszystkie te ofiary nazywa "Austriakami"?! Autorzy tej encyklopedii powinni lepiej się orientować w militarnej historii Polski i narodu polskiego. No cóż, był to okres panowania komunistów, którzy patriotyzmem nie grzeszyli.

Kiedy zwiedzałem przepiękne jaskinie w Postojnej w 2006 roku, przewodnik opowiedział nam m.in. historię tych jaskiń. Pokazywał mostek, zbudowany podczas I wojny światowej przez Rosjan, który umożliwił zwiedzanie nowych korytarzy, pełnych pięknych stalaktytów i stalagmitów. Byli to zapewne jeńcy rosyjscy. A jeśli tak, to biorąc pod uwagę duży procent Polaków w armii rosyjskiej za carskiej Rosji, można przypuszczać, że budowniczymi tego mostku mogli być również jacyś Polacy, a już na pewno wśród jeńców rosyjskich tu trzymanych byli jacyś Polacy.
Jest faktem bardzo mało znanym, że właśnie front nad Soczą był kuźnią późniejszych polskich kadr wojskowych i miejscem, gdzie oficerskie umiejętności doskonaliło wielu przyszłych wybitnych generałów Wojska Polskiego, m.in. Stanisław Maczek (skierowany na front soczański w 1915 r. jako dowódca specjalnego szturmowego oddziału alpinistów-narciarzy), Franciszek Latinik (podczas ostatniej bitwy nad Soczą dowódca brygady w stopniu pułkownika i uczestnik zwycięskiej ofensywy sił austro-węgierskich), a także późniejszy twórca polskich jednostek spadochronowych Stanisław Sosabowski oraz legendarny generał "Nil" - August Emil Fieldorf. Również na obszarze dzisiejszej Polski, na tzw. froncie galicyjskim walczyli Słoweńcy powołani do armii austro-węgierskiej (m.in. słynny 17 pułk "Kranjskich Janezów"). O ich ofiarności świadczą m.in. liczne miejsca pochówków, które odnajdujemy przede wszystkim w południowo-wschodniej części naszego kraju (gov.pl).

Zaraz po upadku Austro-Węgier, w listopadzie 1918 roku, w Lublanie powstał duży oddział polski (złożony z Polaków z oddziałów byłej armii austro-węgierskiej, stacjonujących na terenie Słowenii oraz zapewne z polskich jeńców z armii rosyjskiej tu trzymanych), który po sformowaniu i załatwieniu koniecznych formalności wyjechał do Polski. I w tej sprawie trudno znaleźć jakieś szczegóły. Nie wspomina tego oddziału nawet Bohdan Skaradziński w swej książce "Polskie lata 1919-1920" (t. 1-2, Warszawa 1993), chociaż pisze np. o przybyciu z Chin (Mandżurii) do Polski polskiego oddziału wojskowego. Znalazłem tylko to, że w szeregach tego oddziału był m.in. Józef Borecki (1893-po 1939), w latach 1930-35 poseł na Sejm RP i 1933-39 prezes Zarządu Głównego Związku Inwalidów Wojennych RP; prawdopodobnie zamordowany przez Sowietów po zajęciu przez nich wschodniej Polski we wrześniu 1939 roku.

W 1918 roku upadła monarchia austro-węgierska, a Słowenia dobrowolnie weszła w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców (od 1929 Jugosławii). Polska, która również odzyskała niepodległość, nawiązała stosunki dyplomatyczne z KSChS/Jugosławią (w Lublanie działał polski konsulat honorowy) i oba państwa i narody je zamieszkujące nawiązały różnego rodzaju współpracę. Oczywiście największa współpraca była z Serbami i Chorwatami. Niestety, dużo mniejsza Słowenia była na uboczu tej współpracy, co nie znaczy, że jej nie było. Np. w latach 1920-22 delegatem rządu jugosłowiańskiego do spraw emigrantów rosyjskich na okręg Maribor był Wacław Schoene, późniejszy administracyjny wydawca pisma "Jeździec i Hodowca" i w latach 1936-39 dyrektor totalizatora miejskiego w Warszawie; w 1921 roku występował w teatrze słoweńskim w Lublanie znany polski aktor, reżyser i dyrektor Teatru Polskiego im. E. Orzeszkowej w Grodnie 1938-39, Władysław Czengery (1888-1942); w latach 1921-23 występował w operze w Lublanie i wykładał w tamtejszym konserwatorium muzycznym polski śpiewak operowy, Marceli Sowilski (1880-1944); w 1925 roku wykładowcą prawa na uniwersytecie w Lublanie był Tadeusz Hilarowich, profesor Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie i KUL oraz docent Uniwersytetu Warszawskiego; na uniwersytecie w Lublanie studiował znany polski filolog słowiański Mieczysław Małecki (1903-1946), od 1937 roku profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i autor cennej pracy "Przegląd słowiańskich gwar Istrii" (północna Istria należy do Słowenii), wydanej w 1930 roku; w 1931 roku delegatem nadzwyczajnym polskiego M.S.Z. na teren trzęsienia ziemi w Jugosławii był ks. Wacław Kneblewski, który, będąc w Słowenii, zainteresował się jej życiem religijnym, czego owocem była książka "Akcja Katolicka w Słowenii" (1934). Na scenie opery lublańskiej występowała gościnnie śpiewaczka operowa (sopran) Zofia Fedyczkowska, córka wspomnianego wyżej polskiego śpiewaka operowego Jakuba Fedyczkowskiego. Członkami Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie zostali: w 1934 roku Fran Ramovs (1890-1952), profesor filologii słowiańskiej uniwersytetu w Lublanie i w 1939 roku Miklo Kos (1892-?), profesor historii średniowiecznej uniwersytetu w Lublanie.

Na terenie okupowanej przez Niemców Słowenii podczas II wojny światowej powstała na początku 1945 roku, z pomocą jedynie działającej tu komunistycznej partyzantki jugosłowiańskiej, polska kompania partyzancka im. "Starego", zorganizowana ze zbiegłych więźniów filii hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Mauthausen w Loibl Pas, w znacznej części byłych mieszkańców Łodzi. Kompania liczyła 120 ludzi, a jej dowódcą był J. Rzetelski.

Przy wejściu do najpiękniejszej w Europie i na 20 km długiej jaskini w Postojnej widać wyraźnie osmolone ściany. To pozostałość po akcji słoweńskich partyzantów (z oddziału dowodzonego przez dowódcę - Polaka!), którzy w 1944 roku wysadzili znajdujący się tu niemiecki skład paliw. Wybuch nie zaszkodził jednak samej jaskini. Niestety, nazwisko tego Polaka-dowódcy nie jest znane tamtejszym przewodnikom (zwiedzałem jaskinię w 2006 roku). A może jest już znane. Otóż w 2016 roku, z inicjatywy Ambasady RP w Lublanie, odsłonięty został pamiątkowy obelisk przy zamkniętym obecnie bocznym wejściu do jaskini Postojna, gdzie akcję dywersyjną rozpoczęli dowodzeni przez T. Sadowskiego partyzanci. Wydarzenie honorowym patronatem objął Prezydent Republiki Słowenii Borut Pahor, który osobiście wziął udział w uroczystości (gov.pl).

W okresie międzywojennym i powojennym związał swe życie z Polską słoweński historyk sztuki, poeta i krytyk, znawca sztuki słoweńskiej, profesor uniwersytetu w Lublanie, Wojsław Mole (1886-1973). W 1925 roku został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i był nim, z przerwą w okresie II wojny światowej, do 1960 roku. Był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności (od 1933) i Słoweńskiej Akademii Nauk i Sztuki w Lublanie. Nauce polskiej sprezentował takie prace napisane po polsku, jak: "Historia sztuki starochrześcijańskiej i wczesnobizantyńskiej" (1931), "Sztuka rosyjska do roku 1914" (1955), "Ikona ruska" (1956), "Tycjan" (1958), "Sztuka Słowian południowych" (1962). Po napadzie Niemiec na Polskę jako obywatel Jugosławii wrócił w grudniu 1939 roku do Lublany i natychmiast zwrócił się do uczonych słoweńskich, serbskich i bułgarskich o pomoc dla uwięzionych przez hitlerowców profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, co oni uczynili. Zaraz po wojnie prof. Mole wrócił do Krakowa.

Okres powojenny (właściwie po 1956 r.) rozpoczął nowe dzieje Polaków w Słowenii czy raczej współpracy polsko-słoweńskiej w różnych dziedzinach życia: naukowej, literackiej, kulturalnej, sportowej, turystycznej.

Lektorem języka polskiego na uniwersytecie w Lublanie w latach 1965-66 Władysław Lubaś, później profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Na uniwersytecie w Lublanie odbyli staże naukowe m.in.: chemik Lucjan Sobczyk, od 1969 roku profesor Uniwersytetu Wrocławskiego i ortopeda Tomasz Żuk, później profesor Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Wybitny językoznawca polski, Kazimierz Nitsch (zm. 1958) został członkiem Słoweńskiej Akademii Nauk i Sztuki w Lublanie. W 1980 roku członkiem Polskiej Akademii Nauk został Svetozar Ilešić (1907-1985), geograf słoweński, profesor uniwersytetu w Lublanie.

O współpracy literackiej już pisałem, a jeśli chodzi o współpracę kulturalną, to również i ona była znaczna. Trudno ją jednak dzisiaj w pełni zarejestrować, gdyż w biografiach wielu polskich działaczy kultury napisano, że dana osoba występowała, czy to a to robiła na gruncie kulturalnym w... Jugosławii, bez podania republiki czy miejsca, gdzie odbywała się ta impreza. Niemniej udało mi się ustalić, że w Słowenii, zazwyczaj w Lublanie (ale nie tylko) swoje prace wystawiali tacy znani malarze i graficy polscy jak: Walenty Gabrysiak (1962), Hubert Hilscher (1964: nagroda), Janina Kraupe-Świderska (1967), Wojciech Krzywobłocki (1975, 1977, 1979), Włodzimierz Kunz, Andrzej Lachowicz (1975), Marian Malina, Jerzy Mazuś (1975), Edmund Piotrowicz (1961), Roman Skowron (1963), Leszek Sobocki (1969), Antoni Starczewski (1973, 1975, 1977), Mieczysław Wejman (1961, 1969), Stanisław Wójtowicz (jego prace są w zbiorach muzeum sztuki współczesnej w Lublanie); plastycy jak: Wincenty Dunikowski (1975: otrzymał Purchase Prize), Izabela Gustowska (1983, nagroda), Maria Łuszczkiewicz-Jastrzębska (1965. 1971), Erika Trzewik-Drozd (1968); rzeźbiarz Maciej Józef Szańkowski (Maribor 1977; jest tu jego kompozycja "Okno"). Artysta muzyk Stanisław Gałoński wziął udział w lublańskim Festiwalu Muzycznym, a muzyk jazzowy Zbigniew Namysłowski w festiwalu w Bledzie w 1961 roku. W Lublanie koncertowali: dyrygent Stefan Marczyk i znana pieśniarka Elżbieta Jadwiga Wojnowska.

Do Słowenii często zaglądał w latach 1973-81 stały korespondent PRiTV oraz "Życia Warszawy" i "Kulis", Jerzy Marian Woydyłło.

Po obaleniu komunizmu w Polsce w 1989 roku i uzyskaniu niepodległości przez Słowenię w 1991 roku nie ostygła chęć dalszego lepszego poznania się Polaków i Słoweńców przez wymianę kulturalną. Np. polscy fani muzyki rockowej doskonale znają zespół słoweński "Siddharta", a słoweńscy miłośnicy teatru twórczość polskich dramaturgów, m.in. Janusza Głowackiego, którego "Czwartą siostrę" wystawiono w Lublanie na scenie narodowej. W 2004 roku w Lublanie miała miejsce wystawa twórczości znakomitego polskiego artysty, Tadeusza Kantora, a we Wrocławiu wystawa dorobku sławnego słoweńskiego architekta Jože Plečnika, którego jedno z głównych dzieł: Bibliotekę Uniwersytecką i Narodową w Lublanie (1936-41) zwiedziłem nawet wewnątrz podczas pobytu w Lublanie w 2006 roku. W 2004 roku na uniwersytecie w Lublanie zostały utworzone pełne studia polonistyczne. W eliminacjach do Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie w 2006 roku brała udział pianistka słoweńska Tja a Sulc.

Wiele można by było napisać o kontaktach sportowych polsko-słoweńskich, zapoczątkowanych jeszcze w okresie międzywojennym; do 1991 roku sportowcy słoweńscy występowali w barwach Jugosławii, a obecnie występują pod własnymi barwami narodowymi. Niestety, muszę ograniczyć się jedynie do podania tylko kilku przykładów: w wioślarskich Mistrzostwach Europy w Bledzie w 1956 roku polski wioślarz Teodor Kocerka zdobył brązowy medal (w jedynkach), podobnie jak na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach w 1952 i w Rzymie w 1960 roku; w rozgrywkach międzypaństwowych polska drużyna narodowa piłki nożnej rozegrała dotychczas dwa mecze ze słoweńską drużyną narodową: w 1996 i 2004 roku. Mecz rozegrany w 1996 roku zakończył się wynikiem remisowym 0:0, a w 2004 roku zwycięstwem Polski 2:0; nasz wieki skoczek narciarski Adam Małysz na mistrzostwach świata w lotach narciarskich w słoweńskiej Planicy 22 marca 2003 roku zajął 2 miejsce; w 2004 roku w żużlowym Grand Prix Słowenii w Krsko brali udział Polacy, którzy zaprezentowali się średnio: Tomasz Gollob zajął 13 miejsce, 14 był Jarosław Hampel a 16 lokatą zadowolić musiał się Piotr Protasiewicz; w lipcu 2006 roku polscy pływacy (najlepsi: Otylia Jędrzejczak, Paweł Korzeniowski, Beata Kamińska) wzięli udział w międzynarodowych mistrzostwach Słowenii w Ravne, gdzie zgodnie z oczekiwaniami roznieśli konkurencję (w sumie wystartowało 350 zawodniczek i zawodników z 17 państw). Polacy zdobyli w tych zawodach aż 50 medali, a trzy z nich wywalczyła Kamińska. Po międzynarodowych mistrzostwach polska kadra przez 10 dni (do 27 lipca) kontynuowała zgrupowanie w Słowenii - w mieście Koper nad Adriatykiem, trenując przed Mistrzostwami Europy w Budapeszcie 1-6 sierpnia 2006; w sierpniu 2006 roku polska reprezentacja sięgnęła w słoweńskiej Lendavie po drugi z rzędu złoty medal Mistrzostw Europy Par w żużlu. Polacy spisali się rewelacyjnie - zdobywając 27 punktów sięgnęli po mistrzowski tytuł, wyprzedzając reprezentację gospodarzy oraz drużynę z Węgier; polscy wspinacze upodobali sobie rejon Osp, który stanowi kolebkę sportowego wspinania na Słowenii. Najwięcej tu Włochów, Austriaków, Czechów i właśnie Polaków; można tu dodać, że słoweński koszykarz i trener koszykarski Andriej Urlep (ur. 1957) w sezonach 1997-1999 oraz 2000-2002 był trenerem Śląska Wrocław, w latach 2002-06 trenował drużynę WTK Anwil Włocławek, a w sezonie 2006-07 jest trenerem zespołu Śląsk Wrocław. Od lipca 2006 roku jest trenerem męskiej reprezentacji Polski. Wywalczył nam awans do Mistrzostw Europy w 2007 roku, które odbędą się w Hiszpanii. Z kolei pochodzący z Lublany David Dedek (ur. 1971) od sezonu 2006-07 jest trenerem, a wcześniej był asystentem trenera, drużyny koszykarskiej Anwil Włocławek.

Po II wojnie światowej słoweńskimi Alpami Julijskimi zainteresowali się polscy taternicy i alpiniści. Po raz pierwszy przybyli tu w 1959 roku. Dokonali wówczas pięknego wejścia nowymi drogami na najwyższy szczyt Słowenii Tryglaw (2864 m) oraz zdobyli Jalovec (2645 m), Stenar (2501 m), Velką Mojstrovkę (2366 m), Malą Mojstrovkę (2332) i Spicę (2064). W 1970 roku znany polski taternik i himalaista Józef Bryła (1924-2006) podczas wyprawy w Alpy Julijskie dokonał pierwszego przejścia kuluaru północnej ściany Site.

Słowenia ma dużo atrakcji turystycznych. Polscy turyści, wówczas jeszcze nieliczni, zaczęli podziwiać piękno kraju i jego turystyczne atrakcje jeszcze przed I wojną światową (1914-18). W okresie międzywojennym liczba polskich turystów trochę wzrosła, gdyż dla wielu z nich droga do chorwackiej Dalmacji prowadziła przez Słowenię. Po II wojnie światowej, kiedy w Polsce i Jugosławii władzę objęli komuniści i kiedy doszło do konfliktu ideologicznego między Moskwą a Belgradem, stosunki polsko-jugosłowiańskie były zamrożone do 1956 roku, gdyż Polska była wówczas wasalem Związku Sowieckiego. Destalinizacja w ZSRR umożliwiła odnowienie współpracy polsko-jugosłowiańskiej prawie we wszystkich dziedzinach życia. Wkrótce potem polscy turyści ruszyli odkrywać piękno Jugosławii, w tym również Słowenii. Podczas, gdy w latach 60. i 70. XX w. w Słowenii było dużo polskich turystów, to dzisiaj, po upadku komunizmu w Polsce w 1989 roku i uzyskaniu niepodległości przez Słowenię w 1991 roku, turystów polskich jest jeszcze więcej. Na obiedzie oficjalnym, wydanym 13 listopada 2003 roku przez prezydenta Republiki Słowenii, jego gość, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Aleksander Kwaśniewski w swoim krótkim przemówieniu powiedział m.in.: "Cieszę się... także z tego, że coraz większa liczba polskich turystów daje się skusić atrakcjom Słowenii: fascynującym zabytkom czy pokrytym śniegiem szczytom gór. Ja sam - podobnie jak wielu moich rodaków - z przyjemnością wspominam pobyt w Planicy (w 2003 r.) i wspaniałe skoki Adama Małysza. W Internecie jest wiele reportaży Polaków z podróży po Słowenii".

...

Słoweńców do Polaków zbliżyła osoba "polskiego" papieża Jana Pawła II (1978-2005). Karol Wojtyła kilkakrotnie odwiedził Słowenię. Jako papież Jan Paweł II dwukrotnie odbył pielgrzymkę do katolickiej Słowenii: w dniach 17-19 maja 1996 roku i 19 września 1999 roku tylko do Mariboru. Podczas wizyty w 1996 roku uczcił 1250. rocznicę chrystianizacji Słowenii oraz 1000-lecie powstania najstarszego religijnego dokumentu w języku słoweńskim.
Papież przyjechał w 1996 roku do Słowenii na zaproszenie prezydenta Milana Kucana, by uczcić 1250 rocznicę chrystianizacji Słowenii oraz 1000-lecie powstania najstarszego religijnego dokumentu w języku słoweńskim, a w 1999 roku na obrady krajowego synodu Kościoła w Słowenii, odbywającego się w Mariborze.

W Mariborze 19 września 1999 roku Jan Paweł II beatyfikował Antona Martina Slomseka (1800-1862), w latach 1846-62 biskupa Mariboru (Lavantu). Jest to pierwszy Słoweniec wyniesiony na ołtarze przez "polskiego" papieża. Słoweńscy katolicy nie tylko czczą bł. Slomseka jako kapłana, ale również jako patriotę, zasłużonego dla rozwoju narodowej kultury słoweńskiej.

Papież Jan Paweł II podczas swego pontyfikatu (1978-2005) mianował następujących biskupów słoweńskich: arcybiskupów lublańskich: Alojzija Sustara 1980-97, Franca Rode 1997-2004 i Alojzija Urana w 2004 roku; biskupa koperskiego Metoda Piriha w 1987 roku i biskupa mariborskiego Franca Krambergera w 1980 roku. Z nominacji Jana Pawła II ks. Franc Rode w latach 1993-97 był sekretarzem nowej dykasterii watykańskiej pod nazwą Papieska Rada Kultury, a w 2004 roku powrócił do Watykanu na stanowisko prefekta Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i Towarzystw Życia Apostolskiego.

W 2006 roku papież Benedykt XVI erygował w Słowenii 3 nowe diecezje, tworząc tam równocześnie nową metropolię w Mariborze. Kraj ten miał dotychczas tylko jedną prowincję kościelną i 3 diecezje, a obecnie ma dwie metropolie i 6 diecezji. Przygotowanie nowego podziału administracyjnego słoweńskiego Kościoła, bardziej odpowiadającego obecnym potrzebom duszpasterskim, zlecił już Jan Paweł II. Jego następca na Stolicy Piotrowej dokończył rozpoczęte dzieło.

Słoweńscy katolicy tak polubili słowiańskiego papieża Jana Pawła II, że uważali Go jakby za syna ich własnego narodu.

Znana dziennikarka polonijna, Ryszarda L. Pelc, zamieściła w "Polish Panorama Polska" (Kwiecień 2006) swoje wrażenia z niedawnego pobytu w Mariborze, połączone z pierwszą rocznicą śmierci Jana Pawła II.
Pisze m.in., że w maleńkiej, przytulnej kawiarence, wśród licznych obrazów, rozwieszonych na ścianach, zauważyła portret Jana Pawła II.
"Bardzo dobry portret" - mówi do właścicielki kawiarenki.
"Prawda? To nasz Papa" - pada odpowiedź.
"O, to nasz Papa" - odpowiadam przekornie.
"A to wy jesteście Polacy?"
Zaczęliśmy rozmowę o Papieżu. Ona mówiła po słoweńsku, my po polsku, ale nie mieliśmy większych problemów ze wzajemnym rozumieniem. W pewnym momencie Maria wyszła, by po chwili wrócić z plikiem zdjęć. To pamiątka z podróży do Rzymu i udziału w audiencji papieskiej. Na zdjęciach parafianie z Mariboru a wśród nich ona. Na jednym z nich jest Maria z Ojcem Świętym, ofiarującym jej różaniec... Inny mieszkaniec Mariboru także pamięta dobrze Ojca Świętego. W Rzymie nie był, ale Papieża spotkał "u siebie".
- "Był tutaj, blisko, sto metrów stąd w Katedrze" - mówi (całkiem niezłą angielszczyzną) kelner w restauracji, w której jemy obiad.
- "Był w Mariborze dwa razy" - dodaje z pewną dumą.
Katia, pracująca w hotelu dla doktorantów i zagranicznych naukowców, także pamięta.
- "Jechał papa-mobilem wzdłuż głównej ulicy Mariboru. Byłam też na stadionie by Go słuchać. Co czułam wtedy?" - Wydaje się, że jej oczy rozświetla wspomnienie tamtego spotkania. - "Nie wiem jak to określić. Było mi tak jakoś... ciepło. Tak, ciepło, o tu..." - mówi i kładzie dłoń na sercu.
Odnoszę wrażenie, że na chwilę znów jest w tamtym tłumie, który witał Papieża.
- "Ojciec Święty obchodził swoje urodziny w Słowenii" - mówi mi przypadkowo spotkana młoda kobieta, z którą nawiązałam rozmowę...
Pamiętają także i to, iż uznał ich prawo do samostanowienia, kiedy 13 stycznia 1992, jako głowa państwa Watykan, decydował o nawiązaniu dyplomatycznych stosunków z niepodległą już Słowenią.
- "I nigdy nie pominął słoweńskiego języka podczas błogosławieństw na Placu Świętego Piotra" - informuje ktoś z moich rozmówców".

Dzisiaj w Lublanie jedna z ulic nosi nazwę ul. Jana Pawła II, przy której siedzibę ma Nuncjatura Apostolska - na jej terenie znajduje się popiersie Papieża-Polaka. W lublańskiej katedrze katolickiej p.w. św. Mikołaja zauważyłem wmurowaną w ścianę tablicę, upamiętniającą pobyt w Lublanie papieża Jana Pawła II w dniach 17-19 maja 1996 roku. Również w katedrze mariborskiej jest tablica, upamiętniająca drugi pobyt papieża w tym mieście. Napis na niej przypomina o spotkaniu z naukowcami Uniwersytetu Mariborskiego i artystami słoweńskimi, a więc o tym, że nauka i kultura słoweńska związane są z chrześcijaństwem słoweńskim.

W latach 2011-18 nuncjuszem apostolskim w Słowenii i delegatem apostolskim w Kosowie był polski duchowny w służbie Stolicy Apostolskiej, arcybiskup Juliusz Janusz.

...

25 czerwca 1991 roku Słowenia odłączyła się od Jugosławii, ogłaszając niepodległość i suwerenność.

W pierwszych wolnych wyborach w Słowenii w 1991 roku brali udział polscy wolontariusze, pomagając w przeprowadzeniu demokratycznych wyborów ("Wolontariat"). W kwietniu 1992 roku Polska uznała niepodległość Słowenii i jednocześnie zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne między Polską i Słowenią na szczeblu ambasad. Ambasada RP jest w Lublanie, a konsulaty RP Novej Goricy i Novo Mesto. Polska ratyfikowała protokoły akcesyjne w sprawie rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO). Ten akt oznaczał potwierdzenie dla decyzji, podjętej na szczycie w Pradze, o przyjęciu do Paktu siedmiu nowych członków, w tym Słowenii (2004). 13 listopada 2003 roku prezydent RP Aleksander Kwaśniewski przybył z oficjalną wizytą do Lublany, a 13 kwietnia 2005 roku prezydent Słowenii Janez Drnovek rewizytował prezydenta Kwaśniewskiego w Warszawie. Stosunki polsko-słoweńskie są bardzo dobre, charakteryzują się aktywnością polityczną i gospodarczą. Po wstąpieniu obu państw do Unii Europejskiej w 2004 roku zaistniała możliwość kooperacji przemysłów obronnych obu państw, a także instytucji naukowych, związanych z obronnością. Prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką przebywali z dwudniową wizytą (27-28.3.2927) w Słowenii. Szef polskiego państwa rozmawiał tego dnia z prezydentem i premier tego kraju. Spotkał się także z Przewodniczącym Parlamentu Republiki Słowenii. W Lublanie prezydent Andrzej Duda podkreślił, że Słowenia to bardzo ważny element w relacjach Państw Trójmorza. Natomiast 5 czerwca 2019 roku prezydent Andrzej Duda wziął w Słowenii udział w szczycie Inicjatywy Trójmorza. Wspólnie z przywódcami państw tego gremium uczestniczył dziś w otwarciu Forum Biznesu Państw IT. Wcześniej spotkał się m.in. z Prezydentem Borutem Pahorem. 22 maja 2022 roku przybył do Polski z oficjalną wizytą prezydent Słowenii Borut Pahor. Został przyjęty w Belwederze przez prezydenta Polski Andrzeja Dudę oraz spotkał się z marszałek Sejmu Elżbietą Witek oraz z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. Prezydent Borut Pahor złożył także wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza. Rozmowy zdominowała wojna na Ukrainie i Rozmowę zdominowała wojna, przede wszystkim wielkie pytanie, jakie cały czas sobie tu stawiamy (...) jak zakończyć wojnę, którą Rosja rozpoczęła na Ukrainie, jak spowodować, by rosyjska agresja na Ukrainę się zatrzymała i aby się cofnęła.

Duże nadzieje pokłada się w rozwoju współpracy w dziedzinie ochrony zdrowia czy wymiaru sprawiedliwości oraz ożywieniu kontaktów ośrodków badawczych i uczelni, jak również kontaktów kulturalnych.
Najwięcej członkostwo Polski i Słowenii w UE zdynamizowało współpracę handlową. Polska jest jednym z czołowych partnerów handlowych Słowenii, a bliska współpraca gospodarcza łączy nasze kraje już od lat 70. XX w. Wzajemne obroty zwiększały się w ostatnich latach o kilkanaście procent rocznie. Dzięki silnemu ukierunkowaniu słoweńskiej gospodarki na eksport polsko-słoweńska współpraca gospodarcza, szczególnie B2B, rozwija się dynamicznie, a tym samym polsko-słoweńska wymiana towarowa, szczególnie po stronie polskiego eksportu. Łącznie obroty między obu państwami w 2021 roku wyniosły 1.889,83 mln euro (w 2018 r. polski eksport do Słowenii zamknął się sumą 935 mln EUR, a import 837,2 mln EUR).

Prywatne inicjatywy, wspierają aktywność słoweńskich przedsiębiorców na polskim rynku oraz promują walory turystyczne Słowenii (min. klub biznesowy Triglav Rysy, czy portal visitslovenia.pl), co bezpośrednio przekłada się na liczbę polskich turystów odwiedzających Słowenię. Słoweńcy także coraz częściej odwiedzają nas kraj. Dla Polaków Słowenia przestaje być tylko punktem tranzytowym na drodze do Chorwacji lub do Włoch, zaś na mapie słoweńskich podróży do Polski, poza najlepiej znanym Krakowem, coraz częściej pojawiają się również inne miejsca - Warszawa, Łódź, Poznań, Dolny Śląsk z Wrocławiem, góry i pojezierza.

Kultura i sztuka zbliża również do siebie Polaków i Słoweńców, a pomaga w tym rozwijająca się współpraca kulturalna oraz sportowa. W regionie słoweńskich Goriških Brd funkcjonuje tzw. Polish Art Embassy, placówki promująca młodych artystów z naszego kraju i pozostałych państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Na listę stałych wydarzeń kulturalnych od lat wpisane są cykliczne warsztaty artystycznych Symposium Caeramicum dla przedstawicieli środowiska artystycznego z Polski i regionu, czy kolejne edycje Międzynarodowego Obozu Filmowego dla młodych twórców m.in. z Polski, organizowane przez Fundację im. S. Furlana. Słowenia to także obowiązkowe miejsce na mapie dla wszystkich miłośników sportów zimowych. Co roku do Planicy przyjeżdżają tysiące Polaków. Planica to światowe wydarzenie sportowe, słoweński fenomen kulturowo-społeczny, który zawsze gromadzi tłumy miejscowych kibiców i który ma niebagatelne znaczenie także dla historii polskiego sporty. Jest symbolem licznych triumfów i zakończenia sportowej kariery Adama Małysza, którego historii poświęcono część stałej wystawy w muzeum poświęconemu historii tutejszej skoczni. Warto jednocześnie przypomnieć, że najdłużej utrzymywany rekord świata w długości skoku narciarskiego, pobity właśnie w Planicy, przez 7 lat należał do Polaka - Piotra Fijasa (1987-94). Sportowa pasja łączy polskich i słoweńskich kibiców, ale wzajemne zainteresowanie nie ogranicza się do skoków narciarskich i rozciąga się również na wiele innych dziedzin. Polscy skoczkowie występują rokrocznie w zawodach na mamuciej skoczni narciarskiej - Letalnica. Słoweńscy trenerzy koszykówki wspierali nasze zespoły, a tutejszym miłośnikom sportu Polska coraz częściej kojarzy się jako miejsce, gdzie organizowane są ważne, atrakcyjne wydarzenia kulturalno-sportowe (EURO2012, EHF EURO2016). Zasłużoną sławą cieszy się w Polsce słoweński reżyser Mitja Okorn, który zafascynowany naszym krajem na stałe osiadł nad Wisłą, a jego filmy od lat przyciągają do kin w Polsce i w Słowenii rzesze widzów. Słoweńcy cenią sobie np. twórczość Pawła Pawlikowskiego. Bardzo licznie Słoweńcy byli reprezentowani podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 r., zarówno jako pielgrzymi, jak i wśród pomagających organizatorom wolontariuszy (gov.pl).

...

Małe grupki Polaków mieszkały w Słowenii od XIX w. do II wojny światowej. Dzisiaj, według informacji podawanych przez Ambasadę Polską w Lublanie, społeczność polska w tym kraju liczy ok. 300 osób, z których ok. 100-150 osób mieszka w Lublanie. Pozostali Polacy mieszkają głównie w Mariborze i Novem Mesto. Większość Polaków mieszka w Słowenii w związku z zawarciem małżeństwa z obywatelami Słowenii (wcześniej Jugosławii). Dzieci z tych rodzin, urodzone już na terenie Słowenii, często znają język polski, chętnie uczestniczą w spotkaniach polonijnych oraz polskich przedsięwzięciach kulturalnych. Coraz liczniejszą grupę stanowią także obywatele polscy zatrudnieni tutaj po przystąpieniu obydwu krajów do Unii Europejskiej - osoby zatrudnione na kilkuletnich kontraktach w firmach silnie związanych z obydwoma krajami (np. KRKA, Gorenje). Większość Polaków, mieszkających w Słowenii, ma wykształcenie wyższe lub średnie.

Jedyną organizacją polską w Słowenii, zrzeszającą tak społeczność polską, jak i sympatyków Polski, jest Towarzystwo Przyjaźni Słoweńsko-Polskiej, założone w 1997 roku przez dr Janusza Klima. Towarzystwo skupia swoją aktywność przede wszystkim na działalności kulturalnej - organizacji koncertów i wystaw promujących polską kulturę. Uczestniczy także aktywnie w procesie nawiązywania kontaktów pomiędzy szkołami i samorządami lokalnymi obydwu krajów. W swojej działalności Towarzystwo blisko współpracuje z Ambasadą oraz Konsulatami Honorowymi RP w Novej Goricy i Novo Mesto, które udzielają mu pomocy i wsparcia podczas realizacji nakreślonych zadań (Ambasada RP w Lublanie). Polskie duszpasterstwo katolickie w Słowenii - w Lublanie prowadzi ks. Andrzej Gosek.

Podczas oficjalnej wizyty w Lublanie, 13 listopada 2003 roku, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski spotkał się również z Polonią słoweńską. Zwracając się do zebranych, powiedział: "Jesteśmy narodami, które mogą sobie wzajemnie bardzo pomóc. Jesteśmy ludźmi, którzy żyją w przyjaźni - nigdy nie było konfliktów pomiędzy Polską a Słowenią. Jestem przekonany, że przed naszymi krajami otwierają się bardzo optymistyczne, obiecujące perspektywy. Wśród Was jest wielu pracowników firm, które rozumieją, że nasze kraje mają sobie bardzo wiele do zaoferowania. Wśród Was są ludzie, którzy pomagają w popularyzowaniu kultury polskiej w Słowenii i słoweńskiej w Polsce. Wśród Was są ludzie, którzy mają serce wielkie i otwarte na oba nasze narody. Za to chcę wszystkim Państwu bardzo serdecznie podziękować. Złożyć najlepsze życzenia pomyślności. Zwracam się również do Pana Ambasadora RP w Lublanie z prośbą, aby zawsze w Waszej pracy mieć czas na aktywność w stosunku do środowiska polskiego, a wszystkich Państwa zapraszam - odwiedzajcie Polskę, bądźcie z nami na co dzień" (prezydent.pl).

...

Rosnąca intensywność bezpośrednich kontaktów obywateli naszych krajów stanowi o sile partnerstwa Polski i Słowenii, odpowiedzialnych członków UE i NATO, świadomych swojej roli we współczesnej Europie i z dumą pielęgnujących unikatowe dziedzictwo, które przez stulecia kształtowało się między Adriatykiem i Morzem Bałtyckim (Słowenią i Polską).

© Marian Kałuski

Wersja do druku

Marian Kałuski - 18.02.24 11:30
To jest tylko artykuł popularno-naukowy, a nie naukowy. Stąd brak bibliografii. Kto chce, to może powołać się na ten artykuł (na podobne moje artykuły powoływali się historycy i inni badacze). A jak ktoś nie chce, to niech sam szuka - niech sam warzy sobie piwo, a nie pije czyjeś.
W swoich pracach podaję-odświeżam wiele mało znanych faktów nawet historykom. Kto w Polscy czyta "The Australian Jewish News" (Australijskie Wiadomości Zydowskie"). Nikt! Bo ten tygodnik do Polski nie dociera, nikt się tam nim nie interesuje. Tymczasem kiedy podałem w swojej książce źródło informacji, to aż kilka osób w swoich opracowaniach nie podali, że z mojej książki zaczerpnęli tę informację, a tylko powołali się na artykuł w AJN. Niby wszystko w porządku, a jednak nie. Bo to kłamstwo, że SAMI zaczerpnęli tę informację z tej gazety.
Marian Kałuski, Melbourne

Piotr - 11.02.24 21:12
Bardzo ciekawy artykuł. Szkoda, że brak bibliografii, dzięki której czytelnicy mogliby poszerzyć swoją wiedzę.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

27 Kwietnia 1521 roku
Zmarł Ferdynand Magellan, żeglarz i odkrywca.


27 Kwietnia 1923 roku
Sejm uchwalił ustawę o Trybunale Stanu.


Zobacz więcej