Czwartek 2 Maja 2024r. - 123 dz. roku,  Imieniny: Longiny, Toli, Zygmunta

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 29.11.14 - 18:39     Czytano: [1307]

Porozmawiajmy o miłości


Szanowni Państwo!

Ktoś zadał mi pytanie co zrobię w obecnej sytuacji (politycznej, jak rozumiem). No cóż, ustroju ani rządu nie zmienię, nawet powszechnej mobilizacji zarządzić nie mogę. Proponuję więc zmianę tematu. Porozmawiajmy o miłości i to nie o tej gwałtownej żywionej przez rząd do obywateli polskich, a zwyczajnej.

Im czegoś mniej, tym więcej się o tym mówi. Przy tej okazji dobrze jest społeczeństwo zabajtlować mylnym pojmowaniem wyrazów. W tym wypadku chętnie zastępuje się „seks” „miłością”, a pojęcia te różnią się w sposób zasadniczy. Dobrze jest sobie uzmysłowić, że miłość to nie seks ani pornografia. Seks akurat tyle ma wspólnego z miłością co i z gwałtem.

Jeśli ktoś poświęca szczęście własnych dzieci w imieniu „miłości”, z nadzieją, że miłość mu wszystko wybaczy..., to „miłość” niech mu wybacza, ale dzieci nie powinny! Brak odpowiedzialności zasługuje na potępienie i nie dajmy sobie wmawiać, że jest inaczej. Seriale telewizyjne wciskają nam łzawy kit, jak to dzieci „rozumieją”, że rodzice „muszą” się rozwieść. Nie, kochane dzieci! Gdyby rodzice naprawdę was kochali, to nie „musieliby” się rozwodzić!

Zdrada wobec własnych dzieci jest okrutną zdradą. Czy zawiedziona miłość najmłodszych przekłada się na agresję? Nic mi nie wiadomo, żeby robiono takie badania. Zbadano natomiast agresywność dzieci. W roku 2010 doszło w szkołach do 26,2 tys. przestępstw. Statystycznie każdego dnia tamtego roku szkolnego dochodziło do jednego pobicia nauczyciela.

No, ale za miesiąc Święta Bożego Narodzenia, pomówmy więc o miłości prawdziwej, romantycznej i nie ckliwej. W obecnej literaturze, ani filmie już takiej nie uświadczysz. A mnie się marzy taki film, w którym nie ma ani scen łóżkowych, ani przemocy, ba nie ma w nim nawet jednego pocałunku. Gdyby ktoś tak potrafił opowiedzieć o miłości, to chętnie bym to obejrzała.

Przy okazji polecam zbiór opowiadań, w którym próbowałam zmierzyć się z tym tematem. Kto zamówi „Ostatnią romantyczną przygodę” do 19 grudnia wystarczy, że zapłaci za książkę z wysyłką tylko 19 zł.

Pozdrawiam i do następnej soboty.
Małgorzata Todd
48/2014 (179)










...........................................................





MARGARET TODD


LEKCJA
POKERA




Odcinek 79



– Szef już dwa razy o pana pytał – przywitała radcę pani Hanka.
– Byliśmy umówieni na dziesiątą. Jest za pięć.
– O dobrze, że pan jest – powiedział Buchniarz, uchylając drzwi od swojego gabinetu. – A
co ze Szmitem? – zwrócił się do sekretarki. – Spóźnię się na posiedzenie.
– Posiedzenie w Sejmie ma pan dopiero o dwunastej, do tej pory zdąży z Konstancina
przyjechać dwa razy. Pewnie komórka mu się wyładowała, bo nie mogę się z nim połączyć.
– Zapraszam – Wojciech przepuścił przez drzwi radcę Żarskiego, zamknął je starannie i
zapytał: – Co słychać u Sary?
– Właśnie zamieściliśmy parę nowych fotek. Wygląda, jakby była w klubie nocnym w
towarzystwie Marka Ździebły. Niech pan tylko popatrzy – podszedł do laptopa na biurku posła
i włączył stronę Sary.
– Sprawia wrażenie, jakby trzymała się na uboczu – zauważył poseł.
– Tak właśnie ma wyglądać. Na razie udajemy, że to tajemniczy romans Ździebły z Sarą.
Zresztą można dopisać i inną legendę.
– Jaką na przykład?
– Że jest o niego zazdrosna, albo odwrotnie. Na początku najważniejsze jest wzbudzenie
zainteresowania pismaków z kolorowych brukowców. Później będą jedli nam z ręki.
– Liczę na pana.
– To dość misterna i nowatorska intryga, ale póki wiemy o niej tylko my trzej, wszystko
może się udać znakomicie.
– Trzej?
– Mam na myśli naszego informatyka.
– A tak. Aha, a co z tym magazynem o poezji? Chodzi mi o córkę – przypomniał.
– Przygotowania idą pełną parą, ale założenie magazynu to nie takie proste przedsięwzięcie.
Nowy miesięcznik o tajemniczej nazwie „F & F” musi zostać tak pomyślany, żeby kształtował
opinie na temat różnych spraw, nie tylko poezji. Wywiady z Sarą mogłyby być gwoździem
programu.
– Rozumiem, że to bardzo kosztowne przedsięwzięcie. Czy pana zdaniem są szanse, że
coś się zwróci?
– Będę brutalny. Na czytelników proszę nie liczyć. Jedynie reklamodawcy coś mogą
wnieść w sensie finansowym.
– Myślał pan o czytelnikach książek? Sam pan mówił, że wydaje się bardzo wiele i trudno
się w tym połapać.
– Ma pan na myśli recenzentów? – upewnił się radca.
– Chyba jeszcze istnieją?
– Spotyka się tu i ówdzie, ale moim zdaniem już niedługo będziemy czytali takie oto
ogłoszenia: „Przeczytam książkę całkiem za darmo, pod warunkiem że zostanie mi przysłana
wraz z rekomendacją wcześniejszych, co najmniej dwóch recenzentów. Czytelnik”.
– Ktoś przecież jednak na książkach zarabia. Inaczej w ogóle by ich nie wydawano.
– Nie jestem ekonomistą, tak sobie jednak myślę, że im więcej ludzi tym więcej potrzeba
żywności, ubrań, domów, ale książka może wystarczyć jedna w wielu kopiach.
– Ma pan na myśli Koran czy Biblię?
– Jedna to może rzeczywiście za mało – przyznał radca. – Chociaż czytelnik zaczyna być
na wagę złota.
– Tak jak wyborca – przyznał ze smutkiem poseł.
– Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby ich kupić.
– Kupić, powiada pan?
– Właśnie. Świetny pomysł! Jedyny szkopuł w niezgodności z prawem – zasępił się radca.
– Wystarczy jednak obiecać po tysiąc złotych każdemu bez wyjątku, kiedy już zostanie pan
premierem albo prezydentem. Już elektorat postarałby się, żeby został pan wybrany.
– Nikt przecież w takie rozdawnictwo nie uwierzy.
– Tu się akurat z panem nie zgodzę. Większość uwierzy. Na mur.
– No dobrze. Wróćmy do naszego magazynu. – poseł przerwał wywód radcy. – Ten skrót
F & F musi przecież coś oznaczać.
– Oczywiście – Żarski jakby się nad czymś zastanawiał. Sekundy mijały, a on nie udzielał
odpowiedzi. Wreszcie wyrecytował. – FAKTY I FANABERIE.
– Czy to dobry tytuł?
– Znakomity. Pańskie podglądy to oczywiście będą te fakty, a oponentów – fanaberie.
– Poglądy, mówi pan...
– No, nie mam na myśli żadnej doktryny filozoficznej, raczej doraźne... Jakby to ująć?
– Interesy – skwitował bezceremonialnie poseł. – A zastanawiał się pan, co będzie w części
artystycznej magazynu? Wiersze mojej córki nie wystarczą, jeśli magazyn ma się ukazywać
co miesiąc.
– Rzeczywiście – przyznał radca. – Przyszły naczelny już nawiązał kontakt z terapeutami
z Tworek.
– Chwileczkę. Ma pan na myśli szpital psychiatryczny?
– Proszę się nie obawiać. Sprawa nadaje się do medialnego nagłośnienia.
– Myśli pan, że ludzie to kupią?
– Jestem przekonany. Snob wie, że sztuki nie trzeba rozumieć ani nie musi mu się podobać.
Dotyczy to zarówno twórczości np. teatralnej, jak i tzw. sztuk pięknych. Jeśli „autorytety”
uznały, że coś jest sztuką, to nią jest i basta. Powiem więcej: gdybyśmy zatrudnili sztab
dobrych, ale nieznanych pisarzy i malarzy, mielibyśmy znacznie mniejsze szanse.
– No, to powodzenia. Nie zatrzymuję pana.
Ale radca nigdzie się nie spieszył i miał nadzieję uciąć sobie jak zwykle pogawędkę z panią
Hanką. Kierowca właśnie się pojawił, tłumacząc, że jakiś wariat próbował mu zajechać
drogę, prawie doprowadzając do wypadku.
– Pan poseł ostatnio zrobił się jakiś nerwowy – zagadnął Żarski, kiedy zostali w biurze
sami.
– Bo ja wiem, czy ostatnio. Szmit często wyprowadza go z równowagi.
– Wyprowadzanie szefa z równowagi to ryzykowne, zwłaszcza gdy się jest tylko kierowcą.
– Co ma pan na myśli mówiąc „tylko”? – sekretarka przyjrzała się Żarskiemu uważnie.
– A co mogę mieć? Utratę pracy oczywiście.
– Zaparzę kawę – powiedziała Hanka tak jakoś pospiesznie, jakby chciała zmienić temat.
– Wszyscy mamy humory i nie każdy umie nad nimi zapanować. Przez krótki czas pracowałam
z żoną szefa, ta to dopiero jest humorzasta.
– Nie odbija się to na prowadzonych przez nią sprawach? Jest przecież sędzią.
– Może i odbija. Najtrudniej z nią wytrzymać, kiedy jest w ciąży. Pamiętam, co się działo,
kiedy miała urodzić Paulinę.
– Co się działo?
– Całkiem nie kryła się z uczuciem do gangstera, którego uniewinniła.
– Zakochała się w przestępcy, czy rzeczywiście uważała go za niewinnego?
– Zagalopowałam się. Nie powinnam była panu o tym opowiadać.
– Jeśli nawet tak pani uważa, to już za późno. Proszę powiedzieć więcej, a ja obiecuję dochować
tajemnicy.
– Uwiódł ją. Arabowie potrafią być czarujący na krótką chwilę. Kiedy doszło do procesu,
nie miała już złudzeń co do jego uczciwości, ale przypuszczam, że stale łudziła się nadzieją
na wielką miłość. Nie umiała albo nie chciała tego ukryć.
– To kolejny dowód na to, że miłość jest ślepa. Jednak nie mogę zrozumieć, jak można
utrzymywać, że się kocha kogoś, kto okazał się kimś całkiem innym. Równie dobrze można
kochać manekin.
– Albo jest się milionerem z „Pół żartem pół serio” – podchwyciła Hanka.
– Właśnie, ale to już całkiem żartem.

CDN

Już teraz można zamówić całość wpłacając jedynie 20 zł na konto Nr: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146; 01-519 Warszawa i podając adres internetowy, na który e-booka należy przesłać.

Okładkę zaprojektował Zdzisław Żmudziński Copyright © by
Margaret Todd, 2013 All rights reserved. Wydawnictwo „Twins”
ul. Dymińska 6a/146 01-519 Warszawa


..............................................................

Ad. Sternicy chaosem 47/2014 (178)

Szanowna Pani Małgorzato
Mamy wreszcie wyniki wyborów dokonanych przez reżim PO-wski. Teraz nie mam złudzeń, że robili to za każdym razem począwszy od wyborów prezydenckich w 2010 r. Najgorsze jest to, że reżim daje dość wyraźny sygnał, że wybory zostały sfałszowane. Nasz narodek ma wreszcie zajarzyć, że na nic nie ma wpływu, a w Polsce wybory to tylko demokratyczny bajer dla frajerów.

Z poważaniem – Ewa Działa-Szczepańczyk

***

Szanowna Pani Małgorzato
,
dziękuję bardzo za felieton, myślimy z Mężem podobnie. To nie przypadek, że serwery się zepsuły po ogłoszeniu wygranej PiS w exit poolls: (Przez 36 lat mieszkałam we Lwowie. Wybory wyglądały tam różnie (np. do listy wyborców dopisywano nieboszczyków, mi. in. moją śp. Babcię, która w dniu wyborów już dawno nie żyła; po zamknięciu lokali wyborczych stawiano krzyżyki tam, gdzie kazało „naczalstwo”). 10 lat temu ludzie nie wytrzymali i po raz pierwszy wyszli na Majdan – było to po tym, jak Janukowycz „stworzył sobie” wynik wyborczy. Wiadomo, że teraz trwa wojna, więc ostatnie wybory parlamentarne pewnie też nie były „modelowe”. Ale... Wyniki exit poolls różniły się od tych rzeczywistych od kilkudziesięciu setnych procent do kilku procent w górę lub w dół. Frekwencja na Zachodzie kraju – np. we Lwowie – przekroczyła 70 procent. Powtarzam, tam trwa wojna, więc teoretycznie sprawa mogłaby wyglądać o wiele gorzej, niż w Polsce.

Pozdrawiam serdecznie,
Irena Kulesza

P. S. Wczorajszy wynik: „wygrała PO, a największym zwycięzcą jest PSL” jest kolejnym dowodem na to, że z wyborami w Polsce jest naprawdę źle. Rozumiem, że w niektórych regionach Ukrainy można było ostatnio podawać w badaniu po wyborczym wynik nierzeczywisty (np. na Zachodzie ludzie nie chcieli mówić prawdy, że głosują np. na komunistów czy „Blok Opozycyjny” (partię, składającą się z niedobitków po Wiktorze Janukowyczu), a na Wschodzie – że na nacjonalistyczną „Swobodę” czy „Partię Radykalną”). Powodem, dla którego ludzie tak mówili, był przede wszystkim strach. Wynik „Swobody” odbiegł od exit pools o 0,25 proc! Dowodzi to niezbicie tego, że badanie exit pools - nawet w kraju objętym wojną - jest miarodajne. Czego mieliby się bać wyborcy w Polsce? I czy na pewno „wynik mówi prawdę”?

***

Witam Pani Małgosiu.
Jak zwykle trafny felieton. Też od dawna jestem za tym i to głoszę wśród znajomych, aby był obowiązek wyborczy. Przecież nie uczestniczenie w wyborach to co najmniej przejaw obojętności za sprawy państwa a to już się kłóci z oczekiwaną przez państwo i społeczeństwo od obywatela postawą – kategoria prawna: zaniedbanie, niedopełnienie obowiązku.. Chyba, że ktoś się upiera przy wolności wyboru i nieuczestniczeniu – wtedy niech zadeklaruje, że nie spełnia kryteriów obywatela i nie będzie umieszczony na liście wyborców.
Przy okazji tym sposobem uniknie się dominującego wpływu na wynik wyborów działań różnych zorganizowanych grup .
Pozdrawiam
Marek Kałkusiński

.............................................................

P.S. Gdyby ktoś był zainteresowany kupieniem książki „Ostatnia romantyczna przygoda”, to wystarczy wpłacić 19 zł na poniższe konto i zawiadomić pod jaki adres książka ma być wysłana.
Konto Nr: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146; 01-519 Warszawa.


Wcześniejsze posty:

Kabaret i Teatrzyk zobacz tutaj
Kanał serwisie YouTube zobacz tutaj
Strona w serwisie JAWA Media Info zobacz tutaj
Profil na Facebook zobacz tutaj

www.mtodd.pl
Lub http://sklep.mtodd.pl

Wersja do druku

Lubomir - 02.12.14 14:33
Na miłość dobra jest włoska muzyka. To swoista muzykoterapia. Np grana obecnie często na 'Radio Italia' piosenka Gianny Nannini 'Lontano dagli occhi' {Daleko od oczu}, wywołuje emocje niczym wybuch Etny.

Robert - 02.12.14 12:50
Pani Małgorzato, poruszyła pani temat bardzo ważny, obszerny piękny i trudny. Nasi emigracyjni Poeci(tki) dają w tej materii piękne utwory, nie będę ich wymieniał - bo o Miłości, można w nieskończoność. Pojawiają się przeróżne "recepty na szczęście rodzinne", więc i ja z własnej obserwacji - chciałbym polecić pewną metodę, którą stosują z powodzeniem do późnej starości, i ciągle ze sobą "gruchają". Otóż - należy się tak samo zachowywać przez całe życie, jak przed ślubem! Aby każdy dzień, był drobiazgowo wypełniony w przyjaźni zrozumieniu i miłości wzajemnej - a wieczorne bóle głowy, zanikną.
Pozdrawiam wszystkie pary płci przeciwnej.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

02 Maja 1958 roku
Urodziła sie Małgorzata Ostrowska, wokalistka zespołu Lombard ("Szklana pogoda").


02 Maja 1942 roku
Urodził się Wojciech Pszoniak aktor teatralny i filmowy (Ziemia obiecana).


Zobacz więcej