Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 21.10.15 - 16:58     Czytano: [971]

Dział: Opowiadania

SŁOWO LECZĄCE


W klinice panował spory ruch. Wdrażano nowe badanie naukowe, dwóch młodych lekarzy miało dziś bronić prac doktorskich. Profesor i adiunkci zajęci byli przygotowaniem referatów na międzynarodowe sympozjum medyczne.
Na tę chwilę trafił do kliniki pan Roman, drwal, co kiedyś podkowy koni własnymi rękami łamał, dopóki nie zamieniono koni pociągowych na mechaniczne. Leżał teraz jak kłoda na klinicznym łóżku i nie miał sił, by podnieść do góry głowę.
Przychodzili do jego sali młodsi asystenci i zlecali coraz bardziej wymyślne badania, by wykryć przyczynę niemocy, która odebrała temu człowiekowi wszelką chęć do życia. Nic. Zdrowy, jak koń pociągowy. Potem konsultowali go specjaliści różnych dziedzin, zlecając swoje badania. Także nic, żadnych chorób. Po tygodniu nieudanych prób zdiagnozowania problematycznego pacjenta kliniczne grono lekarskie stwierdziło:
- Nie wiemy, co mu jest.
Tego dnia ze zwolnienia wróciła pani Ewa, kuchenkowa, którą uwielbiali zarówno pacjenci jak i stażyści kliniki. Dla każdego napotkanego człowieka miała zawsze dobre słowo. Nie przeszła obok łóżka chorego bez uśmiechu. Do sali pana Romana dotarła około dziewiątej z pierwszym po swojej długiej nieobecnością śniadaniem. Postawiła na szafce talerz z zupą mleczną i spojrzała na wpatrzonego w sufit człowieka.
- Panie Romanie, trzeba jeść – dotknęła delikatnie zimnej dłoni mężczyzny.
Pacjent zwrócił w jej stronę zgasłe, szkliste oczy. Nie otworzył nawet spierzchniętych ust, ale ona już wiedziała. Sięgnęła do kieszeni i wyjęła różaniec. Tak zwyczajny, z tanich koralików, przyozdobiony małym plastikowym krzyżykiem.
- Tamto nie wróci – powiedziała do niego – a żyć trzeba, by Boga chwalić, bo jest za co.
Tylko tych kilka słów, po których ruszyła dalej, stukając garami i rozdając uśmiechy przy każdym postawionym talerzu zupy, każdym nalanym kubku herbaty.
Pan Roman spojrzał na dłoń ozdobioną teraz podarowanym różańcem. Powoli podniósł głowę, po czym z grymasem bólu na twarzy wsparł się na łokciach. Potem usiadł i rozejrzał się po sali.
Na drugi dzień w gabinecie odpraw lekarskich aż wrzało od domysłów, jako to się stało, że ledwie żywy pacjent z dnia na dzień wstał na nogi i zaczął jeść.
- Nie wiemy, co mu było – uczciwie przyznał asystent opiekujący się salą pana Romana – ale wygląda na to, że wyzdrowiał.
Profesor spojrzał na lekarza z pobłażliwym uśmiechem, adiunkci z krytycznym niedowierzaniem.
Młody lekarz patrzył w papiery.


Andrzej Chodacki
Strona autorska


Autor opowiadania: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powołania mąż i ojciec, z zawodu lekarz. Pisze prozę i poezję, a także fotografuje. Laureat kilkudziesięciu konkursów literackich. Jego opowiadania były drukowane między innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, Miesięczniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, oraz w wielu czasopismach polonijnych na całym świecie. W 2012 roku wydał debiutancką książkę z poezją i fotografią pt.„ Pejzaże tęsknoty”. W 2013 roku wydał cykl opowiadań pt. „ Opowieści ze świata”. W 2014 roku wydał kolejny cykl opowiadań pt „ Wyczekując dnia”.
W 2015 roku jego najnowsza powieść pt „ Doktor Seliański” została przetłumaczona na język ukraiński. Od 2015 roku członek Unii Polskich Pisarzy Lekarzy


Od Redakcji: Opowiadania Andrzeja Chodackiego można również znaleźć w dziale:Na każdy temat.

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1986 roku
Awaria elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie.


26 Kwietnia 1848 roku
Wojska powstańcze w Wielkopolsce odmówiły demobilizacji.


Zobacz więcej