Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 31.08.15 - 11:38     Czytano: [1371]

Dział: Opowiadania

Marsz śmierci


Dawid powoli przestawał odczuwać zimno. To obezwładniające wrażenie ustępowało stopniowo miejsca czemuś niebezpiecznie przyjemnemu. Białe płatki latały mu przed oczami, pomyślał, że to pewnie śnieg i aż spróbował uśmiechnąć się skostniałymi ustami. Zaczęło go ogarniać poczucie bezpieczeństwa. Łagodnie łamało wszelkie blokady zdrowego rozsądku, że przecież mróz siarczysty, a on leży w śnieżnej zaspie. Chciał podnieść głowę, bo wydawało mu się, że ma coś w ręce. Zmusił się, by wykonać powolny, skrzypiący ruch ręki w górę. Dostrzegł wtedy, że trzyma w dłoni kawałek chleba.
Żeby jeszcze ten chleb dało się włożyć do ust – pomyślał i zacisnął powieki. Przed jego oczami pojawiły się obrazy. Początkowo jak błyski, fragmenty wspomnień, stopniowo łączące się w urywaną historię.
Znaleźli się w niemieckiej niewoli. Oddzielono go od kolegów z kompanii i trafił do obozu, gdzie byli już tylko sami Żydzi. Słabo wyekwipowani, tylko to, co na grzbiecie, Niemcy nie pozwolili zabrać nic więcej. Potem transport pociągiem do Lublina, gdzie na dworcu czekali na nich bracia z okolicznych gmin. Troska w ich oczach i torby prowiantu w rękach wzruszyły go. Oczywiście esesmani nie dopuścili ich w pobliże pociągu. Wygnali jeńców z wagonów i pod uzbrojoną eskortą poprowadzili na wielki plac. Stało tam już pewnie z tysiąc ludzi. Dawid zauważył, jak co kilka minut do pilnującej jeńców eskorty podchodzili ludzie i rozmawiali chwilę, po czym jeden z jeńców był wywoływany z tłumu i odchodził z tamtymi. Wtedy zupełnie do niego nie docierało, że to była może ostatnia chwila na ratunek.
To dobrze – pomyślał i przypomniał sobie o rodzinie, która nie mogła nic wiedzieć o jego tragicznym losie. – Może choć kilku wykupią.
Potem nagle ogłoszono wymarsz. Ktoś powtarzał „ sto trzydzieści kilometrów”, z przejęciem i lękiem. Tyle mieli przejść w letnich płaszczach i rozpadających się butach.
Wyszli przy ładnej pogodzie. Faszyści, aby ich upokorzyć, rzucali im pod nogi kawałki chleba. Pamiętał to dobrze, bo żaden się nie schylił. Trzymali szyk i maszerowali tak, aby nie nastąpić na ten chleb.
Ludzie płakali, patrząc z boków alei na ich równy jeszcze pochód. Zdarzało się, że ktoś podbiegał do kolumny, próbował coś przekazać. Faszyści kolbami karabinów odganiali tych, którzy chcieli wcisnąć do wyciągniętej żołnierskiej ręki choć kawałek chleba, pasek boczku. Dotarli już do granic miasta, zapłakanym mieszkańcom Lublina, którzy ich żegnali, „uderzyli w dach”. Zaczął padać śnieg.

Znów to zmętnienie w głowie. Pewnie z głodu. Leżał tak nie wiadomo ile, a tu chleb w ręce. Ciągle nie mógł zebrać się w sobie, by włożyć go do ust.

Strzelali do nich, gdy parli przez zaspy. Ciągle ktoś ginął, odstawał, padał w rów, krwawiąc w biały śnieg. Jemu zabrakło sił przed Parczewem. Niemcy chyba uznali go za martwego. Teraz, kiedy leżał na boku drogi, przyglądając się kawałkowi chleba, zmuszony był uznać, że esesmani się nie pomylili.
Błogostan ogarniał go i tulił, zrobiło się nawet cieplej. Pędzone wichrem płatki nie kłuły już w twarz. Żeby tylko ten kawałek chleba udało się włożyć do ust. Żeby ten kawałek chleba...
***
Ludzie mieszkający w Królewskim Dworze wiedzieli, że z Lublina idzie wielka grupa jeńców i że trzeba im za wszelką cenę pomóc. Lotem błyskawicy dotarły wieści o masowych rozstrzeliwaniach tych biedaków pod Juliopolem i Pałecznicą. Kiedy osiemnastego lutego ludzie wyszli na drogę z Lubartowa do Lublina, oniemieli porażeni makabrycznym znaleziskiem. Po obu stronach drogi leżeli martwi ludzie ubrani w polskie mundury. Jeden z żołnierzy leżał na plecach z rękami wzniesionymi do góry. Na sinej twarzy zamarzł grymas, coś na kształt uśmiechu. Jak do modlitwy, a może w błagalnym geście, zastygły w chwili śmierci jego wyciągnięte w górę ręce. W jednej z dłoni trzymał przyprószony śniegiem kawałek chleba.

Pamięci żołnierzy polskiej armii wrześniowej, którzy zostali pognani w tzw. marszu śmierci 14-19.02.1940 r.w 130-kilometrową drogę z Lublina do Białej Podlaskiej. Pod eskortą SS wyruszyło 627 jeńców, do celu dotarło 287. W tzw. czerwonych koszarach przy ulicy Brzeskiej w Białej Podlaskiej zostali zagłodzeni i wymordowani przez Niemców prawie doszczętnie. Wojnę przeżyli nieliczni.


Andrzej Chodacki
Strona autorska


Autor opowiadania: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powołania mąż i ojciec, z zawodu lekarz. Pisze prozę i poezję, a także fotografuje. Laureat kilkudziesięciu konkursów literackich. Jego opowiadania były drukowane między innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, Miesięczniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, oraz w wielu czasopismach polonijnych na całym świecie. W 2012 roku wydał debiutancką książkę z poezją i fotografią pt.„ Pejzaże tęsknoty”. W 2013 roku wydał cykl opowiadań pt. „ Opowieści ze świata”. W 2014 roku wydał kolejny cykl opowiadań pt „ Wyczekując dnia”.
W 2015 roku jego najnowsza powieść pt „ Doktor Seliański” została przetłumaczona na język ukraiński. Od 2015 roku członek Unii Polskich Pisarzy Lekarzy


Od Redakcji: Opowiadania Andrzeja Chodackiego można również znaleźć w dziale:Na każdy temat.

Wersja do druku

Andrzej Chodacki - 10.09.15 13:55
Cytat dnia : "Ludzie, nie gryźcie się! Szkoda zębów "
Tam, gdzie w grę wchodzi polityka, tam nigdy nie było i nie będzie zgody między ludźmi. A wynika to z prostego faktu, że polityka jest narzędziem diabelskim stworzonym, by niszczyć pojedynczych ludzi i całe narody ( oczywiście polityki nie stworzył Bóg). Wszystkie wojny wywołali politycy, nie żołnierze. Potem politycy ( wszystkich opcji politycznych) uciekają za granicę, a zwykli ludzie giną na wojnie wywołanej przez polityków.
Polityka to bagno. Ktokolwiek wejdzie w to bagno, ubabrze się stolcem.

Tyle mam do powiedzenia w kwestii politycznej wojny toczącej się pod moim opowiadaniem. I proszę o jej zakończenie.

Bratniak - 09.09.15 17:02
Ad. Olenko o!! jak mi ciebie ża! Myślisz,że
ktoś taki naiwny i mizerny,iż nie wie w
jakim celu tutaj przybywasz. To nie jest
twój pierwszy komentarz,z którego
treścią się zapoznałem. Z rozwagą,ale
trzeba prawicy przychlapać! Na wtykach
ubecji,która nie przeminęła znam się od
sporo latek.W twoich komentarzach nie
spotkałem kropelki krytycznego spojrzenia
na lewactwo PRL-bis. My was potrafimy
rozpoznać Judasze.Na pozycji 1O jest
kandydatka na liście PiS!. Za chwile może
napiszesz,że diabli wiedza od czego
posiwiał Prezes PiS? Itd,itp.Cieniutko,ale
przywalonko jest w prawicę!!

Olenka - 09.09.15 9:41
"BRATniaku" zal mi ciebie i twojego braku zrozumienia co ja napisalam o ANI Kolakowskiej i O PARTII DO KTOREJ NALEZY ANIA.
Styl twojej reakcji odpycha mnie od twojego komentarza i odpowiedzi na to co tak "PIEKNIE" I "PO POLSKU" napisales.
I dlatego aby nie ZASMIECAC strony dr ANDRZEJA CHODACKIEGO, pisarza, ktorego pioro, mysli i poslanie uczy nas jak przekazywac slowa drugiemu CZLOWIEKOWI w ksiazce i INTERNECIE dyskutowac z toba NIE BEDE!

Bratniak - 08.09.15 16:54
Ad Do nijakiej Olenki,a raczej Olena
z PO albo SLD,co to sobie w Kworum
zrobił miejsce na podjazdowe bełkoty!
PiS mu wadzi.Ale sza o SLD,ZSL i PO.
Wadzą mu Gorbaczow i Jelcyn,którzy
od środka, narażając się na utratę
życie rozbili Imperium Zła. Uderz w
stół,a nożyce zabrzęczą.Tylko się
przyznaj Olenie, o co tu tobie chodzi?
To widać gołym okiem w jakim celu
siejesz tutaj bełkotki. Pan Lubomir
i Orawicz mają pełna racje,że Jelcyna
i Gorbaczowa należy w Polsce
uhonorować pomnikami. Oni pomogli
polskiej Solidarności powalić ZSRR.
Ta sprawa doskwiera wam pezetperowcy!!!

Olenka - 08.09.15 12:17
Przepraszam za dopisek ale to z ostatniej chwili.
Ania najmlodszy wiezien stnu wojennego jest na liscie PiS. Niestety i tylko na 10 miejscu w OKREGU WYBORCZYM NR 25.
T a pozycja nie zapewnia sukcesu nawet takiej bohaterce jak Ania.
Prosze wiec i apeluje - glosujmy na ANIE.

Olenka - 08.09.15 10:56
Ania!
Ona nie wyjechala z Kraju!
Ona walczyla i walczy o Polske wolna, sprawiedliwa i Niepodlegla.
Czytam wpisy niektorych najbardziej aktywnych komentatorow i zastanawiam sie jak daleko odbiegamy od siebie a zarazem proponujemy cos co nigdy nie bylo idea Solidarnosci i nie jest brane pod uwage ugrupowan patriotycznych i katolickich. Mam na mysli wpisy na innej stronie zwiazane z Gorbaczowem i Jelcynem...
A wystarczy rozgladnac sie wokol i znajdziemy wielu Polakow i Polek, ktorzy zasluguja nie tylko na pomniki z betonu, ale na wielkie pomniki zbudowane piorem najlepszych pisarzy i felietonistow, a za takiego uwazam p. doktora ANDRZEJA Autora wzruszajacych opowiadan.

Pisze krotko o Ani Kolakowskiej. I zastanawiam sie dlaczego ludzie tu piszacy wydaje sie zwiazani z Solidarnoscia nie pisza i nie proponuja i nie domagaja sie takich akcji, ktore sa POLSCE NAJBARDZIEJ POTRZEBNE.

Dlaczego komentatorzy popierajacy PiS nie domagaja siie aby na listach kandydatow tej partii w nadchodzacych wyborach znalazlo sie nazwisko Ani Kolakowskiej - bohaterki dzisiejszych czasow, ktora po wyjsciu z wiezieniia w Fordonie dostala "wilczy bilet", ktory wlecze sie za nia do dnia dzisiejszego.
A jej patriotyczna dialalnosc jest dluzsza i wieksza niz wszystkie dokonania nas ( komentatorow) razem tu wzietych. Ta dzialalnosc trwa caly czas.
Nie wyjechala, pozostala w Ojczyzie, troszczy siie o pamiec Zolnierzy Wykletych, a jej maz Andrzej wykladowca akademicki wyspiewal jako pierwszy historie INKI.
Techniczna mozliwosc na Kworum nie pozwala mi napisac wiecej o Ani, ale Ania dla mnie i dla polskich patriotow, a przynajmniej dla srodowiska w ktorym zyje i pracuje - to wspaniala kobieta, Matka, Polka, Patriotka - wzor patriotyzmu, ciezkiej pracy i modlitwy.
To wspanialy CZLOWIEK - - godny piora, ktore powinno Go utrwalic w pamieci Polakow - trwalej niz betonowy pomnik.
Panu doktorowi Andrzejowi i Rodzinie przesylam szczere i serdeczne pozdrowienia.

Jan Orawicz - 08.09.15 0:08
Panie Andrzeju,dziękuję za Pańską ocenę treści mego komentarza. Może
jakiegoś dnia skuszę się na napisanie opowiadania na jakiś wybrany temat z tamtego czasu. Kilka moich opowiadań zawieruszyło się w toku życia, z tego
prostego powodu,że przypadły mi do gustu małe formy literackie. Czekam na
wydanie Pańskiej książki. Żona lubi powieści i opowiadania,ale jak na razie
jeszcze pracuje zawodowo,a w domu czeka też na nią niesprawny wnuczek,
który na widok babci jest wniebowzięty!! Pozdrawiam

Andrzej Chodacki - 07.09.15 21:05
Panie Janie.
Pana opowieści to materiał na wspaniałe opowiadania. Bardzo dziękuję za dobre słowo o moim pisaniu. Teraz za dwa dni idzie do druku moja najnowsza powieść. Zawiadomię przez KWORUM, jak już się pojawi. Serdecznie pozdrawiam Pana, Panią Oleńkę i wszystkich odwiedzających.

Jan Orawicz - 07.09.15 19:30
Inaczej się odbiera sprawy wyczytane z książek historycznych, od tych
ujętych piórem pisarza.To w sposób naturalny ujmuje za serce czytelnika.
To tworzy wyobrażenie ludzkich cierpień, stworzonych przez różnego formatu
zwyrodnialców w ludzkiej skórze.Muszę się przyznać Panu pisarzowi,że
rzadko zaglądam do Pańskich opowiadań,bo zaraz wracają do mnie tamte
przeżyte dni i lata koszmaru II ws i czas jej końca,który też rodził ofiary
czerwonej zbrodni na nas Polakach. Napatrzyłem się na zbrodnie na żywo
i na jej ofiary. Np.wracając w grupie dzieci polskich, z zajęć w przymusowej niemieckiej szkole, nagle jesteśmy zatrzymani przez młodych Niemców w
mundurach Hitlerjungend,którzy w sposób okrutny, odbierali życie młodemu
partyzantowi z AK schwytanemu w czasie fotografowania fabryki amunicji
pod Bydgoszczą.Skopanego i pokaleczonego hajockimi bagnetami, wrzucili
do brudnej mulistej wody przydrożnego bagna,dobijając go drągami ze
starego ochronnego przed bagnem ogrodzenia, Do dzisiaj słyszę jęki
tego młodego akowca. Kto z nas płakał był bity po twarzy. Dziewczynki
pierwsze wpadły w szloch,targane za warkoczyki i bite po twarzach. Mam
sporo podobnych przeżyć, z czasu mego dzieciństwa pod niemieckim biczem.
Na koniec dodam,że ten główny sprawca zamęczenia tego akowca został
za to wysoko odznaczony. i po 2 miesiącach wciągnięty do SS i wysłany
na front wschodni,gdzie wnet zginął. Wtedy jego matka zrzuciła ze ściany
duży portret Hitlera i zdeptała na podłodze. Nie zdążyli się z nią rozliczyć,
bo sowieci już byli pod Warszawą.Ten portret bandyty Hitlera zawsze
widziałem wtedy,gdy przybywałem do domu tej bauerki z kanką po mleko.
Zawsze przed odbiorem kanki z mlekiem kazała mi wołać: Hitler gut!!

Olenka - 04.09.15 11:03
W sprawie bohaterki INKI raz jeszcze...
W kazdej sprawie, a szczegolnie w TAKIEJ sprawie trzeba liczyc sie z glosem spoleczenstwa - a tu sa glosy podzielone.
Przewazaja jednak glosy, ze INKA ZASLUZYLA SOBIE NA LEPSZY POMNIK.
CO TO ZNACZY?
Poprzednia wersja, ta "odslonieta" nie zyskala aprobaty wladz miasta i czesci spoleczenstwa tylko dlatego, ze projekt nie sprawia najlepszego wrazenia - INKA jest ich zdaniem zbyt MARYJNA...
Czlonkowie komitetu przygotowali druga wersje - dluga szate zastapi wysoki cokol z napisem m.in CHWALA BOHATERCE.
TAK mowi prof. Piotr Cauderna vice Rady Miasta, ktory z komuna nie ma nic wspolnego.
Poprzednia wersja zostala odslonieta w wyniku balaganu organizacyjnego, ktory podkreslilam w swoim wpisie. Np. na dlugo przed odslonieciem wydrukowano zaproszenia, ustalono program, wykonano prace porzadkowe itp.
Sumujac: dogadujmy sie po ludzku, a to wyjdzie nam na dobre

Andrzej - 03.09.15 16:34
Pani Oleńko. Bardzo dziękuję za ten głos. Szczególnie dlatego, że spodziewałem się gromów na moją głowę za opisanie dramatu żołnierzy obrońców Polski, którzy byli wyznania bądź co bądź mojżeszowego. Ja jestem rzymskokatolickim chrześcijaninem. Cieszę się więc tym bardziej, że osoba światła rozumie obowiązek wobec Ojczyzny ponad podziałami na wyznania i religie. To byli żołnierze polskiej armii wrześniowej. Młodzi chłopcy, którzy, pomimo odmiennych poglądów religijnych, stanęli przeciwko najeźdźcy i zginęli za Polskę. Honor to rzecz uniwersalna. A śmierć jest zawsze ostateczna na ziemi.
Pozdrowienia dla czytelników.

Jan Orawicz - 03.09.15 2:46
Tak jest w każdym postkomunistycznym urzędzie - od Warszawy do
urzędow gminnych. Kadrę kierowniczą tych urzędów stanowią dzieciny
byłych sekretarzy komitetów PZPR,ZSL. SD -także córeczek i synków
kadrowych ubeków,esbeków,milicjantów. Wyliczanka byłaby jeszcze
długa. I z tego prostego powodu, przykrywa się w różny sposób pamięć
o naszych Niezłomnych żołnierzach,którzy bili się o swoją ojczyznę z
dwoma bandyckimi kolosami, w postaci Niemców Hitlera i Rosjan krasnego
Stalina o identycznym formacie bandyty, jak Hitler.Wszedzie sa trudności
w stawianiu pomników tym żołnierzom. I nie ma się czemu dziwić,że z
postawieniem pomnika "INKI" są. kłopoty.Radzę zbadać te sprawę w
miejscowym urzedzie,a przekonacie się,że ja mam rację. Ale spojrzenie
w dane personalne bedą dla was zablokowane.Ale to zaświadczy o mej
racji,ponieważ są utajnione dokumenty osobowe tych cwaniaków. Tam
też spotkacie tych po partyjnych szkołach w postaci WSNS przy KC PZPR.
albo identycznej szkole przy KC KPZR w Moskwie. No,ale i tutaj leży ta
prawda,że ci sami nie pozwalają na likwidację radzieckich pamiatników,
które stoją w wielu polskich miastach,miasteczkach,a nawet w gminnych
wsiach. Oni tych pamiatników pilnuja JAK OKA W GŁOWIE. Oj,jak bardzo
mocno mamy zapóżniony proces odkomnizowania Polski!! To się ślimaczy,
od 1989r przez zdrajców Solidarności i Polski,których pełno wszedzie.
Pozdraiam

Olenka - 02.09.15 19:01
Tak gineli PATRIOCI

30 sierpnia na skwerze przy ul. Gościnnej w Gdańsku Oruni odsłonięto pomnik sanitariuszki Armii Krajowej Danuty Siedzikówny „Inki”. Uroczystości odbyły się pomimo trudności z uzyskaniem kompletu pozwoleń, w szczególności zgody Rady Miasta. Zaprojektowany przez rzeźbiarza Andrzeja Renesa monument nie zyskał aprobaty władz i musiał zostać zmodyfikowany. Na dzień dzisiejszy sytuacja pomnika jest prawnie nieuregulowana. Pomimo tego, że życie Danuty Siedzikówny trwało jedynie 17 lat, zostało naznaczone piętnem cierpienia i niedoli, nie do pomyślenia dla większości dzisiejszych ludzi.

Panie DOKTORZE to tylko nawiazanie do Panskich slow, ktore Pan wypowiada i przypomina nam Pan o tych co gineli za Ojczyzne - tak jak i w tym MARSZU SMIERCI.
Dziekuje!

Wszystkich komentarzy: (13)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1959 roku
Urodził się Stanisław Sojka, polski piosenkarz, instrumentalista i kompozytor jazzowy.


Zobacz więcej