Czwartek 2 Maja 2024r. - 122 dz. roku,  Imieniny: Longiny, Toli, Zygmunta

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 16.03.12 - 10:58     Czytano: [1864]

Święto przyjaźni dwóch narodów





- Niech Bóg błogosławi Polaków - powiedział premier Węgier Viktor Orbán i dodał po polsku "za wolność naszą i waszą". Wcześniej tysiące Polaków i Węgrów przeszły w pochodzie przez centrum Budapesztu. - Nie będziemy drugorzędnymi obywatelami Europy. Żądamy równości, a wolność kraju jest sumą wolności poszczególnych obywateli - podkreślił premier Węgier podczas przemówienia na placu Kossutha, na którym zebrało się ponad 50 tys. ludzi.

O godz. 9 rozpoczęła się uroczystość na schodach muzeum, w miejscu, w którym Sándor Petöfi sformułował swoje „12 żądań”. Odbyły się przemówienia, m.in. burmistrza Budapesztu Istvána Tarlósa, który był inicjatorem powstania w Budapeszcie pomnika upamiętniającego zbrodnię katyńską. W 2008 r. został odznaczony przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, a Rada Polskiej Fundacji Katyńskiej przyznała mu Medal Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W imieniu Polaków uczestniczących w uroczystościach przemówienie wygłosił redaktor Tomasz Sakiewicz. Mówił przede wszystkich o wspólnych doświadczeniach historycznych dwóch narodów: polskiego i węgierskiego. Wystąpienie Tomasza Sakiewicza, jak i pozostałą część uroczystości, transmitowały na żywo węgierskie stacje telewizyjne.

- Jest cudownie: wspaniała słoneczna pogoda, setki flag węgierskich i polskich, wzajemna życzliwość. Widziałam wielu Węgrów, wzruszonych postawą Polaków. Są niezwykle zaskoczeni liczbą uczestników Wielkiego Wyjazdu na Węgry - mówi Katarzyna Pawlak, dziennikarka "Gazety Polskiej Codziennie". -

Około godz. 10 nastąpił przemarsz Polaków spod Muzeum Narodowego na Górę Zamkową (dystans 4,5 km). Widać było flagi narodowe obu państw, transparenty "Solidarności" i napisy: "Boże, błogosław Węgrów" i "Niech żyje Viktor Orban". Osoby, które przyjechały pociągiem, zostały odwiezione na chwilę do hoteli w celu zakwaterowania i krótkiego odpoczynku.

Godzinę później nastąpiło podpisanie umowy o współpracy pomiędzy Radą Porozumienia Społecznego (CET) na Węgrzech i w Niecce Karpackiej, którą reprezentuje prezes CET Csizmadia László, a tygodnikiem „Gazeta Polska”, który reprezentował red. Tomasz Sakiewicz, z klubami „Gazety Polskiej” (w imieniu klubów umowę podpisał prezes Ryszard Kapuściński).

W tym samym czasie w kilku miejscach na Górze Zamkowej, od Szent György tér (pl. św. Jerzego) do pl. Kapisztrána, odbywały się występy artystyczne.

Uczestnikom Wielkiego Wyjazdu na Węgry podziękował burmistrz Budapesztu Istvan Warlos.

Po godz. 13 rozpoczął się przemarsz z Góry Zamkowej na drugą stronę Dunaju, na pl. Kossutha, gdzie rozpoczęły się węgierskie uroczystości państwowe. Polacy mieli zaszczyt iść na czele pochodu – tuż za węgierskimi huzarami. Na pl. Kossutha zebrało się ponad 50 tys. osób.

W swoim przemówieniu premier Viktor Orbán podziękował Polakom za przybycie do Budapesztu. Odniósł się również do pomocy udzielonej Węgrom w 1848 r. i wspomniał gen. Józefa Bema.

"Niech Bóg błogosławi Polaków" - stwierdził. - "Za wolność naszą i waszą" - dodał po polsku, wzbudzając entuzjazm tysięcy ludzi zgromadzonych na placu Kossutha.

- Wolność i godność nie jest przywilejem tylko tych, którzy żyją w luksusie. Wyzwoliliśmy setki rodzin z pułapki, w którą by wpadły, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Potrzebujemy sukcesów gospodarczych i reformy służby zdrowia. Jeśli chcemy zmienić kraj, to musimy zmienić samych siebie - mówił Viktor Orbán. - Jesteśmy na początku tej drogi, ale nie będziemy drugorzędnymi obywatelami Europy. Żądamy równości, a wolność kraju jest sumą wolności poszczególnych obywateli. Oddajemy hołd tym, którzy są waleczni i nieustępliwi, ludziom, którzy biorą sprawy w swoje ręce. Tak było w 1848 r. i tak jest teraz - podkreślił premier Węgier.

Wcześniej - jako pierwszy - głos zabrał węgierski eurodeputowany, który także podziękował Polakom za tak liczne przybycie do Budapesztu. Aplauz wzbudził stwierdzeniem, że w węgierskiej konstytucji jest zapis, iż komunizm był zbrodniczym systemem.

Według przybliżonych szacunków, do Budapesztu przybyły 3-4 tys. Polaków.

Na miejscu jest obecny poseł PiS Stanisław Pięta. - Węgrzy pokazali, że można podnieść się z kolan po okresie niszczycielskich rządów. Mam nadzieję, że to samo stanie się w Polsce - mówi.

Inicjatywie Polaków towarzyszy ogromne zainteresowanie węgierskich mediów. Według naszych informacji - chęć wywiadu na żywo z Tomaszem Sakiewiczem, redaktorem naczelnym "Gazety Polskiej", zgłosiła największa węgierska telewizja.

………………………………………

Wczoraj w nocy pociąg, którym jadą uczestnicy Wielkiego Wyjazdu na Węgry, minął ostatnie przystanki w Polsce - Nowy Sącz i Tarnów, gdzie wsiadali kolejni pasażerowie. Na peronie uczestników wyjazdu do Budapesztu gorąco witało kilkanaście osób z biało-czerwonymi flagami.

Parędziesiąt kilometrów przed Nowym Sączem pasażerów pociągu poinformowano, że lokomotywa nie jest w stanie pociągnąć składu. Na szczęście po ok. 30 minutach podstawiono drugą lokomotywę. Ta po kilku nieudanych próbach ruszyła.

W Nowym Sączu na peronie uczestników Wielkiego Wyjazdu powitały zakonnice, które przygotowały dla nich specjalny poczęstunek.

- Atmosfera w dalszym ciągu jest bardzo dobra. Czekamy na ostatni przystanek w Polsce, a potem na przekroczenie granicy - mówili uczestnicy wyjazdu.

W Warsie odbyło się wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych.

……………………………………..

- To było wielkie święto przyjaźni polsko-węgierskiej i wielkie święto niepodległości Węgier. Te wspaniałe reakcje Polaków i Węgrów wobec siebie. Widziałem setki wzruszonych osób. Do mnie podeszła starsza pani i wręczyła ryngraf z Matką Boską. To było coś wspaniałego. Widziałem Węgrów, którzy śpiewali polski hymn, a przecież to nie jest dla nich łatwe. Musieli specjalnie przygotować się na nasz przyjazd – opowiada nam Tomasz Sakiewicz.

Ten dzień miał dwa bardzo ważne akcenty. Oczywiście, pierwszym było spotkanie przed Muzeum Narodowym, bo tam rozpoczęły się uroczystości. Później już mieliśmy do czynienia ze świętem węgierskim. Przemarsz Polaków przez Budapeszt zrobił ogromne wrażenie, bo główna grupa, w której i my szliśmy, to około 5 tysięcy osób, a nie byliśmy jedyni. Oczywiście, w tej grupie mogli się pojawić również Węgrzy, ale głównie były to osoby, które przyjechały pociągiem, 70 autokarami i prywatnymi samochodami. W sumie oceniam, że w centralnym punkcie uroczystości zgromadziło się około 50 tys. osób, z czego 5-7 tysięcy Polaków – mówi redaktor naczelny „Gazety Polskiej. - Cały plac Kossutha zajęty był przez tłum z wielobarwnymi flagami: węgierskimi i polskimi. Jak my dochodziliśmy, to plac był już pełen. Trudno więc mówić, że w Budapeszcie nie ma poparcia dla Viktora Orbána. Widziałem cały Budapeszt, który udał się w jednym kierunku, żeby zamanifestować solidarność ze swoim premierem. I świętować.

- Co naprawdę dało się odczuć, to wielokrotne podkreślanie o konieczności wspólnej walki o suwerenną Europę, o suwerenność narodów Europy. We wszystkich przemówieniach pojawiał się wątek, że musimy zachować tożsamość, musimy chronić wolność, szczególnie kiedy neguje się ją przy pomocy brukselskiej dyplomacji i próbuje się podważać wartości narodowe, chrześcijańskie. To słychać było w przemówieniach polityków węgierskich i naszych. Oparcie się o własne korzenie i tożsamość narodową nie tylko nie dzieli ludzi, ale wręcz łączy. Te chwile, gdy ludzie witali się, ściskali, cieszyli były absolutnie spontaniczne. Nie da się tego wyreżyserować. To były piękne sceny przyjaźni dwóch narodów
– mówi portalowi Niezależna.pl Tomasz Sakiewicz.

Niezależna.pl

Zapraszamy również na relację carcinki z Budapesztu

Wersja do druku

Lubomir - 02.04.12 8:13
Viktor Orban zawiódł 'architektów' niemieckiej Europy. Oni liczyli, że premier Węgier będzie tak proniemiecki i tak lojalny wobec Berlina, jak mianowany przez 'architektów' III Rzeszy marionetkowy premier Ferenc Szalasi. 'Wiosna Narodów' rodzi się na Węgrzech. To początek odnowy moralnej, religijnej, intelektualnej i gospodarczej. Piękna sprawa!. Niemieckie lubieżnictwo znalazło się w odwrocie. To zaraza, a nie perspektywa przyszłości dla państw kontynentu europejskiego. Nie ma przyszłości, bez prawdziwej miłości. Także bez miłości ojczyzny i narodu.

MariaN - 31.03.12 16:35
Zazdroszczę Węgrom, że już mają wsiarstwo za sobą, że mogą sami decydować, o tym jak mają żyć.
U nas nie będzie to takie proste, zbyt mocno się zakorzenili obcy w naszym kraju

Stanisław M. - 24.03.12 19:54
..........Ale i redaktor Michnik, chociaż - jak powiadają - „może wszystko”, to przecież nie może wszystkiego.
I jego wszechmocy postawiono granicę - co widać choćby po publikacjach żydowskiej gazety dla Polaków na temat sytuacji na Węgrzech i zorganizowanych ostatnio przez „Gazetę Polską” wyjazdów z Polski na Węgry w związku z tamtejszym narodowym świętem. „Gazeta Wyborcza” nie tylko nie ukrywa irytacji z powodu tych oznak polskiego poparcia poczynań dla rządu Wiktora Orbana, ale również irytacji z powodu kompletnej bezsilności przeciwników węgierskiego premiera, pocieszając się na końcu, że „jeśli” i „kiedyś”, no to „wtedy” - i tak dalej. Jeśli nawet nic bym o Węgrzech i Wiktorze Orbanie nie wiedział, to już sama wściekłość żydowskiego lobby, nakazująca określanie obecności licznych Polaków na obchodach węgierskiego święta narodowego mianem „najazdu”, skłaniałaby mnie do życzliwego zainteresowania poczynaniami tamtejszego rządu.

W dodatku redaktor Sakiewicz też wyciągnął wnioski z leninowskich przykazań o organizatorskiej funkcji prasy, a węgierski eksperyment pokazał, że nie święci ganki lepią i że michnikowszczyna na organizatorską funkcję prasy nie ma żadnego monopolu. Toteż pan red. Blumsztajn uznał, że najwyższa pora założyć koszerny profsojuz dziennikarzy „z wyższej półki”, co to mięsistymi nosami będą rozpoznawać się po zapachu - ale nawet z daleka widać, że kwaśne winogrona. Zresztą - mniejsza z tym, bo ważniejsze, że ta z irytacją przez „Gazetę Wyborczą” zauważana słabość przeciwników premiera Orbana z Franciszkiem Gurcsanyim na czele pokazuje, iż węgierska bezpieka najwyraźniej zapaliła Orbanowi zielone światło. W przeciwnym razie nie tylko nie zostałby żadnym premierem, ale także nie tylko media głównego nurtu, nie tylko tamtejsze stado autorytetów moralnych, ale również tamtejszy salon - wszyscy ujadaliby przeciwko niemu przez 24 godziny na dobę, niczym za komuny zagłuszarki „Wolnej Europy”. .......
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2447

Jan Orawicz - 22.03.12 3:04
Droga Pani Konstanjo, gratuluję obiektywizmu w widzeniu tych wszystkich sładników,z których została sklecona lewacka UE.A kim jest Tusk,to można było dowiedzięć się już w !992r, kiedy w noc czerwcową, po przerażającym chichocie Wałęsy nad Godłem RP, rozbito Rząd Premiera Jana Olszewskiego. Wśród tamtych puczystów,nie przypadkiem znalazł się D.Tusk, zachęcający lewaków od mamusi PZPR do czynnego udziału w puczu. A zatem po tym polityku nie można się spodziewać wspierania prawicowego rządu naszych Przyjaciół Węgrów.A kiedy do cna obudzi się Naród Polski,by z całej swej mocy wspierać swoich węgierskich bratanków, to może być już po przysłowiowych ptakach... Serdecznie pozdrawiam

Babcia Konstancja - 21.03.12 10:21
Na tle działań "Bolszewii europejskiej czyli Eurosojuzu" głosy poparcia dla Węgier są jednak zbyt małe. Wiekszość Polaków podwinęła ogon i nic nie robi w tym zakresie. Panie Tusk, gdzie są słowa poparcia dla braci Węgrów? Co z pańską polityką miłości? A miało być " i do szabli i do szklanki".
Obłuda tego polityka i tej formacji przypomina czasy zamordyzmu stalinowskiego. Dobre jest to co dobre jest dla Stalinizmu. Dzisiaj tak zachowuje się pan Tusk i jego oszukańcza ferajna. Żadnego słowa sprzeciwu oficjalnych władz polskich na politykę agresji i gróźb dochodzących z Brukseli w stosunku do pragnących przemian Węgrów. Jest hańbą na skale światową, żeby stosowano terror medialny oraz szantaż wobec rządu węgierskiego, kraju zrzeszonego w jednej organizacji tj. Unii Europejskiej. Traktat Lizboński doprowadził do marginalizacji mniejszych krajów na rzecz potentatów tj. Niemiec i Francji, które okazują się być bezwzględne w polityce podporządkowania ekonomicznego i gospodarczego. Próby Orbana polegajace na wyjściu Węgier z kryzysu zadłużenia są bardzo ostro atakowane przez socjalistów z UE rodem z Francji i Niemiec. Nie podoba się im, że Węgry próbują naprawiać swoje błędy popełnione za czasów socjalistycznego rządu premiera Giourcsaniego, i chcą kroczyć własną drogą stosując własne rozwiązania systemowe w ekonomii i gospodarce.
Na takie dictum brutalnie reaguje Bruksela, uważając sie za jedyny podmiot sprawczy działań Węgrów na arenie miedzynarodowej i wewnetrznej.
Oczywiscie jest to swego rodzaju paranoja. Kryzys z jakim mamy dzisiaj do czynienia jest aż nadto jaskrawym dowodem złych trendów w polityce Unii Europejskiej. Dążenie silniejszych w celu podporządkowania sobie słabszych kończy sie właśnie takimi rezultatami czyli kryzysem.
Zrównoważony rozwój wszystkich krajów UE musi być priorytetem tej organizacji państw. Unię Europejską tworzono w zamyśle w celu współpracy i właśnie wsólnego zrównoważonego rozwoju. Teraz dowiadujemy sie o Europie dwóch a nawet kilku prędkości. Mozna wysnuć wnioski, ze zmieniły sie priorytety i cele w uE. UE zaczyna sie stawać powoli ciałem stricte politycznym wymuszajacym zachowania w zakresie ekonomii i gospodarki nawet w zakresie nie ustalonym porozumieniami i traktatem.
Doświadczajac na co dzień istnienie i działalność UE śmiem przypuszczać, że rządzący w UE socjaliści odeszli całkowicie od idei, które wcześniej przyświecały jej utworzeniu oraz poszerzeniu unii o nowe kraje.
Tzw. "kryzys" jest sztucznie podtrzymywany przez grupy interesu ekonomicznego, przede wszystkim finansistów i bankierów. Oni doprowadzili do sytuacji , w której ponad 80 % pieniędzy znajdujacych sie w światowej ekonomi i gospodarce to pieniądze albo wirtualne albo dodrukowane. Oni doskonale o tym wiedzą. Oni chca zrobic jakiś światowy rejwach, zeby to ukryć.
I na tym tle Węgry zaczynaja swoją walkę o swoją przyszłość, o swoje jutro.
Węgrzy już zauważyli, że pomóc sobie mogą tylko sami niezaleznymi od Brukseli decyzjami. Jedne z decyzji rzadu i parlamentu węgierskiego o przywróceniu zapisu w konstytucji wegierskiej odniesienia do wartości chrześcijańskich spotkały się z brutalnymi atakami socjalistów i lewaków z UE. Tym pseudoeuropejczykom z Brukseli nie po drodze z Bogiem i chrześcijaństwem. Kosmoplityzm, popieranie dwiacji seksualnych, aborcja na żądanie, małżeństwa homoseksualne, zapłodnienie w szklance, oto jakie wartości pragną szerzyć ci entuzjaści "Eurosojuzu".

Solidaryzujemy się z Węgrami. Życzymy im szybkiego wyjścia z kryzysu przy pomocy własnych rozwiązań z uszanowaniem wcześcniejszych dokonań, wartości i tradycji madziarów.

z pozdrowieniami dla braci Węgrów Babcia Konstancja

Tak im dopomóż Bóg

Robert - 18.03.12 1:59
Europa się budzi z letargu kłamstw i oszustów. Odnowienie przymierza miedzy Narodami Węgier i Polski - jest w ustach Ptezydenta Wegier jak bogosławieństwo na drogę walki ze złem. Tego potrzebują wszyscy i Europa również.

york - 17.03.12 17:57
Boże Błogosław Węgrom, Boże Błogosław Polakom, aby wreszcie nasi rodacy przejrzeli i odesłali POlszewię na śmietnik historii !!!

warszawiacy - 16.03.12 22:28
Gratulujemy Wegrom wspanialego,odwaznego Prezydenta ,dbajacego o swoj kraj.Polak ,Wegier 2 Bratanki mowiono od wiekow.Niech to powiedzenie bedzie zawsze prawdziwe i wzmacnia nasza przyjazn,oraz suwerennosc.100 lat 100lat niech zyja Bracia Wegrzy nam!wiele blogoslawienstw p Boga i Najswietszej Rodziny zyczymy.polacy.

Wszystkich komentarzy: (8)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

02 Maja 1519 roku
Zmarł Leonardo da Vinci, włoski malarz, rzeźbiarz, architekt, konstruktor, filozof (ur. 1452)


02 Maja 2006 roku
Zaczęto wydawać pierwsze tablice rejestracyjne z gwiazdkami UE zamiast POLSKIEJ FLAGI


Zobacz więcej