Poniedziałek 29 Kwietnia 2024r. - 120 dz. roku,  Imieniny: Hugona, Piotra, Roberty

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 26.01.12 - 22:46     Czytano: [2581]

Wyszedł przed orkiestrę (Aktualizacja)





Trybunał orzekł: ACTA niezgodne z prawem UE

Rewolucja w sieci rozpoczęta, Internauci protestują w całej Europie. W dodatku Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł: „Nie można zmuszać dostawców Internetu do zainstalowania systemu zapobiegającego nielegalnemu pobieraniu plików z Internetu”.


Okazuje się, że zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – „Stanowiłoby to bowiem naruszenie Karty Praw Podstawowych UE”. W tej sytuacji można zaryzykować stwierdzenie, że pomimo iż orzeczenie TS dotyczy bezpośrednio jednej z regulacji, która wprowadza ACTA, to praktycznie uniemożliwia wprowadzenie tego mechanizmu w państwach, które podpisały KPP. Do takich właśnie wniosków doszli eksperci.

Należy się zatem zastanowić dlaczego Polska podpisywała ACTA właśnie dzisiaj? Co chciał tym internetowym fermentem przykryć Tusk? Zapewne wiedział jaką falę oburzenia wywoła podpisanie ACTA nad Wisłą. A może właśnie o to chodziło, bo taki był plan?

Według ekspertów European Telecommunications Network Operators Association (ETNO) zapisy wprowadzone przez ACTA "mogą prowadzić do narzucenia operatorom konieczności wprowadzenia rozwiązań filtrowania treści". A więc tak de facto do cenzurowania zasobów Internetu.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości dotyczy sprawy wytoczonej przez belgijską organizację ochrony praw autorskich SABAM, działającą w imieniu autorów, kompozytorów i właścicieli treści, przeciwko dostawcy Internetu - belgijskiej firmie Scarlet. Jednak jego orzeczenie może być potraktowane jako precedensowe i powinno stanąć na drodze do wprowadzenia ACTA w życie.

Prezes stowarzyszenia operatorów sieci internetowej European Internet Service Providers Association (EuroISPA) Malcolm Hutty stwierdził, że wyrok Trybunału "ma fundamentalne znaczenie" dla przyszłości internetu i rozwoju silnego europejskiego rynku internetowego” . W dodatku Eksperci EuroISPA podnoszą także iż "Trybunał stwierdził nadrzędności ochrony konsumenta wynikającej z Karty Praw Podstawowych UE".

Można więc śmiało stwierdzić, że przepisy zawarte w ACTA nie będą mogły być stosowane w naszym kraju. Powód jest prozaicznie prosty ACTA musi być przyjęta przez całą UE, a w myśl wyroku ETS nie ma takiej prawnej możliwości. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że ACTA okaże się niezgodna z KPP, a wtedy nawet takie kraje jak Polska nie będą mogły przyjąć jej przepisów. A więc nie ma obawy, że względu na to, iż Obywatele polscy nie podlegają ochronie z tytułu Karty Praw Podstawowych będzie Tusk ze swoją ekipą wdrożyć w Polsce ACTA.

Kolejny raz okazuje się, że Tusk wyszedł przed orkiestrę wyrażając zgodę na podpisanie ACTA w Tokio przez polskiego ambasadora.

Fiatowiec

............................................................................................................................

Poniżej przemówienie Adama Małeckiego na Manifestacji przeciwko ACTA w Łodzi 3 lutego 2012 r.
Film został wykonany przez eMisjaTv...






Wersja do druku

jaro - 08.02.12 20:08
Wyszedł przed orkiestrę, to mało powiedziane, a gorliwość z jaką realizuje wszelkie imperialne zachcianki jego wieliczestwa cara imperatora wszechrusi władimira władimirowicza ...... - przyćmiewa nawet wyczyn "świętości" sowieckiego komsomołu - Pawlika Morozowa, bo jest prymusem, tak dla "pułkownika", jak i "eurokołchozu".
Zaiste szatańska kompilacja zła, albo komu lub czemu ma służyć ta "maskirowka", bo capi to maskirowką na kosmiczną odległość ?

wendrowniczek - 04.02.12 17:05
....znalazłem na niezależna.pl super bajkę. A oto ona:


"BAŚŃ O "DOBRYM" DONALDZIE I "ZŁYM" JAROSŁAWIE

CYTAT - "BAŚŃ O "DOBRYM" DONALDZIE I "ZŁYM" JAROSŁAWIE

Opowiem wam bajkę, jak kot palił fajkę.

Za górami, za lasami, na wschodniej rubieży Europy Środkowej, była sobie spowita oparem absurdu kraina ciemnego luda.

Po zakończeniu wojny, jaką wydał światu pewien malarz, w krainie ciemnego luda przez pięćdziesiąt lat panoszyła się czerwona zaraza, czyli zaprzedana Moskwie czereda złodziei, rzezimieszków i morderców, którzy ciemiężyli tubylców rabując, co i gdzie się dało. A ciemny lud musiał siedzieć cicho bo wszędzie byli szpicle, szalała cenzura, a jak było trzeba milicja pałowała ludzi, zamykała do więzień, a nie rzadko zabijała skrycie.

Aż się w końcu ciemny lud zbuntował i założył „Solidarność”. A że było ich dziesięć milionów, przebiegli namiestnicy Moskwy wzięli buntowników pod bajer, że się z nimi podzielą sprawiedliwie władzą. Łatwowierni orędownicy gminu zasiedli do rozmów przy okrągłym stole z zawodową gwardią czerwonych szulerów.

Na pozór wszystko szło jak po maśle i zniewolony lud był krok od wolności. Lecz do stołu dosiadło się czterech zaprzedanych komunie judaszowych zdrajców. Byli to uczniowie lewackiego mędrca niejakiego Sartre’a. Tę bandę czworga tworzyli: rozdający za darmo zupę harcerz Kuroń, przebiegły gensek honorowy Geremek, rozmodlony katolik postępowy Mazowiecki i cwaniak nad cwaniakami, święty guru Michnik. A że mieli góralską naturę rodem z Góry Synaj łby mieli nie od parady i tak zamącili ciemnemu ludowi w głowie, że im oddał władzę, którą miał na widelcu.

W ten oto sposób nad Wisłą zaczęli panować różowi, nazywani także post-komuną, czyli zgrana szajka czerwonych kałmuków i wspomnianych już górali. A żeby się ciemny lud nie skapował co jest grane, po upadku komuny różowi rozdzielili swoje role. Jedni utworzyli pseudo-prawicowe hufce UD – UW - PO, drudzy natomiast sformowali „lewicowe” szwadrony.

Udając przed ciemnym ludem, że się nienawidzą, te dwa zgrane gangi rzezimieszków przez lata współpracowały ze sobą rozkradając bezkarnie resztki tego, co jeszcze zostało. A nie było to trudne, gdyż ich guru, znany miłośnik wody wyskokowej lubił i umiał wypić. A to z rubasznym bajarzem Wałęsą, którego ktoś dla żartu zrobił prezydentem, a to z nie wylewającym za kołnierz błękitnookim Olkiem, który prezydentem został bo mu Wałęsa zamiast ręki podał nogę, a to z szefem tajnych służb, bezwzględnym oprawcą Kiszczakiem, czy z kłapouchym Urbanem trzęsącym mediami. Więc mogli kraść i szabrować ile wlezie.

Aż pewnego razu powinęła im się noga i nadszedł sądny dla różowej junty czas sodomy i gomory zwany Czwartą Rzeczpospolitą, w którym to okresie, post-komuna utraciła władzę na rzecz braci Kaczyńskich, znanych z napoleońskiego wzrostu jednojajowych bliźniaków, którzy zaczęli rządzić, o zgrozo! - praworządnie i sprawiedliwie. Przykładne rządy kaczorów, pod którymi kradzież była zakazana wpędziły różowych rabusiów w głęboką depresję. Potwornie się znerwicowali, wychudli, zmarnieli i stracili rezon. A jeszcze do tego pewien ojciec dyrektor założył w Toruniu wolne Radio Maryja, które prócz godzinek, od rana do nocy nadawało w eter, jak różowa pandemia zżera i wyniszcza Polskę.

Wydawało się przez chwilę, że rodzi się szansa na uczciwie rządzoną Rzeczpospolitą. Ludzie się zrobili lepsi, mniej pazerni na pieniądze, bardziej dla siebie mili i życzliwi. Ale nikczemny guru rezydujący w pałacach przy ulicy Czerskiej bynajmniej nie zsypał gruszek w popiele. Straszliwie się rozzłościł, ze zgryzoty poobgryzał paznokcie, od rana do nocy główkował, jeździł po poradę do moskiewskiego kniazia, aż obmyślił sposób na odbicie władzy.

Za tak zwane „moskiewskie” pieniądze założył pralnię mózgów pod szyldem Gazeta Wyborcza. W tej manufakturze od rana do zmroku tyrały tabuny zaprzedanych mu pachołków umiejących władać piórem. A że były to same kanalie i szuje, im bardziej trzeba było łgać, tym chętniej pisali.

Sztuczka z odbiciem władzy była stosunkowo prosta. Bowiem sprytny guru z Czerskiej wpadł na chytry pomysł, że jak w Gazecie napisze ciemnemu ludowi, że stanowi krajową elitę, to ciemny lud nie dość, że tę brednię na pniu kupi, to jeszcze do tego, by się nie wydało, co sobą reprezentuje naprawdę, zrobi wszystko, co mu Michnik każe.

W taki oto sposób powstał w Lechistanie zalatujący tanim pudrem i oborą różowy salon Trzeciej Rzeczpospolitej, czyli zbieranina ?inteligentów? wykształconych w pierwszym pokoleniu okrzyknięta krajową elitą.

Przebiegłego guru z Czerskiej wspierała gwardia zawodowa złożona z trzech doborowych kompanii. Była więc kompania ?autorytetów moralnych?, gdzie wyróżniali się tak wybitni sztabowcy jak żółwiowato nieśpieszny Tadeusz, filmowy safanduła Jędrzej, sprośny reżyser Kazimierz, sępio kąśliwy starzec nazywany dla hecy profesorem, a pod koniec jeszcze do nich dobił pewien znarowiony klecha z Tygodnika Powszechnego. Każde przykazanie tych kowali jedynie słusznych myśli salon i jego wielbiciele przyjmowali jako słowo objawione.

Drugą kompanię tworzyli ślepo oddani sprawie spin-doktorzy PR, gdzie wyróżniali się zwerbowani na kolanie chwaccy politrucy: Paradowska,Żakowski, Wołek, Lis, Miecugow, Markowski, Krzemiński, Czapiński, Kuczyński i hetman monopolny Palikot. Była to brygada dyżurnych oficerów wyzutych z resztek poczucia obciachu, zawsze gotowa do usług i mokrej roboty.

Była też formacja od przekabacania na lewactwo młodych Lachów i Laszek, gdzie prym wiedli gołowąsy świrus Kuba Wojewódzki, podstarzali rockmani Hołdys i jego rówieśnik Owsiak, a także starsza od ich obu na raz wokalistka Kora z utapirowanym pudelkiem na ręku maskującym partactwo chirurgów plastycznych.

Naczelnym zadaniem gwardii zauszników oddanego Moskwie guru z Czerskiej było przekonanie aspirujących do elity o palącej potrzebie zrobienia rewolty mającej raz na zawsze odsunąć znienawidzonych Kaczorów od władzy. Kopano więc pod bliźniakami dołki, sypano im piasek w szprychy, zbierano na nich haki, podkradano im samolot, w Brukseli zwędzono im krzesło, łapano ich za każde słowo, robiono im paskudne fotki, w telewizji po sto razy dziennie pokazywano rozwiązanego buta, aż kaczor Jarosław miał już tego dosyć i oddał namolnym łapserdakom władzę.

I wtedy nad Wisłą zdarzyły się dziwy nad dziwami. Bowiem nie cierpiący kaczorów salon nakazał aspirantom do krajowych elit zagłosować na Platformę i wybrać premierem też kaczora tyle, że tym razem Donalda vel Tuska. Nad Wisłą nastał rajski czas wiecznie zielonej wyspy wiekuistej szczęśliwości. Po objęciu władzy dobry kaczor Donald ogłosił swoim wyborcom, że stanowią krajową elitę, co im do reszty odebrało rozum. Potem zapowiedział cuda, w które ci kretyni oczywiście uwierzyli. Następnie wybrał się w podróż za wodę do krainy Indian, gdzie przebrany w pocieszną czapeczkę uszatkę ogłosił się słońcem Peru.

W międzyczasie salon rozpuszczał po kraju horrendalne wieści, że zły kaczor Jarosław to opętany przez diabła ludojad, który na śniadanie zżera na surowo niemowlęta, a na obiad przypiekane na rożnie dziewice. A spin-doktorzy PR od rana do nocy straszyli nowobogackie "elity", że jak tylko ten wstrętny Belzebub znowu dorwie się do władzy, rozgada wszystkim dookoła o ich rzeczywistym rodowodzie.

Ze strachu, że ich przeklęty Jarosław może zdemaskować, wielbiciele Donalda dawali sobie wcisnąć praktycznie każdą ciemnotę, co ich całkowicie zwolniło z potrzeby myślenia. W efekcie ich rozum zaczął gwałtownie zanikać, ewoluując wstecznie od form mózgu resztkowego do bliskiej debilnego absolutu postaci całkowicie odmóżdżonej.

Na zielonej wyspie zapanował nastrój błogiej i bezkarnej beztroski. Salon żywił się przeświadczeniem o własnej doskonałości, bezgranicznym uwielbieniem Słońca Peru, polityką miłości i tańcami na lodzie, a głosujące jak maszynka za błogosławionym Donaldem ?elity?, wzorem wiecznie naćpanych niedźwiadków Coala, pogrążyły się w beztroskim błogostanie wegetując podług biorytmu: ?ranna kupa ? południowa kawa w mieście ? papu ? szkiełko kontaktowe ? siusiu ? lulu?. Do szczęścia zaś starczało im przeświadczenie, że ?zawsze wiedzą lepiej?.

Jednak solą w oku post-komuny był wciąż pełniący funkcję Prezydenta bliźniaczy brat Belzebuba Jarosława Lech. Los się jednak uśmiechnął do różowej szajki i Lech zginął pod Smoleńskiem w katastrofie samolotu, który według rzeczoznawców rosyjskiego kniazia, którym Donald bez zmrużenia oka oddał śledztwo, samolot pilotował namówiony przez Prezydenta pijany polski generał. Odbyły się uroczystości pogrzebowe, na których przed południem zausznicy rządu lali krokodyle łzy na trumny, by wieczorem w telewizji tłumaczyć ciemnemu ludowi, że to nierozważny Lech Kaczyński spowodował katastrofę.

Kiedy już miał wszystko posprzątane, Donald mógł się oddać ulubionemu zajęciu, czyli graniu w gałę. Grał od rana do nocy, a w przerwach między treningami pożyczał na prawo i lewo pieniądze pogrążając Państwo w horrendalnych długach.

I wtedy zamarzył o roli Generalissimusa. Żeby zdobyć trochę kasy zlikwidował armię. Zdeptał wszelkie obyczaje. W dążeniu do pełnej władzy wyzbył się poczucia wstydu. Wprowadził prawo dżungli działające na zasadzie kto silniejszy, ten lepszy - cham chama chamem pogania ? wszystkie chwyty dozwolone. Zaniechał reform by się przypodobać tłuszczy. Dokonał skoku na emerytury. Od kaczora Jarosława, który został szefem opozycji zażądał badań psychiatrycznych. A resztkę przyzwoitych ludzi jacy jeszcze się ostali wyśmiewał i przezywał moherowymi beretami.

Potem wziął naród za mordę i strasznie się zmienił na gorsze. Byle tylko rządzić. Zagarnąć jak najwięcej pod siebie. Obsadzić przyczółki i wyrżnąć niewygodnych, choćby byli genialnymi fachowcami.

A jak tylko ktoś się skrzywił, straszył Belzebubem Jarosławem, który marzy o weryfikacji elit. I cały elektorat Platformy kładł uszy po sobie byle tylko utrzymać tę partię przy władzy.

Pachołkowie Donalda kradli jak najęci. A kiedy się wydała afera zwana hazardową, znów poszczuł ludzi czartem Jarosławem i choć byli świadkowie, a poseł Sekuła ogłaszając raport mówił do pustych krzeseł, dano przyzwolenie na werdykt, że takowej afery nie było.

Donaldowi kompletnie odbiło. Stał się bezczelny i butny, w sejmie wrzeszczał na posłów, stroił głupie miny, a jak się ludzie zaczęli użalać, obraził się na naród i ciągle się chował po kątach. A jak wybuchały kolejne złodziejskie afery, wyręczał się szrekokształtnym ogrem, którego mianował rzecznikiem rządowym, a ten zuchwały dziwotwór przypominający skrzyżowanie małpoluda z Szwejkiem, z rękami w kieszeniach szydził z dziennikarzy i obrażał ludzi. Żeby ludziom zamknąć gęby i ukrócić wzajemne kontakty, Donald razem z nowym Prezydentem wprowadzili dekrety o tajności informacji, o kontroli zgromadzeń, a także o stanie wojennym albo chociaż wyjątkowym.

Zdawało się, że w Lechistanie zapanował kult jednostki Donalda pierwszego i ostatniego, na którego nie ma rady.

Opozycja desperacko opuszczała ręce, miliony ludzi poczuły się intruzami we własnej ojczyźnie. Zdawało się, że to już koniec tysiącletniej historii Rzeczpospolitej. Powiało grozą i psy się rozwyły.

Bezwzględny imperator Donald już witał się z gąską, bo do złapania narodu za mordę brakowało mu tylko kontroli nad Internetem. Ale na szczęście dla Polski kompletnie zapomniał, że w międzyczasie wyrosło nowe pokolenie młodych ludzi, którym głęboko wiszą waśni między kaczorem Donaldem i kaczorem Jarosławem.

A kiedy Donald zdecydował, że bez pytania poddanych o zgodę, pod osłoną nocy, podpisze cichcem ACTA by położyć łapę na Internet, nadział się na kontrę setek tysięcy młodych Polek i Polaków, którzy mu zablokowali serwer, poczym wyszli na ulicęw proteście przeciwko rządowi. A gdy ich chciał podebrać na swój stary numer i postraszyć ludojadem Jarosławem pokazali frajerowi, gdzie się zgina mandolina.

W tym miejscu kończy się bajka, a zaczyna tok wydarzeń rzeczywistych. Koniec dopisze życie. Lecz już widać, że się w Polsce rozpoczęła pokoleniowa rewolucja młodych ludzi, którzy w przeciwieństwie do rządzących Polską zgredów stukających w klawiaturę jednym palcem, piszą na komputerze z zamkniętymi oczami, jak Halina Czerny-Stefańska na Steinwayu.

Bóg się nad nami zlitował. To do nich będzie teraz należała Polska.

Mówicie, że to niemożliwe? Możliwe, odpowiadam. Bo świetnie pamiętam jak w roku 1968 wystarczyła nam studentom jedna mała iskra, żeby zmienić Polskę, choć nadzieja była jeszcze mniejsza.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Lubomir - 29.01.12 16:48
Re: konstanty. Do tej pory historię powstania PO kojarzono raczej z Berlinem i niemieckimi fundacjami rządowymi, tak jak PPR kojarzono z Kremlem i pożyczkami z Moskwy. Polskie służby reprezentowałyby polski interes narodowy a nie działałyby destrukcyjnie w stu procentach.

konstanty - 28.01.12 17:35
Cala ta dyskusja jest dosc absurdalna.Partie PO zalozyla Sluzba Bezpieczenstwa PRL,powiedzial to gen.Gromoslaw Czempinski publicznie w wywiadzie dla ,,Rzeczpospolitej,, ze on z kolegami wymyslil i pogonil do dzialania Tuska ,Piskorskiego ,Olechowskiego,ktorzy to wykonali ,a on jako czlowiek sluzb usunal sie w cien.To tak jakby bandyte wpuscic na sale z pistoletem maszynowym a pozniej dyskutowac ,Boze co sie stalo.Geneza,kulisy powstania tej parti sa doskonale znane tzw.,,opozycji,,oni powinni krzyczec ,od chwili powstania tej partii-nie zgadzamy sie aby bandziory z SB,zalozyli sobie partie i rzadzili Polska.Pan Maciarewicz gdy publicznie zakomunikowano mu o kulisach jej powstania,informacja ta splynela po nim jak woda po kaczce.Partia PO w pelni zacowuje standarty Sluzby Bezpieczenstwa ,a ta cala ,,opozycja,,to jest robienie z tata wariata

Zenon K. - 28.01.12 6:11
PiS tak bardzo był przeciw ACTA, że aż zagłosował "za", jak Tusk i jego banda. Jeszcze te bezczelne tłumaczenie Jarosława o "pomyłce"... Kolejna hucpa Kalksteina.
Nie mam najmniejszej wątpliwości,że gdyby to PiS dziś rządził, a PO była w "opzycji" dokument ACTA i tak zostałby podpisany w tym samym czasie. Najwyżej Tusk nazajutrz tłumaczyłby się "pomyłką" swoich euro-osłów. A wynik dla Polski byłby taki sam.

Lubomir - 27.01.12 21:12
Zadaniem agenta jest zawsze sabotaż i konfliktowanie ludzi, głoszenie separatyzmu i demoralizowanie. Niezależnie od tego czy agent uwikłał się we współpracę z Moskwą czy np z Berlinem. Najwyrażniej jest to kolejna zagrywka wg instrukcji wydanej w Berlinie. W Polsce decyzje podejmowane są oddolnie, po konsultacjach społecznych , referendach i dyskusjach w obu izbach Parlamentu.

Interkołchoznik - 27.01.12 12:24
Na stronach agencji interntowych w Polsce, chciałem ogladać wiece i wypowiedzi protestujących. za każdym razem pojawiała sie plansza, że te nagrania nie są przekazywane poza granice Polski. Ciekawe, na zdjeciach widać plansze, że ograniczy to Komorowskiemu sciagać pornale.

A wiec ACTA PRAKTYCZNIE JUŻ PRACUJE - to jest ten swobodny przepływ informacji, niech żyje demokracja - tuskopodłości anty polskiej.

Prawdopodobnie zostanę zlinczowany i potępiony jako warchoł, bo to co oni wczyniają jest dla mojego dobra, tylko że ja jeszcze o tym nie wiem i nie doceniam, hmmm. Innymi słowy, kopanie kogoś w siedzenie jest dobrem, nawet zapewniają to jako intelectual property przed piraceniem czy kradzieżą, patentu Tuska do kopania nas w doopę.

Chyba wejde na strony Putina, moze tam nie bedzie cenzury z wydarzeń w Polsce? -

Interkołchoznik - 27.01.12 6:55
Jeśli coś nie tak, to przepraszam - nie widzaiłem wszystkiego co z tym porozumieniem sie kryje - z innych agencji mam podglag że to dotyczyło wielu państw. Swoja drogą to ten bałagan piracki ten dokument nie zatrzyma - poniewaz niema tam zadnych państw azjatyckich Indii, Chin ,,,ect, najwiekszych piratów i porabiarzy których nikt nie jest w stanie skontrolować, pochodzenie - i legalność żródeł. W sprawach Internetowych to jesteśmy zagrożeni i zagrożona jest poważnie nasza wolność.
Bubel Bubel Bubel - Tusk i jego druzyna niech już lepiej kopia piłkę a nie porzadnych obywateli.

podajdalej11 - 27.01.12 5:30
Przed ACTA tak sie bronie,
ze pisze wierszami i kto akta
moje zaklada to w pulapke prawna wpada.
Moje wierszowanie jest poetyckie i podlega ochronie.
Ochronie takiej, ze moja poezje kopiowac do akt pozwalam
tylko gdy na to pisemnie zainteresowanym osobom zezwalam.
Autor.Mr.Jan Tarwid.Rochester. January, 26/2012

Interkołchożnik - 27.01.12 4:22
A co do tego ma ambasador polski w Tokio, czy to obejmuje terytorium Japonii jako bilateralny układ z Polska. Myślę że wszelkie umowy czy kontrakty mają umocowanie również w miejscu jej powstania i podpisania. Czy prawo polskie, zaakceptuje umowę dotyczacą tego panstwa na obcym terytorium którego to nie dotyczy, w osobie ambasadora. Jeżeli tak to polski ambasador w Hondurasie, podpisze wypowiedzenie wojny przez Polskę lub kogokolwiek, przeciwko Eskimosom lub Rosji.

Wszystkich komentarzy: (10)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Kwietnia 1924 roku
W Polsce marka polska została zastąpiona złotym polskim jako obowiązująca waluta w kraju.


29 Kwietnia 1980 roku
Zmarł amerykański reżyser filmowy Alfred Hitchcock (ur. 1899)


Zobacz więcej