Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.01.12 - 22:19     Czytano: [7034]

Dlaczego utraciliśmy Kresy?



Z woli Bożej utraciliśmy Lwów, Wilno i Grodno

Żaden porządny człowiek nie może, po prostu nie może twierdzić, że to, że Lwów jest ukraiński, Wilno litewskie, a Grodno białoruskie jest sprawiedliwością dziejową (historyczną), a przez to sprawiedliwością Bożą. Bo czy sprawiedliwość dziejową można osiągać przez masowe mordowanie ludzi, przez zsyłanie ich na Sybir, wypędzanie z wielowiekowej ojcowizny, przez grabież ich mienia?
Nie, na pewno nie!
Dlaczego więc Polska i Polacy utracili te miasta, utracili Ziemie Wschodnie? Dlaczego w tej sprawie zatriumfowała niesprawiedliwość?
W tomie XV „Tek historycznych” (1966 r.), które wydawało Polskie Towarzystwo Historyczne na Obczyźnie (Londyn), została wydrukowana praca dra Witolda Dzięcioła pt. „Tysiąclecie związku Ziemi Czerwieńskiej z Polską”, którą autor zakończył jakże wymownym wywodem, który okazał się być jedynie pobożnym życzeniem nie tylko dra Dzięcioła, ale także wielu tysięcy Polaków w Polsce i na całym świecie, w tym także w dalekiej Australii (50%, tj. ok. 30 000 Polaków przybyłych tu zaraz po wojnie pochodziło z Kresów), którzy określali obecną wschodnią granicę Polski jako „granicę bezprawia i krzywdy”.
Dr Witold Dzięcioł napisał: „Wschodnia Polska w ostatniej wojnie została zniszczona. Nieprzyjaciel tu szalał najbardziej. Ta Polska jest symbolem tragedii ściągniętej na ludzkość przez siły ciemności. Triumf wielkiego zła w świecie został przypieczętowany nieprawością popełnioną na tej ziemi. Polacy poświęcili wszystko dla Wschodniej Polski. Gdyby na plany nieprzyjaciół względem tej ziemi się zgadzali, los Polski byłby znośniejszy. Armia polska, która tyle zwycięstw odniosła na Zachodzie, rekrutowała się przeważnie z Kresów Wschodnich. Ta armia oraz milionowa rzesza polskiej emigracji złożyły z siebie pełną ofiarę, poświęcając siebie i swoje dzieci dla Wschodniej Polski, skazanej na zatratę. Ta całopalna ofiara nie poszła na marne. Nad historią panuje Bóg. I On tak dzieje ludzkie pokieruje, że ziemie te do Polski nie tylko wrócą, ale i staną się pomostem lepszego zrozumienia i przyjaźni pomiędzy pobratymczymi narodami. Tak było już przedtem. Im większa była klęska, tym większe będzie ostateczne zwycięstwo”.
Kresy Wschodnie nie wróciły i już nigdy nie wrócą do Polski.
Jak zwykle na tym świecie bywa nie zwyciężyła sprawiedliwość dziejowa, ale zwyciężyły siły ciemności - bezprawie i sadyzm historii, pomimo tego czy właśnie dlatego, że jak pisze dr Dzięcioł, „Nad historią panuje Bóg”!
Bo czy prawdziwą siłą ciemności nie był Stalin, który oderwał od Polski – ukradł Polsce Lwów, Wilno i Grodno? A w czyich rękach był on narzędziem? Boga czy Szatana? Jeśli dr Dzięcioł ma rację, że „Nad historią panuje Bóg” to Stalin był narzędziem w rękach Boga. Dla mnie to brzmi jak bluźnierstwo. Ale Kościół katolicki tak jednak naucza, mając na uwadze tylko dobro czynione w historii. Jednak „panowanie Boga nad historią” musi i zapewne obejmuje także występujące w niej zło. Nie można przecież twierdzić, że Bóg jest odpowiedzialny tylko za występujące w historii dobro, a za zło odpowiedzialny jest Szatan czy człowiek, gdyż Bóg stworzył człowieka i zło. A jak nie stworzył zła – to je toleruje. Pamiętać przy tym musimy, że sprawa „łaski Bożej” i to czy człowiek ma wolną wolę czy jej nie ma – czy wszystko jest z góry ukartowane przez Boga, do dziś dnia nie jest wyjaśniona przez Kościół (Jan Wierusz Kowalski „Katolicyzm nowożytny XV-XX wiek” Warszawa 1985).
Mówi się, że „Kradzione nie tuczy”. A jednak ta kradzież „utuczyła” Ukrainę i Ukraińców, Litwę i Litwinów oraz Białoruś i Białorusinów. Oni naprawdę skorzystali z tej kradzieży i co więcej - są dzisiaj legalnymi w sensie politycznym (bo na pewno nie moralnie!) właścicielami skradzionej rzeczy, co jest sprzeczne z kodeksami karnymi każdego cywilizowanego kraju!
Co więcej, Bóg wynagrodził zło! Ukraińcy (np. ich bandycka Dywizja SS „Galizien”), Litwini i Białorusini podczas II wojny światowej wspierali hitleryzm (antychrześcijański z ducha!) i jego zbrodnie, depcząc przy tym boskie przykazanie miłości bliźniego. Litwini mordowali Polaków i Żydów (np. Ponary pod Wilnem – 100 000 ofiar), policja litewska pałowała W KOŚCIOŁACH wileńskich Polaków śpiewających polskie pieśni religijne, a z poduszczenia biskupa litewskiego M. Reinysa Niemcy w 1942 roku aresztowali i internowali na Litwie arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego i członków kurii wileńskiej oraz zamknęli wileńskie seminarium duchowne (no bo seminarzyści byli Polakami). Z kolei nacjonaliści ukraińscy wymordowali na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w wyjątkowo brutalny sposób ponad 100 000 Polaków, a kilkaset tysięcy innych swoim terrorem wypędzili ze swych domostw. A ukraińscy rzekomi katolicy – grekokatolicy po dziś dzień prześladują nielicznych dzisiaj Polaków-katolików i ich organizację kościelną we Lwowie i ziemi lwowskiej.
Gdyby nie zbrodnia Stalina – Związku Sowieckiego Lwów, Wilno i Grodno byłyby po dziś dzień i chyba na zawsze miastami polskimi. Stalin dla Polaków był potworem, ale dla Ukraińców, Litwinów i Białorusinów w tym przypadku wyjątkowym dobrodziejem. Ukraińcy, Litwini i Białorusini powinni wznieść Stalinowi niebosiężne pomniki we Lwowie (a nie krwawemu terroryście Stepanowi Banderze, który nic nie zrobił, aby Lwów był ukraiński, a Ukraina wolnym państwem!), w Wilnie i Grodnie w podzięce za ukraiński dziś Lwów, litewskie Wilno i białoruskie Grodno. Może także powinni zamienić swoją rzekomo chrześcijańską wiarę na bliższy im duchowo szatanizm (mowa tu głównie o szowinistach-faszystach ukraińskich i litewskich, którzy są takimi chrześcijanami jak z koziej d... trąba!).
A więc z woli Bożej, i pomimo tego, że Matka Boska jest Królową Polski (a została nią ogłoszona w katedrze lwowskiej w 1656 roku!), Lwów i Wilno – miasta bez których Polska nie jest Polską w całym tego słowa znaczeniu, zostały oderwane od Polski. Bo świat z woli Bożej jest królestwem Szatana. Przecież, jak czytamy w Ewangelii, sam Pan Jezus powiedział Szatanowi, że królestwo Jego nie jest z tego świata! Tu rządzi Szatan i króluje jego terror i bezprawie. Dlatego los człowieka na ziemi to droga przez piekło. I między innymi dlatego Lwów, Wilno i Grodno nie są dzisiaj polskimi miastami.
I taka jest prawda! I nie bójmy się o tym głośno mówić. Prawda jest prawdą. Niezależnie od tego czy dotyczy ona Boga czy nie.
A jeśli ktoś ją odrzuca – uważa, że to nie przez Boga straciliśmy Lwów, Wilno i Grodno, to wówczas osoby te muszą zaakceptować to, że Szatan dał Lwów Ukraińcom, Wilno Litwinom i Grodno Białorusinom za ich wierną służbę dla niego.

Stan organizacji administracji państwowej na Ziemiach Wschodnich w 1939 roku

Na czele administracji państwowej w Polsce w latach 1918-39 stał prezes Rady Ministrów (premier), który kierował jej pracami. W skład Rady Ministrów, oprócz prezesa i wiceprezesów (wicepremierów), wchodzili ministrowie kierujący wyodrębnionym działem lub działami administracji rządowej oraz organami i jednostkami im podległymi lub przez nich nadzorowanymi.
W 1928 roku Radę Ministrów tworzyły następujące urzędy administracji rządowej: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Spraw Wojskowych, Ministerstwo Skarbu, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Ministerstwo Rolnictwa, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Przemysłu i Handlu, Ministerstwo Robót Publicznych, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Komunikacji, Ministerstwo Reform Rolnych, Ministerstwo Poczt i Telegrafów.
Polska była podzielona na województwa podległe Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, na czele których stali podlegali mu wojewodowie. Na Ziemiach Wschodnich, które odpadły od Polski w 1945 roku były następujące województwa: białostockie – odpadła jego wschodnia część (Grodzieńszczyzna), lwowskie – odpadła część wschodnia (od Przemyśla na wschód) wraz ze Lwowem, nowogródzkie, poleskie, stanisławowskie, tarnopolskie, wileńskie i wołyńskie.
Województwa były podzielone na powiaty, na czele których stali starostowie podlegli wojewodzie.
Na Ziemiach Wschodnich, które odpadły od Polski w 1945 roku były następujące powiaty: woj. białostockie (Grodzieńszczyzna) – grodzieński i wołkowyski; woj. lwowskie (część wschodnia) – bóbrecki, dobromilski (część wschodnia wraz z Dobromilem), drohobycki, gródecki, jaworowski, lwowski grodzki, lwowski, mościski, rawski, rudecki, samborski, sokalski, turczański i żółkiewski; woj. nowogródzkie – baranowicki, lidzki, nieświeski, nowogródzki, słonimski, stołpecki, szczuczyński, wołożyński; woj. poleskie – brzeski, drohicki, kobryński, kosowski, koszyrski, łuniniecki, piński, prużański i stoliński; woj. stanisławowskie – doliński, horodecki, kałuski, kołomyjski, kosowski, nadwórniański, rohatyński, stanisławowski, stryjski, śniatyński, tłumacki i żydaczowski; woj. tarnopolskie – borszczowski, brodzki, brzeżański, buczacki, czortkowski, kamionecki, kopyczyniecki, podhajecki, przemyślański, radziechowski, skałacki, tarnopolski, trembowelski, zaleszczycki, zbaraski, zborowski i złoczowski; woj. wileńskie – brasławski, dziśnieński, mołodecki, oszmiański, postawski, święciański, wilejski, wileński grodzki i wileńsko-trocki; woj. wołyńskie – dubieński, horochowski, kostopolski, kowelski, krzemieniecki, lubomelski, łucki, rówieński sarneński, włodzimierski i zdołbunowski.
Poza tym na Ziemiach Wschodnich były instytucje i urzędy podległe poszczególnym ministerstwom, które stanowiły okręgi. Były tu okręgi skarbowe: lwowski dla województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, nowogródzko-poleski dla tych województw, wileński i wołyński, a Grodzieńszczyzna (pow. grodzieński i wołkowyski) należały do białostockiego okręgu skarbowego; okręgi celne: lwowski dla województw krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego oraz wileński, który obejmował woj. wileńskie, nowogródzkie oraz powiaty grodzieński, augustowski i suwalski z woj. białostockiego, natomiast woj. poleskie i wołyńskie należały do warszawskiego okręgu celnego; okręgi sądowe: lwowski i wileński, a woj. wołyńskie należało do okręgu lubelskiego; okręgi szkolne: lwowski dla Małopolski Wschodniej, poleski dla woj. poleskiego i płd-wsch. części woj. nowogródzkiego; wileński dla woj. wileńskiego i większej części woj. nowogródzkiego i wołyński; okręgi górnicze: lwowski dla Małopolski Wschodniej i wileński dla woj. wileńskiego i nowogródzkiego, a woj. poleskie i wołyńskie oraz Grodzieńszczyzna (woj. białostockie) należały do warszawskiego okręgu górniczego; okręgi probiercze: południowy dla woj. krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, a pozostałe tereny Ziem Wschodnich należały do warszawskiego okręgu pobierczego; okręgi ubezpieczeń: dla woj. południowych i Wołynia, a pozostałe tereny Ziem Wschodnich należały do warszawskiego okręgu ubezpieczeń; okręgi inspekcji pracy: lwowski dla Małopolski Wschodniej i wileński dla woj. wileńskiego i nowogródzkiego, woj. poleskie należało do białostockiego okręgu pracy, a woj. wołyńskie do lubelskiego; okręgi kolejowe: lwowski dla woj. lwowskiego i pn. części woj. tarnopolskiego, stanisławowski dla woj. stanisławowskiego i pd. części woj. tarnopolskiego i wileński dla woj. wileńskiego, nowogródzkiego i większej części woj. białostockiego i poleskiego, natomiast woj. wołyńskie wchodziło w skład lubelskiego okręgu kolejowego; okręgi ziemskie: lwowski, nowogródzki z Grodzieńszczyzną, poleski, stanisławowski, tarnopolski, wileński i wołyński; okręgi wojskowe: lwowski, poleski (brzeski), stanisławowski i wileński, a woj. wołyńskie należało do lubelskiego okręgu wojskowego.

Obraz „Chrzest Litwy” Wojciecha Gersona

Mieszkający wówczas w Szwajcarii państwo Janina (1927-2009, która urodziła się w Biłce Szlacheckiej koło Lwowa) i Zbigniew Proczyńscy (1919-1998) przekazali 5 listopada 1987 roku swoją kolekcję 450 obrazów malarstwa europejskiego (w tym obrazy: Albrechta Duerera, Jacopo Carucci, Petera Paula Rubensa, Diego Rodrigueza de Silva y Velazqueza, Antona van Dycka, Guidea Reni, Sebastiena Bourdona, Bartolomea Estebana Murillo, Sir Gottfrieda Knellera, Sir Joshuy Reynoldsa, Vincenta van Gogha, Pabla Picasso) polskiemu Kościołowi katolickiemu - Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Ze względu na tak cenny zbiór, władze Warszawy w 1989 roku przekazały na stałą siedzibę Kolekcji zabytkowy budynek Banku Polskiego i Giełdy na Placu Bankowym, zbudowany przez Antonio Corazziego w 1825 roku. Od tej pory kolekcja ta nosi nazwę Muzeum Kolekcji Jana Pawła II fundacji Janiny i Zbigniewa Karola Porczyńskich. Z kolei w 1988 roku państwo Porczyńscy ofiarowali katedrze św. Jana w Warszawie monumentalne dzieło znanego malarza polskiego Wojciecha Gersona (1831-1901) „Chrzest Litwy”. Obraz o wymiarach 4 x 7 metrów został namalowany z okazji 500-lecia chrztu Litwy (w 1886) i uzyskał srebrne medale na wystawach światowych w Paryżu w 1889 roku i w Los Angeles (USA) w 1894 roku. W związku z trudnościami umieszczenia tak dużego obrazu w katerze św. Jana, obraz został przekazany do Muzeum Kolekcji Jana Pawła II w Warszawie. Został umieszczony w Sali Gersona, w której stanowi zdecydowany akcent.

Chopin we Lwowie

Na dzisiejszej Ukrainie nie ma śladów chopinowskich. Po prostu dlatego, że Fryderyk Chopin nie miał okazji być we Lwowie-Małopolsce Wschodniej czy w ogóle na ziemiach ukrainnych dawnej Rzeczypospolitej. Jednak okazuje się, że w 1910 roku, czyli w setną rocznicę urodzin Chopina, kiedy nie można było zorganizować uroczystości rocznicowych w Warszawie, ponieważ nie zgadzał się na to zaborca rosyjski, odbyły się one w polskim teatrze Skarbka we Lwowie w dniach 23-28 października 1910 roku, gdyż należąca wówczas do Austrii Galicja cieszyła się dużą autonomią polityczno-kulturalną i była rządzona przez Polaków. Uroczystości te odbyły się podczas pierwszego Zjazdu Muzyków Polskich we Lwowie i wzięli w nich udział prawie wszyscy wybitni muzycy polscy. Wziął w nich udział m.in. wielki pianista polski Ignacy Paderewski. Wygłosił tam 23 października 1910 roku główną mowę o naszym największym kompozytorze, która została wydana drukiem we Lwowie w 1912 roku: Ignacy Jan Paderewski, „Chopin, mowa” w: „Obchód setnej rocznicy urodzin Chopina i pierwszy Zjazd Muzyków Polskich we Lwowie”; jej riprint ukazał się w Warszawie w 1991 roku („Chopin. Mowa wygłoszona we Lwowie 23.10.1910”). Paderewski wziął udział również we lwowskim koncercie, który odbył się 24 października.
W polskim Lwowie wydano także dwie cenne polskie biografie Fryderyka Chopina: Henryka Opieńskiego „Chopin” (1909) i Ferdynanda Hoesicka „Chopin. Życie i twórczość” (1932).

Złodzieje polskich bibliotek i zbiorów muzealnych

W PRL pisano namiętnie o kradzieży polskich zbiorów bibliotecznych i muzealnych przez Niemców podczas II wojny światowej. Przemilczano natomiast fakt, że największym złodziejem polskich zbiorów bibliotecznych i muzealnych był w latach 1939-45 Związek Sowiecki. Prawdopodobnie ukradł narodowi polskiemu dużo więcej książek i zbiorów muzealnych niż hitlerowcy!
Po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 roku większość z tego co nam ukradł Stalin pozostało w granicach dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Litwini, Białorusini i Ukraińcy przejęli skradzione dobra kultury polskiej i ani myślą ich oddać. A rzekomo polskie rządy w Warszawie po 1989 roku ani myślą twardo domagać się zwrotu często arcypolskiego dziedzictwa narodowego.
Np. po powstaniu państwa ukraińskiego w 1991 roku Ukraińcy zaprzeczali, że mają zrabowane przez Sowietów w 1939 roku zbiory z prywatnego domu Lanckorońskich. Czekali na śmierć ich ostatniej dziedziczki - Karoliny Lanckorońskiej (w 2002 r.), aby wówczas przyznać się, że dzieła wykradzione z jej prywatnego domu mają i że stanowią one własność... narodu ukraińskiego (!). W Polsce i nikt się o nie nawet nie upomniał! – Takich mamy „Polaków” u władzy!

Zagrożona arcypolska Ostra Brama w Wilnie

Cmentarz na Rossie, na którym spoczywa setki wybitnych wilnian, jest zaniedbywany przez litewskie władze państwowe i Wilna gdyż nie jest to cmentarz litewski, a tylko polski. To panteon polskości Wilna. (nie ma natomiast panteonu litewskiego w Wilnie!).
Podobnie jest z Ostrą Bramą w Wilnie, w której znajduje się cudowny obraz MB Ostrobramskiej. To także całkowicie polska pamiątka – polskiego katolicyzmu i dlatego Litwini i obecny arcybiskup Wilna Audrys Juozas Baczkis, znany z szowinizmu litewskiego i antypolskiej postawy (np. 50% wiernych w arcybiskupstwie wileńskim stanowią Polacy, jednak nigdy nie przemówił do nich po polsku i traktuje polskich katolików jak jakiś pariasów!) nie troszczą się o Ostrą Bramę, a jedynie o to jak zniszczyć jej polski charakter. Przystąpiono więc do jej „remontu”, który okazał się zwykłym wandalizmem. Departament Ochrony Zabytków przy Ministerstwie Kultury Litwy określił dokonany remont w kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej „przerażającym wandalizmem” i zażądał wstrzymania dalszych prac („Rzeczpospolita 25.2.2010). Zaplanowano m.in. przebudowę samej kaplicy i cofnięcie o około 3-4 metrów w głąb Cudownego Obrazu. Taka ingerencja spowodowałaby bowiem, że po ponad 400 latach Cudowny Obraz Matki Bożej Ostrobramskiej zniknąłby z oczu wiernych modlących się z ulicy. A wierni ci to głównie Polacy, co rzuca się w oczy mieszkańcom Wilna i turystom. A to drażni szowinistów litewskich.
Z „Naszego Dziennika” (1.3.2010) dowiadujemy się, że po "remoncie" z kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej zginęła część wotów składanych od setek lat przez polskich pielgrzymów.
Poza tym przesuwając obraz w głąb kaplicy arcybiskup Baczkis zaplanował zlikwidowanie skarbca, w którym od wieków przechowywane się cenne wota – polskie wota, które są polskimi pamiątkami narodowymi.
Litwini weszli w posiadanie POLSKIEGO w całym tego słowa znaczeniu Wilna w 1939 roku. Sprezentował im miasto Józef Stalin po wspólnym z Hitlerem podboju Polski we wrześniu 1939 roku.
Litwini i Kościół litewski przywłaszczyli sobie wszystko w mieście co należało PRAWNIE do Polaków. W tym także Ostrą Bramę i jej polskie pamiątki.
Jeśli Litwini chcą te pamiątki jak prawdziwi barbarzyńcy zniszczyć, to tak rząd jak i Kościół polski powinny energicznie zażądać przekazania Kościołowi polskiemu tych pamiątek.
To jest psim obowiązkiem polskiego rządu i polskiego Kościoła!
Te pamiątki powinny znaleźć się w Polsce!

Polacy i Ukraińcy nigdy nie będą braćmi

Na sprawach polsko-ukraińskich dobrze się znam. Wiele moich tekstów ukazało się w polskiej i różnojęzycznej prasie i Internecie (m.in. po rewolucji pomarańczowej napisałem obszerny artykuł pt. „Porozmawiajmy szczerze o Ukrainie”, który był przedrukowywany przez media w wielu krajach Europy i opublikowany w wielu portalach internetowych dosłownie od Paryża po Władywostok; wciąż jest w Internecie). Pragnę zaznaczyć, że ani ja, ani moja rodzina nie pochodzi z Kresów; banderowcy nikogo z mojej rodziny nie zamordowali. Znam sprawy kresowe niejako zawodowo, potrafię myśleć i jako Polak dbam przede wszystkim o interesy polskie.
Dobrze by było, aby Polacy i Ukraińcy żyli w zgodzie, aby Polska i Ukraina były naprawdę strategicznymi partnerami. Niestety, tak nie jest i nigdy nie będzie. Pisząc „Ukraińcy” mam na myśli nie przeciętnego Ukraińca, bo wśród nich – szczególnie wśród tych nad Dnieprem z pewnością nie mamy wielu przyjaciół, ale także i wielu wrogów, ale ludzi władzy i bardzo wpływowych na tzw. Zachodniej Ukrainie (Lwów, Małopolska Wschodnia, Wołyń) nacjonalistów ukraińskich, wśród których jest wielu duchownych grekokatolickich (unickich) i prawosławnych, przeżartych antypolską postawą do szpiku kości, chociaż mają dzisiaj ukraiński Lwów i od ponad 65 lat nie mają nad sobą władzy polskiej i Polaków za sąsiadów, których mienie, po ich wymordowaniu lub wypędzeniu za San i Bug, warte dziesiątki miliardów dolarów przywłaszczyli sobie bez najmniejszego odszkodowania.
Tak, nie wierzę w to, że kiedykolwiek Polacy i Ukraińcy będą dla siebie braćmi. I to nie przez Polaków, a właśnie Ukraińców; za dużo mają do nas różnych pretensji. U nich czas przeszły stanął w miejscu i ciągle obowiązuje. Tak samo Polska i Ukraina nigdy nie będą strategicznymi partnerami, niezależnie od tego co głoszą politycy polscy czy ukraińscy. Tak jak wody z ogniem nie da się połączyć, tak samo przyjaźń polsko-ukraińska jest przysłowiowym marzeniem ściętej głowy.
Proszę wskazać mi ukraińską wpływową (a nawet i nie!) partię polityczną, którą można by było określić jako propolską. Nikt tego nie uczyni.
Proszę mi wtedy wskazać choć jednego poważnego polityka ukraińskiego, który jest naprawdę propolski, czyli prawdziwym przyjacielem Polski i Polaków oraz nie fałszuje historii Polaków na dzisiejszym terytorium Ukrainy i nie przykłada ręki do niszczenia lub zacierania polskich śladów na Ukrainie?
Propolskim nazywany był prezydent Wiktor Juszczenko. - No i na koniec jego kadencji szydło wyszło z worka. Z ludzi, którzy masowo mordowali Polaków na Kresach podczas II wojny światowej, w tym dzieci, kobiety i starców, uczynił bohaterów narodowych! A przecież od samego początku było wiadomo, że Juszczenko to antypolski nacjonalista. Pamiętacie gdzie skierował pierwsze kroki po objęciu urzędu prezydenckiego? Na polską Ziemię Przemyską, aby pokazać ukraińskim nacjonalistom, że pamięta, że to rzekomo ukraińska ziemia, którą Polska nadal okupuje. Tylko ignorant polityczny- człowiek bujający w obłokach nie odczytał poprawnie tej wizyty! – A są przecież Ukraińcy – to wielu Ukraińców, którzy wyciągają ręce nie tylko po polski Przemyśl i Chełm, ale także... Kraków!!! (karmi się Ukraińców bajką, że to był ruski gród, którym zawładnęli Polacy w X wieku).
Wspieraliśmy wolną Ukrainę od samego początku: jako pierwszy kraj na świecie uznaliśmy jej niepodległość. Wspieraliśmy ją wszędzie i gdzie się dało i co za to w zamian otrzymaliśmy?
Daliśmy im POLSKI kościół katolicki na ich katedrę w Przemyślu, a za niego Polacy we Lwowie mieli odzyskać kościół św. Elżbiety. Oddaliśmy im Dom Ukraiński w Przymyślu, wierząc, że Polacy w zamian dostaną jakiś budynek we Lwowie, aby mogli urządzić w nim swój Dom Polski. Nie zwrócono kościoła św. Elżbiety i nie dano żadnego budynku na Dom Polski we Lwowie. Nie zwrócono nam arcypolskie pamiątki ze Lwowa, które ukradł nam Stalin w 1945 roku. Itd., itd.
Pytam się: co otrzymaliśmy od Ukraińców za nasze ich wspieranie? Otóż otrzymaliśmy porządnego kopniaka: władze dziś ukraińskiego Lwowa sprezentowały tamtejszym Polakom - na budynku szkoły polskiej tablicę upamiętniającą Romana Szuchewycza, czyli człowieka, który podczas II wojny światowej mordował Polaków!!!
I znowu słyszymy: musimy trzymać z Ukrainą, musimy ją wspierać, musimy jej ustępować.
Za co i w imię czego?
Czy nacjonalista ukraiński-banderowiec lub antypolski Janukowycz czy Tymoszenko są lepsi od antypolskich polityków rosyjskich?! Np. od Putina czy Zirynowskiego?
Na pewno nie. Antypolski Kijów, a taki jest i będzie niezależnie od tego co zrobimy dla Ukrainy (!), wcale nie jest lepszy od antypolskiej Moskwy.
Zapomnijmy więc o brataniu się z Ukraińcami, o politycznej współpracy Polski i Ukrainy; zacznijmy wreszcie bronić polskich interesów narodowych w kontaktach z tym państwem. Najwyżej współpracujmy z Ukrainą gospodarczo - i to jeśli nam będzie się to opłacało (!) i w dziedzinie kulturalnej. Tylko na tej płaszczyźnie możemy powolutku budować zbliżenie między obu narodami.

Akcyjny Bank Związkowy SA we Lwowie,

Założony w 1867 roku Akcyjny Bank Związkowy SA we Lwowie był najstarszym i największym bankiem akcyjnym w tym mieście. Powstał po uzyskaniu przez Galicję autonomii z założonego we Lwowie w 1853 roku oddziału Austriackiego Uprzywilejowanego Banku Narodowego pod nazwą Cesarsko-Królewski Uprzywilejowany Galicyjski Akcyjny Bank Hipoteczny, którą po przyłączeniu Galicji do Polski w 1919 roku zmieniono na Akcyjny Bank Związkowy SA we Lwowie. Był to drugi na ziemiach polskich bank akcyjny (po założonym w Poznaniu w 1862 roku Poznańskim Banku Akcyjnym Tellus) i pierwszy na terenie Galicji (krakowski Galicyjski Bank dla Handlu i Przemysłu został założony w 1869 r.). Akcyjny Bank Związkowy SA we Lwowie, mający swoje oddziały w głównych miastach byłej Galicji, miał charakter polski. Istniał do upadku państwa polskiego we wrześniu 1939 roku. Po wojnie, w 1945 roku wznowił działalność jego krakowski oddział, który reżym komunistyczny w 1949 roku postawił w stan likwidacji.

Bank Krajowy we Lwowie

Działający we Lwowie w latach 1883-1922 Bank Krajowy do 1918 roku miał oficjalną nazwę Bank Krajowy Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim, a w skrócie nazywany był Galicyjskim Bankiem Krajowym. Była to centralna instytucja kredytowa Galicji (ziem polskich pod zaborem austriackim). Zadaniem Banku Krajowego było udzielanie pożyczek dla rolnictwa, drobnego przemysłu i handlu, na warunkach korzystniejszych niż inne instytucje kredytowe działające na terenie Galicji. Kapitał własny banku, który wynosił 2,2 mln koron w 1885 roku, wzrósł do 23,3 mln koron w 1910 roku. Umożliwiło to bankowi rozwinięcie wszechstronnej działalności, który był w stanie organizować kredyt dla instytucji komunalnych, budownictwa, przemysłu i kolei, jak również pośredniczyć w emisjach pożyczek krajowych. Z chwilą powstania państwa polskiego w listopadzie 1918 roku i przyłączenia Lwowa do Polski, Bank Krajowy we Lwowie został przejęty przez państwo polskie. Bank w ostatnim okresie swego istnienia miał oddziały na terenie byłej Galicji w Krakowie, Stanisławowie, Przemyślu i Żywcu, a na innych ziemiach polskich w Lublinie, Równem (Wołyń) i Bydgoszczy. Pierwszym prezesem Banku Krajowego był Hipolit Bohdan. Galicyjski Bank Krajowy miał charakter polski i jako taki popierał głównie krajowy (polski) handel i przemysł. Wiedeń, który krzywym okiem patrzył na tę działalność Cesarsko-Królewskiego Uprzywilejowanego Galicyjskiego Banku Hipotecznego, postanowił ukrócić tę jego działalność przez większe zaangażowanie austriackiego kapitału głównie w przemyśle i górnictwie galicyjskim, a szczególnie w strategicznym górnictwie naftowym i przerobie ropy naftowej. Wielki bank wiedeński Laenderbank w 1897 roku założył swą filię we Lwowie, angażując się właśnie w przemyśle naftowym oraz w produkcji i sprzedaży wosku ziemnego; w 1899 roku nabył ponad 100 szybów naftowych w Borysławiu (k. Drohobycza, ob. Ukraina), tworząc Towarzystwo Akcesyjne Borysław, z kapitałem 4 mln koron. Jednocześnie państwo austriackie zbudowało i było właścicielem wielkiej rafinerii ropy naftowej “Polmin” w Drohobyczu. Jednak także i oddział lwowski Laenderbank zatrudniał sporo Polaków. Po upadku Austro-Węgier w listopadzie 1918 roku, państwo polskie przejęło rafinerię “Polmin” w Drohobyczu, której administracją i finansami zajął się Bank Krajowy. W 1922 roku lwowski Bank Krajowy został przekształcony w Polski Bank Krajowy z siedzibą we Lwowie i od 1923 roku w Warszawie.

Bank Gospodarstwa Krajowego w Warszawie ma lwowskie korzenie

Jedynym bankiem państwowym w dzisiejszej Polsce jest Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) z siedzibą w Warszawie powstały w 1924 roku. Do zadań tego banku w okresie międzywojennym (do 1939 r.) należało: udzielanie pożyczek długoterminowych na cele przemysłu, budownictwa, dla samorządów itp. oraz na ich podstawie dokonywanie emisji listów zastawnych, obligacji komunalnych, kolejowych oraz bankowych; prowadził on także wszelkie czynności bankowe, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb państwa i samorządów oraz ich przedsiębiorstw, jak również zajmował się administrowaniem i finansowaniem przedsiębiorstw państwowych oraz administrowaniem Państwowym Funduszem Budowlanym, Funduszem Pracy, Funduszem Pomocy Instytucjom Kredytowym. Stał się to drugi po Banku Polskim pod względem znaczenia bank w przedwojennej Polsce. W 1938 roku jego suma bilansowa była prawie 2,5 raza większa niż wszystkich banków prywatnych. BGK zlikwidowany przez okupanta niemieckiego wznowił swoją działalność już pod koniec 1944 roku. W komunistycznym państwie do 1948 roku jego funkcje przejęły: narodowy Bank Polski (kredytowanie przedsiębiorstw państwowych), Ban Handlowy S.A. (kredytowanie handlu zagranicznego) i Bank Inwestycyjny (finansowanie inwestycji). Po upadku komunizmu w 1989 roku Bank Gospodarstwa Krajowego ponownie rozpoczął działalność.
Bank Gospodarstwa Krajowego powstał 30 maja 1924 roku z fuzji trzech banków publicznych: Polskiego Banku Krajowego, Państwowego Banku Odbudowy i Zakładu Kredytowego Miast Małopolskich. Z kolei Polski Bank Krajowy powstał w 1922 roku z przekształcenia weń powstałego we Lwowie w 1883 roku Banku Krajowego. Polski Bank Krajowy miał przez swój pierwszy rok istnienia siedzibę we Lwowie (od 1923 r. w Warszawie).

Bank Rolniczy we Lwowie

Ludność Galicji, tj. ziem zaboru austriackiego 1772-1918, utrzymywała się głównie z rolnictwa. Oświecona i postępowa Austria nie wpłynęła jednak na poprawę sytuacji gospodarstw włościańskich w Galicji. Dopiero po uzyskaniu w 1867 roku autonomii władze Galicji (w których dominowali Polacy) od 1874 roku wprowadziły systematyczną statystykę produkcji rolnej i postanowiły unowocześnić gospodarkę rolną. W tym celu w 1881 roku został założony we Lwowie Bank Rolniczy, który zajmował się głównie pośrednictwem w zakupie, sprzedaży produktów rolnych, leśnych i przemysłowo-spożywczych oraz w obrocie nieruchomościami i parcelacji majątków. Bank Rolniczy udzielał także kredytów. Swoją działalnością podniósł poziom agrotechniki, głównie w Galicji Wschodniej (Małopolsce Wschodniej). Jego głównymi i zasłużonymi działaczami byli m.in. E. Potocki, J. Lubicz Seferowicz. W odrodzonym w 1918 roku państwie polskim prowadził tę samą działalność powstały w 1919 roku Polski Bank Rolny, od 1921 roku działający jako Państwowy Bank Rolny, który miał swój duży oddział we Lwowie.

Wileńska grupa literacko-artystyczna Banda

W latach 1909–1910 istniała w Wilnie polska grupa literacko-artystyczna Banda. Jej inicjatorem i koordynatorem był pochodzący z Wilna poeta i publicysta, autor pierwszych w Polsce wierszy futurystycznych Jerzy Jankowski (1887-1941). Banda skupiała miłośników wileńsko-litewskiego pejzażu i pamiątek polskiego Wilna, zwolenników wileńskiego regionalizmu; wydawała almanach artystyczny „Żórawce”, którego redaktorem był Jankowski.

Medale króla polskiego w Kijowie

Od listopada 2011 do czerwca 2012 roku w Pałacu na Wyspie Łazienkach Królewskich w Warszawie, w ramach wystawy „Skarb z Kijowa. Złoty Poczet. Królewska kolekcja medali Stanisława Augusta”, można oglądać zamówiony przez ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego „Poczet Królów Polskich” wybity na złotych, srebrnych, brązowych i żeliwnych medalach. Zbiór tych medali stał się łupem zaborcy rosyjskiego ponad 200 lat temu. Złota seria została wypożyczona Łazienkom ze zbiorów Narodowego Muzeum Historii Ukrainy w Kijowie i jest po raz pierwszy prezentowana w Polsce. – A swoją drogą co za niedorzeczność trzymać tak bardzo polski zbiór medali w... Muzeum Historii Ukrainy! Kradzież jest zawsze kradzieżą – nawet po 200 latach. Medale te powinny być zwrócone prawowitemu właścicielowi, czyli narodowi polskiemu.

Biblioteki polskie w Wilnie w 1939 roku

Międzywojenne Wilno (1919-39) było wielkim polskim ośrodkiem naukowym i kulturalnym. Było więc w mieście także wiele bibliotek polskich. Do największych i najcenniejszych bibliotek należały: Biblioteka Uniwersytecka licząca ok. 500 000 tomów, w tym najrzadsze druki (m.in. książki pochodzące z biblioteki króla Zygmunta Augusta) oraz bardzo bogaty zbiór rękopisów polskich i bardzo cenny dla Polaków księgozbiór Joachima Lelewela, który umierający Lelewel zapisał w 1861 roku przyszłemu polskiemu uniwersytetowi w Wilnie, a który przechowywany w Bibliotece Kórnickiej koło Poznania został w 1929 roku przewieziony do polskiego wówczas Wilna; Państwowa Biblioteka Wróblewskich z księgozbiorem liczącym 163 000 tomów, z bogatym działem rękopisów polskich, największym w Polsce zbiorem dawnych kalendarzy głównie polskich oraz największym w Polsce gabinetem polskiej masonerii; Biblioteka Towarzystwa Przyjaciół Nauk mająca ok. 150 000 tomów, w tym m.in. Zbiór Mickiewiczianów (1500 pozycji) i księgozbiór Elizy Orzeszkowej (2000 pozycji), dział starych druków polskich z XV-XVII wieku i dział polskich rękopisów (1200 pozycji) oraz jedyny znany na świecie egzemplarz wydawanej po polsku „Gazety Grodzieńskiej” z 1778-79 roku; Biblioteka (katolickiego) Seminarium Archidiecezjalnego licząca 25 000 tomów, w tym starodruki z XVI-XVIII w., które niejednokrotnie stanowiły unikaty bibliograficzne; Biblioteka (polskiego) Towarzystwa Lekarskiego założonego w Wilnie w 1805 roku mająca 50 000 tomów; Biblioteka Konwentu „Polonia” – najstarszej korporacji polskiej, założonej w 1828 roku przez studentów uniwersytetu w Dorpacie (ob. Estonia), której zbiory zostały przewiezione do Wilna, i która liczyła 20 000 tomów; Biblioteka (polskiego) Synodu Ewangelicko-Reformowanego w Wilnie, posiadająca 5000 tomów, w tym dużo starych polskich druków; Biblioteka im. Tomasza Zana licząca 20 000 tomów i przeznaczona dla potrzeb licznej w Wilnie polskiej młodzieży szkolnej; Centralna Biblioteka Pedagogiczna założona i utrzymywana przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Wileńskiego i mająca 10 000 tomów, w tym wiele z zakresu pedagogiki; Biblioteka (polskiego) Rzymsko-Katolickiego Towarzystwa Dobroczynności, powstałego w Wilnie w 1805 roku licząca kilka tysięcy tomów; Biblioteka Towarzystwa Muzycznego „Lutnia” posiadająca 5000 tomów.
Biblioteki te były niewątpliwie wytworem ducha polskiego, organizacji polskiej – powstawały z darów Polaków i za polskie pieniądze oraz posiadały bezcenne dla narodu polskiego pamiątki i polonika. Stąd są bezsprzecznie własnością narodu polskiego. Litwini przywłaszczyli sobie te biblioteki po sprezentowaniu im Wilna przez Stalina w 1939 roku i nigdy żadna ich część, nawet te najbardziej polskie i cenne dla Polaków, nie została zwrócona państwu polskiemu. Jest to o tyle skandaliczne, że podczas II wojny światowej polskie księgozbiory uległy zdziesiątkowaniu i naród polski stracił wiele pamiątek narodowych i cennych poloników. Winę za to, że te pamiątki narodowe i cenne polonika z Wilna nie powróciły do Polski ponoszą także rządy polskie po 1989 roku, dla których polska spuścizna narodowa nie ma żadnego znaczenia.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Jan Kosiba - 30.03.14 10:36
@autor artykułu

Do XVII wieku stosunki między Polakami i Ukraińcami układały się względnie poprawnie. Nie istniało coś takiego jak państwo ukraińskie. To Polacy cywilizowali te tereny od X wieku i wcześniej. W sensie politycznym były to polskie obszary oddziaływania politycznego i kulturowego od zarania rozprzestrzeniania się plemion zachodniosłowiańskich.
Począwszy od XVII wieku zauważą się ekspansjonistyczną politykę Rosji, państw niemieckich i Szwecji oraz z poza europy Turcji.
Głównie Rosja i Niemcy zaczęły układać wspólne plany osłabienia i wręcz niszczenia państwowości polskiej gdziekolwiek było to możliwe. Szczególnie uwydatniło się to po osadzeniu na tronie moskiewskim carycy Katarzyny, nomen omen Niemki pochodzącej ze Szczecina.
W XVII wieku państwo polskie w sensie politycznym i militarnym było jednym z największych organizmów państwowości w europie i w świecie.
Stanowiła Rzeczypospolita wielką zawiść u naszych sąsiadów tj. Rosji, Niemiec i Szwecji jak również Turcji. Wszystkie te państwa bały się bardzo rozrostu terytorialnego Rzeczypospolitej i jej wpływów na otaczających sąsiadów.
Zaczęły te państwa koordynację swoich polityk w celu osłabiania i zmniejszania wpływów RP. szlacheckiej. Wprowadzenie elekcyjności krółów Polski tylko przyspieszyło upadek państwowości Polskiej.
Nasi prześladowcy osiągnęli swój cel, Polska przestała istnieć na mapach europy.

W celu dokonania dzieła zniszczenia Rosja i Niemcy zaczęły wykorzystywać przeciwko Polakom mniejszości narodowe zamieszkujące Rzeczypospolitą.
Takim narodem bez jakichkolwiek pobudek patriotycznych byli polscy Żydzi, często występujący przeciwko polskim interesom. Niemcy i Rosja za obietnicę utworzenia państwowości litewskiej, białoruskiej czy ukraińskiej sprytnie podsycały i wykorzystywały nastroje antypolskie tych nacji. W dążeniach Żydów do utworzenia własnego państwa na terenach rzeczypospolitej należy upatrywać zadeklarowaną współpracę tej mniejszości z naszymi okupantami. Stalin już w 1939 roku a potem ponownie w 1944 roku wchodząc na tereny polskie miał już wcześniej przygotowane składy rządów żydowskich przewidując okupowanie terytorium polskiego.
I Niemcy i Rosja są nadal głównymi wrogami państwa polskiego bazujący na historycznych doświadczeniach i wzajemnej współpracy przeciwko Polsce.
Tej strategii naszych zaborczych sąsiadów nikt nie jest w stanie zmienić.

Najgroźniejsze jest wykorzystywanie pozostałych państw, sąsiadów Polski głównie Litwy, Białorusi i Ukrainy przez rządy w Moskwie i Berlinie do oddziaływania przeciwko Polsce, Polakom i naszej racji stanu.
Na krótko, w czasie wojny polsko-bolszewickiej Ukraińcy stali sie sojusznikami Polski, ale Piłsudski nie wykorzystał do końca sprzyjającej sytuacji z powodu olbrzymich zniszczeń wojennych skupił się na odbudowie Rzeczypospolitej.

Nacjonalizm ukraiński najpierw wspierany był przez Rosję żeby zniszczyć Rzeczypospolitą szlachecką a potem II Rzeczypospolitą. Niemcy również wykorzystywali Ukraińców do krucjaty i tworzenia zbrojnych oddziałów SS Galizien przeciwko Polsce. Wreszcie Litwa , Białoruś i Słowacja miały w szeregach hitlerowskiej armii swoje formacje zbrojne walczące przeciwko Polsce i Polakom.
Jak widać nasi odwieczni wrogowie sprytnie wykorzystują i podsycają antypolskie nastroje.
Współczesne zawirowania zdają się potwierdzać trzymanie na smyczy Polski i Polaków przy udziale wewnętrznych wrogów, antypolsko nastawionego, niemieckiego i rosyjskiego żydostwa dzierżącego władzę w Polsce.

W rządach tych uzurpatorów można dopatrzyć się działań zmierzających do V rozbioru Polski. Robią to systematycznie, powoli i cierpliwie.
Jak powiedział to jeden z mądrali "działając systematycznie i cierpliwie to nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa".

Niemcy nigdy nie pogodzą się ze swoją obecna rolą a Rosjanie mają agresję we krwi w takiej ilości ile alkoholu wprowadzają do organizmu.
To wystarczy, żeby taktykę rosyjską i niemiecką przewidzieć na następne lata wzajemnej egzystencji.

Jan Orawicz - 29.03.14 21:22
Panie Stary Wiarus! Każdy taki Wiarus ma identyczną serdeczną potrzebę odzyskania zagrabionych terenów RP. Ale jest takie główne ale,jak to zrobić?!!
Taki Pre4zydent jak Pan Komorowski i taki Premier, jak Pan Tusk tego nie
zrobią!!! Ich polskie dusze - wielu z nas stawia pod dość tłustym znakiem
zapytania. Oprócz tego w takiej piekielnie ważnej sprawie,posiadacze zagarniętych naszych stron ojczystych raczej pokażą nam rogi i to dość tęgie,
a zarazem bardzo ostre!!! Metafora tych rogów ma takie oto znaczenie: Wielkiej
Rosji nie uda się nam na stopie wojennej pokonać. Z Ukrainą też nie byłoby nam lekko pokonać! Jedynie jakimś nadprzyrodzonym zdarzeniem,te kraje
oddałyby nasze zagrabione ziemie. Inaczej jak?? Jedynie wojna i to z góry
dla nas przegrana z kretesem!!! A zatem nadal możemy sobie jedynie pomarzyć
o tej sprawie. Pozdrawiam

Robert - 29.03.14 15:12
Putin przez kilka godzin, błagał Prezydenta Obamę o rozmowę i podjecie kroków dyplomatycznych w sprawie rozwiązania problemu Ukrainy - A więc SANKCJE EKONOMICZNE I IZOLACJA - WYKONCZYŁY ROSJĘ I PUTIN

ZAPOWIADA TO RYCHŁĄ I SPODZIEWANĄ KAPITULACJE PUTINA - JUŻ WKRÓTCE.

Czy będzie to odpowiednio i czytelnie odczytane w Polsce. Jest to dla nas szansa dziejowa, stać się Państwem niezależnym od wschodu i zachodu. Czas na porzadki i pozamiatanie, naszego podwórka, od zaraz.

Robert - 28.03.14 15:09
Stary Wiarus, prawie wszystki się zgadza. Chciałbym uzupelnic nieco - Cała europa przystapiła ochotniczo do armii Hitlera. Była to jednak koalicja znacząca z wyborowymi dywizjami SS. Jedynie tylko Polska nie miała swojaj reprezentacji militarnej w III rzeszy. Wszystkie grupy etniczne z polskich ziem kresowych miały smoje dywizje w armii III rzeszy, pogłaskane obietnicą wodza, że będa walczyć o swoje przyszłe państwa ojczyzniane. Litwa, Łotwa, Białorus, Ukraina ect. Było to, też na rekę Stalinowi - a nawet były to słuzby w prowadzeniu obozów zagłady KL.

Po pojawieniu sie ideii "świata jednobiegunowego" w USA - doprowadziło to do furii twardogłowych w Moskwie. Poczuli sie okradzeni z ich własnej koncepcji komunistycznej szczęśliwości całej ludzkości. Dla jednych, kapitał pochdził z pracy własnych rąk, klasy średniej w USA, która stała sie elitą finansowa wielkich kapitałów światowych, do których to wzrostów przyczyniła sie II WŚ również.
Pojawiła sie stagnacja ekonomiczna, świat postepowy się odbudował rozwiną technologicznie - i co dalej? Duży pieniadz zaczął żądzić Białym Domem. Zatoka Perska, Kuwejt, Iraq ect. wycieczki po ropę - Rosja Gorbaczowa i Jelcyna był ana łopakach nędzy, ruina w pakcie wrszawskim, rozkład imperium sovieckiego, na zimno.
Ostatnim prezydentem USA, samostanowiacym był B. Clinton, do którego dobrała sie duża finansiera Bilderberg, pozwolił Europie na wprowadzenie nowej waluty - afera z Levińską, miała go pozbawić w trybie pilnym prezydentury. Ale pojawił sie nowy prezydent, zdalnie juz sterowany Junior Bush i W. Putin. Wojna światowa z terroryzmem, zaowocowała wzrostem cen, na ropę i gaz, na której zyskała rosja, pomału stając na nogi. Aż do poziomu wpływu i uzaleznien, do wzrostu i zastoju dzisiejszego.

Bilderberg, to skumulowany kapitał powstały z pracy własnych rąk wielu pokoleń. Oligarchowie, to kapitał agenturalnej rosji i byłego bloku sowieckiego rozkradziony norodom które go tworzyły. To jest droga na skróty Putina, utworzenia elit gospodarczych, przeciwstawny dla Bilderbergów, w Polsce tez tak mówiono przy tzw transformacji, o wykreowaniu elit, poprzez złodziejstwo.

Jedni kieruja się racjonalną ekonomią, a inni utopijną ideologią "też świata jednobiegunowego". Kto wygrywa Wojny? czasami "generał mróz" - ale generalnie zawsze ten trzeci, kiedy sie inni wykrwawią i zniszczą, pełna chwała wyzwoliciela - z "generałem walutą", zawsze światową.
Pozdrawiam Robert.

Stary Wiarus - 28.03.14 11:49
Na Krymie raczej nigdy Rosjan nie było, przeważnie Tatarzy, tak samo w Nadniestrzu po obu stronach rzeki. Metodą faktów dokonanych czyli celowego osiedlania, żeby potem mieć pretekst do interwencji typu "musimy bronić Rosjan" imperialna Rosja zdobywała tereny.
Mołdawia powstała po II wojnie na skutek komunizowania Rumunii i osiedlenia się dużej ilości rodzin wojskowych rosyjskich w nadniestrzu gdzie stacjonowały duże dywizje sowieckie. Rozrosło się to do wymiarów małego państwa. No i teraz Rosjanie zamierzają "bronić swoich Rosjan" w Mołdawii i prawdopodobnie zaanektują część byłego terenu Rumunii znajdujacej się w państwowości Mołdawskiej powstałej na terenach Rumunii.

Już w czasie wojny 1939-45 Stalin masowo wysiedlał Polaków z terenów kresowych Polski na Syberię i dalej w celach czystek etnicznych gdyż przewidywał aneksję tych terenów Polski do Rosji sowieckiej.
Nie przewidział upadku imperium sowieckiego i powstania Ukrainy, Białorusi i Litwy, w skład których tereny Polskie zostały administracyjnie przekazane za czasów istnienia imperium. Imperium upadło ale terytoria do Polski nie wróciły.
Imperium już nie ma, więc złodzieja i agresora również. Kto obecnie przywłaszcza nasze, polskie terytoria?

Czy uważacie drodzy czytelnicy, że Polska i Polacy powinni sami te tereny odzyskać?

Jeżeli kresy zabrano Polsce siłą i bezprawnie to czy taki zabór jest zgodny z prawem międzynarodowym? Walczmy o swoje.

Agamemnon - 28.03.14 11:17
"albo upadłymi kapłanami, o których bez przerwy wiele mówią i piszą światowe media (np. BBC News 4.1.2012: o biskupie pomocniczym Los Angeles Gabino Zalava, który zrezygnował, bo wyszło na jaw, że na dwoje dzieci; BBC News 13.1. 2012: ksiądz katolicki z Las Vegas Kevin McAuliffe okradł parafię na 650 tys. dolarów, itd., itd.). Pisze pan Marian Kauski.

Tylko media te stosują manipulację. Powoływanie sie zatem na takie źródła jest bezzasadne.

PATRIOTKA - 28.03.14 4:33
WSPANIAŁY ARTYKUŁ,ODDAJĄCY TO CO W DALSZYM CIĄGU CZUJĄ POLACY I CO JEST UDOWODNIONĄ PRAWDĄ ,KTÓREJ PO DZIŚ DZIEŃ BOJĄ SIĘ OPRAWCY. TYLKO MARIONETKI Z ELITY RZĄDZĄCEJ POCIĄGANE ZA SZNURKI NA USŁUGACH UE NIE CHCĄ I NIE POTRAFIĄ UPOMNIEĆ SIĘ O NASZĄ SPUŚCIZNĘ NARODOWĄ / KTÓRA JEST IM OBCA/ O NAZWANIE BESTIALSKIEGO WYMORDOWANIA NASZYCH RODAKÓW NA KRESACH WSCHODNICH -LUDOBÓJSTWEM NA WIELKĄ SKALE. TO SKANDAL I ZDRADA NARODU POLSKIEGO!!! DLATEGO TRZEBA O TYM PAMIĘTAĆ, TRZEBA PRZEKAZYWAĆ I UCZYĆ WŁASNE DZIECI I WNUKI DZIEJOWEJ HISTORII POLSKI, MÓWIĆ GŁOŚNO O NIESPRAWIEDLIWOŚCI BY NIE ZATRACIĆ DUCHA PATRIOTYZMU POLSKIEGO ORAZ PO TO BY NASZE WSPÓŁCZESNE POKOLENIA NIE DOŚWIADCZYŁY NA SOBIE TEJ TZW.PRZYJAŻNI !!!.

Marian Kałuski - 30.11.12 8:31
Terytorium mieszane etnicznie

Cieszę się, że podoba się Pani moja kronika kresowa.

Dobrze, bardzo dobrze by było jaky Polacy i Ukraińcy się lubili. Ale, niestety, tak nie jest, na co jest bardzo wiele dowodów. Zawsze byli i są Ukraińcy, którzy lubili i lubią Polaków i byli i są Polacy, którzy lubili i lubią Ukraińców. Jesteśmy wszak ludźmi. Różnymi ludźmi. Jednak tacy Ukraińcy i Polacy to mniejszość.

Ziemie Małopolski Wschodniej i Wołynia, obecnie Zachodnia Ukraina, należały do Polski przez 600 lat i przez 600 lat mieszkali tam Polacy. We wszystkich miastach Polacy wraz z żydami stanowili zdecydowaną większość ludności i były powiaty w Małopolsce Wschodniej, gdzie Polacy stanowili większość ludności lub taki sam procent był Polaków i Rusinów/Ukraińców. Poza tym ziemie te przed 1939 NIGDY nie należały do żadenej Ukrainy (w sensie państwowym); najwyżej dawno, dawno temu należały do Rusi (a Ruś to nie Ukraina, nawet Ruś Halicka!).

Tak więc Małopolska Wschodnia i Wołyń do 1945 roku nie były ukraińskimi ziemiami etnicznymi. Były to ziemie MIESZANE ETNICZNIE, a historycznie były związane przez 600 lat z Polską.

Ze dzisiaj jet tam Ukraina to wyłącznie przez zbrodnie Stalina i z woli Szatana, który rządzi światem (Pan Jezus powiedzieł, że "Królestwo moje nie jest z tego świata").

Pozdrawiam,

Marian Kałuski

Natalia - 29.11.12 14:02
Jestem studentką na kierunku geografia, ale jako osoba z kresów, która już kilka lat mieszka w Polsce chciałabym powiedzieć że zasmucił mnie artykuł "Polacy i Ukraińcy nigdy nie będą braćmi" mam nadzieję że Pan miał na myśli teraźniejszy rząd a nie ludzi które mieszkają na tych terenach. Ponieważ wiem że Ukraińcy mają dużą przyjaźń do polaków, bratają się, wiedzą że pod panowaniem Rosji było dużo gorzej niż pod Polską.
Nie dziwie się że Polacy uważają kresy za Polskie tereny, ale nie można też zapominać o Ukraińcach, którzy mieszkali tam też w dużej ilości:

Spis z 1939 r - Wikipedia
Polacy – 43%
Ukraińcy – 33%
Polacy Ukraińcy
Poleskie 11,2-14,5% 19,3%
Wołyńskie 15,5-16,5% ok. 69%
Tarnopolskie 37% 53%
Stanisławowskie ok. 16,5% 72,9%
Lwowskie 46,5% ok. 41,8%

Więc jest to oczywiste dlaczego Ukraińcy nazywają swoje terytoria ukraińskimi.
Jeżeli chodzi o nadanie tytułów bohaterom którzy "mordowali" polaków. To moim zdaniem z ukraińskiej strony wygląda to tak że Ukraińcy byli cały czas rozdzieleni po "barykadach" różnych państw i musieli walczyć brat przeciwko bratu i oczywiście nie mogli już tego znosić dlatego walczyli o niepodległe państwo Ukrainy. Jeżeli chodzi o UPA to oni nie zbyt dobrze zachowywali także się wobec i samych Ukraińców. Mój pradziadek opowiadał że kiedy do niego przyszli z karabinem to powiedzieli mu że albo cie zabijemy albo idziesz z nami wojować do lasu.

Nawet to że Ukraina będąc przy granicy z Unią Europejską nie ma nawet mowy o tym żeby weszła do UE z tymi bogatymi czarnoziemami, górami i dostępem do ciepłego morza a co mówić o azjatyckiej Turcji, która do tego się zbliża a całe wieki przecież faktycznie była wrogiem Polski a kresy strasznie cierpieli braniąc "przedmurze chrześcijaństwa" przed nimi. Jestem pewna że Ukraińcy z tego powodu ubolewają szczególnie ta zachodnia Ukraina, ale nikt tam niestety nie ma mocy nad teraźniejszym rządem co potwierdza się nawet ostatnimi wyborami gdzie np. w Ameryce wyniki były ogłoszone na następny dzień a na Ukrainie po 2 tygodniach jeszcze nic nie mogli powiedzieć.
Tym bardziej tak są napady w maskach na różne instytucje czy restaurację to wątpię że ktoś jest w stanie podarować jakiś dom dla Polski, jak Ukraina jeszcze nie może sama sobie poradzić.

Bardzo się zachwycam Pana artykułami, podoba mi się jak Pan piszę, ale chciałam wyrazić tylko swoją myśli na ten temat jako człowiek tej sytuacji, który widzi co się dzieję po 2 stronach 1 monety.

Marian Kałuski - 18.01.12 10:04
Pan Włodzimierz Kowalik (pozdrawiam Pana!) pisze, że Niemcy tak samo przeżywają utratę Wrocławia, Szczecina, Gdańska i Królewca jak my opłakujemy utracony przez nas Lwów i w ogóle Kresy.

Ja tych Niemców rozumiem i im częściowo współczuję. To musi być wielka i straszna tragedia być wyrzuconym z ojcowizny, która była w rękach rodziny nawet kilkaset lat, i zostawić ich groby na pastwę losu.

Jest jednak wielka różnica między nami a Niemcami odnośnie utraty ojcowizny i ogólnie ziemi ojczystej. Otóż Niemcy stracili te ziemie dlatego, że w zdecydowanej większości zagłosowali na Hitlera i jego partię, która stawiała na podbój obcych ziem i mordowanie ich ludności. I to czynili.

My byliśmy ofiarą agresji niemieckiej i sowieckiej, a także okupacji litewskiej. Wszyscy oni niszczyli nasz kraj i nas mordowali, a na koniec właśnie zabrali lub przyczynili się do zabrania nam połowy Polski i ojcowiznę kilku milionów Polaków.

Dobrze, że chociaż za zbrodnie niemieckie otrzymaliśmy częściową zapłatę. A Niemcy niech mają pretensje do samych siebie, że utracili Wrocław, Szczecin, Gdańsk i Królewiec.

Marian Kałuski

Marian Kałuski - 17.01.12 23:41
Szanowny Panie Redaktorze,

Nie jestem przeciwnikiem wolności słowa i nie boję się żadnej polemiki ze strony moich adwersarzy. Nawet jeśli są to duchowni czy biskupi. I nie jest to żadna pycha z mojej strony. Bo mam prawo do obrony-walki i to tacy sami ludzie jak ja, nawet pod względem moralności. Mogą mieć racje, albo jej nie mieć. Mogą być święci jak Franciszek z Asyżu, albo upadłymi kapłanami, o których bez przerwy wiele mówią i piszą światowe media (np. BBC News 4.1.2012: o biskupie pomocniczym Los Angeles Gabino Zalava, który zrezygnował, bo wyszło na jaw, że na dwoje dzieci; BBC News 13.1. 2012: ksiądz katolicki z Las Vegas Kevin McAuliffe okradł parafię na 650 tys. dolarów, itd., itd.).
Jednak strona ta ma dotyczyć Kresów. Dlatego WSZYSTKIE komentarze powinny dotyczyć tylko i wyłącznie tego tematu, czyli Kresów.
Inaczej z tej strony zrobimy śmietnik. Ludzi głupich i zawistynch - zwykłach chamów jest co niemiara (nie mam na myśli "Historyka"!). Pełno tych zadamiarzy grasuje w Internecie. Starczy poczytać trochę komentarzy internautów np. "Gazety Wyborczej", Onetu czy "Wirtualnej Polski".
Dlatego proszę o przerzucenie ostatniego komentarza "Historyka" do komentarzy po moim "Liście otwartym". Tam i tylko tam jest miejsce na ostatni komentarz "Historyka".
Wtedy będę mógł odpowiedzieć "Historykowi" (który tak naprawdę jest kapłanem), a tak mam zawiązane ręce.
Pozdrawiam,
Marian Kałuski

Włodzimierz Kowalik - 17.01.12 15:08
Niestety, po niemiecku można niemal to samo przeczytać na temat Wrocławia, Szczecina, Gdańska czy Królewca.

Chciałem zwrócić uwagę, że Lwów i tzw. Galicja (zniekształcona, niemieckojęzyczna nazwa Halicza) weszła w orbitę kontroli Moskwy (nieważne czy bolszewickiej czy carskiej) dopiero w 1939 roku. Kulturowo czy historycznie, nigdy nie miała nic wspólnego z Moskwą i zawsze ludzie tam mieszkający oscylowali w stronę kultury Zachodu.
Dopiero gdy wytworzyła się próżnia po inwazji najpierw bolszewików a potem hitlerowców, faszyzujący element wykorzystał okazję i uaktywnił się pod płaszczykiem nacjonalizmu ukraińskiego, co należałoby rozróżnić i zaznaczyć. Większość społeczeństwa była lojalnymi obywatelami polskimi a 25 lat wcześniej poddanymi JCM, Franz-Josefa. Niestety, ci trafili często na Syberię po 45 roku a element faszyzujący ewakuował się wraz z cofającym Wehrmachtem.
Pogmatwanie polityczno-administracyjno-językowe na tamtych terenach było gigantyczne.

Admin - 17.01.12 13:04
Z uwagi na prawdopodobną (brak kontaktu - e-maila)- a wszystko na to wskazuje, pomyłkę autora; Komentarz "HISTORYKA" z dnia 17.01 został przeniesiony pod artykuł, którego ten post dotyczy, tzn. "List otwarty (część 2) - Aktualizacja"
Admin
18.01.12 09.59

Marian Kałuski - 17.01.12 1:16
Złośliwiec, a nie żaden historyk

Nigdy nie uważałem się za alfę i omegę. Jestem tylko człowiekiem i jako człowiek - bo to typowe dla człowieka - mogę się w czymś mylić.
Sprawa czy przez Boga czy nie straciliśmy Lwów, Wilno i Grodno jest na pewno i poważna i ciekawa. Jest też kontrowersyjna, bowiem można mieć w tej sprawie sprzeczne opinie. Dociekanie prawdy, nawet tej związanej z Bogiem, na pewno nie jest grzechem.
"Historyk" uważa że jest grzechem, a nauka Kościoła jest jedyną prawdą. Tymczasem kto zna historię Kościoła katolickiego i jako tako teologię ten wie, że Kościół często się mylił i myli, bo kierowali i kierują nim ludzie. Jak mądre jest angielskie powiedzenie: "There are two sides to every question".
Człowiek uważający się za katolika (a wszystko na to wskazuje, że "Historyk" jest albo osobą duchowną, albo silnie związaną z Kościołem), który szczerze chce stanąć w obronie Boga i nauki Kościoła katolickiego, mający czyste intencje i nie mający żadnych uprzedzeń do autora tekstu, z którym chce polemizować, nie ukrywa się pod pseudonimem!
Szczególnie jeśli polemika dotyczy poważnej sprawy - poważnego zagadnienia. Bowiem jakim autorytetem naukowym i moralnym może być PSEUDONIM?!
"Historykowi" nie chodzi więc o prawdę, obronę Boga i nauki Kościoła - ogólnie o wyjaśnienie sprawy, którą poruszyłem. Jego cel jest zupełnie inny i tego celu wcale nie ukrywa. Z jego tekstu widać czarno na białym, że jest uprzedzony do mnie i że jest złośliwy (jestem dla niego historykiem w cudzysłowiu i skrybą!).
I dlatego ukrywa się pod pseudonimem.
"Historykowi" także de facto wcale nie zależy na wyprowadzeniu mnie z ewentualnego błędu. Widząc, że z punktu widzenia religijnego sprawa jest śliska, stara się ją zagmatwać i oczernić śmiałka.
Czy szanująca się osoba polemizuje z pseudonimem i to w dodatku bardzo złośliwym pseudonimem? - Na pewno nie!
Poruszę jednak sprawę klątwy, o której wspomina "Historyk". Otóż jako rzekomy katolik powinien wiedzieć, że to jest sprawa między mną a Bogiem, a nie między mną a Nim, i że Pan Jezus powiedzieł: "Nie sądzcie, a nie będziecie sądzeni". Dlatego swoje uwagi na ten temat, do których ma najmniejsze moralne prawo - bo sam je sobie odebrał (!), może sobie wsadzić do nosa.

Marian Kałuski

Historyk - 16.01.12 12:21
Uzasadniam krótko panie „historyku” z Australii

"A czy prawdziwą siłą ciemności nie był Stalin, który oderwał od Polski – ukradł Polsce Lwów, Wilno i Grodno?" Pyta p. Kałuski. Zgoda Stalin oderwał. Ale od tego zdania zaczynają się u p. Kałuskiego schody... "A w czyich rękach był on narzędziem? Boga czy szatana?" I tu powołuje się na dr Witolda Dzięcioła poważnego historyka... Jeśli dr Dzięcioł ma rację, że „Nad historią panuje Bóg”, to Stalin był w ręku Boga”, - uzasadnia p. Kałuski - a to jest przeróbką myśli i posłania uczonego przez australijskiego skrybę, a tłumaczenie tego i tak nic nie pomoże bo p. Kałuski jak widać z jego wpisów m.in w „Głosie Polonii i tak tego nie zrozumie... I dalej wysuwa kategoryczną tezę, że: „Nie można przecież twierdzić, że Bóg jest odpowiedzialny tylko za występujące w historii dobro, a za zło odpowiedzialny jest szatan czy człowiek, gdyż Bóg stworzył człowieka i zło, a jak nie stworzył zła – to je toleruje”... I tu ogarnia przerażenie, że ten skryba – jak sądzę z innych wpisów – „prawdziwy katolik” głosi w internecie „nową teologię” i „nowe prawo kanoniczne” i przerabia na swoje kopyto relacje między istotą boską a ludźmi. Temat to zbyt poważny aby dyskutować o tym z nie poważnym człowiekiem (czytaj także „Rzucam klątwę” w dziale „”Głos Polonii”).
Uzasadniam krótko: Pan Bóg stworzył człowieka i dał mu rozum i wolną wolę, jak ten rozum będzie wykorzystany! Stwórca nie toleruje ZŁA – toleruje człowieka do czasu – daje mu szansę wyzbycia się zła: wyboru służby Bogu czy szatanowi. Syn Boży zginął na krzyżu za posiew i czynienie Dobra i tylko Dobra!!! Za czynienia zła – wcześniej czy później przychodzi kara Boża...
Znam pracę dr Witolda Dzięcioła, a także jego książkę „Imperium i państwa narodowe około r. 1000” i zupełnie inaczej odbieram ich posłanie niż ten „polski Australijczyk” .
I jakby było mało p. Kałuski pisze: „Pamiętać przy tym musimy, że sprawa „łaski Bożej” i to czy człowiek ma wolną wolę czy jej nie ma – czy wszystko jest z góry ukartowane przez Boga, do dziś dnia nie jest wyjaśniona przez Kościół”. Ten cytat został wyrwany z książki – ni przypiął ni przyłatał -Jana Wierusza Kowalskiego „Katolicyzm nowożytny XV w-XX wiek Warszawa 1985. Z książki libertyna, którego reklamuje antykatolicki portal „Racjonalista”, a któremu patronuje imię de Voltaire'a – będącego w służbie szatana i wroga całego świata rzymsko-katolickiego...
W sprawie „Klątwy” innym razem...
Pozdrawiam

Marian Kałuski - 15.01.12 23:02
Głupi to jest obecny wpis "Historyka". Byłby mądry, gdyby "Historyk" uzasadnił swoją uwagę.
Jakim historykiem jest "Historyk", który nie wie, że jakąś tezę trzeba czymś udowodnić lub uzasadnić?!

Historyk - 15.01.12 13:01
Ten akapit jest bardzo głupio napisany
Jak pisze Kałuski:
"Bo czy prawdziwą siłą ciemności nie był Stalin, który oderwał od Polski – ukradł Polsce Lwów, Wilno i Grodno? A w czyich rękach był on narzędziem? Boga czy Szatana? Jeśli dr Dzięcioł ma rację, że „Nad historią panuje Bóg” to Stalin był narzędziem w rękach Boga. Dla mnie to brzmi jak bluźnierstwo. Ale Kościół katolicki tak jednak naucza, mając na uwadze tylko dobro czynione w historii. Jednak „panowanie Boga nad historią” musi i zapewne obejmuje także występujące w niej zło. Nie można przecież twierdzić, że Bóg jest odpowiedzialny tylko za występujące w historii dobro, a za zło odpowiedzialny jest Szatan czy człowiek, gdyż Bóg stworzył człowieka i zło. A jak nie stworzył zła – to je toleruje. Pamiętać przy tym musimy, że sprawa „łaski Bożej” i to czy człowiek ma wolną wolę czy jej nie ma – czy wszystko jest z góry ukartowane przez Boga, do dziś dnia nie jest wyjaśniona przez Kościół (Jan Wierusz Kowalski „Katolicyzm nowożytny XV-XX wiek” Warszawa 1985)"
-----------

HISTORYK - 14.01.12 11:28
Zbigniew Porczyński ukończył w roku 1936 technikum kolejowe w Warszawie, a następnie Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty Nr 1 w Ostrowi-Komorowie. Walcząc w kampanii wrześniowej dostał się do niemieckiej niewoli, z której uciekł. Został żołnierzem Armii Krajowej. W roku 1942 został osadzony w Oświęcimiu i Buchenwaldzie. Po wyzwoleniu wstąpił do Armii Polskiej we Włoszech i z II Korpusem znalazł się w Anglii. Studiował chemię w latach 1946-1950 na politechnikach w Leicester i Huddersfield. W roku 1953 uzyskał doktorat. W roku 1957 założył własną firmę zajmującą się ochroną przed działaniem ognia. Prowadził badania naukowe, opublikował książkę pt. „Materiały przyszłości”. Opatentował swoje wynalazki, co przyniosło mu stały dochód, pozwalający na kolekcjonowanie dzieł sztuki.

Swoją kolekcję liczącą ponad 400 obrazów zadedykował papieżowi Janowi Pawłowi II i powierzył polskim władzom kościelnym. Władze miasta stołecznego Warszawy przekazały dla pomieszczenia kolekcji budynek przy Placu Bankowym, gdzie urządzono Muzeum Kolekcji Jana Pawła II.
----------------
Za Wiki

Wszystkich komentarzy: (18)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1959 roku
Urodził się Stanisław Sojka, polski piosenkarz, instrumentalista i kompozytor jazzowy.


26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


Zobacz więcej