Niedziela 28 Kwietnia 2024r. - 119 dz. roku,  Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 03.02.09 - 22:11     Czytano: [2070]

Czy Twój pociąg nie odjeżdża bez Ciebie?

Każdy z nas zna taką Mariannę, Martynę, Tomka, Agatę, Małgosię, Michała, czy Janka. A może jest właśnie jedną z tych postaci, które z rozdartym sercem stoją na peronie wpatrzone w dal uciekającego pociągu. Nie sposób go dogonić.
Prawdopodobnie przegapili właściwy czas, stosowną chwilę, odpowiedni moment na podjęcie nieuniknionej, życiowej decyzji.

To opowieść o młodej kobiecie. Matce i żonie, emigrantce, marzycielce. Jednej z nas. Tak bliskiej i jednocześnie tak dalekiej.
To opowieść o Polce, bo przecież nie warto zaprzeczać, że jesteśmy Polakami.

Jesteśmy nadal Polakami. Polakami na emigracji. Londyńczykami, którzy akceptując swoją nową rzeczywistość społeczną, na jej gruncie adoptują elementy swojej rodzimej kultury. Kultury, której są twórcami i zarazem odbiorcami. Dzięki niej wyrażają oraz zaspakajają swoje potrzeby społeczne. Od tych najprostszych, podstawowych - fizjologicznych, po bardziej wyszukane, wśród, których dostojne miejsce zajmuje uznanie i samorealizacja. Emigracja miała im to ułatwić. W wielu przypadkach tak właśnie się stało, chociaż nie obeszło się bez ofiary. W każdym z przypadków miała ona inny wymiar. Mogło nią być rozstanie z najbliższymi, zerwanie więzi społecznych z dziećmi, utrata rodziny, przyjaciół, zdrowia, czy jakiejkolwiek innej z powszechnie uznawanych wartości.

Mogło nią być także narastające, wszechobecne uczucie straty, tęsknoty, wyobcowania, izolacji spowodowane podjęciem decyzji o życiu na emigracji. W innym państwie, posługując się innym kodem językowym, w innej kulturze, w której trudno jest wyrażać swoje myśli i uczucia, bo na jej gruncie nie przyswajaliśmy sobie wiedzy, nie zostaliśmy wychowani, nie przywykliśmy do obcych wierzeń, praw, zwyczajów, sztuki, moralności i różnego rodzaju nawyków nabytych przez ludzi, jako członków danego społeczeństwa.

Marianna nie wyrzekła się Ojczyzny. Nie wyrzekła się Polski. Nie wyrzekła się kraju, w którym wyrosła, dojrzała, który ją ukształtował i wychował, z którego pochodzili jej dziadkowie i rodzice.

Nie wyrzekła się, tylko dotychczas..., nie sądziła, że tak szybko stanie przed tego rodzaju dylematem, że tak trudno będzie dokonać wyboru i, że ten wybór okaże się koniecznością pozostania tutaj, gdzie kilka lat temu zupełnie naiwnie i niewinnie rozpoczął się kolejny etap jej życia. Coraz częściej skłaniała się ku temu, że nie powinna wracać, chociaż powrót zawsze wydaje się banalnie łatwy. Wystarczy kupić bilet, zapakować zgromadzone graty i za kilka godzin dotknąć stopami ojczystej ziemi. Potem napełnić płuca powietrzem złotej jesieni i zacząć wszystko od nowa, jak w nowej przygodzie, w starej, ale na nowo odkrytej Ojczyźnie. Ten banał niósł jednak z sobą brak odwagi i nieskończoną ilość rozważań o tym co dla niej, dla jej męża i kilkuletnich dzieci, które na dobre oswoiły się z edukacją w angielskiej szkole, na tą chwilę krótszą i dłuższą jest najlepsze.

Nie miała odwagi wrócić, by ponownie podjąć wyzwanie. By ponownie borykać się z tym, co powinno nam być zagwarantowane, bo przecież jesteśmy ludźmi.
Doskonale pamiętała comiesięczny stres wywoływany wizytą inkasenta lub chorobą dzieci, bo ceny leków bardzo nadwyrężały ich o wiele za skromny budżet domowy. W zakłopotanie wprawiały ją również podwyżki cen podstawowych produktów żywności oraz zawsze to samo uczucie bezradności i niższości, kiedy przyszło jej załatwić najbardziej błahą sprawę w miejscowym urzędzie.

Myślała o powrocie, ale brak jej było wystarczająco silnego motywu, chociaż bardzo a nawet niezwykle tęskniła i pieczołowicie pielęgnowała swoją polskość na obczyźnie. Chociaż właśnie tylko tam, na łonie ojczystego kraju, jak bateria słoneczna wzmacniała swoje ciało twórczą, potrzebną do egzystowania w tym liberalnym świecie energią. Nie przywykła do funkcjonowania zgodnego z normami i wartościami społeczeństw otwartych, jakie bez wątpienia reprezentuje Wielka Brytania. Podobnie jak większość z nas przywiodła ją tutaj emigracja ekonomiczna, klasyczna pogoń za groszem, nawet nie lepszym, lecz po prostu godnym bytem.
W jednym z podróżnych bagaży przywiozła z sobą swoją kulturę. Obyczaje, zwyczaje, dziedzictwo, wartości uchwytne i nieuchwytne praktycznie, cały zestaw regulujących je norm oraz aspekt duchowy.

Jakże inna i różna to filozofia od tej, z którą przyszło jej się zderzyć.

Kiedy minął najtrudniejszy dla niej, niespełna roczny okres akceptacji do środowiska w jakim miała spędzić ściśle określony czas, by powrócić z kontem suto wyposażonym w ciężko zarobione i skrupulatnie odłożone funty, nie zdążyła dokładnie rozejrzeć się wokół siebie, gdy ona sama oraz jej dzieci i mąż stali się bardziej angielscy niż polscy w swoim sposobie postrzegania siebie i innych. Ich przyszłość i byt wyraźnie zmierzały ku pozostaniu na Wyspach a plany powrotu do kraju stawały się coraz bardziej mniej klarowne, wyraziste i z miesiąca na miesiąc okrywały się grubszą warstwą kurzu. Marianna wtedy po raz pierwszy poczuła się obco, chociaż nadal nie opuszczało jej poczucie bezpieczeństwa o wiele bardziej trwalszego i silniejszego niż w Ojczyźnie. Nie była jednak u siebie. Zamieszkała w kraju, w którym krzepienie Polskości stanowiło jedynie niewielki akcent wśród codziennej wielokulturowości i wielonarodowościowi.

Z biegiem dni i lat, z całego serca potrzebowała czegoś więcej. Wszechobecnej polskiej mowy i bliskich, kamienic, parków i ulic, które przypominały jej czasy, kiedy była dzieckiem. Obudziła w sobie uśpione pragnienie, by jej dzieci wychowywały się w Ojczyźnie, by podobnie jak ona nasiąkały historią i dziedzictwem minionych pokoleń i dzięki temu świadomie kształtowały swoją tożsamość. Tylko taka więź i przynależność do w pełni znanej i rozumianej moralności, religii, obyczajowości oraz katalogu wierzeń i praw mogła uczynić je silnymi i bogatymi, gotowymi do spotkania z dorosłą przyszłością, nową cywilizacją.

W codziennej pogoni, nie należy zapominać, że poczucie zysku niesie z sobą także zalążek straty. Czasami jednak porażająca jest niewspółmierność tych odczuć. Pozornie ogromny zysk często w przyszłości okazuje się wielką stratą, chociaż nie zawsze można jej wielkość przedstawić za pomocą liczb, przedmiotów i innych wartości materialnych.

Dzisiaj Marianna mówi o sobie, że jest szczęśliwą kobietą, matką, żoną, że jest spełniona zawodowo. Na co dzień nie musi martwić się o rzeczy i sprawy, które wprowadzałyby zamęt w jej głowie, gdyby żyła w swojej Ojczyźnie.

Ta historia ma jednak swoje drugie dno, ponieważ każdego dnia, bez względu na bieg lat nie opuszcza jej tęsknota. Dzisiaj o wiele trudniej jest jej znaleźć właściwe dla siebie miejsce. Nie czuje się Brytyjką i coraz mniej Polką. Asekurując się mówi o sobie, że jest Europejką. Tak jest modnie, wygodnie i bezpiecznie.

Jest świadoma faktu, że kiedyś, tamten pociąg odjechał bez niej, bo pozwoliła sobie na to, by przegapić właściwy czas na podjęcie ważnej, mądrej decyzji o powrocie do domu, o powrocie do Polski.

Dzisiaj w jej pamięci wiernie zachował się jej dom. Obraz malowanych, urodzajnych pól, czterech pór roku, zapach świeżo upieczonego chleba, śpiew skowronka, bocianie gniazdo na kominie domu sąsiada, zimowy karmik goszczący wygłodniałe wróble podczas mroźnej zimy, skrzypiący pod nogami śnieg w Wigilię Bożego Narodzenia, wielkanocny “ lany poniedziałek” i obecność wielopokoleniowej rodziny towarzyszącej jej we wszystkich najważniejszych chwilach jej życia.

Małgorzata Bugaj – Martynowska

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

28 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Saddam Hussajn, iracki polityk; od 1979 prezydent Iraku, zgładzony w 2006 roku


28 Kwietnia 1934 roku
Prezydent Ignacy Mościcki dokonał uroczystego otwarcia nowego portu lotniczego na Okęciu.


Zobacz więcej