Sobota 27 Kwietnia 2024r. - 118 dz. roku,  Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 05.08.23 - 13:57     Czytano: [695]

Buty to nie wszystko


Pielgrzymką nazywane bywa dzisiaj prawie wszystko. Może to być sztafeta biegaczy albo chodziarzy, bijąca kolejne rekordy trasy. Może być rajd rowerowy lub motocyklowy z całą towarzyszącą im otoczką. Ale mogą też być wczasy w siodle albo "masa krytyczna" na rolkach. Wielość i oryginalność pomysłów w tej dziedzinie kwalifikuje niektóre z nich do Księgi Rekordów Guinnessa. Tym, co zasadniczo pozwala nazwać jakąś imprezę pielgrzymką, jest cel wyprawy. Najlepiej, żeby było to jakieś znane sanktuarium. Chociaż też niekoniecznie. W ofercie niektórych katolickich biur pielgrzymkowych znajdziemy przecież pielgrzymki do sanktuariów w Norwegii, Japonii, a nawet w Chińskiej Republice Ludowej, chociaż w odróżnieniu od Fatimy, Lourdes czy Jasnej Góry niełatwo te sanktuaria z czymś skojarzyć. Głównym celem takiego zabiegu zdaje się być "ochrzczenie" oferty, żeby nie wyglądała zbyt świecko. Co gorsza, propozycje tzw. pielgrzymek można znaleźć także w katalogach czysto komercyjnych firm, które nie zapewniają żadnego programu duchowego ani teologicznego przygotowania przewodników. Na te trzeba szczególnie uważać! Zdarza się bowiem, że np. pielgrzymki po Ziemi Świętej prowadzą ludzie - łagodnie mówiąc - mający dystans do naszej wiary.

Nie rozumiem natomiast, co złego miałoby być w oferowaniu przez katolickie biura pielgrzymkowe zwyczajnych wyjazdów turystycznych i wypoczynkowych - jeśli trzeba, pod opieką duszpasterza. Wiele parafii organizuje przecież wakacje dla dzieci, młodzieży i rodzin w górach, nad morzem czy jeziorami. Sam niegdyś, będąc duszpasterzem akademickim, prowadziłem dziesiątki obozów wędrownych, spływów kajakowych i rajdów. I bynajmniej nie uważam tego za czas dla księdza stracony. Przeciwnie - to ważna część kapłańskiego świadectwa, kiedy ludzie mogą bliżej przyjrzeć się duchownemu i poznać go nie tylko wówczas, kiedy przemawia do nich z ambony, ale również wtedy, gdy razem z nimi przeżywa swój czas wolny. W tych nieoficjalnych sytuacjach weryfikuje się jego autentyzm i wiarygodność tego, co oficjalnie głosi. Dlatego niekoniecznie wszystko trzeba nazywać pielgrzymką, żeby było "katolickie".

Czasem przesadzamy w nadawaniu górnolotnych motywacji naszym zwyczajnym czynnościom i sprawom. Z właściwą sobie swadą i dystansem podchodzi do tego brytyjski pisarz i teolog Clive S. Lewis w jednej ze swoich książek. Ośmiela nas, żebyśmy nie krygowali się z powodu drobnych przyjemności, na które sobie czasem pozwalamy, i nie dorabiali do wszystkiego wzniosłych motywacji. Czyż biorąc ze stołu kawałek czekolady, trzeba wszem i wobec rozgłaszać, że to jedynie z powodu zapotrzebowania naszego organizmu na magnez, konieczny dla zdrowia? Podobnie, czy wychylając filiżankę aromatycznego espresso, musimy udawać, że robimy to jedynie w tym celu, żeby mieć bystrzejszy umysł na modlitwie, a nie dlatego, że zwyczajnie lubimy ten smak? Podobnie jest z jazdą na rowerze, na motocyklu, na rolkach czy z jeździectwem. Jeśli ktoś to lubi, może i tak spędzać wolny czas w gronie podobnych sobie ludzi, nawiedzając po drodze sanktuaria. Ale czy wszystko trzeba nazwać pielgrzymką?

Pielgrzymka ma w sobie coś niepowtarzalnego, czego nie zrozumie ktoś, kto nigdy w prawdziwym pielgrzymowaniu nie uczestniczył. Oczywiście, ważny jest cel, bo on w jakimś sensie definiuje duchowy program. Ale nie mniej ważny jest czas, cisza, odcięcie się od codzienności, wspólnota duchowa i gdzieś na końcu trud. Czas poświęcony na pielgrzymowanie konieczny jest do pokonania dystansu nie tyle geograficznego, ile duchowego. Tradycyjne pielgrzymki, mimo manifestowanej w nich radości, mają wyraźnie charakter pokutny. Jest to okazja do szczególnego obcowania z Bogiem i z Jego słowem w sytuacji wolności od tego, co nas na co dzień od Niego odrywa. To czas nieustannej modlitwy, rozmyślań, słuchania konferencji i praktykowania ascezy. Towarzyszące temu zmęczenie jest częścią pątniczej ofiary, a także jakoś odblokowuje nas duchowo i emocjonalnie, pomaga zrzucić maski, które często nosimy przed ludźmi i przed Bogiem. Stąd właściwa pielgrzymka to porządne, rzekłbym nawet: zamknięte kilkudniowe rekolekcje, kończące się zazwyczaj gruntowną spowiedzią. Droga, którą trzeba pokonać, i czas, który trzeba na to poświęcić, są tylko okazją do tego, co najważniejsze - do duchowych ćwiczeń. Przynajmniej raz w życiu warto sobie takie właśnie rekolekcje w drodze odprawić. Dobre buty to naprawdę nie wszystko, o czym trzeba wówczas pomyśleć.

ks. Henryk Zieliński
Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
Tyg. Idziemy

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

27 Kwietnia 1792 roku
Podpisano akt zwołania konfederacji targowickiej.


27 Kwietnia 2014 roku
Papież Jan XXIII (1881 - 1963) i Papież Jan Paweł II (1920 - 2005) zostali kanonizowani w Watykanie podczas jednej uroczystości


Zobacz więcej