Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 01.06.13 - 12:37     Czytano: [1480]

Kto ma prawo nami rządzić?

Szanowni Państwo!

Przerzucając kanały telewizyjne natknęłam się na młodą osobę zaproszoną do studia, jak się domyślam, w charakterze eksperta. Wygłosiła ona mniej więcej takie oto zdanie: Tak jak w rządzie nie może być antysemita, tak i nie wolno dopuścić tam homofoba. Tu mała dygresja. Nazwa „homo-fobia” sugeruje, jakby chodziło o jakiś stwór bojący się człowieka, a faktycznie chodzi o człowieka bojącego się zboczeńca.

Wracając do tematu muszę przyznać, że moja edukacja z zakresu prawa jest najwyraźniej niewystarczająca. Nie miałam bowiem pojęcia o przepisie zakazującym antysemitom pełnienia funkcji państwowych. Niewiedzę zawdzięczam zapewne naiwnej wierze w tolerancję. Bo jeśli przekonanie, że polskość to nienormalność, nie przeszkadza w pełnieniu funkcji premiera, to brak życzliwości dla mniejszości narodowej powinien być pestką. Ale to, jak się okazuje, tylko tak na zdrowy rozum. Praktyka dowodzi czegoś przeciwnego.

Innym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość o zarejestrowaniu 28 marca 2011 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie (VII Wydział Cywilny Rejestrowy) Komunistycznej Partii Polski z siedzibą w Dąbrowie Górniczej, przy czym inne źródła podają datę 4.09.2002 r. Znowu, najwyraźniej mylnie, zdawało mi się, że komunizm został w naszym państwie zakazany, choćby teoretycznie.

A może z tą partią to jednak tylko ściema?



Do następnej soboty. Pozdrawiam
Małgorzata Todd
www.mtodd.pl
Lub http://sklep.mtodd.pl

21/2013 (101)



Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę p.t.

Wywiad z Anonimowym Autorem


Występują: Dziennikarka, Autor.


Dziennikarka – Dlaczego pragnie pan pozostać anonimowy?

Autor – Z tego samego powodu, dla którego pragnę pozostać przy życiu.

Dziennikarka – Autorzy kryminałów na ogół pragną sławy. Ale dobrze. Dlaczego sądzi pan, że coś mu grozi?

Autor – Zbyt wiele było „samobójstw” ludzi związanych ze sprawą.

Dziennikarka – Ma pan na myśli świadków, ekspertów?

Autor – Między innymi. Chyba wiem do czego pani zmierza.

Dziennikarka – Do czego?

Autor – Że brak mi wiedzy, która mogłaby być dla kogoś groźna. Otóż zapewniam panią, iż logiczne wyciąganie wniosków z powszechnie znanych faktów może być zabójcze.

Dziennikarka – A konkretnie?

Autor – Nie ma zbrodni bez motywów.

Dziennikarka – W książce wymienia ich pan cztery: ekonomiczny, militarny, zemsta i prewencja. Może pan to rozwinąć?

Autor – Nie. Poproszę następne pytanie. Albo inaczej. Nie uważa pani, że bohater tej powieści jest absolutnie doskonały w swej perfidii? Najpierw winą obarcza ofiary, później mataczy i gra w kotka i myszkę. Jedni na to przyzwalają ze strachu, inni z chciwości, a większość z prostej głupoty. Czyż nie jest to samo życie?

Dziennikarka – Przypomnę, że zadawanie pytań należy do mnie. Mówi się, że ten kryminał wyznaczył nowe standardy. Na czym one polegają?

Autor – Wcześniej autor kryminału musiał w końcu podjąć decyzję, jak przestępca zaplanował swój czyn i jak go zrealizował. Założenie było bowiem takie, że złoczyńca boi się ujawnienia tego, co zrobił. Ja twierdzę, że jeśli jest wystarczająco potężny może sobie pozwolić nie tylko na bezczelne zacieranie śladów, ale nawet na podrzucanie dowodów i ich wycofywanie. Ot, takie igraszki.

Dziennikarka – Z wymiarem sprawiedliwości?

Autor – Gdyby założyć, że taki jeszcze istnieje. W mojej powieści zamachowiec najpierw sugeruje wypadek z winy załogi. Posuwa się nawet do drwin na temat trzeźwości i sugeruje nepotyzm. Później podsuwa równie bzdurne wyjaśnienia: a to mgła, a to jakieś drzewko i patrzy na bezsilność ludzi próbujących wykazywać mu błędy. Kiedy jedyną konkluzją jest wybuch bomby, sam podrzuca dowody i śmieje się w kułak, że nikt nie ośmieli się nazwać tego wprost zamachem.

Dziennikarka – Nie boi się pan, że to może być odczytane jako aluzja do znanych wszystkim wydarzeń?

Autor – Boję się, dlatego wolę pozostać anonimowy.

Dziennikarka – No, to porozmawiajmy otwarcie. Opisana przez pana katastrofa smoleńska...

Autor – Co!? Ja przecież wcale nie miałem na myśli tej katastrofy. Skąd w ogóle coś takiego przyszło pani do głowy!?

KURTYNA





P.S. Właśnie telewizja przestaje nadawać nowe odcinki popularnych seriali. Spróbuję odrobinę wynagrodzić Państwu ten niedobór. Oto, poniżej 1. odcinek powieści. Następne będą ukazywały się regularnie co tydzień.


MARGARET TODD


LEKCJA
POKERA



Ostrzeżenie!
Powieść niepoprawna politycznie.

Prolog

Szpetota w sztuce
przestała szokować,
odkąd stała się normą.


Artysta czuł, że trzeźwieje i powinien natychmiast temu zaradzić, inaczej z każdą minutą
będzie coraz gorzej. Nie chciał znowu znaleźć się na skraju przepaści. Lepszy byłby jakiś
dopalacz, ale na to od dawna już go nie stać. Straszna prawda była taka, że nawet zwykły
mamrot się skończył. Gdyby miał siłę chociaż wyjść, może ktoś by go poratował w potrzebie.
A tak, perspektywa katastrofy nadciągała nieuchronnie. I komu się to przytrafia?!
Jemu, wielkiemu artyście, którego śmiałe pomysły robiły wrażenie nie tylko na gawiedzi,
ale i na prawdziwych autorytetach! A teraz co? Wszyscy o wielkim artyście zapomnieli!
Koniec.
Tak niestety bywa. Szpetota w sztuce przestała szokować, odkąd stała się normą. Nie
wszyscy jeszcze o tym wiedzą. On już wie, ale w niczym mu ta wiedza nie pomaga. Jedynie
porządna szpryca postawiłaby go na nogi. „Skonam tu, jeśli nie przyjdzie jakaś pomoc” –
pomyślał. Leżał na starym, przesiąkniętym uryną materacu. W powietrzu zawisnąć by mogła
przysłowiowa siekiera i wcale nie dlatego, żeby pomieszczenie nie było wietrzone.
Niemiłosierne słońce zaglądało nawet tu, do sutereny, która przestała być schronieniem przed upałem, a to przecież dopiero początek lata.
„Chyba mam omamy” – pomyślał nagle. Postać człowieka w drzwiach przypominała
ducha, otaczała ją aureola promieni. Co za kicz! Wzdrygnął się. Ale tak na wszelki wypadek
wymamrotał:
– Niech mi ktoś pomoże...
Postać mężczyzny w drzwiach poruszyła się i znieruchomiała. W chwilę później okazało
się, że jednak nie jest omamem.
– Przyszedłem zaproponować ci transakcję – powiedział człowiek w elegancko
wyczyszczonych butach. Był to szczegół, który z pozycji, w jakiej znajdował się mieszkaniec
sutereny, najbardziej rzucał się w oczy.
– Wybawco! – zaczął artysta, ale zaraz się zmitygował. Facet wygląda na dzianego.
Lepiej będzie się potargować. – Nie wiem, czy pan wie, ale zanim tu wylądowałem byłem
uznanym artystą. Moje prace...
– Odpuść sobie. Gdzie masz zdjęcia?
– Tu – poklepał się po piersi przyobleczonej w spłowiałą, zetlałą koszulę, z kieszenią
zapinaną na guzik. Próbował wstać, ale w końcu zdobył się tylko na to, żeby usiąść na
materacu możliwie prosto.
Klient trzymał teraz w lewej dłoni plik banknotów, a prawą wyciągał po kartę pamięci.
Kiedy ją dostał, od razu włożył do małego aparatu cyfrowego, przejrzał pobieżnie i dał
pieniądze.
Pierwszy cios w głowę był tak niespodziewany, że artysta prawie nie poczuł bólu, raczej
zdumienie. Po drugim uderzeniu nie czuł już nic.
cdn.

Już teraz można zamówić całość wpłacając jedynie 20 zł na konto Nr: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146; 01-519 Warszawa i podając adres internetowy, na który e-booka należy przesłać.


P.S. Polecam również:
wzzw.wordpress.com/2013/05/11/10-sposobow-oszukiwania-spoleczenstwa-przez-media…



Wersja do druku

Lubomir - 02.06.13 10:05
Z pewnością nie ma prawa do sprawowania publicznej funkcji w Polsce ktoś, kto pozostaje na żołdzie niemieckiego rządu czy niemieckich fundacji rządowych. Również reprezentant niemieckich interesów nie ma do tego prawa.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


26 Kwietnia 1986 roku
Awaria elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie.


Zobacz więcej