Sobota 27 Kwietnia 2024r. - 118 dz. roku,  Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 02.02.13 - 11:50     Czytano: [1581]

Zbieractwo


Szanowni Państwo!

Czy zauważyliście program telewizyjny o ludziach uzależnionych od zbierania odpadów? Problem dawniej nieznany lub widziany w całkiem innym wymiarze. Gromadzenie dóbr jest odruchem naturalnym i nie warto by dopatrywać się w tym czegoś nagannego, gdyby nie konieczność wciskania nam przez producentów kolejnych niepotrzebnych przedmiotów. Na czym więc polega różnica? A no na tym, że w czasach bezpowrotnie minionych zbierano przedmioty cenne, dzisiaj zaś śmiecie.

Zastanówmy się, skąd się to wzięło. Oto prosty przykład. Dawniej cenny przedmiot – na wykonanie którego ktoś musiał poświęcić wiele godzin i środków finansowych do jego wyprodukowania – pakowano w szary papier i przewiązywano sznurkiem. Osoba obdarowana cieszyła się cennym przedmiotem, a papier wyrzucała lub używała go ponownie. O ekologii nikt wówczas nie rozprawiał, za to stosowano ją powszechnie.

Teraz jest dokładnie odwrotnie. Otrzymujemy przepiękną paczkę, a po jej rozpakowaniu znajdujemy przedmiot, który już z samego założenia nie ma zachwycać, a co najwyżej szokować. Naturalnym więc odruchem jest zatrzymanie tego co piękne, czyli opakowania i wyrzucenie togo co szpetne.

Oto do czego doprowadza zasada: kup i wyrzuć. Po prostu nie wszystkim ona odpowiada.


Do następnej soboty. Pozdrawiam
Małgorzata Todd
www.mtodd.pl





Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę p.t.

Uprawianie demokracji


Występują: Szkoleniowiec, Kandydatka, Kandydat.


Szkoleniowiec – Mam nadzieję, że nikomu z was nie umknęła ważna wypowiedź niemieckiego przedstawiciela najwyższych władz o tym, że Niemcy graniczą z Rosją?

Kandydatka – A graniczą?

Szkoleniowiec – Droga Aniu, to nie czas, ani miejsce na popisywanie się poczuciem humoru.

Kandydatka – Ale ja poważnie.

Kandydat – Po zmianie płci, niektóre sprawy Ani się poprzestawiały.

Szkoleniowiec – Przejdźmy zatem do meritum sprawy. Ta niby walka na górze między tak zwanymi frakcjami przynosi rezultaty. Czas na przygotowanie następnego pociągnięcia.

Kandydatka – To nie ma żadnego antagonizmu między premierem a prezydentem?

Szkoleniowiec – Ani między nimi, ani w samej partii. To są działania pozorowane, mające zmylić przeciwnika.

Kandydat – Tak jak te ustawy okołogejowskie?

Szkoleniowiec – Dokładnie. Nie można przecież w nieskończoność zajmować się mamusią małej Madzi. Najważniejsze jest żeby zadowolić obydwu z naszych potężnych sąsiadów, a tubylców między Odrą a Bugiem spacyfikować raz na zawsze.

Kandydatka – To mi się podoba, to takie prawdziwe uprawianie demokracji.

Szkoleniowiec – Właśnie! Demokracja polega przecież na tym, żeby wygrywający zgarniał całą pulę.

Kandydat – No dobrze. A co premier będzie z tego miał?

Szkoleniowiec – Miękkie lądowanie na unijnym fotelu. Ale nie po to tu jesteście. Każde z was musi bezbłędnie opanować sztukę przemawiania. Przemówienie musi być długie i nie na temat.

Kandydatka – A to po co?

Szkoleniowiec – Nie przerywaj. Powinniście zapoznać się z przemówieniami przywódcy Kuby, który potrafił przemawiać wiele godzin, przywódców dalekowschodnich, oraz naszych, w tym zwłaszcza byłego pierwszego sekretarza, premiera i generała w jednym.

Kandydat – Nikt przecież na dobrą sprawę nie wie o czym oni właściwie ględzili.

Szkoleniowiec – I o to właśnie chodzi! Jeśli jesteście zbyt leniwi żeby studiować klasyków, prześledźcie ostatnie przemówienie premiera. W kilku zaledwie zdaniach potrafił udowodnić, że jest za, a nawet przeciw w każdej dowolnej sprawie.

Kandydatka – A kiedy już to opanujemy?
Szkoleniowiec – Wtedy jedno z was zajmie jego stanowisko. Uroda nie gra roli.

KURTYNA



Ps.1. Poniżej znajduje się projekt okładki do papierowego wydania Teatrzyku. Objętość formatu A5 to około 50 stron. Cena będzie zależała od nakładu, a ten z kolei od Państwa zainteresowania. Felietony też zostaną wydane, a gdyby ktoś z Państwa chciał zaprojektować okładkę – proszę o kontakt.














Ps.2. A oto tekst znaleziony w internecie, który jako czytelniczka i autorka kryminałów uważam za bardzo interesujący. Podkreślam, że nie jestem jego autorką i autora nie znam.

DLACZEGO JAROSZEWICZ MUSIAŁ ZGINĄĆ

CO TO JEST METODA „NA MATRIOSZKĘ”?


To jeden z wielu przebiegłych sposobów stosowanych przez wywiad sowiecki, a obecnie także przez inne wywiady, w celu przejęcia przywództwa i zapanowania nad narodem w stosunku do którego prowadzi się długofalową politykę podboju. W danym kraju instaluje się wielu sobowtórów wspieranych i prowadzonych przez rezydentów agentury z docelowym zadaniem objęcia władzy lub działających jako agenci wpływu na politykę państwa, a także ukształtowania nowej świadomości narodowej po myśli ich mocodawców. Matrioszki umieszcza się na newralgicznych dla narodu pozycjach, jak np. duchowni, politycy, dziennikarze, wojskowi, wysocy urzędnicy państwowi, naukowcy, itp. Tego typu działania są obliczone na zebranie owoców za kilkadziesiąt lat, kiedy ci agenci na dobrze wrosną w nowe środowisko, zostaną uznani za swoich i nikomu nie przejdzie do głowy podejrzewać ich o agenturalność. NKWD stworzyła specjalne szkoły przygotowujące matrioszki dla poszczególnych narodów. Znamy świadectwa wysokich funkcjonariuszy systemu sowieckiego jak również osób – uczniów owych szkół. Oczywiście, była to super tajemnica, wiedziało o tym bardzo wąskie grono osób z najwyższego szczebla NKWD. Procedura preparowania matrioszki przebiegała następująco: porywano wcześniej upatrzoną osobę z elity narodu, wyciskano z niej wszelkie możliwe informacje o rodzinie, szkole, środowisku życia; określano jej profil psychologiczny, nawyki, upodobania, itp. Pod daną osobę dobierano fizycznie podobną, inteligentną swoją osobę, która następnie „wchodziła w buty” aresztowanego. Po starannym przeszkoleniu, co do kultury, języka, religii danego narodu, itd., wysyłano ją do kraju przeznaczenia. Tam miała opiekę i pomoc agentury, np. gdyby jakiś autochton natarczywie kwestionował wiarygodność matrioszki, to agentura przychodziła z pomocą i osobnik znikał bez śladu. Osobę oryginalną, po wyssaniu z niej wszystkich potrzebnych informacji mordowano. Metoda genialna! Kilkanaście – kilkadziesiąt matrioszek ulokowanych w organizmie państwowym przeciwnika, może zawładnąć państwem i zwasalizować je względem mocodawcy, bez wojny, bez tych olbrzymich kosztów z tym związanych, bez psucia sobie opinii w świecie. A jakże trudno takich agentów wyłapać! Ponadto z upływem dziesięcioleci ich dzieci i wnuki jeszcze to panowanie umocnią do samych fundamentów duszy narodowej!

ŚWIADECTWA LUDZI Z NAJBLIŻSZEGO OTOCZENIA JARUZELSKIEGO

Rodzina Matka i siostra po powrocie z zesłania do Polski miały wątpliwości, co do autentyczności W. Jaruzelskiego. Rodzina była zastraszana przez UB i bała się mówić o swoich wątpliwościach. Jak podają ich znajomi, relacje między nimi były chłodne, a spotkania rzadkie i wymuszone! Podobno matka tuż przed śmiercią wyraziła wolę, iż nie życzy sobie jego obecności na swoim pogrzebie. Ksiądz odprawiający mszę żałobną, powiernik woli matki, wyprosił Jaruzelskiego z kościoła i ten musiał stać na zewnątrz (!). Przez koledzy z gimnazjum Marianów na Bielanach Wojciech był pamiętany jako polski patriota, bardzo religijny i pilny uczeń. Znał dobrze łacinę (współczesny Jaruzelski nie zna łaciny!). Unika spotkań z kolegami gimnazjalnymi. Koledzy twierdzą, że to jest inna osoba. Jednym z kolegów gimnazjalnych Wojciecha był Zenon Komender (1923-1993), czołowy działacz PAX-u i polityk w PRL-u: w latach 1981-82 minister handlu wewnętrznego, 1982-85 wicepremier, 1985-89 z-ca przewodniczącego Rady Państwa, 1969-89 poseł na sejm. Pomiędzy kolegami mówiło się, iż w zamian za ostentacyjne uwiarygodnienie Jaruzelskiego jako swego kolegi z gimnazjum i zachowanie milczenia, co do rodzących się wątpliwości, był przez onego wspierany w karierze politycznej. Rówieśnik ze szkoły podstawowej – syn stajennego zatrudnionego w majątku Jaruzelskich w dzieciństwie był bliskim kolegą Wojciecha i całe dnie spędzali razem. Po wojnie ten pan mieszkał w Szczecinie, pracował w Stoczni Odra. W swoim środowisku otwarcie wyrażał opinię, że W. Jaruzelski nie jest prawdziwym Jaruzelskim. Jako jeden z argumentów podawał, iż Wojciech w dzieciństwie miał wypadek z maszyną rolniczą i jego prawa dłoń została okaleczona na zawsze. Było to wyraźnie widoczne. Obecny Jaruzelski ma obie dłonie bez żadnej blizny (?!). Poza tym twierdził, iż osobnik podający się za Wojciecha Jaruzelskiego ma zupełnie inny charakter od Wojciecha, którego on dobrze znał! W sumie, był absolutnie przekonany, iż mamy do czynienia z osobą udającą Wojciecha Jaruzelskiego. Ten kolega Jaruzelskiego miał wizyty funkcjonariuszy UB, którzy ostrzegali go, że jeśli nie będzie milczał, to utopią go w Odrze, a jego rodzinę wymordują! Goryl Jaruzelskiego, płk Artur Gotówko Szef wydziału WSW zajmującego się ochroną gen. W. Jaruzelskiego funkcję tę pełnił od 1974 do XII 1981 r. Goryl w swoich wspomnieniach opisuje spotkania Jaruzelskiego z jego rodziną jako dziwne, zimne, wyrachowane; odnosił wrażenie, jakby Jaruzelski był zaprogramowanym robotem, bez uczuć i naturalnego ciepła jakie istnieje między członkami rodziny. Wyczuwało się jakąś nienaturalność, sztuczność tych relacji.

PIOTR JAROSZEWICZ, B. PREMIER PRL

Metodę matrioszek Jaroszewiczowi w głębokiej tajemnicy zdradził gen. Karol Świerczewski. Piotr Jaroszewicz twierdził stanowczo, iż Jaruzelski jest matrioszką, i on ma pewne dowody na to. Wymieniał także inne matrioszki piastujące wysokie stanowiska w państwie (Bierut, gen. Siwicki, gen. Molczyk). Wszystko wskazuje, iż zginął z tego właśnie powodu – za dużo wiedział. Mordercy nie tknęli żadnych cennych rzeczy, zaś splądrowali cały dom czegoś szukając. (Jaroszewicz prowadził dziennik i był w posiadaniu jakiś tajnych dokumentów dotyczących Jaruzelskiego.

CECHY CHARAKTERU

Donosicielstwo na najbliższych współpracowników, świadczy o wyjątkowej podłości i jest obce ludziom wywodzącym się z polskich warstw ziemiańskich! Gdzież tu honor Polaka?! Osoba siermiężna, sztywna, stroniąca od towarzystwa, absolutny abstynent – to cechy stojące na przeciwnym biegunie cech polskiego szlachcica. Dla matrioszki taka postawa jest wręcz niezbędna, bo przy bogatym życiu towarzyskim, wcześniej czy później wyszłyby na jaw niezrozumiałe fakty. To samo dotyczy abstynencji, przy alkoholu rozwiązują się języki. Wyjątkowe zainteresowanie literaturą polską jak na wojskowego to dziwne?! Otóż żelaznym punktem szkolenia matrioszek była dogłębna znajomość literatury danego kraju. Lubi się otaczać Żydami, co jest absolutnie obce mentalności Polaka! Ważne stanowiska w państwie obsadzał Żydami; najbliżsi współpracownicy i doradcy, to w większości Żydzi (m.in. Górnicki, Urban, gen. Kiszczak, gen. Staniszewski). Nienawidził W. Gomułki, E. Gierka, A. Siwaka i innych komunistów-patriotów. Przeciwko takim ludziom skrycie spiskował, dążąc do ich politycznego wyeliminowania. Absolutnie oddany Rosjanom! Z dumą daje się zapraszać do Rosji na różne uroczystości, gdzie go dekorują medalami! Przy czym stara się, aby opinia publiczna w Polsce nie była rzetelnie o tym informowana. Polak nigdy by tak nie postąpił! Po udanym wprowadzeniu stanu wojennego, Jaruzelski pojechał w maju 1982 do Soczi, aby złożyć Breżniewowi raport, odebrać pochwałę i nagrodę: platynowo złoty Order Lenina, najwyższe odznaczenie sowieckie, które mógł dostać jedynie obywatel Związku Sowieckiego. Jak sam wyznał: kocha Rosjan i ich kulturę(?!). Dziwne, człowiek, którego rodzina doznała na sobie kaźni od Rosjan, pała do nich miłością? Niebywałe! Jadowita mściwość (typowa dla Żyda): zleceniodawca mordów na ks. Popiełuszce i Jaroszewiczach.

(autor nieznany)

Wersja do druku

york - 07.02.13 22:58
Wielkie dzięki Pani Małgorzacie za ten artykuł o matrioszkach, który według mnie bardzo wiele wyjaśnia.
Ze swej strony do tego tematu dołączam bardzo interesujący w tym kontekscie tekst, na który trafiłem na jednym z blogów:
Fragment wspomnień łagierniczych profesor Barbary Skargi:
„Po wyzwoleniu 1944-56”, niedawno zmarłej, jednej z najbardziej wartościowych ludzi w Polsce, o współtowarzyszce więziennej, która przypadkowo przyznała się do swojej prawdziwej przeszłości:
„Hala pochodziła z Moskwy, jej rodzice zajmowali wysokie stanowiska, odniosłam wrażenie, że tato pracował w NKWD. Zachęcana przez rodzinę, studiowała POLONISTYKĘ. Po wojnie dostała kuszącą propozycję. Zostanie odpowiednio przeszkolona i pojedzie do Polski jako repetrianka /przesiedleniec z kresów wschodnich – W./, aby tam żyć jakiś czas i pełnić odpowiednią rolę w życiu publicznym. Będzie mogła zająć wysokie stanowisko, mieć dużo pieniędzy, będzie wysyłana także zagranicę. Zamancziwoje priedłożenie, forsa, wyjazdy, trudno o lepszą rolę /…/.
Nauka odbywała się w jakimś starym pałacyku na wschodniej Ukrainie. Uczestnikom kursu nie wolno było kontaktować z kimkolwiek. Nie wolno było odezwać się w innym języku niż polskim. Uczono ich nie tylko języka polskiego i literatury.
Halka studiowała plan przedwojennej Warszawy (bardzo różniący się od powojennej – przyp. W.), nazwy ulic, kawiarni, nazwiska nie istniejących już sklepikarzy wokół rzekomego jej domu. /Z wszystkich prawdziwych Warszawiaków NKWD dokładnie wyciskało wszelkie możliwe szczegóły, np. o jakości ciastek i kawy w danym lokalu, jaki krawiec był modny w danym sezonie, itp. Np. wspomnienia Gleichgewichta – W/.
Uczono ją tańczyć mazura i kujawiaka, wiedziano bowiem, że żaden polski bal nie mógł się bez tego obejść. Dawano nawet dziecinne polskie książki do czytania. Bardzo podobała się Makuszyńskiego „O dwóch takich co ukradli księżyc”.
Była to edukacja dość gruntowna, ale pełna luk, której przyświecało dziwne wyobrażenie o Polakach.
Mamy tu do czynienia z opisem dość lekkomyślnej i niezdolnej agentki, przez co zresztą znalazła się w syberyjskim lagrze.
Na pewno byli lepsi. Znacznie lepsi.
Wyselekcjonowani z setek tysięcy dzieci zapełniających sierot domy, które po czystkach lat 30-tych i hekatombie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej były pełne potomków inteligenckich rodzin.
SZKOŁY JANCZARÓW TO NIE JEST BYNAJMNIEJ SOWIECKI WYNALAZEK.
Pozdrawiam. york.

Agamemnon - 06.02.13 15:21
Teza, że Wolski jest matrioszką jest bardzo interesująca i bardzo prawdopodobna. Poznałem osobiście państwo Jaruzelskich zam. w Katowicach. To szlachetna, patriotyczna polska rodzina o tradycjach wojskowych. Wolski nie mieści się w portrecie psychologicznym tego zacnego rodu. Badania genetyczne mogłyby wiele wyjaśnić choć istnieją metody prania mózgu, dzięki którym dany osobnik staje się pod względem osobowościowym kimś zupełnie innym niż był przed poddaniem go takim zabiegom.

Lubomir - 02.02.13 19:56
Re:york. W/w życiorysy tłumaczą ten ziejący nienawiścią, wojowniczy antypolonizm. To obsesyjne demoralizowanie, ogłupianie, konfliktowanie i okradanie Polaków. Nie mówiąc o likwidacji liderów polskiego życia publicznego.

york - 02.02.13 19:05
Szanowny Panie Lubomirze.
Twierdzi Pan, że Władysław Bartoszewski jest przykładem typowej "matrioszki", bo tak w istocie jest, gdyż ten osobnik,
profesor bez matury jest osobą o wielu obliczach.
W przepastnych bowiem zasobach internetu można trafić na wiele bardzo cennych informacji, nie tylko zresztą dotyczących Bartoszewskiego, ale obecnie nam "panujących", herr thuzk'a /Bundesarchiv, Bild 101I-380-0069-37/, czy komorowskiego /wpisz w google: osip szczynukowicz/.
A oto co stoi w internecie na temat bartoszewskiego:
Władysław Bartman vel Bartoszewski vel "profesor".
Władysław Bartman był przed wojną członekiem Syjonistycznej Organizacji Żydowskiej "BUNDU".
W czasie okupacji niemieckiej współpracował z tajną policją
polityczną GESTAPO, gdzie pod przykrywką "Żegoty" rozpracowywał Żydowską Organizację Bojową, jej struktury i zakres działania.
Następnie został skierowany przez niemców do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz w celu rozpracowywania obozowego ruchu oporu więźniów, ale został tam jednak zdekonspirowany przez więźniów.
Kiedy odkryto, że jest niemieckim kapusiem, niemcy właśnie sfingowali ucieczkę temu cennemu dla nich żydowkiemu agentowi, a miasto Oświęcim opuścił pociągiem w przedziale pierwszej klasy.
Zmieniono mu wówczas dane osobowe na Władysław Bartoszewski
i nadano pseudonim "profesor".
Prawdopodobnie w czerwcu 1943 roku razem z innymi agentami Gestapo ulokowanymi w wywiadzie AK przyczynił się do zdekonspirowania i aresztowania generała Stefana Grota-Roweckiego w warszawskim mieszkaniu przy ulicy Spiskiej 14/10.

Lubomir - 02.02.13 16:41
Gość o nazwisku Bartoszewski też nosi wiele cech matrioszki. Jak można tak bezgranicznie kochać Niemców, jeżeli faktycznie byłoby się w przeszłości skazańcem w KL Auschwitz. Chyba, że trafiłoby się tam np za homoseksualizm czy złodziejstwo, a potem zostałoby się zwolnionym warunkowo, po podpisaniu Volkslisty i gotowości inwigilowania żołnierzy Podziemnej Polski. Miłość do języka niemieckiego też musi budzić podejrzenia, szczególnie tych roczników Polaków, którzy na dźwięk niemczyzny przypominają sobie koszmar z SS i Gestapo w tle i wówczas wstydzą się, że znają język Hitlera i Goebbelsa.

Robert - 02.02.13 15:20
Sz. Pani Małgorzata Todd, co się tyczy -
"Zbieractwa", jest super felietonowym zprezentownym poglądem na otoczenie i zjawiska w nim zachodzące.
"Opakowanie", na zewnatrz służy dla ukrycia wnętrza duszy - to mamy cały obraz matrioszek opakownych w dobre nazwy sikorka, bull, jenerały, ...ect. Pochodzenia od przodków jaruzelskiego DNA i liczby chromoso-nowe przyszłej marszałkowej czy marszałka nie jest dylematem, nie odgrywa żadnej roli, decyduje o tym samozwańczo muzg a nie płeć czy biologiczne posiadanie jaj czy ich wykastrowanie. W świetle projektu ustaw, pedalizacji narodowej, praw w eliminowniu dekalogowych "zabobonów", mamy stać się narodem wyzwolonym - bez głowy i bez jaj. Zbieranina parlamentarna zboczeńców, opakowanych w przebieranców, nam to gwarantuje.
Projekt okladki Teatrzyku Zielony Śledż, jest naturalny i bardzo dobry. Ponieważ nie posiada odzienia, może budzić kontrowersje parlamentarne i obrażac uczucia płci co może się przesunąć na utratę dóbr osobistych / przypadki giertycha/. Czy Zielony Śledż, ma jakąś zdecydowaną płeć? wygląda jak transvertysta, po usunieciu wszystkiego łacznie z piersiami, do rozpoznania pozostały tylko oczy - które można przysłonić słonecznymi okularami i nadmiar exponowania nagości sexu, zredukuje zgorszenie. Chyba że Śledż będzie nie zielony ale ryży.
Pozdrawiam, dobrej nocy Robert.

Wszystkich komentarzy: (6)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

27 Kwietnia 1956 roku
Urodziła się Eleni, polska piosenkarka pochodzenia greckiego


27 Kwietnia 1921 roku
Państwa zwycięskie w I wojnie światowej ustaliły wysokość reparacji wojennych na Niemcy.


Zobacz więcej