Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.12.08 - 5:17     Czytano: [2349]

Prokurator zamiast telebimu




W tym roku w rocznicę stanu wojennego jego autorzy występują wreszcie w roli oskarżonych na sali sądowej, a nie tylko w telewizyjnym studiu jako gwiazdy mediów.

Za rządów SLD o właściwych bohaterach stanu wojennego - uczestnikach społecznego oporu i osobach poszkodowanych - pamiętała tylko Solidarność, niezmiennie domagająca się prawdy o tamtych czasach oraz działacze KPN i Ligi Republikańskiej, którzy paląc znicze przed willą Wojciecha Jaruzelskiego wystawiali tam fotografie poległych górników z Wujka. Autorzy stanu wojennego brylowali w studiach telewizyjnych, a Czesław Kiszczak szczycił się nieformalnym certyfikatem "człowieka honoru" od Adama Michnika. Poza skazaniem jeszcze w 1992 r. na 10 lat więzienia kapitana Andrzeja Augustyna, funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, który podczas demonstracji w Nowej Hucie w 1982 r. zastrzelił dwudziestoletniego robotnika Bogdana Włosika - długo nie zapadł ani jeden prawomocny wyrok w sprawach związanych z użyciem przemocy po 13 grudnia 1981 r. Zabrakło determinacji na miarę sędziego Baltasara Garzona, który po latach zakłócił błogi spokój dyktatora Chile Augusta Pinocheta.
Generałowie z WRON dożywają swoich dni w luksusowych willach, pobierają wysokie emerytury, wydają wspomnienia i popisują się w telewizyjnych studiach. Postkomunistyczna większość sejmowa w kadencji 1993-97 przegłosowała uwolnienie ich od odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.

Blisko, coraz bliżej
Ten ponury krajobraz zaczął się stopniowo zmieniać. Zapadł wreszcie prawomocny wyrok, z karami bezwzględnego więzienia, w procesie zomowców, którzy zabili górników z Wujka.
- Coś drgnęło, coś się pozytywnego stało - docenia Piotr Duda, przewodniczący Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Solidarności. - W kopalni Wujek udało się wskazać i ukarać sprawców. Pozostają jednak ci, którzy dyrygowali, byli głową tego mechanizmu, który podniósł rękę na polskich obywateli.
Generałowie znaleźli się wreszcie na ławie oskarżonych, pod zarzutem kierowania nielegalnym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym. Czas, który im pozostał, dzielą między brylowanie w mediach a przygotowywanie linii obrony. W broniących ich publicznych wypowiedziach pojawiało się oburzenie, że są sądzeni z gangsterskiego paragrafu. Nie przekonuje to Dariusza Wójcika, więźnia politycznego z lat 80. - Nas w procesie KPN sądzono z tego samego artykułu. I jak to, wtedy było można, teraz nie? - dziwi się Wójcik.
- To, że w 99 proc. z tego artykułu odpowiadają gangsterzy, nie oznacza, że prawo nie powinno być stosowane. Nikt nie może być wyłączony z obowiązywania jego przepisów tylko dlatego, że wówczas znajdował się u władzy. Nie ma przecież konkretnych paragrafów o juncie wojskowej - zauważa Wójcik. Przypomina, że w czasie sesji sejmu Rada Państwa nie miała prawa podejmować decyzji. A to ona wydała dekret o stanie wojennym.
- Każdy przestępca ma prawo bronić się przed sądem tak, jak uważa to za słuszne. Jego zbójeckie prawo. Co nie oznacza, że musimy to przyjmować za dobrą monetę - podsumowuje Andrzej Kropiwnicki, przewodniczący Regionu Mazowsze Solidarności.
Choć jesteśmy wciąż daleko od historycznej sprawiedliwości, to jednak bliżej niż przed jeszcze kilku laty.
- Żeby żyć w państwie demokratycznym, w nowoczesnej Europie, trzeba zamknąć pewien rozdział, zrobić bilans i rachunek sumienia - uważa Piotr Duda, lider Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. - Nie zbudujemy nowoczesnego demokratycznego państwa, dopóki pewne osoby będą utrzymywać, że Jaruzelski i Kiszczak są patriotami czy autorytetami.

Stenogramy prawdy kontra wersja generalska
Odpowiedzi na wiele pytań nie poznamy nigdy, skoro posiedzenia "dyrektoriatu" - nieformalnego ciała decyzyjnego, ważniejszego niż Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego czy władze PZPR - nie były protokołowane. Krąg ówczesnej władzy cechuje skłonność do omerty, czyli zgodnego milczenia.
Alibi Jaruzelskiego, że "stan wojenny uchronił Polskę przed najgorszym" podważone zostało przez jego dawnych zwierzchników w światowym ruchu komunistycznym. Gwóźdź do trumny wersji generalskiej stanowią stenogramy posiedzeń Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego z 1981 r.
Zapis obrad z 10 grudnia 1981 r. odnotowuje, że Wiktor Griszyn przyznawał: "Sytuacja w Polsce się pogarsza". Ale też zastrzegał, że "O wysłaniu wojsk nie ma nawet mowy". Jasno wystąpił główny ideolog Michaił Susłow: "Polacy otwarcie mówią, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeśli wojska wkroczą, nastąpi katastrofa. Sądzę, że wszyscy podzielamy pogląd, że o żadnym wysłaniu wojsk nie może być mowy".
Najbardziej obciążające dla Jaruzelskiego okazują się słowa wieloletniego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyki: "Będziemy zmuszeni postarać się jakoś rozwiać złudzenia Jaruzelskiego i innych polityków w sprawie wysłania tam wojsk. Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie. Myślę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, aby złożył Jaruzelskiemu wizytę i zakomunikował mu to". Zwłaszcza że także według Jurija Andropowa (późniejszego sukcesora Leonida Breżniewa): "Jaruzelski (...) chce pomocy wojskowej, choć nie mówi tego wprost".

Mit chirurgicznej operacji
Inny mit to przekonanie, że władza dążyła do uniknięcia zbędnych ofiar. Stanowi kontynuację opinii Mieczysława Rakowskiego, że stan wojenny wprowadzano w białych rękawiczkach.
Przeczy temu gwałtowność pacyfikacji kopalni Wujek i Manifest Lipcowy, rutynowe bicie zatrzymanych (zwłaszcza na Śląsku), rozległość listy internowanych (10 tys. osób) czy drakońskie wyroki, ferowane naprędce przez sądy wojskowe (10 lat dla Ewy Kubasiewicz). Lepiej od obecnych obrońców generała zrozumiały to zachodnie media, od początku stawiające znak równości pomiędzy Jaruzelskim a innym generałem - Augusto Pinochetem.
Historyk Łukasz Kamiński z Instytutu Pamięci Narodowej od dawna pracuje nad imienną listą ofiar stanu wojennego. Obejmuje ona tylko przypadki bezspornie udokumentowane. - To 56 nazwisk. Wciąż pozostaje kilkanaście niejasnych przypadków. Gdy odnajdziemy nowe materiały, będziemy mogli je zweryfikować. Trwa śledztwo w sprawie związku przestępczego w MSW. Być może prokuratorom uda się wyjaśnić część wątpliwych przypadków - zapowiada Kamiński.
Żadna imienna lista nie uwzględni wszystkich ofiar stanu wojennego. W ich poczet można zaliczyć wszystkich, do których po odcięciu łączności telefonicznej nie dojechały na czas karetki pogotowia ratunkowego. To ciemna liczba. Koszty społeczne nocy generałów to również około miliona osób, które w latach 80. wybrały emigrację. Polska nie mogła skorzystać z ich talentów ani kwalifikacji.

Jaruzelski... honoris causa?
Studentów Akademii Humanistycznej w Pułtusku zaskoczył fakt, że 9 grudnia - a więc niemal w przeddzień rocznicy stanu wojennego - w murach uczelni wystąpić ma... Wojciech Jaruzelski. Temat spotkania z generałem brzmi: "Dylematy rozwojowe Polski 1980-89". Znany działacz KPN z lat 80., student studiów podyplomowych Jerzy Woźniak wystosował w tej sprawie protest do rektora.
- Miejsce Jaruzelskiego, winnego stłumienia wolnościowego zrywu i sprawcy śmierci ponad stu działaczy opozycji demokratycznej jest na sali sądowej, a nie przed studentami jakiejkolwiek uczelni - oburza się Woźniak.
- Władze, które czuwają nad programem uczelni i świadomością młodych chcą zapewne pokazać żywą kukłę - ocenia Andrzej Kropiwnicki, przewodniczący Regionu Mazowsze.
Przepędzenie Jaruzelskiego z salonów, w których nie ma prawa przebywać choćby dlatego, że przed 27 laty wysłał do obozów internowania tak wielu profesorów czy pisarzy - wydaje się wyzwaniem równie pilnym, jak doprowadzenie do prawomocnego wyroku w jego sprawie. O tym drugim rozstrzygnie niezawisły sąd, ale realizacja pierwszego celu zależy od opinii publicznej.

Łukasz Perzyna


Brakuje nam rosyjskich archiwów
rozmowa z historykiem Antonim Dudkiem

- Czego najbardziej brakuje historykowi do pełnego obrazu stanu wojennego?

- Nieskrępowanego dostępu do archiwów rosyjskich. Dziś stanowi to podstawowy problem. Poza krótkim okresem, kiedy to ówczesny prezydent Borys Jelcyn w 1993 r. przekazał Polsce wiele materiałów - te archiwa pozostają dla nas zamknięte. Można więc liczyć tylko na prywatne zbiory, z tej strony wkrótce pojawią się nowe dokumenty.

- Istnieją jednak ujawnione przez Władimira Bukowskiego zapisy posiedzeń rosyjskiego politbiura. Wystarczą, aby podważyć alibi Jaruzelskiego, jakoby w grudniu 1981 r. radzieccy liderzy parli do interwencji.
- Wydźwięk tamtych dokumentów jest oczywisty, w istotny sposób podważają one wersję generała. Ale to ta sama generacja materiałów, co przekazane przez Jelcyna. Ujawniono je na początku lat 90. Archiwum komisji Susłowa, zajmującej się na Kremlu problemami Polski pozostaje cenne, ale Bukowski otrzymał je właśnie w tym czasie. Minęło 15 lat.

- Zaczął się proces autorów stanu wojennego, pod zarzutem kierowania nielegalnym związkiem zbrojnym. To znaczący postęp?
- Największym postępem jest to, że do procesu w ogóle doszło. Obawiam się jednak, że niewiele wykaże. Generał Jaruzelski długo odczytywał swoje zeznania, mające bardziej charakter interpretacji. Pozostali generałowie zapewne będą zeznawać podobnie jak on. Jaruzelski wyznaczył linię obrony w tym procesie. Ciekaw jestem, co powie Stanisław Kania. Przewiduję, że jego zeznania mogą być jedynym nowym elementem, jaki ma szansę się pojawić w tym procesie.

- Dlaczego właśnie Kania? Bo sam się nie kwapił wprowadzać stanu wojennego i odszedł ze stanowiska I sekretarza KC PZPR?
- Właśnie dlatego, że odszedł ze stanowiska, żeby stanu wojennego nie wprowadzać. W tym procesie Kania znalazł się wśród oskarżonych, bo podpisał dokument "Myśl przewodnia stanu wojennego", jeszcze w marcu 1981 r. Kania nie był przyjacielem Solidarności, ale też sprzeciwiał się jej militarnemu zgnieceniu. Liczył raczej, że uda się Solidarność rozbić od wewnątrz, metodami politycznymi, jak wtedy mówiła władza. Moskwa straciła jednak cierpliwość. Rosjanie zażądali jego ustąpienia. Stąd wiernopoddańczy adres Jaruzelskiego do Breżniewa: "gdyby nie wasze osobiste zaangażowanie, nie zdecydowałbym się przyjąć tej funkcji". Dowodzi to bezpośredniej radzieckiej inspiracji przy zmianie u steru PZPR.

- Jaruzelski przed sądem - to jednak nowa jakość?
- Proces jest spóźniony o co najmniej 10 lat. Powinien się raczej odbyć przed Trybunałem Stanu, ale ówczesna większość sejmowa zdecydowała inaczej. Mam jednak nadzieję, że... jakikolwiek wyrok zapadnie. Bo to jednak walka z czasem. Chociaż czytając przez wiele godzin przed sądem swój elaborat, gen. Jaruzelski wykazał się znakomitą kondycją. Mam nadzieję, że nie powielimy procesu o Grudzień '70, który trwa już... 10 lat. Zresztą to swoisty paradoks, że Jaruzelskiemu najpierw przyszło stanąć przed obliczem sądu w tamtej sprawie, bo w moim przekonaniu ówczesny premier i I sekretarz ponosi dużo większą odpowiedzialność za Grudzień 1981 r. niż za wcześniejsze o 11 lat wydarzenia na Wybrzeżu, kiedy był tylko ministrem obrony narodowej.

- Odpowiedzialność zaczynają ponosić wykonawcy represji. Zapadł prawomocny wyrok na zomowców, którzy strzelali w kopalni Wujek.
- To ważne wydarzenie. Sprawa toczyła się od kilkunastu lat, wcześniej unieważniano z błahych powodów przeprowadzone już procedury. Niewiele brakowało, a o włos rozminęlibyśmy się ze sprawiedliwością. Przy czym można zastrzec, że sprawa Wujka z prawniczego punktu widzenia wydawała się dość prosta.

- Pozostaje jeszcze wiele zagadek. Czy poznamy rozwiązanie którejś z nich?
- Coraz trudniej o nowe szczegóły. Toczy się śledztwo w sprawie związku przestępczego w MSW, w sprawie mordów skrytobójczych. Wiadomo przecież, że nie wydawano rozkazów likwidacji na piśmie. Jeśli sąd będzie ich szukał, to na próżno i sprawa się rozmyje. Sąd dojdzie do czegoś, jeśli potrafi czytać między wierszami ówczesne oficjalne dokumenty i na tej podstawie umiejętnie przesłucha świadków. Wiadomo, że w MSW z lat 80. panowała atmosfera bezprawia. Punkt widzenia sądu może się jednak różnić od ocen historyka. Wiadomo, że twardych dowodów, poleceń wydanych na piśmie, w tej sprawie się nie znajdzie, bo przecież nigdy nie istniały.

Tygodnik Solidarność

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


26 Kwietnia 1986 roku
Awaria elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie.


Zobacz więcej