Piątek 10 Maja 2024r. - 130 dz. roku,  Imieniny: Antoniny, Izydory, Jana

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 21.03.08 - 22:54     Czytano: [2303]

Mówią po polsku!



Mamo! Ta dziewczynka, ten chłopiec mówią po polsku

Człowiek bez korzeni nic nie znaczy. Jest jak porzucony wrak na słonecznej plaży, nie błyszczy się, szpeci, nikt go nie zauważy. Jest jak wyrwany z otchłani, z głębi ziemi, samotny i nikomu nie potrzebny. Nie wzmacnia go żadna historia, nie stoi za nim żadne pokolenie. Jest nijaki, chwiejny na wietrze, nie ukształtowany, niewyobrażalny. Brakuje mu tożsamości i kultury a tym samym obyczajowości, moralności i sztuki myślenia. Odrzuca przynależność do cywilizacji a przecież tego nie można się wyrzec, podobnie zresztą jak nie można wyrzec się matki i samego siebie.

Jesień w Regen's Park jest urocza. Wzdłuż alei układają się kolorowe dywany z liści a na głowy niczym deszcz spadają kasztany. Spacerowicze okupują parkowe ławki, na których miejsca nie wystarcza dla wszystkich. Na jednej z nich usiadła Justyna. Z prawej strony mija ją angielska rodzina. Z lewej dobiega melodia londyńskiego języka. Na placu zabaw roi sie od polskich dzieci. Ich ilość bywa imponująca. Na równi biegają i bawią się z innymi mniejszościami. Powoli wśród nich znika Martyna, siedmioletnia córka Justyny. W niewielkim tłumie wyróżnia ją błękitna kurtka z futrzanym kapturem. Matka zerka na nią co kilka minut zatapiając nos w poczytnej lekturze. Z daleka słyszy jak młoda kobieta bezskutecznie nawołuje swojego syna. “Stop it! Stop it! Łukasz słyszysz? Stay here, stay here”! Wysoka, zadbana blondynka, ubrana jak Angielka z pewnością jest Polką. W języku angielskim zwraca się do swojego dziecka, wtrącając w zdania polskie słowa. Chłopiec odpowiada jej niedbale, niegramatycznie. Kaleczy obce słowa, nadając im polskie końcówki. Podobnie jak mama mówi z błędami. Justyna może pochwalić się nieprzeciętną znajomością języka, więc z łatwością wychwytuje podstawowe nieprawidłowości. Przysłuchuje się z uwagą niecodziennej sytuacji. Śledzi każde polskie słowo wypowiadane na przemian z angielskim. Po dwóch minutach przerywa czytanie i zamyśla się na krótką chwilę.
Chciałaby coś powiedzieć, chciałby złapać tą kobietę za ramię i tylko ją przestrzec, że takie sztuczne, błędne nauczanie jest zupełnie niepotrzebne, że dzieciak solidną, rzetelną lekcję dostanie w szkole, że najważniejsza jest mowa ojczysta, bo za chwilę polskie słowa jak czekoladowy batonik znikną w jego ustach na zawsze. Rozumie powszechną obawę polskich matek dotyczącą tego, czy ich pociechy przyswoją sobie obcy język, ale jeszcze lepiej rozumie fakt, że nie da się niczego zrobić na siłę, wbrew sobie, pod presją. Justyna jest zakłopotana i wzruszona. Polska mowa zanika wśród najmłodszej Polonii. Przywołuje na myśl staropolskie słowa, o tym co każdą nację wyróżnia z pośród innych narodów, nadając jej niepowtarzalną formę i trudny do powielenia charakter. Ty czymś jest nic innego jak mowa, jak umowny kod językowy.

Nasze polskie dzieci stają się coraz bardziej angielskie zarówno w domu, jak i w szkole i my rodzice w zrozumiałej trosce o nie bezmyślnie im w tym pomagamy, zaniedbując i bagatelizując to, co jest ważniejsze, chociaż z pozoru wydaje się być mniej ważne. Dzięki angielskiej szkole przenoszą na grunt domu własne i narzucone im wzory osobowe. Zapominają o tym co polskie, bo Polskę mają od święta i coraz rzadziej podczas wakacji. Jak mają zrozumieć przynależność kulturową, znaleźć swoje miejsce na ziemi, skoro odmawia się im podstawowej wiedzy przenoszonej z pokolenia na pokolenie.

Jeżeli nie będziemy polskości i polskiej mowy w nich krzepić oraz pielęgnować, to jutro, pojutrze, za kilka lat zaniknie jak granica na starej mapie. W konsekwencji nikt też nie zrozumie nas Polaków, bo stracimy szacunek do siebie, zaprzedając własną narodowość i pochodzenie. Wyrzekamy się ojczystego języka a z nim mentalności i charakteru narodowego oraz umiejętności rozmawiania o czymś najważniejszym, o uczuciach i emocjach.
Język tworzy i kształtuje się latami. Towarzyszą temu życiowe doświadczenia i okres socjalizacji, przystosowania, rozumienia społecznego. Nie można tego nabyć w jeden dzień, nie można też utracić w dziesięć minut. Jednak aby tak się stało nie trzeba się długo starać, wystarczy coś zaniedbać lub zamienić na inne. Język stanowi nieodłączną część kultury a kultura od zawsze miała wartość ponadczasową, aby przetrwała musi być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Nie odkryto dotąd innej drogi.

Często mówmy tym samym językiem, ale się nie porozumiewamy, wymieniamy jedynie bezdźwięczne informacje o czymś w z naszego punktu widzenia podobnym lub tym samym. Mówimy, ale się nie komunikujemy, bo nie otrzymujemy zrozumiałej,ostrej informacji zwrotnej.
Justyna jest zakłopotana i wzruszona, bo sama do nie dawna przeżywała podobny problem. Dylemat nauczania języka stał jej się bliski, kiedy jej córka Martyna rozpoczęła naukę w angielskiej szkole. Po kilku miesiącach zmieniła się barwa i akcent jej polskiego języka, ale ona postanowiła się temu nie poddać. Zachęcała małą do czytania i pisania w języku ojczystym. W ten sposób zakorzeniła w niej wiedzę o czymś niepowtarzalnie ważnym. Po kilku tygodniach Martyna znała i chętnie czytała wiersze Tuwima, czy Brzechwy. Z dumą reagowała na nazwiska polskich pisarzy.

Ten fakt również zrozumiała Justyny koleżanka z pracy. Ze łzami w oczach wsłuchiwała się, jak jej syn Filip modlił się na głos w polskim kościele. Miała wrażenie, ze wieść o tym rozniosła się na cały Ealing. A on z pokorą prosił w modlitwie, aby mama czytała mu zamiast angielskich, polskie bajki na dobranoc. Najlepiej te, które otrzymał w prezencie od swojej babci, bo dzięki temu przypomina mu się jej dom na wsi i polskie Tatry. Na koniec prosił również o to, by jego tato mógł trochę wcześniej wracać z pracy do domu. Chłopiec chciałby go po prostu jeszcze przed snem zobaczyć.

Justyna spogląda nieufnie w stronę matki i chłopca. Nie odważy się podejść, zresztą nie powinna. Dobrze zna odpowiedź na swoje niecodzienne, może nawet zbyt nachalne zachowanie. Zostałaby niezrozumiana, mimo, że jest świadoma i przekonana o swojej dobrej woli. Z pewnością usłyszy, że to niej sprawa, ze tutaj jest Londyn i Anglia, więc i Język Angielski jest w cenie.
Dzieci potrafią wybrać najlepszą dla nich drogę. Wkrótce Łukasz rozpoznał gromadkę polskich dzieci. Ruszył w ich kierunku w oszalałym pędzie. Jego mama usiadła obok Justyny na ławce. Przyglądała się dziecięcym zabawom. Obserwowała jak jej syn najpierw zjeżdża na ślizgawce, a potem razem z innymi wspina się po łagodnej drabince. Jakaś młodsza dziewczynka chwytała go za ręce, starszy od niego kolega opowiadał o swojej babci, która przyjechała do niego na ferie. Zabawa wrzała, dzieci bawiły się wspaniale, porozumiewały z lekkością słowa. Nie obawiały się, że zostaną niezrozumiałe.

Nagle z grupki polskich dzieci wyłonił się Łukasz. Był szczęśliwy i roześmiany. Z daleka krzyczał coś do swojej mamy. Początkowo jego słowa były niezrozumiałe. Kobieta podniosła się gwałtownie i ruszyła w kierunku swojego syna. Był wyraźnie podekscytowany. Jego twarz okrył rumieniec.
-Mamo, mamo! Krzyczał zadyszany. – “Mamo ta dziewczynka i tamten chłopiec mówią po polsku” - wskazał palcem na Martynę i stojącego obok niej chłopca w granatowej kurtce i adidasach.
Jego radość i towarzyszące temu emocje nie sposób wyrazić słowami. Ten sposób zachowania był czymś normalnym, oczywistym a mimo to wywołał takie zawirowanie w umyśle Justyny i jedo mamy. Chłopiec był tak zadowolony jakby ofiarowano mu wspaniały podarunek.
Wystarczył ten fakt, że czuł się dobrze, był akceptowany i rozumiany. To szczęście wywołała naturalna potrzeba, by nie odbierano mu tego, co zdążył już poznać, z czym zdążył się oswoić, co zaadoptował. Taka strata, okaleczyłaby jego kontakt ze światem, z rodziną i rówieśnikami, rodakami.
Nie trzeba wcale mówić zbyt wiele. Czasami wystarczy dobrze nam od lat znany gest dłoni, zakorzenione od czasów dzieciństwa mrugnięcie powieki. Wtedy zdołamy wyrazić o wiele więcej niż cały szereg zdań pozbawionych emocji, bo wyuczone słowa i sztywne zasady nie zawierają innego rodzaju, niezbędnej wiedzy językowej, która pozwala na to, by zostać zrozumianym i otworzyć się na rozumienie otaczającej nas rzeczywistości społecznej.

Nie odbierajmy sobie tego, co w nas najlepsze, do czego mamy pełne prawo. Niech polskie słowo żyje nie tylko w naszym sercu, ale i na co dzień w umyśle. Niech nasze dzieci nauczą się wspaniale posługiwać polskim słowem, bo słowo angielskie wysunie się przed szereg, zanim zdążymy się obejrzeć za siebie.

Małgorzata Bugaj - Martynowska

Wersja do druku

Krystyna - 15.05.08 16:08
To wspaniale swiadectwo swiadomosci narodowej mlodej emigrantki. Ponad 30 lat zyje poza krajem; tu urodzily sie moje corki. W latach 80-tych kontakt z Polska nie byl tak dostepny jak teraz. A jednak zaparlam sie sercem, praca i cala moja polskoscia, aby obie corki byly na rowni i francuskami i polkami. Bylo trudno,ale wynik daje owoce dzis bezcenne!
Kontakt z rodzina z przyjaciolmi w Polsce to skarby, a najwiekszy to mozliwosc komunikacji swobodnej i tej prosto z serca.
Ich polskosc - jezyk prawie bezbledny, to otwartosc na Europe, a w dodatku procentuje w nowych pracach we Francji, to przynosi pieniadze jezeli juz brac handlowo wymiar znajomosci tego jezyka.
Nie "odcinajmy jednej nogi europejskiej" naszym dzieciom, dajmy im szanse pokochac nasza Ojczyzne i w niej pozostala rodzine.
Wiem co mowie, gdyz ucze teraz takie dzieci 18-to, 19-toletnie jezyka polskiego poniewaz ich rodzice przegapili wlasnie to co w ich swiadomosci mlodzienczej stalo sie brakiem do szybkiego nadrobienia. Chca zdawac j. polski na maturze, a tyle jest teraz do nadrobienia. To juz kosztuje nie tylko pracy, ale i pieniedzy. Jezyka kraju zamieszkania dziecko polskie nauczy sie b. szybko, ale z trudem odrobi braki swiadomosci swoich korzeniu i historii, chocby tylko, swojej rodziny na emigracji.
Szkoda ze polski rzad nie zabiega o umowy bilateralne z MEN-ami krajow europejskich, aby jezyk polski jako 6-ty jezyk europejski znalazl sie, tak jak inne jezyki ,w programie nauczania w innych krajach.

Polacy - 20.04.08 21:24
Dziękujemy pani Małgorzacie ...za wzruszające ,piękne opowiadanie.Gdziekolwiek się znajdziemy powinniśmy pamiętać polski język i uczyć mowy polskiej młode pokolenie.Nasze polskie korzenie musimy pielęgnować ,gdyż zachowamy tożsamość i będziemy cenieni.Inaczej jako kosmopolici będziemy znikąd i nikim.Nasza Matka -Polska żąda od nas patriotyzmu .Musimy dochować Jej wierności.Amen.

Marian - 09.04.08 22:11
Piękne opowiadanie. Autorka zapewne tęskini za domem.

Wszystkich komentarzy: (3)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

10 Maja 1899 roku
Urodził się Fred Astaire, amerykański tancerz oraz aktor rewiowy i teatralny.


10 Maja 1951 roku
Biskup Józef Padewski został zamordowany przez oprawców stalinowskich (ur. 1894).


Zobacz więcej