Sobota 11 Maja 2024r. - 132 dz. roku,  Imieniny: Igi, Mamerta, Miry

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 24.11.07 - 22:22     Czytano: [1634]

Jak rozumieć szczęście...?

To co najważniejsze nosimy w sobie. Miłość, prawdę, godność, smutek i spokój. Stosunek do ludzi i dystans do rzeczy oraz odrębne poczucie humoru. Szeregi usystematyzowanych wspomnień, odwagę, siłę i gotowość walki. Także gotowość pomocy i wspierania innych, możliwość wyboru i podejmowania decyzji. Nikt nam tego nie odbierze. Nawet jeżeli będzie przekonany o swoim skutecznym działaniu, nasz świat zawsze będzie tkwił głęboko w nas. Nasze przekonanie o czymś koniecznym, słusznym i dobrym. Nasze przywiązanie i związek z kulturą, dziedzictwem, na którym wyrośliśmy. Świat, który nas otacza jest zjawiskiem powtarzalnym, wczoraj zginął i na nowo narodził się człowiek. Jutro, pojutrze, za tydzień też tak będzie. Nic i nikt tego nie zmieni, mimo, że zmieniają się nasze wartości. Czasem wystarczy tylko uwierzyć, czasem wystarczy tylko mieć nadzieję, by móc spełnić najgorętsze pragnienie. Uwierzyć, czyli obudzić działanie. To proces nieskończenie ciągły, to zjawiska i relacje między nami - ludźmi.

We wtorek Hankę przyjęto do szpitala. Przez kolejne trzy dni przeprowadzano jeszcze kolejne badania. W piątek rano w Acton Quuin's Hospital rozpoczęła się operacja. Początkowo Maria miała stracić około dwóch centymetrów szyjki macicy. W efekcie wycięto jej część szyjki i lewy jajnik. Kiedy narkoza przestała działać o przebiegu operacji poinformował ją lekarz. Nie była zbyt tym przejęta. Pytała, kiedy może zostać wypisana, by wrócić domu. Na River Street Gardens czekała na nią mama, młodsza siostra i jej dzieci z Polski. Hanka je uwielbiała, rozpieszczała i kochała jakby były przez nią zrodzone. Decyzję o posiadaniu swoich odkładała na później. Starała się działać zgodnie z wytyczonym planem, dlatego na razie regularnie spędzała wakacje w Anglii z dziećmi siostry i obdarowywała je wyszukanymi prezentami na każdą gwiazdę, kiedy bilet do kraju okazywał się być zbyt drogi.
Dodatkowa utrata jajnika nie na długo ją przeraziła, liczyła się z takimi konsekwencjami, a nie wycięto jej przecież wszystkich narządów rodnych. Była szczęśliwa, że od tej chwili może już tylko wracać do zdrowia. Zatrzymano ją jeszcze w szpitalu przez trzy tygodnie na obserwacji, a po wypisaniu do domu nakazano, by regularnie zgłaszała się na badania. Tak było początkowo przez kwartał, potem przez dwa miesiące, aż wreszcie co dwa tygodnie pobierano materiał do powtórnej analizy. Jarek w tym czasie zajmował się sklepem i rozglądał za wynajęciem większego mieszkania, nie wykluczał przeprowadzki poza Londyn.

Po kolejnym kwartale ku zdumieniu wszystkich wyniki badań uległy znacznemu pogorszeniu. Spodziewano się sukcesu a tymczasem bilans stał się ujemny. Bez wahania wykonano kolejny zabieg. Była silna, pełna wiary, świadoma podjętych decyzji. Tym razem przyjęła to ze spokojem, ponieważ była przekonana, że to już po raz ostatni. Postanowiła ten fakt zachować w głębokiej tajemnicy, z wyjątkiem męża i jednej koleżanki z pracy. Rozważała jak i czy w ogółe powiedzieć o tym Jarkowi.

Zadecydowano o usunięciu wszystkich narządów rodnych, ponieważ nie było dalszego sensu wycinania poszczególnych ich części. Hanka poddała się woli młodych lekarzy. Miała do nich zaufanie, sądziła, że są przekonani o swojej prawidłowości i nie zdążyli jeszcze popaść w klasyczną rutynę. Sądzono, że rak może odrodzić się na nowo w bardziej skomplikowanej postaci. Jedynym jej utrapieniem były rozmyślania o tym, co powie mężowi, który nie rozstawał się ze szpitalnym korytarzem. Nie wyrażała zgody na żadne odwiedziny, zamknęła świat dla siebie, starannie budując wokół siebie twierdzę. Trzy dni spędziła przy oknie licząc piętrowe autobusy. Raziła ją ich czerwień, rozpraszały umieszczone na nich reklamy. Uważała, że pogrążył ją Londyn, wieczne zamieszanie, bezwarunkowe realizowanie wytyczonego planu. Stąd ta niepamięć i zaniedbanie, stąd to przekładanie spraw na nigdy i na potem. Obawiała się, czy w oczach męża nadal pozostanie atrakcyjną kobietą. W pełni kobietą ze wszystkimi atrybutami, które odróżniają obie płci od siebie. Lekarze i koleżanka z pracy odradzały o przekazaniu pełnej informacji Jarkowi. Ich życiowe doświadczenie z reguły było niezawodne. W istocie rzeczy, kiedy ból, żal i rozpamiętywanie po tragedii miną Hanka mogłaby się stać mniej kobieca i mniej wartościowa dla swojego męża.

„Pusta”. Usłyszała takie słowo w rozmowie z doktorem Stewardem. Miał ogromny bagaż doświadczeń i wspomnień w leczeniu chorób kobiecych. „Pusta”, czyli bez narządów rodnych, nie mogąca wydać potomstwa. Co się stanie z ich życiowymi planami o wiejskim domu w Polsce i gromadce szczęśliwych dzieci? Właśnie zakończył się okres prac budowlanych i za kilka dni wynajęta ekipa miała w nim wstawiać okna. Takie drewniane, koniecznie z okiennicami i metalowymi okuciami, a na poddaszu zaprojektowano pokój zabaw dla dzieci.

„Pusta”, czyli pozbawiona oczywistej roli i przywileju zarazem, w efekcie mniej kobieca. Z pewnością wręcz gorsza, wyrzucona poza nawias życia.
- Decyzja należy do pani, ja jednak radziłbym zachować ten fakt w tajemnicy. Mówię to pani z punktu widzenia mężczyzny. - Wyjaśniał przydzielony lekarz.

Dla Hanki jednak nic nie było takie proste ani oczywiste. Jarek był jej mężem i przyjacielem, nie chciała mieć przed nim tajemnic, nie chciała tworzyć takich ograniczających barier. Przecież jeśli nie jemu, to komu miałaby zaufać, komu miałaby powiedzieć? Dotąd nie zawiódł jej w żadnym trudnym momencie. Kochała go nad życie i była przekonana o jego wzajemności. A jeżeli kiedyś w jakiś innych, możliwy przecież sposób powiedziałby mu ktoś inny? Jak by się wtedy poczuł i jak ona by się czuła, przyłapana na kłamstwie. Nie! Odkąd go poznała rozpoczęła nowe, inne, szczęśliwe życie, nie chciała tego zniszczyć, nie mogła gdzieś zarzucić i udawać, że nic się nie stało. To nie była ona. W przyszłości i tak by nie wytrzymała i mu o tym powiedziała, więc dlaczego nie zrobić tego teraz, kiedy właśnie, na gorąco ten fakt ma miejsce. Potrzebowała jego akceptacji i wsparcia, pragnęła by bezwarunkowo ją kochał, teraz to miało najistotniejsze znaczenie. Przestał ją cieszyć dom w Polsce i imponujące saldo konta w Natwest Bank. Miłość, zaufanie i Jarek. Bez tego nie chciałaby istnieć. A dzieci? Dotąd zawsze było na nie za wcześnie. W końcu postanowili, że kiedyś to oczywiste, że zostaną rodzicami. Tamtego skrupulatnie ułożone plany przestały być przejrzyste. Nie mogła pozwolić sobie na wystawienie tego co najważniejsze na próbę a propozycja kłamstwa, czy półprawdy stanowiłaby w jej pojęciu właśnie taką próbę. Próbę, w której powodzenie szczerze wątpiła.

W rezultacie wybrała siebie i swoją intuicję, tym bardziej, że to samo podpowiadał jej rozsądek co dyktowało serce. Wybrała to, co okazało się najpiękniejsze – prawdę. Po raz kolejny zbliżyła ich do siebie szczera rozmowa, po raz kolejny uwierzyła w jego niezawodne uczucie. Kochał ją na prawdę, zawsze i wszędzie. Dla niego cała ta historia okazała się pozostać bez znaczenia. Nie chciał mieć dzieci, nie był na nie przygotowany, nie chciał mieć też domu w Polsce. Od roku, kiedy jego firma prężnie się rozrosła, kiedy postały dwa nowe oddziały na Chisicku i Hammersmith nie zamierzał już wracać do Polski, ale nie chciał też rozstawać się z Marią. Ponadto sześć miesięcy temu wykryto u niego raka prostaty, pragnął zachować ten fakt w wielkiej tajemnicy, głębszej niż Rów Mariański. Bardzo z tego powodu cierpiał. Podobnie jak ona obawiał się zostać odrzucony i odczłowieczony. To oznaczało utratę męskości, pozostanie bezużytecznym, nijakim.

Dzisiaj nie narodziła się żadna wymówka, by nadal ukrywać prawdę przed Hanką. Oboje mieli okaleczone ciała, ale nietknięte ocalały ich piękne i mądre dusze. Maria nigdy nie przestała mu się podobać. Nigdy nie przestał wątpić, że może mu czegoś brakować, czego nie mógłby odkryć u niej.

-Wiesz? -Przytulił ją do siebie. - Haniu, coś ważnego powiedział mi mój konkurent z Hammersmith. „Tu masz bracie kasę i pracę a w Polsce nie masz nic. Chociaż Ty niekoniecznie, Ty jesteś wybrańcem, masz swoją drugą połowę i to tutaj, przy sobie w Anglii. Bratnią duszę, Twoją kobietę, żonę i to jest najważniejsze, reszta to takie małe nic” i pokazał mi stare zdjęcie: Trafalgar Squer, uśmiechnięta kobieta w bieli, bez dwóch dłoni. Niestety już jej tutaj nie ma.
- Szczęście zależy od Ciebie, nawet jeśli o tym nie wiesz, to daj wiarę temu, że nosisz je w sobie. - Tyle zdążyła mu powiedzieć. Przed podróżą..., z nie swojej woli. - Dodał po chwili.

Małgorzata Bugaj - Martynowska

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

11 Maja 1573 roku
Henryk Walezy został pierwszym elekcyjnym (wybieranym przez szlachtę) królem Polski.


11 Maja 1034 roku
Urodził się Mieszko II, król Polski w latach 1025-1034.


Zobacz więcej