Wtorek 14 Maja 2024r. - 135 dz. roku,  Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.10.06 - 21:33     Czytano: [1632]

Drogi i bezdroża...

Zbliża się dzień Wszystkich Świętych. Jak większość moich rodaków, odwiedzam w tym czasie groby swoich bliskich. Nie wszystkie są blisko, do niektórych trzeba pojechać wiele kilometrów. Groby moich najbliższych są między innymi w Częstochowie i w Wielkopolsce, niedaleko Gniezna. W tym roku pojechałem wcześniej, w sobotę poprzedzającą Święto.

Zdążyłem więc wrócić i mam po tym wyjeździe kilka spostrzeżeń. Otóż, po raz kolejny, pokonując dwustukilometrowy odcinek trasy z Warszawy do Częstochowy daremnie wyszukiwałem tablicy świadczącej o tym, że jadę w dobrym kierunku. Oczywiście drogę tę znam ale gdyby ktoś ją pokonywał po raz pierwszy musiałby korzystać z mapy, ponieważ aż do 60 kilometra od Częstochowy nie ma o niej wzmianki. Już wyjeżdżając ze stolicy kraju możemy dowiedzieć się którędy pojechać na Wrocław, Kraków czy Katowice – jednak tablicy informującej, jak się dostać do religijnego serca Polski nie ma. Rozumiem, że wróg Narodu Polskiego, z rozmysłem stosował technikę zamilczania przez kilkadziesiąt lat, aby utrudnić pielgrzymom dotarcie na Jasną Górę. Był to zresztą jeden z najłagodniejszych elementów walki z Wiarą. Rozumiem również, że nic się nie zmieniło przez wszystkie lata po 1989 roku, kiedy wśród decydentów przewijali się ludzie Polsce nieżyczliwi lub wręcz jawnie jej wrodzy. Ale nie mogę zrozumieć, co teraz stoi na przeszkodzie? Czy zwykłe niedbalstwo czy może znowu jakaś niechęć do tego, co polskie, katolickie, ważne? Już gdyby nawet pominąć aspekt religijny, którego wagi w tak katolickim przecież kraju pomniejszać nie wolno, to nawet zwykła dbałośc o wizerunek państwa nakazywałaby TĘ miejscowość eksponować. I nie tylko na trasie do niej prowadzącej ale również na drogach wylotowych i wlotowych stolicy. Tak, aby wszyscy zwiedzający nasz kraj mogli bez trudu trafić do jednego z najświętszych miejsc Polaków. Podróżujący przez Warszawę z Gdańska ale także z Białegostoku, Olsztyna i tysięcy innych mniejszych miejscowości kraju, który wydał Papieża Polaka. Przecież, poza wszystkim innym, to jeden z elementów szeroko pojętej dbałości o turystę, również międzynarodowego. W innych państwach, a zwłaszcza w Ameryce, do której tak lubią się w ostatnich latach uśmiechać nasi politycy, każdy najmniejszy obelisk, kawał muru czy dziury w ziemi, która ma więcej niż 100 lat, jest okazją do szczycenia się nim. Gdyby Amerykanie mieli naszą Częstochowę, to każda tablica przy drodze, każdy billboard krzyczałby o tym przy wszystkich drogach do niej prowadzących i to na przestrzeni setek mil. Czy przerasta to możliwości Ministerstwa Transportu? A może potrzebna jest specjalna uchwała sejmowa, która pozwoli postawić tablicę z napisem „Częstochowa”?

Do domu wracałem z terenów Wielkopolski, inną trasą niż zazwyczaj. I co się rzuca w oczy? Czy jakaś szczególna zmiana jakości dróg, nawierzchnia bez dziur i sławnych już na cały kraj kolein? Otóż nie, na drogach pojawiła się niesamowita ilość fotoradarów. Rozumiem, że to tańsze niż kompleksowa modernizacja dróg. Mało tego, wydatek jednorazowy, a później już urządzenie napędza pieniążki do kasy samorządów. Tylko, że stawiane są wszędzie tam, gdzie występują, absurdalne często, ograniczenia do 50, 40 a nawet 30 km/h. Tam, gdzie kierowca jedzie i tak 60 lub 80 km/h, a nie ma ich tam, gdzie niektórzy kierowcy pędzą 180 km/h, wyprzedzając „na trzeciego”. Bo tam, to już nie interes samorządów, miast. Tam jest „rosyjska ruletka”. Albo taki kierowca trafi na drogówkę albo nie. Niech inni zarabiają.

Co jednak, kiedy spieszący się kierowca zechce opuścić drogę z drastycznymi ograniczeniami prędkości i mnóstwem zatrzymujących go świateł na drodze? Chciałem wjechać na słynną autostradę A2, kiedy już zmęczyło mnie ślimacze tempo i okazało się, że na długim odcinku między Słupcą a Kołem wjazdu w kierunku na Warszawę nie ma. Są natomiast w kierunku na Poznań, możliwe, że ma to jakiś związek z faktem, że punkt poboru opłat ustawiony jest właśnie na odcinku do Poznania. Jeżeli tak jest, oznacza to, że właściciel od lat istniejącego odcinka autostrady pobiera haracz za wjazd na odcinek nowowybudowany (nie przez jego spółkę), który z założenia jest bezpłatny. Bo jeżeli chce się dojechać do Warszawy, to należy przejechać przez kasę właściciela odcinka Konin – Poznań. Odcinka, którego nawiasem mówiąc, również nie budowała jego spółka. Sam wjazd na autostradę w Kole jest tak rozwiązany, że trzeba cofać się po drodze równoległej do tej, którą się jechało około sześciu kilometrów aby włączyć się do ruchu. Późniejszy wyjazd, opisany znakiem informacyjnym wyprowadza kierowców 33-kilometrowym odcinkiem podrzędnej jakości drogi na Kutno, podczas gdy można to miasto ominąć i z powodzeniem oszczędzić sobie 20 kilometrów męczarni jadąc wprost na Łowicz.

Ten trochę zawiły opis pomieściłem tu po to, żeby uzmysłowić, zwłaszcza w świetle nadchodzących wyborów, wszystkim startującym do przywileju reprezentowania społeczeństwa, że o to społeczeństwo trzeba zacząć dbać. Zacząć wreszcie robić coś dla obywatela, a nie rzucać mu kłody pod nogi, jak czynił to okupant i jego spadkobiercy przez kilkadziesiąt ostatnich lat. Może wtedy Naród zacznie szanować prawo i wynikające z niego przepisy. Może ludzie przestaną kombinować i starać się na każdym kroku oszukać „władzę”. Pretendujący do stanowisk! To trzeba zmienić! Pokażcie ludziom, że „władza” robi coś naprawdę dla poprawy bytu zwykłych obywateli.

Nie jest bowiem sztuką, pozostając przy sprawach transportu, na dwa tygodnie przed wyborami, składać kolejne obietnice dotyczące lotniska w Szczecinie. Przecież eksponowanie zasług w tym zakresie poczynionych przez pretendującą do fotela prezydenta miasta, nie zmieni ogromu problemów będących udziałem infrastruktury lotniskowej w całej Polsce. A tego typu występy przed kamerami są aż nadto czytelne dla krytyków koalicji rządowej. I są tylko wodą na ich młyn. Należy walczyć z patologiami już występującymi i będącymi do wyeliminowania od ręki, a nie tylko zajmować się propagandą. Przecież każdy, kto choć trochę interesuje się tymi zagadnieniami widzi, jaki chaos panuje na Okęciu, gdzie pozamykano kilometry dróg kołowania wydłużając samolotom czas dotarcia do drogi startowej, a kontroli ruchu lotniczego zwiększając przez to obciążenie pracą kilkakrotnie. Jeszcze niedawno głośno było w prasie o jednostkach wojskowych pilnowanych przez agencje ochrony, dziś to samo dzieje się na Okęciu, gdzie wytycza się granicę, po której obu stronach stoją pilnujący ludzie z różnych firm. Z jednej agencja ochrony – z drugiej Straż Ochrony Lotniska. Absurd, który chyba tylko Bareja mógłby wymyślić, gdyby żył. Przypadkowe firmy nie mające doświadczenia w pracach lotniskowych budują studzienki drenażowe, które zapadają się co chwila, powodując zamknięcia dróg. Albo malarze malujący linię z dwóch różnych kierunków, która nie spotyka się w przewidywanym miejscu. Nie wspominając o mapach rozpowszechnianych przez odpowiedzialne za to służby, które nijak się mają do tych zunifikowanych, posiadanych przez pilotów wszystkich linii lotniczych przylatujących na nasze lotnisko. Chaos i wstyd. Tymczasem wszystko, co sie robi to nawoływanie do zwiększenia przepustowości Okęcia. Gwarantuję, że podczas tej zimy powstaną gigantyczne opóźnienia w ruchu na warszawskim lotnisku, wystarczy pierwszy większy śnieg i będzie je można zamknąć. Obawiam sie nawet, że wtedy będzie je trzeba zamknąć. Zresztą jest to temat obszerny i zasługuje na oddzielny artykuł.

Wiem, że obecny rząd nie jest winien większości opisywanych tu przypadków, że robi wiele aby skończyć z tymi idiotyzmami z minionych lat. Ale wiem też, że należy dotykać każdej sprawy, eliminować patologie i pokazywać, że „władza” jest blisko ludzi. Że rozumie ich potrzeby i nie zamierza tolerować prób kontynuacji republiki kolesiów. Że dostrzega konieczność stworzenia normalności. Jeżeli tak będzie, to Naród stanie za takim rządem w każdych wyborach dając mu carte blanche na zarządzanie państwem w Jego imieniu. Czego obecnej koalicji i własnym dzieciom życzę z całego serca.

Sławomir M. Kozak

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

14 Maja 1987 roku
Zmarła Rita Hayworth, hollywoodzka gwiazda lat 40-tych (ur. 1918)


14 Maja 1983 roku
W wyniku pobicia przez funkcjonariuszy MO zmarł Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. Nigdy nie ukarano sprawców mordu


Zobacz więcej