Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 08.07.08 - 14:47     Czytano: [2367]

Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Umowa społeczna nie fair

– niezbędna jej korekta!


Nie wszystkie swoje potrzeby potrafimy/chcemy/umiemy zaspokoić własnoręcznie. W takim przypadku zwracamy się do osób, które chcą i potrafią wykonać dla nas takie usługi - fachowców, specjalistów, ekspertów i powierzamy im ich wykonanie. Projekt domu zlecamy architektowi. Dopilnowanie naszych spraw w sądach powierzamy adwokatowi. Naprawę naszego auta powierzamy mechanikowi. Położenie glazury w łazience powierzamy glazurnikowi, etc. Prawa i obowiązki zleceniodawcy oraz usługodawcy reguluje formalna bądź nieformalna umowa cywilnoprawna.

Niezbędnym warunkiem zawarcia uczciwej, sprawiedliwej umowy jest rĂłwnowaga umawiających się stron. Niestety we współczesnym Świecie nagminne są sytuacje, gdy strona silniejsza np. banki, firmy ubezpieczeniowe, monopoliści etc. redagują umowy korzystne dla nich a następnie zachęcają do ich podpisania potencjalnych klientĂłw, stronę słabszą, ludzi naiwnych, nieprzygotowanych merytorycznie do zrozumienia niuansĂłw prawnych, zapisanych zazwyczaj „drobnym drukiem”. Takie cechy ma właśnie umowa społeczna zawarta przy/po „okrągłym stole”. Elity polityczne (usługodawca) przygotowały korzystną dla siebie umowę i naiwnemu narodowi (zleceniodawcy) wmĂłwiły, Ĺźe jest to najlepsze rozwiązanie z moĹźliwych. Zredukowano w niej do minimum prawo „zleceniodawcy” do oceny pracy „usługodawcy” oraz nie dano mu Ĺźadnej szansy na renegocjację jej warunkĂłw.

Zleceniodawca bez prawa do bieżącej kontroli pracy usługodawcy

Jan Paweł II 11 czerwca 1999 roku wygłosił w Sejmie RP przemĂłwienie, w ktĂłrym określił politykom podstawowy nakaz moralny: „SłuĹźba narodowi musi być zawsze ukierunkowana na dobro wspĂłlne”. Otrzymał brawa na stojąco. Problem w tym, Ĺźe pojęcie „dobro wspĂłlne” jest niejednoznaczne i kaĹźdy pod tym pojęciem moĹźe rozumieć co innego. KaĹźda grupa ma swoje interesy i przekonuje jak potrafi, Ĺźe jej interesy są najwaĹźniejsze, Ĺźe właśnie one są „dobrem wspĂłlnym”. Poza tym jesteśmy tak skonstruowani, Ĺźe mamy do wyboru kilka róşnych „dĂłbr”. Poza wspĂłlnym mamy dobro naszej małej ojczyzny (gminy, powiatu, regionu etc.), dobro ugrupowania ktĂłremu zawdzięczamy swoją karierę, dobro swojej rodziny a takĹźe swoje dobra osobiste. Czy w tych warunkach normalny zdrowy polityk moĹźe poświęcić się wyłącznie „dobru wspĂłlnemu” a wszystkie pozostałe „dobra” zlekcewaĹźyć? Pozostawić na potem?

Kto zatem ma określić co jest a co nie jest dobrem wspĂłlnym? Kto ma sprawować bieżącą kontrolę czy politycy pełniący słuĹźbę publiczną podejmują decyzje dla dobra wspĂłlnego czy teĹź dla innego dobra? Formalnie wg zapisu naszej Konstytucji suwerenem, ktĂłry ma takie prawo i obowiązek jesteśmy my, - jak to określił w Kongresie USA w 1989 roku Lech Wałęsa - „My narĂłd”. Czy tak jest rzeczywiście?

Niestety prawo kontroli poczynań naszych politykĂłw mamy zredukowane do minimum – raz na cztery lata. Na domiar złego w „dniu demokracji” nie wyraĹźamy swojej opinii, ktĂłre postulaty są naszym zdaniem „dobrem wspĂłlnym” i ktĂłre chcemy, by były realizowane przez politykĂłw. Kampania wyborcza to nie merytoryczna debata publiczna - co jest, a co nie jest dobrem wspĂłlnym. To rewia popularności ugrupowań politycznych i ich „wodzĂłw”. Po wyborach przez cztery lata politycy (usługodawcy) są poza jakąkolwiek realną kontrolą suwerena (zleceniodawcy). Łączą się w koalicje - jakie im odpowiadają, ustanawiają prawa - jakie im odpowiadają, podejmują akcje „pokojowe” - jakie im odpowiadają, zaciągają w naszym imieniu zobowiązania jakie im odpowiadają, etc. My narĂłd, nie mamy Ĺźadnej realnej moĹźliwości zawetowania tych poczynań naszych usługodawcĂłw, ktĂłre, naszym zdaniem, nie są naszym dobrem wspĂłlnym!

Zleceniodawca bez prawa do zmiany warunkĂłw umowy

Oczywistym, naturalnym prawem obydwu umawiających się stron jest prawo do rozwiązania aktualnie obowiązujących warunkĂłw i zaproponowanie zawarcia nowej umowy na zmienionych warunkach. Oczywiste i niezbędne jest takie prawo zleceniodawcy. „Panta rhei” – zmienia się jego stan finansowy, jego gusta i upodobania, jest niezadowolony z pracy usługodawcy, zmieniają się jego potrzeby etc. Umowa powinna jasno określać warunki, jakie musi on spełnić, by mĂłgł rozwiązać umowę, bądĹş wprowadzić jej korektę.

W naszej umowie społecznej my narĂłd takiej moĹźliwości nie mamy. Znamiennym potwierdzeniem tego są bezskuteczne i beznadziejne zabiegi woJOWnikĂłw. Proponują, proszą, grożą, lobują bezskutecznie od kilku lat. Mają/mieli poparcie 750 tysięcy obywateli dla swojej idei, polegającej na niewielkiej korekcie naszej umowy. Zastąpienia określenia „ordynacja proporcjonalna” wraĹźeniem „ordynacja większościowa”.

W naszej umowie społecznej na żadną zmianę polegającą na ograniczeniu uprawnień drugiej strony umowy tzw. elit politycznych - NIE MA NAJMNIEJSZEJ MOŻLIWOŚCI. Zastąpienie ordynacji proporcjonalnej większościową, zlikwidowanie senatu, zmniejszenie liczby posłów i ograniczenie ich przywilejów a przede wszystkim realna bieżąca kontrola ich poczynań są BEZ SZANS.

Helwecka umowa społeczna – wzĂłr do naśladowania

Wiadomo jaką korektę powinniśmy wprowadzić do naszej umowy społecznej. Dobrą umowę społeczną mają Helweci. Mają w niej dwa zapisy, które czynią, że są równoprawnymi partnerami w stosunku do własnych elit politycznych. Są AUTENTYCZNYM SUWERENEM w swojej ojczyźnie.

Pierwszy zapis pozwala im skutecznie kontrolować i ewentualnie wetować poczynania „politycznych usługodawcĂłw”, ktĂłry mĂłwi: „Jeśli pod wnioskiem negatywnie oceniającym uchwałę parlamentu podpisze się 50 tysięcy obywateli, to taka uchwała MUSI być poddana ogĂłlnokrajowej ocenie w referendum. Jeśli zwyczajna większość powie uchwale - NIE - to ląduje ona w koszu”.

Drugi zapis ich umowy daje im realne prawo inicjatywy ustawodawczej i zmiany warunkĂłw umowy społecznej bez Ĺźadnych odpraw i rekompensat dla „politycznych usługodawcĂłw”. Odpowiedni zapis ich umowy mĂłwi: Jeśli obywatelski pomysł ustawy poprze swoim podpisem 100 tysięcy obywateli, to taki projekt MUSI być poddany ocenie całego narodu. Jeśli zwyczajna większość biorących udział w takim referendum powie projektowi TAK, to taki projekt JEST NATYCHMIAST prawem obowiązującym. Elity polityczne nie mają Ĺźadnej moĹźliwości go zawetować.

…………………………………………

Wiadomo CO naleĹźy zmienić w naszej umowie społecznej. Problem w tym, Ĺźe do jej nowelizacji NIEZBĘDNY JEST MASOWY RUCH SPOŁECZNY a nie grupka naiwnych idealistĂłw - a tylu i tacy jesteśmy. Jeśli Tobie rĂłwnieĹź nie odpowiada obecnie obowiązująca umowa społeczna, ktĂłra traktuje nas (Ciebie) jako ciemny lud, ktĂłremu moĹźna wcisnąć kaĹźdy kit – przyłącz się do nas. Zgłoś swĂłj akces do naszej inicjatywy obywatelskiej, do naszego Stowarzyszenia Demokracja Bezpośrednia PelnaDemokracja@onet.eu . Sami bez Twojego wsparcia/pomocy jesteśmy bez szans.

Zdzisław Gromada

Wersja do druku

• Strona główna
• Powitanie
• Napisz artykuł
• Redakcja
• Działy
• Bannery Kworum
• Współpraca
• Linki
• Kontakt