Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 20.06.08 - 17:12     Czytano: [5322]

Agent BOLEK i Czarna Teczka

W polskiej prasie w tych dniach toczy się wielka dyskusja na temat nowej książki o „wczesnym” Lechu Wałęsie i jego pracy w charakterze odpłatnego agenta SB na początku lat 70-ch. Autorzy, młodzi historycy IPN nawet podaja sumę jego wynagrodzeń: Zł. 13,100, co było wtedy odpowiednikiem pól rocznej pensji. Cieszę się, że nareszcie prawda o tym człowieku wychodzi na jaw ponieważ przez 18 lat dyskusja na ten temat była pod cenzurą elit „okrągłego stołu”.

W 90 roku jako kandydat na urząd prezydenta RP dostałem tysiące listów od moich sympatyków. Niektóre z nich opisywały mego kontrkandydata jako złodzieja, bandziora, mordercę, dręczyciela rodziny i odpłatnego donosiciela SB. Dla dobra Polski nie miałem zamiaru podjęcia publicznej dyskusji na tak wulgarne i kontrowersyjne zarzuty. Kampania wyborcza to nie sąd, gdzie można przeprowadzić konkretny proces dowodowy i dać możliwość obrony oskarżonemu o tyle nikczemności. A kandydat na prezydenta RP nie może sam osądzać bo musi pokazać, że będzie godnym stróżem prawa.

Jednak 9 dni przed końcem drugiej tury byłem przez mego rywala sprowokowany do dyskusji na temat jego przeszłości, co go niezmiernie rozjuszyło. Stało się to w czasie wspólnej konferencji prasowej w TVP przy oglądalności około 20 milionów Polaków. Otóż Lech Wałęsa bez powodu bardzo mnie obraził nazywając mnie agentem KGB. Na to ja z kolei odparłem, że mam pewne materiały na temat jego przeszłości, które chciałbym z nim przedyskutować w czasie wspólnej debaty przed końcem kampanii wyborczej. Jakże on wtedy się zaczerwienił i tupał nogami pod stołem. Nie mógł sie nawet koncentrować na czytaniu żółtych karteczek, które mu podawano aby wiedział o czym mówić. Kamery TVP skupiły się wtedy na mojej czarnej teczce, która stała pod stołem i wypełniła ekrany telewizorów w całej Polsce. Byłem ogromnie zdziwiony, kiedy po zakończeniu tej konferencji prasowej nieoczekiwanie podszedł do mnie Wałęsa, schylił się i wyszarpał mi prawą dłoń aby uścisnąć mi rękę ku uciesze wielu fotoreporterów. Ja wcale nie miałem chęci podania mu ręki. Wstyd mi było rywalizować z wielkim mitem „Solidarności” za którym stał mały człowiek podłego charakteru.

Bardzo żałuję, że w czasie tej wspólnej konferencji prasowej, przy tak wielkiej oglądalności tego programu na żywo, że dosadnie nie zapytałem wtedy Lecha Wałęsy: był pan agentem SB o imieniu „Bolek” w Stoczni Gdańskiej, tak czy nie? Zabrakło mi wtedy doświadczenia walki wyborczej z tak nikczemnym przeciwnikiem, który był wspierany przez żądnych władzy ludzi, którzy nami gardzą i zrobią wszystko co możliwe aby nie dopuścić aby Polacy mieli swego reprezentanta na tak ważnym stanowisku. Kiedy na sam koniec kampanii wyborczej w budynku TVP żydowska dyrekcja zaprosiła mnie na kawę, zadałem im pytanie dlaczego posunęli się do tylu kłamstw i oszczerstw, odpowiedź brzmiała „aby nie wymienił nas pan na Peruwiańczyków”.

Lech Wałęsa nigdy mnie nie przeprosił za pomówienie o agenturę KGB, co dla każdego Polaka jest wielką obrazą. Podczas obalania rządu Olszewskiego, kiedy Macierewicz robił nieudolną próbę lustracji, Wałęsie puściły nerwy i na papierze listowym kancelarii prezydenta podpisał oświadczenie, że coś tam donosił tylko kilka razy. To pisemne oświadczenie natychmiast odwołał ale mam jego kopie do tej pory.

Czytałem tylko publikowane w prasie fragmenty tej nowej książki IPN o wczesnym Lechu Wałęsie, ponieważ nie jest ona jeszcze dostępna. Mam nadzieję, ze jest ona prawdziwa i opisuje jego dzieciństwo w Popowie, jego działalność na cmentarzu we Włocławku, ucieczkę na Wybrzeże i współpracę z SB pod pseudonimem Bolek. Tylko tak Polacy będą mogli ocenić charakter tego nikczemnego człowieka, który zawsze reprezentował interesy obcych i wrogich nam ludzi. I to że przez 5 lat był prezydentem fałszywym, nie tylko dlatego, że wybory w 90 roku były zmanipulowane przez wroga nam prasę i na koniec sfałszowane przez tajne służby wojskowe i policyjne, ale głównie dlatego, że on zawsze służył tym, których sie bał. To dlatego poznanie charakteru tego człowieka jest niezmiernie ważne dla nas Polaków. Nas się nigdy nie bał bo zawsze miał ochronę z urzędu. A litości nad nami u niego śladu nie było. Polacy muszą wiedzieć jaki charakter ma człowiek, który piastował stanowisko prezydenta w pierwszych pięciu latach reformy ustrojowej, kiedy to Polska praktycznie straciła cały narodowy majątek.

Nigdy nie narzekam, że nie zostałem wtedy wybrany prezydentem. Z całą pewnością ocaliło mi to życie, bo nigdy bym nie pozwolił na grabieżczą lichwę Balcerowicza i złodziejską prywatyzację oraz oddanie wielu kluczowych instytucji w ręce obcych i wrogich nam ludzi. Jednak bardzo mi żal oszukanych i poszkodowanych przez prezydenturę Lecha Wałęsy ludzi.

Kiedy po wyborach w 90 roku wróciłem do mego domu w Kanadzie, byłem bombardowany przez liczne telefony tutejszych Polaków, którzy byli wściekli, że odważyłem się atakować ich idola. Parafrazując „mniejsze zło” w dyskusji na temat tej nowej książki o „naszym” Lechu uważam, że Polacy muszą poznać całą prawdę o tym człowieku, nawet jeśli oznacza to ruinę mitu „Solidarności”, której on formalnie dowodził. Na nic nam jego dobre imię zagranicą, jeśli nie można tego jakoś spieniężyć czy włożyć do garnka. Jego dobre imię nie jest warte funta kłaków. Wręcz przeciwnie, nasi wrogowie potrzebują symbolicznego Wałęsy o wiele bardziej niż my, bo on jest dla nich symbolem ideologicznego zwycięstwa nad komunizmem i dostępu do naszego rynku zbytu.

Ciekawym wątkiem tej nowej książki jest opis jak Lech Wałęsa już jako prezydent łamiąc prawo niszczył dokumenty ze swojej teczki SB. Dzisiaj, będąc pewien, że wszystkie dokumenty zostały zniszczone zapiera się, że agent Bolek, to nie on. A jednak nie udało mu się zniszczyć wszystkich dokumentów i świadków jego nikczemnej działalności. SB ścigało wielu ludzi, na których on pisał donosy i którzy dziś mają prawo wystąpienia do IPN o status poszkodowanych. Nie tak łatwo można zatrzeć ślady podłej nikczemności.

Poznanie prawdy jest często brutalne ale konieczne do sanacji kraju jakim kiedyś ma być Polska, ta kochana i wymarzona ojczyzna dla nas wszystkich. Ojczyzna bez kościotrupów w szafach i bez fałszywych mitów, aby młodzi ludzie, których wtedy nie było na ziemi, nie popełnili w przyszłości tych samych błędów. Prawda czy kłamstwo to „być lub nie być” dla naszej polskości. To dlatego polskojęzyczne media i znane z antypolonizmu osobistości chcą spalić tę książkę jeszcze przed jej wydaniem. Bo z tą nową pozycja runie mit człowieka, którego oni sami wypromowali aby nim manipulować dla własnych korzyści. Tym samym runie legenda Komitetu Obrony Robotników, bo jakże „komandosi” przez tyle lat mogli bezwiednie wspierać nikczemnego człowieka aż na stanowisko prezydenta. Przypomnę, że ci sami ludzie kiedyś kłamliwie nazywali mnie agentem SB w myśl zasady „złodziej krzyczy łapaj złodzieja”. To dlatego teraz ci wrodzy nam ludzie najgłośniej argumentują przeciw wydaniu tej książki. Ale prawda o Lechu Wałęsie musi wyjść na jaw, choćby dla dobra tych ludzi, na których on donosił, później szykanowanych i prześladowanych przez SB.

Autorom tej publikacji gratuluję odwagi. Jeśli po jej przeczytaniu uznam ja za prawdziwą, ufunduję im cenną nagrodę za pracę, tak ważną dla mnie osobiście i dla Polski.

Stanisław Tymiński
18 czerwca 2008
Acton, Ontario
(artykuł nadesłany przez Magazyn Europejski SOWA)

Wersja do druku

Zygmunt Jan Prusiński - 23.08.08 9:50
JAK MEDIA ZAŁATWIŁY BOLKA !

No tak, Wałęsa z domu Kohne chętny jest do wszystkich "okrągłych stołów" na świecie. Oto dzienikarz zadzwonił do słynnego Lecha - Lejby, czy by chciał wziąć udział na Białorusi, a on jak motylek, rozpromieniony, taki politycznie lekki, natychmiast odpowiedział, że chętnie zorganizuje to spotkanie - nawet za Aleksandra Łukaszenki. Ba, nie będzie się go pytał, jest przecież znanym BOLKIEM, więc ma przywileje... Tak jak z tow. Kiszczakiem tak i z Łukaszenką chlapną sobie po szklaneczce wódki, a potem Bolek szepnie jak szeptał do ucha Czesia, cytuję: "No wiesz, mam sporą rebiatę, musze poustawiać swoim dzieciom przyszłość"... Coś podobnego szeptał do ucha komuniście. A podobno był Bolek zawsze antykomunistą, no tak mi mówiono na wiecach...

"Szczura" puściła redakcja "Dziennik". Pod artykułem podpisałem swój komentarz, że Wałęsa pobiegłby w gumiakach i w kufajce po pustyni Sahara, gdyby tam po drugiej stronie była olbrzymia góra zamalowana złotym kolorem. - Widać, jaki to jest "człowiek". A Polacy na ślepo zaufali mu. Co za brudna historia ?!

Pozdrawiam Czytelników KWORUM -
Zygmunt Jan Prusiński
23 sierpnia 2008 r.

krakus - 02.08.08 16:38
Najwyższy czas by skonczył te łgarstwa,blużnierstwa,pełne obłudy i zaklamania. Dostatecznie swym zachowaniem wystawił świadectwo Polsce i polakom by raz na zawsze zamknąć mu ten prostacki ryj.Zasłona Nobla nie moze stanowić parasola ochronnego dla tego nieroba przynajmniej tutaj w Polsce.Może w Izraelu tak bo za ich przyczyną otrzymał tą nagrodę.

Lubomir - 23.07.08 9:59
Wielki nierób i sabotażysta, wciąż chce tańczyć na politycznej scenie?. Prasa włoska informuje, że Wałęsa 27 lipca będzie uczestniczył w zjeżdzie n.t. pokoju, we włoskiej Kalabrii, w miejscowości Santa Severina. To w ramach rzekomej współpracy i dialogu na rzecz globalnego rozwoju. Oby ten łgarz i pasożyt, nie przekształcił Italii w europejską Papuę-Nową Gwineę, tak jak udało mu się to zrobić w Polsce. Sabotażysta ze Stoczni Gdańskiej przyczynił się walnie do degradacji Polski z 10 miejsca - wsród uprzemysłowionych państw świata, na miejsce 56. Umierający polski przemysł stoczniowy i umierające gospodarczo polskie Wybrzeże Bałtyku, to przecież również jego 'osiągnięcie'.

Zygmunt Jan Prusiński - 25.06.08 19:13
MOJE DWA WPISY...

Artykuł "SUPERSZPIEG Marian Zacharski ujawnia - Lech Wałęsa, Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i inni agenci KGB w Polsce"
spod pióra MARKA CIESIELCZYKA ukazał się w Gazecie Internetowej AFERY PRAWA, i tam podałem dwie swoje opinie. Oto one:

1. A podobno "Wałęsa" rzekł do wróbelka: "To ja, to ja wypędziłem Ruskich z PRL"., a tu takie ogórki i śledzie w beczce. - Lechu, ty chyba śpisz, więc obudź się i czytaj, czytaj powyższy artykuł faktu. I kiedy przeczytasz, już nigdy nie drzyj gęby, że "armia czerwona" przestraszyła się ciebie - chyba że w ręku miałeś śrubokręt.

2. Drogi Autorze, ja wprost mówię moim Rodakom, że dalej cmokajcie swoje paluszki jak niemowlaki. Co do tych łobuzów, to najmniej 200 lat czekali (ze zrywami) by Polskę, Ojczyznę Polaków wykraść nam całkowicie. (Żyjemy ze spuszczoną głową) jakbyśmy byli i niemi, i głusi, i niewidomi. Wczoraj oglądałem film "Szpieg". Milczanowski Jędruś mądrzył się pośród stada radziecko-rosyjskich, tzw. "dobranych". Świat Polski, to nowa era niszczenia Słowian i w tym kierunku to idzie. Śpijcie Rodacy, śpijcie - sen jest błogi. Oglądajcie okupacyjne telewizje, słuchajcie okupacyjne radia, czytajcie okupacyjne gazety. Wszystko idzie (w dobrym kierunku); Pranie Mózgów jest na wysokim poziomie. Jesteście "surowcem" tak elastycznym, że możecie i być... gwoździami ?

Anonimowy autor dopisał to:
"Antoni Dudek z IPN powiedział, że b. prezydent Lech Wałęsa w pierwszej połowie lat 90. nie zwrócił w sumie 2,5 tys. stron, tajnych dokumentów, sfotografowanych na 54 mikrofilmach. I o czym tu gadać "?

Zygmunt Jan Prusiński
25.06.2008 r.

Zygmunt Jan Prusiński - 25.06.08 8:54
ROZMAWIAŁEM Z KOMUNISTKĄ...

Wtedy to nie wiedziałem. Ale jeśli tak sobie podróżowała po świecie, wykładając i tu i ówdzie, no to musiała (być grzeczna) co do totalitarnego systemu. Paszportu nie daje się tylko dlatego że się ma ładne oczy... Ja musiałem uciekać, ona nie - bo była w układach z parszywcami. Ale Maria Szyszkowska zrobiła na mnie wrażenie; nie odmawiam jej inteligencji. Filozof i pisarka. Odprowadziłem ją, (szliśmy na piechotę) do stacji Ubanu 4. W domu zaraz przysiadłem do maszyny i na 6 stron maszynopisu A4 napisałem opowiadanie pt. "W CIENIU DAMY", z połączeniem tych wyborów: STANISŁAW TYMIŃSKI - LECH WAŁĘSA. Nawet kupiłem jej malutką książeczkę. Była to socjologia o zachowaniu i kulturze. Starałem się tę książkę opracować. Opowiadanie "W cieniu damy" nigdy nie ujrzało światła dziennego. A po powrocie na przesiedlenie z Austrii do III RP, dokładnie po 13 latach z emigracji (10 Lipca 1994 roku) i oglądając ją przy Aleksandrze Kwaśniewskim z domu STOLTZMAN, zupełnie zrezygnowałem z druku tego tekstu.

Szkoda że tacy ludzie tulą się politycznie do zła istot..., więc na czym (polega ta inteligencja)? Wcześniej czyniła podobnie WISŁAWA SZYMBORSKA - ROTTERMUND, też malutka kobieta do swojego "tatusia" Stalina. (Płakało dziecko, płakało) że żyd z Gruzji, zbrodniarz i ludobójca XX wieku zmarł, a miał tak licznych pod ręką pisarzy i poetów. - Czy to byli... Polacy ? Skądże, mały procent. "Dobrani" tulą się do każdego - tylko nie do uczciwych ludzi.

Dzisiaj możemy sobie powiedzieć, SZKODA, szkoda że my, Polacy nie wybraliśmy na Prezydenta Stanisława Tymińskiego !

Zygmunt Jan Prusiński
25.06.2008 r.

Zygmunt Jan Prusiński - 24.06.08 9:02
KRÓTKA PRZYGODA Z MARIĄ SZYSZKOWSKĄ W AMBASADZIE !

Owego dnia, wybory na prezydenta we Wiedniu - TYMIŃSKI a "WAŁĘSA", wyszedłem z ambasady "polskiej". Dlaczego podkreślam w cudzysłów, bo żadna ambasada nie była polska a własnością żydokomuny. - Agenci pracowali bardzo uczciwie... chyba tak (na rzecz) Polaków. To pewnie żart. Nagle widzę po drugiej stronie ulicy, małą kobietkę, w moich oczach wyglądała dość oryginalnie ubrana, w kolorze czerni i zieleni. Podszedłem do niej i zapytałem się, czy była pani na wyborach ? Przerażona odpowiedziała mi: "Nie jeszcze. Przyjechałam z Salzburga. Ta kolejka mnie odstrasza". Okazało się później, że to była MARIA SZYSZKOWSKA. Nie znając tej małej kobietki, byłem pod wrażeniem, iż aż stamtąd przybyła, więc bardzo zaangażowałem się, i natychmiast pomogłem niewiaście. Na schodach krzyczę do Romana, pilującego porządku i tak do niego rzeczę: Roman, ta pani przybyła aż z Salzburga i niedługo ma pociąg, pomóż jej żeby zagłosowała ? Od zaraz Roman pomógł... Wyszła w niedługim czasie dziękując mi (po japońsku). Wróciliśmy na to samo miejsce na drugi chodnik ulicy. W pół godziny dowiedziałem się o niej a ona o mnie. Szczerość rzadka. Opowiadała p. Maria Szyszkowska, że wykładała na Uniwersytecie Wiedeńskim a teraz wykłada na Uniwersytecie Salzburskim. Że jest żoną pisarza i poety Jerzego Stępnia, tak czytałem coś z jego twórczości. Opowiedziałem p. Marii o swoim działaniu w kulturze i w literaturze. Że jestem założycielem Klubu Pisarzy Polskich "Metafora", że organizuję konkursy, choćby ten najważniejszy: "Wiedeńska Nagroda Literacka im. Marka Hłaski".

Zygmunt Jan Prusiński
24.06.2008 r.

Zygmunt Jan Prusiński - 23.06.08 9:31
SZANOWNY PANIE STANISŁAWIE TYMINIŃSKI !

Powracam ponownie po przeczytaniu Pana artykułu. Musi Pan wiedzieć, że "Lech Wałęsa" to mit bardzo słaby, z charakteru. Jego ojciec żyd KOHN nienawidził Polaków. Tak nienawidził że chętnie ich wydawał w ręce hitlerowskim okupantom. - Musiał wiać z Polski po wyroku, jaki to Armia Krajowa na niego wydała, a wyrok był jeden, kara śmierci. Przez Hamburg dostał się do Dachau i tam "stróżował" z karabinem jako wartownik Obozu Koncentracyjnego. Może to była nagroda z rąk Rzeszy Niemieckiej za udział rozpracowywania stacjonujących partyzantów z AK w lasach w okręgu Płockiem.

"Wałęsa" był pospolitym złodziejem. Jak pracował w POM-ie to mu się przyklejały do rąk: śruby, śrubki, śrubeczki, gwoździe, gwoździeczki... Podobno z ojczymem i konie kradł, nie wiem po co, bo torów wyścigowych to on nie miał. - Może na handel ?

Zasłynął "Wałęsa" w Stoczni. Ale seksualnie. Ilo to niewiast "suwnicowych" i tych które jeździły na wózkach zbałamucił. - No te jego czarne wąsy... Umiał nimi poruszać...

Panie Stanisławie Tymiński, "Wałęsa" to nie SOLIDARNOŚĆ, bo "Solidarność" to NARÓD, a Naród to nie "Wałęsa"...

Zauważ Pan, jak go bronią żydzi i komuniści. Czy to nie jest podejrzane, o co chodziło zdrajcom z targowicy...???!!!

Z należytym szacunkiem -
Zygmunt Jan Prusiński
23.06.2008 r.

Zygmunt Jan Prusiński - 23.06.08 8:58
I JA SIĘ DOŁĄCZAM W CZASIE TAMTYCH WYBORÓW NA PREZYDENTA RP, będąc wówczas na emigracji we Wiedniu.

TYMIŃSKI - WAŁĘSA, tak, puszczono wtedy "szczura" że Stanisław Tymiński to człowiek Urbana i Kiszczaka. Udało im się należycie, bo z "Wałęsą" mieli oni już poukładane... Przypominam Magdalenkę: Czterech czy trzech Polaków, reszta "rebiaty" to agenci, żydokomuna...!!! "Wałęsa" był im potrzebny do Rozbioru Polski.

Pamiętam te niedzielę we Wiedniu w ambasadzie "polskiej". Kolejka na 300 metrów. Nie miałem żadnego dokumentu tożsamości, jedynie azyl polityczny i paszport zwanym potocznie, "Kapralem". To był genewski paszport dla politycznych. W ambasadzie musiał ktoś z obecnych zatwierdzić, że nazywam się: "Zygmunt Jan Prusiński". Był to prezes Zbigniew Karwat ze Związku Polaków w Austrii i jeszcze dodatkowy jegomość, nazwiska w tej chwili nie pamiętam. Po ich opinii, że jestem Polakiem o tym nazwisku, pozwolono mi dać (tego cholernego "ptaszka") na "Wałęsę". Tak, zagłosowałem na niego a nie na Stanisława Tymińskiego ! Dałem się i ja nabrać na fałszywkę.

W tym miejscu przepraszam Pana Stanisława Tymińskiego, iż nie doceniłem go jako kandydata na Prezydenta. - Jak to się mówi: "Polak mądry po szkodzie"!

Pozdrawiam Czytelników KWORUM -
Zygmunt Jan Prusiński
23 czerwca 2008 r.

Marian - 22.06.08 20:31
Tymiński nie miał równego startu, tzw. demokracja dopiero raczkowała, nie miał możliwości zaprezentowania się w całości. No cóż dzisiaj jesteśmy mądrzejsi, minęło 18 lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale wtedy wybór mógł być tylko jeden, niestety zły - jak się później okazało.

Szanowny Panie Stanisławie, pamiętam jak wychodził Pan z koszernego studia tvn-u w trakcie programu, wkurzony po tym jak półpolak Morozowski zgrywał się z Pana, oraz z Adama Słomki i Jana Pyszki. To było to.

Janusz Olkowski - 22.06.08 19:56
Panie Stanislawie - Przepraszam, ze nie glosowalem na Pana wówczas. Uleglem nagonce na Pana i uznalem, że Wałesa jest lepszy niz Pan. Uznalem, ze byl Pan agentem SB jak wowczas o Panu mowiono w mediach. Raz jeszcze przepraszam i dziekuję za artykul.

Z poważaniem
Janusz Olkowski

Wszystkich komentarzy: (10)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1983 roku
Uruchomiono pierwszy komputer typu laptop


29 Marca 1848 roku
We Włoszech z inicjatywy Adama Mickiewicza został podpisany akt zawiązania legionu polskiego.


Zobacz więcej