Dodano: 20.06.08 - 17:12 | Dział: W kręgu wydarzeń

Agent BOLEK i Czarna Teczka

W polskiej prasie w tych dniach toczy siÄ™ wielka dyskusja na temat nowej książki o „wczesnym” Lechu WaÅ‚Ä™sie i jego pracy w charakterze odpÅ‚atnego agenta SB na poczÄ…tku lat 70-ch. Autorzy, mÅ‚odzi historycy IPN nawet podaja sumÄ™ jego wynagrodzeÅ„: ZÅ‚. 13,100, co byÅ‚o wtedy odpowiednikiem pól rocznej pensji. CieszÄ™ siÄ™, że nareszcie prawda o tym czÅ‚owieku wychodzi na jaw ponieważ przez 18 lat dyskusja na ten temat byÅ‚a pod cenzurÄ… elit „okrÄ…gÅ‚ego stoÅ‚u”.

W 90 roku jako kandydat na urząd prezydenta RP dostałem tysiące listów od moich sympatyków. Niektóre z nich opisywały mego kontrkandydata jako złodzieja, bandziora, mordercę, dręczyciela rodziny i odpłatnego donosiciela SB. Dla dobra Polski nie miałem zamiaru podjęcia publicznej dyskusji na tak wulgarne i kontrowersyjne zarzuty. Kampania wyborcza to nie sąd, gdzie można przeprowadzić konkretny proces dowodowy i dać możliwość obrony oskarżonemu o tyle nikczemności. A kandydat na prezydenta RP nie może sam osądzać bo musi pokazać, że będzie godnym stróżem prawa.

Jednak 9 dni przed koÅ„cem drugiej tury byÅ‚em przez mego rywala sprowokowany do dyskusji na temat jego przeszÅ‚oÅ›ci, co go niezmiernie rozjuszyÅ‚o. StaÅ‚o siÄ™ to w czasie wspólnej konferencji prasowej w TVP przy oglÄ…dalnoÅ›ci okoÅ‚o 20 milionów Polaków. Otóż Lech WaÅ‚Ä™sa bez powodu bardzo mnie obraziÅ‚ nazywajÄ…c mnie agentem KGB. Na to ja z kolei odparÅ‚em, że mam pewne materiaÅ‚y na temat jego przeszÅ‚oÅ›ci, które chciaÅ‚bym z nim przedyskutować w czasie wspólnej debaty przed koÅ„cem kampanii wyborczej. Jakże on wtedy siÄ™ zaczerwieniÅ‚ i tupaÅ‚ nogami pod stoÅ‚em. Nie mógÅ‚ sie nawet koncentrować na czytaniu żółtych karteczek, które mu podawano aby wiedziaÅ‚ o czym mówić. Kamery TVP skupiÅ‚y siÄ™ wtedy na mojej czarnej teczce, która staÅ‚a pod stoÅ‚em i wypeÅ‚niÅ‚a ekrany telewizorów w caÅ‚ej Polsce. ByÅ‚em ogromnie zdziwiony, kiedy po zakoÅ„czeniu tej konferencji prasowej nieoczekiwanie podszedÅ‚ do mnie WaÅ‚Ä™sa, schyliÅ‚ siÄ™ i wyszarpaÅ‚ mi prawÄ… dÅ‚oÅ„ aby uÅ›cisnąć mi rÄ™kÄ™ ku uciesze wielu fotoreporterów. Ja wcale nie miaÅ‚em chÄ™ci podania mu rÄ™ki. Wstyd mi byÅ‚o rywalizować z wielkim mitem „SolidarnoÅ›ci” za którym staÅ‚ maÅ‚y czÅ‚owiek podÅ‚ego charakteru.

Bardzo żaÅ‚ujÄ™, że w czasie tej wspólnej konferencji prasowej, przy tak wielkiej oglÄ…dalnoÅ›ci tego programu na żywo, że dosadnie nie zapytaÅ‚em wtedy Lecha WaÅ‚Ä™sy: byÅ‚ pan agentem SB o imieniu „Bolek” w Stoczni GdaÅ„skiej, tak czy nie? ZabrakÅ‚o mi wtedy doÅ›wiadczenia walki wyborczej z tak nikczemnym przeciwnikiem, który byÅ‚ wspierany przez żądnych wÅ‚adzy ludzi, którzy nami gardzÄ… i zrobiÄ… wszystko co możliwe aby nie dopuÅ›cić aby Polacy mieli swego reprezentanta na tak ważnym stanowisku. Kiedy na sam koniec kampanii wyborczej w budynku TVP żydowska dyrekcja zaprosiÅ‚a mnie na kawÄ™, zadaÅ‚em im pytanie dlaczego posunÄ™li siÄ™ do tylu kÅ‚amstw i oszczerstw, odpowiedź brzmiaÅ‚a „aby nie wymieniÅ‚ nas pan na PeruwiaÅ„czyków”.

Lech Wałęsa nigdy mnie nie przeprosił za pomówienie o agenturę KGB, co dla każdego Polaka jest wielką obrazą. Podczas obalania rządu Olszewskiego, kiedy Macierewicz robił nieudolną próbę lustracji, Wałęsie puściły nerwy i na papierze listowym kancelarii prezydenta podpisał oświadczenie, że coś tam donosił tylko kilka razy. To pisemne oświadczenie natychmiast odwołał ale mam jego kopie do tej pory.

Czytałem tylko publikowane w prasie fragmenty tej nowej książki IPN o wczesnym Lechu Wałęsie, ponieważ nie jest ona jeszcze dostępna. Mam nadzieję, ze jest ona prawdziwa i opisuje jego dzieciństwo w Popowie, jego działalność na cmentarzu we Włocławku, ucieczkę na Wybrzeże i współpracę z SB pod pseudonimem Bolek. Tylko tak Polacy będą mogli ocenić charakter tego nikczemnego człowieka, który zawsze reprezentował interesy obcych i wrogich nam ludzi. I to że przez 5 lat był prezydentem fałszywym, nie tylko dlatego, że wybory w 90 roku były zmanipulowane przez wroga nam prasę i na koniec sfałszowane przez tajne służby wojskowe i policyjne, ale głównie dlatego, że on zawsze służył tym, których sie bał. To dlatego poznanie charakteru tego człowieka jest niezmiernie ważne dla nas Polaków. Nas się nigdy nie bał bo zawsze miał ochronę z urzędu. A litości nad nami u niego śladu nie było. Polacy muszą wiedzieć jaki charakter ma człowiek, który piastował stanowisko prezydenta w pierwszych pięciu latach reformy ustrojowej, kiedy to Polska praktycznie straciła cały narodowy majątek.

Nigdy nie narzekam, że nie zostałem wtedy wybrany prezydentem. Z całą pewnością ocaliło mi to życie, bo nigdy bym nie pozwolił na grabieżczą lichwę Balcerowicza i złodziejską prywatyzację oraz oddanie wielu kluczowych instytucji w ręce obcych i wrogich nam ludzi. Jednak bardzo mi żal oszukanych i poszkodowanych przez prezydenturę Lecha Wałęsy ludzi.

Kiedy po wyborach w 90 roku wróciÅ‚em do mego domu w Kanadzie, byÅ‚em bombardowany przez liczne telefony tutejszych Polaków, którzy byli wÅ›ciekli, że odważyÅ‚em siÄ™ atakować ich idola. ParafrazujÄ…c „mniejsze zÅ‚o” w dyskusji na temat tej nowej książki o „naszym” Lechu uważam, że Polacy muszÄ… poznać caÅ‚Ä… prawdÄ™ o tym czÅ‚owieku, nawet jeÅ›li oznacza to ruinÄ™ mitu „SolidarnoÅ›ci”, której on formalnie dowodziÅ‚. Na nic nam jego dobre imiÄ™ zagranicÄ…, jeÅ›li nie można tego jakoÅ› spieniężyć czy wÅ‚ożyć do garnka. Jego dobre imiÄ™ nie jest warte funta kÅ‚aków. WrÄ™cz przeciwnie, nasi wrogowie potrzebujÄ… symbolicznego WaÅ‚Ä™sy o wiele bardziej niż my, bo on jest dla nich symbolem ideologicznego zwyciÄ™stwa nad komunizmem i dostÄ™pu do naszego rynku zbytu.

Ciekawym wątkiem tej nowej książki jest opis jak Lech Wałęsa już jako prezydent łamiąc prawo niszczył dokumenty ze swojej teczki SB. Dzisiaj, będąc pewien, że wszystkie dokumenty zostały zniszczone zapiera się, że agent Bolek, to nie on. A jednak nie udało mu się zniszczyć wszystkich dokumentów i świadków jego nikczemnej działalności. SB ścigało wielu ludzi, na których on pisał donosy i którzy dziś mają prawo wystąpienia do IPN o status poszkodowanych. Nie tak łatwo można zatrzeć ślady podłej nikczemności.

Poznanie prawdy jest czÄ™sto brutalne ale konieczne do sanacji kraju jakim kiedyÅ› ma być Polska, ta kochana i wymarzona ojczyzna dla nas wszystkich. Ojczyzna bez koÅ›ciotrupów w szafach i bez faÅ‚szywych mitów, aby mÅ‚odzi ludzie, których wtedy nie byÅ‚o na ziemi, nie popeÅ‚nili w przyszÅ‚oÅ›ci tych samych bÅ‚Ä™dów. Prawda czy kÅ‚amstwo to „być lub nie być” dla naszej polskoÅ›ci. To dlatego polskojÄ™zyczne media i znane z antypolonizmu osobistoÅ›ci chcÄ… spalić tÄ™ książkÄ™ jeszcze przed jej wydaniem. Bo z tÄ… nowÄ… pozycja runie mit czÅ‚owieka, którego oni sami wypromowali aby nim manipulować dla wÅ‚asnych korzyÅ›ci. Tym samym runie legenda Komitetu Obrony Robotników, bo jakże „komandosi” przez tyle lat mogli bezwiednie wspierać nikczemnego czÅ‚owieka aż na stanowisko prezydenta. PrzypomnÄ™, że ci sami ludzie kiedyÅ› kÅ‚amliwie nazywali mnie agentem SB w myÅ›l zasady „zÅ‚odziej krzyczy Å‚apaj zÅ‚odzieja”. To dlatego teraz ci wrodzy nam ludzie najgÅ‚oÅ›niej argumentujÄ… przeciw wydaniu tej książki. Ale prawda o Lechu WaÅ‚Ä™sie musi wyjść na jaw, choćby dla dobra tych ludzi, na których on donosiÅ‚, później szykanowanych i przeÅ›ladowanych przez SB.

Autorom tej publikacji gratuluję odwagi. Jeśli po jej przeczytaniu uznam ja za prawdziwą, ufunduję im cenną nagrodę za pracę, tak ważną dla mnie osobiście i dla Polski.

Stanisław Tymiński
18 czerwca 2008
Acton, Ontario
(artykuł nadesłany przez Magazyn Europejski SOWA)