Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 11.03.16 - 11:45     Czytano: [2361]

Nie dawać pieniędzy Ukraińcom


Australia jest wieloetnicznym i wielokulturowym państwem. Wielokulturowość jest oficjalną polityką wszystkich kolejnych federalnych rządów australijskich jak również stanowych od ponad 40 lat. I rządy australijskie są dumne ze swej polityki wielokulturowości i żadna grupa etniczna jej nie kwestionuje. Przeciwnie, korzysta z niej z zadowoleniem.

Tymczasem rządy i instytucje australijskie i stanowe nie finansują regularnie podtrzymywanie i rozwój społeczny mniejszości etnicznych. Np. nie finansuje się żadnych czasopism etnicznych, organizacji społecznych i kulturalnych. Pomaga się – i to nie zawsze – działalność charytatywną i niektóre imprezy kulturalne oraz częściowo naukę ojczystego języka. Rząd federalny utrzymuje wieloetniczną stację telewizyjną SBS (m.in. codzienny 30-minutowy program polski) oraz rozgłośnię radiową SBS (m.in. godzinne polskie audycje w poniedziałek, środę, piątek i niedzielę).

Tymczasem rząd polski wydaje wiele milionów złotych każdego roku na realizację działań służących podtrzymaniu i rozwojowi tożsamości społecznej i kulturowej mniejszości narodowych i etnicznych oraz zachowaniu i rozwojowi języka regionalnego. Ukraińcy na ten cel otrzymują kilka milionów złotych. Polski podatnik finansuje m.in. prasę ukraińską, która bardzo często jest antypolska, gloryfikuje tradycję banderowską i zaprzecza faktowi ludobójstwa Polaków przez Ukraińców na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-45.

Jak podają „Kresy.pl” (20.1.2016), poseł Kukiz15 i prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki skierował interpelację do ministra spraw wewnętrznych i administracji czy resort zamierza zareagować na gloryfikację OUN-UPA przez mniejszość ukraińską w Polsce i jej wydawnictwa. Przytaczając przykłady działań mniejszości ukraińskiej noszącej znamiona gloryfikacji ludobójczych OUN-UPA, a tym samym "znieważających Państwo Polskie", Winnicki pytał w interpelacji "Czy resort zamierza uzależnić finansowanie przedsięwzięć Związku Ukraińców w Polsce od stanowiska organizacji odnośnie do kwestii banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich?". Powołał się między innymi na wystąpienie telewizyjne przewodniczącego Związku Ukraińców w Polsce Piotra Tymy, który zaprzeczał w dyskusji z ks. Isakowicz-Zaleskim, że UPA dokonała ludobójstwa na Polakach.

Odpowiedział mu listownie podsekretarz stanu w MSWiA Sebastian Chwałek, który stwierdził że ministerstwo nie widzi podstaw prawnych dla wycofywania się z dotowania gloryfikatorów tradycji banderowskiej. Należy bowiem wskazać, iż brak jest podstaw prawnych do uzależniania przekazywania dotacji przyznawanych na realizację działań służących podtrzymaniu i rozwojowi tożsamości kulturowej mniejszości narodowych i etnicznych oraz zachowaniu i rozwojowi języka regionalnego […] od poglądów lub ocen wydarzeń historycznych wygłaszanych przez osoby zaangażowane w działalność poszczególnych organizacji ubiegających się o wsparcie w ww. zakresie". Chwałek uznał że pozbawienie dotacji organizacji czy osób negujących kresowe ludobójstwo byłoby "bezpodstawne". Powołał się w swej opinii na Konstytucję RP której art. 54 ust. 1 mówi o „wolności wyrażania poglądów”.

Oczywiście, Ukraińcy, czy się nam podoba czy nie, w imię „wolności wyrażania poglądów” mają prawo być polakożercami i zaprzeczać np. bezdyskusyjnym faktom, że Ukraińska Powstańcza Armia dokonała ludobójstwa na Polakach w latach wojny.

Jednak rząd polski nie ma obowiązku finansowania antypolskich poczynań Ukraińców w Polsce. Jeśli to czyni, to włącza się w antypolską akcję Ukraińców, a tym samym staje w szeregu zdrajców sprawy polskiej i depcze pamięć swoich 100 tysięcy rodaków, którzy w wyjątkowo bestialski sposób zostali zamordowani przez nacjonalistyczno-faszystowskie bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Dawne pałace polskie we Lwowie

Lwów jako jedno z najważniejszych historycznych miast Polski, a podczas austriackiej okupacji południowych ziem polskich (1772-1918), zwanych Galicją, ich stolica, przyciągał do siebie polską arystokrację tych ziem. Niektórzy arystokraci wznieśli w mieście swoje pałace. Oto one:

Pałac Badenich przy ulicy 3 Maja nr 6 (obecnie ul. Strzelców Siczowych): wzniesiony przez hrabiego Stanisława Marciona Badeniego (1850-1912), polityka galicyjskiego, od 1883 roku posła do galicyjskiego Sejmu Krajowego we Lwowie, od 1891 roku członka austriackiej Izby Panów we Wiedniu, marszałka krajowego Galicji w latach 1895-1901 i 1903-1912; przyczynił się on do odzyskania zamku Królewskiego na Wawelu z rąk austriackich i pierwszej jego renowacji.

Pałac Baworowskich przy ul. Baworowskich (obecnie ul. Biblioteczna nr 2): wzniesiony przez Baworowskich w XVII wieku, w którym w XIX wieku powstała prywatna Biblioteka Baworowskich, będąca jedną z największych polskich bibliotek, z tysiącami książek, rękopisów i dokumentów historycznych. Wśród zbiorów Biblioteki Baworowskich znajdowały się m.in. najcenniejsze rękopisy średniowieczne („Kronika” Wincentego Kadłubka, statuty króla Kazimierza Wielkiego) oraz listy i autografy Juliana Ursyna Niemcewicza, Jana Śniadeckiego, Aleksandra Fredry i Stanisława Konarskiego. Była ważnym warsztatem pracy dla polonistów i historyków. W 1944 roku jej dyrektor Mieczysław Gębarowicz przeprowadził ewakuacje najcenniejszej części zbiorów do Krakowa; dzisiaj znajdują się one w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Pałac nie remontowany przez sowieciarzy i Ukraińców popadał w ruinę i dopiero w 2003-06 został wyremontowany z dużą pomocą (560 000 zł) Ossolineum we Wrocławiu.

Pałac hrabiny Wandy Bielskiej przy ulicy Kopernika nr 42: zbudowany w 1923 roku w stylu secesyjnym przez I. Bagińskiego.

Pałac hr. Comello przy ul. Piekarskiej nr 50: istniejący od lat 1810–1830, nowy zbudowany w stylu gotyku weneckiego w 1840 (według innej wersji w 1844 r.), pałac zmienił wielu właścicieli, był posiadłością hrabiów Comello, następnie polskich rodów Turkułłów, Dzieduszyckich, Majerów, Poletyłów; w 1932 roku w pałacu otworzył kancelarię prawniczą adwokat Eugeniusz Batycki, ojciec słynnej “Miss Polonia 1930” Zofii Batyckiej, pięknej lwowianki, aktorki filmowej.

Pałac Czartoryskich przy ul. Gen. Rozwadowskiego (obecnie Zielonej) nr 12: wcześniej należał do Sieniawskich.

Pałac Dunin-Borowskich przy ul. Słowackiego nr 16-18.

Pałac Dzieduszyckich przy ul. Gen. Rozwadowskiego (obecnie Zielonej) nr 24: pierwszy pałac Dzieduszyckich z początku XIX w. Nowy pałac jest przy ul. Kurkowej (obecnie Łysenki) nr 15-17: zbudowany przez hrabiego Włodzimierza Dzieduszyckiego (1825-1899), mieściły się z nim cenne zbiory polskiej Biblioteki Poturzyckiej.

Pałac hrabiów Gołuchowskich przy ul. Mickiewicza nr 16: wzniesiony w 1865 roku według projektu architekta Okmana.

Pałac Korytowskich w Rynku nr 29: w 1768 roku przebudowano dwie kamienice na pałac dla Felicjana Korytowskiego, komendanta garnizonu wojsk polskich we Lwowie.

Pałac Lubomirskich w Rynku nr 10: barokowy, wybudowany w 1763 roku dla Stanisława Lubomirskiego według projektu Jana de Witte. Po I rozbiorze Polski, w latach 1772–1826, pałac Lubomirskich zajmowali austriaccy gubernatorzy Galicji. Nowy pałac: na ul. Kraszewskiego (obecnie ul. Piekarska nr 17) wzniósł książę Adam Lubomirski; zbudowany według projektu znanych architektów polskich: Z. Kędzierskiego i L. Marconiego, po którego śmierci w 1905 roku jego właścicielem był Dawid Abrahamowicz, polski minister do spraw Galicji.

Pałac Mierów przy ul. Ormiańskiej nr 13: starszy budynek przebudowany na pałac w 1783 roku przez architekta P. Giubaut.

Pałac Potockich przy ul. Kopernika nr 15: wzniesiony przez hrabiego Alfreda Potockiego w latach 1888-90 w stylu neorenesansowym przez polskiego architekta Juliana Cybulskiego; jest zapewne najpiękniejszym pałacem we Lwowie.

Pałac Russockiego przy ul. Gen. Rozwadowskiego (obecnie Zielonej) nr 13.

Pałac Sapiechów przy ul. Kopernika nr 40a: wzniesiony pod koniec XIX w. przez księcia Władysława Sapiehę, a zbudowany w stylu francuskiego neorenesansu przez A. Kuhna.

Pałac Zamoyskich przy ul. Gen. Rozwadowskiego (obecnie Zielonej) nr 22.

Dodać tu można pałac arcybiskupów łacińskich (a więc polskich) we Lwowie, będący siedzibą arcybiskupów lwowskich, przy ul. Czarnieckiego (obecnie ul. Winniczenko) nr 32: zbudowany w 1844 roku z fundacji ówczesnego arcybiskupa lwowskiego Franciszka Pistka, według projektu architekta Johanna Salzmanna. W dużej sali przyjęć pałacu wisiały portrety arcybiskupów lwowskich. Pokoje miały stylowe meble empirowe. W okresie międzywojennym obok urzędów kościelnych i mieszkania arcybiskupa miały w nim swą siedzibę Polskie Towarzystwo Teologiczne i Muzeum Diecezjalne.

Polskie Winniki koło Lwowa

Winniki to miasto oddalone ok. 10 km od centrum Lwowa (ok. 5 km od jego granicy). Uprawiano tu winorośl – stąd ich nazwa. Miasto na terenie Małopolski Wschodniej (dawne województwo ruskie), która od 1340 roku należała do Polski. Pierwsza wzmianko o Winnikach pochodzi z 1352 roku, czyli z okresu panowania tu króla Kazimierza Wielkiego. Na początku XVII w. odkupił Winniki od Łabodowskich polskiego herbu Korczak - Zamoyski, kasztelan lwowski. Później, do połowy XVIII w. miasto należało kolejno do Tarłów, Potockich i ostatnio do Samuela Głowińskiego, katolickiego biskupa sufragana lwowskiego. W tym czasie był tu zamek, należący do tych rodów. W 1666 roku król Jan Kazimierz nadał Winnikom prawo miejskie magdeburskie.

W 1738 roku w Winnikach mieszkało dużo Polaków (katolików) dla których właścicielka miasteczka Marianna z Potockich Tarłowa ufundowała kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, według projektu lwowskiego architekta Bernarda Meretyna. Jest to budowla barokowa, halowa, trzyprzęsłowa, bez wyodrębnionego w bryle prezbiterium. Do korpusu głównego przylegają z jednej strony dwie zakrystie, a z drugiej wydłużona kruchta. Nad dwuspadzistym dachem wznosi się smukła sygnaturka. Fasada jest dekorowana pilastrami i profilowanymi gzymsami oraz zwieńczona jest krzywoliniowym szczytem. Wewnątrz kruchty znajduje się portal główny dekorowany polskimi herbami rodowymi fundatorki kościoła: Pilawą i Drużyną. Wnętrze nakryte jest sklepieniem baldachimowym wspartym na łękach sklepiennych. Sklepienia i ściany pokrywają malowidła z końca XVIII w., przemalowane w 1912, po 1946 roku uszkodzone przez sowieciarzy, częściowo odrestaurowane po 1992 roku. Pod chórem, obok wejścia do kościoła znajduje się tablica epitafijna z napisem po polsku: „Tu leży serce Edwarda Bratkowskiego, podkomorzego Augusta III, króla polskiego i elektora saskiego, starosty a potem dziedzica mikłaszowskiego (wieś Mikłaszów koło Winnik – M.K.). Zmarł 1778 r.”.

Zgodnie z wolą Tarłowej kościół miał stanowić miejsce przechowywania cudownej kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej zwanej tu Winnicką, która od 1730 roku znajdowała się w jej tutejszym zamku. W 1766 roku kościół winnicki został kościołem parafialnym, który prowadzili pijarzy polscy ze Lwowa, których sprowadził do tego miasta w 1756 roku katolicki biskup sufragan lwowski Samuel Głowiński; w tymże samym roku zapisał Winniki kolegium pijarów we Lwowie. W 1784 roku zaborca austriacki walcząc z polskością Lwowa zlikwidował tamtejsze kolegium pijarów. Ich posiadłość w Winnikach włączono do dóbr skarbowych (państwowych), a parafię przejęło duchowieństwo diecezjalne. Na terenie posiadłości popijarskiej powstała manufaktura tytoniu, przekształcona w XIX w. w fabrykę, która działa do dziś. Pracownicy manufaktury, głównie Polacy-katolicy, sfinansowali dużą część wyposażenia kościoła, w którym prace wykończeniowe przeciągnęły się do końca XVIII w. W 1938 roku parafia winnicka miała 3210 parafian. Po wypędzeniu przez Stalina większości Polaków z Winnik do komunistycznej Polski (bez Kresów) w latach 1945-46, kościół został zmieniony w magazyn. Ostatnimi administratorami parafii byli: ks. Albin Mydlarz do 13 listopada 1945 roku, a po nim ks. Włodzimierz Pelc do 8 maja 1946 roku. Wywiózł on ze sobą do Polski w ostatnim transporcie wypędzanych Polaków ubiory liturgiczne, monstrancję, dwa kielichy, mszał i książki oraz inne rzeczy, które złożono na przechowanie w kościele parafialnym w Łańcucie, a księga metrykalna z lat 1910-45 została wywieziona do Winowa koło Opola. Oryginalny obraz Matki Boskiej Winnickiej został przywłaszczony przez ukraińskich grekokatolików w 1946 roku i obecnie znajduje się w miejscowej cerkwi. W 1992 roku władze niepodległej Ukrainy zwróciły kościół wiernym; w tym samym roku wznowiono też działalność parafii. Pierwotne wyposażenie kościoła nie zachowało się. W ołtarzu głównym kościoła jest dzisiaj kopia obrazu MB Winnickiej, gdyż grekokatolicy nie oddali skradzionego oryginalnego obrazu (VII przykazanie: nie kradnij; tacy z nich chrześcijanie!).

Podczas I rozbioru Polski w 1772 roku Winniki, wraz z całą południową Polską, zajęła Austria, którą pod nazwą Galicja okupowała do 1918 roku, z tym, że od 1867 roku, po uzyskaniu przez Galicję autonomii, władza przeszła prawie całkowicie w ręce polskie; oczywiście także w Winnikach. Pod koniec XVIII w. Austriacy w ramach kolonizacji założyli w pobliżu Winnik, na skonfiskowanych gruntach, które należały do biskupa Głowińskiego a następnie pijarów, dwie kolonie niemieckie: Weinbergen i Unterbergen. W pierwszej w 1880 roku mieszkało 675 a w drugiej 82 Niemców. Po I wojnie światowej wielu z nich przeniosło się do Austrii lub Niemiec.

1 listopada 1918 roku z pomocą militarną i finansową upadającego Cesarstwa Austro-Węgierskiego Ukraińcy zajęli całą Małopolskę Wschodnią włącznie ze Lwowem, rozpoczynając tym samym wojnę polsko-ukraińską, która zakończyła się polskim zwycięstwem w połowie lipca 1919 roku. Winniki zostały wyzwolone 16 kwietnia, a w następnych dwóch dniach (17-18 kwietnia) toczyły się boje z Ukraińcami wokół miasta. Oddziały 36 pp i jazdy lwowskiej odrzuciły kontratak ukraiński pod Winnikami, zadając straty nieprzyjacielowi.

Kiedy podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 Lwowowi zagroziła 1 Konna Armia, na pomoc miastu spieszyła 13. Dywizja Piechoty, która 18 sierpnia pod wsią Kurowice stoczyła krwawy bój z bolszewikami. Jeden z jej pułków wkroczył rano 19 sierpnia do podlwowskich Winnik i tym samym zasadniczo wzmocnił załogę Lwowa.

W 1939 roku Winniki miały ok. 6 tys. mieszkańców, wśród których było 2800 Polaków, 2600 Rusinów i Ukraińców oraz po 300 Żydów i Niemców.

Po zawarciu paktu o nieagresji i podziału Europy między Niemcy i Związek Sowiecki 28 sierpnia 1939 roku, 1 września Niemcy napadły zbrojnie na Polskę od zachodu a Związek Sowiecki 17 września od wschodu. Całe Ziemie Wschodnie Rzeczypospolitej wraz ze Lwowem i Winnikami znalazły się pod brutalną i krwawą okupacją sowiecką oraz wprost zwierzęcą nienawiścią okupanta do Polaków i wszystkiego co polskie na tych ziemiach. Bardzo wielu Polaków z Winnik zostało albo zabitych, albo aresztowanych. albo zesłanych na Sybir (całe rodziny). Po ataku Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku, Winniki były pod okupacją niemiecką do lipca 1944 roku. Po ponownym włączeniu Winnik (polskich Ziem Wschodnich) do Związku Sowieckiego Stalin postanowił wypędzić większość Polaków z Kresów do komunistycznej Polski. W latach 1945-46 wypędzono z Winnik kilkanaście setek Polaków. Drugie wysiedlanie Polaków, oczywiście na mniejszą już skalę, przeprowadzono w latach 1957-58. Według sowieckiego spisu ludności w 1959 roku, a więc już po drugim wypędzeniu Polaków, w Winnikach mieszkało ciągle 302 Polaków.

Na cmentarzu winnikowskim są pochowani żołnierze polscy – uczestnicy wojny polsko-ukraińskiej 1918-1919 i wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, którzy polegli w obronie Lwowa.

Dzisiaj miastem partnerskim Winnik jest Trzebnica na Dolnym Śląsku.

W Winnikach urodziło się szereg znanych dziś Polaków, jak np: Ireneusz Baranowski (1892-1936) - major piechoty Wojska Polskiego, 1933-35 kwatermistrz Szkoły Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy i następnie komendant Okręgowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego Okręgu Korpusu Nr I (Warszawa) Związku Strzeleckiego; Józef Florko CM (1915-1945), duchowny katolicki w Krakowie i Warszawie, od 7 II 1944 więzień Pawiaka (Warszawa) i niemieckich obozów koncentracyjnych Mittelbau-Dora i Bergen-Belsen, w którym zginął za wiarę - Sługa Boży Kościoła katolickiego: jest jednym z 122 Sług Bożych wobec których 17 września 2003 roku rozpoczął się, proces beatyfikacyjny drugiej grupy męczenników polskich z okresu II wojny światowej; Antoni Laub (1792-1843), malarz miniaturzysta, litograf, twórca miniatur i litografowanych portretów, które wykonywał w stylu biedermeieru w lwowskim zakładzie Piotra Pillera, jego portrety, miniatury jak i litografie przedstawiały przede wszystkim osobistości z arystokracji i szlachty galicyjskiej, wysokich urzędników, artystów, literatów, m.in. księcia Adama Czartoryskiego, arcybiskupa lwowskiego Kajetana Augustyna Warteresiewicza, Aleksandra Fredry, Jana Nepomucena Kamińskiego, Piotra Pillera, Leontynę Halpertową, kanonika lwowskiego Jana Ławrowskiego, znanego aptekarza lwowskiego Wincentego Ziętkiewicza, Wincentego Hausnera, Józefa i Teodor Jaworskich. Kilkakrotnie wystawiano jego prace już po śmierci artysty: we Lwowie w 1847, 1894, 1924 i 1937, w Warszawie w 1898 i 1912, w Wiedniu w 1905 oraz w Krakowie w 1910 i 1939 roku. Dzieła Lauba znajdują się w Bibliotece Jagiellońskiej, Muzeum Narodowym w Krakowie (kilkanaście portretów), Muzeum Wnętrz Zabytkowych w Pszczynie, Muzeum w Tarnowie, Muzeum Okręgowym w Toruniu, Bibliotece Narodowej w Warszawie, Muzeum w Rzeszowie, Muzeum w Łańcucie, Bibliotece Ossolineum we Wrocławiu, a poza dzisiejszą Polską w Muzeum Historycznym Miasta Lwowa i Lwowskiej Galerii Sztuki (prace te przywłaszczyli sobie Ukraińca po oderwaniu Lwowa od Polski w 1945 roku); Robert Reyman (1875-1944), generał brygady Wojska Polskiego, 1921-27 pełnił służbę w Korpusie Kontrolerów na stanowisku szefa Grupy V, a następnie Grupy III; Jerzy Rosołowicz (1928-1982 Wrocław), malarz i teoretyk, tworzył obrazy zaliczane do jednych z ciekawszych przejawów malarstwa materii w Polsce. W 1962 roku sformułował Teorię funkcji formy. W 1970 roku powstała jedna z jego bardziej znanych prac: Kreatorium kolumny stalagnatowej - Millennium, projekt urządzenia, w którym w ciągu tysiąca lat z kapiącej wody nasyconej węglanem wapnia powstawałaby metrowej wysokości kolumna. Praca ta miała zwrócić uwagę na to, że tysiąclecie dla natury (kolumna powstaje właściwie drogą naturalną, człowiek ma jedynie stworzyć odpowiednie do tego warunki) nie jest jakimś szczególnym, wyróżnionym przedziałem, ludzie natomiast wiążą z tym pojęciem tendencje do podsumowywania i periodyzacji.

Polski Torczyn na Wołyniu

Torczyn to miasteczko, które należało do Polski do 1945 roku. Leżało na terenie przedwojennego powiatu łuckiego (23 km od Łucka), w województwie wołyńskim.

Miasto założył katolicki biskup łucki Jerzy Chwalczewski (1536-47) i dla niego lokował je na prawie magdeburskim w 1540 roku król Polski Zygmunt I Stary. Król ustanowił w miasteczku targ tygodniowy i trzy jarmarki. Od 1540 roku i aż do upadku Polski w 1795 roku Torczyn i dobra torczyńskie należały do biskupów łuckich i stanowiły centrum ich dóbr. Oprócz Torczyna włość biskupia obejmowała 14 wsi. Biskup Chwalczewski zbudował tu zamek „dla zabezpieczenia okolicznych mieszkańców i sprzętów kościelnych w czasie napadu nieprzyjaciół”. Zamek stał się letnią rezydencją biskupów łuckich, którzy bardzo lubili tu przebywać. Tutaj zmarli biskupi: 18 grudnia 1714 roku Aleksander Benydykt Wychowski i 21 kwietnia 1731 roku Stefan Bogusław Rupniewski. W zamku torczyńskim odbył się zjazd, na którym uzgodniono warunki unii brzeskiej, zawartej w Brześciu Litewskim w 1596 roku. Dziś po zamku pozostała tylko nazwa uroczyska - Zamczysko. Po zajęciu Wołynia przez Rosjan w 1795 roku władze carskie skonfiskowały włość biskupią i sprzedały ją w prywatne ręce. Kupili ją Karszowie, a potem przeszła na hrabiów Tarnowskich. Pierwsza parafia katolicka została erygowana w Torczynie w 1548 roku; kolejny kościół wzniósł tu w 1710 roku biskup Aleksander Wyhowski, natomiast – trzeci z kolei kościół pw. Trójcy Świętej i św. Jana Chrzciciela w ufundował w 1778 roku biskup Feliks Turski. W 1880 roku parafia miała 1373 wiernych i kaplice w Szepelu, Okorsku i Sadowie, a w 1938 roku około 3500 wiernych. Z jej części w 1938 roku utworzono nową parafię w Szepelu. W 1943 roku nacjonaliści ukraińscy wymordowali tu wielu Polaków z parafii torczyńskiej, a kościół wraz z plebanią został w 1944 roku spalony przez bandę Ukraińskiej Powstańczej Armii.

W latach 1795-1915 Torczyn był okupowany przez Rosję. W listopadzie 1918 roku odrodziło się państwo polskie i Wołyń, o który trzeba było walczyć z Ukraińcami i bolszewikami, wracał do Polski. Torczyn został zdobyty w nocy z 6 na 7 marca 1919 roku. Został wówczas ciężko ranny ppłk. Leopold Lis-Kula, który zmarł tu z upływu krwi kilka godzin później. Był on jednym z najbardziej utalentowanych polskich oficerów, byłym legionistą. Jego pogrzeb w Rzeszowie stał się wielką manifestacją patriotyczną. W czasie uroczystości pogrzebowych złożono m.in. wieniec z napisem „Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”. W okresie międzywojennym Torczyn był siedzibą gminy, a miasteczko się rozwijało (elektryczność, szkoła polska, walka z analfabetyzmem). Po napadzie Związku Sowieckiego na Polskę 17 września 1939 roku Torczyn został włączony do Ukrainy Sowieckiej, a w latach 1941-44 był pod okupacją niemiecką; z okupantem współpracowało wielu Ukraińców. Podczas rzezi Polaków na Wołyniu przez Ukraińców w latach 1943-44, w 1943 roku w Torczynie powstał 36-osobowy zbrojny oddział polskiej samoobrony. Do miasteczka uciekali polscy uchodźcy z eksterminowanych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) wsi, którzy wyjeżdżali dalej do Łucka lub do Włodzimierza, czasem pod eskortą niemiecką. Pomimo tego z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło w Torczynie 8 Polaków i 3 propolskich Ukraińców. W lutym 1944 roku do Torczyna wkroczyła Armia Czerwona. Niedobitki Polaków wypędził stąd Stalin w 1945 roku do utworzonej przez siebie komunistycznej Polski.

Malarstwo wileńskie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie

O malarstwie wileńskim można mówić w zasadzie dopiero od czasu utworzenia Katedry Malarstwa i Rysunku na powstałym w 1803 roku polskim Uniwersytecie Wileńskim. Z XIX-wiecznym Wilnem związani są tacy wybitni malarze polscy jak: Franciszek Smuglewicz, Jan Rustem, Jan Damel, Albert Żamett, Wincenty Smokowski, Józef Oleszkiewicz, Walenty Wańkowicz, Kanuty Rusiecki, Józef Oziębłowski, Michał Elwiro Andriolli. Zamknięty przez carat w 1832 roku Uniwersytet Wileński odrodził się ponownie jako polska uczelnia w 1919 roku, na którym powstał także Wydział Sztuk Pięknych, a w nim trzy katedry malarstwa. Profesorami pierwszej byli Ferdynand Ruszczyc, a od 1937 roku Bronisław Jamontt, drugiej prof. Benedykt Kubicki, a trzeciej po Stanisławie Bohuszu Siestrzeńcewiczu i zastępcy profesora Zbigniewie Pronaszko od 1925 roku Ludomir Śleńdziński, a docentami byli: od 1929 roku Tymon Niesiołowski i dodatkowo od 1937 roku Jerzy Hoppen. Poza tym z wileńskim ośrodkiem artystycznym związani byli w okresie międzywojennym tak wybitni malarze polscy jak Ferdynand Ruszczyc, Michał Rouba, Aleksander Szturman, Czesław Wierusz-Kowalski, Kazimierz Kwiatkowski, Helena Schrammówna, grafik Leon Kosmulski i inni.

W Muzeum Narodowym w Warszawie jest bogata kolekcja malarstwa polskiego od XVI do 1914 roku (ok. 6500 obrazów) oraz osobna galeria malarstwa polskiego XX wieku. W obu zbiorach (galeriach) są zbiory polskiego malarstwa wileńskiego. Spośród malarzy wileńskich XIX w. są tu obrazy Michała Elwiro Andriolliego (m.in. „Skąd Litwini wracali?”), Jana Krzysztofa Damela („Autoportret”), Józefa Oleszkiewicza („Miłosierdzie i opieka nad ubogimi cesarzowej Elżbiety”, „Portret Władysława Branickiego”, „Portret kobiecy”), Jana Rustema (Portret Antoniego Wańkowicza”, „Portret Hanny Wańkowicz”, „Autoportret”), Franciszka Smuglewicza ( „Cesarz Tytus”, „Portret rodziny Prozorów”, „Ruiny zamku w Birżach”, „Portret biskupa Jana Stefana Giedroycia”, „Judyta”), Wincentego Smokowskiego („Wjazd Bolesława Chrobrego do Kijowa”, „Cyganie”, „Wesele żydowskie”), Walentego Wilhelma Wańkowicza (słynny „Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale”, “Portret Andrzeja Towiańskiego”, „Portret Karoliny Towiańskiej”, „Portret Stanisława Chomińskiego”, „Napoleon przy ognisku”), Alberta Żametta („Krajobraz włoski”).

W latach 1936-82 (z przerwą w czasie II wojny światowej) funkcję dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie pełnił Stanisław Lorentz, który przed wojną związany był z Wilnem: w latach 1929-35 był konserwatorem zabytków województwa wileńskiego i nowogródzkiego oraz był wykładowcą Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Stąd w Muzeum Narodowym w Warszawie starał się stworzyć po 1945 roku ośrodek, który by jak najlepiej dokumentował polską wileńską kulturę artystyczną. Muzeum posiada dziś sporą kolekcję obrazów Ferdynanda Ruszczyca, liczne i to najlepsze obrazy Ludomira Śleńdzińskiego, Michała Rouby, Aleksandra Szturmana, prawie pełny zbiór prac Jerzego Hoppena, a Bronisław Jamontt zapisał Muzeum wszystko co posiadał (po wojnie) w Toruniu, w tym obrazy z Wilna. W Muzeum Narodowym w Warszawie są także obrazy Kazimierza Kwiatkowskiego i Heleny Schrammówny.

Polski Budsław na Wileńszczyźnie

Budsław koło Miadzioła, który przed wojną był wsią gminną na terenie powiatu wilejskiego w polskim województwie wileńskim, od 1945 roku z woli Józefa Stalina należała do Związku Sowieckiego, a od 1991 roku, czyli od czasu jego upadku, należy do niepodległej Białorusi.

Początki Budsławia sięgają 1504 roku, kiedy to król polski Aleksander Jagiellończyk nadał tutaj polskim bernrdynom z Wilna duże połacie lasu. Bernardyni założyli to klasztorną osadę, która z biegiem czasu rozrosła się do dużej wsi. Również liczba zakonników znacznie wzrosła, co spowodowało ustanowienie tu w 1661 roku formalnego konwentu (klasztoru) z 16 zakonnikami. Bernardyni, a konkretnie ks. Florian Klecki, wznieśli tu w latach 1643-45 kościół, który przebudowany w latach 1767-83 według projektu polskiego architekta Józefa Fontany, należy do najpiękniejszych na ziemiach białoruskich. W kościele od 1613 roku czczony jest obraz Matki Bożej, przywieziony z Rzymu w 1598 roku przez Jana Paca. Bernardyni prowadzili tu polską 2-klasową szkołę podstawową i szkołę muzyczną. Klasztor został zniesiony przez władze carskie w 1858 roku, w ramach akcji depolonizacyjnej Kresów. Kościół budsławski stał się kościołem parafialnym w diecezji wileńskiej (od 1925 r. archidiecezji wileńskiej); parafia budsławska miała wówczas 3640 wiernych i miała kościoły filialne w Berezówce i Motykach. Król August II Mocny 6 października 1732 roku nadał Budsławowi prawa miasteczka. Po upadku Polski w 1795 roku Budsław znalazł się w zaborze rosyjskim. W 1848 roku miasteczko stało się własnością polskiego rodu szlacheckiego Oskierków. Mieli oni tu swój pałacyk, który uległ zniszczeniu w 1945 roku z rąk sowieciarzy.

W listopadzie 1918 roku odrodziło się państwo polskie i w 1919 roku Budsław znalazł się w granicach Polski. Stacjonował tu wówczas 7 Pułk Ułanów. Polskie Towarzystwo Straży Kresowej przyczyniło się do założenia Koła Młodych oraz Domu Ludowego, w którym była duża sala ze sceną teatralną oraz inne pomieszczeniami dla prac kulturalno-oświatowych. Tereny te zamieszkiwała głównie ludność polska, ale Białorusini stanowi tu sporą mniejszość narodową. Dom Ludowy organizował imprezy polskie i białoruskie, a oprócz czasopism polskich były sprowadzane także białoruskie. Wiosną 1920 roku w Domu Ludowym zaczęto przygotowywać kurs dla nauczycieli języka polskiego powiatu wilejskiego.

8 maja 1920 roku w Budsławiu 8 Pułk Piechoty Legionów Polskich obchodził święto pułku, z udziałem biskupa polowego Legionów Władysława Bandurskiego. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku, latem Budsław zajęli bolszewicy. Wcześniej, dzięki pomocy miejscowej ludności polskiej, udało się wywieźć do Mołodeczna całą zawartość tutejszego składu amunicyjnego. W wyniku zwycięstwa wojsk polskich nad bolszewikami najpierw nad Wisłą (VIII 1920), a następnie nad Niemnem (2. poł. września) Budsław wrócił ponownie do Polski. Za polskich czasów w miasteczku znajdowała się gminna rada, młyn wodny, tartak, apteka, bank, karczma oraz odbywały się co poniedziałkowe targi.

W Polsce Budsław znany z tego, że do 17 września 1939 roku stanowił garnizon macierzysty Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) „Budsław”. Miał on 25 oficerów, 200 podoficerów i 603 szeregowców. Jego uzbrojenie stanowiły: 2 ciężkie karabiny maszynowe, 48 ręcznych km, 48 garłaczy, 439 karabinów, 280 karabinków i 32 pistolety, a środkami transportu było 15 wozów taborowych, 1 motocykl i 7 rowerów). Z kolei 1 Szwadronu Kawalerii KOP „Budsław” miał 2 oficerów, 1 chorążego, 6 podoficerów zawodowych, 4 podoficerów nadterminowych i 72 ułanów, posiadał 2 ckm, 2 rkm, 73 karabinki, 76 szabel oraz 83 konie wierzchowe. Strzegł on wschodniej granicy w tym rejonie Wileńszczyzny przed dywersantami sowieckimi. Przed wybuchem wojny polsko-niemieckiej Batalion „Budsław” został włączony w struktury rezerwowej 35 Dywizji Piechoty jako 1 batalion 207 pułku piechoty, dzieląc losy innych jednostek broniących Lwowa. Po jego odejściu z Budsławia, tutejszy garnizon jednostki skadrował, wyposażył i doprowadził do stanu etatowego (poprzez wcielenie nowych rekrutów i rezerwistów) jednostkę na nowo od podstaw. Batalion wszedł w skład Pułku KOP „Wilejka” i po agresji Związku Sowieckiego na Polskę (Kresy) 17 września 1939 roku brał udział w obronie ówczesnej wschodniej granicy państwa przed sowieckim agresorem.

Po pierwszej sowieckiej okupacji Budsławia (Kresów) w latach 1939-41, kolejnym tu okupantem byli Niemcy do 1944 roku, po czym ponownie zjawiła się tu Armia Czerwona a wraz z nią NKWD, które na nowo wprowadzało tu władzę sowiecką i swój terror. Stalin zadecydował o przyłączeniu polskich Kresów do Związku Sowieckiego i wypędzeniu stąd jak najwięcej Polaków. Jesienią 1945 roku wyruszył do komunistycznej Polski pierwszy transport wypędzanych stąd Polaków, drugi w marcu 1946 roku i trzeci 15 czerwca do Wołowa na Dolnym Śląsku. Ogółem wysiedlono kilkanaście setek Polaków. W latach 1957-58 wysiedlono stąd ponownie dużo Polaków – w ramach rzekomego łączenia rodzin. Pomimo tego w Budsławiu i w okolicy ciągle mieszka bardzo dużo Polaków. Niestety, poddawani się oni brutalnej białorutenizacji nie tylko przez władze Białorusi, ale także, zgodnie z dyrektywą Watykanu, który chce utworzyć narodowy Kościół białoruski przez działający na Białorusi Kościół katolicki (w Budsławiu odgórnie zadecydowano o usunięciu języka polskiego z nabożeństw), w czym bierze udział ochoczo (!) bardzo wielu przybyłych tu z Polski duchownych! Co raczej bardzo źle świadczy o patriotyzmie dzisiejszego kleru polskiego, czy raczej wielu jego przedstawicieli. Polacy prześladowani w Budsławiu i w ogóle na Białorusi nie mają do kogo się odwołać: ani do Mińska, ani do Warszawy, ani do lokalnego Kościoła, ani do Kościoła polskiego, ani do Watykanu. Za dziesięć czy dwadzieścia lat nie będzie w Budsławiu i w rejonie ani jednego Polaka. Są „Polacy”, którzy z tego już dzisiaj się cieszą, a inni (niektórzy biskupi i księża polscy) nie widzą nic w tym złego!

Marian Kałuski
(Nr 129)

Wersja do druku

Lubomir - 12.03.16 17:03
Re: DEF Panie DEF, w tą "polską" politykę wschodnią bardzo angażują się rodacy Karla Marxa i Friedricha Engelsa. Niemcy i niemcopodobni są żywotnie zainteresowani w podtrzymywaniu klimatu zimnowojennego pomiędzy Polską i Rosją, pomiędzy Polską i Bialorusią i pomiędzy Polską i Ukrainą. Kiedy nasze firmy budowlane wychodziły z tamtych terenów, momentalnie na nasze miejsce wdzierały się firmy niemieckie. Odtąd strumień pieniędzy płynąl do Niemiec, a nie do Polski.

DEF - 11.03.16 20:33
Jak finansowaliśmy pierwszy nieudany majdan przeciw Rosji na Białorusi to nikt nie rozumiał co jest grane. Wciągnięto tam naszą Polonię we wrogie działania. Andżelika Borys mogła być nawet nieświadoma do czego zmierza szef MSZ, jak się połapała to zrezygnowała z działalności na szkodę Białorusinów. Franciszak Wiaczorka dostał 6 OOO OOO zł na film propagandowy, ponad 2OO OOO OOO zł wpakowano w środki przekazu propagandy: radio Racja i Biełsat. Ściągnięto też do Polski białoruskich studentów na szkolenie. Dalsze koszty jakie do dziś ponosimy za wrogą robotę przeciw Rosji nikt nie publikuje. A uzbierało by się sporo mld dolarów. Opłaty za transfer gazu, straty w rolnictwie i transporcie to są grosze przy tym co straciliśmy na Ukrainie. Na kontynuowaniu usraelskiej polityki wschodniej ponosimy straty, zyskują tylko demonkratyczni agenci szkoleni za oceanem i służący im politycy.

Lubomir - 11.03.16 17:05
Dziwna hojność w imieniu Polaków. Płynie strumień pieniędzy na antypolskie działania na Ukrainie Zachodniej i Wschodniej. Nigdy nie brakuje pieniędzy polskich podatników na niemieckie organizacje i niemieckie szkolnictwo w Polsce. Na przypływ polskiej gotówki nie mogą narzekać Litwini w Rzeczypospolitej Polskiej. Spełniane jest każde finansowe życzenie Żydów w Polsce i poza Polską, a wciąż brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby milionów rdzennych Polaków. Co to za nowa forma rasizmu?. Czy antypolska zbieranina z PO robiła wszystko, żeby przerobić rdzennych Polaków na nędzarzy i niewolników - we własnej ojczyźnie?. Ale przecież ci szkodnicy nie grają już roli głównej, w tej maskaradzie kłamców. Czyżby zdradzieckich tendencji nie dało się zatrzymać?. Dlaczego sponsorować tych, którzy uprawiają antypolskie szkodnictwo?. Należy popierać akty przyjaźni i lojalności a nie akty wrogości do Polski, Polaków i polskości. Ważne są Obszary Polskiego Dziedzictwa Historycznego i Kulturowego, jednak bez szkół, domów kultury i warsztatów pracy w Macierzy, padnie wciąż ubożejący polski sponsor.

Wszystkich komentarzy: (3)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1986 roku
Awaria elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie.


Zobacz więcej