Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 11.09.15 - 17:24     Czytano: [2844]

Lwów jest nadal polski!


Lwów był i pozostanie polskim miastem

W „Rzeczpospolitej” („Lwów zamienia szare na złote” 9.7.2014) Paweł Wroński opisuje swoje wrażenia ze Lwowa, widziane oczami turysty, zaproszonego do miasta przez ukraińskie Lwowskie Zrzeszenie Turystyczne. Pisze on m.in.: „Pod gmachem Opery, świątyniami i kaplicą Boimów słychać różnojęzyczny gwar, bo Lwów żyje i zachwyca. Mieszkańców i gości”.

Tak oto skomentowałem Pawła Wrońskiego wrażenia ze Lwowa:
„Ukraińcy chwalą się polskim miastem! No, bo turyści, szczególnie ci z Zachodu, na pewno nie podziwiają architektury Lwowa z okresu sowieckiego, a Ukraińcy w ukraińskim już Lwowie też nie dokonali żadnych cudów architektonicznych, które mogłyby rywalizować ze spuścizną polską w tym mieście.
Piwo lwowskie to też piwo polskie, jak również wiele potraw serwowanych w restauracjach lwowskich.

Pokazywana tradycja lwowska to także głównie tradycja polska.

Lwów należy dzisiaj do Ukrainy, ale nigdy nie będzie ukraiński w całym tego słowa znaczeniu. Można fałszować jego historię, twierdząc na przykład, że to starodawne i zawsze ukraińskie miasto. Ale to nie zmieni w niczym prawdy o polskim Lwowie, o tym że to przez 600 lat było miasto do szpiku kości polskie, że Ukraińcy w jego dziejach byli mniej niż marginesem (Marian Kałuski, Australia, „Rzeczpospolita” 9.7.2014).

Do powyższej mojej wypowiedzi w „Rzeczypospolitej” dodam, że p. Wroński był tak bezczelny i probenderowski, że w swoich wrażeniach z banderowskiego Lwowa reklamuje restaurację – ziemiankę UPA. Jeden z internautów – „Witold” tak to skomentował pod wypocinami Wrońskiego:
„Piękna propozycja! Zapraszać Polaków na posiłek do ziemianki UPA. I to w oderwanym brutalnie od Macierzy Lwowie. Czekamy na następne dobre promocyjne pomysły. Bar z parówkami w leśnym schronie Wehrwolfu. Bliny w kazamatach NKWD. Jest sporo ciekawych i miłych nam gastronomiczno-historycznych pomysłów. Autorowi tekstu gratuluje dobrego samopoczucia.”

Stronnictwo Narodowe (Endecja) we Lwowie

7 października 1928 roku została utworzona partia polityczna Stronnictwo Narodowe (SN) jako kontynuacja Związku Ludowo-Narodowego. Stronnictwo Narodowe cieszyło się poparciem dużej części społeczeństwa polskiego w całym kraju; miała 200 000 członków. Największe wpływy Stronnictwo miało wśród klasy średniej, mniejsze wśród chłopów i robotników. Szczególnie duże wpływy Stronnictwo Narodowe miało wśród mieszkańców Lwowa. Silna tu była także organizacja zawodowa pozostająca pod wpływem Narodowej Demokracji - Zjednoczenie Zawodowe „Praca Polska” (kierowane przez Dominika Maciejkę) oraz koło Związku Akademickiego Młodzieży Wszechpolskiej, który był młodzieżową przybudówką SN. Organem lwowskiego SN był dziennik „Kurier Lwowski”. Wielkim sympatykiem Stronnictwa Narodowego był lwowski arcybiskup obrządku ormiańskiego, wielki patriota polski Józef Teodorowicz. Po agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku, w wyniku której Lwów znalazł się w granicach Związku Sowieckiego, na terenie Lwowa członkowie i sympatycy Stronnictwa Narodowego z Narodowej Organizacji Gimnazjalnej i Akademickiej utworzyli konspiracyjną organizację Wyzwolenie (ok. 1939–1942), której przewodził Mieczysław Weiss. W 1941 roku sowieckie NKWD aresztowały wielu przywódców grupy. 22 czerwca 1941 roku Niemcy hitlerowskie napadły na Związek Sowiecki, swego dotychczasowego najlepszego sojusznika. Już w lipcu 1941 roku przybył do Lwowa emisariusz Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego ppor. rez. Stefan Langier, z pochodzenia lwowianin, i z upoważnienia władz centralnych SN powołał we Lwowie Zarząd Okręgowy SN na cztery województwa pod przewodnictwem Alojzego Stampera „Stanisławskiego”, przed wojną członka Komitetu Głównego i ZG SN we Lwowie. Jednocześnie zaczęto tworzyć we Lwowie zręby Narodowej Organizacji Wojskowej – NOW, która w 1942 roku została scalona z Armią Krajową. Podczas okupacji niemieckiej Lwowa (1941-44) miała tu swoją delegaturę także Służba Cywilna Narodu. Powstała również organizacja młodzieżowa przy Stronnictwie Narodowym – Młodzież Wielkiej Polski (kierownik Jan Sura). Organem prasowym Stronnictwa Narodowego we Lwowie podczas okupacji był tygodnik „Słowo Polskie” wydawane konspiracyjnie w latach 1942-45 przez Wojewódzki Wydział Propagandy SN. Z kolei Obóz Narodowo-Radykalny wydawał we Lwowie w 1943-44 konspiracyjne pismo „Szaniec Kresowy” w nakładzie 500 egzemplarzy.

Najbardziej polski rejon w płd.-wsch. części woj. lwowskiego

Z wszystkich powiatów przedwojennego województwa lwowskiego, które po 1945 roku znalazły się na sowieckiej Ukrainie, najbardziej polskie były powiaty: lwowski oraz mościski i samborski, szczególnie południowo-zachodnio-środkowy obszar powiatu mościskiego i zachodnia część powiatu samborskiego, w których w 1931 roku mieszkało odpowiednio 49 989 i 56 818 Polaków. Do tego można dołożyć północno-wschodnią część powiatu dobromilskiego i skrawek powiatu przemyskiego wraz z miasteczkiem Niżankowicze, który po wojnie znalazł się na terenie Związku Sowieckiego. Cały ten obszar tworzył do 1945 roku najbardziej polską etnicznie część wschodnią historycznej i tak bardzo polskiej Ziemi Przemyskiej oderwanej od Polski przez Stalina; nigdzie indziej, poza pow. lwowskim, nie było tak dużego odsetka Polaków. Rzuca się to w oczy także, kiedy patrzy się na mapę rozmieszczenia parafii rzymskokatolickich (czyli polskich) w Małopolsce Wschodniej (archidiecezja lwowska i wschodnia część diecezji przemyskiej. Obszar ten, poza okolicami Lwowa i niektórych części województwa tarnopolskiego posiadał największą gęstość parafii rzymskokatolickich. Na obszarze zaledwie ok. 2100 km kw. było tu łącznie 41 parafii rzymskokatolickich: 16 w powiecie mościskim, 19 w samborskim oraz 4 w interesującej nas części powiatu dobromilskiego i 2 powiatu przemyskiego. W powiecie mościskim były to parafie: Balice – 810 wiernych, Husaków – 1681 wier., Krukienice – 822 wier., Lipniki – 845 wier., Miżyniec – 1201 wier., Mościska – 7060 wier., Myślatycze – 885 wier., Pnikut – 1596 wier., Radenice – 1380 wier., Radochońce – 1255 wier., Sądowa Wisznia – 4024 wier., Stojańce – 3125 wier., Tamanowice – 320 wier., Trzcieniec 3300 wier. i Twierdza – 890 wier.; w powiecie samborskim były to parafie: Biskowice – 2750 wier., Brześciany – 1152 wier., Czukiew – 2503 wier., Czyszki – 945 wier., Dublany – 3400 wier., Felsztyn – 1731 wier., Kalinów – 690 wier., Laszki Murowane – 479 wier., Łanowice – 1546 wier., Nowoszyce – 264 wier., Sambor – 15 193 wier., Sąsiadowice – 2427 wier., Stara Sól – 1101 wier., Stary Sambor – 1382 wier., Strzałkowice – 1984 wier., Stupnica Polska – 974 wier., Wojutycze – 1998 wier. i Wołoszcza – 658 wier.; w północno-wschodniej część powiatu dobromilskiego były to parafie: Chyrów – 3050 wier., Dobromil – 3921 wier., Falkenberg – 205 wier. i Nowe Miasto – 2309 wier.; na ukraińskim dzisiaj skrawku powiatu przemyskiego były to parafie: Miżyniec – 1202 wier. i Niżankowice – 2007 wier.

Po deportacjach sowieckich Polaków na wschód w latach 1940-41 i 1944-45 oraz okupacji niemieckiej w latach 1941-44 (wywózki Polaków na przymusowe roboty do Niemiec), wyjeździe za San, czyli na teren dzisiejszej Polski, wielu tysięcy Polaków z powodu terroru nacjonalistów ukraińskich w 1944 roku i wstąpieniu wielu setek Polaków do ludowego Wojska Polskiego w 1944 roku, a przede wszystkim wypędzeniu stąd przez administrację sowiecką dalszych 30 092 Polaków w latach 1944-47 (głównie w latach 1945-46 – 27 462 Polaków, na terenie ukraińskiej części Ziemie Przemyskiej pozostało cięgle ileś tam tysięcy Polaków: było i jest tu, poza Lwowem, największe skupisko Polaków na terenie dziś ukraińskiej Małopolski Wschodniej. Np. w Mościskach mieszka aż 3200 Polaków (jest to najbardziej polskie miasto na dzisiejszej Ukrainie – 36% jego mieszkańców to Polacy). Stąd tutejszy kościół katolicki był nieprzerwanie czynnym w okresie sowieckim, podobnie jak kościoły w Samborze, Dobromilu i Nowym Mieście. Z pozostałych kościołów większość została zamknięta przez władze sowieckie w latach 1947-48, a kilka kościołów zostało zamkniętych w okresie nowego prześladowania Kościoła za Nikity Chruszczowa: w Biskupicach i Strzałkowicach w 1958 roku i w Łanowicach w 1960 roku.

W okresie pierestrojki w Związku Sowieckim za Michaiła Gorbaczowa, w latach 1988-90 katolicy (Polacy) odzyskali następujące kościoły we wschodniej części – ukraińskiej Ziemi Przemyskiej: Balicach, Biskupicach, Błozewie, Husakowie, Krukienicach, Lipniku, Łanowicach, Miżyńcu, Myślatyczach, Niżankowicach, Pnikucie, Radenicach, Radochońcach, Sądowej Wiszni, Sąsiadowicach, Strzałkowicach, Tamanowicach, Trzeniecu i Wojutyczach. Później odrodziły się kościoły w: Chyrowie, Czukwi, Czyżkach, Dublanach.

Dzisiaj w tym rejonie ukraińskiego obwodu lwowskiego (rejony mościski, samborski i starosamborski) są czynne kościoły i kaplice rzymskokatolickie (polskie) w: Balicach, Biskowicach, Biskupicach, Błozewie, Chyrowie, Czukwi, Czyszkach, Czyżowicach, Dąbrówce, Dobromilu, Dublanach, Husakowie, Jordanówce, Kornałowicach, Krukienicach, Krysowicach, Lipniku, Łanowicach, Maksymowicach, Miżyńcu, Mościskach, Mościskach – Zakościele, Mościskach-Katarzynach, Myślatyczach, Niżankowicach, Nowym Mieście, Pnikucie, Pohorcach, Radenicach, Rałówce (Radłowice), Radochońcach, Rożewie, Rudki, Sądowej Wiszni, Sąsiadowicach, Starej Soli, Starym Samborze, Stojańcach, Strzałkowicach, Strzelczyskach, Susułowie, Szeginiach, Tamanowicach, Trzeniecu, Twierdzy, Wojutyczach i Złotkowicach. Mają one nadal charakter polski, z tym że powoli są ukrainizowane przez władze kościelne na życzenie rządu ukraińskiego i Watykanu.

Tutaj działa aż 8, spośród 22, oddziałów działającego na obszarze obwodu lwowskiego Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej, a to w: Dobromilu, Łanowicach, Mościskach, Pnikucie, Samborze, Sąsiadowicach i Trzcieniecu oraz szereg innych polskich placówek, jak np. zespoły czy chóry, m.in. Kameralny Chór Męski i dziecięcy zespół „Smerfy” w Mościskach czy chór „Lutnia” w Sądowej Wiszni.

Z jedynie pięciu ukraińskich szkół państwowych z polskim językiem nauczania w Małopolsce Wschodniej trzy są we wschodniej części Ziemi Przemyskiej: podstawowa Szkoła Polska nr 2 i Ogólnokształcąca Szkoła Średnia nr 3 z Polskim Językiem Nauczania w Mościskach oraz Podstawowa Szkoła z Polskim Językiem Nauczania w Strzelczyskach. Obowiązkowe zajęcia z języka polskiego + fakultety są prowadzone w szkole w Myślatyczach, Pnikucie i Łanowicach.

Koronowane obrazy Matki Bożej z archidiecezji lwowskiej w dzisiejszej Polsce

W 1939 roku rzymskokatolicka (polska) metropolia Lwowska miała ok. 1,1 mln wiernych, 28 dekanatów, 412 parafii, 754 księży diecezjalnych i 249 zakonnych, 582 zakonników i 2458 sióstr zakonnych. Na terenie archidiecezji lwowskiej znajdowało się 68 obrazów Matki Bożej, które były czczone przez wiernych. Spośród nich, jako cudowne, następujące obrazy z następujących kościołów były koronowane (po 1945 roku znajdują się na terenie Polski w obecnych granicach): Bołszowce – kościół karmelitów, koronowany w 1777 r., obecnie w kościele karmelitów w Gdańsku; Hodowica koło Lwowa – kościół parafialny, koronowany w 1932 r., obecnie w kościele kapucynów we Wrocławiu; Kochawina – kościół parafialny, koronowany w 1912 r., obecnie w kościele jezuitów w Gliwicach; Lwów – kościół dominikanów, koronowany w 1751 r., obecnie w kościele dominikanów w Gdańsku; Lwów – kościół jezuitów, koronowany w 1905 r., obecnie w kościele św. Klemensa we Wrocławiu; Lwów – katedra, koronowany w 1776 r., obecnie w konkatedrze w Lubaczowie; Lwów – kościół karmelitanek bosych, koronowany w 1939 r., obecnie w kaplicy karmelitanek bosych w Kaliszu; Łopytyn w woj. tarnopolskim – kościół parafialny, koronowany w 1986 r., obecnie w kościele parafialny w Wójcicach k. Nysy; Podkamień k. Brodów – klasztor dominikanów, koronowany w 1727 r., obecnie w kościele dominikanów we Wrocławiu; Sokal – klasztor bernardynów, koronowany w 1724 r., obecnie w kościele bernardynów w Krakowie; Stanisławów – kościół polski obrządku ormiańskiego, koronowany w 1937 r., obecnie w kościele św. Piotra i Pawła w Gdańsku; Żółkiew – kościół dominikanów, koronowany w 1929 i ponownie w 1965 r., po 1945 r. w kościele dominikanów przy ul. Dominikańskiej w Warszawie.

Okopy Świętej Trójcy w woj. tarnopolskim

W samym wschodnim cyplu przedwojennego powiatu borszczowskiego w województwie tarnopolskim przy ujściu Zbrucza do Dniestru, a od 1945 roku obwodu tarnopolskiego na Ukrainie, leży wieś Okopy Świętej Trójcy (dawniej Okop Góry Świętej Trójcy). Po zdobyciu Kamieńca Podolskiego przez Turków w 1672 roku, w celu jego odzyskania i obserwacji ruchów nieprzyjaciela i trzymania jego w szachu, w 1692 roku król Jan III Sobieski postanowił zbudować tu twierdzę bastionową. Budowę jej nadzorował hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski, który był jej pomysłodawcą i fundatorem. Zachodnia linia fortyfikacji składała się z dwóch półbastionów oraz usytuowanej między nimi dużej Bramy Lwowskiej dodatkowo wzmocnionej rawelinem, a wschodnia linia fortyfikacji z bastionu i dwóch półbastionów oraz Bramy Kamienieckiej, również zabezpieczonej rawelinem. Komendantem twierdzy został Michał Brandt, a dowódcą załogi pułkownik Jakub Kalinowski, cześnik halicki. Codziennie tropiono podjazdy nieprzyjaciela, prawie zawsze biorąc jeńców. W twierdzy w 1693 roku zbudowano kościół z fundacji Jana III Sobieskiego. Po zawarciu pokoju z Turcją w Karłowicach w 1699 roku twierdza utraciła znaczenie militarne. 4 czerwca 1700 roku król August II upoważnił wojewodę kijowskiego Marcina Kątskiego na zamienienie twierdzy w miasto, któremu nadał magdeburskie przywileje miejskie. Jednak w samej twierdzy utrzymywano załogę, a na wałach ustawione były działa. Podczas konfederacji barskiej, 8 marca 1769 roku twierdzę zajęli konfederaci pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego i bronili się w niej przez atakami wojsk rosyjskich. Ostatnia obrona kosztowała życie aż 200 konfederatów. Część konfederatów zginęła w gruzach spalonego kościoła, broniąc się do końca, a część dostała się do niewoli. Z resztą swoich żołnierzy Pułaski opuścił twierdzę i przeprawił się przez Dniestr. Po I rozbiorze Polski w 1772 roku Okopy Świętej Trójcy znalazły w zaborze austriackim (do 1918) i Austriacy zlikwidowali większość wałów obronnych. Do dziś dnia pozostały dwie brymy: Lwowska i Kamieniecka, na której jest ciągle tablica z polską jej nazwą. Kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy został odbudowany w 1903 roku i był kościołem filialnym rzymskokatolickiej parafii w Dźwiniaczce, w archidiecezji lwowskiej. W 1943 roku kościół w Okopach Świętej Trójcy został spalony przez bandę Ukraińskiej Powstańczej Armii i pozostawał w ruinie do 2012 roku. Odbudowany, został rekonsekrowany 15 czerwca 2014 roku. Około 1928 roku w Okopach Świętej Trójcy zbudowano strażnicę Korpusu Ochrony Pogranicza. W literaturze polskiej, w „Nie-Boskiej komedii” (Paryż 1835) Zygmunta Krasińskiego Okopy Świętej Trójcy zostały określone mianem „ostatniego przyczółka arystokracji”.

Swojczów na Wołyniu i cudowny obraz MB Swojczowskiej

Swojczów to wieś, która przed wojną leżała w gminie Werba na terenie powiatu włodzimierskiego w województwie wołyńskim, a od 1945 roku należy do Ukrainy. Wieś zamieszkiwali w połowie Polacy i Ukraińcy oraz grupa żydów. Była tu 7-klasowa szkoła podstawowa, poczta, łączność telefoniczna, posterunek policji, mleczarnia, dwie restauracje, kilka sklepików, straż pożarna wraz z remizą, boisko sportowe. Aktywnie działały i dynamicznie rozwijały się organizacje polskie, takie jak: harcerstwo, Związek Strzelecki, chór kościelny.

Polacy-katolicy musieli tu mieszkać już od bardzo dawna, gdyż już od 1607 roku był tu kościół (drewniany) pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, który wybudował kasztelan wołyński Jan Łohodowski i jego żona Ewa, właściciele Swojczowa; jednocześnie uposażyli go w pola i łąki. Nowy, murowany kościół ufundował w 1787 roku podczaszy koronny Szczęsny Czacki, właściciel wielkich dóbr w tym rejonie. Kościół był odrestaurowany w 1927 roku przez parafian i jego proboszcza, ks. Witolda Kurowskiego. Parafia swojczowska należała do dekanatu włodzimierskiego w diecezji łuckiej. W latach 60. XIX w. parafia swojczowska miała 1385 wiernych i należały do niej kaplice w Makowiczach, Osinie i Mohilnie, które zostały zamknięte przez władze carskie w ramach represji antypolskich i antykatolickich. Po ukazie carskim z 1905 roku przyznającym Polakom i katolikom większe prawa narodowe i religijne, w 1912 roku zostały wzniesione: kaplica publiczna i rodziny Nazarewiczów na swojczowskim cmentarzu, a w wolnej Polsce, w 1934 roku kaplica przy kościele swojczowskim. Parafia w Swojczowie należała do największych w diecezji łuckiej i w 1938 roku liczyła 4300 wiernych w Swojczowie i aż w 53 małych wioskach. Ostatnim, do 1943 roku proboszczem był ks. Franciszek Jaworski (1888-1958).

W kościele swojczowskim znajdowała się kopia z XVII w. obrazu Matki Bożej Śnieżnej z rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej, w sukience i koronach metalowych, zwanego obrazem Matki Boskiej Swojczowskiej. Od XIX w. obraz odbierał szczególną cześć i był określany jako cudami słynący. O kulcie obrazu świadczyły wota przyczepione do obrazu. Pielgrzymowali tu katolicy z zachodniego Wołynia (powiaty: włodzimierski, lubomelski, horochowski i kowelski).

Sowiecka okupacja polskich Ziem Wschodnich w latach 1939-41 i okupacja niemiecka w latach 1941-44 przyniosły wiele cierpień także tutejszym Polakom. Latem 1943 roku nacjonaliści ukraińscy przystąpili do fizycznego wyniszczenia wszystkich Polaków na Wołyniu. W lipcu i sierpniu 1943 roku bandyci z Ukraińskiej Powstańczej Armii z kurenia świniarzyńskiego z pomocą Ukraińców (a więc sąsiadów Polaków) oraz z pobliskich wsi zamordowali w Swojczowie i okolicy około 1000 Polaków. Wydarzenia te tak ujęła historyk rzezi Polaków na Wołyniu Ewa Siemaszko: „W sierpniu 1943 r. oprócz pojedynczych morderstw doszło do napadu na jedną polską kolonię w Swojczowie, w której wymordowano ponad 80 Polaków. Wkrótce potem, w końcu sierpnia, w niedalekiej ukraińskiej wsi uchwalono, by „skończyć z Polakami”. Zgodnie z tą uchwałą 29 sierpnia 1943 r. w 14 miejscowościach parafii Swojczów wymordowano prawie 1000 Polaków. 30 sierpnia dokonywano wyłapywania Polaków, którzy nie zdążyli uciec, a 31 sierpnia uderzono na siedzibę parafii – Swojczów, ostatnią miejscowość parafii. [...] Rano tego dnia Ukraińcy, po obrabowaniu kościoła, dwukrotnie, bezskutecznie, usiłowali wysadzić w powietrze murowany kościół, gdzie w ołtarzu znajdował się obraz Matki Bożej. Po dwóch nieudanych próbach wysadzenia kościoła w powietrze, ktoś powiedział, że trzeba usunąć święty obraz” (Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945).

Zwyrodnienie wielu Ukraińców na Wołyniu podczas II wojny światowej pokazuje nam zachowanie się ukraińskiego sołtysa z nadania niemieckiego i Ukraińca Głębickiego. Sołtys-zwyrodnialec w przeddzień rzezi Polaków w Swojczowie, dnia 30 sierpnia 1943 roku wyznaczył ośmiu Polaków do rzekomo przymusowej pracy. Eskortowani byli przez uzbrojonych Ukraińców do lasu Kohylno, gdzie poprzednio były łagry sowieckie, następnie zostali zepchnięci do studni do której rzucono odbezpieczony granat. Głębicki przed wojną ożenił się z Polką z domu Werner i mieli dwoje dzieci. Będąc prawosławnym przed ślubem przyjął wiarę rzymskokatolicką. W czasie napadu na Swojczów w sierpniu 1943 roku broniąc swego życia przystał na to, żeby jego żonę i dzieci zamordowali koledzy z bandy, a sam poszedł zamordować swoich teściów. - Jednak w Swojczowie byli także sprawiedliwi Ukraińcy. Ukraiński sąsiad Stanisława Brzezickiego uprzedził go, jego żonę Salomeę oraz ich dzieci: Wiktorię, Zofię i Stanisława o planowanej masakrze Polaków. Brzeziccy wraz z grupą innych Polaków, których zdążył powiadomić o planowanej rzezi, uciekli lasami do Włodzimierza Wołyńskiego. Po wojnie zamieszkali w okolicach Zamościa, a Wiktoria w Szczecinie.

Ukraińcy zniszczyli także polskie kaplice na cmentarzu swojczowskim. Polacy ze Swojczowa i z pobliskich wiosek uratowani z rzezi znaleźli schronienie we Włodzimierzu Wołyńskim. W miejscu wysadzonego w powietrze kościoła obecnie stoi od 1995 roku krzyż z kopią obrazu MB Swojczowskiej, który ufundowali i postawili tu byli parafianie swojczowscy mieszkający w Polsce oraz członkowie Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu. Po oderwaniu od Polski Ziem Wschodnich, w tym także Wołynia, przez Stalina w 1945 roku, Polacy ocaleni z rzezi zostali wypędzeni do stalinowskiej Polski. Wielu swojczan osiedliło się na Zamojszczyźnie.

Jeśli chodzi o cudowny obraz MB Swojczowskiej, to bandyci ukraińscy, rzekomo chrześcijanie – prawosławni, zanieśli go do miejscowej cerkwi. W maju 1944 roku ks. Stanisław Kobyłecki z Włodzimierza Wołyńskiego wraz z ostatnim proboszczem swojczowskim, ks. Franciszkiem Jaworskim oraz z pomocą żołnierzy niemieckich (zapewne katolików) pojechał do Swojczowa, zabrał obraz z cerkwi i przewiózł do kościoła farnego we Włodzimierzu Wołyńskim, a stamtąd w sierpniu 1944 roku został on przewieziony do Świdra koło Warszawy i oddany pod opiekę sióstr terezjanek, wywodzących się z Wołynia. Rok później (1945) obraz znalazł stałe schronienie w kościele pw. św. Wincentego a’Paulo w Otwocku. Od 1986 roku, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (8 września), zaczęto rokrocznie obchodzić tu odpust Matki Boskiej Swojczowskiej, którą od 1993 roku, z polecenia władz kościelnych dążących do wymazania z pamięci ludzkiej jego kresowego pochodzenia, nazywa się także MB Otwocką. 27 września 1994 roku na prośbę Rady Miasta i Prezydenta Otwocka, biskup warszawsko-praski Kazimierz Romaniuk wraz ze swymi biskupami pomocniczymi, dokonał uroczystego aktu zawierzenia miasta Otwocka opiece Matki Bożej Swojczowskiej/Otwockiej. W dniu święta niepodległości 11 listopada 1995 roku w kościele otwockim odsłonięto i poświęcono obelisk z napisem: „Nasza Pani Matka Boska Swojczowska z Wołynia obecna w tej świątyni, jako Patronka Otwocka sprawia, że tu zbierają się nasze serca – Wołyniacy 1995”.

8 września 1998 roku miała miejsce koronacja obrazu Matko Boskiej Swojczowskiej. Nowe korony ufundowała lokalna społeczność miasta. Koronacji obrazu, za zgodą i przy udziale biskupa warszawsko-praskiego Kazimierza Romaniuka, dokonał rzymskokatolicki arcybiskupa Lwowa, Marian Jaworski.

79 Pułk Piechoty im. Hetmana Lwa Sapiechy ze Słonimia

W mieście Słonim w województwie nowogródzkim w okresie międzywojennym stacjonował 79 pułk piechoty Strzelców Słonimskich imienia Hetmana Lwa Sapiehy (79 pp). Początki pułku sięgają października 1918 roku: powstał jako oddział piechoty polskiej formacji wojskowej zwanej Samoobroną Litwy i Białorusi, której celem było militarne zagwarantowanie powrotu tych ziem do odrodzonego właśnie państwa polskiego. Toteż już w grudniu 1918 została ona włączona formalnie w skład odrodzonego Wojska Polskiego jako Białostocki Pułk Strzelców; oddział należał do Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Pierwszym dowódcą pułku został ppłk piech. Stefan Pasławski (16 XII 1918 - 23 VI 1920). Po reorganizacji w październiku 1919 roku pułk wszedł w skład IV Brygady 2 Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Pułk brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919 i 1920 i 16 jego żołnierzy zostało wówczas za bohaterstwo odznaczonych srebrnym krzyżem Orderu „Virtuti Militari” V klasy (wśród nich późniejszy generał Nikodem Sulik). Święto pułkowe obchodzono 26 lipca 1920 dla upamiętnienia walk z bolszewikami nad Uszą na ziemiach białoruskich.

Dokładnie rok po zwycięskiej wojnie z bolszewikami, 12 października 1921 roku pułk przemianowany został na 79 Pułk Piechoty Strzelców Słonimskich imienia Hetmana Lwa Sapiehy i podporządkowany dowódcy 20 Dywizji Piechoty, której dowództwo stacjonowało w Słonimie, jak również 79 i 80 pułki piechoty tej dywizji. Pułk corocznie otrzymywał ok. 1000 rekrutów, a jego obsadę stanowiło 68 oficerów i 2200 podoficerów i żołnierzy. Kolejnymi dowódcami pułku byli: ppłk Izydor Modelski (23 VI - 25 VII 1920), ppłk Izydor Szulc (26 VII 1920 - 19 IX 1921), ppłk Marian Turkowski (19 IX 1921 - 9 VII 1933), płk dypl. Tadeusz Trapszo (9 VII 1933 - 1 III 1937), płk dypl. Józef Englicht (1 III 1937 - 23 III 1939) i płk dypl. Konstanty Zaborowski (23 III - IX 1939), który dowodził nim podczas wojny polsko-niemieckiej we wrześniu 1939 roku. Sztandar pułkowy ufundowało społeczeństwo ziemi słonimskiej, a jego wręczenie odbyło się w Słonimie 15 lipca 1923 roku; sztandar wręczył pułkowi gen. Stanisław Szeptycki.

Podczas kampanii wrześniowej 1939 roku pułk walczył w składzie 20 DP (Armii Modlin). W pierwszych dniach wojny koło Mławy walczył z jednostkami 3 Armii Niemieckiej. W bitwie tej 79. pułk piechoty odegrał bardzo znaczącą rolę. Był oddziałem wydzielonym, który przejściowo powstrzymał główne natarcie niemieckiego KA „Wodrig” na pozycję mławską. Następnie pułk walczył w obronie Warszawy, w rejonie Żerania. Podczas kapitulacji sztandar pułkowy został tam zakopany w skrzyni i dopiero w marcu 1990 roku, przypadkowo odkopany w czasie wykonywania prac ziemnych. Sztandar ten, jako cenna pamiątka militarna i kresowa, znajduje się obecnie w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Jego replikę wykonali w 1980 roku członkowie koła pułkowego 79 Pułku Piechoty w Londynie. Replika ta dnia 13 lipca 2014 roku została przekazana do Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej w Mławie. Replika sztandaru 79. pułku piechoty posiada podobnie jak oryginał m.in. haftowane herby Słonimia i Ziemi Nowogródzkiej oraz wizerunki św. Michała i wileńskiej Matki Boskiej Ostrobramskiej. Kopia różni się od oryginalnego sztandaru dodanymi haftowanymi nazwami miejscowości, gdzie pułk toczył walki: Mława, Warszawa, Kock oraz napisem: AK 1939-1945.

Najpiękniejszy pomnik na wileńskiej Rossie

Prześliczny cmentarz na Rossie w arcypolskim Wilnie, skradzionym nam przez Stalina i okupowanym dziś przez Litwinów, założony w 1769 roku, jest jedną z czterech polskich nekropolii narodowych. Są tu groby wielu wybitnych Polaków, ludzi poprzez Wilno zasłużonych dla narodu polskiego. Litewskich grobów przed 1939 rokiem prawie tu nie było, bo i Litwinów w mieście była zaledwie garstka. Najpiękniejszą rzeźbą na tym cmentarzu jest Anioł śmierci na grobie Izy Salmonowiczówny (1877-1901), dzieło rzeźbiarza Leopolda Wasilkowskiego. Odlewu rzeźby w metalu dokonano w 1903 roku w Warszawie w zakładzie braci Łopieńskich. Natomiast najbliższe sercu każdego Polska na tym cmentarzu jest mauzoleum „Matka i Serce Syna” (1936) – grób matki marszałka Józefa Piłsudskiego Marii z Billewiczów Piłsudskiej (1842-1884) i miejsce pochówku urny z sercem Józefa Piłsudskiego (1867-1935). Nagrobek ten wieńczy płyta z wykutym dziś słynnym na niej napisem: „Matka i serce syna”, wykonana również w Warszawie – w Zakładzie Kamieniarskim Sypniewskich przy ulicy Powązkowskiej (zakład ten mieści się w tym miejscu do dnia dzisiejszego).

Polskie wątki w dziejach Ławry Peczerskiej w Kijowie

Ławra Peczerska to wielki i słynny prawosławny klasztor w Kijowie – to matka ruskich monastyrów. Dzisiaj siedziba głowy Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego związanego z Patriarchatem Moskiewskim. Pierwszy monaster powstał tu w 1051 roku w pieczarach (jaskiniach) na stokach Dniepru – stąd jego nazwa. Dzisiaj to zespół złożony z 14 cerkwi, klasztorów i innych budynków, m.in. siedziba metropolity, Kijowskiej Akademii Duchownej i seminarium oraz państwowego muzeum. Aktualny kształt Ławra Peczerska zawdzięcza XVII i XVIII wiecznym budowniczym, którzy rozbudowali świątynie i klasztor. Na terenie Dolnej Ławry znajduje się jedna z największych atrakcji: wejścia do pieczar. Nie jest to ukraińska Częstochowa, ale najważniejsza świątynia prawosławna na Ukrainie, od ponad 300 lat w rękach Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Od 1990 roku Ławra Peczerska jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Tutaj na początku XII w. powstała Powieść minionych lat - staroruski latopis, będący pierwszą kroniką ruską, opisującą dzieje Rusi Kijowskiej od założyciela jej przez Wikinga (Warega) Ruryka do 1113 roku, napisana przez mnicha Nestora. Jest to podstawowe źródło do poznania wczesnych dziejów Rusi Kijowskiej jak również stosunków polsko-ruskich w tym okresie. Źródło, które pokazuje, że Ruś Kijowska rozpoczęła historię stosunków polsko ruskich/ukraińskich agresją na Polskę w 981 roku, odrywając od Polski etnicznie polskie (lechickie) ziemie – Grody Czerwieńskie (zach. Wołyń, Chełmszczyzna, Ziemia Lwowska, Ziemia Przemyska).

W latach 1386-1654 Kijów, a wraz z nim Ławra Peczerska, znajdował się w granicach Polski (do 1569 w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego będącego w unii z Polską i następnie bezpośrednio do Polski). Po religijnej unii brzeskiej w 1596 roku Ławra Peczerska przeszła w ręce unitów. Jednak już w 1603 Sejm Rzeczypospolitej oddał ją prawosławnym. Rozpoczął się wówczas wyjątkowo polski okres dziejów Ławry Peczerskiej.

W 1631/1632 prawosławny metropolita kijowski Piotr Mohyła, wychowanek polskiego kolegium jezuickiego, przy Ławrze Peczerskiej zorganizował Kolegium Kijowskie według wzorów kolegiów jezuickich w Polsce – pierwszą wyższą uczelnię ruską-ukraińską na ziemiach polskich, którą uznał oficjalnie król polski Władysław IV. Aż do XVIII w. język polski był tam uprzywilejowanym językiem. Z Kolegium Kijowskiego – Mohylańskiego wyszło szereg pisarzy i poetów rusko-polskich, m.in.: Melecjusz Smotrycki, Łazarz Baranowicz, Janusz Galatowski, Stefan Jaworski, Teofan Prokopowicz, Zachariasz Kopysteński, Sylwester Kossów, Józef Krokowski, Baarlam Jasiński, Tymoteusz Kozaczyński, Piotr Mohyła, Leoncjusz Karpowicz i Dymitr z Rostowa. W drukarni peczerskiej, założonej ok. 1616 roku, drukowano książki polskie. Np. w 1643 roku mnisi Ławry Peczerskiej ogłosili po polsku apologetyczne „Listy św. Ojca Partheniusza”, a w 1645 roku metropolita Piotr Mohyła wydał po polsku katechizm „Zebranie krótkiej nauki” i w tymże roku przetłumaczył go „dialektem ruskim”. Łazarz Baranowicz (zm. 1694), rektor Kolegium Kijowsko-Mohylańskiego, ogłosił w Kijowie w 1670 roku „Żywoty świętych” po polsku. Można przez to śmiało powiedzieć, że pierwszą drukarnią polską w Kijowie była ruska drukarnia prawosławnej Ławry Peczerskiej. W 1646 roku odbyła się w Kijowie głośna dysputa w języku polskim na temat pochodzenia Ducha Świętego pomiędzy polskim jezuitą Mikołajem Ciechowskim a rektorem Kolegium Kijowsko-Mohylańskiego Innocentym Gizelem. Zawarta 16 września 1658 roku w Hadziaczu na Ukrainie tuw. Unia Hadziacka między Rzeczpospolitą Obojga Narodów (Polskę, bo tym de facto był ten twór państwowy) a Kozackim Wojskiem Zaporskim na czele którego stał hetman ziem ukrainnych Iwyn Wychowski, przewidywała przekształcenie Kolegium Kijowsko-Mohylańskiego w Akademię Mohylańską, która miała być wyższą uczelnia o statusie akademii tworzonego Księstwa Ruskiego w ramach Rzeczypospolitej, co zrównać ją miało z Akademią Krakowską. Językami wykładowymi Akademii miały być: łacina, polski i ruski. Po ostatecznym odpadnięciu Kijowa od Polski w 1686 roku akademia została zrusyfikowana. Istniała do 1817 roku, a zamknięta została decyzją rosyjskiego Świętego Synodu.

Pierwsze widoki Ławry Peczerskiej były dziełem holenderskiego malarza i rysownika Abrahama van Westerfeldta, który w latach 1650-53 przebywał w Polsce i był nadwornym malarzem hetmana Janusza Radziwiłła. Towarzyszył jemu w odbiciu z rąk Bohdana Chmielnickiego Kijowa przez wojska polskie w 1651 roku i właśnie wówczas pozostawił nam cykl rysunków z Kijowa, w tym Ławry Peczerskiej. Także pierwszy obszerny opis Ławry Peczerskiej to dzieło Polaka, Jana Herbiniusa (zm. 1679), duchownego ewangelickiego, uczonego, pedagoga i filantropa, pod koniec życia proboszcza w Grudziądzu, gdzie zasłynął z działalności dobroczynnej. Dzieło to nosi tytuł Regiosae Kijovienses cryptae, sive Kijovia subterranea i zostało wydane w Jenie (Niemcy) w 1675 roku.

Cerkiew Nadbramną Świętej Trójcy lub Troicką, jedną z głównych cerkwi Ławry, przy głównej bramie kompleksu, wybudowaną w latach 1106-1108, przebudował w stylu baroku swoim sumptem hetman Iwan Mazepa pod koniec XVII w. Zanim został on hetmanem Ukrainy Lewobrzeżnej czyli rosyjskiej (1687-1709) kształcił się m.in. w kolegium jezuickim w Warszawie, a za rekomendacją ojca Adama-Stefana Mazepy, który był polskim podczaszym czernihowskim, został pokojowym króla Jana Kazimierza, który wysłał go celem kształcenia w podróż do Europy Zachodniej. Powróciwszy do Polski, w latach 1659-63 był związany z polską służbą dyplomatyczną.

W Ławrze Peczerskiej jest pochowany (jest ładny nagrobek) Konstanty Ostrogski (ok. 1460-1530), hetman wielkolitewski 1497-1530, kasztelan wileński od 1511 i wojewoda trocki od 1522 roku. W 1512 roku wraz z hetmanem wielkim koronnym (polskim), Mikołajem Kamienieckim, pokonał Tatarów w dużej bitwie pod Wiśniowcem na Wołyniu. Po wybuchu wojny polsko-moskiewskiej w tym samym roku Konstanty Ostrogski dowodził w niej połączonymi siłami polsko-litewskimi w sile 35 tys. żołnierzy. Jego podkomendnymi a zarazem dowódcami wojsk koronnych (polskich) byli Janusz Świerczowski i Witold Sampoliński. W kampanii tej uczestniczył także przyszły polski (koronny) hetman wielki Jan Tarnowski. Kulminacją kampanii była słynna bitwa pod Orszą, stoczona 8 września 1514 roku pod Orszą (dziś na Białorusi), pomiędzy wojskami wielkolitewsko-polskimi (ok. 25 tys. ludzi) pod dowództwem hetmana Ostrogskiego, a wojskami moskiewskimi (ok. 35-40 tys. ludzi) pod wodzą Iwana Czeladnina, która zakończyła się totalną klęską Rosjan.

Teren Górnej Ławry znajduje się pod zarządem państwowym, a budynki służą jako muzea i sale wystawowe. M.in mieści się tu Muzeum Skarbów Historii Ukrainy (Dom Kownira). Nie brak tu poloników. W zbiorze instrumentów sakralnych są wyroby polskich złotników. Ozdobą Ławrowskiego skarbca jest dział medalierski. Są tu m.in. polskie medale roboty Padovano; z okresu przedrozbiorowego są medaliony z królem Stanisławem Leszczyńskim, Sasami czy z ery stanisławowskiej, m.in. wspaniałe medale roboty Regulskiego: Podobizny polskie kończą się na Kościuszce – większość medali, jak wskazują daty, powstało po upadku powstania kościuszkowskiego. Medaliony te pochodzą z rozgrabionych dworów polskich na Ukrainie podczas rewolucji bolszewickiej.

Więcej o Ławrze Peczerskiej i polskiej historii Kijowa przeczyta Czytelnik w wydawanej właśnie przez Oficynę Wydawniczą Kucharski w Toruniu książce Mariana Kałuskiego „Polskie dzieje Kijowa”, która ukaże się w październiku.

Marian Kałuski

(Nr 119)

Wersja do druku

Lubomir - 25.09.15 22:19
Przecież ci hunwejbini z Czerskiej, w linii prostej wywodzą się ze środowiska Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Dla ich protoplastów Lwów, Łuck, Tarnopol i Stanislawów, były miastami 'okupowanymi przez Polskę'. Gdyby nawet Zachodnia Ukraina chciała obecnie zunifikować się z RP, oni bojkotowaliby ten polityczno-społeczny proces. To typowi antypolacy i sabotażyści.

Babcia Konstancja - 22.09.15 14:21
Pańskie spostrzeżenia panie Marianie maja swoje uzasadnienie.
Oto krótki tekst Mirosława Kokoszkiewicza z "Warszawskiej Gazety"

"Cham zasiadł w loży. Co mówią, a czego nie mówią nam bolszewicy z Czerskiej.
Chodzi nam o emitowany na antenie TVN24 program „Loża prasowa”, w którym dziennikarz „Gazety Wyborczej”, Paweł Wroński dostarczył widzom przykładu niebywałego chamstwa.

Zarzucił on publicyście tygodnika „wSieci”, Piotrowi Skwiecińskiemu, że ten gotów jest „z miłosierdziem chrześcijańskim” strzelać do muzułmańskich uchodźców albo ich topić. Skwieciński miał tylko dwa wyjścia – albo strzelić chama w pysk, albo opuścić studio. Wybrał to drugie rozwiązanie.

Wroński i jego towarzysze bolszewicy z Czerskiej epatują wokół cierpieniem muzułmańskich uchodźców i dziwią się narastającej niechęci europejskich społeczeństw wobec tego zorganizowanego najazdu współczesnych Hunów na stary kontynent. Oczywiście jak to u bolszewików bywa mamy do czynienia z wyjątkową obłudą.

Wroński i jego towarzysze ani słowem nie zająkną się o tym, że niemal każdego dnia wśród radosnego aplauzu tłumów ci muzułmanie podrzynają publicznie gardła chrześcijańskim kobietom, obcinają głowy ich dzieciom i wśród dzikich wiwatów ćwiartują ich mężów i ojców. Takie obrazy każdy może bez trudu znaleźć w Internecie. O tym jednak nie napisze Wyborcza ani Gebert w „New York Times”. O tym nie zająknie się Agnieszka Holland, Adam Michnik czy bolszewik Martin Schulz, przewodniczący PE. Ta chęć przychylenia nieba muzułmanom coraz bardziej wygląda tak, jak gdyby lewactwo i środowiska żydowskie chciały dla nich nagrody za mordy na chrześcijanach, czyli ich wspólnym i znienawidzonym wrogu.

Tak to właśnie wygląda towarzyszu Wroński. Piotr Skwieciński przed wyjściem ze studia właśnie to powinien towarzyszowi powiedzieć patrząc mu prosto w te bezczelne oczy".

Nic dodać nic ująć. Neobolszewia w pełnej krasie i w ciągłym ataku, oczywiście w TVN.
Z drugiej jednak strony pytanie, po co Skwieciński odwiedza te żydłacze, jadowite i nienawistne, antypolskie media cuchnące ściekiem?

Z kim przystajesz takim się stajesz, mówi mądre polskie przysłowie.

Babcia Konstancja

Lubomir - 16.09.15 10:44
Słabiutka aktywnosć polskiej dyplomacji, niekiedy działającej wręcz na szkodę Polski, Polaków i polskości. Przecież w Polsce już dawno powinna zostać zawiązana Konfederacja Międzymorza, zrzeszająca państwa i miasta typu: Lwów, Żółkiew czy Wilno. Byłaby to organizacja na wzór związku miast handlowych, na wzór Ligi Hanzeatyckiej. European Free Trade Association, zrzeszająca Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię, też może być przykładem do naśladowania przez Polaków.

PERTH - 15.09.15 10:52
Ukraina; Utrata 9 mln 315 tys. (17,8 proc.) ludności w latach 1993-2015, z tego 2 mln 487 tys. tylko w roku 2014, co najmniej 600 tys. uchodźców, 1 230 tys. emigrantów wewnętrznych, średnioroczna migracja zarobkowa na poziomie 4,5-7 mln osób, to niektóre charakterystyki ilustrujące procesy demograficzne w Ukrainie.
W lutym 2015 r. Państwowa Służba Statystyczna Ukrainy podała dane o liczbie ludności wg stanu na 01 stycznia 2015 roku. Wyniosła ona 42 928,9 tys. osób, z zaznaczeniem, że nie obejmują one okupowanego terytorium Autonomicznej Republiki Krymu i miasta Sewastopol. Zastrzega się także, że statystyki mają charakter wstępny, a w odniesieniu do obwodów: donieckiego i łuhańskiego, „mogą zostać skorygowane”.
Polska; Ludnosc Polski w 2014 roku liczyla 38 milionow 484 tysiace (GUS)

Marian Kałuski - 14.09.15 4:16
Nie czytam "Gazety Wyborczej". Dlatego nie wiedziałem, że Paweł Wroński, który jest "bohaterem" mojego powyższego tekstu o polskim Lwowie to zastępca redaktora naczelnego polskojęzycznej żydowskiej i antypolskiej "Gazety Wyborczej". Dowiedziałem się o tym wczoraj z Telewizji Republika.
Rzeczywiście, tylko "ludzie" z "Gazety Wyborczej" mogli zareklamować dla Polaków knajpę UPA we Lwowie!
Marian Kałuski, Australia

Jan Orawicz - 13.09.15 22:08
Tak - w naszych sercach Lwów jest nadal polskim miastem.
To samo czują Polacy tam żyjący. Ukraińcy nam tego miasta
dobrowolnie nie zwrócą. Ukraina liczy sobie przeszło 47 milionów
obywateli.A nasza Polska w liczbie ludności się kurczy. Nie podaję
faktycznej liczby nas Polaków ponieważ nie mam w tej chwili
danych statystycznych.Ale wydaje mi się,że Ukraina przewyższa
Polskę - pewnie czterema milionami swoich obywateli.A banderowcy
jeszcze nam grożą zabraniem Podkarpacia z Krakowem. Niemcy też
marzą sobie o wydarciu nam naszych rdzennych zachodnich rubieży.
Czesi pilnują naszego Zaolzia niczym swego oka w głowie. Litwa też
polskie terytorium z Wilnem na czele przywłaszczyła sobie i jeszcze
jest okropnie wrogo nastawiona do Polski. Zapomniała,ze dzieki
polskiej Solidarności odzyskała wolność. To samo ma się z Ukrainą,
i Białorusią. Tak nam dziękują ci nasi sąsiedzi za to,ze są wolni od
łapy wschodniego kolosa.Litwa walczy z językiem polskim i z tym
wszystkim,co polskie. I jak tu współżyć z takimi sąsiadami?! To
przechodzi ludzkie pojęcie!!!!! Serdecznie pozdrawiam

Wszystkich komentarzy: (6)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

26 Kwietnia 1937 roku
Urodził się Jan Pietrzak, polski kompozytor, satyryk (Kabaret pod Egidą) felietonista, autor wielu książek. Twórca Towarzystwa Patriotycznego


26 Kwietnia 1943 roku
Ucieczka rotmistrza Witolda Pileckiego ps. „Witold”, „Druh”, z KL Auschwitz


Zobacz więcej