Niedziela 6 Października 2024r. - 279 dz. roku,  Imieniny: Artura, Fryderyki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 31.08.10 - 11:42     Czytano: [5436]

Nie świętuję

W pięć miesięcy po tragedii smoleńskiej, w Polsce, nadal nie ma jasności co wydarzyło się nad katyńską ziemią. Nad ziemią, a nie na ziemi! I nie ma już co szukać winnego – sprawa jest jasna. Wszystkie ośrodki władzy, w tym, oczywiście, ta czwarta, czyli pierwsza (media, a w szczególności, telewizja) orzekły już dawno – pod Smoleńskiem wydarzyła się katastrofa.
Mimo, że te życzliwe nam, służby rosyjskie nie zakończyły jeszcze dochodzenia – choć twierdzą, że nie mają juz nic do dodania i oddania – i wzywają, na przesłuchania, rodziny ofiar, Polakom już wszystko wiadomo. Nasz, niezwykle dociekliwy minister spraw wewnętrznych, stojący na czele komisji śledczej, - która, nie wiadomo co i kogo ma śledzić bo, przecież, już wszystko wyśledzili nasi bracia Rosjanie, (którym J. Kaczyński, w kampanii wyborczej, bardzo dziękował za ich postawę) i to, co wyśledzili, już nam przekazali, - zapewnia, że całą prawdę poznamy dopiero, gdy nasi specjaliści odczytają, z zapisów czarnych skrzynek, to, czego nie mogli odczytać specjaliści rosyjscy. Tylko, że czarne skrzynki (czyli czerwone) ciągle, wraz z innymi, niesłychanie ważnymi dowodami, (jak np. to, co pozostało z samego samolotu), znajdują się w rękach naszych „przyjaciół”, do których mamy pełne zaufanie, oczywiście. Gwarancją jest, niesłychanie zasmucona twarz cara Putina i Tuska, niestety, premiera polskiego rządu, w medialnym uścisku prawdy.
Wszyscy już wiedzą, - w Rosji, Polsce i świecie - że możliwe są tylko dwa warianty wydarzeń i jedno założenie: błąd popełnił pilot (bo ktoś, czytaj prezydent RP, wywierał, na niego presję), bądź też nastąpiła awaria samolotu no i oczywiście, nie był to żaden zamach terrorystyczny. Rzecz prosta, nie bierze się, pod uwagę faktu, iż np. pilot był samobójcą, lub też zamachowcem – kamikadze.
Za tę wyraźną niechęć do wyjaśnienia tajemnicy tej tragedii, oczywistą odpowiedzialność ponoszą władze naszego kraju, wybierane według demokratycznych wymagań i w większości wywodzące się z „Solidarności”.
Tam, w błocie smoleńskim, poniżona została Polska – niemiłosiernie pokaleczona, rozdrapana, rozkradziona i pośpiesznie zapakowana w worek do śmieci.
Polacy, co z naszą polską godnością narodową?

Niestety, w większości z nas utrwaliło się powiedzenie, że polityka jest brudna, że ją nic nie może zmienić, czyli zmienić się już nic nie uda, więc mam to wszystko w nosie. Niech się dzieje, co chce.
Każdy człowiek – i ten, który uprawia politykę i ten, który twierdzi, że ona w ogóle go nie interesuje, a nawet, manifestacyjnie się od niej odcina – ma swoje poglądy na politykę i jej uprawiaczy. Jest to podobnie, jak ze światopoglądem. W każdym, z nas, jest on ukształtowany i nawet, nie zdając sobie, z tego, sprawy, postępujemy, w życiu, zgodnie z jego nakazami. Jest kształtowany w nas, a może był, w rodzinie, Kościele, a później, już w dorosłym życiu, weryfikowany jest w pracy i środowisku, w którym funkcjonujemy.
Dzisiaj, zdaniem zdecydowanej, otumanionej większości, wolność, wywalczona(?) po „okrągłym stole”, rozumiana jest jako odejście od krępujących zasad etycznych i moralnych, wyniesionych z dzieciństwa, wpajanych przez Kościół. Zasady te krępują naszą wolność, wręcz ją ograniczają, więc trzeba je zniszczyć. Liberalna władza już wprowadziła nieład w nasze sumienia i poglądy, a poprawność polityczna, przy pomocy usłużnych mediów,(oczywiście apolitycznych), jako cel w życiu, wskazała hedonizm, a jako obowiązują powszechnie nową religię – demokrację, której, wręcz, fanatycznym wyznawcą jest, między innymi, tzw. prawicowiec, J. Kaczyński i był, jego brat, Lech. To ci właśnie, starsi i mądrzejsi, obracają kłamstwa w prawdę, zło w miejsce dobra – byleby tylko nie ucierpiała demokracja. Jest ważniejsza niż człowiek – jego cierpienia ich nie interesują. Oni wszyscy są, jak najcięższa choroba, ta najbardziej podstępna, bo, w pierwszej fazie bezbolesna, a w konsekwencji, nieleczona, jest śmiertelna – jak rak. A może nawet jeszcze gorsza, bo wyniszczająca nie tylko ciało, ale, przede wszystkim dusze.
Warto więc przywołać na pamięć ojca świętego Leona XIII, który powiedział, iż „demokracja i socjalizm są złem największym”. Dla niektórych może, a w szczególności, dla wszystkich poprawnych politycznie, postępowców, papież nie jest autorytetem – więc przypominam słowa Karola Marksa: „Aby w danym kraju zapanował socjalizm, wystarczy wprowadzić, w nim, demokrację”. O cóż więc chodzi tym wszystkim demokratom, którzy poświęcają człowieka dla utopijnej idei, wydawałoby się, już skompromitowanej? Oczywiście. Tylko i wyłącznie o umocnienie socjalizmu, bo demokracja i socjalizm są ze sobą, nierozerwalnie związane!

Właśnie mija, już 30-ta, rocznica powstania „Solidarności” – tej, której matkowała św. pamięci Anna Walentynowicz. Tej prawdziwej, zrodzonej z buntu Polaków i zniszczonej przez takie kreatury, jak Wałęsa i inni. Tej, która uniosła ducha Narodu, odrodziła Jego godność i przekonanie we własną siłę i nadzieję na lepsze jutro. Żyła krótko – do 13 grudnia 1981 r., a potem, w zapaści, do czerwca 1989r. Ten czas był potrzebny na zmanipulowanie Polaków, na stworzenie zupełnie innej, nowej „Solidarności”, która dzisiaj, tak hucznie obchodzi swe urodziny, tej magdalenkowej, tej postępowej, - aby przekonać nas o nowym jutrze, do którego kluczem była tzw. transformacja ustrojowa. Słowo odmieniane we wszystkich przypadkach, nieustannie powtarzane, (choć zupełnie nierozumiane),stało się gwarancją dobra Polski. Tylko potrzebne było jedno – wygranie wyborów.
Wyjaśnijmy.
Transformacja, to „wywoływanie przekształceń ilościowych i jakościowych, lub obu łącznie, w zakresie funkcji lub elementów systemu, pojawiających się na jego wejściu (…), które są pożądane przez otoczenie tego systemu. Procesy transformacji warunkują rozwój systemu i jego doskonalenie (…) oraz większą jego adaptacyjność i elastyczność działania w otoczeniu”. Tak mówi encyklopedia.
Czyli, mówiąc normalnym językiem, mieliśmy taką oto sytuację: dotychczas, na co dzień żyliśmy w „systemie” komunistycznym, a teraz, „na wejściu,”(czyli w 1989r.) dokonujemy transformacji, tzn., jakościowo go przekształcamy. Jak go przekształcamy? –w drodze procesów warunkujących jego rozwój i doskonalenie. Tak to wynika z definicji. Ale przecież, cały czas mówimy o tym samym systemie – systemie komunistycznym. Tylko go doskonalimy, czyli dalej rozwijamy.
Mówiąc wprost: komuna dogadała się z transformatorami – chcecie władzy, proszę bardzo, ale gospodarkę i finanse zostawiacie nam – oto treść umowy, która została, przy okrągłym stole, sformalizowana. A Naród się cieszył, że wreszcie ma władzę we własnym państwie i że komuna przegrała, bo z dnia, na dzień przestała istnieć. Już nie ma komunistów. Są tylko socjaliści, a to przecież, co innego. Nawet sam prawicowy kandydat na prezydenta, J. Kaczyński, stwierdził, że nie ma już postkomunistów!
Interes był załatwiony, pod warunkiem, że, w tzw. demokratycznych wyborach, Polacy zagłosują tak, jak im każą. Było pewne, że tak się stanie, bo w demokracji panuje prymitywny populizm, demagogia i schlebianie masom. Wygrywa ten, kto więcej obieca.
I tak to jest do dzisiaj.

Ta rewolucja (czyli transformacja) i Służba Bezpieczeństwa wyniosła do władzy takiego chama i nieuka, cwaniaczka, lumpa i złodzieja (ukradł miliony wzięte od Francuzów dla związku), który, jak twierdzi do dzisiaj, ten komunizm obalił „sam, z żoną i dziećmi”. Demokracja zwyciężyła. Ubóstwiany Wałęsa, (nawet przez inteligencję) został prezydentem Polski tylko po to, by zniszczyć swoja agenturalną przeszłość – dowody swojej zdrady. I to jest dopiero mega przekręt i przykład zatrucia umysłów Polaków. Od tej pory przynosił Polsce wstyd i kolekcjonował tytuły naukowe niezliczonych, poprawnych politycznie, uczelni świata. Nie ma się czemu dziwić, że w tym pustym łbie zrodziło się przekonanie o swej wielkości i nieomylności. Powiedział sobie: nie chcem, ale muszem. Lud tak chciał- nie miał wyjścia.

Tak się zaczął upadek Polski i triumf polskiej demokracji. Tej, którą ofiarnie, nieustannie, bronili Bliźniacy i wszelkiej maści, lewica. I twa. Mit wolności, którą przyniosła demokracja, nieustannie trwa.
Rozbita prawica, którą skompromitował Buzek i doszczętnie zniszczyli Kaczyńscy, nadal pielęgnuje mit nowej, bohaterskiej „Solidarności” – jeszcze dzisiaj, w każdych rozmowach o łączeniu się niezliczonych ilości organizacji prawicowych w Polsce, funkcjonuje mit kombatancki: tylko ci, którzy, razem z Wałęsą, spali na styropianie, lub byli namaszczeni jego brudnym paluchem, mogą kierować prawicowym ruchem. Innej prawicy być nie może.

Nie potrafię się cieszyć z tej rocznicy, bo każą mi radować się z ekipy, która niszczy moją Ojczyznę, a ze zdradliwego pajaca, zrobiła „Mędrca”. Nie potrafię, bo świętują wrogowie Polski.

Trzeba, koniecznie, otwarcie nazwać tych wszystkich niszczycieli naszego ducha, którzy zabijają, w nas, wyższe wartości, w imię dążenia do posiadania dóbr materialnych, kosztem utraty własnej, ludzkiej osobowości i narodowej tożsamości.
Trzeba koniecznie podjąć walkę z tymi, którzy świadomie zarażają nas chorobą nieprawdy i z tymi, którym oni służą.
Trzeba koniecznie wyjaśnić, nazwać po imieniu, tragedię smoleńską.

Trzeba, wreszcie, rzetelnie ocenić stan państwa, do władzy desygnować patriotów, dla których tylko Polska jest najważniejsza i pamiętać słowa Mahatmy Gandhiego:
„Najefektywniej wspomagamy nikczemny system, podporządkowując się jego rozkazom i dekretom. Taki system, w żadnym razie nie zasługuje na takie posłuszeństwo, które oznacza współudział w nim. Uczciwy człowiek powinien przeciwstawić się niegodziwemu systemowi całą duszą.”
W Polsce, system jest nikczemnym!!!
Jeśli mu się sprzeciwimy, odzyskamy godność.
Ale, czy mamy jeszcze duszę? Polską duszę?

Andrzej Ruraż-Lipiński

Wersja do druku

PH - 23.02.12 1:11
Proszę Pana, to KWORUM(?)-forum nie zasługuje na Pański patriotyzm, emocje, czas i wiedzę.
Gdzie Pan się produkuje?

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

06 Października 1981 roku
W zamachu fundamentalistów muzułmańskich zginął prezydent Egiptu Sadat.


06 Października 1951 roku
W Zbereżu poległ w walce ppor. Edward Taraszkiewicz ps. "Żelazny"


Zobacz więcej