Piątek 26 Kwietnia 2024r. - 117 dz. roku,  Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 06.06.22 - 21:05     Czytano: [507]

Polacy w Boliwii


Boliwia to od 1824 roku niepodległe państwo (przedtem było kolonią hiszpańską) w Ameryce Południowej o obszarze 1 100 000 km2 i mające 8,5 mln mieszkańców. Graniczy od wschodu i północy z Brazylią, od zachodu z Peru i Chile, a od południa z Argentyną i Paragwajem. W wyniku wojny o saletrę (1879-1893) Boliwia utraciła na rzecz Chile obfitujące w saletrę wybrzeże pustynne (Atakama) nad Oceanem Spokojnym, co ją odsunęło od morza. Stolicą kraju jest La Paz. Odległość w linii prostej Warszawy od La Paz wynosi 10 049 km.
A że Polaków można spotkać na całym świecie, byli i są również w Boliwii.
Potosí jest dużym boliwijskim miastem leżącym u podnóża Andów, stolicą departamentu Potosí. Jest one słynne z wydobywanego tu w bardzo dużych ilościach srebra od XVI do XVIII wieku. Miało wówczas do 160 tys. mieszkańców i było największym miastem w Ameryce. Potosi jest wspomniane w powieści "Rękopis znaleziony w Saragossie" (wyd. fr. 1805, wyd. pol. 1847, powieść została przeniesiona na ekran w 1965 r. przez Wojciecha Hasa - "Rękopis znaleziony w Saragossie") autorstwa Jana Potockiego. Możliwe, że była to pierwsza wzmianka o Boliwii w literaturze polskiej, która wyprzedziła przybycie do tego kraju pierwszych Polaków.
Jak podaje Wirtualne Muzeum Polonii Uniwersytetu Warszawskiego, pierwsi Polacy pojawili się w Boliwii w okresie walk o niepodległość młodych republik południowoamerykańskich w latach dwudziestych XIX w. Byli to Jan Brigand, Ludwik Flegel, Izydor Borowski i Ferdynand Sierakowski, którzy brali udział w wojnie 1824 i otrzymali stopnie pułkowników. Bardzo to lakoniczna informacja.
Otóż o Janie Brigandzie i Ludwiku Flegelu nic konkretnego nie wiemy. Jeśli chodzi o Izydora Borowskiego (1776-1838), który pochodził z okolic Pułtuska, to jego biogramu nie ma W Polskim Słowniku Biograficznym, a z Wikipedii i Encyklopedia polskiej emigracji i Polonii wiemy, że wziął on udział w powstaniu kościuszkowskim 1794. Do Włoch przedostał się w drugiej połowie 1797 roku i jako oficer legionów brał udział w niesławnej interwencji napoleońskiej na Haiti. Wątpiąc w jej sens, w 1803 roku wstąpił w szeregi "Braci Wybrzeża" (Les Frres de la côte) - organizacji zrzeszającej korsarzy i bukanierów walczących na Morzu Karaibskim przeciwko Hiszpanom. W 1806 roku przyłączył się do oddziału rewolucjonisty wenezuelskiego gen. Francisco de Mirandy, w 1810 roku poznał Simóna Bolívara został jego adiutantem i generałem, biorąc udział w wojnie wyzwoleńczej ludów Ameryki Południowej. To prawdopodobnie wówczas na krótko bawił w Boliwii. Bowiem szczególnie zasłużył się w Kolumbii i Wenezueli: w 1819 roku w randze generała dowodził wyprawą forsującą Andy, miał znaczący udział w zwycięskiej bitwie z Hiszpanami nad rzeką Boyacá w Kolumbii (7 sierpnia tego roku), która doprowadziła do zajęcia Bogoty i oswobodzenia Nowej Grenady. W 1821 roku opuścił Południową Amerykę, udając się do Persji, gdzie uzyskał nominację na emira, z czasem na wezyra i dowódcę wojsk operujących przeciwko Afganom i emiratom arabskim. Natomiast Ferdynand Sierakowski Sierakowski (1785-1828), jako żołnierz Legionów Polskich był uczestnikiem wojen napoleońskich. Przybył do Kolumbii w 1819 roku i włączył się do walk ludów Południowej Ameryki do walki o niepodległość, walcząc w kampaniach wyzwalających południe 1822-29 i wojnie Kolumbii z Peru (częścią którego była Boliwia) 1825-29, podczas której zginął. Stopień pułkownika nadał mu sam Simon Bolivar - Wyzwoliciel (zwany El Libertador), przywódca walk o wyzwolenie Ameryki Południowej spod władzy Hiszpanów.
Do I wojny światowej (1914-18) przybywali do Boliwii głównie podróżnicy, naukowcy i specjaliści, chcący przyczynić się do rozwoju gospodarczego i naukowego kraju. Po pobycie w Kolumbii, Wenezueli, Peru i Chile, w latach 1850-53 przebywał tu Józef Warszewicz, znany botanik, który zidentyfikował szereg nieznanych gatunków roślin. Swymi cennymi zbiorami florystycznymi, ornitologicznymi, herpetologicznymi i malakologicznymi wzbogacił wiele kolekcji muzealnych, w tym Uniwersytet Jagielloński). Wspinał się również na szczyty Ancohuma (6550 m) leżący na wschód od jeziora Titicaca i Illimani (6462 m) leżący w pobliżu La Paz. Kilka jego listów z Boliwii ogłoszono w roczniku 1927 "Ogrodnika", w zeszycie 1. W Boliwii prace topograficzne prowadził inż. Władysław Kluger, który w latach 1874-78 prowadził prace inżynieryjne dla rządu peruwiańskiego; w 1877 roku ukazała się w Krakowie jego książka "Listy z Peru i Boliwii". Z kolei od 1888 roku w Boliwii badania ornitologiczne prowadził Jan Kalinowski. Złoża naftowe Boliwii badał również polski geolog, profesor polskiego Uniwersytetu Lwowskiego Rudolf Zuber, a swoje sprawozdanie z podróży po tym kraju opublikował w rocznikach lwowskiego "Kosmosu" 1887, 1888 i 1890. Na zaproszenie rządu boliwijskiego w 1889 roku przybył tu inż. geolog Józef Jackowski (1863-1914) do prowadzenia badań geologicznych w Andach. W Animas de Chocaya pracował w zarządzie tamtejszych kopalń należących do przedsiębiorstwa Felix Avelino y Cie, boliwijskiego monopolisty na wydobycie bizmutu (a wydobycie tego pierwiastka w Boliwii stanowiło ówcześnie, jak podaje Jackowski, ponad połowę wydobycia światowego) i cyny: w Górach Tasna (bizmut), Chorolqe (srebro, bizmut, cyna) i Chocaya (srebro). Zebrane przez Jackowskiego kryształy (cyna i bizmut) - 300 okazów wystawiono w 1890 roku na Wystawie Światowej w Paryżu, gdzie zdobyły Złoty Medal. Chciało je kupić londyńskie British Museum, jednak Jackowski inżynier przekazał je - kompletny zbiór Poznańskiemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk (skąd pochodził). Sporządził również mapę topograficzną południowo-zachodniej Boliwii, którą także przekazał Towarzystwu. Zjednał sobie górników, którymi byli w większości miejscowi Indianie, dobrym i sprawiedliwym traktowaniem. Podczas lokalnej epidemii tyfusu z braku lekarza sam doglądał chorych robotników. Jako jedyny z Europejczyków w tym regionie nauczył się języka ludu Keczua. Badał ich zwyczaje, tłumaczył indiańskie modlitwy i poezję, której próbki przysyłał do Polski, przełożył także na język keczua modlitwę Ojcze Nasz. Był założycielem i dyrektorem szkoły górniczej w Potosi, a następnie zajmował wysokie stanowiska w górnictwie. Jego wyjątki z listów z Boliwii były od 1890 roku publikowane w "Rocznikach Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk". Na początku XX w. przybył do Boliwii inny geolog polski - Roman Kozłowski. Na zlecenie rządu boliwijskiego prowadził badania nad złożami węgla i ropy naftowej. W latach 1913-19 był wykładowcą, a następnie dyrektorem (1915-19) szkoły górniczej w Oruro. W tym czasie zreorganizował uczelnię na wzór europejskich politechnik i doprowadził w 1918 roku do nadania jej statusu uczelni wyższej - była od tego roku Państwową Szkołą Inżynierów Górniczych (Escuela National de Ingenieros). Poza tym zorganizował w Oruro stację meteorologiczną i pierwsze w Boliwii muzeum geologiczne. Dla rządu Boliwii wykonał także ekspertyzy geologiczne złóż węgla, ropy naftowej, srebra i cyny. W 1919 roku zrezygnował z pracy na uczelni, gdyż wyruszył na serię wypraw badawczych. W latach 1920-21 odbył m.in. konną podróż naukową przez Andy Boliwijskie (z żoną Marią), gromadząc zbiory boliwijskich skamieniałości i minerałów. Dokumentował także wielkie złoża cyny i cynku. W 1921 roku wrócił do Polski, ale od razu wyjechał do Paryża i zatrudnił się ponownie w Musée National d Histoire Naturelle w Paryżu, w pracowni mineralogicznej i paleontologicznej. Przygotował tam doktorat obroniony na Sorbonie w 1923 roku, na podstawie pracy "Faune dévonienne de Bolivie". W 1927 roku został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. W okresie międzywojennym badaniami skał Andów Boliwijskich zajmował się znany mineralog i petrograf polski Kazimierz Smulikowski (1900-1987), 1939, 1945-52 profesor uniwersytetu w Poznaniu i od 1952 Uniwersytetu Warszawskiego. Z kolei po II wojnie światowej najwybitniejszą postacią Polonii boliwijskiej był inżynier-geolog Piotr Zubrzycki, który po II wojnie światowej przybył z Anglii. W uznaniu zasług dla badań geologicznych w Boliwii otrzymał w 1957 roku najwyższe odznaczenie państwowe, order "Condor de los Andes".
Na osobne omówienie zasługuje osoba Artura Poznańskiego/Arthur Posnansky (1873-1946 La Paz), który urodził się w Wiedniu w rodzinie o polsko-żydowskich korzeniach, wywodzącej się z Poznania i będącej wyznania katolickiego. Arthur Posnansky zanim przyjechał do Boliwii, w latach 1891-96 studiował w Cesarsko-Królewskiej (Austro-Węgierskiej) Akademii Morskiej w Puli (dziś Chorwacja), po czym służył w austro-węgierskiej marynarce wojennej jako inżynier marynarki w stopniu porucznika. Jako student Akademii odbył kilka podróży szkoleniowych, m.in. na Wyspę Wielkanocną. Prowadził tam obserwacje etnologiczne, których owocem była praca "Die Osterinsel und ihre praehistorischen Monumente" (Pula 1895). Pod koniec XIX w. w Amazonii rozpoczął się boom kauczukowy, który wygenerował dużą emigrację Europejczyków w ten rejon świata. W 1896 roku także 23-letni Posnansky wyemigrował na pogranicze brazylijsko-boliwijskie w poszukiwaniu swojego szczęścia. Początkowo brał udział w różnych ekspedycjach, które badały górny bieg dorzecza Amazonki - tereny leżące po obu stronach granicy boliwijsko-brazylijskiej, głównie boliwijską Akkę - centrum pozyskiwania kauczuku naturalnego, która dzisiaj stanowi brazylijski stan Acre. Znając się na nawigacji i korzystając z rozwijającego się boomu kauczukowego, współtworzył firmę La Empresa de Navegacao dos rios Purus e Acre zajmującą się transportem rzecznym głównie na rzece Acre; był właścicielem parowca rzecznego "Anni". Wykonał "Mapę rzeki Acre" (siedem tomów), w skali 1:21 000 (1900). W tym samym czasie, a konkretnie w 1899/1900 roku, rozpoczęła się wojna akkańska o kauczuk w Akke/Acre między Brazylią a Boliwią z powodu sporu terytorialnego o ten obszar (191 tys. km kw.), która trwała do 1901 roku. Posnansky opowiedział się w tej wojnie po stronie Boliwii, a będąc także właścicielem parowca rzecznego "Anni", którego nazwę po wybuchu wojny zamienił na "Iris" przyczynił się do uratowania niedobitków boliwijskich z garnizonu Acre. Wyróżnił się jako kapitan floty na tamtejszych rzekach - dopływach Amazonki. Brazylijczycy wyasygnowali dużą nagrodę za jego głowę. W jednej z potyczek z wojskiem brazylijskim został ranny i wzięty do niewoli, z której w błyskotliwy/bohaterski sposób uciekł i ze względu na własne bezpieczeństwo wyjechał do Europy. Już podczas działań wojennych został uznany za bohatera narodowego, a w 1901 i 1903 roku został odznaczony złotym medalem za udział w wojnie. Do dziś posiada tytuł "Bohatera Akki i kapitana Sił Zbrojnych Boliwii". Zwycięstwo Brazylii spowodowało, że zgodnie z zawartym traktatem pokojem w 1903 roku Boliwia utraciła to terytorium. Brazylia wywłaszczyła jego majątek w tym kraju. Posnansky swój udział w tej wojnie opisał w książce "Campaa del Acre: la lancha "Iris"; aventuras y peregrinaciones" (La Paz 1904). Po wojnie Posnansky został przedsięciorcą górniczym i związanym z handlem zagranicznym, radnym miasta La Paz w 1905 roku, a później naukowcem, archeologiem i historykiem. Wówczas rząd nadał mu honorowy tytuł Benemerito de la Patria (Zasłużony Ojczyźnie) i w 1909 roku pełne obywatelstwo. Przełomowym momentem w życiu Poznanskyego była wizyta w 1903 roku w słynnym dziś kompleksie archeologicznym Tiahuanaco, leżącym 70 km od La Paz i 15 km na wschód od jeziora Titicaca, które było to centrum cywilizacji Tiahuanacota, kultury andyjskiej z okresu regionalnego. W trakcie wizyty zapoznał się z wykopaliskami prowadzonym przez francuską ekspedycję kierowaną przez geologa Georgesa Courty. Od tej pory Tiahuanaco stało się pasją, a nawet pewnego rodzaju obsesją Posnanskyego, który starał się dociec początków oraz wyjaśnić przyczyny upadku tej fascynującej kultury. Wskazał, że kultura Tiahuanaco rozwinęła się między 1500 a 1400 r. p.n.e. i zniknęła w latach pomiędzy 1100 i 1200 naszej ery. Wiek Tiahuanaco Posnansky oszacował na 12 000 lat, wskazując, że było ono zamieszkane przez przodków Indian - lud Ajmara, po których pojawiła się późniejsza cywilizacja Inków. To dzięki jego staraniom zaprzestano używać ruin jako kamieniołomu, sprowadził też tam uczestników Kongresu Amerykanistycznego (ICA) w roku 1910, a następnie przez wiele lat zabiegał o powołanie parku archeologicznego Tiahuanaco i objęcie go opieką rządową. W 2000 roku Tiwanaku zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Posnansky dokumentował także współcześnie żyjącą ludność indiańską, szukając w jej kulturze pozostałości po czasach prekolumbijskiej świetności.Był autorem 120 prac naukowych, m.in. "Boliwia, Estados Unidos y la Era Atomica" (1945), a przede wszystkim "Tihuanacu, The Cradle of the American Man" ("Tihuanacu, Kolebka amerykańskiego człowieka" t. 1-2, 1945-1957, 2012-2014). Książka ta należy klasyki uniwersalnej archeologii i posłużyła jako podstawa książki "The Footprints of the Gods" Grahama Hancocka, która ujawnia teorię archeologiczną odmienną od powszechnie akceptowanej, w której Hancock wskazuje, że ludzkość jest tysiące lat starsza niż akceptowali eksperci. Jego prace są również źródłem inspiracji dla archeologów o szerokiej wizji i wybitnych badaniach na całym świecie. Od 1922 był fundatorem/dyrektorem Muzeum Narodowego Archeologii Boliwii, założycielem Towarzystwa Archeologicznego i Instytutu Folkloru Boliwii. Wykładał w szkołach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Był członkiem wielu towarzystw naukowych na całym świecie, np. Towarzystwa Geograficznego w Rio de Janeiro, Towarzystwa Antropologicznego w Berlinie (Erik J. Marsh National University of Cuyo "Arthur Posnansky, the Czar of Tiwanaku Archaeology" 2019).
W 2013 roku w gmachu starej biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego miała miejsce ekspozycja o Arturze Poznańskim - "Arthur Posnansky - życie i praca na altiplano boliwijskim". Na wystawie można było zobaczyć uwiecznione 100 lat temu na szklanych negatywach zabytki i kulturę andyjskich Indian. Latem zeszłego roku wystawa gościła w wiedeńskim Museum fur Volkerkunde i towarzyszyła obradom Kongresu Amerykanistycznego (ICA). "Był to znaczny sukces, bo inicjatywa została zauważona w środowisku jako bardzo mocny polski akcent na kongresie. Warszawa nie będzie ostatnim miejscem jej eksponowania - w najbliższym czasie zostanie jeszcze w Polsce, jednak następnie trafi do kolejnych krajów zachodniej Europy, potem USA i Ameryki Południowej. Fotografie prezentowane są po raz pierwszy w Europie. To najistotniejsza część spuścizny Posnanskyego. Jego pełna kolekcja fotografii liczy kilka tysięcy obiektów. Wystawa kilkudziesięciu zdjęć z archiwum Posnanskyego została przygotowana przez Javiera Nuez de Arco, Ośrodek Badań Prekolumbijskich Uniwersytetu Warszawskiego, Polskie Towarzystwo Studiów Latynoamerykanistycznych, ze wsparciem Instytutu Polskiego w Wiedniu oraz Muzeum Etnologicznego w Wiedniu (Museum fur Volkerkunde). Inicjatywa uzyskała wsparcie finansowe od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (naukawpolsce.pl).
W latach 30. XX w. kilkakrotnie był w Ameryce Południowej, w tym w Boliwii pisarz i podróżnik oraz ostatni adiutant marsz. Józefa Piłsudskiego /1931-35) Mieczysław Lepecki, czego owocem były książki o Boliwii: "W sercu czerwonego lądu. Przygody z podróży do Paragwaju, Boliwji i Brazylji" (1927), "Boliwja" (1936), "Gran Chaco i spór o nie między Boliwją i Paragwajem" (1936) "W cieniu Kordylierów" (1937).
W listopadzie 1918 roku odrodziło się państwo polskie. Argentyna w 1919 roku jako pierwsze państwo w tym rejonie południowej Ameryki uznała formalnie niepodległość Polski, co otworzyło drogę do nawiązania oficjalnych stosunków międzypaństwowych. Najpierw nawiązano relacje konsularne, a w 1922 roku stosunki dyplomatyczne (w randze poselstw). Kompetencje placówki argentyńskiej rozciągały się także na Chile, Ekwador, Paragwaj, Peru, Urugwaj i od 1935 roku Boliwię, z tym że polski konsulat generalny w La Paz został otwarty w 1934 roku. W latach 1927-39 funkcjonował w Gdańsku - Wolnym Mieście Gdańsku, które w sprawach polityki zagranicznej podlegało Polsce, konsulat Boliwii. W okresie istnienia II RP aż do zakończenia II wojny światowej stosunki z krajami Ameryki Łacińskiej były bardzo ograniczone. Polska nie przejawiała większego zainteresowania tym regionem. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej wszystkie kraje Południowej Ameryki poza Paragwajem pod presją Ameryki i Wielkiej Brytanii uznała komunistyczne władze w Warszawie. Jednak do lat 60. Polska nie utrzymywała z Boliwią stosunków dyplomatycznych. Polska placówka dyplomatyczna w Argentynie (od 1966 r. jako ambasada) sprawowała nadzór także nad sprawami w Boliwii. W 1976 roku funkcję ambasadora PRL w Peru objął Stanisław Jarząbek, który posiadał dodatkową akredytację w Boliwii. Od tej pory i po dziś dzień każdy ambasador Polski w Peru jest akredytowany także w Boliwii - w Wielonarodowym Państwie Boliwia. Natomiast Ambasador Boliwii w Berlinie oprócz Republiki Federalnej Niemiec akredytowany jest również w Rzeczypospolitej Polskiej.
W okresie międzywojennym osiedliło się w Boliwii zaledwie ok. 1500 Polaków i polskich Żydów, gdyż kraj ten nie był i nie jest wymarzonym kierunkiem emigracji polskiej. Polacy nie tworzyli tu ani zwartych ośrodków, ani nie rozwinęli działalności organizacyjnej na większą skalę. W większości była to ludność, która szybko się zasymilowała, nie dążąca do podtrzymywania tradycji i kultury swojego kraju ojczystego. Polska międzywojenna była krajem przeludnionym, zważywszy na to, że 70% ludności żyło na wsi. Z kolei Boliwia była krajem słabo zaludnionym. Dlatego rząd polski próbował rozwiązać ten problem poprzez rozwój emigracji z najbardziej przeludnionych rejonów Polski. W 1937 roku rządy polski i boliwijski parafowały umowę o imigracji polskich rolników do Boliwii w liczbie 15-20 tys. osób rocznie przez 10 lat. Władze boliwijskie miały pokrywać większość kosztów przejazdu i przygotowania działek dla osadników oraz utrzymywać na koloniach polskie szkoły. Do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku umowa nie została ratyfikowana. Podczas II wojny światowej przybyło tu dalszych 730 obywateli polskich. W okresie tym powstała tu pierwsza organizacja polska - Polski Związek Demokratyczny, który zwłaszcza w latach 1944-45 prowadził akcję propagandową na rzecz niepodległości Polski. W 1950 roku mieszkały tu 1223 osoby urodzone w Polsce, które jednak w następnych latach wielu z nich opuściło Boliwię, a sporo innych potrafiło już się zasymilować. W latach 60. w Boliwii mieszkało na stałe nie więcej niż 100 świadomych narodowo Polaków. Wikipedia polska w haśle "Polonia" podaje, że dzisiaj w Boliwii mieszka 500 Polaków. Ks. Andrzej Borowiec, polski salezjanin - misjonarz w Boliwii mówi, że mieszkają tu rodziny mieszane polsko-boliwijskie i że jeden z Polaków, mieszkający w La Paz, ma masarnię, gdzie między innymi wyrabia dla nich polskie kiełbasy i robi kiszoną kapustę. W La Paz pracuje zawodowo także dwóch polskich fotografów: Henryk Nowaka i Mileniusz Spanowicz - fotograf boliwijskiej przyrody. Polacy w Boliwii niestety nie trzymają się razem i najbardziej prawdopodobną przyczyna takiego stanu rzeczy jest brak ambasady polskiej. A one zazwyczaj robią wiele dla podtrzymywania polskości wśród Polaków mieszkających zagranicą. W internetowym tekście "Bolivia in my eyes 02/07/2014" czytamy, że w bardzo znanym boliwijskim mieście Santa Cruz, do którego przybywają także polscy turyści, mieszka od lat Polka Teresa Jelen z mężem Boliwijczykiem i dwójką dzieci o bardzo swojsko brzmiących imionach - Piotr i Janina. Oboje są nauczycielami muzyki w jednej z lepszych szkol w Santa Cruz - on jest wirtuozem gitary klasycznej ona niesamowicie utalentowaną flecistką - jedną z najlepszych w Boliwii. W Centro Simon Patino w Santa Cruz organizują koncerty muzyczne. Autor tego tekstu pisze: "Teresa Jelen z całą pewnością zasługiwałaby na tytuł attache kulturalnego Polski, jako że wspaniale reprezentuje nasz kraj w dalekiej Boliwii. Jest ona przykładem dla nas wszystkich, bo musimy pamiętać, że każdy z nas zostaje takim "nieoficjalnym ambasadorem" swojego kraju, kiedy mieszka za granicą czy podróżuje po obcych krajach".
Poza świeckimi Polakami - stałymi mieszkańcami kraju przebywa tu duża grupa misjonarzy polskich.
Jednak na samym początku polsko-boliwijskich kontaktów katolickich musimy wspomnieć, że w latach 1856-61 delegatem apostolskim Watykanu w Boliwii był arcybiskup Mieczysław Halka Ledóchowski, w latach 1866-96 arcybiskup gnieźnieńsko-poznański, prymas Polski.
Kościół w Boliwii ze względu na niewystarczającą ilość kleru miejscowego wspomagany jest przez księży i siostry zakonne z różnych krajów świata. Wśród nich znajduje się liczna grupa Polek i Polaków.
Pierwsi pracę misyjną w Boliwii zapoczątkowali amerykańsko-kanadyjscy zmartwychwstańcy z prowincji o polskich korzeniach. Zmartwychwstańcy, czyli Zgromadzenie Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa to dzisiaj międzynarodowa męska wspólnota zakonna, założona w Paryżu w 1836 roku przez Polaków: Bogdana Jańskiego (była to wspólna myśl Adama Mickiewicza i jego) oraz ks. Piotr Semenenko i ks. Hieronim Kajsiewicz. W 1857 roku zostało przeszczepione na teren Północnej Ameryki (USA, Kanada); pracowali wśród Anglosasów i Polaków, a obecnie w parafiach angielskojęzycznych, polskich i portugalskich. Od 1959 roku zmartwychwstańcy prowadzą pracę misyjną na kontynencie południowoamerykańskim, w Brazylii i Boliwii. Zmartwychwstańcy z Prowincji Polskiej przybyli do graniczącej z Boliwią Brazylii w marcu 1959 roku, natomiast z Prowincji USA i Ontario-Kentucky rozpoczęli pracę w Boliwii we wrześniu 1959 roku. Zaangażowali się w apostolaty parafialny i wychowawczy. Budowali kościoły i kaplice, szkołę, pomieszczenia do pracy duszpasterskiej i formacyjnej oraz działalności charytatywnej. Realizując idee Bogdana Jańskiego, podejmowali nowe wyzwania w ścisłej współpracy z laikatem, troszcząc się jednocześnie o jego formację duchową. 18 lipca 1981 roku XXVII Kapituła Generalna podjęła decyzję o utworzeniu Regionu Południowoamerykańskiego. W Boliwii dom zgromadzenia znajduje się w La Paz. Najbardziej zasłużonym polskim zmartwychwstańcem pracującym na misji w Boliwii jest o. Grzegorz Stachowiak.
Natomiast jako pierwsi misjonarze z Polski przybyli do Boliwii salezjanie, a w latach siedemdziesiątych XX wieku - franciszkanie redemptoryści. Posługę misyjną pełnią również misjonarki z różnych zakonów i zgromadzeń (m.in. służebniczki dębickie, albertynki, sercanki, Córki Bożej Miłości). W Boliwii w 2004 roku pracowało 121 polskich misjonarzy, w tym 64 zakonników i 49 sióstr zakonnych, w 2020 roku pracowało 120 polskich misjonarzy i misjonarek, a w 2021 roku 118, a więc bardzo dużo.
W latach 1970-85 wyjechało z Polski na misje w Boliwii 11 salezjanów. Pracujący w latach 1975-89 jako misjonarz na placówce misyjnej w strefie tropikalnej Santa Cruz de la Sierra, m.in. jako katecheta, wikariusz parafialny, administrator placówki, kapelan sióstr zakonnych, odpowiedzialny za budowę kościoła przy placówce salezjańskiej Colegio Don Bosco 1982-88, ks. Lucjan Kamieński był organizatorem spotkania papieża Jana Pawła II z grupą Polaków podczas papieskiej wizyty w Boliwii w 1988 roku. Duszpasterzami w Sagrado Corazon koło Santa Cruz byli księża W. Świezbiołek i Jan Borkowski. Oprócz pracy czysto kapłańskiej i inspekcji kilkunastu szkół przy punktach duszpasterskich tej parafii w dżungli, obaj zbudowali dom misyjny w Segrado i w San Pedro dla sióstr, a także kościół w San Padreo. Wśród biedoty indiańskiej na przedmieściach La Paz pracował brat Józef Świerczyński, który przyczynił się także do budowy dla nich kościoła parafialnego. Pracujący w Santa Cruz ks. Józef Draugialis łączył pracę wychowawczą i administracyjną w tamtejszym zakładzie salezjańskim, a następnie w Paurito odnowił nieistniejącą tu od 50 lat parafię i jednocześnie dojeżdżał do Santa Cruz, aby prowadzić administrację szkoły i warsztatów stolarskich, które rozbudował i przy której wybudował obszerną kaplicę, która dzisiaj jest kościołem parafialnym.
Pierwsi polscy franciszkanie - z prowincji krakowskiej przybyli do Boliwii w 1976 roku i od wielu lat stanowią największą grupę wśród polskich misjonarzy pracujących w tym kraju. Pionierami byli: o. Szymon Chapiński, o. Jan Koszewski, o. Rufin Orecki i o. Peregryn Ziobro. Prowadzili oni działalność duszpasterską, społeczną, charytatywną, zajmowali się budową kościołów, dróg, budynków miejskich. W 2012 roku w Boliwii było 7 klasztorów "polskich": w Santa Cruz, Cochabamba, Libertad, Montero i Sucre, w których pracowało 30 zakonników, z czego 9 to miejscowi kapłani. Za papieża Jana Pawła II dwóch polskich misjonarzy franciszkańskich zostało nawet biskupami diecezji boliwijskich: Stanisław Dowłaszewicz Billman od 2000 roku jest biskupem sufraganem Santa Cruz de la Sierra, a Bonifacy Antoni Reiman Panic od 2001 roku biskupem Wikariatu Apostolskiego uflo de Chávez.
Biskup Stanisław Dowlaszewicz Billman, pochodzący z Podedworców k. Grodna), ukończył Niższe Seminarium Duchowne Franciszkanów w Legnicy, w 1984 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Józefa Rozwadowskiego, a pracę misyjną w Boliwii rozpoczął w 1986 roku. Był proboszczem w parafii Nuestra Seńora de las Mercedes w Montero, leżącym w departamencie Santa Cruz, a także sekretarzem franciszkańskiej kustodii boliwijskiej. Przez 14 lat pracował jako kapelan wojskowy. 5 lat pełnił obowiązki wikariusza diecezjalnego w północnej części archidiecezji Santa Cruz. 13 marca 2001 roku przyjął sakrę biskupią w bazylice katedralnej św. Wawrzyńca w Santa Cruz. Odwiedza Polskę. 4 czerwca 2009 roku kamiennogórscy radni nadali mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Kamiennej Góry.
Z kolei biskup Bonifacy Antoni Reiman Panic, pochodzący z Kadłuba Turowskiego, do franciszkanów wstąpił w 1972 roku. Studia filozoficzno-teologiczne ukończył w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Kłodzku. Święcenia przyjął w 1979 z rąk arcybiskupa Henryka Gulbinowicza, metropolity wrocławskiego. W latach 1979-82 był wikariuszem parafialnym w parafii pw. św. Antoniego we Wrocławiu, po czym udał się w charakterze misjonarza do Boliwii. 1 grudnia 2001 roku konsekrowany na biskupa w katedrze w Concepción. Aktualnie jest Przewodniczącym Rady ds. Ewangelizacji w Konferencji Episkopatu Boliwii oraz biskupem Wikariatu Apostolskiego uflo de Chávez w Boliwii. Odwiedził Polskę w 2011 roku.
Spośród innych polskich misjonarzy franciszkańskich pracujących w Boliwii na wspomnienie zasługuje Peregryn Ziobro (1925 - 2003 Montero, Boliwia). Oprócz tego, że był kapłanem od 1952 roku i misjonarzem był także pasjonatem sztuki i kultury, zaangażowanym w liczne prace konserwatorskie prowadzone w Krakowie i Boliwii. W 1973 roku został członkiem Komitetu Założycielskiego Polskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków w Polsce, a w latach był kustoszem Muzeum Archidiecezjalnego na Wawelu i brał udział w konserwacji obrazów z zespołu portretów biskupów krakowskich oraz w renowacji klasztoru św. Katarzyny. W 1977 roku wyjechał do Boliwii, gdzie zajął się wykonywaniem prac budowlanych placówki franciszkańskiej w Montero. W 1979 roku został pierwszym proboszczem parafii Naszej Pani z Karmelu Quintanilla-Cochabamba, a w tym samym czasie otrzymał obowiązek formacji pierwszych powołań boliwijskich, stając się pierwszym formatorem franciszkanów konwentualnych w Boliwii. W 1981 roku przeniósł się do Montero, gdzie od razu zajął się konkretyzacją obecności żeńskich wspólnot zakonnych, budowaniem klasztorów, posługą religijną, atencją socjalną wspólnot parafialnych. Za swoje zasługi w posłudze został wielokrotnie wyróżniony przez władze religijne, świeckie i społeczne. Był inicjatorem założenia uniwersytetu w Montero. Za swoje zasługi dla miasta otrzymał tytuł honorowego obywatelstwa Montero. W 2007 roku w krużgankach klasztoru franciszkanów Krakowie została odsłonięta tablica upamiętniająca o. Peregryna Ziobry.
Polscy redemptoryści rozpoczęli pracę w Boliwii w 1979 roku. Pierwszymi polskimi redemptorystami Byli: o. Stanisław Odroniec, o. Stefan Karpeta i o. Zbigniew Kotliński. Do 2017 roku przez Boliwię przewinęło się 28 polskich redemptorystów. Początkowo tworzyli osobną tzw. regię, która, gdy pojawiły się miejscowe powołania, została połączona z misjami redemptorystów szwajcarskich i francuskich. W ten sposób utworzono w latach 90-tych XX w. jedną prowincję. Obecnie (2022 r.) w Boliwii pracują ojcowie: Stanisław Augustyn, Józef Bunar, Tadeusz Gieniec, Stanisław Piekielniak, Józef Smyksy, Kazimierz Strzępek i Stanisław Wzorek.
Reżyser Wojciech Staroń w 2000 roku nakręcił film o. Kazimierzu Strzępku pt. "El Misionaro", redemptoryście polskim od 1985 roku pracującym w Boliwii, wśród andyjskich Indian. Reżyser przez rok towarzyszył ojcu Kazimierzowi w jego pracy w czterdziestu kaplicach porozrzucanych wśród wysokich zboczy Andów, wnikliwie sportretował misjonarza w "scenografii" miejscowych obrzędów i zwyczajów. Opowieść o życiu misjonarza w Boliwii, o zamkniętym, pełnym tajemnic świecie Andów, ale przede wszystkim o niezwykłej sile ducha ojca Kazimierza Strzępka, który z wielkim poświęceniem pracuje tam od piętnastu lat. Jego posługa kapłańska wymaga nie tylko wielkiej wiary i pokory, ale także wielkiego wysiłku fizycznego. Zimno - przejmujący wiatr i mróz, wysokość - powyżej pięciu tysięcy metrów oraz nieznośna samotność, to codzienność ojca Kazimierza. Wysłużonym jeepem pokonuje rozległe przestrzenie niedostępnych Andów. Odwiedza wiernych w większych i maleńkich wiosnach, czasem pojedyncze rodziny zamieszkujące u podnóża gór, często jest jedyną osobą, która tam dociera. Czasem po dotarciu na miejsce okazuje się, że ludzie go nie potrzebują, zmienili wyznanie, przeszli do sekty. Bywa, że podejmują go solidną strawą, najczęściej jednak nie mają nawet zupy dla siebie. Żyją w skrajnej biedzie. Mają smutne twarze i własne poglądy na sprawy wiary w Boga. Europejczykowi trudno jest ich zrozumieć, nawet jeśli spędził wśród nich kilkanaście lat. Ojciec Kazimierz wciąż szuka i próbuje, jak trafić do ich serc. Wyznaje, że są rzeczy w miejscowej obyczajowości, których nie powinien akceptować, ale czyni to, by być blisko tych ludzi, by zdobyć ich zaufanie. "Wszystko wymaga czasu"" - tłumaczy. Jest też Bóg, który tłumaczy jego obecność na tej niegościnnej ziemi i życie w skrajnie trudnych warunkach. "Są momenty trudne, osobiste, ludzkie słabości i zniechęcenia też, ale przecież nie może w niebie się nie udać" - przekonuje ojciec Kazimierz.
Po II wojnie światowej ponad 600 polskich werbistów - misjonarzy (kapłanów i braci) czynnie włączyło się w dzieło misyjne Kościoła w 54 krajach świata, w tym także w Boliwii. Ich działalność misyjna w tym kraju rozwinęła się w latach 80. XX wieku. Pionierem polskiej misji werbistowskiej w Boliwii został ks. Adam Pirożek. Trzy miesiące po święceniach kapłańskich, które przyjął podczas stanu wojennego w 1982 roku, wyjechał do Boliwii z paszportem "w jedną stronę", bez prawa powrotu do Polski. Pracował wśród Indian Aymara na wysokości ok. 4000 m. Na początku obecnego stulecia pracowało w Boliwii 7 polskich werbistów, m.in. ks. Krzysztof Białasik i ks. Piotr Nawrot.
Ks. Krzysztof Białasik do nowicjatu Zgromadzenia Słowa Bożego (SVD, werbiści) w Chludowie pod Poznaniem wstąpił w 1978 roku, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1985 roku w Pieniężnie. Po święceniach wyjechał do Boliwii jako misjonarz. W latach 1986-1998 był proboszczem parafii Laja w diecezji El Alto. Równocześnie kierował Instytutem Teologii Pastoralnej Aymara oraz odpowiadał na szczeblu diecezjalnym za formację katechetów terenów rolniczych. Następnie przez 6 lat był przełożonym regionalnym werbistów. Licencjat z pedagogiki uzyskał na Uniwersytecie świętego Tomasza w La Paz. Od 1998 roku kierował Sekretariatem do spraw Duszpasterstwa Boliwijskiej Konferencji Episkopatu. We wrześniu 2005 roku papież Benedykt XVI mianował ks. Krzysztofa Białasika biskupem Oruro. Jest to jedna z większych diecezji w kraju: na 400 000 mieszkańców 300 000 to katolicy, skupieni wokół zaledwie 37 parafii, w których pracuje 40 kapłanów i około 100 sióstr zakonnych.
Natomiast ks. Piotr Nawrot to nie tylko misjonarz, ale także muzykolog, obecnie specjalista w zakresie misjologii oraz historii muzyki liturgicznej, zwłaszcza baroku boliwijskiego. W 1974 roku ukończył Państwowe Liceum Muzyczne im. Mieczysława Karłowicza w Poznaniu i w tymże roku wstąpił do seminarium Zgromadzenia Słowa Bożego (misjonarzy werbistów) w Pieniężnie i tam nauczył się gry na organach. Po święceniach w 1981 wyjechał na misje do Paragwaju, w 1985 roku do USA, gdzie na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie studiował historię muzyki sakralnej. W 1991 r. rozpoczął pionierskie badania Indian unikalnych manuskryptów muzyki liturgicznej z okresu baroku, powierzonych mu przez Indian Chiquitos (z misji jezuickich w Chiquitos) i Moxos. Manuskrypty te stały się tematem jego pracy doktorskiej, obronionej w 1993 roku. Łącznie zgromadził kilkanaście tysięcy manuskryptów z XVI, XVII i XVIII w., które są archiwizowane i rekonstruowane. Był pracownikiem naukowym w departamencie muzykologii w Ministerstwie Kultury w Boliwii, dyrektorem Archiwum Misyjnego Indian Moxo w San Ignacio de Moxos i Archiwum Misyjnego Indian Guarayo w Urubichá oraz konsultantem Archiwum Muzycznego Indian Chiquito w Concepción, Archiwum Franciszkańskiego w Tarixa i Szkół Muzycznych w Amazonii Boliwijskiej (Misje Chiquitos i Moxos). Jest też dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku Amerykańskiego "Misiones de Chiquitos" w Santa Cruz oraz profesorem chorału gregoriańskiego i klasy organów Konserwatorium Muzycznym w La Paz, jak również profesorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Misjonarzami w Boliwii byli również czterej inni werbiści polscy: Adam Pirożek, Tomasz Szyszka, Eugeniusz Jaworowski i Andrzej Pietrzak. Oprócz pracy misyjnej w Boliwii, ich wszystkich łączy jeszcze jedno: od 2003 roku otaczali lub otaczają duszpasterską opieką wspólnotę hiszpańskojęzyczną, która spotyka się co niedzielę przy parafii pw. Świętej Trójcy na Solcu w Warszawie. Na prośbę żony ambasadora Hiszpanii w Polsce Fernando Riquelme Lidóna msze w języku hiszpańskim w stolicy Polski zaczął odprawiać ks. Tomasz Szyszka. Od roku 1992, przez kolejne sześć lat pracował w Boliwii na Altiplano, gdzie pełnił funkcje duszpasterskie, administracyjne, był też wykładowcą na wydziale katechetycznym Uniwersytetu Katolickiego oraz Instytutu Teologiczno-Pastoralnego ludu Ajmara (ITEPA) w Laja. Podczas pobytu w Ameryce Łacińskiej uczestniczył w corocznych spotkaniach teologii andyjskiej (teología andina) organizowanych w Boliwii i Peru oraz w pracach diecezjalnej komisji inkulturacji. Po powrocie do Polski podjął studia doktoranckie z zakresu misjologii, uwieńczone pracą pt. "Specyfika ewangelizacji inkulturacyjnej ludu Ajmara", obronionej na Uniwersytecie Opolskim w roku 2005. Obecnie jest profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Pierwszą polską sercańską wspólnotę w Boliwii w dniu 2 września 1981 roku utworzyły: s. Gaudenta Tarapata, s. Lucja Matwiej i s. Anetta Bryjak. Osiadły w Monzero. Obecnie (2020 r.) w zarządzie wiceprowincji w Montero są dwie polskie siostry: s. Krystyna - Anna Gosztyła - przełożona wiceprowincji (wiceprowincja obejmuje ona także Jamajkę) i s. Maxi - Bożena Misiak - I radna. W Cochabama mają dwa domy: Dom NMP Niepokalanie Poczętej i Dom św. Franciszka z Asyżu.
Służebniczki Dębickie utworzyły pierwszą placówkę misyjną w Boliwii w 1982 roku. Teraz tych placówek jest osiem m.in. szkoła, przedszkole, ochronka, dom dziecka i przychodnia dla chorych. W 1982 roku rozpoczęła tu działalność misyjną s. Erazma Młyniec. W parafii Gogołów 2 października 2016 roku obchodzono złoty jubileusz jej życia zakonnego w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Dębickich i 34 lata pracy jako misjonarki w Boliwii. Praca sióstr nie zawsze jest bezpieczna. W Boliwii w mieście Cochabamba 24 stycznia 2017 roku zamordowana została polska świecka misjonarka Helena Kmieć. Na misjach przebywała zaledwie kilkanaście dni (wyjechała do Boliwii 8 stycznia) - na placówce prowadzonej przez Siostry Służebniczki Dębickie. Miała tam przebywać pół roku i pracować w ochronce dla dzieci. Współpracowała z Wolontariatem Misyjnym Salvator, prowadzonym przez salwatorianów.
Od 1992 roku pracują w Boliwii polskie siostry zakonne - Córki Bożej Miłości. Pierwszymi pionierkami były: s. Elżbieta Pezdek, s. Patrycja Łoza i s. Mariola Furgała. To one rozpoczęły misję w Aiquile w środkowej części Boliwii - podjęły prace w szkole, szpitalu, a także pracę duszpasterską, z dziećmi i młodzieżą przygotowując do sakramentów. Na przestrzeni lat cyklicznie do pracy w Boliwii dojeżdżały siostry z Polski, a mianowicie s. Maria Elżbieta Dąbrowska, s. M. Hieronima Król, s. Dorota Domagała, s. Weronika Parzych. Obecnie kontynuują prace dwie nasze pionierki s. Elżbieta Pezdek i s. Mariola Furgała, a także s. Katarzyna Kociołek.
Od 2016 roku pracę misyjną w Boliwii prowadzą także polskie siostry terezjanki, które w 2014 roku zaprosił do podjęcia posługi misyjnej w Boliwii ksiądz Krzysztof Białasik SVD, biskup Oruro. W 2019 roku prowadzony była w Internecie zbiórka na prowadzoną przez nie misję w boliwijskim mieście Oruro, w Andach Środkowych na płaskowyżu Altiplano, na wysokości 3709 m n.p.m. Ludzie żyjący tutaj to ludzie gór, często trudniący się górnictwem, bo w rejonie znajduje się sporo kopalń. Posługują się nierzadko językami quechua i aymara. Siostry prowadzą ośrodek dla dzieci i młodzieży, ale opiekują się także dorosłymi. Pracują tu dwie siostry: s. Elżbieta posługuje jako zakrystianka w katedrze, natomiast s. Joanna pełni posługuję w diecezjalnej komisji Biblii i katechezy. W 2021 roku ich pracę na okres jednego roku zasiliła Aneta Błasiak - studentka teologii z Poznania.
Polski duchowny, arcybiskup Józef Wesołowski był w latach 1999-2002 nuncjuszem apostolskim w Boliwii.
W maju 1988 roku z pielgrzymką apostolską przebywał w Boliwii "polski" papież Jan Paweł II.
Większość mieszkańców Boliwii należy do Kościoła katolickiego, który dzieło ewangelizacyjne rozpoczął na tym obszarze w XVI w. Religijność jest tutaj silnie nacechowana miejscową kulturą oraz przedchrześcijańskimi praktykami i wierzeniami. Kraj ten w 60 proc. zamieszkują Indianie, z których największe grupy etniczne to Quechua i Aymara. Obok nich, pozostałą część ludności stanowią ludzie biali i Metysi. Mimo przyjęcia wiary chrześcijańskiej wielu Boliwijczyków zachowało dawne wierzenia i praktyki. Jedne z nich, włączone do chrześcijaństwa, pomagają im zrozumieć prawdy wiary, inne wypaczają naukę Chrystusa.
W dniach od 9 do 14 maja 1988 roku miała miejsce 37. podróż apostolska "polskiego papieża" Jana Pawła II do krajów Ameryki Łacińskiej: Urugwaju, Boliwii, Peru, Paragwaju. Pielgrzymka ta odbywała się w czasie obchodów 500-lecia ewangelizacji Ameryki Łacińskiej i 450-lecia obecności Kościoła katolickiego na ziemi boliwijskiej. W ciągu sześciu dni spędzonych w Boliwii Jan Paweł II odwiedził siedem miast, gdzie odbył szereg spotkań z politykami, władzami miasta, biskupami, kapłanami i klerykami, z zakonnicami i misjonarzami, z górnikami, rolnikami, młodzieżą i dziećmi, z osobami starszymi i intelektualistami. Żadna z grup nie została pominięta.
Jan Paweł II przyleciał do Boliwii na lotnisko El Alto położone na wysokości 4000 m n.p.m. Zaraz potem udał się do nuncjatury apostolskiej w administracyjnej stolicy państwa La Paz, gdzie spotkał się z biskupami Boliwii, a następnego dnia z korpusem dyplomatycznym. Pierwsza msza święta celebrowana przez Jana Pawła II miała miejsce 10 maja na w La Paz. Do dnia dzisiejszego na ścianie katedry Nuestra Seniora La Paz (Naszej Pani Pokoju) wisi tablica upamiętniająca tę wizytę. W tym mieście po raz pierwszy papież spotkał się ze wspólnotą Indian Aymara. Na mszy świętej w La Paz przypomniał o wielkim dziedzictwie Boliwii - sanktuarium Copacabana, nad brzegami jeziora Titicaca, gdzie wierni modlą się do Boga za wstawiennictwem Matki Bożej Gromnicznej. Następnego dnia, 11 maja, Jan Paweł II udał się do miasta Oruro - centrum górnictwa boliwijskiego, leżącego ok. 200 km od La Paz. Spotkanie poświęcone było zagadnieniom pracy, uczciwego wynagrodzenia oraz godności człowieka. W miejscu, gdzie 11 maja 1988 roku zbudowano ołtarz, dziś znajduje się pomnik: Jan Paweł II z pastorałem stoi na półkuli południowej, symbolizującej otwartość i wdzięczność narodów Ameryki Południowej za papieskie pielgrzymki. Tłumnie na spotkanie z papieżem przybyły całe rodziny z górniczych rejonów Oruro oraz Potosí. W sumie oblicza się, że w spotkaniu uczestniczyło ponad 300 tys. osób. Papież przypomniał m.in. misyjne zaangażowanie znanych Boliwijczyków: ks. Wincentego Bernedo oraz matki Nazarii Ignacji, założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Krzyżowych Kościoła. Matka Nazaria, beatyfikowana przez Jana Pawła II w 1992 roku, w Oruro świadczyła pomoc najuboższym z tej diecezji. Do dzisiaj wielu ubogich korzysta z założonej przez nią jadłodajni, a dzieci znajdują schronienie i miłość w sierocińcu. Kolejny dzień pielgrzymki przypadał w mieście Cochabamba, okręgu górniczo-rolniczym położonym w środkowej części Boliwii. Odprawił tu mszę św. z udziałem wielu tysięcy wiernych, a wieczorem, na stadionie sportowym Ojciec Święty spotkał się z 30 tys. młodzieży. Kolejnym miejscem wizyty Jana Pawła II była stolica Boliwii - Sucre. 12 maja 1988 roku na Estadio Patria Jan Paweł II celebrował mszę świętą z okazji 450-lecia ewangelizacji kraju. Miało tu miejsce spotkanie z kard. José Clemente Maurerem, emerytowanym arcybiskupem Sucre, zasłużonym w długiej i owocnej pracy dla Kościoła i narodu boliwijskiego. Ojciec Święty szczególnie podziękował pasterzowi archidiecezji oraz biskupom pomocniczymi za pracę duszpasterską, składając słowa podziękowania na ręce biskupa Edmundo Abastoflor Montera, przewodniczącego Episkopatu Boliwii. Podczas homilii w katedrze papież m.in. nawiązał do bogactw kultury andyjskiej. Tego samego dnia Jan Paweł II udał się do miasta Santa Cruz, gdzie mieszkał do końca pielgrzymki, a skąd codziennie z lotniska Viru Viru odlatywał na spotkania organizowane w innych częściach Boliwii. W Santa Cruz Ojciec Święty spotkał się z przedstawicielami świata kultury, intelektualistami oraz przedstawicielami klasy rządzącej. O nawróceniu i wewnętrznej przemianie Jan Paweł II mówił 13 maja do mieszkańców Santa Cruz zgromadzonych w liczbie ok. 250 tys. podczas mszy świętej. Papież wzywał ich do budowy nowego społeczeństwa i oparcie tej budowli na Bogu. Gwarancją społeczeństwa jest Bóg. Tego dnia miało również miejsce spotkanie Jana Pawła II z misjonarzami i misjonarkami z Polski. Ponieważ pielgrzymka papieska została pomyślana jako czas spotkania ze wszystkimi grupami społecznymi, nie zabrakło również spotkania Jana Pawła II z dziećmi. Zorganizowano je na lotnisku miasta Tarija 13 maja 1988 roku. spotkanie z dziećmi. Przybyło na nie ponad 200 tys. Boliwijczyków. Papież skierował do dzieci słowa o wartości nauki, potrzebie poznawania własnej kultury, wierności tradycji, na której oparty jest cały porządek społeczny. Ostatnim z odwiedzanych miast był Trynidad. W spotkaniu wzięło udział ponad 30 grup etnicznych - Indian żyjących na tych terenach. Ojciec Święty wezwał ich do pełniejszego przeżywania wartości chrześcijańskich. Opuszczając Boliwię na pokładzie samolotu, Ojciec Święty poświęcił ten kraj Matce Bożej z Copacabana.
...
Przed przybyciem Europejczyków terytorium Boliwii wchodziło w skład cesarstwa Inków. Sztuka Inków - rozwijała się od XI wieku do połowy XVI wieku. Powstała nad brzegami jeziora Titicaca, objęła swoim zasięgiem płaskowyż boliwijski oraz północne regiony Chile i Argentyny. W Boliwii, nad jeziorem Titicaca, zachowały się pozostałości budowli inkaskich. Na Wyspie Księżyca znajduje się niewielki czworokątny pałac Pilcocaina, a na Wyspie Słońca podobna budowla, zwana Chincana, oraz ruiny Świątyni Słońca i Świątyni Dziewic. Najważniejszą budowlą pozostawioną przez Inków terenach Boliwii jest cytadela Incallacta. Zabudowania zaplanowano pomiędzy dwiema rzekami a od północy wzniesiono zębaty mur. Główny budynek cytadeli zbudowany został na planie prostokąta o wymiarach 78 x 25 m. Dlatego Ameryka Południowa należy do chętnie eksplorowanych terenów przez polskich archeologów. O obecności naszych badaczy na tym kontynencie można mówić już od XIX wieku. Polscy archeolodzy pracujący w Boliwii odnoszą dziś sukcesy w dziedzinie badań prekolumbijskich.
Ameryka Południowa należy do chętnie eksplorowanych terenów przez polskich archeologów. O obecności naszych badaczy na tym kontynencie można mówić już od XIX wieku. Obecnie na Uniwersytecie Warszawskim działa Centrum Badań Andyjskich, którym kieruje prof. Mariusz Ziółkowski. Poza Warszawą w badaniach prekolumbijskich w Andach uczestniczą archeolodzy z Krakowa, Poznania i Wrocławia, a znakiem czasu jest współdziałanie uczelni krajowych i zagranicznych w tej dziedzinie. Przykładem międzynarodowej aktywności jest niezwykle ważny dla polskiej archeologii, rozpoczęty w latach 1985-86, projekt NASCA Włoskiej Misji Archeologicznej, kierowanej przez profesora Giuseppe Oreficiego, w którym Polacy uczestniczyli w pracach badawczych w Cahuachi i Pueblo Viejo na pustyni Nazca w Peru. W projekcie wzięło udział około siedemdziesięciu polskich badaczy i studentów. Później badania prowadzono w Arequipie oraz w Parku Narodowym Machu Picchu - także na terenie Peru. Ukoronowaniem nawiązanych relacji było powołanie w 2011 roku Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego w Cusco, jedynej polskiej placówki naukowo-badawczej na terenie Ameryki Południowej. Dzięki trwającej do dziś współpracy, ostatnio prowadzone są m.in. działania w Boliwii, którymi koordynuje Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego w Cusco. Polscy badacze prekolumbijscy obecnie duży nacisk kładą na archeometrię, czyli wszystko, co jest związane z dokumentacją, z zaawansowanymi technikami pomiarowymi. Przykładowo projekt Samaipata (Boliwia) na stanowisku wpisanym na listę UNESCO, jest realizowany przez Uniwersytet Warszawski z Politechniką Wrocławską - z Laboratorium Skanowania i Modelowania 3D, kierowanym przez profesora Jacka Kościuka. Dlatego za znak firmowy polskich badaczy prekolumbijskich można dziś uznać zaawansowane techniki skanowania laserowego i dokumentacji zabytków z Listy Światowego Dziedzictwa. Na terenie Ameryki Południowej Polacy opracowali już w ten sposób cztery stanowiska. Branżowy portal archeologia.com.pl opublikował listę 10 najważniejszych zagranicznych odkryć polskich archeologów w roku 2018. W tym gronie znalazły się badania architektoniczne i kompleksowa dokumentacja stanowiska Samaipata w Boliwii, którego główną częścią jest skała o wymiarach 240x60x18 metrów, którą w całości pokrywają ryty naskalne - najstarsze z nich pochodzą jeszcze z czasów preinkaskich. Obecny kształt nadali jej Inkowie, którzy nie tylko ją przekształcili według własnych potrzeb, ale także u jej południowego zbocza wznieśli monumentalne centrum administracyjno-ceremonialne. Dziś czynniki atmosferyczno-klimatyczne powodują szybką erozję skały. W jej wyniku petroglify (ryty naskalne) ulegają stopniowemu zatarciu. Dlatego tak istotna stała się inwentaryzacja tego, co jeszcze się zachowało, i to przy użyciu najnowszych technik. - W tym celu ekipa dr hab. Jacka Kościuka wykonała skanowanie laserowe 3D całego obiektu i skanowanie najcenniejszych petroglifów za pomocą skanera światła strukturalnego oraz wykonała także dokumentację fotogrametryczną w świetle widzialnym oraz z użyciem kamery multispektralnej i rejestratora podczerwieni. W sumie eksperci wykonali ponad 50 tysięcy zdjęć o wysokiej rozdzielczości. W latach 2016-17 przeprowadzono dwa sezony badań terenowych, a w październiku 2018 roku zorganizowano całodniową sesję naukową w Samaipacie poświęconą omówieniu wstępnych wyników. Były one także prezentowane na wystawie "Against the Sands of Time" w siedzibie UNESCO w Paryżu. W opracowaniu wyników badań uczestniczył multidyscyplinarny zespół specjalistów z Włoch, Niemiec i Polski, w tym z Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, Politechniki Krakowskiej i Ośrodka Badań Prekolumbijskich Uniwersytetu Warszawskiego, którego kierownik - prof. Mariusz Ziółkowski - pełnił też funkcję koordynatora i kierownika prac terenowych.
Wyniki badań, poza wartością dokumentacyjną, będą miały także istotne znaczenie dla opracowania strategii ochrony i konserwacji tego unikalnego na skalę światową miejsca (Polskie Radio.pl 19.07.2021). "Wykonana dokumentacja 3D z submilimetrową precyzją ma kluczowe znaczenie dla monitorowania erozji skał i wdrażania programów konserwatorsko-zabezpieczających" - powiedział PAP kierownik Centrum Badań Andyjskich UW w Cuzco (CEAC), prof. Mariusz Ziółkowski, który przekazał ją w formie cyfrowej boliwijskiemu resortowi kultury (Dziedzictwo kulturowe 1.11.2018).
Jednak przed projektem Samaipata, w 2007 roku rozpoczęły się polskie badania nad kulturą Tiwanaku w ramach polsko-włosko-boliwijskiego projektu wykopaliskowego w dotychczas nie przebadanej świątyni zwanej Kantatallita. Prowadzone obecnie polskie badania genetyczne rzucają nowe światło na przedinkaską cywilizację Tiwanaku w Boliwii, którą na początku XX w. badał wspomniany wyżej Artur Poznansky.
Jedna z najpotężniejszych cywilizacji preinkaskich Ameryki Południowej - Tiwanaku - była zdecydowanie bardziej jednorodna pod względem genetycznym, niż uważano do tej pory - wynika z badań genetycznych, które przeprowadził zespół polskich naukowców. Cywilizacja Tiwanaku istniała od VI - aż zapewne do początków XII w. Zasięgiem obejmowała tereny dzisiejszego Peru, Boliwii i Chile. Nazwę zawdzięcza ośrodkowi położonemu obok jeziora Titicaca. W Tiwanaku do dziś zachowały się pozostałości monumentalnych kamiennych świątyń i budowli, świadczących o dawnej potędze tej cywilizacji. Jej początki i kres są dla archeologów nadal zagadkowe. "Z naszych najnowszych badań genetycznych wynika, że wbrew wcześniejszym poglądom przedstawiciele cywilizacji Tiwanaku byli zdecydowanie bardziej jednorodni pod względem genetycznym, niż uważano do tej pory" - powiedział PAP prof. Ziółkowski. Taki wniosek to efekt współpracy jego zespołu z paleogenetykami z Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego (CENT) oraz z grupą badaczy zagranicznych. Artykuł na ten temat ukazał się właśnie w "Science Advances" (DOI:10.1126/sciadv.abg7261). Naukowcy na podstawie badań genetycznych uznali, że zasadnicza część wiejskiej ludności zamieszkującej tereny wokół jeziora Titicaca przez kilkaset lat nie podlegała wpływom żadnych większych migracji z zewnątrz. Inaczej - zdaniem badaczy - wyglądało to w samej metropolii (Tiwanaku), która była ośrodkiem religijnym, miejscem pielgrzymek, gdzie spotykali się ludzie z bardzo wielu obszarów południowych Andów w ramach ceremonii religijnych, po czym wracali do macierzystych osad. Jednak nie wszyscy. "Stwierdziliśmy obecność przybyszów z południowego Peru, a nawet jednego osobnika pochodzącego z dalekiej Amazonii. Był on złożony w ofierze" - wskazała genetyk z CENT, dr Danijela Popović. Jak dodała, z badań szczątków dwóch osób wynika, że miały także niedalekich przodków pochodzących z obszaru Amazonii oprócz tych z rejonu jeziora Titicaca. "Jest to ciekawa informacja, ponieważ do tej pory nie było wiadomo, czy znajdowane na stanowisku artefakty wiązane z rejonem amazońskim, takie jak naszyjnik z zębów jaguara, wskazują jedynie na wymianę handlową - czy też na obecność ludności z obszaru Amazonii" - podkreślił prof. Ziółkowski. Kopalny DNA - czyli DNA, który zachowuje się w szczątkach ludzkich po śmierci organizmu - jest narażony na działanie środowiska, w którym znajdują się szczątki, co powoduje jego degradację i fragmentację. Było to spore utrudnienie w najnowszych badaniach. Z blisko stu pobranych próbek zadowalające informacje udało się pozyskać z ok. 20. "Mimo trudności, stosując najnowocześniejsze techniki, podwoiliśmy liczbę znanych danych genomowych dostępnych dla przedkolumbijskich populacji z terenu Boliwii" - zaznaczyła dr Popovićc. Poza nią, analizę paleogenetyczną przeprowadzili dr Martyna Molak i dr Mateusz Baca, w Laboratorium Paleogenetyki i Genetyki Konserwatorskiej w Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego. Było to możliwe dzięki środkom z NCN. Pobrane do badań genetycznych próbki ze szczątków ludzkich są również bardzo precyzyjnie datowane metodą węgla radioaktywnego 14C w technice AMS, przez laboratoria w Poznaniu i Waikato (Nowa Zelandia). Dlatego badacze są w stanie znacznie precyzyjniej rekonstruować badane zjawiska i umieszczać je na osi czasu, bo do tej pory wiek szczątków określano na podstawie towarzyszących im zabytkom. "Okazało się na przykład, że osoby, które złożono w ofierze w okresie schyłkowym Tiwanaku około połowy X wieku, pochodziły z rejonu jeziora Titicaca i nie miały obcych +domieszek+. Może to świadczyć o zawężeniu zakresu oddziaływania tego organizmu politycznego w tym okresie" - wskazał prof. Ziółkowski. Nadal nie jest jasne, co spowodowało upadek państwa Tiwanaku. Sądzono na przykład, że mogły się do tego przyczynić trwające kilkadziesiąt lat susze, które zniszczyły system upraw zalewowych pól. Jednak z nowszych badań wynika, że pola nadal były uprawiane. Być może doszło do jakiegoś buntu społecznego - choć nie jest jasny jego powód - o czym świadczyć mogą intencjonalne zniszczenia części świątyń - podkreślił prof. Ziółkowski. Zaznaczył, że badania genetyczne były możliwe dzięki pomocy boliwijskich oraz amerykańskich i polskich badaczy, którzy udostępnili materiały pozyskane w trakcie wcześniejszych prac wykopaliskowych zarówno w samym Tiwanaku, jak i w stanowiskach satelitarnych. "Szczególnie wart odnotowania jest wkład współpracującego z nami amerykańskiego archeologa dr Alexeia Vranicha - odkrywcy jednej z głównych ofiar ludzkich w Tiwanaku" - powiedział prof. Ziółkowski.
4 grudnia 2004 roku w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie otwarto wystawę "25 lat polskich badań archeologicznych i antropologicznych w Ameryce Łacińskiej", prezentującą dorobek ośrodków naukowych z Krakowa, Warszawy, Poznania i Szczecina. Polacy prowadzili prace archeologiczne, antropologiczne, geograficzne i ekologiczne na rozległych obszarach Ameryki Łacińskiej, m.in. i w Boliwii.
...
Również od XX wieku nastąpił rozwój współpracy kulturalnej polsko-boliwijskiej.
I tak dla przykładu, na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku Amerykańskiego "Misiones de Chiquitos" w Boliwii w 2006 roku po raz pierwszy wystąpił polski chór - Chór Kameralny Uniwersytetu Adama Mickiewicza z Poznania, pod dyrekcją Krzysztofa Szydzisza, odbywający tournée w Peru, Boliwii i Ekwadorze. Osobą odpowiedzialną za powstanie i ideę tego festiwalu jest Polak - polski misjonarz w Boliwii, ks. prof. Piotr Nawrot z La Paz, muzykolog i dyrygent, który od ponad dwudziestu lat bada i propaguje kulturę muzyczną Indian południowoamerykańskich. Rewelacyjne przyjęcie występów chóru zarówno przez miejscowych Indian, jak i notabli w większych miastach i uznanie recenzentów, sprawiło m.in. przyznanie wszystkim członkom chóru tytułu honorowego obywatela miejscowości Ascensión de Guarayos. Była to szósta edycja festiwalu, który odbywa się co dwa lata na przełomie kwietnia i maja w XVII-wiecznych misjach jezuickich Indian Moxos i Chiquitos oraz w Santa Cruz. Kościoły, w których koncertują chóry, wpisane są na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Podczas odbudowy tych misji odnaleziono kilka tysięcy zapisów nutowych muzyki sakralnej, spisanych przed kilku wiekami zarówno przez Europejczyków, jak i lokalnych kompozytorów. Jest to barokowa muzyka ewangelizacyjna, która była grana w tych miejscach codziennie aż do połowy XIX wieku. Do dziś wśród Indian zamieszkujących tereny misji przetrwała ta oryginalna kultura muzyczna bez żadnych europejskich naleciałości i zmian stylistycznych. Na pierwszym festiwalu w 1994 roku występowały tylko misyjne chóry boliwijskie, dwa lata później gościły zespoły z ośmiu krajów. Dzisiaj jest to festiwal przeznaczony wyłącznie dla chórów zawodowych, a zyskał taką rangę, że wykonawcy specjalizujący się w muzyce baroku wręcz zabiegają o udział w nim. W tegorocznej edycji wystąpiło około 29 zespołów z całego świata, w tym tak znane, jak: Ensemble Organum z Francji, Florilegium z Wielkiej Brytanii i Alia Musica z Hiszpanii. Koncerty w misjach Santa Ana, San Ignacio de Velasco, San Julian i Ascensión de Guarayos. Ostatni koncert w ramach festiwalu odbył się w Santa Cruz w kościele San Roque. Chór Kameralny UAM przygotował repertuar polskiego renesansu i baroku, który nigdy przedtem nie był na festiwalu prezentowany: utwory Mikołaja Gomółki, Wacława z Szamotuł, Mikołaja Zieleńskiego, Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, Bartłomieja Pękiela oraz - jak każdy zespół - jeden utwór z obszaru Ameryki Południowej (Natalia Budzyńska "Owacje od Indian" Przewodnik Katolicki 24/2006).
Z kolei w dniach 20 kwietnia do 1 maja 2022 roku w kolejnym Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku Amerykańskiego "Misiones de Chiquitos" w Santa Cruz ma wziąć udział polski Chór Dziewczęcy "Skowronki" z Poznania. Chór ten o 72-letniej historii bezsprzecznie należy do czołówki europejskich chórów dziewczęcych. Jest on laureatem głównych nagród w aż dziewiętnastu europejskich konkursach chóralnych, najważniejsze z nich to Grand Prix Ogólnopolskiego Turnieju LEGNICA CANTAT (2007), Grand Prix Międzynarodowego Konkursu w Ochrydzie w Macedonii (2011), Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Chóralnym w Freamunde w Portugalii (2016), Grand Prix Konkursu "InCanto Mediterraneo" w Milazzo na Sycylii (2017). 16 grudnia 2015 roku Skowronki - jako drugi polski chór w historii - dały koncert w nowojorskiej Carnegie Hall. Spot chóru został prezentowany w TV boliwijskiej.
Fliharmonia Poznańska 29 września 2018 roku w kościele pw. NMP i św. Mikołaja Ląd nad Wartą dała koncert zatytułowany "Jeden wieczór - trzy koncerty", w którym wystąpili: Bomsori Kim - skrzypce, Zuzanna Szambelan - wiolonczela, Elżbieta Turczyńska-Drobnik - flet, Jakub Chrenowicz - dyrygent oraz Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, która wykonała utwór Anonima z Boliwii "Concierto Pizzicato na flet i orkiestrę". Było to pierwsze wykonanie tego utworu w Europie, ze zbiorów opracowanych przez ks. prof. Piotra Nawrota.
W dniach 21-27 października 2019 roku, na zaproszenie werbistów z Polskiej Prowincji SVD, gościł w Polsce chór i orkiestra Palmarito & Urubichá z Boliwii pod dyrekcją o. prof. Piotra Nawrota SVD. Okazją do pojawienia się w Polsce tego chóru i orkiestry były obchody Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego 2019. Artyści zaprezentowali muzykę baroku misyjnego Ameryki Południowej. Koncerty, które cieszyły się sporym zainteresowaniem, odbyły się w Warszawie, Michałowicach koło Warszawy, Jastrzębiu Zdroju i Nysie.
...
Dzisiaj coraz więcej polskich turystów - tych goniących za egzotyką - przyjeżdża do Boliwii. Dzielą się później wrażeniami z podróży na swoich stronach internetowych (np. www.bartpogoda.net Krzysztofa Kościelniaka). Z kolei strona internetowa Marka Cichomskiego podaje nam w formie słownikowej szczegółowe informacje o Indianach boliwijskich.
Jak bardzo przybliżyła się do Polski nawet tak daleka Boliwia.

© Marian Kałuski

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

26 Kwietnia 1923 roku
Urodził się Andrzej Szczepkowski, polski aktor (zm. 1997)


26 Kwietnia 1986 roku
Awaria elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie.


Zobacz więcej