Środa 11 Grudnia 2024r. - 346 dz. roku,  Imieniny: Biny, Damazego, Waldemara

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.03.21 - 14:55     Czytano: [3052]

Dział: EKOInformacje

Chrońmy przyrodę, ale mądrze


Dawno już nie pisałem o przyrodzie, o ochronie środowiska, bo wydawało mi się, że nawet tak zwani ekolodzy z organizacji o międzynarodowych konotacjach, którzy z rejonem Podkarpacia i jego mieszkańcami przeważnie nie mają nic wspólnego i nie przejmują się ich losem, zrozumieli, że na Podkarpaciu, a szczególnie w rejonie Bieszczad i Pogórza Przemyskiego, przyroda – zwłaszcza jeżeli chodzi o ochronę lasów i żyjącej w nich zwierzyny – ma się dobrze, więc nie mają tutaj nic do roboty. Tymczasem, jak się okazuje, po chwilowym wyciszeniu, powiedzmy humorystycznie, zawieszeniu broni, jaki nastąpił po podjętej przez nich i nieudanej próbie wymuszenia na władzach i miejscowym społeczeństwie, szkodliwej moim zdaniem, decyzji o utworzeniu Turnickiego Parku Narodowego, nastąpił ponowny wzrost ich aktywności. Tym razem ekolodzy – wśród leśników, pracowników leśnych i w miejscowym społeczeństwie funkcjonuje termin „ekoterroryści” – mocno zradykalizowali swoją działalność. Doszło do szeregu protestów i blokad, a nawet do czynów usiłujących zmusić niektóre bieszczadzkie nadleśnictwa do zaniechania planowanej wycinki drzew i zaprzestania polowań na zwierzynę łowną. Oprócz znanych dotychczas organizacji ekologicznych, które już od lat działają w naszym rejonie, pojawił się nowy podmiot w postaci tajemniczego, nie tylko z nazwy, Kolektywu Wilczyce.
Żeby dokładniej zorientować się w problemie i jego skali, nawiązałem kontakt z Panem Edwardem Marszałkiem, rzecznikiem prasowym Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, który chętnie udzielił odpowiedzi na kilka moich pytań. Myślę, że warto poświęcić im chwilę uwagi:

1. Kiedy i gdzie (chodzi mi najbardziej o okres ostatniego półrocza) miały miejsce protesty ekologów, na czym one polegały i czego żądali?

Protesty w różnych formach miały miejsce przy RDLP w Krośnie – dwukrotnie, jak również w Nadleśnictwie Stuposiany, gdzie jesienią doszło do zablokowania biura tej jednostki. Z kolei latem doszło do incydentu przy RDLP w Krośnie, gdzie protestujący, już po formalnym czasie trwania protestu, zablokowali bramy wjazdowe na teren biura. Doszło wtedy do incydentu z udziałem osób trzecich. Były też protesty „hamakowe” na terenie Nadleśnictwa Lutowiska i Stuposiany. Żądania sprowadzają się do utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, tworzenia nowych rezerwatów, wstrzymania wycinki drzew i zaprzestania polowań.

2. Czy protesty te zdezorganizowały lub utrudniły pracę RDLP w Krośnie, nadleśnictw, np. zablokowały wyrąb i czy spowodowały jakieś straty lub uniemożliwiły przeprowadzenie jakiegoś polowania?

Można mówić o utrudnieniach w pracy, gdyż zakłady usług leśnych w nadleśnictwach objętych działalnością ekoaktywistów pracują w ciągłym stresie. Nigdy nie wiadomo, czy na powierzchnię objętą pracami nie wkroczą protestujący i nie zablokują prac. Bywały też przypadki znikania narzędzi pracy, jak również uszkodzeń sprzętu, choć nie można było jednoznacznie udowodnić, że to dzieło aktywistów. Z kolei w trakcie rykowiska wiele ambon myśliwskich w Nadleśnictwie Stuposiany było zanieczyszczonych kałem i oblewanych kwasem masłowym, co wykluczało ich użycie.

3. Czy protesty te są w jakikolwiek sposób uzasadnione, słuszne, czy bezpodstawne? Jakie jest w tych sprawach stanowisko RDLP w Krośnie?

Stanowisko RDLP w Krośnie w sprawie Kolektywu Wilczyce:
Nie odmawiamy nikomu prawa do głoszenia swoich poglądów, nie komentujemy też formy protestu prowadzonego z „radykalną empatią i troską”, choć byłoby dobrze, gdyby towarzyszyła temu też odrobina nieradykalnej wiedzy. Informujemy, że w oddz. 219a nie są w tej chwili prowadzone żadne prace związane z pozyskaniem drewna. Jako leśnicy i pracownicy RDLP w Krośnie oraz nadzorowanych przez nią nadleśnictw nie poczuwamy się w żadnym stopniu do szerzenia „patriarchatu, gueerofobii i faszyzmu”. Z przykrością stwierdzamy tylko, że protestujące próbują przenieść na grunt leśny spory światopoglądowe niemające z lasem nic wspólnego.

Zajmujemy się prowadzeniem gospodarki leśnej w powierzonych nam lasach własności Skarbu Państwa i działamy zgodnie z obowiązującym prawem. Dlatego bardzo uogólniony postulat „ochrony puszczy przed dalszą wycinką” może być kierowany wyłącznie do prawodawcy, a nie do zarządcy tego mienia. Żądanie od nadleśniczego zaniechania działań gospodarczych w lasach powierzonych jego pieczy to rodzaj podżegania do naruszenia prawa. O kwestii samego oddz. 219a w Nadleśnictwie Stuposiany była już mowa wielokrotnie. Mówi też o tym uchwała nr 2 Rady Naukowo-Społecznej LKP Lasy Bieszczadzkie, której rekomendację, jako organu przedstawicielskiego środowisk naukowych i społecznych, trzeba wziąć pod uwagę.

Znamy doskonale wartości przyrodnicze lasów bieszczadzkich, stąd podejście do ich zagospodarowania jest bardzo zróżnicowane: od rezerwatów ścisłych pozostających w pieczy nadleśnictw poprzez strefy wyłączone z użytkowania z uwagi na występowanie chronionych gatunków czy też z uwagi na walory krajobrazowe aż po drzewostany użytkowane w sposób ekstensywny, by zapewnić ich trwałość i wzrost zasobności przy jednoczesnym wykorzystaniu części ich zasobów drewna na potrzeby gospodarki krajów i obywateli. Z kolei zapewnieniu funkcji glebo- i wodochronnych służy ciągły wzrost lesistości i wdrażane programy małej retencji w lasach. Przypominamy, że w polskich Bieszczadach powierzchnia zajmowana przez lasy zwiększyła się w ciągu ostatnich 75 lat z ok. 40 proc. do ponad 90 proc.. Potencjał pochłaniania CO2 lub zatrzymywania wody w regionie wzrósł zatem niepomiernie.

4. Czy do protestów takich dochodziło w rejonie, w którym ekolodzy domagają się utworzenia tzw. Turnickiego Parku Narodowego? Czy w sprawie ewentualnego tworzenia tego parku coś się zmieniło?

Ostatnio aktywiści nie pokazują się w obszarze Nadleśnictwa Bircza, natomiast postulat tworzenia TPN jest podnoszony podczas wszystkich innych okazji. Trzeba pamiętać, że ani nadleśnictwo ani Regionalna Dyrekcja LP nie ma uprawnień do powoływania nowych form ochrony przyrody.

5. Jakie organizacje ekologiczne protestowały, gdzie mają swoje siedziby i skąd pochodzą, i gdzie mieszkają protestujący ekolodzy? Chodzi mi o to, czy są związani z Podkarpaciem, Bieszczadami i Pogórzem Przemyskim?

Ekoaktywiści są skupieni w tzw. Inicjatywie Dzikie Karpaty, która nie ma osobowości prawnej, nie ma przedstawicielstwa, zatem dość trudno określić ją jako byt reprezentujący kogokolwiek, poza samymi aktywistami. Natomiast w akcje te angażuje się Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze. Nie znam osób z regionu, które działałyby w tych gremiach. Podobnie rzecz się ma z tzw. Kolektywem Wilczyce, działającym zupełnie bezosobowo, nawet wręcz bez ujawniania swych twarzy. Co ciekawe, przy okazji legitymowania tych osób przez służby wyszło, że to nie same „wilczyce”. Są tam też osoby płci męskiej, m.in. obywatele Niemiec i Białorusi. Ta internacjonalność tego bezosobowego kolektywu musi budzić co najmniej zdziwienie.

A zatem, z tego co dowiedziałem się od Pana Edwarda oraz z innych źródeł wynika dosyć jasno, że tzw. ekolodzy znowu nasilili, a nawet mocno zradykalizowali swoją działalność. Teraz już nie tylko protestują, nie tylko domagają się czegoś, ale siłowymi metodami, często nawet łamiąc obowiązujące przepisy prawne, próbują zdezorganizować pracę, zmusić służby leśne do określonego, szkodliwego dla kraju i dla miejscowego społeczeństwa zachowania. Przy czym, jak się wydaje, dla zapewnienia sobie bezkarności i nadania swoim protestom większej nośności, usiłują podpierać się, modną teraz na świecie, lewicową ideologią, która z lasami i ochroną środowiska nie ma nic wspólnego. Przy tym, niektórzy z nich, jak Kolektyw Wilczyce, chcą zachować całkowitą anonimowość. O co w tym może chodzić? Dlaczego nie chcą występować w pełni jawnie, z odsłoniętą przyłbicą? Nie mają odwagi? Wstydzą się swojej działalności, bo zdają sobie sprawę, że nie mają racji? Trudno odgadnąć. Ale moim zdaniem, może chodzić głównie o to, żeby ukryć fakt, że nie ma wśród nich przedstawicieli miejscowego społeczeństwa i jak najbardziej zaciemnić sytuację; nadać jej charakter spontaniczności, no i przede wszystkim ukryć to, że ich działania są inspirowane z zewnątrz, z organizacji o zasięgu międzynarodowym - o czym świadczy obecność obywateli Niemiec i Białorusi - zaangażowanych chyba w realizację jakiejś szkodliwej Polsce polityki.
Myślę, że błędem jest uwiarygodnianie tego typu ludzi i tego typu organizacji oraz ich niepoważnej działalności poprzez podejmowanie z nimi rozmów przez przedstawicieli Lasów Państwowych i innych instytucji.
Nie mówię, że Lasy Państwowe, nadleśnictwa i wszyscy leśnicy wszędzie działają idealnie na rzecz ochrony środowiska. Może trzeba, a nawet na pewno trzeba, coś zmieniać, coś udoskonalać w duchu sprawiedliwości i należytej dbałości o środowisko; podążać za coraz większą wiedzą i rozwijającym się światem. Ale zawsze trzeba to robić mając na uwadze los lokalnych społeczności, ich życie i dobrobyt, i rozwój poszczególnych regionów. Nasze bogactwo narodowe, jakim są lasy, nie może się marnować, lecz ma być wykorzystywane dla dobra ludzi i rozwoju Polski.
Nie możemy przecież pozwolić, żeby Bieszczady i Pogórze Przemyskie zostały zamienione w rezerwat, a my w „wymierających Indian”. Nam również, a nie tylko mieszkańcom wielkich miast, przysługuje prawo do życia, prawo do pracy, do rozwoju i korzystania osiągnięć współczesnej cywilizacji. Bo my jesteśmy solą tej ziemi, której na imię Polska.
Jeżeli ja – jako pisarz, członek Związku Literatów Polskich i człowiek zatroskany o przyszłość naszej Ojczyzny - mógłbym coś zasugerować Lasom Państwowym, leśnikom i myśliwym w całej Polsce, których razem z ich rodzinami jest przecież ogromna rzesza i drzemie w nich wielka moc, to to, żeby się nie bali występować w obronie własnych poglądów, także związanych z ochroną środowiska, własnych miejsc pracy, swojego tradycyjnego sposobu życia; i wspierali rozwój polskiej niezależnej myśli, polskiej kultury i polskiej, wolnej od obcych wpływów, od politycznej poprawności, literatury, która w dzisiejszych czasach ma niewielkie szanse na dotarcie do czytelnika i wpływanie na kształtowanie jego poglądów i świadomości. Nie wystarczą same wieże obserwacyjne, ścieżki przyrodniczo-edukacyjne..., gdy ludzi oducza się samodzielnego myślenia i wielu z nas, „bombardowanych” sprzecznymi wiadomościami z nierealnego świata, na dłuższą metę, nie potrafi już przewidzieć konsekwencji podejmowanych decyzji. Trzeba na nowo uprzytomnić zwykłym zjadaczom chleba, a przede wszystkim decydentom ze świata polityki, że najważniejszym elementem przyrody, który przede wszystkim powinien podlegać ochronie, jest nadal człowiek, a nie syty wilk...

Wiesław Hop

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

11 Grudnia 1818 roku
Urodził się Aleksander Sołżenicyn, rosyjski dysydent i pisarz, autor trzytomowego Archipelagu GUŁag.


11 Grudnia 1994 roku
Na rozkaz Borysa Jelcyna wojska rosyjskie wkroczyły na terytorium Czeczenii.


Zobacz więcej