Sobota 7 Grudnia 2024r. - 342 dz. roku,  Imieniny: Agaty, Dalii, Sobiesława

| Strona główna | | Mapa serwisu 

Książka Rudolfa Jaworka

dział: "Na zachodzie bez zmian?"

Wszystkich w dziale: 36, strona 8 z 36
<<<  -  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  -  >>>


Część 8
Najazdy Mongołów

W II wieku Hunowie, z pogranicza Chin najechali na Europę. Były to ludy wyjątkowo okrutne.
Prowadzone przez jednego z największych zbrodniarzy Attylę (patrz Miranda Twiss: „Najwięksi zbrodniarze w historii” Wyd. Muza S.A Warszawa 2005r.)

Kilka wieków później ruszyli ze swych siedzib w Azji ponownie na zachód, szerząc gwałt, mordy, zniszczenia ludom stojącym na ich drodze. Tym razem na czele tej szarańczy stał nie mniej dziki od swego poprzednika Dzengischan. W r. 1224 rozbił wojska Rusi pod wodzą kniazia Mścisława pod Kałką.
Klęska ta była straszliwa i poddała Ruś w wielowiekowe mongolskie jarzmo. Tej fali zbrodni i zniszczenia poddawali się kolejni książęta Rusi, toteż Mongołowie rośli w siłę i w 1241r. ruszyli na Polskę i Węgry.

Rycerstwo, zwłaszcza Małopolski, którędy posuwały się głównie siły najeźdźcy, broniło swych posiadłości z rozpaczliwą odwagą. Po kolejnych klęskach zostało doszczętnie wyrżnięte w bitwie pod Chmielnikiem. Hordy napastnika spaliły Sandomierz, Kraków, Wrocław mordując mieszkańców, gwałcąc kobiety i biorąc je w jasyr, niszcząc po drodze napotkane wsie i osiedla.

Tylko dzięki istniejącym wówczas lasom i puszczom udało się części żyjącej na tych terenach ludności wiejskiej uratować życie.
Zaciekła obrona Polaków znacznie osłabiła i siłę wroga. Książę piastowski, Henryk Pobożny zgromadził znaczne siły rycerstwa śląskiego i pomorskiego, i zagrodził drogę głównym siłom sunącej ze wschodu tatarskiej „szarańczy”. Co prawda w bitwie pod Legnicą (9.04.1241r.) poniósł klęskę i sam zginął, jednak wróg został na tyle osłabiony, że musiał zrezygnować z dalszego marszu na Zachód Europy. I tak dzięki Polsce i jej rycerstwu Niemcy i inne ludy Europy zostały uratowane przed pewnym wyniszczeniem.
Tym czasem Mongołowie kilkakrotnie jeszcze próbowali podbić Europę lecz osłabieni poprzednimi walkami zdołali jedynie spalić nowo wybudowane po zniszczeniach miasta (Sandomierz, Kraków) w r. 1250 lecz ponowne fale zniszczenia w r. 1288 rozbiły się od ponownie odbudowanych murów polskich miast.

Czasy po inwazji Mongołów.
Na przełomie II i III wieku władze Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego uległy osłabieniu, a w ich miejsce wzmocniła się władza feudalna na poszczególnych terenach cesarstwa.. Doszło do rozbicia wewnętrznego kraju, podobnie jak to miało miejsce w Polsce.
Ludność zamieszkała na terenie Niemiec, po śmierci Fryderyka II Hohenstaufa została wystawiona na szalony ucisk ze strony rozbójniczego rycerstwa i gnębiących ją panów.
Szczególnie dotkliwie ucisk ten odczuwała ludność podbitych ziem zamieszkałych przez Słowian. Część jej poznała już język nowych władców, część już zupełnie się zniemczyła, lecz wyniosła z domu jeszcze znajomość języka przodków.
Gnębiona u siebie szukała ratunku w ucieczce na Wschód. Tu, wobec wyludnienia miast przez najazdy Mongołów, spotykała się z gościnnym przyjęciem.
Wyniesiona z domu znajomość języka Słowian umożliwiała porozumiewanie się z Polakami. Nabyte umiejętności rękodzielnicze, organizacyjne i prawne, które Niemcy przejęli od Rzymian, stały się bardzo potrzebne dla odbudowy wojennych zniszczeń i organizowania nowych miast i osiedli.

Polscy książęta, by przywrócić swym dworom utraconą świetność, podpisywali z przedstawicielami imigrantów napływających z Niemiec – umowy na zakładanie miast na tzw. prawie niemieckim. Nowum tych miast polegało na wprowadzeniu budownictwa kamienno-ceglanego w miejsce dotychczasowego drewnianego, pogłębieniu ich struktury prawnej i pewnej samorządności władz miejskich.

Samorząd polegał na wyjęciu kolonii (miasta) spod władzy urzędników książęcych, zwolnienia z danin jakie płaciła pozostała ludność, poza skromnym czynszem od ziemi. Obowiązek służby wojennej ograniczono do obrony własnych osiedli.
„Ludność imigracyjna z Niemiec wywarła na ludność polską wieśniaczą wpływ nader zbawienny. Wieśniacy polscy, rozproszeni i oderwani od roli przez napady Tatarów, z trudnością tylko wracali do roli. Znaczna ich część zamieniła się w tzw. łazęgów, tj. błąkała się po kraju, trudniła się często rozbojem, a w najlepszym razie przyjmowała tylko czasowe obowiązki za pewnym wynagrodzeniem. Teraz ludność ta polska zaczęła się do osad niemieckich garnąć i na korzystnych warunkach do pracy powracać. Nieraz zakładali łazęgowie sami, na wzór niemiecki osady, nieraz pan widział w tym korzyść, że czeladź swoją wyzwolił i folwark w osadę na prawie niemieckim zamienił.
Zaczęło się przenoszenie dawnej ludności wieśniaczej na prawo niemieckie i grupowanie jej w pewne osady nawet i w dobrach książęcych. Pokazało się bowiem, że każdy chętniej i lepiej dla siebie niż dla pana pracuje, pokazało się, że pan i książę z czynszów rozszerzonych i zamożnych osad większy mogą otrzymać pożytek niż z dawniejszej przymuszonej pracy swojej czeladzi i wiejskiego ludu.
Proces ów przyniósł jednakże z sobą również następstwa wątpliwe, wprost niebezpieczne. Język i moda niemiecka zagościły na dworach książęcych, rozszerzały się z nich w duchowieństwie i szlachcie i groziły wynarodowieniem i germanizacją.
Choćby jednak do tej ostateczności, która już nastąpiła na Śląsku, w całym kraju nie przyszło, to i tak zniknęła dawna jednolitość ludu polskiego, która stanowiła podstawę wielkości Polski pierwotnej Bolesławowskiej.
Obok ludności polskiej stanęła odrębnie ludność niemiecka skupiona w miastach i licznych wiejskich osadach, rządząca się swoim własnym prawem niemieckim, dbająca tylko o siebie, poczuwająca się tylko do tych powinności, jakie na siebie na zasadzie kontraktów przyjęła, wzbraniająca się przed większymi ofiarami na rzecz publicznego dobra, nie znająca poświęcenia i miłości ojczyzny. Ludność ta ciążyła ku Niemcom, utrzymywała z nimi ciągłe związki, w razie wojny z Niemcami, stanowiła wewnątrz kraju niebezpieczny żywioł.”
(M. Bobrzyński op. cit. s. 166.167)
W następnych wiekach jednak żywioł polski przeważył a wspólne cechy genetyczne Słowian sprawiły, że owi zniemczeni Słowianie odnaleźli swą tożsamość z otaczającym społeczeństwem, gdyż jego cechy (gościnność, życzliwość, wrażliwość i uczuciowość) były bliższe ich pojęciu „dobra”, od otoczenia w którym wyrośli.

Po spustoszeniu Polski przez Mongołów, wśród książąt piastowskich odżyła potrzeba jedności państwowej.
Leszek Czarny, syn Kazimierza, księcia kujawskiego zmierzał do tego celu opierając się wyłącznie na zniemczonych w tym czasie miastach.
Inną drogą zdążał jemu współczesny Przemysław II, walcząc ze zniemczałymi książętami śląskimi (Henrykiem Probusem). Przemysław powiązał swe siły z księciem pomorskim Mszczugiem. Dążył do zjednoczenia ziem polskich i za zgodą Stolicy Apostolskiej w r. 1325 został koronowany na króla Polski. Jednak w roku następnym poległ, jak pisze M. Bobrzyński „ z ręki „poduszczonych” przez margrabiów brandenburskich siepaczy”......

Wszystkich w dziale: 36, strona 8 z 36
<<<  -  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  -  >>>

07 Grudnia 1925 roku
Liga Narodów przyznała Polsce prawo do utrzymania straży wojskowej na Westerplatte.


07 Grudnia 2013 roku
W wieku 113 lat zmarł ostatni uczestnik (ułan) Bitwy Warszawskiej, kpt. Józef Kowalski, był najstarszym żyjącym mężczyzną na świecie


Zobacz więcej