Dodano: 02.08.22 - 12:15 | Dział: Świat i Ludzie

Zmiana klimatu


Nie tak dawno opuściła nas wiosna, a już mamy gorące wakacje. Wiele rzeczy można próbować zatrzymać, ale czasu się nie da. Wszystko przemija, a my? Nie chętnie poruszamy ten temat, bo coraz bardziej nas dotyczy. Zmieniają się mody, miasta i osady i nawet "wieś Białystok" stała się w ostatnich latach metropolią o czym poinformował mieszkańców goszczący tam naczelnik. To wszystko się stało tak szybko i niespodziewanie dzięki zaangażowaniu partii. Aż strach pomyśleć co będzie za kilka lat, w następnej kadencji. Tak nagłe zmiany na ogół bywają niebezpieczne, bo człowiek wychodzący rano do pracy nie ma pewności co zastanie wieczorem, a szok nie jest wskazany przez lekarzy. Tym bardziej, że wkrótce będą to medycy obcojęzyczni (w większości Niemcy) starający się o pracę w wysoko rozwiniętym kraju. Fachowcy poszukujący dobrych zarobków znajdą je właśnie nad Wisłą. Wreszcie zmieni się kierunek emigracji zarobkowej i właśnie na tym polega dobrobyt. Mocna złotówka sprawi powrót tych, co wyjechali w poszukiwaniu chleba, który niedawno kosztował dwa zł. a dzisiaj siedem. Wciąż nas ten rząd czymś zaskakuje, a ludziska powtarzają, że nic nie robi. Siedem lat, to w końcu nie tak wiele, cóż więc wymagać. Żeby zmienić wszystkie wsie w metropolie potrzeba mnóstwo czasu, ale co wtedy z tradycją? Sama Biedronka nie wystarczy, by zaopatrzyć się w mleko, mięso i ser, ktoś to musi produkować. Prosimy o pozostawienie chociaż kilku wsi, bo na wspomnianym Zachodzie też one są. Nie nadążamy za sowicie opłacaną i rozbudowaną rządową informacją, ale wystarczy wsiąść do pociągu byle jakiego, wykupić bilet na prelekcję prezesa (odwiedzającego różne zakątki) by się dowiedzieć o dokonaniach jego partii i o nowatorstwie w Pcimiu. Po latach się okaże, jaką Polskę zastali po Tusku, a jaką zostawili po Mateuszku. Najpierw ten drugi doradzał temu pierwszemu, a jak skutecznie? o tym niech świadczy nieustanna krytyka byłego doradcy, co też nie wydaje mi się smaczne. Znamy wypowiedzi premiera z czasów Sowy, ta miska ryżu zaczyna być coraz bardziej aktualna, prorok czy co? Co biedniejsi już zamienili kiełbasę na kaszankę z cebulą, nieubłaganie wracamy do tradycji co powinno cieszyć ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Z jednej strony wyprzedzamy Europę, z drugiej zaś cofamy się przynajmniej o stulecie.
Najgorzej jak klimat się zmieni i wyborcy powiedzą dość! i znów zaczną się porównania kto więcej zrobił, a kto więcej zepsuł. Historia zatoczy koło i jak zwykle lepsze zło zwycięży. Tak jest od lat i tak pozostanie. Trudno pośród 40 mil. ludzi znaleźć kogoś kto jeszcze nie był przy sterach, wciąż ci sami cudotwórcy i fachowcy. Wzorcowo jest dobry rząd i zła opozycja i każdy z nich wie jak uzdrowić gospodarkę i stworzyć dobrobyt."Fachowcy" błąkają się przechodząc z partii do partii i całkowicie odporni na wszelkie obelgi padające w sali sejmowej czy na spotkaniach z narodem - wciąż głoszą oderwane od rzeczywistości bzdury. Wszystkie partie ruszyły w Polskę by do reszty pomieszać ludziom w głowach i całkowicie skłócić naród. Jedni oskarżają drugich w coraz bardziej brutalny sposób. Przereklamowanego przez PIS Tuska boją się nawet dzieci. Przedwczesna kampania wyborcza zamienia się w bagno. Nie pomagają próby machania chorągiewkami i tak mówcy wchodzą tylnymi drzwiami w eskorcie policji. Taka to rozmowa z ludem.
Z dnia na dzień stajemy się propagandową potęgą, od wielu lat budujemy silną armię, wszak żarty się skończyły, a odwieczny wróg wojuje tuż za naszą granicą. Udowodniliśmy pomimo nieciekawej przeszłości z Ukrainą, że przyjaźń miedzy sąsiadami jest najważniejsza. Oddaliśmy ostatnie uzbrojenie, tym samym rozbrajając się w najgorszym możliwym czasie i gdyby nie daj Boże?, to nie mamy się czym bronić. Dobrze, że zostajemy przy nadziei, oddając 250 czołgów, że już może za rok dostaniemy 160 innych, bardzo nowoczesnych choć już tęgo zużytych. Tak buduje się nowoczesną armię zdolną odeprzeć każdy atak. Zamówiono w stoczni jakieś dwa okręty, a może tymczasem przydała by się u nas piechota morska. Skoro nie ma na czym pływać?
W rocznicę krwawej niedzieli nasi przywódcy wyszukiwali najpiękniejszych słów pojednania lecz nie doczekali się podobnych z drugiej strony. Na nic pomoc, uściski i deklaracje. Czas nieubłagalnie mija i za tyle lat nie posunęliśmy się ani centymetra w tym kierunku. Jeśli nie teraz, to kiedy? Dawniej się nie dało bo obowiązywał sojusz z ZSRR, później w rządzie zasiadali ostatni komuniści, a teraz? A może by tak powołać ministerstwo pojednania, jedno więcej nie zawadzi, nowe chęci i nowe dobrze płatne posady dla reszty rodzin.
Rośniemy w siłę, choć wciąż budowaną ze słów. Prezes zapowiedział, że wkrótce dorównamy zachodowi i zatrzymamy fachowców w kraju. Skoro wsie zmieniają się w przeciągu kilku lat w metropolie to dlaczego Polska nie może być prawdziwym Edenem? Jeszcze nie jednym nas ta partia zaskoczy, chyba, że stanie się tak jak wyżej nadmieniłem ( a wszystko na to wskazuje) i kto inny będzie naprawiał co zepsute, zamieniał w spółkach jedne ciotki na drugie i obiecywał nowy ład i dobrobyt.

Nie można wkoło powtarzać, że ta ekipa nic nie robi. Nigdy nie było takiego rządu, który nic nie robił. Choć jeszcze nie dorównujemy sąsiadom, ale są jakieś mosty, drogi, linie kolejowe, jeszcze jeżdżą zużyte doszczętnie pociągi, sterczą pozostałości po stoczniach, kopalniach i zakładach pracy. To właśnie historia opowiadająca o ludziach, którzy w przeszłości zarządzali, lepiej lub gorzej naszym krajem. Jedni dawali z siebie wszystko, drudzy brali ile się dało i tak jest na całym świecie z małymi wyjątkami, do których niestety nie należymy. W polityce nikt za nic nie odpowiada i nikt nikogo z kadencji nie rozlicza, a było by z czego. Co prawda ludziom żyło się coraz lepiej, aż tu nagle niespotykana nigdy wcześniej drożyzna. Trudno sobie wyobrazić pogorszenie sytuacji tyle lat po wojnie, a jednak. Wynagrodzenia rosną a wraz z nimi ceny i choć te drugie szybciej, to przy wsparciu hojnego rządu da się zaciskać pasa. Samym 500 +, które jest zbyt często podkreślane nikt się nie wzbogacił i nikt nie kupił willi z basenem.Za uczciwą pracę coraz trudniej się utrzymać, to trzeba jasno powiedzieć. Można też skorzystać z niskoprocentowej pożyczki, bo wedle ostatnich zapowiedzi "nowego" prezesa NBP na sopockim molo - idzie na lepsze. Nawet pani Basia to potwierdziła wskazując na łatwy przychód gotówki grając w gry liczbowe.
O tyle dobrze, że ludzie mogą liczyć na darmowe doradztwo: a to - jak tanio się wyżywić, jak spędzić wakacje pod namiotem, czym w piecu palić, jak ocieplić chatę i jak spłacać pożyczkę. Jeśli to wszystko nie poskutkuje to prezydent ma jeszcze lepszą i ostatnią radę - zacisnąć zęby. Trzeba przyznać, że pomysły nie są wyssane z palca, ktoś nad tym długo myślał. Ludzi mądrych nie brakuje i może dlatego żyje się w takim dobrobycie. Kto dawniej komu doradzał, ludzi zostawiono na pastwę losu, chyba, że byli członkami partii robotniczo - chłopskiej. Od lat trzymamy się tej samej wypróbowanej metody- bliżej żłobu.
Szybko minie lato, a zima nie groźna skoro mamy węgla na dwieście lat, nie jesteśmy od nikogo zależni. To wszystko składa się na potęgę naszej gospodarki, która galopuje na łeb na szyję wyprzedzając nawet Rumunię.
Tak dużo się dzieje, że nie sposób za wszystkim nadążyć wysłannicy prezesa i oczywiście on sam jeżdżą po kraju wyliczając niebywałe zasługi i sukcesy, których lud jakoś nie zauważył. Dowiadujemy się, że drożyzna objęła nie tylko nasz kraj i tak benzyna jest u nas względnie tania. Na ten przykład w Luksemburgu za dzienne wynagrodzenie można przejechać samochodem 500 km, u nas 160, ale w Bułgarii tylko 80. W sumie nie jest najgorzej. Niekiedy wzorowanie się na biedniejszych ma sens. Dobre rządy na trudny czas - znajduje tu uzasadnienie. Partie wzajemnie się opluwają, aż staje się to niesmaczne. Ludzie przestali się szanować wylewając na siebie pomyje, tylko po to by dostać sią do koryta i to trwa lata.
A my tymczasem przekopaliśmy mierzeję, choć złośliwi twierdzą, że za głęboko na dwa kajaki , a za płytko na kuter, ale nie możemy mieć od wszystkiego specjalistów. Nie wystarczy być ekspertem, do tego trzeba jeszcze być posłusznym. Ludzie szemrają, że wokół sami partyjni i rodziny, ale jak ktoś z posłów zauważył, to gdzie rodzina ma pracować? Co prawda, to prawda, za jedną skromną pensyjkę posła, ministra czy prezesa spółki nie da się żyć, jeszcze przy takiej drożyźnie (jednoznacznie wywołanej przez wojnę).Oszczędzamy na ile to możliwe, Inwestujemy skromnie - przekop miał kosztować 80 mln. a wzrósł do 2 mld. Czy to nasza wina, że wszystko wokół drożeje? Wybudowaliśmy elektrownie, no może nie do końca, cóż, kto nie robi błędów. Za to pozostawimy po sobie port lotniczy, którego pozazdrości nam świat, bo takiego lotniska jeszcze nie było i długo nie będzie.
Sporo już osiągnęliśmy, ale nie spoczniemy nim dojdziemy, bo Julia i ja przez całą noc? Och te stare, sentymentalne piosenki!
O naszych sukcesach będą opowiadały pomniki, na które mimo oszczędzania nie żałujemy grosza. My w ogóle na nic nie żałujemy grosza - szkopuł w tym kto spłaci po nas dług.

Władysław Panasiuk