Dodano: 02.05.22 - 18:57 | Dział: Na każdy temat

Krótki tekst o krótkiej ulicy Życia





Ta ulica jest krótka. Ot, dziewięć domów, niegdyś przed II wojną światową wspaniałych poniemieckich willi. Gdy nastał pokój zamieszkiwali w nich osadnicy z różnych rejonów Polski i zapewne mało kogo frapowały pytania; kto tu przede mną żył? Jak żył? Gdzie jest teraz...?
Albo: czyje imię nosiła ulica? Tu, zwykle w domach przychodziło na świat i dorastało pokolenie wyżu demograficznego lat pięćdziesiątych. Razem bawiliśmy się w chowanego, graliśmy w piłkę nożną, staczaliśmy boje z rówieśnikami z ulicy za płotem. Stawaliśmy się, choć nawet nie będąc świadomi tego, wielką rodziną z krótkiej ulicy Życia.
Zapominanie zaczęło się, gdy jedni kończyli studia, drudzy zakładali własne rodziny, a kolejni emigrowali daleko - na inne kontynenty. W ciągu kilku lat rozpadły się najlepsze przyjaźnie, ba, wygasło nawet zainteresowanie tym, co dobrego lub bardzo złego dotknęło sąsiadów za miedzą. A na krótkiej ulicy widać wszystko dokładnie i przeraźliwie ostro. Zaczęli umierać ludzie starsi. Odchodzili także ci, którzy zgodnie z kalendarzem biologicznym mieli wybiec daleko - poza granicę drugiego tysiąclecia. Wszystko zaczęło się zdarzać jakby wbrew ludzkiemu rozsądkowi i logice. Pełni życia nagle je utracili. Pewnym, najlepszym dotąd przyjaciołom zza mórz i oceanów nie starczyło czasu, a może pieniędzy, aby przyjechać i ich pożegnać. Bali się wspomnień?
W filmie Stevena Spielberga Hook dorosły Piotruś Pan, który kiedyś, gdy był dzieckiem, potrafił latać i robić wiele niezwykłych rzeczy, jest zabieganym biznesmenem, z potężniejącym brzuchem i notorycznie rozkołatanymi myślami. Nie potrafi już wzbijać się (choćby myślami) ponad poziomy, w przestworza, wspominać, pamiętać...? - Jaka szkoda, że nie ma w nas już natury dziecka? - mówi z żalem jeden z bohaterów filmu Przed sklepem Jubilera, zrealizowanego według sztuki ks. Karola Wojtyły, obecnego Wielkiego Papieża. W biuletynie Amerykańskiego Towarzystwa Wydawców Gazet napisano: Aby dobrze pisać, trzeba (...) stworzyć swój Strych Babuni: trzeba kolekcjonować słowa, wyrażenia, obrazy; zbierać kolory; zapachy, dźwięki, gesty, fakturę materiałów, trzeba kultywować w sobie odbiór tego, co powszednie: dętek ze spuszczonym powietrzem, spalonych żarówek, zerwanych sznurowadeł, opuszczonych nut (...). Gromadzimy takie drobiny i okruchy, wiedząc, że kiedyś mogą się przydać. Aby żyć, trzeba stworzyć swój Strych Babuni. Wszystko mija, ale jeżeli pamięci w nas nie będzie i jeśli zabraknie w nas duszy dziecka, to gdy na nasze krótkie ulice przyjdą nowi osadnicy, nikt im nie powie, kto tu przed nimi żył, jak żył i kiedy odszedł. A przynajmniej, jakie nosił imię, gdy krótka ulica była jego światem.

Lech Galicki