Dodano: 22.10.21 - 20:52 | Dział: W kręgu wydarzeń

W obronie przed szaleńcami


Przysłowiowy ocean słów przelano już w felietonach i artykułach o kłamstwach opozycji, od kiedy władzę w Polsce przejęła prawica. Miliony elektronicznych kart pamięci z tego okresu, z filmami, programami publicystycznymi, transmisjami z konwencji, opozycyjnych protestów i wieców zdeponowano w archiwach studyjnych. Multum kłamstw i oszczerstw wymyślonych przez totalną opozycję wylało się już z telewizorów, odbiorników radiowych i portali. Niezmiennie od 6. lat podobne scenariusze i reżyseria, przede wszystkim osłabić i skompromitować a najlepiej obalić rząd w Polsce w myśl zasady, cel uświęca środki. Obserwujemy z niepokojem jak wielka jest determinacja tych ludzi i uruchomiony przemysł nienawiści, ataki na biura poselskie PiS, wulgarny język debaty i niestety pomoc z zagranicy - tak działa polska totalna opozycja, opozycja politycznie zboczona, niepogodzona z demokratycznymi wynikami wyborów, niepogodzona z utratą wpływów i pieniędzy na krajowej scenie politycznej. Codziennie słyszymy wyuczone na pamięć agresywne i kłamliwe sformułowania. Dosłownie wszystko co proponuje rząd jest wściekle atakowane i negowane, brak jakiejkolwiek współpracy, sytuacja staje się patologiczna, widzimy jak nienawiść zakłóca racjonalną ocenę sytuacji. Wściekłość ich narasta wraz z kolejnymi przegranymi wyborami, kiedy przyjdzie opamiętanie, nie wiadomo, oby nie było za późno.

Wtorkowa debata w Strasburgu w PE na temat "praworządności" w Polsce pokazała już definitywnie o co w tej POtyczce chodzi, kto jest sponsorem, reżyserem, kto inspiruje i kim są wykonawcy, debata pokazała jak wielopiętrowa to sprawa, zahaczająca o wiele państw Europy. Znów Polska stoi na drodze innych, możnych tego świata, chcących tym razem zamienić unię suwerennych państw, w jeden organizm, na którego czele stanęliby Niemcy i cała ta debata o "braku praworządności" w Polsce a szczególnie o sądownictwie, LGBTitd, aborcji to tylko pretekst. Mali intelektualnie ludzie w Brukseli wierzą, że pokonanie Polski otworzy im drogę do federalizacji UE. Wypadałoby wcześniej jednak poznać prawdziwą historię Europy, i wiedzieć jaka jest waleczność i niezłomność Polaków, może wtedy ta wiara byłaby bardziej realistyczna.

Generalnie patrząc, sytuacja jest bardzo złożona, dziejąca się na wielu frontach ale zmierzająca do jednego celu, do hegemonii jednego państwa m.in. w handlu energią, stąd te wieloletnie konszachty z Rosją i wspólna budowa rurociągów gazowych, omijających Polskę i Ukrainę. Jest to tak przejrzyste, że aż razi w oczy. Jedno tylko nie bardzo pasuje, wojna hybrydowa na granicy polsko-białoruskiej inspirowana zapewne przez Władimira Putina. W końcu ci imigranci chcą tylko przejechać przez Polskę a zmierzają do Niemiec, ale tam już ich nie chcą. Ale może to tylko pozory i jeden ze szczegółów wielopiętrowego zadania.

Jednym z elementów tej gry jest Donald Tusk, który jeszcze nigdy nic pozytywnego nie stworzył, wszędzie gdzie się pojawia, następuje destrukcja, demontaż, walka i chaos. Były szef RE dostał bardzo ważne zadanie do wykonania: doprowadzić do obalenia większości rządowej, bo ta nie podoba się Unii (czyt. Niemcom), jest zbyt patriotyczna i roszczeniowa. Donald Tusk robi dużo hałasu od pierwszego dnia swojego pobytu w Polsce, najpierw siłowo objął stanowisko p.o. w PO, wyprodukował kilkadziesiąt fake newsów, zwołał wiec, aby później w Brukseli mówiono o niezadowoleniu Polaków i wyjściu na ulicę przeciwko rządowi. Ale jednego nie przewidział, że Polska się zmieniła i to bardzo. Gdy wyjeżdżał (a raczej uciekał po aferze podsłuchowej) w 2014 roku do Brukseli na intratną posadę, zostawił Polskę z wielkim bezrobociem, brakiem pluralizmu w czołowych mediach, niskimi płacami i emeryturami, za to z wielką korupcją, aferami i chronicznym brakiem pieniędzy na socjal i patałachami w ministerstwach skompromitowanej po tragedii smoleńskiej Ewy Kopacz. Tusk po powrocie nagle zderzył się z rzeczywistością, kiedy reporterzy m.in. TVP Info zaczęli zadawać mu niewygodne pytania i nieustępowali w swoim działaniu. Po paru kompromitacjach konferencje prasowe zostały ograniczone, pozostało mu klepanie uszczypliwości na twitterze.

Wystąpienie Mateusza Morawieckiego podczas kolejnej już debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim było bardzo merytoryczne i konkretne, ale co z tego, skoro następni mówcy z totalnej rodzimej opozycji i ich koledzy, zagraniczni połajacze, sączyli z wcześniej przygotowanych karteczek jad i rzucali oszczerstwami na lewo i prawo.
Premier Morawiecki zwracając się do zebranych, a tak naprawdę do opozycji powiedział m.in. Dziś jest symboliczny dzień, ważny dla Polski. 19 października zamordowano ks. Jerzego Popiełuszko. Solidarność i Solidarność Walcząca, której byłem członkiem, walczyła o wolność i demokrację, a niektórzy, którzy się tutaj wypowiadali, byli po kompletnie innej stronie. Myślę, że to tez jest symboliczne, gdzie oni siedzą dzisiaj i gdzie siedzimy my.

Niestety, rezolucja potępiająca Polskę została przegłosowana w czwartek, również głosami "polskich" europarlamentarzystów, tego można było się spodziewać, słysząc ich głosy w debacie.
No cóż, coraz częściej słyszy się głosy, nawiązujące do Targowicy i zdrady stanu, i jak widać nie jest to bezpodstawne, ale co można dziś z tym zrobić, jedynie pozostaje czekać do kolejnych wyborów i spowodowanie pominięcia tych skompromitowanych osobników wśród kandydatów na listach wyborczych.



Coś jednak pozytywnego wydarzyło się na koniec tego burzliwego tygodnia, do Luksemburga pod siedzibę TSUE zjechała głośna i patriotycznie nastawiona ekipa NSZZ Solidarność i Narodowców, gotowi bronić dobrego imienia Polski jak również swoich miejsc pracy w kopalni Turów. Związkowcy zapowiadający już kilka tygodni wcześniej protest w związku ze skandalicznym werdyktem sędzi Trybunału Sprawiedliwości UE Rosario Silva de Lapuerta, która jednoosobowo wydała postanowienie, nakładając na Polskę 500 tys. euro kary dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, zastali w centrum miasta zasieki okraszone drutem kolczastym i wysoki metalowy płot za którym w pełnej gotowości stały oddziały policji i wozy bojowe z sikawkami.
Tak oto wygląda "wolna Europa". Drut kolczasty czeka na legalną manifestację Solidarności i Narodowców. Lewacki liberalizm w praktyce. Wyobrażają sobie Państwo jaki by był wrzask w Europie gdyby Polski rząd rozłożył drut kolczasty na manifestację opozycji.
- stwierdził poseł PiS Kazimierz Smoliński.

Z kolei Anna Zalewska europosłanka z PiS zauważyła, że w związku z szalejącymi aktualnie cenami energii i gazu protest polskich związkowców w sprawie kopalni Turów może być początkiem protestów w całej UE.

Rzeczywiście, może być tak, że dzisiejsza wizyta związkowców z NSZZ Solidarność w Luksemburgu będzie początkiem protestów w całej Unii. Absurdalne pomysły lewackich rządzicieli UE w temacie obrony klimatu coraz bardziej irytują i wzbudzają strach o przyszłość w wielu krajach Europy. Unijny pakiet klimatyczny "Fit for 55" autorstwa Timmermansa, może być idealnym przykładem szaleństwa, jakie opanowało organy UE. Miejmy nadzieję, że w porę to szaleństwo zostanie zatrzymane a biurokraci unijni pójdą po rozum do głowy, jeśli nie, protestujący im pomogą.

Zbigniew Skowroński