Dodano: 10.04.21 - 13:04 | Dział: Kworum poetów
SMOLEŃSKIE CIERNIE (G. Tatarska)
ANNO DOMINI 2010
Ranek dziesiątego kwietnia był pogodny. Samolot, w którym leciała żona siostrzeńca był daleko od Warszawy. Spoglądając przez okno powtarzam jak mantrę: - jeszcze nie znamy wszystkich miejsc i czynów NKWD. Odnajdziemy i zaznaczymy, bez zbiorowego gniewu, dla pamięci.
- PoÅ›piesz siÄ™! Co ty gadasz? Spóźnimy siÄ™ – ripostowaÅ‚a rodzina.
Mój poranny lejtmotyw przyczepiÅ‚ siÄ™ niczym rzep, non stop szeptaÅ‚am: jeszcze nie znamy wszystkich miejsc…
- Przestań mruczeć i nie rozpraszaj. Zapnij pasy.
- Podjedź na bazarek kupię kwiaty na powitanie Ewy.
Idąc alejkami bazaru myślałam o prezydencie. Od miesięcy trwał polityczny rejwach z powodu lotu delegacji do Katynia. Moja rzepa-myśl z automatu kierowała mnie w stronę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Na pewno sÄ… w pobliżu grobów w Katyniu. Tak, oni odnajdÄ… te miejsca – rozważaÅ‚am idÄ…c alejkami bazaru.
Dziwna aura unosiła się wokół stoisk. Słychać było szlochy i przerażone głosy. Szybko wybrałam bukiecik. Gdy wyjmowałam portfel, kwiaciarka powiedziała smutnym głosem:
- Dla nich pani niesie…
- Nie rozumiem… Dla kogo mam nieść?
- To pani nic nie wie?
96 JEŹDŹCÓW
Znów w nas duch wielki, idziemy pod Pałac Prezydencki. Obok kamienne lwy w jasnym świetle zniczy i księżyca. W ramie nieba 96 jeźdźców na koniach siedzi.
Czekoladowym orłem kneblują usta przeciwnika szyderstwem nad trumnami:
- Jaki prezydent, taki zamach!
Rzeczpospolita nie pospolitą rzeczą, a pamięć Narodu nie Alzhaimer.
Są na kursie i ścieżce, bo na niebie gwiazdy, biało-czerwone szachowniczki świecą.
- Lecieli i czemu nie wylÄ…dowali?
Znów w nas duch wielki, idziemy pod Pałac Prezydencki. Obok kamienne lwy w jasnym świetle zniczy i księżyca. W ramie nieba 96 jeźdźców na koniach siedzi.
10.09.1012
TRUMNY WRACAJÄ„ Z ROSJI
Tysiące, tysiące ludzi stoi od lotniska do pałacu prezydenckiego Stoję na Żwirki i Wigury.
Za zakrętu wyłania się kondukt ze śp. Prezydentem Kaczyńskim.
Tak, to On zbliża się. Słychać żałobny pomruk, skowyt serc. Żal porusza nawet liście drzew. Przerażenie. Gniew. Majestat Rzeczpospolitej wraca w trumnie z Rosji.
Na drugi dzień znów stoję, a tysiące ludzkich głów przede mną. Kapią łzy pod koła aut z dziesięcioma trumnami. Jutro przybędzie osiemnaście. Poczekamy na powrót ostatniej, 96. Wracają w zaplombowanych trumnach pod rygorem kary, bo nie wolno ich otwierać. Taki ukaz nadała polska minister zdrowia.
DziÅ› czekamy na MariÄ™. Od lotniska zbliża siÄ™, w kremowej poÅ›wiacie kwiatów, Å›p. Pani Prezydentowa, nasza Maria. Jedzie po dywanie tulipanów ”Maria KaczyÅ„ska”.
W glorii niebiaÅ„skich chórów mija mnie. SÅ‚yszÄ™ Å›piew: dla Jego bolesnej MÄ™ki miej miÅ‚osierdzie dla nas i Å›wiata caÅ‚ego… dla Jego bolesnej MÄ™ki …
- Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego a Pana naszego Jezusa Chrystusa, za przebłaganie za grzechy nasze i świata całego...
Głos coraz śmielej się rozlega. Zadziwiona spostrzegam, że to ja śpiewam nieznane dotąd strofy. Musiałam znać, skoro śpiewałam, albo ktoś inny śpiewał za mnie...
Na samochód z trumną Marii lecą naręcza tulipanów, fruną wielobarwne motyle.
11/13.04.2010
Grażyna Tatarska