Dodano: 28.02.21 - 22:58 | Dział: Na każdy temat

TwarzÄ… pod wiatr

(opowiadanie do antologii SAP w Warszawie)




Taki tytuÅ‚ nosi moja opowieść - saga rodzinna – część pierwsza (lata 1910-1968), poczÄ…wszy od urodzenia mojego ojca do roku, w którym wyszÅ‚am za mąż. Wiele wÄ…tków swojego opowiadania oparÅ‚am na wspomnieniach rodzinnych mojego ojca Aleksandra i matki Stefanii, wiele zapamiÄ™taÅ‚am z czasów dzieciÅ„stwa, a potem z dorosÅ‚ego życia. W moim dzieciÅ„stwie zabrakÅ‚o babci, czy dziadka. JednÄ… babciÄ™, co prawda, widziaÅ‚am jako dziecko chyba dwa razy w życiu, ale ona już wtedy wiÄ™cej przebywaÅ‚a z anioÅ‚ami, niż z żyjÄ…cymi. DotÄ…d bardzo żaÅ‚ujÄ™, że nie dane mi byÅ‚o przytulić siÄ™ do babci, czy dziadka, wysÅ‚uchać ich opowiadaÅ„. TÄ™ rolÄ™ peÅ‚niÅ‚ mój ojciec. To on opowiadaÅ‚ mi bajki i przed snem kazaÅ‚ powtarzać: „szÅ‚a kaczka po desce, powiedzieć ci jeszcze?” aż do momentu zaÅ›niÄ™cia.

Å»ycie mojej rodziny byÅ‚o trudne, czasem tragiczne. Część tych strasznych historii można byÅ‚o przypisać trudnym czasom miÄ™dzywojennym, a potem wojennym, ale wiele z nich, myÅ›lÄ™, jest zwyczajnym powtórzeniem. Nic nie dzieje siÄ™ bez przyczyny. DoÅ›wiadczenia, wyniesione z domu rodzinnego – moja matka przenosiÅ‚a potem do swojego życia, kiedy sama już miaÅ‚a swoje córki. Ponieważ jej życie byÅ‚o niezmiernie trudne, zarówno w czasach dzieciÅ„stwa i mÅ‚odoÅ›ci, to potem już nie potrafiÅ‚a żyć inaczej, Å‚atwiej. WybieraÅ‚a zawsze najtrudniejszÄ… drogÄ™ do zdobycia celu, zarobienia pieniÄ™dzy i takÄ… samÄ… narzucaÅ‚a swoim dzieciom. NieprawdÄ… jest, że zawsze tak trzeba byÅ‚o iść pod wiatr... ByÅ‚y przecież możliwoÅ›ci, jeÅ›li już nie w latach mÅ‚odoÅ›ci, to choćby w latach późniejszych. Trzeba byÅ‚o tylko dokonywać wÅ‚aÅ›ciwych wyborów, od których przecież zależy caÅ‚e życie. Sama gdybym miaÅ‚a od nowa przeżyć je – z pewnoÅ›ciÄ… podejmowaÅ‚abym samodzielne decyzje, nie ulegajÄ…c namowom, czy perswazjom. A tak przyszÅ‚o mi drogo zapÅ‚acić za owe nie caÅ‚kiem swoje wybory. Dzisiaj oceniajÄ…c siebie samÄ… - myÅ›lÄ™, że mogÅ‚abym osiÄ…gnąć w życiu dużo wiÄ™cej, gdybym tylko wtedy potrafiÅ‚a siÄ™ przeciwstawić. Moja nauka przeciwstawiania siÄ™ przyszÅ‚a z opóźnieniem i wtedy już urosÅ‚a do wymiaru buntów. Nie umiaÅ‚am żyć ugodowo, w Å‚atwiźnie. BuntowaÅ‚am siÄ™ przeciwko korupcjom, oszustwom, ukÅ‚adom. Dlatego nie byÅ‚o mi Å‚atwo. MusiaÅ‚am wystawiać twarz pod wiatr, czÄ™sto nie tylko w obronie wÅ‚asnych wartoÅ›ci, ale też grupy współpracowników. Czy byÅ‚o warto? ZadawaÅ‚am sobie to pytanie wtedy i zadajÄ™ teraz. Jedno jest pewne, że ludzie, dla których czÄ™sto wystawiamy twarz nie doceniÄ… tego. To, co pozostaje – to Å›wiadomość wÅ‚asnej godnoÅ›ci w poczuciu niezaprzedania swojej duszy.
Na „stare lata” pokorniejemy. Nie chcemy już wojować, chcemy żyć w spokoju. Wielu przez caÅ‚e życie tak wolaÅ‚o – „nie wychylać siÄ™”. „Pokorne dzieciÄ™ dwie matki ssie” – mawiaÅ‚a kiedyÅ› moja matka. Sama jednak nie należaÅ‚a do tej grupy pokornych. W moim domu panowaÅ‚a dominacja mojej mamy. ByÅ‚o jej z tym trudno, bo wraz z owÄ… dominacjÄ… przejmowaÅ‚a i obowiÄ…zki mężczyzny. MyÅ›lÄ™, że i my, trzy córki, odziedziczyÅ‚yÅ›my w jakimÅ› stopniu tÄ™ cechÄ™ dominacji i na nas również spadÅ‚ caÅ‚y ciężar utrzymania rodzin. Z pewnoÅ›ciÄ… taka sytuacja nie dotyczy tylko nas, kobiet - w mojej rodzinie, ale też wielu kobiet w Polsce.
Polki – emancypantki. ChciaÅ‚yÅ›my swoich praw i je otrzymaÅ‚yÅ›my, ale też nikt nie zwolniÅ‚ nas z dotychczasowych obowiÄ…zków pracy w domach. Åšmiem twierdzić, że znakomita wiÄ™kszość polskich kobiet, pracujÄ…c zawodowo, praktycznie sama albo z niewielkÄ… pomocÄ…, zajmuje siÄ™ domem i dziećmi.
I nie tylko. Wiele na dokładkę pracuje społecznie, pełniąc różnorakie funkcje. Znamy swoje prawa, bronimy ich zażarcie nawet na ulicach, nie dbając o własne bezpieczeństwo i zdrowie.
Idziemy Å›miaÅ‚o – mocne, dumne, niezniszczalne polskie kobiety! Nic to, że wiatr wieje prosto w twarz.
Nie chcemy się nawet przyznać, że jest nam trudno, że coś nas boli, że po prostu chcemy odpocząć.

BÄ™dÄ…c z daleka od ojczystego kraju, czÄ™sto myÅ›lÄ™ o tych swoich dawnych „walecznych” czasach, ale też i o dzisiejszej sytuacji polskich kobiet w dobie klÄ™ski z wirusem. Musi im być trudno, bo obok pracy zawodowej, obowiÄ…zków domowych, przybyÅ‚a im dodatkowa praca w charakterze nauczyciela, bo dzieci nie mogÄ… chodzić do szkoÅ‚y, a uczÄ…c siÄ™ w domu - potrzebujÄ… pomocy.
Szczególnie trudno jest ludziom, którzy walczÄ… z tÄ… strasznÄ… chorobÄ… – Covidem19, nie mówiÄ…c już o tych, którzy stracili najbliższych.
Obok pandemii świat nawiedzają różnorakie klęski żywiołowe: pożary, powodzie, wybuchy wulkaniczne, trzęsienia ziemi, niespotykane mrozy, bądź upały, a z tym susze, braki wody itp. Klęski te powodują niepowetowane straty materialne, ale też straty w ludziach. Niełatwo jest stanąć na nogi człowiekowi, który w kilka minut szalejącego żywiołu stracił wszystko, czego dorabiał się w ciągu całego życia. Dobrze, kiedy w tych trudnych czasach pozostaje w ludziach odruch człowieczeństwa - niesienia pomocy. I taką pomoc widzimy na co dzień. Wtedy, nawet tym, w najgorszej sytuacji ludziom, łatwiej jest się podnieść - czując pomocną dłoń, choćby im nawet przyszło iść twarzą pod wiatr...

CzÄ™sto nocÄ… trudno mi jest zasnąć. Natarczywe myÅ›li odsuwajÄ… sen. WstajÄ™ wtedy, aby zaparzyć sobie polskÄ… nasennÄ… herbatkÄ™ o nazwie „spokojny sen”, którÄ… kupujÄ™ w miejscowym sklepie w Perth. Czasem też pomagam sobie w zaÅ›niÄ™ciu magicznymi sÅ‚owami mojego nieżyjÄ…cego ojca: „szÅ‚a kaczka po desce, powiedzieć ci jeszcze?”

Danuta Duszyńska "australijka"
Perth, 25 Luty 2021