Dodano: 25.12.20 - 21:03 | Dział: Na każdy temat

On, Ona i Sowa





Narysuj las. Jaki ptak w nim mieszka? Jego nazwa ma na poczÄ…tku literkÄ™ „s”.

Ewa siedzi przy stole i wpatruje siÄ™ uporczywie w kartkÄ™, na której wypisano specjalne zadania i polecenia. Adam, jej ojciec, zachÄ™ca do pracy i wysiÅ‚ku ogromnego, bo maÅ‚o kto wie, że Ewa musi, sama nie wiedzÄ…c dlaczego, dać z siebie bardzo dużo – na wagÄ™ swojej normalnej przyszÅ‚oÅ›ci. Adam cierpliwie czyta:
Ćwiczenia gÅ‚oski "s”.
Wymawiaj z tatÄ… "s" – tak jak syczy wąż. Sssss… Ćwicz dalej. Czy znasz zwierzÄ™, którego nazwa zaczyna siÄ™ na „s”? Narysuj je…

Tak ojciec i jego córka uczÄ… siÄ™ razem dzieÅ„ po dniu. Ona wymowy gÅ‚oski ”s”, co syczy jak wąż, on rozumienia swojego dziecka, wyrozumiaÅ‚oÅ›ci i wiary w sens tego co robi.

Adam:
- Ewa ma dziewięć lat i jest po prostu inna niż pozostaÅ‚e dzieci, jej rówieÅ›nicy. KtoÅ› powie gÅ‚oÅ›no lub z uprzejmoÅ›ci pomyÅ›li tylko: niedorozwiniÄ™ta. Nie! Czy inna, to maÅ‚o? Ona nie sÅ‚yszy na prawe ucho i mimo swojego wieku nie potrafi poÅ‚Ä…czyć dwóch gÅ‚osek – nie umie czytać i pisać. SÄ… wyrazy, które pamiÄ™ta: mama i tata. Podpisuje siÄ™ także. To wszystko na co jÄ… stać. SpecjaliÅ›ci orzekli: zakłócenia w syntezie wzrokowo-ruchowej.

Ewa uczy siÄ™ w drugiej klasie szkoÅ‚y podstawowej. Takiej normalnej. Niektóre przedmioty: jÄ™zyk polski i matematykÄ™ przerabia tokiem indywidualnym. Podczas grupowych zajęć plastyczno-technicznych, czy wychowania fizycznego lub Å›piewu – odstaje od innych uczniów. Ma trudnoÅ›ci z koordynacjÄ…. Adam prowadzi EwÄ™ co tydzieÅ„ na zajÄ™cia z pedagogiem i logopedÄ….

Ćwicz wymowÄ™: OSA, OSO, OSE, OSU, OSY. Poszukaj w tych ćwiczeniach ukrytej nazwy zwierzÄ…tka, narysuj je, jego domek i zgadnij co ono dobrego nam daje – lubiÄ… to też misie.

W domu polecenia odczytuje tata. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć…

Ewa wraz z ojcem oraz wieloma innymi dziećmi i ich opiekunami pojechali na zorganizowany przez poradnię specjalistyczną turnus integracyjno-rehabilitacyjny. Wielu z przyjezdnych posługiwało się językiem migowym. Były dzieci kalekie i zupełnie zdrowe. Każda godzina pobytu była zaprogramowana: posiłki, wycieczki, fizjoterapia, spotkania rodziców, wykłady z zakresu pomocy przed medycznej, zajęcia specjalistyczne dla dzieci, przeróżne konkursy.

Wymawiaj: KOSA, ROSA, WÄ„SY, MISA, PIESEK. WymyÅ›l cztery wyrazy (sama), gdzie „s” jest w Å›rodku. Narysuj las. Jaki ptak w nim mieszka, którego nazwa ma na poczÄ…tku „s”?

Kończy się turnus. Jest ładna pogoda. Adam i Ewa idą na spacer. Chodzą po plaży. Podczas tej wędrówki ojciec pyta córkę:
- Jakie znasz zwierzÄ™ na „s”?
- Sarenka – odpowiada córka.
- A jakie jeszcze?
Cisza. Adam zrezygnowany wzdycha:
- Może sowa?

I milknie. Przeciera oczy. Widzi, że Ewa przykucnęła i dużymi literami pisze patykiem na ziarnistym piachu: SOWA.

Narysuj las. Jaki ptak w nim mieszka, którego nazwa ma na poczÄ…tku „s”?


Lech Galicki



Świat według Zyty

Zyta byÅ‚a siódmÄ… z kolei córkÄ… Katarzyny. Ojca nie znaÅ‚a, nawet go nie widziaÅ‚a nigdy. Tak już jej pisane widać byÅ‚o. DzieciÅ„stwo miaÅ‚a ciężkie, że lepiej nie mówić. Gdy mama zostaÅ‚a wdowÄ…, opieka spoÅ‚eczna sprzedaÅ‚a ich gospodarstwo, gdyż dzieci byÅ‚y bardzo maÅ‚e. Na każdÄ… gÅ‚owinÄ™ powinno skapnąć nieco grosza. A tu nic. Wszystko przepadÅ‚o za "żelaznÄ… bramÄ…”. Gdzie? Ano, to byÅ‚o za Rosji i tak mówiono: "PieniÄ…dze wÅ‚ożyli za żelaznÄ… bramÄ™”. Chyba do banku jakowegoÅ›. Zyta tego nie wiedziaÅ‚a i do dzisiaj nie rozumie. MiaÅ‚a tylko cztery lata, gdy mama wzięła swój "wniosek” i poszÅ‚a sÅ‚użyć, zamiast kupić coÅ› za to. Tak byÅ‚o i już. A 450 rubli sumkÄ™ stanowiÅ‚o okrÄ…gÅ‚Ä… jak bochen chleba. DaÅ‚a je na procent i trzymajÄ…c ZytÄ™ za rÄ™kÄ™ poszÅ‚a ludziskom usÅ‚ugiwać.

Mamusia wpoiÅ‚a córce prawdÄ™ podstawowÄ…, że z cudzego domu, obcego mieszkania nic wziąć nie można. Nawet skórek od chleba, co go dzieci gospodyni nie zjadÅ‚y i na podÅ‚ogÄ™ rzuciÅ‚y. PracowaÅ‚a Katarzyna z przejÄ™ciem, tyle ile siÅ‚ miaÅ‚a, a nawet wiÄ™cej wykrzesaÅ‚a z siebie, i modliÅ‚a siÄ™, i mówiÅ‚a do córki: "rób podobnie w przyszÅ‚oÅ›ci”.

Tak było do czasu, gdy Zyta skończyła czternaście lat. Wówczas bieda nastała okropna. Pięć jej sióstr zmarło. Każdego ranka na matkę, Zytę i jej siostrę czekał saganek z trzema ugotowanymi na cało ziemniakami. I nic więcej. Zyta szybko się usamodzielniła. Też chciała pracować. I modlić się z serca całego. I śpiewać. Sama poszła zgodzić mieszkanie i do dziedzica trafiła za robotą. Tam na równi z mężczyznami od świtu samiuśkiego do nocy nie dawała odpocząć nogom, rękom i karkowi.

Tak byÅ‚o do zamążpójÅ›cia Zyty. Krótki czas odpoczynku i ponownie, jak w kieracie, ciężka praca. Drewno na plecach nosiÅ‚a, a mąż spaÅ‚, kilka lat nie pracowaÅ‚. Zyta spieszyÅ‚a do jednej pracy, zaÅ› do drugiej, trzeciej… W tym czasie urodziÅ‚a chÅ‚opca i dziewczynkÄ™. DobiegaÅ‚a do domu, aby dzieci razem z matkÄ… nakarmić. Siedem miesiÄ™cy to trwaÅ‚o.

Nagle ludzie zaczÄ™li mówić o wybuchu wojny. Mama Zyty tak siÄ™ tym przejęła, że dotknÄ…Å‚ jÄ… zniewalajÄ…cy paraliż i po trzech dniach zeszÅ‚a z tego Å›wiata. Wtedy wojna zatrzÄ™sÅ‚a ziemiÄ…. Po tygodniu mama Å›ni siÄ™ Zycie, ona swojÄ… rodzicielkÄ™ na rÄ™kach niesie, niemieckie samoloty bomby zrzucajÄ…, a mamusia tak mówi do Zyty: "Zostaw mnie i wynoÅ› z domu meble, bo siÄ™ wszystko spali”. I dodaje jeszcze jak w sennej mgle: "A o modlitwie i pracy nie zapominaj”. Rankiem meble wyniesiono, po poÅ‚udniu na pusty dom spadÅ‚a bomba.

O modlitwie i pracy Zyta nie zapomniała. To jej sposób i treść recepty na życie. Wymiar jej wiary. Po Niemcach przyszli do Polski Rosjanie, potem Polacy, co to komunistyczne rządy sprawowali. I zawsze Zyta kark zginała od świtu do zmroku. A i teraz żwawo drepcze Zyta przed siebie. Tak jak lata lecą. Czasem zatrzyma się i sprawdzi czy pieniądze są na miejscu ukrytym. Trzeba pomagać wnukom i prawnukom. Znowu nadeszły ciężkie czasy. Kapitalizm żarłoczny jak bestyja. Zyta wierzy, że będzie lepiej, bo takie jest życie ludzkie: raz dobrze, raz gorzej. Nie oddziela więc modlitwy od rąk spracowanych. Ot, świat stworzony, tak jak trzeba było, trwa, trwa, dzień po dniu, jak maszyna wielce skomplikowana w czasie.


Lech Galicki