Dodano: 01.10.06 - 18:01 | Dział: Media od kuchni

Wywiad z dyrektorem Jedynki

Marcin Wolski, pisarz, dziennikarz, satyryk, od lipca br. dyrektor Programu I Polskiego Radia, pod koniec sierpnia wypowiedział się w wielu ważnych kwestiach, dotyczących przyszłości Polskiego Radia, ujawnił swoje zamierzenia i poglądy. Poniżej zapis wywiadu, jaki wtedy udzielił Wirtualnym Mediom. Warto prześledzić dziś ten tekst i skonfrontować go z...rzeczywistością.

Robert Patoleta: - Dlaczego pan, literat i satyryk, podjÄ…Å‚ siÄ™ szefowania „Jedynce”?
Marcin Wolski: NajproÅ›ciej mówiÄ…c – ponieważ otrzymaÅ‚em takÄ… propozycjÄ™. Jestem z natury czÅ‚owiekiem ciekawym. Czasami lubiÄ™ robić rzeczy, których przedtem nie robiÅ‚em. WczeÅ›niej zgodziÅ‚em siÄ™ kandydować do rady nadzorczej Polskiego Radia. W momencie, kiedy zaproponowano mi ofertÄ™ objÄ™cia „Jedynki”, troszkÄ™ nieÅ‚adnie byÅ‚oby mówić – no, do rady nadzorczej to tak, a tutaj to nie. Może bardziej komfortowa i luksusowa byÅ‚aby posada w „Trójce”, ale nie jestem tchórzem. To jedno z najtrudniejszych wyzwaÅ„ w życiu, ale zdajÄ™ sobie sprawÄ™, że w naszych mediach sporo jest do porzÄ…dkowania.
- „Jedynka” bÄ™dzie od teraz bardziej dowcipna i satyryczna?
Nie można tego programu „przesatyrzyć”. Ale gdyby udaÅ‚o siÄ™ w ogóle życie w Polsce nasycić lekkim poczuciem humoru, to nie byÅ‚oby źle. ChcÄ™ przede wszystkim, żeby ten program wypeÅ‚niaÅ‚, używajÄ…c brzydkiego sÅ‚owa, misjÄ™ edukacyjnÄ… i kulturotwórczÄ…. PostanowiÅ‚em przywrócić audycje dla dzieci, które jakiÅ› czas temu zniknęły z naszej anteny. ChcÄ™ również przemyÅ›leć formuÅ‚Ä™ muzycznÄ…, żeby to byÅ‚ program prawie dla każdego, który wielu by przyciÄ…gaÅ‚ i nikogo nie odrzucaÅ‚.
- „Jedynki” sÅ‚uchajÄ… przede wszystkim osoby starsze. W jaki sposób zamierza pan „odmÅ‚odzić” stacjÄ™?
W kwestii sÅ‚uchalnoÅ›ci trzeba brać pod uwagÄ™ konserwatywne nawyki sÅ‚uchaczy. Na przykÅ‚ad od wielu lat przy „Trójce” pozostawaÅ‚a staÅ‚a publiczność. Dopiero mÅ‚odsze roczniki zdradziÅ‚y „TrójkÄ™” na rzecz stacji komercyjnych. ChciaÅ‚bym, aby siÄ™ rozniosÅ‚o, że warto sÅ‚uchać Pierwszego Programu, ponieważ dziejÄ… siÄ™ tu rzeczy interesujÄ…ce. Nie odstraszajÄ…c tych, których mamy, proponować rzeczy naprawdÄ™ ciekawe, z trochÄ™ wyższych półek.
- Może jakiś przykład?
Dam przykÅ‚ad z tworzonej obecnie ramówki. PlanujÄ™ zastÄ…pić audycjÄ™ pana Kazimierza Kowalskiego, kojarzÄ…cego siÄ™ – co tu kryć - z czasem stanu wojennego, przez brawurowego, showmana Waldemara Malickiego. Jestem też po sÅ‚owie z najbardziej renomowanym i rozchwytywanym autorem - Eustachym Rylskim, który zdobyÅ‚ nagrodÄ™ Mackiewicza i kandyduje do Nike, a to siÄ™ jeszcze nie zdarzyÅ‚o. Eustachy bardzo ceni radio, wiÄ™c sÄ…dzÄ™, że coÅ› z tego wyjdzie. Nie zaproponujÄ™ go na prezentera w „Lecie z radiem”, ale też byÅ‚oby dobrze, gdyby tam też mógÅ‚ zaprezentować dwie minuty czÅ‚owieka mÄ…drego i kulturalnego.

- Czy Dorota Gawryluk będzie prowadziła którąś z audycji?
To bÄ™dzie element wiÄ™kszego pakietu publicystycznego z którym chciaÅ‚bym wystartować 1 wrzeÅ›nia. ChciaÅ‚bym wprowadzić u nas wiÄ™cej politycznych audycji autorskich. Nie wstydzÄ™ siÄ™, że w najlepszych rzeczach wzorujÄ™ siÄ™ na konkurencji. Kiedy SkowroÅ„ski wymyÅ›liÅ‚ „Åšniadanie z Radiem Zet”, to skopiowaÅ‚a je natychmiast „Trójka”. Należy korzystać z dobrych wzorów proponowanych przez mÅ‚ode stacje - TOK FM, PIN, VOX. Z drugiej strony nie należy lekceważyć takiego fenomenu jakim jest Radio Maryja. Nie mówiÄ™ oczywiÅ›cie, żebyÅ›my nagle zbiorowo zaczÄ™li odmawiać różaniec czy zajmować siÄ™ „Rozmowami niedokoÅ„czonymi”. Ale przynajmniej należy przyjrzeć siÄ™ pewnemu rodzajowi kontaktu, napiÄ™cia, porozumienia ze sÅ‚uchaczem.
- Co pan chce przenieść z Radia Maryja?
Rodzaj ciepÅ‚ego kontaktu z ludźmi, możliwoÅ›ci wygadania siÄ™ ludzi na antenie, polemiki pomiÄ™dzy sÅ‚uchaczami. Nie chcÄ™ przesadzać z naÅ›ladownictwem, ale uczmy siÄ™, patrzmy co siÄ™ innym udaÅ‚o. Jest jeszcze druga sprawa – program nie może być Å›mietnikiem. (Nie chciaÅ‚em powiedzieć „ZSYP-em”, bo to moja stara, kochana audycja.). Po prostu spróbujmy znaleźć sposób na autorskÄ… syntezÄ™.
- Jak odnosi siÄ™ pan do zarzutu zatrudniania znajomych?
Gdybym wykreÅ›liÅ‚ z listy potencjalnych współpracowników swoich znajomych, to musiaÅ‚bym autorów sprowadzać chyba z Ukrainy. Znam wszystkich czoÅ‚owych dziennikarzy prasowych i telewizyjnych, a solÄ… radia sÄ… współpracownicy. A co do zasady - wiÄ™cej współpracowników, za mojego pierwszego szefa z lat 70 w „Trójce” - Jana Mietkowskiego, panowaÅ‚a żelazna reguÅ‚a – 50 procent honorariów musi iść na zewnÄ…trz. Tak samo dziÅ› nie mam nic przeciwko temu, żeby moi ludzie współpracowali z telewizjÄ… lub prasÄ…. Inaczej w radiu trwać bÄ™dzie system feudalny – maÅ‚e Å›ciÅ›le pilnowane zagródki, w których redaktorzy sami u siebie zamawiajÄ… i sami sobie pÅ‚acÄ…. Jest to pomysÅ‚ na stagnacjÄ™. Mocne postawienie na współpracowników, to jest sposób na poruszenie panujÄ…cego marazmu.
- WażnÄ… częściÄ… radia jest muzyka. JeÅ›li zamierza pan „odmÅ‚odzić” audytorium, to czy muzyka też zostanie „odmÅ‚odzona”?
Tak, ale nie do tego stopnia, żeby wystraszyć staruszków. Należy dodawać, cokolwiek ujmować, ale nie robić totalnej rewolucji.
- To znaczy, że obok Mieczysława Fogga będzie można usłyszeć Dodę?

Wolałbym wymienić Rynkowskiego, Górniak, Budkę Suflera, KOMBII. Miejsce Mieczysława Fogga, Ireny Santor czy Jerzego Połomskiego jest w audycjach wspomnieniowych. Generalnie chciałbym, żeby przeważała polska muzyka środka z większym niż do tej pory naciskiem na piosenkę literacką. Chciałbym, żeby dokonał się postęp w naszej polityce nagraniowej. Odwołuję się do lat, kiedy tydzień w tydzień produkowali swoje piosenki Agnieszka Osiecka, Wojtek Młynarski i Jonasz Kofta.
Nie wierzÄ™, że mamy mniej talentów. SÄ…dzÄ™, że pewne mechanizmy na styku producenci – fonografia – radio zostaÅ‚y spatologizowane. ChciaÅ‚bym, żeby takie festiwale jak Opole staÅ‚y siÄ™ kuźniami nowej twórczoÅ›ci. Nie jestem melomanem, na muzyce prawie siÄ™ nie znam, ale mam z niÄ… styczność raz w roku, kiedy piszÄ™ „SzopkÄ™ noworocznÄ…”. 90 procent tego, co trawestujÄ™, sÄ… to piosenki powstaÅ‚e do roku 1980. Z lat nastÄ™pnych wykorzystujÄ™ jedynie wyjÄ…tki – Brathanków, Golec OrkiestrÄ™, „Takie tango” Budki Suflera. Tego jest rozpaczliwie maÅ‚o.
- Co zrobić, żeby muzyka się poprawiła?
To samo co z kabaretem. Kluczem sÄ… redaktorzy. Potrzeba mecenasów, którzy powiedzÄ…: „drogi przyjacielu, przecież to w ogóle nie jest napisane po polsku”. KiedyÅ› redakcjami muzycznymi kierowaÅ‚y osobowoÅ›ci, które tylko wybieraÅ‚y, stymulowaÅ‚y i Å‚Ä…czyÅ‚y tekÅ›ciarzy z kompozytorami.
- Nie chce pan wracać do „Polskiego ZOO”. Zatem, jeÅ›li kabaret w telewizji z paÅ„skim udziaÅ‚em, to jaki?
Jeżeli coÅ› umiem, przestaje to być dla mnie atrakcyjne. Na szczęście samo życie podejmowaÅ‚o za mnie decyzje. Raz generaÅ‚ w ciemnych okularach, raz nowa ekipa w telewizji koÅ„czyÅ‚y pewien mój okres twórczy i bardzo dobrze. „ZOO”, dobre w momencie, kiedy rodziÅ‚a siÄ™ polska demokracja, nie musi być atrakcyjne teraz. Nie chciaÅ‚bym zajmować siÄ™ politykÄ… doraźnÄ…, dlatego z radoÅ›ciÄ… przyjÄ…Å‚em propozycjÄ™ Telewizji Polskiej, aby wraz z Maciejem RybiÅ„skim robić serial komediowy. To bÄ™dzie coÅ› ciekawszego niż bieżące komentowanie polityki.
- Jaka będzie tematyka serialu?
Współczesność, nasz Å›wiat widziany przez pryzmat telewizyjnego newsroomu. Roboczy tytuÅ‚ to „Polkabel”. SÄ… rozmowy z Marianem OpaniÄ… na temat głównej roli. ReżyserowaÅ‚ bÄ™dzie Krzysztof Zalewski. ChciaÅ‚bym, żeby serial byÅ‚ do powtórzenia za 10 lat, podobnie jak „Alternatywy 4”.
- Dlaczego nie lubi pan obecnych form rozśmieszania narodu, kabaretu proponowanego przez Szymona Majewskiego?
W najÅ›mielszym szaleÅ„stwie nie nazwaÅ‚bym tego kabaretem. Kabaret to pewien rodzaj subtelnej gry autora z publicznoÅ›ciÄ…. To sÄ… pewne kody, aluzje, umowny jÄ™zyk. To co robi Szymon Majewski nazywa siÄ™ showem. PotrzÄ…sanie kaduceuszem nie byÅ‚o najważniejszÄ… czynnoÅ›ciÄ… wykonywanÄ… przez StaÅ„czyka. Kabaret, odkÄ…d oderwaÅ‚ siÄ™ od kotleta i panienek wywijajÄ…cych nogami, to byÅ‚a dowcipna, ale mÄ…dra diagnoza sytuacji w Polsce. To byÅ‚ element obywatelskiego dialogu, tyle że robiony na wesoÅ‚o. Kiedy myÅ›lÄ™ o kabarecie, przychodzi mi na myÅ›l Egida, Salon Niezależnych, moja „60” z tamtych lat, wspaniaÅ‚e kabarety Jerzego Dobrowolskiego „Owca” i „KoÅ„”. Obecnym twórcom nie odmawiam talentu. Sam chciaÅ‚bym dysponować takÄ… magiÄ… oddziaÅ‚ywania na ludzi jak Marcin Daniec, tylko że to nie jest kabaret. IstotÄ… kabaretu powinna być satyra jako treść i humor jako forma. Jeżeli zostaje sam humor, to jest cyrk. Jeżeli zostaje sama satyra - publicystyka.

- Nie ma obecnie kabaretu, który się panu podoba?
MaÅ‚o oglÄ…dam, ale przeważnie jestem zdegustowany. Czasem spodoba mi siÄ™ jakaÅ› piosenka, niekiedy osoba wykonawcy. Kabaret to również pewien rodzaj postawy wobec Å›wiata. Niech zawiera treÅ›ci postmodernistyczne, newage’owe, ale niech bÄ™dzie jakiÅ›. Nie twierdzÄ™, że moim ideaÅ‚em jest konserwatywny kabaret szydzÄ…cy z Platformy Obywatelskiej i SLD. Niech bÄ™dzie kontestujÄ…cy koalicjÄ™, byle byÅ‚a w nim żarliwość, a nie marne udawanie Kabaretu Olgi LipiÅ„skiej czy amerykaÅ„skich komedii slapstickowych, gdzie podstawowÄ… atrakcjÄ… jest obrzucanie siÄ™ tortami i kopanie w tyÅ‚ek. Niech kabaretowcy podejmÄ… próbÄ™ mówienia o tym, co dzieje siÄ™ w tym kraju, z tym narodem. Dlaczego ludzie wyjeżdżajÄ… albo dlaczego nie chcÄ… wyjeżdżać? Dlaczego stajÄ… okoniem wobec tego, co my robimy? Pokazywanie jÄ™zora musi czemuÅ› sÅ‚użyć!

Rozmawiał Robert Patoleta.