Dodano: 22.05.15 - 22:51 | Dział: WPiS

Wywiad z prof. Janem DudÄ…


Bez oparcia w wierze
Andrzej nie byłby w stanie
tego udźwignąć

Fragmenty rozmowy „Wpisu“ z prof. Janem DudÄ…, ojcem kandydata na prezydenta


Adam Sosnowski: Jeszcze w powyborczy wieczór media, z telewizjÄ… publicznÄ… na czele, zaczęły pleść narracjÄ™, wedÅ‚ug której Andrzej Duda jest kandydatem marionetkowym, sterowanym przez JarosÅ‚awa KaczyÅ„skiego, przede wszystkim zaÅ› o. Tadeusza Rydzyka…
Prof. Jan Duda:
Te ataki nie sÄ… niczym nowym, tylko teraz nastaÅ‚y z wiÄ™kszÄ… siÅ‚Ä…. Andrzej jest politykiem samodzielnym, podobnie jak sam urzÄ…d prezydenta jest ze swej natury mocno niezależny. Z drugiej strony chciaÅ‚bym jednak podkreÅ›lić, że caÅ‚a nasza rodzina bardzo szanuje o. Tadeusza. Obserwujemy jego dziaÅ‚ania od 1992 r., czyli od kiedy uruchomiono Radio Maryja. Wtedy Andrzej mieszkaÅ‚ jeszcze z nami, a ta rozgÅ‚oÅ›nia sÅ‚uchana jest u nas w domu bardzo czÄ™sto. JadÄ…c autem sÅ‚ucham też innych stacji radiowych, ponieważ chcÄ™ mieć jak najszerszy wachlarz informacji i wiedzieć, co i jak mówiÄ… ci, z poglÄ…dami których siÄ™ nie zgadzam. (…) Akurat u nas wszystkie dzieci, a jest ich trójka, miaÅ‚y to szczęście, że przeszÅ‚y przez szkoÅ‚y, w których spotkaÅ‚y bardzo dobrych i oddanych nauczycieli. Ale proszÄ™ sobie przypomnieć, jakie byÅ‚y komunistyczne szkoÅ‚y, do których uczÄ™szczaÅ‚o moje pokolenie. Owszem, byli tam też znakomici nauczyciele, sam wielu takich miaÅ‚em, ale podrÄ™czniki byÅ‚y tragiczne. W tych od historii pakt Ribbentrop-MoÅ‚otow byÅ‚ opisany jako akcja ratunkowa ZwiÄ…zku Radzickiego dla BiaÅ‚orusi przeciwko okupacji niemieckiej… I jakoÅ› nam to nie zaszkodziÅ‚o. My od razu byliÅ›my wystawieni na dziaÅ‚ania wrogiej ideologii i w starciu z niÄ… musieliÅ›my wiedzieć, jak siÄ™ bronić. Gdy natomiast czÅ‚owiek chowany jest jakby w jaju, chroniony jakÄ…Å› skorupÄ…, to gdy z tego jaja wyjdzie i zderzy siÄ™ z faÅ‚szywymi ideologiami, nie bÄ™dzie wiedziaÅ‚, jak te ataki odeprzeć.

To prawda, niemniej warunek jest jeden. Taki człowiek musi wynieść już z domu pewien zasób wartości moralnych, patriotycznych czy chrześcijańskich. Tylko wtedy może nie ugiąć się pod manipulacją ze strony fałszywej ideologii. Gdyby go w domu nie przygotowano, gdyby wychowano jako człowieka uległego, ugiąłby się jeszcze prędzej. Rola domu rodzinnego jest tu kolosalna.
Oczywiście. Dlatego w wychowaniu Andrzeja i naszych dwóch córek wyznawaliśmy razem z żoną dwie bardzo ważne zasady. Po pierwsze, swoje dziecko trzeba szanować. To przecież jest człowiek, choć jeszcze mały. Od dzieci także można się bardzo wiele nauczyć, my z żoną od naszych wiele się nauczyliśmy. Po drugie, dziecko potrzebuje autorytetu. Jednak nie takiego, który go bezmyślnie ogranicza, ale takiego, który wskaże mu barierę dopuszczalnych zachowań. Trzeba to umiejętnie wyważyć, a wbrew pozorom nie ma na to tak dużo czasu. Około 16 roku życia młodzież wchodzi już w dorosłe życie i wtedy trudno coś w wychowaniu zmienić. Pamiętam, że mój światopogląd oraz wyznawane zasady ukształtowały się właśnie w wieku około 16 lat. I trzymam się ich do dziś.

Może także z wychowania wynika jedna cecha Andrzeja Dudy, która wyróżnia go na tle innych polityków: jest on bowiem człowiekiem, który potrafi słuchać innych, podczas gdy większość polityków lubi tylko mówić albo raczej gadać.
Andrzej wychował się w specyficznych warunkach, bo od małego był otoczony towarzystwem dorosłych. Przez 10 lat mieszkaliśmy w hotelu asystenckim w pokoiku o powierzchni 9 m kwadratowych, w którym na dodatek nieustannie przebywali u nas goście. On się bawił, a my toczyliśmy dyskusje na fundamentalne tematy. Na przykład: dlaczego Kościół jest tak srogi w zasadach, a tak pobłażliwy dla grzeszników? Ten wątek bardzo często przewijał się w rozmowach.

Ciekawe, do jakich wniosków Państwo w nich doszli?
Å»e to jest najlepsza filozofia. Należy pilnować zasad, ale nie wolno nikogo Å›cinać za to, że ich nie przestrzega. (…) Wszystkie zasady KoÅ›cioÅ‚a, do którego mam wielkie zaufanie, sÄ… wÅ‚aÅ›nie wartoÅ›ciami zadanymi. Gdy ludzie ich nie majÄ…, bardzo Å‚atwo siÄ™ Å‚amiÄ… i poddajÄ…, kiedy w ich życiu wydarzy siÄ™ coÅ› nieprzyjemnego, czego siÄ™ nie spodziewali, albo czego w danym momencie nie chcieli. Tymczasem to może być przecież bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo.

Jest to bardzo dojrzała postawa, pełna pokory i ufności w Opatrzność; wiara, że wszystko, co mi się w życiu przydarza, ma jakiś sens. Sens, który w danym momencie niekoniecznie musi być dla mnie zrozumiały. Z drugiej strony jednak takie nastawienie daje też ogromną siłę i spokój wewnętrzny.
Tak jest, dokÅ‚adnie tak. Jako czÅ‚owiek wierzÄ…cy wiem, że każde zdarzenie, które na mnie spada, ma sens. Dane jest mi po to, abym je wygraÅ‚. Każda sytuacja jest wyzwaniem. Dopiero jako czÅ‚owiek dorosÅ‚y dowiedziaÅ‚em siÄ™, że już starożytni Rzymianie mieli takie podejÅ›cie: „kto losu sÅ‚ucha, tego los prowadzi, kto z losem walczy, tego los wlecze”. Teraz wystarczy zamienić los na Opatrzność i mamy perspektywÄ™ chrzeÅ›cijaÅ„skÄ….

Rozumiem, że tę właśnie zasadę udało się także wszczepić dzieciom.
UdaÅ‚o siÄ™. Nasze dzieci od samego poczÄ…tku to sÅ‚yszaÅ‚y, ale i widziaÅ‚y w praktyce. MówiliÅ›my: „ZdarzyÅ‚o ci siÄ™ coÅ›? To wygraj to! Nie rób z tego dramatu, tylko spróbuj wygrać. DostaÅ‚eÅ› dwójÄ™, to musisz siÄ™ bardziej zmobilizować. GdybyÅ› nie dostawaÅ‚ czasem dwój, to może byÅ› siÄ™ rozleniwiÅ‚”.

I z tą zasadą Pana syn doszedł aż do nominacji prezydenckiej, która przecież też nie była przezeń zaplanowana, tylko poniekąd spadła właśnie jak wydarzenie, które należało przyjąć.
OczywiÅ›cie, bo jak można sobie zaplanować, że zostanie siÄ™ prezydentem? Jasne, że trzeba mieć ambicjÄ™, aby osiÄ…gnąć trudne cele. Ale to Pan Bóg pokazuje, gdzie kto ma iść, bo to On rozdaje talenty. A moim zdaniem mój syn jest bardzo utalentowany. W zwiÄ…zku z tym, gdy ktoÅ› przychodzi i proponuje taki urzÄ…d, to nie ma siÄ™ prawa odmówić. To nie jest kwestia tego, czy ktoÅ› chce czy nie; każdy ma obowiÄ…zek pomnażać swoje talenty. One sÄ… dawane za darmo, to żadna zasÅ‚uga mieć talent do czegoÅ›. (…) Karcenie z miÅ‚oÅ›ci jest obowiÄ…zkiem zapisanym w Biblii. Wiele dobrego można siÄ™ także nauczyć z lektur patriotycznych, które dzisiaj wycinane sÄ… z kanonu.

Skoro mówimy o czytaniu, jaką literaturą interesował się Andrzej Duda, co lubił czytać?
PierwszÄ… poważniejszÄ… lekturÄ…, w której Andrzej siÄ™ dosÅ‚ownie zakochaÅ‚, to byÅ‚ „Dzikowy skarb” Karola Bunscha, po której przeczytaÅ‚ kolejne książki tego autora, a potem oczywiÅ›cie Sienkiewicza. Andrzej bardzo lubi książki historyczne, patriotyczne. ZainteresowaÅ‚ siÄ™ bardzo literaturÄ… powstaÅ„czÄ… i bardzo dokÅ‚adnie jÄ… czytaÅ‚. MiaÅ‚em zwyczaj, że ok. 12-13 roku życia zabieraÅ‚em każde dziecko na wycieczkÄ™ do Warszawy, żeby poznaÅ‚o stolicÄ™. Andrzej tak dogÅ‚Ä™bnie poznaÅ‚ historiÄ™ Powstania Warszawskiego, że to potem on oprowadzaÅ‚ mnie po stolicy i opowiadaÅ‚, jakie w danym miejscu toczyÅ‚y siÄ™ walki. Jako dziecko! ZresztÄ… od strony dziadka (ojca mamy) Andrzej ma też korzenie warszawskie – dziadek Nikodem urodziÅ‚ siÄ™ i mieszkaÅ‚ w Warszawie wiele lat. Babcia Zenia pochodzi z Radomska, a moja rodzina z SÄ…decczyzny, tj. z poÅ‚udnia Polski.

Wspominał Pan już o wierze i Bogu, o roli wiary w wychowaniu dzieci, o zaufaniu do Opatrzności. Jak to dzisiaj wygląda u pana Andrzeja? Czy wiara odgrywa ważną rolę w jego życiu?
Odpowiem najproÅ›ciej pytaniem: a czy myÅ›li Pan, że bez wiary byÅ‚by w stanie to wszystko znieść? Ten ogrom pracy, ale także te nieustanne ataki? Bez oparcia w wierze nie byÅ‚by w stanie tego udźwignąć. To wiara w Boga jest siÅ‚Ä…, także jego siÅ‚Ä…. Gdziekolwiek jesteÅ›my, dostajemy sygnaÅ‚y, że ludzie modlÄ… siÄ™ za Andrzeja. Dlatego powtarzam to innym: jeżeli chcecie pomóc Andrzejowi, módlcie siÄ™ za niego. Andrzej jest czÅ‚owiekiem gÅ‚Ä™boko wierzÄ…cym, żyje w przekonaniu, że wiara jest niesamowitym darem i Å‚askÄ…. CzÅ‚owiek potrzebuje moralnych drogowskazów w swoim życiu. Ludy bez religii nie istniejÄ…. Gdy powstawaÅ‚y i bez niej chciaÅ‚y istnieć, natychmiast ginęły. CzÅ‚owiek ma przecież w sobie potrzebÄ™ sprawiedliwoÅ›ci, troski o bliskich, potrzebÄ™ miÅ‚oÅ›ci. W czÅ‚owieku jest refleks Boga. Już Å›w. Augustyn powiedziaÅ‚ „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Panu”. CzÅ‚owiek niewierzÄ…cy jest nieszczęśliwy. A ktoÅ›, kto próbuje obedrzeć czÅ‚owieka z wiary – na przykÅ‚ad przez Å›miech, obelgi czy szyderstwo – jest draniem. To najwyższej kategorii draÅ„stwo. CzÅ‚owiek odarty z wiary staje siÄ™ mgÅ‚Ä…, która uda siÄ™ tam, gdzie wiatr zawieje. „Kto przestaje wierzyć w Boga, zaczyna wierzyć we wszystko”, jak powiedziaÅ‚ C.K. Chesterton. I to dzisiaj widzimy, jak ludzie zaczynajÄ… wierzyć w bzdurne teorie Palikota czy ideologiÄ™ gender.

WÅ‚aÅ›nie te teorie dzisiaj sÄ… przedstawiane jako droga do wyzwolenia i wolnoÅ›ci. Bo w przeciwnym razie nastÄ…piÄ… – jak przekonuje wspomniany tu osobnik – rzÄ…dy KoÅ›cioÅ‚a.
A kto ma rzÄ…dzić? Przecież to jest takie proste. CzÅ‚owiek musi przyjąć w życiu pewne zasady. W geometrii mamy aksjomaty, czyli twierdzenia tak podstawowe, że ich siÄ™ nie udowadnia. Wystarczy zabrać jeden aksjomat i caÅ‚y system runie. I tak jest w caÅ‚ym naszym życiu. (…)

Podobna teoria funkcjonuje w odniesieniu do nauk humanistycznych, gdzie przecież bardzo czÄ™sto rozstrzyga siÄ™ nie tylko kwestie formalne, ale wÅ‚aÅ›nie ideologiczne czy Å›wiatopoglÄ…dowe ukryte pod pÅ‚aszczem nauki. I tak w humanistyce jedna z teorii gÅ‚osi, że w pewnym momencie dedukcji czy opisu danego systemu dochodzimy do punktu, kiedy musimy zacząć zdanie od „WierzÄ™, że” lub „MyÅ›lÄ™, że”. To oznacza, że w najbardziej fundamentalnych kwestiach każdego Å›wiatopoglÄ…du, a nawet nauki, poruszamy siÄ™ w dziedzinie wiary, a nie wiedzy. Problem w tym, w co chcemy uwierzyć.
Otóż to. Weźmy na przykÅ‚ad kwestiÄ™ in vitro. Zwolennicy powoÅ‚ujÄ… siÄ™ na to, że jest bardzo dużo badaÅ„ naukowych potwierdzajÄ…cych jego skuteczność. Mnie natomiast w ogóle to nie przekonuje. Dlaczego? Dlatego, iż wiem, jak wyglÄ…da nauka. Jakże czÄ™sto jest tak, że jak ktoÅ› pÅ‚aci, to siÄ™ robi stosowne wyniki, których ten ktoÅ› oczekuje. Tak funkcjonuje dziÅ› nauka i w ten sposób można wszystko „udowodnić”. Jeżeli ktoÅ› jest zainteresowany tym, aby forsować dane idee, to nie bÄ™dzie pÅ‚aciÅ‚ za badania, które te wÅ‚aÅ›nie idee podważajÄ…. Dlatego mam wiÄ™cej zaufania do soborów, biskupów i papieża, niż wszystkich genderowych naukowców. A wedÅ‚ug mnie najprostszym dowodem przeciwko in vitro jest to, że przy normalnym zapÅ‚odnieniu o dojÅ›cie do jajeczka walczy kilka milionów plemników, a przy in vitro tylko kilkadziesiÄ…t. Sami dokonujemy selekcji, nie natura – ale na jakiej podstawie? Nie ma żadnej. Dlatego religia jest stale potrzebna i to nawet w codziennych, najzwyczajniejszych decyzjach. (…)

Gdzie pan Andrzej brał ślub?
W Krakowie w kościele św. Franciszka Salezego przy klasztorze wizytek, ślubu udzielał mu ks. Mieczysław Maliński. Pobrali się z Agatą w lutym 1995 r.

Czyli w tym roku obchodzili 20. rocznicę ślubu; to piękny jubileusz.
Faktycznie, 20 lat to ładny kawał czasu spędzonego razem. Zresztą to bardzo udane małżeństwo, świetne! Razem z Agatą często przychodzili do nas na niedzielne obiady, teraz z braku czasu zdarza się to już dużo rzadziej. Agatka jest naprawdę dla nas jak córka, o wszystkim możemy sobie z nią pogadać, o szkole, o pracy, o domu. Jest nauczycielką języka niemieckiego w II krakowskim LO.

A córka pana Andrzeja, Kinga?
Kinga jest na I roku prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od dziecka marzyła o tym, żeby zostać sędzią, więc nikogo nie zaskoczyła swoim wyborem. Kinga lubi do dziadków przychodzić i bardzo chętnie opowiada o tym, co się u niej dzieje na studiach, czego się uczy. Przy okazji ja dowiaduję się od niej różnych ciekawych rzeczy, np. ostatnio z historii prawa.

Wiemy, że pan Andrzej ma dwie siostry. Jak dzisiaj wygląda kontakt między rodzeństwem?
Cała trójka jest w świetnych stosunkach. U nas jest troszkę nietypowo, ponieważ dzieci pojawiały się w odstępie ośmiu lat, tak więc jest między nimi spora różnica wieku. Kiedy urodził się Andrzej, mieliśmy z żoną po 23 lata, potem była Ania, a jeszcze osiem lat później Dominika. Relacje między nimi są bardzo ciepłe, z tym, że Andrzej jest dużo starszy i czuje się za nie odpowiedzialny.

A Pan był jedynakiem?
SkÄ…dże! ByÅ‚o nas w domu szeÅ›cioro dzieci. Rodzice mieli do nas bardzo duże zaufanie. Nie strofowali, nie pouczali nieustannie, co wolno mi robić. Ale m.in. dlatego, że byÅ‚em ministrantem, to wiedziaÅ‚em, że pewnych rzeczy robić mi nie wypada, bo to siÄ™ po prostu nie godzi. Raz tylko rodzice zwrócili mi uwagÄ™, kiedy wróciwszy z zabawy powiedziaÅ‚em brzydkie sÅ‚owo. I to wystarczyÅ‚o – nigdy wiÄ™cej już takiego sÅ‚owa w domu nie wypowiedziaÅ‚em. Oni byli prostymi ludźmi. Tata byÅ‚ kuÅ›nierzem i miaÅ‚ tylko cztery klasy szkoÅ‚y podstawowej, a tak mÄ…drego czÅ‚owieka jak on w życiu już nie spotkaÅ‚em. MÄ…drość nie ma tak naprawdÄ™ nic wspólnego z wyksztaÅ‚ceniem, czÄ™sto wrÄ™cz wyksztaÅ‚cenie jej przeszkadza. Ojciec zawsze wiedziaÅ‚, co w danej sytuacji powiedzieć, żeby byÅ‚o dobrze. Rodzice nie musieli zwracać mi uwagi, bo wiedziaÅ‚em, że zÅ‚ym zachowaniem sprawiÅ‚bym im wielkÄ… przykrość. A tego za wszelkÄ… cenÄ™ nie chciaÅ‚em zrobić. I tak też staraÅ‚em siÄ™ wychować swoje dzieci. MówiÅ‚em im zawsze, że czÅ‚owiek wolny stróża ma w sobie, nie potrzebuje go mieć z zewnÄ…trz, gdyż jest wolny. To niewolnik musi mieć strażnika. (…)

Jednak teraz w kampanii wszystko to jest bardzo ograniczone, codziennie włączając telewizor można zobaczyć Andrzeja Dudę w innym polskim mieście, ma zaplanowanych po kilka spotkań dziennie.
Podczas kampanii wyborczej o spotkaniach prywatnych w ogóle nie ma co marzyć. Wpada czasami do nas, ale jest to naprawdę rzadko. Podczas Wielkanocy mieliśmy okazję usiąść wszyscy razem do świątecznego śniadania, dzień wcześniej byliśmy na Woli Justowskiej poświęcić pokarmy. Nie mówiąc już o Triduum Paschalnym, które dla nas jest immanentną i bardzo ważną częścią Wielkanocy, i te dni zawsze spędzamy razem z Andrzejem i jego rodziną. Chodzimy wtedy do kościoła św. Idziego, czyli do kościoła harcerskiego.

Zaobserwował Pan, żeby kampania wpływała jakoś na Pana syna?
Nic takiego nie zauważyÅ‚em, oprócz oczywiÅ›cie tego, że Andrzej jest bardzo zajÄ™ty i bywa zmÄ™czony. Ale trzyma go to, jak widzi, że ludzie majÄ… do niego zaufanie i modlÄ… siÄ™ za niego. A jak już mówiÅ‚em, Andrzej ma po kilka spotkaÅ„ dziennie i to wszystko na oczach wielu kamer. Ja przecież nic w tej kampanii nie robiÄ™, ale do wyborów I tury byÅ‚em bardzo spiÄ™ty. Bo przecież jako rodzic wszystko do siebie przyjmujÄ™, a tak naprawdÄ™ nie jestem w stanie w niczym pomóc…

Z pewnością często Pan słyszy to pytanie, ale zadam je i ja: dlaczego Pan chce, aby Pana syn został prezydentem?
Faktycznie często to słyszę. I odpowiadam wtedy, że Polska potrzebuje głębokiej zmiany, bo nasze państwo staje się zacofane politycznie i peryferyjne technologicznie. Pod względem innowacyjności mamy 25. miejsce w Europie. Ubóstwo dzieci jest dramatyczne. Orliki gniją. Służba zdrowia leży. Wskaźniki ekonomiczne są słabe. I tak można wyliczać bez końca. Natomiast w mediach zazwyczaj o tym się nie mówi. Zauważyłem nawet taką zależność, że jak już naprawdę nie wiedzą, co mówić, to dają więcej sportu.

A propos sportu. Czy Pan interesuje siÄ™ sportem?
W pewnym sensie jest to przyjemna forma tracenia czasu, ale muszÄ™ przyznać, że lubiÄ™ sport. LubiÄ™ obejrzeć dobry mecz piÅ‚ki nożnej czy pojedynek bokserski. W sporcie też dobrze widać, że ktoÅ› ma pasjÄ™. Poza tym mecz piÅ‚ki nożnej trafnie oddaje wedÅ‚ug mnie model życia. Dobry na ogół wygrywa – ale może i czasem przegrać. Mój mÅ‚odszy o rok brat Antoni, nota bene też zaangażowany w politykÄ™, zakÅ‚adaÅ‚ w Opolu Porozumienie Centrum, jeszcze dzisiaj, w wieku 65 lat biega maratony.

To widzę, że pan Andrzej sportowe geny ma po stryju. Widziałem go, jak jeździ na nartach i naprawdę świetnie sobie radził.
Tak, to jeszcze z czasów studenckich, kiedy miaÅ‚ ambicje, żeby zostać mistrzem akademickim w narciarstwie; w domu mamy jego medale i puchary. Andrzej przez pewien czas chciaÅ‚ być piÅ‚karzem, już jako dziecko graÅ‚ w piÅ‚kÄ™, zresztÄ… jak wszystkie chÅ‚opaki w Krakowie. Potem razem doszliÅ›my do wniosku, żeby dać sobie z tym spokój, bo nie miaÅ‚ do tego predyspozycji. MiaÅ‚ jeszcze krótki epizod z judo. Bardzo sympatyzuje z krakowskimi klubami, aczkolwiek bliżej mu jest do Cracovii. PamiÄ™tam, że jako dziesiÄ™ciolatek chodziÅ‚ po domu i Å›piewaÅ‚ „Wierzymy, wierzymy w Pasy, Pasy nie opuszczÄ… Ekstraklasy!”. Niestety, to byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie ten rok, w którym Cracovia spadÅ‚a…

Jak największe zagrożenia widzi Pan przed Polską?
Podpisanie konwencji przemocowej, której fragmenty są dosłownie przepisane z manifestów ideologii gender, jak również pakietu klimatycznego to katastrofalne błędy polityczne, godzące bardzo silnie w naszą tożsamość kulturową i gospodarkę. Pakiet może doprowadzić do zapaści naszą gospodarką, a już teraz stajemy się krajem peryferyjnym technologicznie.


WPiS