Dodano: 26.02.12 - 22:00 | Dział: Głos Polonii

Wielkie różnice, małe sprawy

Historię piszą zwycięzcy, a więc: okrutni żołnierze, szaleni królowie, chciwi zdrajcy. Tylko przegranemu wytyka się błędy, a zwycięzcy o nic się nie pyta. Tak dzieje się od niepamiętnych czasów i tak pozostanie. Nie wszyscy akurat lubimy historię i jak się okazuje nie wszyscy ją znamy, lub znać nie chcemy. Wielu z nas pragnie za wszelką cenę zostać nowoczesnym, a czasami nawet nieśmiertelnym. Zapominamy jednak o tym, że tylko synowie sprawiają, iż umieramy połowicznie. W nich potrafimy nadal żyć i przetrwać wszelkie ziemskie zawieruchy. Od przeszłości zależy nasza przyszłość, stąd bez historii nic nie znaczymy. Inaczej mówiąc: jak sobie pościeliliśmy tak teraz śpimy.
Dzisiaj staje się niemodny powrót do historii, nie chcemy lub nie umiemy z niej czerpać. Nie każdego obchodzi własny kraj, obok stojący drugi człowiek, a nawet wiara ojców. Wyrzekamy się Boga, bez którego już nic nie znaczymy. Zapominamy też (o czym już wcześniej wspominałem), że bez wiary i miłości można tylko kuć stal i rąbać drzewo.
Nam piszącym nie powinno wystarczać samo pióro, w którym nie odnajdziemy żadnego serca, małej łezki, wszak i ono jest ze stali. Nas przede wszystkim powinien obchodzić człowiek, w którego obronie zobowiązani jesteśmy stawać. Tak robiło większość pisarzy żyjących przed nami. Żadna moda nie ma prawa nam tego zabronić.
A jeśli mówimy o człowieku, to musimy mieć na względzie jego życie i traktowanie przez innych. Sprzeciwiać się każdej wojnie i wytykać błędy rządzących. Jeśli nie będziemy tego czynili, nie mamy prawa domagać się żadnych praw człowieka, które również i nas dotyczą.
Nie koniecznie trzeba się angażować w politykę, by stawać w obronie pokrzywdzonych. Rzadko o tym piszemy i nie wszyscy. Mało tego, że zagubiliśmy na swej burzliwej drodze piękno, to okryliśmy się złudnym milczeniem. Wnośmy do literatury coś nowego, ale zachowajmy przy tym piękno, jakiego nauczyli nas ojcowie prawdziwej poezji.
Niech nasze wiersze wywołują uśmiech na wielu zgnębionych twarzach, nie pozwólmy jednak, by śmiano się z nas.
Wielu piosenkarzy zaczynaÅ‚o w zespoÅ‚ach, a kiedy poczuli siÄ™ dość samodzielnie - odchodzili, ale tylko kilku z nich przetrwaÅ‚o. Nie wszyscy zostajÄ… liderami, bo do tego jest potrzebny nie tylko talent, ale i znajomoÅ›ci. Trudno samodzielnie wspiąć siÄ™ na drabinÄ™, co też wielokrotnie potwierdziÅ‚a historia. Jak wielki potrzebny jest talent, by napisać coÅ› ponadczasowego, coÅ›, co rzeczywiÅ›cie zachwyciÅ‚oby robotnika i profesora. Nigdy nie spotkaÅ‚em siÄ™ z takim wierszem w Chicago. Kiedy czytam recenzjÄ™ „uczonych” dziwiÄ™ siÄ™, w którym miejscu zauważyli to piÄ™kno, o którym piszÄ…. Dzisiaj filozofia pojawia siÄ™ niemal w każdym wierszu, filozofia, z którÄ… sam Sokrates miaÅ‚by problemy. Odbiegamy od form i piÄ™kna. Piszemy jakiÅ› sÅ‚upek wyrazów mniej lub wiÄ™cej logiczny, a potem poszukujemy w nim czegoÅ›, co nie istnieje.
Trzeba być mistrzem, by w białym wierszu ożywić duszę, nadać płynność i wzbudzić zmysły czytelnika. Nawet słynni Nobliści mieli z tym problemy, szczególnie po otrzymanych nagrodach. Każde wyróżnienie jest pewnym przymrużeniem oka na twórczość, a otwarciem na osobę. Rzadko kto ośmieliłby się skrytykować tak wielkie persony. Już sama nagroda broni twórcę.

Oto, co na swoim blogu (po śmierci Szymborskiej) napisała poetka Ewa Zelenay:
MyÅ›lÄ™, że gdzieÅ› na przestrzeni mojego dojrzewania poetyckiego – nasze drogi rozeszÅ‚y siÄ™, zgubiÅ‚y…a może nie rozeszÅ‚y, może przyszedÅ‚ mój czas wyfruniÄ™cia spod skrzydeÅ‚…czas na wÅ‚asny wyzwolony lot…
OczywiÅ›cie, z nadziejÄ…, że znajdÄ™ moje stare wzruszenia w Jej nowych wierszach kupowaÅ‚am kolejne tomiki, ale” po Noblu” nie zachwyciÅ‚o mnie już nic, co pisaÅ‚a.
MiaÅ‚am wrażenie, że poszukuje nowego bardziej współczesnego jÄ™zyka – ale nie byÅ‚ to już Jej jÄ™zyk!
Literatura starzeje siÄ™ szybko, poezja wolniej, ale równie nieubÅ‚aganie. Moi koledzy poeci, kiedy dyskutowaliÅ›my o poezji Szymborskiej, zwrócili mojÄ… uwagÄ™ na zasadniczy brak czegoÅ› nieuchwytnego i ulotnego co unosić siÄ™ powinno nad wierszem czegoÅ›, co bez wÄ…tpienia miaÅ‚ GaÅ‚czyÅ„ski, LeÅ›mian i nawet Osiecka – tej Å‚ezki w oku, zaczarowanej mgieÅ‚kÄ… nad opisywanÄ… chwilÄ… – tego czegoÅ›, co nas niesie, koÅ‚ysze, pieÅ›ci.

Tyle napisaÅ‚a poetki koleżanka, a ja dodam, że w wierszu „pisanie życiorysu” brakuje wielu kwestii dotyczÄ…cych co by tu nie mówić haniebnej przeszÅ‚oÅ›ci.

/ bez względu na długość życia
życiorys powinien być krótki./ Z czym całkowicie się zgadzam.

/Obowiązuje zwięzłość i selekcja faktów.
Zamiana krajobrazów na adresy
i chwiejnych wspomnieÅ„ w nieruchome daty./ WÅ‚aÅ›nie chwiejnych wspomnieÅ„…

/Ważne, kto cię zna, niż kogo znasz/. W rzeczy samej.
/przynależność do czego, a nie dlaczego./ Ta wstrętna przynależność i zaślepienie, a może tylko wizja korzyści?
/ Odznaczenia bez za co./ no właśnie, za co?

Jest tak wiele pytaÅ„, a odpowiedzi same cisnÄ… siÄ™ na usta: przynależność, znajomoÅ›ci i ta haniebna drabina prowadzÄ…ca na sam szczyt…

Niech mi nikt nie opowiada, że owe czyny można zapomnieć i że przynależność do partii przez 20 lat to mały epizodzik, czy chwila słabości.
Draństwo należy nazywać po imieniu, a później chwalić za twórczość, cokolwiek ona znaczy.
Dobrze, że nic dwa razy się nie zdarza, bo raz to już zbyt wiele!
Nie będę cytował obrzydliwych wierszy o przeklętym i zbrodniczym systemie, ani też listów podpisanych jak wyrok, na swoich. Wszyscy doskonale o tym wiemy, dla mnie pierwszy jest człowiek i jego czyny, a daleko, daleko później poeta.

Drugi Nobel opluwał Polskę w wielu wersach (nazywając nas świniami), wspomnę jedynie o kilku z listów do Jerzego Giedroycia:
„ OsobiÅ›cie nie miaÅ‚bym nic przeciwko zrobieniu porzÄ…dku przez wyrżniÄ™cie wszystkich Polaków z pochodzenia w Ameryce, bo to najbardziej reakcyjna i rasistowska swoÅ‚ocz”
i inny
„Jest caÅ‚kiem możliwe, że kiedy umrÄ… Giedrojć i MiÅ‚osz, zniknÄ… resztki Polski jako nacji poważnej”
Podobne cytaty można by mnożyć, ale nie jest to konieczne. Nikt nam nie zabrania kochać tych znakomitoÅ›ci, ale nie udawajmy, że nic siÄ™ nie staÅ‚o i tak zbyt wiele ważnych spraw już przemilczeliÅ›my. Trudno podpierać siÄ™ kimÅ›, kto pluje na Polaków, od takich znajomoÅ›ci należy siÄ™ wzbraniać, takich osób należy siÄ™ wstydzić. Ale, kto z kim przystaje…
Jak można przemilczać tak okrutną historię i zachwycać się nad czymś, czego na prawdę nigdy nie było. Ktoś kiedyś napisał, że Hitler też malował piękne obrazy, więc podziwiajmy jego również.
Domagamy siÄ™ Å‚adu spoÅ‚ecznego, ale wciąż nie potrafimy siÄ™ odciąć od pÄ™powiny czasów stalinizmu, dlaczego zatem nie możemy tolerować Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych dziaÅ‚aczy tamtego systemu. DziÄ™ki wÅ‚aÅ›nie tamtym okrutnym czasom wyrosÅ‚o wielu polityków i artystów wychodzÄ…cych na szczyt po szczeblach PZPR. To wÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki naszemu przyzwoleniu i uwielbieniu majÄ… siÄ™ doskonale i nadal sÄ… na Å›wieczniku. WiÄ™kszość naszych sÄ…siadów poradziÅ‚a sobie z lustracjÄ…, a my nadal mamy swoich zaczarowanych Bolków…
Już dawno Nobel się zdewaluował, naszemu prezydentowi nadano go awansem, jest tak wiele znaków zapytania przy tym wyróżnieniu.
Powróćmy do naszych postmodernistycznych, „nowoczesnych wierszy” i zastanówmy siÄ™ czy nie trÄ…cajÄ… starym systemem (choć ich twórcÄ… jest niby zachód). Ich lodowate treÅ›ci sÄ… dalekie od czÅ‚owieka i Boga i czy w ogóle mogÄ… nazywać siÄ™ poezjÄ…? Moim skromnym zdaniem to wÄ…tÅ‚a proza, do której napisania nie musi być angażowany żaden poeta. Brakuje nam „tej Å‚ezki w oku, czegoÅ›, co niesie, koÅ‚ysze i pieÅ›ci.” ZÅ‚y i zimny czÅ‚owiek nie potrafi napisać nic dobrego, pióro można kupić, z sercem czÅ‚owiek siÄ™ rodzi.
JeÅ›li ma nas coÅ› różnić: niech to bÄ™dÄ… wspaniaÅ‚e, melodyjne i sensowne wiersze, a nie jakieÅ› sÅ‚upki mówiÄ…ce o niczym. MaleÅ„kich dzielÄ… - rzeczy drobne, wielkich – dzieÅ‚a.

Władysław Panasiuk
Chicago