Dodano: 09.03.09 - 12:02 | Dział: PRL-III RP-UE

OCENA TRZECIEJ RP c.d.




Rozdział 8

MY I ONI


Opisane wyżej procesy spowodowały skłócenie różnych grup naszego społeczeństwa. Powstały bariery trudne do przekroczenia. Patrioci polscy uważają „euroentuzjastów” za grupę wyjątkowo szkodliwą dla przetrwania narodu. Ateiści, agnostycy, relatywiści od lat atakują ludzi wierzących i instytucje Kościoła, zwłaszcza broniącego polskiej tradycji (Radio Maryja). Wydaje się, że i wierni Kościoła zostali podzieleni na chrześcijan i judeochrześcijan. W kraju i świecie działają z dużym zaangażowaniem grupy nienawidzące polskości, Wśród patriotów polskich zwalczają się ugrupowania tzw. przedwojennej sanacji z zwolennikami Dmowskiego. Od lat podtrzymywana jest niechęć, a nawet nienawiść pomiędzy ludźmi o przekonaniach lewicowych i ludźmi popierających rządy prawicowe. Wielu poszkodowanych przez reformy 1989r nienawidzi liberałów, autorów owych wadliwych przemian. Trudno dziś znaleźć grupę ludzi jednakowo czujących, jednakowo poinformowanych, jednakowo myślących.
Jeszcze nie tak dawno solidarność narodu była pełna, strumień odczuwań myśli i marzeń jednakowy. Co więc się stało z tym naszym społeczeństwem? Kto spowodował w nim taki zamęt? Sięgam wspomnieniem do swych czasów studenckich, Jaki świat wówczas wydawał się prosty! Oto moje wspomnienia:

My studenci w latach 1947 –1951 byliśmy poddawani silnej propagandzie antychrześcijańskiej, antykapitalistycznej, nakierowanej przeciw własności prywatnej, pokazującej korzyści działań kolektywnych, centralnego podejmowania decyzji, ich planowania, koncentrowania środków w działaniu, jednolitej organizacji zarządzania (przez partię) i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim jako gwarantem naszej państwowości i bezpieczeństwa terytorialnego państwa, a jednocześnie wrogości, względem naszego narodu, państw zachodnich, ich wiarołomstwa w czasie wojny i czasach powojennych i zagrożenia od strony Niemiec. Jednocześnie otaczająca rzeczywistość, dom rodzinny i znajomi przekazywali odmienne treści, zwłaszcza zaś o prześladowaniach, więzieniu i mordowaniu naszych wojennych bohaterów narodowych, o zesłaniu na Sybir i do Kazachstanu setek tysięcy naszych rodaków, o niszczeniu domiarami lub konfiskatą mienia zamożniejszych i bardziej światłych warstw naszej ludności, o narastającym terrorze myśli i przekonań obywateli.
Dlatego kolegów, koleżanki którzy wstąpili do PZPR, uważaliśmy za element nam obcy. W wielu późniejszych rozmowach z tymi szybko awansującymi i obrastającymi w dostatek osobami, pytałem jak to możliwe działać w organizacji, na której ciąży odpowiedzialność za tak masowe zbrodnie na naszym narodzie. Odpowiadali: Jeśli byśmy stali na uboczu, kierowaliby nami Sowieci i byłoby dużo gorzej.

W czasie swej aktywności zawodowej spotykałem wiele ludzi, różnych narodów, a ich odmienność językowa, kulturowa, rasowa nie stanowiła bariery do nawiązywania koleżeństwa lub przyjaźni. Na wycieczce w Soczi poznałem grupę Rosjanek i Rosjan, z którymi spędziłem w przyjaźni dwa tygodnie. Przez wiele lat przyjaźniłem się z niemiecką rodziną Dahl z okolic Drezna. Moimi przyjaciółmi w czasie pracy w Nigerii byli James Vereniol z afrykańskiego plemienia Tiw, mój szef Anglik Keneth Lupton, Majk Underwood, Kevin Seeger, Holender G. Jan van Apeldoorn, małżeństwo Holendrów Ank i Teo Beerends, Japończyk, rosyjski Żyd, muzykolog, żyjący w New Yorku, Fin Wilho Makela, Miałem i mam wielu znajomych Czechów, Słowaków, Niemców i wielu innych znajomych, kolegów, z różnych krajów, których mile wspominam, a z niektórymi do dziś utrzymuję kontakt.

Wspominam o tych więzach przyjaźni, by podważyć stereotypy narzucane naszemu i innym społeczeństwom, będące źródłem niechęci, pogardy, niekiedy nienawiści, a które nieraz są wykorzystywane, przez grupy trzymające władzę, do manipulacji nastrojami społeczeństw, doprowadzając je nieraz do krwawych konfliktów.

My Polacy, którzy przeszli tak wiele, marzymy o tym by nasz naród stał się ponownie jednością, tak jak w czasie najazdu bolszewickiego w 1920r., jak w czasie napaści Niemiec, i Sowietów w 1939r. jak Armia Krajowa w czasie okupacji, Jak wspólne odczuwanie sympatii do naszych przywódców - do Mikołajczyka po przyjeździe po wojnie do kraju, jak wspólne odczucia solidarności w czasie zajść w Poznaniu 1956r., jak do Gomułki, kiedy wypuszczono go z więzienia, jak w czasie rodzenia się „Solidarności, jak w czasie powołania na Papieża naszego rodaka, jak jeszcze nie tak dawno w czasie wyborów w 1989r, dopóki naród nie poznał, że został oszukany.

Co trzeba zrobić, jakie bodźce uruchomić, żebyśmy znowu czuli i myśleli razem?! Sądzę, że należy wrócić do prawdy. Do prawdy historycznej, którą w tak wszechstronny sposób udostępnia Instytut Pamięci Narodowej. Którą wobec kłamców międzynarodowych broni z takim poświęceniem prof.Jerzy Robert Nowak.
Wśród licznych obszarów zakłamania społeczeństwu należy się również prawda o istocie przemian życia społeczno – gospodarczego kraju. Prawda nie zdobiona kłamstewkami podyktowanymi propagandą.

Czas najwyższy by przeprowadzić dogłębną analizę porównawczą owych dwóch systemów w których przyszło nam żyć, a które spowodowały głębokie podziały w naszym społeczeństwie. Niska frekwencja w kolejnych wyborach oznacza, że naród czuje się odrzucony przez obecne, często samozwańcze, tzw. „elity”.
My, tzw. „bezpartyjni”, którzy potrafili się oprzeć pokusie łatwego życia i lekkiej drogi awansów, mimo usilnych starań pozyskania nas, nieraz przez dostojników partyjnych, doceniamy rolę tych rodaków, patriotów, którzy zapisali się do partii by w jej szeregach bronić interesów naszej społeczności narodowej. Byli to tacy ludzie jak gen. Zacharski, reżyser Poręba, polityk związkowiec A. Siwak i wiele innych. Byli i specjaliści bezpartyjni, którzy piastowali wysokie stanowiska, a bez działalności których kraj pogrążyłby się w chaosie i został zrujnowany (np.prof. Secomski, prof. Sadowski, Prof. Legatowicz, Byli bezpartyjni wybitni przedstawiciele naszego społeczeństwa, których zdolności i osiągnięcia wyłamywały się z gorsetu zniewolenia, szerząc chwałę Polski w świecie jak np. A. Zawada, który pierwszy w świecie podjął zimową wspinaczkę w Himalajach , piłkarze jedenastki „Górskiego”, liczni polscy sportowcy znani w świecie, wybitni artyści i piosenkarze; naukowcy: prof. Tabaczyński, prof. Giertych, prof. Tymowski i wiele innych, zwłaszcza w naukach przyrodniczych. Byli wreszcie członkowie partii wierzący w głoszone idee sprawiedliwości społecznej, którzy na swych, nieraz odpowiedzialnych stanowiskach świadczyli wiele dobrego dla swych rodaków ( ze znanych mi osobiście tow. tow. Cz. Kos, P. Bielesz, A. Stawarz, Giezgała, Kaczurba i inni). Każdy z nas żyjących w tamtych czasach spotkał takie pozytywne postacie w szeregach znienawidzonej partii. Czas najwyższy by je wszystkie jednoczyć w obronie dzisiejszych zagrożeń.

Rozdział 9

KOLABORANCI, PRAGMATYCY I ROMANTYCY


Małe i średnie narody i ich państwa często ulegają przemocy ich większych sąsiadów. Tak dzieje się od wieków i w naszej części Europy. Wielcy, zdobywszy władzę nad mniejszymi narodami, starają się je i ich bogactwo wykorzystać. By spełnić to zadanie sięgają do różnych metod. Jednym z celów jest niszczenie miejscowych, a wzmacnianie własnych sił biologicznych z tubylców ( w postaci tzw. „mięsa armatniego”, siły roboczej, potencjału intelektualnego) przez zniszczenie świadomości narodowej (odrębności interesów) społeczeństwa narodu pokonanego (nad którym zdobywcy rozszerzyli swe panowanie). Zdobywcy cele te mogą realizować poprzez własną ludność (jej przedstawicieli). Metoda ta jest jednak mało skuteczna gdyż ich obcoś powoduje konsolidację miejscowych w ich oporze, ewentualnie walce. Dlatego zdobywcy starają się pozyskać odpowiednie zastępy współpracujących z nimi ludzi miejscowych, którymi wypełniają ogniwa władzy, potrzebne do kierowania społeczeństwem. W nakłanianiu do współpracy zwycięzca (wróg) stosuje różne metody. Najskuteczniejszymi są szantaż i korupcja.

W narodzie podbitym wykształcają się różne postawy wobec zdobywcy w zależności od stopnia zagrożenia i odczuwalnej dokuczliwości metod realizowania zamierzeń obcej władzy. Z grubsza możemy je podzielić na postawę kolaboracji, racjonalizmu i romantyzmu. Warto je przeanalizować.:

Kolaborant wyręcza okupanta w administrowaniu podbitym narodem i realizuje jego cele skuteczniej od niego, gdyż przez wielu miejscowych uważany jest za jednego ze „swoich”. Podbity naród uważa go jednak za zdrajcę narodowego interesu i przy ewentualnej zmianie sił i odzyskaniu niepodległości taki osobnik pozbawiany jest zazwyczaj życia (Hacha, Peten, Quisling, ks.Tiso). Kolaboranci to odłam narodu przez resztę pogardzany, znienawidzony, a w czasach wojen często likwidowany. Jednak jego wodzowie mogą w pewnych wypadkach świadomie przyjąć ową pogardzaną rolę by uchronić swój naród od zagłady (Np. Czechosłowacja, dzięki kolaboracji z Hitlerem rządu Hachy przetrwała wojnę bez większych zniszczeń biologicznych, rozwoju intelektualnego (funkcjonujące szkolnictwo i uniwersytety) i znacznie powiększyła swe bogactwo i potencjał gospodarczy).
Czasem kolaborant może być przez naród oceniany nawet pozytywnie, jeśli współpracuje z siłami zewnętrznymi, które usunęły miejscowego, znienawidzonego władcę (np. Husejn w Iraku w oczach Kurdów i Szyitów).

Racjonalista to człowiek głęboko związany ze swoim narodem, który w wyniku istniejącego stanu nie widzi możliwości przywrócenia narodowi niepodległości w dającym się do przewidzenia czasie. Stara się łagodzić ciężar okupacji dla społeczeństwa, zapobiegać procesom jego wyniszczania, przygotowywać organizacyjnie do niepodległości, wpływać na zmiany celów okupanta w kierunku pożytecznym dla rozwoju swego narodu. Przykładów takiej postawy w naszej historii mamy wiele jak np. książe Czartoryski, Wielopolski, polscy posłowie w parlamencie wiedeńskim w czasie Austro- Węgier. Ostatnio takie postawy mogliśmy odnotować wśród naszych narodowych elit działających w „Radzie Konsultacyjnej” powołanej w czasie stanu wojennego przez gen. Jaruzelskiego. W jej pracach uczestniczyli wybitni Polacy jak Aleksander Legatowicz, Władysław Siła Nowicki, Zdzisław Sadowski, Andrzej Tymowski, Julian Auleytner, Janusz Zabłocki, Maciej Giertych, Jan Szczepański, Eugeniusz Tabaczyński i inni. Wystarczy przeczytać wypowiedzi tych ludzi, publikowanych bez cenzury, w miesięczniku „Rada Narodowa”, by zrozumieć jak wielką i bezkompromisową walkę toczyli w tamtych warunkach o ratowanie polskości. Jak pod wpływem ich argumentów dokonano wyłomu i niszczenia ideologii komuny, importowanej ze wschodu. Co więcej siła rażenia głoszonych prawd była tak wielka, że naruszyła nawet sposób myślenia samego centrum sowieckiego imperium – Moskwy. Są to niestety zapomniani, przez mafię okrągło stołową, bohaterowie.

Romantyk to człowiek całą duszą i sercem oddany ojczyźnie. Gotów poświęcić własne życie w obronie praw swych ziomków do życia w wolności, w niepodległym państwie. Obcą zwierzchność zwalcza wszystkimi możliwymi sposobami. Nie patrzy na realność osiągnięcia zamierzonych celów. Ten typ ludzi staje się inspiracją pisarzy, poetów, stawiani są za wzór i jest kreowany na bohaterów narodowych. Ich nie poparte zimną kalkulacją działania sprowadzają często na ich naród morze nieszczęść, a nawet jego zagładę (powstania). Jednak ich zasługą jest nieraz pokonanie wroga wbrew zimnym kalkulacjom (bitwa warszawska). Dzięki ich zrywom, wróg stale nękany, opuszcza nieraz okupowany teren (Wietnam, Algieria, Izrael), a ich czyny przywracają nieraz utraconą poprzednio niepodległość. W historii te postacie najbardziej są cenione, a ich zrywy, nawet nieudane, stanowią ważny czynnik w przetrwaniu duchowości narodu,
W życiu narodu postawy racjonalistów i romantyków stanowią o jego przetrwaniu. Trzeba jednak pamiętać, że w sytuacjach skrajnych o jego przetrwaniu może zadecydować także postawa kolaboranta, choć najbardziej tragiczna i ryzykująca życiem przyjęcie takiej postawy (patrz Jugosławia, Irak).






Rozdział 10


ROLA SŁUŻB SPECJALNYCH W KRAJACH SUWERENNYCH I KRAJACH O OGRANICZONEJ SUWERENNOŚCI


Służby specjalne w suwerennych krajach stanowią kościec ich bezpieczeństwa. Powołane są przez naród do obrony przed zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami dla zapewnienia życia i rozwoju narodu. Państwa imperialne wykorzystują je ponadto do osłabienia obronności a nawet zdominowania ogniw władzy państw będących przedmiotem ich ekspansji.

Znaczenie służb specjalnych wzrasta zwłaszcza w czasie wojen i następujących w ich trakcie i po ich zakończeniu okupacji terenów zamieszkałych przez inne narody. Przy czym inne funkcje spełniają służby specjalne zdobywców, a inne społeczeństw walczących z okupacją.

Służby specjalne skupiają w swoich szeregach najbardziej zdolne i patriotyczne jednostki danego społeczeństwa. Służba w ich strukturach stanowi ogromne wyróżnienie i w państwach suwerennych rodzi szacunek współobywateli. Chronią one ich przed penetracją wrogich sił zewnętrznych, różnych prób destabilizacji życia przez „mniejszości” oraz przed światem przestępczym. Dlatego obywatele wspierają działalność tych służb poprzez udzielanie wszechstronnych informacji mogących ułatwić im działanie. Część obywateli podejmuje z nimi nawet stałą współpracę z pobudek patriotycznych, ideologicznych na skutek szantażu, a także za korzyści materialne.

Tak jest w normalnych, suwerennych krajach. W USA, UK, Francji, Niemczech, Włoszech i wielu innych krajach, które nawet w dzisiejszym globalnym świecie potrafiły uchronić służby specjalne przed korupcją i rozkładem, następstwami działań globalistów. Znane są olbrzymie zasługi CIA dla polityki USA, M16 dla rządów UK, Bunden Nachrichten Dienst dla Niemiec itp.

Nasze przedwojenne służby specjalne, tzw. „dwójka” także odegrały olbrzymią pozytywną rolę, zarówno przed wojną w walce z ideologią bolszewicką i destrukcyjnym działaniem mniejszości, a zwłaszcza w czasie wojny. Rozszyfrowanie przez nie kodującej maszyny wroga tzw. „Enigmy” stało się jednym z decydujących czynników obrony a później zwycięstw „aliantów”, czyli całej zachodniej cywilizacji. Podobnie, olbrzymie znaczeni w zmaganiach wojennych aliantów miało dostarczenie im pocisku niemieckiego V2, a także wskazanie lokalizacji ich wyrzutni.

Polskie służby specjalne w czasie II wojny światowej spełniły jeszcze jedno ogromnie ważne zadanie, o którym rzadko wspominamy. Ich utajnione struktury pozwoliły na zorganizowanie pod okupacją niemiecką całej wielotysięcznej armii i innych struktur państwa podziemnego.
Widzimy więc, że nawet utrata niepodległości narodu nie jest równoważna z jego zagładą, jeśli nie naruszono tajnych struktur służb specjalnych. Mogą one wówczas organizować życie kraju, osłabiać uciążliwość (okrucieństwo) okupacji, osłabiać władze okupanta i przygotowywać naród do niepodległości z chwilą osłabienie zaborcy.

Poddanie Polski, przez mocarstwa światowe, pod sferę wpływów ZSRR, zmieniło dramatycznie sytuację w kraju. Niewyobrażalny dziś terror całej ludności sparaliżował możliwości działań przedwojennej „dwójki”. Ostała się jedynie nieduża struktura, głęboko zakonspirowana, o której na jednym ze spotkań poinformował zebranych prof. Kossecki będący sam jej utajnionym ogniwem za czasów PRL.
Okupant sowiecki zainstalował w naszym kraju własne struktury sił specjalnych. Do roku 1947 kierowali nimi specjaliści radzieccy. Potem, stopniowo, pełnię władzy nad tymi służbami powierzyli tzw. „mniejszości”. Tadeusz Szadkowski (Wspomnienia oficera polskiego wywiadu Warszawa 2005) pisze, że jeszcze 1951 roku na 70 stanowisk kierowniczych w polskim kontrwywiadzie jedynie trzy były z polskim rodowodem (s.114). Podobne proporcje występowały i w innych strukturach sił specjalnych.
Obok służb etatowych ludność zmuszano do współpracy posługując się szantażem, przekupstwem a także apelując do przekonań ideologicznych. Po śmierci w ZSRR towarzysza Stalina, a następnie zamordowaniu towarzysza Berii – Żyda sterującego aparatem terroru, miejscowi zbrodniarze tej nacji zostali osłabieni, zwłaszcza po ucieczce „Swiatły” (Fleischfarb) na Zachód i ujawnieniu zbrodni realizowanych w Polsce (także przez niego).

Koniec części II

Uwaga: cykl stanowi materiał dyskusyjny.
Praca Rudolfa Jaworka jest pierwszym głosem w rozpoczętej dyskusji.
Temat podjęto ponieważ żyją jeszcze wśród nas świadkowie wielkiej zmiany systemu socjalistycznego na kapitalistyczny. Ich doświadczenia trzeba wykorzystać dla prawdy historycznej zamulanej opracowaniami i tworzonymi stereotypami
propagandowymi.