Dodano: 30.07.24 - 23:10 | Dział: Śladami naszych przodków
W kolejną rocznicę Powstania
Powstanie Warszawskie w oczach skarżyszczan
Powstanie Warszawskie, jest dla mnie ogromnym przeżyciem - relacjonuje Kasia Szewczyk, skarżyska uczennica. Zawsze rodzice w ten dzień, zabierają mnie do Warszawy, by tam przechadzać się ulicami, które kiedyś stanowiły prawdziwe barykady - wtrąca dziewczyna.
O godzinie 17.00
- Powstanie Warszawskie dla wielu ludzi dziś żyjących, jest żywym wspomnieniem o tym, jak cała ludność Warszawy o godzinie 17.00, w dniu 1 sierpnia 1944 roku, zbrojnie wyraziła swój sprzeciw wobec niemieckiego okupanta - dodaje Agnieszka Buras. Szalejący nazistowski terror, rozpacz i bezradność społeczeństwa polskiego, spotkały się po obu stronach krwawej, powstańczej barykady. Dla wielu wówczas młodych ludzi, słowo Ojczyzna było czymś bardzo wartościowym, dlatego też wszyscy chcieli walczyć w imię nadrzędnej sprawiedliwości - wtrąca Agnieszka. Tego dnia, wraz z rodzicami, wyjeżdżam w różne miejsca Polski, w których świętujemy powstanie. Robię zdjęcia z uroczystości, z udziałem polskiego wojska, które są dla mnie wielką pamiątką.
Tragizm Polaków
- Codzienny marazm i tragizm sytuacji Polaków podczas wojennej pożogi, tworzył sytuację wydawałoby się bez wyjścia. Każdy z pokolenia kolumbów, za bardzo ukochał polską ziemię, żeby o nią nie walczyć. To dodawało chęci istnienia, woli walki, a przede wszystkim udowodnienia raz jeszcze całemu światu, że Polacy potrafią nawet w krwawy sposób upomnieć o swoje - relacjonuje Piotr Szawłowicz. Nigdy nie brakowało powstańcom ducha walki, by uderzyć na szerzącego się wokół wroga. Gorąca krew, zagrzewające do walki hasła, podnosiły każde zbolałe, polskie serce na duchu - kończy młody człowiek. - Z dnia na dzień wzrastał terror, a w bezbronnej ludności Warszawy wzbierała chęć morderczej walki z wrogiem - dodaje Antoni Ciurak syn powstańca z 1944 roku. Większość społeczeństwa polskiego nie pogodziła się z panującą sytuacją, a w szczególności z utratą ojczystego języka i państwowości. W listopadzie 1939 roku, powstała tajna organizacja, mająca podjąć walkę o niepodległość Ojczyzny. Od 1942 roku nosiła ona nazwę AK, czyli Armii Krajowej. Jej żołnierze działali konspiracyjnie. W 1940 roku, rząd polski osiadł w Londynie, toteż nosił on nazwę londyńskiego - kontynuuje człowiek.
Rozkaz... Akcja Burza
- AK, Rząd Londyński i inne podległe mu organizacje skonsolidowały swoje siły, tworząc Polskie Państwo Podziemne. W 1943 roku, Rząd Londyński rozkazał AK rozpocząć Akcję Burza. Polegała ona na tym, że Polacy mieli atakować Niemców i zajmować odzyskane tym sposobem pozycje strategiczne. Celem tej akcji, było utrzymanie Polski w granicach sprzed 39 roku, a także niedopuszczenie do zależności od ZSRR - opowiada Janusz Sorata syn powstańca warszawskiego. Wszyscy wiedzieli, że władzę w Moskwie dzierży dyktator Stalin, toteż obawy Polaków co do jutra Polski narastały z każdym następnym dniem.
1 sierpnia
- Powstanie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku, o godzinie 17.00. Do walki stanęło 36 tysięcy żołnierzy polskich. Najczęściej wszyscy z nich zamiast broni posiadali butelki z benzyną. Tym sposobem nie udało im się zastraszyć Niemców, ani tym bardziej zająć większości upatrzonych budynków - opowiada Janina Adamska- Mędrzycka. Wszyscy wiedzieli, że jeśli Warszawa nie otrzyma wsparcia z zewnątrz, powstanie skończy się niepowodzeniem dla drogiej sercu stolicy, a tym samym dla wszystkich Polaków. Ale trzymający władzę w Rosji perfidnie nieugięty Stalin, wstrzymał ofensywę Armii Czerwonej i tym sposobem Warszawa broniła się sama.
Bezustanne walki
- Walki trwały bezustannie, strach potęgował się z godziny na godzinę. Wycie syren i granie pocisków, przerażało każde młode życie powstańca. Rankiem 19 sierpnia, po kilkunastu już dniach powstania, walki nadal trwały. Walające się po ulicach stolicy trupy, jeszcze do niedawna żyjącej powstańczej braci, tworzyły przerażający widok. Wszyscy powstańcy z ulicy Chmielnej, postanowili przedostać się kanałami na Żoliborz, dla wsparcia tamtych oddziałów. Młodsi, mieli rozkaz iść ulicami miasta, w celu patrolowania sytuacji. Lecz mimo wszystko przegraliśmy - mówi pani Janina.
63 dni
- Mordercze walki trwały 63 dni, ale te 63 dni naszego narodowego zrywu patriotycznego, wstrząsnęły nie jednym życiem, nie jednym sercem, a samo ich wspomnienie rozdziera nam w piersi dech - wtrąca Agnieszka Buras.
Ten pierwszy marsz...
- Do dziś słyszę w uszach melodię pieśni powstańczych, które zagrzewały nas do walki - mówi autor pamiętników Jerzy Putrymowicz. Kto dziś nie pamięta pieśni,... Ten pierwszy marsz, ma dziwną moc... lub ...Nie grają nam surmy bojowe, i werble do szturmu nie warczą,... Mimo, że powstanie przegraliśmy, to jednak zawsze potrafiliśmy okazać się Polakami - czytamy w pamiętnikach. Ta sytuacja, od pierwszego dnia była dla nas patowa. Z jednej strony, targał naszym jestestwem hitlerowski najeźdźca, z drugiej strony, ubliżał pragnącemu wolności Polakowi, jeszcze gorszy okupant, dzierżący władzę w Rosji, Józef Stalin. W takiej sytuacji, śmierć nam była droższa, więc nic praktycznie nie mieliśmy do stracenia, dlatego walczyliśmy do ostatniego dnia powstania jak oszaleli - czytamy w zapiskach Andrzeja Wertnera uczestnika tamtych dni.
Bohaterstwo narodu polskiego
- Ten zryw powstańczy, zawsze będzie świadczył o bohaterstwie narodu polskiego, narodu, który nawet po latach potrafił zrzucić z siebie niewolnicze kajdany. Jednak tym rokiem, w którym Polska, pozbyła się kajdan zza wschodniej granicy, był dopiero rok 1989. Co roku jednak, wyjeżdżam do Warszawy, by po raz kolejny zwiedzać Muzeum Powstania Warszawskiego, by tam właśnie poczuć się prawdziwym Polakiem. Robię zdjęcia starych mundurów, z których jeden należy do "Montera", komendanta powstania. Fotografuję też mnóstwo napisów, jak na przykład Hitler kaput, które zagrzewały niegdyś warszawiaków do morderczej walki. Idąc kanałami, czuję się prawdziwą Polką, a moje serce jest z tymi, co odeszli za naszą wolność - dodaje Anna Haliniewicz
EWA MICHAŁOWSKA- WALKIEWICZ