Dodano: 07.11.23 - 22:36 | Dział: Śladami naszych przodków

Świętokrzyskie zwyczaje


W koneckiej rezydencji hrabiny Tarnowskiej

W niewielkim miasteczku Końskie, znajduje się rezydencja rodu Tarnowskich, niegdyś właścicieli kilkunastu wiosek i miejscowości świętokrzyskich.

Pomysł pana Jana


Zespół pałacowo - parkowy, w który6m zamieszkali Tarnowscy, został wybudowany przez Kanclerza Wielkiego Koronnego, pana Jana Małachowskiego w latach czterdziestych XVIII wieku. Stał się on ukoronowaniem jego działalności, niesionej na rzecz rozwoju miasta. Budowę pałacu wraz z zabudowaniami dworskimi, zaprojektowano w części wschodniej rozwijającego się miasta. Projekt tej rezydencji, prawdopodobnie opierał się na projekcie pałacu będącego siedzibą królów saskich w Pillnitz nad Łabą, koło Drezna. Początkowo, wybudowano tylko skrzydła boczne, pawilony i ogrodzenie wraz z gloriettą. Nigdy nie pobudowano będącego w planach głównego korpusu pałacu, który miał stanąć na miejscu istniejącego wówczas modrzewiowego dworku. Pomiędzy rokiem 1790 a 1792, rozebrano starą rezydencję i Małachowscy przenieśli się do nowo wybudowanych skrzydeł pałacowych i pawilonów.

Nowy właściciel

Od roku 1793, właścicielem dóbr koneckich, został wnuk kanclerza Stanisław Małachowski. Wzniesiono w tym czasie obiekty architektoniczne o różnym charakterze i przeznaczeniu - sakralnym, dekoracyjnym i użytkowym. Zostały one zaprojektowane i zbudowane przez architekta włoskiego pochodzenia, Franciszka Marię Lanciego, sprowadzonego do Końskich przez Stanisława Małachowskiego. W skład zespołu pałacowego powstałego wówczas, przetrwały do naszych czasów: skrzydła pałacowe, pawilony, glorietta, świątynia grecka, oranżeria egipska, altana, domek Wnuczętów, murowane ogrodzenia z dwoma basztami, kapliczka - kamienna, neogotycka i ośmiokątna, a także murowana i obramowana ozdobnymi elementami kamieniarskimi studnia. Z czasem tę rezydencję konecką, zamieszkiwali gorący patrioci polscy, noszący nazwisko Tarnowskich.

Zwyczaje świętokrzyskie

Jego najstarsza członkini, kultywując różnorakie zwyczaje i obrzędy, najbardziej zapadła w pamięć mieszkańcom miasta. Jak wierzono, przyczyniła się ona zarówno do obfitych zbiorów plonów rolnych, jak też i do szczęśliwego powrotu naszej Ojczyzny do grona niepodległych krajów. Zatem, aby żniwiarze mogli powrócić z naręczami zżętego dorodnego zboża, nestorka rodu Tarnowskich pani Leontyna, paliła ogniska, w których spalała suche trawy i źdźbła ubiegłorocznej słomy. Podczas tego obrzędu, ubierała się ona koniecznie w czerwone szaty, aby jak mawiała "złe udobruchać". Tym wróżebnym obrzędom, towarzyszyły jeszcze wypowiadane przez Leontynę magiczne formułki i rytualne tańce, które kończyły się dopiero z upływem godziny dwunastej w nocy. Ale pani Tarnowska, nie tylko wierzyła w zbawienną moc magicznych obrzędów, odprawianych podczas prac żniwnych. Podobno, po zwycięstwie cesarza Napoleona pod Iławą Pruską, co było motywem do spotkania jego sławetnej osoby w Tylży z carem Aleksandrem, pani Leontyna zakopała pod progiem swojego domostwa, szkielet jesiotra. Jak wierzyła, szkielet ten pomógł w porozumieniu Cesarza Francuzów, z carem w utworzeniu Królestwa Polskiego, jako namiastki ogarniętej zaborami ojczyzny Polaków. Gdy w XIX wieku, nie było jeszcze widać wolnej Polski, Leontyna Tarnowska wyszywała na czerwonych płótnach białego orła, by te ręczne robótki schować pod podłogą jej rezydencjalnej kaplicy. Uważała ona bowiem, że obrzęd ten, zwany bolesnym, przeniesie nam długo oczekiwaną niepodległość. Jako dary wotywne do ołtarza w swojej kaplicy, zakupiła ona krzyż z wizerunkiem Jezusa, nad którym rozpościerał swoje skrzydła, polski biały orzeł. Ten dar, również miał bardzo wymowne znaczenie, bo jak mawiała pani Tarnowska, symbole naszej polskości muszą się splatać z symbolami naszej wiary, wówczas będą one wykładnikiem naszych spełnionych marzeń.

Ewa Michałowska- Walkiewicz