Dodano: 23.12.22 - 12:35 | Dział: Świat i Ludzie

Bóg się rodzi


Bóg się rodzi, lecą z nieba drony. Polowanie na ludzi nabrało rozmachu. Nie każdy podąża w kierunku Betlejem gdzie gwiazda świeci nad ubogą chatą.
Księżyc srebro zawiesił na stajenki dachu, a pastuszkowie padli na kolana. Jeszcze biedni witają zrodzonego Pana, jeszcze sporo w nich wiary i nadziei drzemie. Przychodzi Pan Jezus maleńki na ziemię, by głosić nowinę i zacierać waśnie.
Noc najcichsza się ściele na wysokim niebie, gwiazda wskazuje drogę do stajenki, a bezdomni pod mostem twardym snem usnęli. Do nich we śnie przychodzi Zbawiciel Maleńki, by w serca wlać nadzieję i dodać otuchy. Tylko sny mają piękne, życie z nich zakpiło, zmazało resztki radości z ich zgnębionych twarzy. Żaden z nich już nie wierzy, o niczym nie marzy, nawet cierpienie ulgi nie przynosi. Dachem nad głową niebo i przęsła stalowe, czasami kamienie sypią się na głowę gdy szyny zadzwonią kołami pociągu.

Wigilijna noc święta prószy białym puchem i echo powtarza urwane kolędy, uderzą dzwony głoszące nowinę i śpiew aniołów rozejdzie się wszędy. "Chwała na wysokości, a pokój na ziemi"
A gdzieś tam lecą z bombami stalowe pegazy, by śmiertelnika rzucić na kolana, by pokazać wyższość i władzę nad nimi. Świat zwariował i ład przewrócił do góry nogami i to, co boskie zdeptał i zniweczył.
To pieniądze ludziom tak dodają władzy i niewolnika uczynią z człowieka. Kto tak naprawdę na Jezusa czeka, zginanie kolan już dawno nie w modzie. Tak jak przed laty prześladują Pana i nie ma miejsca dla Niego w gospodzie. Historia jak zwykle znów kołem się toczy, Herod zabija dzieci w łonie matek, a cały świat milczy i przymyka oczy.
Z własnego domu emigrują młodzi, by umowy śmieciowe zostawić za sobą. Tylko emeryci wyjechać nie mogą, bo na Zachodzie nikt na nich nie czeka.
Tutaj maszynę chcą zrobić z człowieka, by z siebie dał wszystko, albo jeszcze więcej. Człowiek to za mało, ma tylko dwie ręce, lecz już klonowanie przychodzi z pomocą. Dwa serca, dwie głowy i rąk kilka par, tęgie głowy myślą jak zwiększyć produkcję. To kwestia czasu, lecz czy Bóg pozwoli?

Bóg się narodził, król bez korony, pokorny, najcichszy na świecie, płacze w stajence zimnem otoczony jak małe zwyczajne dziecię. O takim królu świat jeszcze nie słyszał, bez berła, korony, bez złota, ale miłości ma w sobie tyle, że zło potrafi w dobro zamienić.
Maleńka Miłość otuliła świat, a tak miłości nam trzeba.
Lecą rakiety w kierunku nieba, by się zagłębić w boskim sekrecie i tajemnice odkryć nieznane, bo mądrość ludzka dobiega końca. Gdzieś trzeba szukać nowych rozwiązać i nowych treści, nowego życia, nowego słońca. Człowiek odbiega od normalności, mężczyzna cmoka drugiego w usta, taka moralność i taka wolność, i taka w głowach ogromna pustka, że ją nie sposób pojąć i streścić i coraz trudniej w głowie pomieścić.
Choć Bóg się rodzi - człowiek nie zważa, niszczy świętości i niszczy wiarę, sprzedaje Boga za groszy parę jak niegdyś Judasz. Dziś nade wszystko liczy się kasa, od niej zależy wielkość człowieka, a sługa zrobi, co pan mu karze.
A my od rodzin wciąż oddaleni, za jaką karę; nikt nie pojmuje - chwalimy Boga na obcej ziemi. A tam gdzie wstęga Wisły się wije, gdzie na Giewoncie krzyż rozpiął ręce, tam jest choinka, której zapachem do dziś się żywię. Tam ojców groby i dzwon kościoła swym echem wszystkich wygnańców woła. Tam ma stajenka i tam mój Bóg. Trudno człowieka powalić z nóg, gdy mocno wierzy, taka wiara góry przenosi. Na Ziemi Świętej ścieżki się grodzi, powstają mury z betonu, stali, po których Jezus z uczniami chodził. Wszystko na świecie łatwo się wali, a mury rosną i odgradzają prawdę i nędzę, bo taka wolność dzisiaj jest w modzie.
Lecz mimo wszystko Pan Bóg się rodzi, tam w najbiedniejszych zakątkach świata i wszystkie mury łatwo przechodzi. Nie ma dla Niego zasieków z drutu i pól minowych, tarcz koło Słupska. Miłość przenika przez drzwi zamknięte, do serc się wkrada. Miękną kamienie, kruszą się skały, gdy Panna rodzi Bożego Syna. Król nad wiekami choć taki mały, bo każda wielkość z Niego pochodzi.
Bóg się narodził w Betlejem mieście, zegnijmy przed nim sztywne kolana, pójdźmy za gwiazdą do tej stajenki i nie szukajmy innego pana.

Władysław Panasiuk