Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 02.11.18 - 18:43     Czytano: [1112]

Książki kresowe Mariana Kałuskiego


W latach 2016-18 w wydawnictwie Oficyna Wydawnicza Kucharski w Toruniu zostały wydane 4 grube tomy (razem 2871 stron!) tekstów, artykułów i prac o tematyce kresowej Mariana Kałuskiego zatytułowane „Sprawy kresowe bez cenzury”, które są, jak napisał wydawca, jakby Biblią kresową oraz – jako ostatnia książka „Polskie Wilno 1919-1939”.

Co boli Rosjan?

Rosjanie są największym narodem słowiańskim, a Rosja największym państwem na świecie, no i od czasów Związku Sowieckiego ma po Stanach Zjednoczonych i Chinach największą armię na świecie (pod względem gospodarczym jest jednak mało znaczącym pionkiem w gospodarce świata). Jednak na drodze do osiągnięcia pełnej satysfakcji Rosjan zachłyśniętych ich wielkością stanęła i stoi historia polsko-rosyjska. Przede wszystkim Rosja chciała być reprezentantem całej Słowiańszczyzny i prawosławia (stąd jednym z rosyjskich celów w I wojnie światowej było zdobycie tureckiego Konstantynopola i przyłączenie go do Rosji), a co do Polaków, to chcieli od nich przyjęcia nie tylko języka rosyjskiego, ale także religii prawosławnej i ich kultury. Polacy stanowczo to odrzucili. Stąd ich wściekłość i nienawidzenie nas. Nazywali i nazywają nas Judaszami Słowiańszczyzny. W historii stosunków polsko-rosyjskich bolą Rosjan przede wszystkim ich porażki militarne w wojnach z Polakami. Bowiem Polscy jako jedyni w historii odnosili nad nimi militarne zwycięstwa. Bolą ich przegrane wojny z królem Stefanem Batorym (1579-81) i kolejna wojna w latach 1609–1618, kiedy to w 1610 roku po wcześniejszym wspaniałym zwycięstwie w bitwie po pod Kłuszynem, oddziały polskie pod wodzą hetmana Stanisława Żółkiewskiego wkroczyły do stolicy Rosji - Moskwy, okupując ją do 1612 roku oraz utrata Smoleńska w 1611 roku. Boli ich to, że królewicz polski Władysław IV został wtedy wybrany na cara (1610-13), że podczas wyprawy Napoleona na Moskwę w 1812 roku oddziały wojska polskiego pierwsze wkroczyły do Moskwy, że Wojsko Polskie jako jedyne w dziejach pobiło bolszewicką Armię Czerwoną w wojnie w 1920 roku, że polska „Solidarność” w dużym stopniu przyczyniła się do upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku. Jakie to wszystko było dla nich poniżające, raniące ich dumę narodową i manię wielkości. Boli ich także historyczna wyższość kultury polskiej. Najlepiej tą wyższość przedstawiają „Tańce słowiańskie” czeskiego kompozytora Antonína Dvořáka (1878 i 1886), gdzie polski królewski polonez odróżnia się swym dostojeństwem w grupie innych - ludowych tańców słowiańskich, albo fakt, że pierwszym największym poetą Słowiańszczyzny do XIX w. był Jan Kochanowski, że pierwszą nagrodę literacką Nobla spośród pisarzy słowiańskich otrzymał w 1905 roku polski pisarz – Henryk Sienkiewicz, przedstawiciel kultury zachodniej. Boli ich także to, że w Polsce powstało pierwsze w Europie ministerstwo oświaty – Komisja Edukacji Narodowej w 1773 roku, że polska Konstytucja 3-maja 1791 roku była także pierwszą konstytucją europejską i że Polak – kard. Karol Wojtyła został wybrany na papieża w 1978 roku, jako pierwszy nie-Włoch od ponad 400 lat. Bolą ich wreszcie osiągnięcia nauki polskiej (m.in. giganci Kopernik, Maria Skłodowska-Curie, matematycy polscy w XX w.), fakt, że kiedy w Polsce pierwszy uniwersytet został założony już w 1364 roku, to w Rosji – Moskiewski dopiero w 1755 roku, że polski Uniwersytet Wileński (1804-32) był największym uniwersytetem w Imperium Rosyjskim. Te fakty psują humor nacjonalistom rosyjskim. Dlatego Rosjanie w stosunku do Polaków mają manię niższości i to jest główny powód, dlaczego nas nie lubią czy często wręcz nienawidzą i jak mają okazję niszczą nas.

Z polskich dziejów Lwowa

W latach bezpośrednio poprzedzających wybuch I wojny światowej (1914-18) polski wówczas Lwów był centrum polskiej militarnej działalności niepodległościowej w Galicji. Tu zostały utworzone przez Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego dwie paramilitarne organizacje, które odegrały znaczącą rolę w dziele walki o wolną Polskę - Związek Walki Czynnej (1908) i Związek Strzelecki (1910).

Literatura polska we Lwowie

Po uzyskaniu autonomii od Wiednia w 1867 roku władzę w Galicji przejęli od zaborczej austriackiej administracji Polacy. Od tej pory i do 1918 roku polski Lwów był obok Krakowa polskim ośrodkiem intelektualnym cieszącym się swobodą rozwoju polskiej kultury i nauki, w tym także literatury polskiej. Tu mieszkali i tworzyli wówczas znani pisarze i poeci polscy: Maria Bartusówna, Władysław Bełza, Mikołaj Biernacki, Aleksander Fredro, Seweryn Goszczyński, Zygmunt Kaczkowski, Jan Kasprowicz, Maria Konopnicka, Wacław Koszczyc, Beata Obertyńska, Franciszek Rawita-Gawroński, Leopold Staff, Władysław Szancer, Aureli Urbański, Maryla Wolska, Jan Zahradnik, Gabriela Zapolska i wielu innych. We Lwowie działała prężna instytucja literacko-naukowa - Zakład Narodowy im. Ossolińskich, która oprócz bogatej w zbiory biblioteki posiadała także własne wydawnictwo od 1878 roku. Wychodziło tu wiele lokalnych gazet, wydawnictw i czasopism drukowanych w języku polskim. M.in. jako dodatek „Gazety Lwowskiej” ukazywał się „Przewodnik Naukowy i Literacki” (1874-1919). Katedrę polonistyki na Uniwersytecie Lwowskim prowadzili Antoni Małecki i Roman Pilat. W 1866 roku powstała Czytelnia Akademicka, w 1880 roku Koło Literackie, a w 1886 roku zasłużone Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza. Powstały znane wydawnictwa polskie: w 1868 roku W. Gubrynowicza, w 1872 roku Księgarnia Polska A.D. Bartoszewicza, 1880 roku Altenbergów, w 1889 roku B. Połonieckiego, które wydały do 1939 roku kilka tysięcy tytułów wartościowych książek polskich.

„Zemsta” Aleksandra Fredry

Do kanonu literatury i teatru polskiego zaliczana jest komedia „Zemsta” Aleksandra Fredy, który mieszkał i zmarł we Lwowie w 1876 r. (w 1839 r. otrzymał Honorowe Obywatelstwo Miasta Lwowa, w 1897 r. stanął pomnik Fredry we Lwowie, który w 1950 r. został przeniesiony do Wrocławia, który „stał się spadkobiercą i kontynuatorem polskich tradycji kulturalnych i naukowych Lwowa”). „Zemsta” – komedia w czterech aktach, została wydana po raz pierwszy w 1838 r. we Lwowie (rękopis przechowywany jest w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu). Prapremiera „Zemsty” odbyła się 17 lutego 1834 r. we Lwowie w teatrze Jana Nepomucena Kamińskiego z udziałem tak wybitnych aktorów jak Jan Nepomucen Nowakowski - w roli Cześnika i Witalis Smochowski - w roli Rejenta. Od tej pory komedia była i jest wystawiana w wielu teatrach polskich w kraju i na obczyźnie. „Zemsta” została przetłumaczona na języki: angielski, czeski, francuski, niemiecki, rosyjski, rumuński i słowacki.

„Balladyna” Juliusza Słowackiego

„Balladyna” to często wystawiany w teatrach polskich dramat Juliusza Słowackiego napisany w Paryżu w roku 1839 (w epoce romantyzmu) i wystawiony po raz pierwszy przez teatr polski we Lwowie 7 marca 1862 roku. Jest to opowieść o żądzy władzy i o dorastaniu do roli zbrodniarza. Nie przypadkiem też imię głównej bohaterki nawiązuje do ballady, w której zazwyczaj pojawiają się motywy fantastyczne i elementy wierzeń ludowych. Utwór został przetłumaczony na języki: angielski, chorwacki, czeski, francuski, gruziński, niemiecki, rosyjski, rumuński, serbski, słowacki i ukraiński.

Polski Nowogródek 1919-1939

Historyczny Nowogródek znalazł się w granicach odrodzonego państwa polskiego w 1919 roku. Miasto zostało stolicą województwa (było nią w okresie przedrozbiorowym), będąc najmniejszym miastem wojewódzkim II Rzeczypospolitej. Pierwszym wojewodą nowogródzkim (1921–1924) został Władysław Raczkiewicz, późniejszy (1939–1947) prezydent Rzeczypospolitej. 13 maja 1922 roku Nowogródek gościł sędziwego syna Adama Mickiewicza – Władysława, a 30 października 1922 roku byłego Naczelnika Państwa marszałka Józefa Piłsudskiego. Miasto gościło jeszcze prezydentów Rzeczypospolitej: Stanisława Wojciechowskiego (25–27 maja 1924) oraz Ignacego Mościckiego (wrzesień 1929). 1 listopada 1922 roku poświęcono odbudowaną farę po zniszczeniach wojennych (był w niej ochrzczony A. Mickiewicz). W kolejnych latach zbudowano gmachy Urzędu Wojewódzkiego, Sądu Wojewódzkiego, kolonię urzędniczą w stylu dworkowym (1925, proj. Wilhelm Henneberg), dworek wojewody, przebudowano dawną elektrownię na teatr miejski. 11 września 1938 roku, po wyremontowaniu rodzinnego domu Mickiewicza otwarto Muzeum Adama Mickiewicza (m.in. fotel poety, notatki i książki oraz akta sądowe ojca). W latach 1926-39 w różnych latach w Nowogródku były wydawane 33 czasopisma polskie, w tym dziennik „Kurier Wileńsko-Nowogródzki” (1932-39).

Kopiec A. Mickiewicza w Nowogródku

Poza Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku (był w tym mieście ochrzczony i chodził do szkoły) jest jeszcze Kopiec Mickiewicza usypany w latach 1924-31 przez Komitet Mickiewiczowski w hołdzie poecie. Kupiono wówczas plac na tzw. Małym Zamku obok wzgórza Zamkowego i po uroczystym wmurowaniu kamienia węgielnego 25 kwietnia 1924 r. przez prezydenta Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowskiego, który objął patronat nad budową, rozpoczęto sypanie kurhanu m.in. z ziemi przywiezionej ze wszystkich miejsc, w jakich przebywał podczas swej tułaczki po świecie Adam Mickiewicz. Brał w tym udział cały naród polski. Prace zakończono w 1931 r. Kopiec osiągnął 17 m wysokości i 30 m szerokości u podstawy. Kopiec istnieje do dziś, bo Białorusini nie byli takimi barbarzyńcami jak nacjonaliści ukraińscy, którzy niszczyli pomniki Adama Mickiewicza w miastach Małopolski Wschodniej.

Malarz sułtana

Pochodzący z Pokutyniec na Podolu polski malarz i podróżnik Stanisław Chlebowski (1835-1884), w latach 1864–76 był nadwornym malarzem sułtana Abd-ul-Aziza w Konstantynopolu. W 1881 roku wrócił na stałe do Krakowa. Malował obrazy historyczno-batalistyczne z dziejów Turcji, orientalne sceny rodzajowe, krajobrazy, portrety sułtana, m.in. „Wjazd Mehmeda II do Konstantynopola” (Muzeum Narodowe w Krakowie i tam kilka innych jego dzieł), „Bitwa pod Warną”, „Przy bramie miejskiej”, „Turecki wartownik”, „Grajek przed meczetem w Konstantynopolu”, „Czas modlitwy”, „Port nad Bosforem”, „Bitwa pod Mohaczem”, „Sułtan Bajazyt w niewoli u Tamerlana”. Jego obrazy są w zbiorach szeregu muzeów na świecie, a w Polsce m.in. w Muzeum Narodowym w Krakowie, Muzeum Narodowym w Warszawie i Galerii Miejskiej we Lwowie (do 1945 r. własność polska).

Pierwszy polski przekład Hafiza

Hafez albo Hafiz, czyli Szamsuddin Mohammad Hafez Szirazi (1319-1389) to klasyk poezji perskiej i tadżyckiej, przez wiele lat nadworny poeta władców tego miasta Sziraza. W Polsce przekładało Hafeza z oryginału perskiego kilku tłumaczy. Pierwszym był polski orientalista Józef Sękowski, który ogłosił w „Dzienniku Wileńskim” (1820) przekład prozą trzech ghazalów, ocenił także ich styl jako „ciągłe pasmo obrazów i najśmielszych postaci”.

Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Wilnie i jego członkowie

Najważniejszym towarzystwem naukowym w Wilnie do 1940 roku było powstałe w styczniu 1907 roku z inicjatywy prof. Alfonsa Parczewskiego, Elizy Orzeszkowej, Władysława Tyszkiewicza, Władysława Zahorskiego i innych, zostało założone w Wilnie polskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Była to najważniejsza polska placówka naukowo-kulturalna nie tylko w Wilnie, ale także na wszystkich ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Miało ono swoją siedzibę w budynku na ul. Lelewela 4, ufundowanym przez społeczeństwo polskie. Jednak jej pełny rozkwit nastąpił po 1919 roku – w odrodzonym państwie polskim, w którego granicach znalazło się Wilno. Towarzystwo rozwinęło się wówczas w poważną instytucję naukową. Wskrzeszenie Uniwersytetu Wileńskiego w październiku 1919 roku przysporzyło Towarzystwu liczny zastęp uczonych członków w osobach profesorów i pracowników naukowych wszechnicy. Zreorganizowano wówczas Towarzystwo przez utworzenie trzech Wydziałów: I Filologii, Literatury i Sztuki (w 1931 r. w Wydziale powstała Sekcja Historii Sztuki), II Matematyczno-przyrodniczy, II Nauk Społeczno-historycznych i Filozoficznych. W 1933 roku Towarzystwo miało 391 członków, w tym 100 należało do Wydziałów: I – 37 członków, II – 41 i III – 22. Towarzystwo utrzymywało się z dochodów własnych, darowizn osób prywatnych (np. w 1933 r. Stanisława Jodko – 6000 zł, czy w 1932 r. francuskiego historyka sztuki Paula Marmotlana z sympatii dla narodu polskiego – 13 000 zł.) i innych instytucji, a przede wszystkim z rocznych dotacji Departamentu Nauki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Funduszu Kultury Narodowej (75 000 zł w 1928 r.), Fundacji im. J. i S. Montwiłłów w Wilnie i z zapomóg udzielanych przez Wileński Bank Ziemski. Biblioteka, Archiwum i Muzeum Towarzystwa, powstałe głównie z darów Polaków z całej Polski i zagranicy, należały do poważniejszych pod względem wartości naukowej w Polsce. Tak były cenne, że z tego powodu zapoznał się z nimi prezydent RP Ignacy Mościcki podczas wizyty w Wilnie 16 czerwca 1936 roku. Biblioteka naukowa Towarzystwa liczyła ogółem 150 000 tomów, cenny dział rękopisów (archiwum) liczył 1200 pozycji, a bogate zbiory muzealne posiadały bardzo bogaty zbiór przyrodniczy, etnograficzny i rzemiosła artystycznego oraz galerię malarstwa zachodniego i polskiego (117 wartościowych obrazów). Towarzystwo wydawało „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie” oraz „Ateneum Wileńskie”.

Prezesami Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie byli: 1907–1916 Jan Kurczewski, 1916–1927 Władysław Zahorski, 1927–1933 prof. Alfons Parczewski, 1933–1938 prof. Marian Zdziechowski i 1938–1940 prof. Stanisław Kościałkowski (pełniący obowiązki prezesa). Przed wojną przewodniczącymi Wydziałów byli: I – prof. Manfred Kridl, II – prof. Józef Trzebiński i III – prof. Bolesław Wilanowski, sekretarzem generalnym Aleksander Jodziewicz, skarbnikiem Oktawiusz Rackiewicz, kierownikiem Archiwum prof. Stanisław Kościałkowski, kierownikiem Biblioteki prof. Stanisław Zajączkowski, kustoszem Muzeum Michał Brensztejn, redaktorem wydawnictw ks. prof. Bolesław Wilanowski, kustoszem składnicy wydawnictw i ich wymiany doc. Jan Safarewicz, administratorem budynku Towarzystwa był Władysław Hołowina. Wśród członków Towarzystwa było wielu znanych i wybitnych Polaków, głównie jednak profesorowie Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i kilku innych polskich uniwersytetów, jak np.: Zofia Abramowiczówna, Jan Adamus, prof. Oswald Balzer (Lwów), prof. Kazimierz Chodynicki (Wilno, Poznań), prof. Tadeusz Czeżowski, prof. Przemysław Dąbkowski (Lwów), prof. Władysław Dziewulski, prof. Stefan Ehrenkreutz, prof. Marian Eiger, biskup Michał Godlewski (Warszawa), prof. Bogumił Jasionowski, Michał Jastrzębski, prof. Ludwik Kolankowski (Lwów), prof. Wacław Komarnicki, doc. Ryszard Mienicki, Józef Montwiłł, prof. Henryk Mościcki (Warszawa, Kraków), prof. Henryk Niewodniczański, prof. Jan Oko, Eliza Orzeszkowa, prof. Stanisław Pigoń (Wilno, Kraków), Maria Racięcka, prof. Maksymilian Rose, prof. Stefan Srebrny (Wilno, Warszawa – Wolna Wszechnica Polska), Hadżi Seraja Szapszał, prof. Józef Trzebiński, prof. Eugeniusz Waśkowski, prof. Bolesław Wilanowski, Bronisław Wróblewski, prof. Marian Zdziechowski, prof. Antoni Zygmunt.

Litwini w 1940 roku przywłaszczyli sobie zbiory Towarzystwa, które, jak świadczą dokumenty, nigdy nie zostało zlikwidowane, a jego majątek nie uległ nacjonalizacji. W okresie „pierestrojki” w 1989 roku powstała w Wilnie Fundacja Kultury Polskiej im. Józefa Montwiłła - wybitnego działacza społecznego, jednego ze współzałożycieli przedwojennego polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie. Otrzymała ona w byłym budynku Towarzystwa jeden pokój, o powierzchni 24 m2. Fundacja zobowiązała się do kontynuowania tradycji polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie i od początku istnienia ubiegała się, także drogą sądową, o budynek onegdaj należący do Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie. Niestety, zamiast spadku po TPN, fundacja – rozporządzeniem dyrektora muzeum sztuki Budrysa – w roku 1996, została wypędzona z jedynego pokoju, który zajmowała w budynku Towarzystwa. Natomiast w 2012 roku w trakcie prac remontowych, realizowanych w ramach projektu unijnego, spod warstwy tynku i farby wydobyty historyczny polski napis na głównej fasadzie budynku –TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ NAUK – został potajemnie zniszczony. Tak to skomentowała strona polska: „Zacieranie śladów polskich – wystarczy wspomnieć choćby Uniwersytet Wileński – odbywa się nie tylko w Wilnie, ale w całym kraju. Trwające od zarania Litwy Sowieckiej, szczególny rozmach przybrało w ostatnich dziesięcioleciach, kiedy walka ze wszystkim, co tchnie polskością została podniesiona do największej cnoty i stała się ważnym elementem polityki państwa. Konkretny fakt zamazania autentycznego napisu, wbrew obowiązującym zasadom, nie pozostawia nawet cienia wątpliwości co do intencji osób zamieszanych w tym „europejskim” projekcie”.

Wydział Teologiczny USB w Wilnie

W latach 1919-39 na polskim Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie działał katolicki Wydział Teologiczny, zamknięty przez okupanta litewskiego w 1939 roku i w 1944 roku przez okupanta sowieckiego. Jednocześnie w 1945-46 107 000 Polaków z Wilna zostało wypędzonych przez Stalina do komunistycznej Polski. Próbę reaktywizacji półlegalnego Wydziału Teologicznego USB z siedzibą w Białymstoku, a więc w części archidiecezji wileńskiej, która znalazła się w granicach powojennej Polski, podjął ks. prof. Michał Klepacz, po wydaleniu z Wilna 30 kwietnia 1945 roku, tzw. transportem akademickim. Ks. prof. Klepacz (potem, a latach 1947-67 biskup diecezji łódzkiej), zastępujący ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego podczas jego uwięzienia w latach 1953-56, został też ostatnim doktorem honoris causa (1947) uniwersytetu wileńskiego (ceremonia odbyła się półlegalnie w Białymstoku). Wydział Teologiczny USB został zlikwidowany przez reżym warszawski w 1948 roku.

Klasztory polskie w Pińsku

W wiekach XVII i XVIII w Pińsku na Polesiu zostało założonych szereg polskich z charakteru klasztorów katolickich: w 1635 roku Stanisław Radziwiłł ufundował dom zakonny jezuitów; dominikanów sprowadziła w 1678 roku Maria Kopciowa, kasztelanowa trocka; Karol Dolski, marszałek wielkolitewski, na przedmieściu Karolin zbudował w 1695 roku konwent i kościół św. Karola Boremeusza dla księży komunistów (bartolomici), którzy w XVIII w. prowadzili tu przez krótki czas – w latach 1727-50 seminarium duchowne; książę Michał Wiśniowiecki osadził w mieście bernardynów w 1717 roku, a kościół św. Michała wzniesiono w 1786 roku; karmelitów bosych sprowadził w 1734 roku Szymon Osowski, landwójt piński; Stefan Turczynowicz ufundował klasztor sióstr mariawitek w 1756 roku.

Jezuici w Polsce w 1773 r.

W Paryżu w latach 1534-40 założony został zakon jezuitów. Do Polski sprowadził ich biskup warmiński Stanisław Hozjusz w 1564 r., fundując im kolegium w Braniewie. W 1575 r. powstała prowincja polska, którą w 1608 r. podzielono na prowincję polską i litewską (z domami na Mazowszu, m.in. w Warszawie, i na Warmii). W 1755 r. z prowincji polskiej wydzielono prowincję wielkopolską, a w 1759 r. z prowincji litewskiej wydzielono prowincję mazowiecką. W chwili rozwiązania zakonu przez papieża Klemensa XIV w 1773 r., jezuici byli najliczniejszym zakonem w Polsce zarówno co do liczby placówek, jak i zakonników. W 1773 jezuici w Polsce mieli 4 prowincje: Wielkopolską, Małopolską, Mazowiecką i Litewską (prowincjał rezydował w Wilnie), mieli 137 placówek z 2362 zakonnikami (w tym 1177 kapłanów, 599 kleryków i 583 braci zakonnych), z czego na terenach zabranych po I rozbiorze ok. tysiąca. Ogólna liczba kolegiów wynosiła 51, których koroną była Akademia Wileńska, rezydencji zakonnych było 18, domów i stacji misyjnych przeszło 60, szkół 66 (w tym 23 szkoły wyższe z filozofią i teologią,), konwiktów szlacheckich 15 oraz 2 seminaria duchowne i 2 akademie – Wileńską i we Lwowie (od 1758 r. uniwersytet).

Polonizacja cerkwi unickiej

Cerkiew unicka na ziemiach Rzeczypospolitej złączona z Kościołem katolickim poprzez unię z Rzymem w 1596 roku z biegiem lat uległa silnej polonizacji. W Cerkwi bardzo wielu wiernych spośród szlachty uważało się za Polaków i powszechny w użyciu był język polski, a wielu jej duchownych było etnicznymi Polakami i podczas urodzenia katolikami obrządku rzymskiego. Szczególnie zakon bazylianów uległ silnej polonizacji. Polakami i katolikami z urodzenia było szereg biskupów unickich, jak np. arcybiskupi smoleńscy W. Drucki-Sokoliński i C. Stebnowski, połoccy (i metropolici) C.
Żochowski i J. Smogorzewski, biskupi pińscy J. Ciechanowski, J. Bułhak i ostatni J. Horbacki (1784-93), włodzimierski K. Stołpowiecki-Lubecki, łuccy T. Rudnicki, S. Rudnicki i M. Stadnicki – koadiutor 1784-87, chełmscy F. Wołodkowicz i M. Ryłło, przemyski P. Chmielowski, kolejno turowski, brzeski i włodzimierski A. Młodowski. Tej liście niewątpliwie daleko do pełności.

Instytut Kresowy w Warszawie

W 2006 roku samorząd warszawski, zdominowany wówczas przez kilku członków Prawa i Sprawiedliwości, powołał do życia Instytut Kresowy w Warszawie, mający zajmować się badaniem, dokumentacją oraz popularyzacją tematyki byłych Kresów Wschodnich RP, które dzisiaj należą do Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy. Na początkową działalność Instytutu przeznaczono 100 000 zł z budżetu miasta. Dyrektorem Instytutu został Jan Tadeusz Karpiński.

Za wzór stawiano podobną placówkę powstałą za rządów PiS – Muzeum Powstania Warszawskiego. Tak więc Instytut miał zajmować się dokumentowaniem i prowadzeniem badań nad historią i kulturą Kresów Wschodnich, upowszechnianiem wiedzy o dorobku polskiej kultury kresowej, a także działać w celu ochrony kresowego dziedzictwa kulturowego na terenie Warszawy.

Celem popularyzacji tematyki kresowej wśród warszawiaków Instytut nawiązał kontakty z organizacjami kresowymi, przystąpił do organizowania wycieczek po miejscach stolicy i jej okolic związanych z Kresami (m.in. "Powązki kresowe", "Madonny kresowe w świątyniach Warszawy", "Epitafia kresowe w kościołach Warszawy", "Kresowy marszałek w Sulejówku", "Kresowiacy na Cmentarzu Wojskowym – Powązki", "Magnateria kresowa", "Muzeum katyńskie", "Powstanie listopadowe na kresach"). Jedną z form działalności Instytutu były warsztaty kulinarne, popularyzujące kuchnię kresową. Placówka przystąpiła również do organizowania spotkań kresowych przy kawie i herbacie dla byłych mieszkańców Ziem Wschodnich, wystaw (w 2007 roku były to m.in. "Świątynie na Polesiu, Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich", "Twierdze, pałace, dwory na Polesiu, Wołyniu i Kresach południowo-wschodnich"), wernisaży (w 2007 roku wystawa prac pochodzącej z Litwy Kowieńskiej Ireny Zdanowicz-Dobrowolskiej), jak również mini-konferencji z udziałem gości zagranicznych (m.in. wystąpienie ambasadora USA Victora Asha poświęcone Tadeuszowi Kościuszce czy wykład Wolhi Dadziomawej na temat Stanisława Moniuszki). Szczególną formą spotkań kresowiaków miały być tzw. wigilie kresowe organizowane pod koniec grudnia każdego roku. W 2008 roku swą obecnością zaszczycił wieczór wigilijny prymas Polski, kard. Józef Glemp. Instytut przystąpił również do gromadzenia różnych kresowian.

Instytut spotkał się z krytyką pozostałych ugrupowań reprezentowanych w samorządzie Warszawy.

2 grudnia 2006 roku nowym prezydentem Warszawy została Hanna Gronkiewicz-Waltz z Platformy Obywatelskiej. Warszawska Rada Miejska, w której teraz dominującą pozycję zdobyli członkowie Platformy Obywatelskiej i LiD (postkomuniści) postanowiła zlikwidować Instytut Kresowy. Wysuwano głównie argumenty natury praktycznej (brak pieniędzy) oraz ideowej (twierdzono, że Instytut będzie się koncentrował na polonocentrycznej wizji historii oraz pogorszy relacje Polski z Litwą, Ukrainą i Białorusią) i politycznej, że to niby placówka Prawa i Sprawiedliwości. Najbardziej zwalczała Instytut Kresowy „Gazeta Wyborcza”; na jej łamach Żyd polski Seweryn Blumsztajn nazwał go bękartem PiS-owskiej polityki historycznej (28.2.2008). Podczas głosowania na posiedzeniu Rady Miejskiej 28 lutego 2008 tylko jednym głosem zdołano uratować Instytut przed faktyczną likwidacją. Instytut został uratowany dzięki szeroko zakrojonej akcji działaczy kresowych i niektórych polityków oraz interwencji u prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Radny PiS Marek Makuch powiedział po głosowaniu: „Mam nadzieję, że wreszcie tak doniosła część naszej historii, traktowana dotychczas marginalnie, zostanie w sposób właściwy dla jej rangi uhonorowana” (Nasz Dziennik 29.2.2008). Jednak koalicja PO-LiD dokonała radykalnych cięć w budżecie Instytutu, które uniemożliwiły mu normalne funkcjonowanie. Wreszcie w październiku 2008 roku dopięła swego, przyjmując uchwałę, na mocy której Instytut Kresowy przestał istnieć w kwietniu 2009 roku, a jego zbiory zostały przekazane Muzeum Katyńskiemu w Warszawie.

Niby patriotyczne Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy w 2015 roku nie wskrzesiło Instytutu Kresowego. Widać, że Platforma Obywatelska i postkomuniści oraz Prawo i Sprawiedliwość uważają, że Polacy powinni zapomnieć o Kresach, w tym także o arcypolskim Lwowie i Wilnie, czyli o trzecim i czwartym najważniejszym miastem w dziejach Polski i narodu polskiego – o ich roli przeogromnym wkładzie w życie naszej ojczyzny i naszego narodu. W ogóle pojęcia Kresy i Polacy na Kresach są tym pseudo-Polakom wrogie. Czyli są to patrioci, ale z piekła rodem. Pogrobowcy albo gorzej wypierdki Stalina i jego Jałty. I taka jest prawda o tych ludziach, czy się to im i ich poplecznikom podoba czy nie. Tak przynajmniej oceni ich prawda historyczna.

Liga Morska i Kolonialna na Ziemiach Wschodnich

11 listopada 1918 roku, po 123 latach niewoli, odrodziło się Państwo polskie, w którego skład weszły ziemie trzech zaborów, w tym niemieckiego, które przez Pomorze dały Polsce dostęp do Morza Bałtyckiego. Niestety, ze starego polskiego Gdańska alianci utworzyli Wolne Miasto Gdańsk. Przed narodem polskim stanął problem budowy własnego portu i własnej floty handlowej oraz marynarki wojennej. W celu propagowania zagadnień morskich wśród społeczeństwa polskiego powstała organizacja społeczna pod nazwą Ligi Żeglugi Polskiej, która 27 kwietnia 1924 roku przekształciła się w Ligę Morską i Rzeczną, a ta z kolei na swym III wolnym zjeździe 25-27 października 1930 roku w Ligę Morską i Kolonialną (LMiK). Prezesem Ligi Morskiej i Kolonialnej został gen. Gustaw Dreszer „Orlicz”, a po jego tragicznej śmierci (w wypadku lotniczym) funkcję tę przejął gen. Stanisław Kwaśniewski (do 1939 r.). Liga Morska i Kolonialna działała na rzecz budowy wielkiego portu w Gdyni (największego na Bałtyku), działała na rzecz rozbudowy floty morskiej i rzecznej oraz działała na rzecz pozyskiwania terenów pod osadnictwo lub kolonie dla Polski w Brazylii, Peru, Liberii oraz terytoriach zamorskich Francji. Generał Dreszer przekształcił LMiK w masową organizację społeczną i polityczną, kształtującą opinię publiczną. Myśl morsko-kolonialna miała być programem dla przyszłych pokoleń Polaków; jednakże wyrażała wolę, a nie siłę. Liga pragnęła przekształcić Polaków w "twardych i śmiałych ludzi morza". Bardzo silne oddziaływanie prowadziły koła szkolne. Główny jej trzon stanowiła inteligencja i kadra oficerska. Liczba członków Ligi stale wzrastała: z 70 630 w 1933 roku, do 282 012 w 1935 roku, do 889 818 (w tym koła szkolne ok. 312 000 członków) w 1938 roku i do 992 780 członków 1 czerwca 1939 roku. Tym samym LMiK stała się drugą po Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (2 mln. członków) największą organizacją społeczną w II RP. Głównymi pismami LMiK były miesięczniki „Morze” (228 000 egz.) i „Polska na morzu” (300 000 egz.). Działalność Ligi była wielokierunkowa (m.in. w 1931 r. zorganizowała dużą wystawę morską we Lwowie). Jednak głównym materialnym sukcesem Ligi i działającego w jej ramach Funduszu Obrony Morskiej był wielki wpływ na zbudowanie portu morskiego w Gdyni i zakup okrętu podwodnego ORP Orzeł, a duchowym powszechne zaszczepienie świadomości morskiej w społeczeństwie.

W działalności Ligi Morskiej i Kolonialnej stosunkowo dużą rolę odgrywały jej okręgi znajdujące się na Ziemiach Wschodnich. W domu moich rodziców w Polsce zachowało się kilka egzemplarzy miesięcznika „Morze” z 1935 i 1936 roku. Jeden z nich, z czerwca 1935 roku wziąłem ze sobą do Australii, gdyż jest w nim całostronicowy portret marsz. Piłsudskiego i także na całą stronę przedwojenna mapa Polski, która w PRL nie była łatwo dostępna. Jest w nim obszerny artykuł pt. „LMK w latach 1933-35”, z którego dowiadujemy się o działalności Ligi także na Ziemiach Wschodnich. I tak we Lwowie pierwszy oddział Ligi Morskiej i Rzecznej powstał w marcu 1925 roku, a jego prezesem, później także LMiK, był prof. Stanisław Niemczycki. Swoją działalnością objął województwa lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. Natomiast Okręg Lwowski LMiK jako pierwszy na Ziemiach Wschodnich, powstał 29 listopada 1931 roku i 1 stycznia 1935 roku liczył ogółem 8 obwodów i 22 oddziały z ilością członków 12 475; kierowali nim prof. Stanisław Niemczycki, dr Aleksander Czołowski oraz inż. Kiberat Krasucki. Jako drugi powstał Okręg Wołyński – w kwietniu 1932 roku i w 1935 roku miał 29 oddziałów, 48 kół i 8910 członków; kierowali nim płk. dypl. Antoni Żurakowski – prezes, dyr. Kazimierz Łukomski – wiceprezes i prokurator Kazimierz Nowosielski - sekretarz. Po lwowskim i wołyńskim kolejne Okręgi powstały: w styczniu 1933 roku Okręg Poleski, kierowany przez polskiego kuratora szkolnego R. Petrykowskiego, który w 1935 roku miał 9 obwodów, 18 oddziałów oraz 37 kół i 2670 członków; w październiku 1933 roku Okręg Stanisławowski, kierowany przez wiceprezesa Sądu Okręgowego w Stanisławowie Kazimierza Ćwiczyńskiego, mający w 1935 roku 4 obwody, 27 oddziałów oraz 80 kół i 6115 członków; w styczniu 1934 roku Okręg Tarnopolski, kierowany przez E. Kopcia, mający w 1935 roku 22 oddziały, 54 koła i 4978 członków; w kwietniu 1934 roku Okręg Nowogródzki, kierowany przez wicewojewodę Kazimierza Fialę, mający w 1935 roku 19 oddziałów i 56 kół oraz 4459 członków; w maju 1934 roku Okręg Wileński, kierowany przez wojewodę Władysława Jaszczołta, mający w 1935 roku 30 oddziałów i 6166 członków. Od 1 stycznia 1935 do 1 czerwca 1939 roku ilość członków LMiK w całym kraju wzrosła 3,5 –krotnie. Można przypuszczać, że ilość członków Ligi na Ziemiach Wschodnich wzrosła także co najmniej 3-krotnie, a więc z 45 773 do ok. 150 000 członków.

Polska częścią Litwy!

Taką rewelację historyczną usłyszałem w programie litewskim radia ABC Wiktoria 29 maja 1975 roku. Otóż spiker litewski wyjaśniając po angielsku, dlaczego litewskie pieśni ludowe są takie smutne, melancholijne stwierdził, że ma to swoje podłoże w historii Litwy. Powiedział m.in., że kiedy powstawała Australia, w tym samym czasie Rosja, Prusy i Austria wymazali Litwę – państwo litewskie z mapy politycznej Europy na 123 lata.

Jeśli Litwin nie chciał „z przyjaźni” wspomnieć, że powyższe państwa dokonały rozbioru Polski (według Konstytucji 3 maja 1791 r. Polska i Litwa stanowiły jedno niepodzielne państwo!), po co wspomniał Austrię, która nie przyłączyła do siebie żadnych ziem litewskich - chyba, że według nacjonalistów i polakożerców litewskich Lwów to także stary gród litewski. Czy nie wystarczyło by wspomnieć, że etniczne ziemie litewskie (nie państwo!) zajęły Rosja i Prusy.

Wolno Litwinom nie lubić Polaków (chociaż to nie jest po chrześcijańsku!), ale nie wolno im fałszować historii. I tak nikt na świecie nie uwierzy, że KRÓL LITEWSKI Jan III Sobieski (Jonas Sobieskis – słyszał kto o takim?) pokonał na czele wojsk litewskich Turków pod Wiedniem (nawiasem mówiąc: w bitwie po Wiedniem brały udział tylko wojska koronne, czyli polskie).

Historia polsko-litewska w wersji sowieckiej

W 1972 roku ukazał się w Polsce w wydawnictwie PWN informator encyklopedyczny pt. „Związek Radziecki”. Oryginalne wydanie informatora ukazało się w Moskwie w roku 1967. Książka jest więc tłumaczeniem z języka rosyjskiego i jak się okazuje jest wiernym tłumaczeniem. Zdradza to specyficzny styl i język opracowanych haseł. Np. w Zarysie historycznym Litwy czytamy m.in., że „…w październiku 1920 r. polskie legiony pod wodzą marszałka Piłsudskiego zajęły Wilno i okręg wileński”. Jeśli wojsko polskie historycy sowieccy uparcie chcą nazywać legionami, to konsekwentnie Józef Piłsudski powinien być ciągle nazywany brygadierem, a nie żadnym marszałkiem. Poza tym marsz. Piłsudski nie dowodził wojskami polskimi, które zajęły Wilno w październiku 1920 r.; na ich czele stał gen. Lucjan Żeligowski.

Dużą sensacją jest twierdzenie, że: „Przyjazna polityka ZSRR sprzyjała zjednoczeniu Kłajpedy z Litwą”. Wynikałoby z tego, że władzę w Kłajpedzie sprawowali na przełomie 1923-24 Sowieciarze, którzy wspaniałomyślnie przekazali to zupełnie niemieckie miasto Litwinom. Tymczasem Kłajpeda w okresie 1920-23 znajdowała się pod zarządem państw Ententy.

Natomiast historyka i czytelnika polskiego zainteresuje ustęp: „1 IX 1939 r. Niemcy napadły na Polskę. Rząd radziecki, pragnąc odgrodzić Litwę od faszystowskiej agresji i umocnić bezpieczeństwo granic ZSRR wystąpił do rządu Litwy z propozycją podpisania umowy o wzajemnej pomocy. Rząd litewski zaakceptował tę propozycję. Na podstawie podpisanej 10 X 1939 umowy radziecko-litewskiej, wyzwolony we wrześniu 1939 r. przez Armię radziecką okręg wileński został przekazany Litwie”.

Wyzwolony?! Od kogo? Od Polaków czy od Niemców, którzy napadli na Polskę? Wyzwolony? Czy raczej zagarnięty przez dzicz bolszewicką na podstawie umowy niemiecko-sowieckiej (Ribbentrop-Mołotow) z 23 sierpnia 1939 roku, która umożliwiła Niemcom napad na Polskę! A jeśli wyzwolony to tylko i wyłącznie z wolności osobistej mieszkańców kraju (Wilna i Wileńszczyzny), którzy nie życzyli sobie ani „oswobodzenia” ze wschodu, ani przejścia pod panowanie obcego i wrogiego dla nich państwa i obcych ludzi – Litwinów. Przecież sam Mołotow w swoim expose na V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRR w dniu 31 października 1939 roku stwierdził: „Związek Sowiecki poszedł na przekazanie miasta Wilna Republice Litewskiej nie dlatego, że dominuje w nim ludność litewska. Nie, w Wilnie większość stanowi ludność nie-litewska…”.

Dowiadujemy się także, że w walkach o wyzwolenie Wilna spod okupacji niemieckiej w 1944 roku uczestniczyli rzekomo jacyś partyzanci litewscy i ani słowa o tym, że w ówczesnej walce walczyły bardzo duże oddziały polskiej Armii Krajowej pod dowództwem płka Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”.

Te kłamstwa pokazują jak zależną od Kremla była komunistyczna Polska Ludowa.

Rzekome bezprawne polszczenie litewskich nazwisk

Litwinka o antypolskim nastawieniu, Wincenta Lozoraitis, żona Stasysa Lozoraitisa, litewskiego ministra spraw zagranicznych w latach 1934-38, w liście do redakcji paryskiej „Kultury” (nr 7/310 – 8/311) pisze m.in.: „W archiwach kościołów litewskich są tysiące aktów ślubów, chrzcin i zgonów, w których Zwirblis raptem stawał się Wróblewskim, Poskus – Paszkiewiczem, Matulaitis – Matulewiczem itp. W jakim celu te nazwiska była polszczone?”.

Bezstronnie trzeba przyznać, że nazwiska na Litwie i Wileńszczyźnie były NIEKIEDY polszczone lub litwinizowane (bo i tak było!) nie tylko przez księży i nie tylko wbrew woli osób tym dotkniętych. Polszczenie nazwisk, wcale nie takie masowe, jak to sugeruje Lozoraitis, następowało prawie w stu procentach za zgodą danej osoby czy rodziców dziecka. Natomiast litewinizowanie nazwisk było prawie w stu procentach dokonywane nielegalnie – w tajemnicy przed daną osobą czy osobami przez szowinistycznie nastawionych księży litewskich, którzy od 2. połowy XIX wieku stanowili większość kleru na Litwie. Oto jakże wymowny przykład na spolszczenie litewskiego nazwiska.

W biogramie Jerzego Bolesława Matulewicza (1871-1927), biskupa wileńskiego w latach 1918-25, zamieszczonym w „Hagiografii polskiej” (Poznań 1972), który urodził się jako Matulaitis czytamy: „W r. 1889 odwiedził rodzinną wieś (Lugine, odległe 4 km od Mariampola na litewskiej Suwalszczyźnie) stryjeczny brat Jerzego, Jan Matulewicz, profesor greki i łaciny w gimnazjum państwowym oraz języka rosyjskiego w Seminarium Duchownym w Kielcach. Jerzy zwierzył się kuzynowi ze swego powołania i znalazł u niego zrozumienie i całkowite poparcie. Ten przekonał starszego brata i skłonił go do zgody na to, by Jerzy poszedł wybraną przez siebie drogą. W tym samym roku osiemnastoletni Jerzy podążył do Polski razem z Janem, który wprowadzając Jerzego do gimnazjum w Kielcach zmienił pisownię jego litewskiego nazwiska Matulaitis na Matulewicz. Pod tym nazwiskiem ukończył Jerzy gimnazjum, a następnie Seminarium Duchowne, później już stale (Z WŁASNEJ WOLI!) używał swego nazwiska w pisowni polskiej”. Bo czuł się Polakiem, chociaż urodził się Litwinem. Był kapłanem w Warszawie (tu także katolickim działaczem polskim) i polskim Wilnie, nigdy jednak litewskim.

Marian Kałuski
(Nr 188)

Wersja do druku

Jan Orawicz - 04.11.18 17:51
Panie historyku M.Kałuski zapewne urodził się Pan HISTORYKIEM RP.
Podziwiam Pański - wspaniały dorobek w zakresie HISTORII POLSKI!
Taka jest zawsze moja obiektywna ocena Pańskiej Pracy Naukowej
w zakresie naszej historii! Pan powinien otrzymać specjalna nagrodę
za tak duży dorobek naukowy w zakresie historii Polski. W tej sprawie
może wystąpić Szanowna Redakcja Kworum do Ministerstwa Oświaty!
Wiadomo,że w tym medium jest bogaty dorobek historyczny Pana
historyka M.Kałuskiego. Pozdrawiam!

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 2005 roku
Joseph Alois Ratzinger został 265 papieżem i przyjął imię Benedykta XVI.


19 Kwietnia 1995 roku
W Oklahoma City dokonano zamachu bombowego. Zginęło 167 osób.


Zobacz więcej