Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 16.02.18 - 22:34     Czytano: [2570]

Polskie dzieje Dubna na Wołyniu


Kiedy na terenie Wielkopolski w połowie X w. powstawało piastowskie państwo polskie, które swym zasięgiem zaczęło obejmować coraz więcej ziem zamieszkałych przez plemiona lechickie, z których później powstał naród polski, ziemie po obu brzegach górnego i części środkowego Bugu i rzekę Styr na Wołyniu (zachodni Wołyń) zamieszkiwało plemię Bużan (potwierdza to Dokument Biskupstwa Praskiego z 973 r.). Źródła historyczne – cesarz bizantyński Konstantyn Porfirogeneta (połowa X w.) oraz słynny kronikarz kijowski (!) Nestor (początek XII w.) zaliczyli Bużan do „Lachów”, czyli Polaków. Jeśli dzisiaj uczeni rosyjscy i ukraińscy (włącznie z tymi z epoki sowieckiej) zaliczają Bużan do plemion wschodniosłowiańskich to czynią tak tylko i wyłącznie z pobudek politycznych (w okresie komunistycznej Polski władze sowieckie brutalnie narzuciły Polsce rosyjsko-ukraińsko-sowiecką interpretację historii stosunków polsko-rusko-ukraińskich; także i to, że Bużanie byli plemieniem wschodniosłowiańskim). Bowiem ci uczeni i „uczeni” (czyli bardziej politrucy niż uczeni) nie są w stanie udowodnić tego, że Bużanie należeli do plemion ruskich, czyli zaprzeczyć temu co twierdził Nestor – ruski kronikarz z XII w., który tą sprawę znał z pierwszej ręki. Że zachodni Wołyń i dzisiejsza ziemie przemyska i lwowska zamieszkiwały plemiona lechickie/polskie potwierdzają także toponomastyczne nazwy (nazwy geograficzne) występujące już wówczas na tych ziemiach. Np. nazwa „Wołyń-Wełyń” jest polska, podobnie jak nazwy „Bełz” (nawet Nestor pisze z polska „Bełz”, a nie z ruska „Bołz”!), Czerwień czy Pełtew. Pas ziemi między Styrem a Horyniem stanowił pogranicze polsko-ruskie z mieszaną ludnością. Na wschód od Horynia mieszkało ruskie plemię Drewlan. Tak więc przynależność zachodniego Wołynia i dzisiejszej Ziemi Lwowskiej do Polski jest tak stara, jak sama Polska!

Historyczne stosunki polityczne polsko-ruskie/ukraińskie rozpoczęła agresja Rusi Kijowskiej na ziemie lechickie (polskie). Nie Polski na Ukrainę, a tylko Ukrainy na Polskę! Jak pisze kronikarz ruski Nestor w 981 roku władca Kijowa Włodzimierz Wielki wyruszył „ku Lachom i zajął ich ziemie” i w 992 roku założył Włodzimierz Wołyński, a w nim biskupstwo prawosławne, mające na celu zruszczyć plemię Bużan. Poza zwykłą zaborczością agresję ruską na ziemie polskie spowodowało także wtargnięcie Pieczyngów, a następnie Połowców w stepy nad Morzem Czarnym. Spowodowało to w X-XI w. migrację plemion wschodniosłowiańskich ze wschodu na zachód – na ziemie polskie (WEP PWN).

Agresja Rusi na Polskę rozpoczęła spór terytorialny między Polską a Rusią o zachodni Wołyń i zachodnią Małopolskę Wschodnią, które to ziemie były wówczas nazywane Grodami Czerwieńskimi, który trwał przez cały XI w. W 1018 roku władca Polski Bolesław Chrobry odebrał Kijowowi Ziemię Czerwieńską. Jednak już w 1030 roku książę Kijowski Jarosław wszedł w sojusz z Niemcami przeciw Polsce (od XVIII w. do 1945 r. tak Rosjanie jak i nacjonaliści ukraińscy kilka razy zawierali z Niemcami sojusze przeciw Polsce lub Polakom) i w dwóch wyprawach (1030 i 1031 r.) odebrał Polsce Grody Czerwieńskie, przy czym dużą część ludności polskiej deportowano na Ruś – w okolice Kijowa, gdzie jeszcze w czasach Nestora byli świadomi swojego lechickiego pochodzenia. Rusini dokonali więc to co dzisiaj nazywamy czystką etniczną i co dzisiaj zabrania i karze za to prawo międzynarodowe. Wysiedlenie to miało ułatwić administrację kraju kolonistom masowo napływającym z Rusi. Od tego czasu ziemie te miały charakter mieszanego pogranicza polsko-ruskiego. W 1047 roku Jarosław wyprawił się także przeciw Mazowszu i zajął resztę terytoriów bużańskich nad średnim Bugiem, które wchodziły w skład tej polskiej krainy geograficzno-historycznej. W 1077 roku władca Polski Bolesław Śmiały podczas drugiej interwencji na Rusi na rzecz Izasława, któremu pomógł w odzyskaniu tronu kijowskiego, odzyskał dla Polski Grody Czerwieńskie. W 1090 roku Rusini ponownie zajmują Grody Czerwieńskie i utrwalili swe panowanie na tym terenie na przeciąg 250 lat. W tym czasie nastąpiła pełna rutenizacja tamtejszej ludności lechickiej/polskiej i triumf prawosławia na tej ziemi, co pogłębiało odrębność tych terenów od reszty ziem polskich. Jednak niektórzy władcy polscy jak np. Bolesław Krzywousty (1120-23 walki polsko-ruskie na Wołyniu), Kazimierz Sprawiedliwy (1177-94) i Leszek Biały (1202-27) nie rezygnowali ze swych praw, odziedziczonych po przodkach i próbowali przywrócić władzę polską na byłych terenach Grodów Czerwieńskich lub na Wołyniu.

Na zagarniętych zbrojnie przez Ruś Kijowską ziemiach polskich powstały księstwa ruskie, z których większe znaczenie w biegu dziejów miały Księstwo Włodzimierskie/Wołyńskie i Księstwo Halickie. Panujący od 1170 roku książę włodzimiersko-wołyński Roman Mścisławowicz (ok. 1155-1205) w 1199 roku opanował Księstwo Halickie i stał się władcą zjednoczonego Księstwa Halicko-Włodzimierskiego, które istniało do 1340/1349 roku. Od 1240 do 1340 roku, a więc do czasu zajęcia tych ziem przez Polskę, istniała zależność lenna tego księstwa od chanów tatarskich uzurpujących sobie prawo swobodnego osadzania w Haliczu książąt.

Nacjonalistyczni historycy ukraińscy lubią przedstawiać Ukrainę i Ukraińców jako zawsze ofiary rzekomej polskiej agresji. Tymczasem prawda historyczna jest daleka od tej propagandy. To nie Polska i Polacy zapoczątkowali i prowadzili do początków XIV w. agresywną politykę wobec Rusi. To Ruś względem Polski i Polaków prowadziła politykę agresji, podboju ziem polskich, czystek etnicznych i ludobójstwa. Poza zaborczymi najazdami na ziemie polskie księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego w 981 roku i Jarosława Mądrego w 1030 roku, wielu innych książąt ruskich poszło w ich ślady. I tak dla przykładu, ruski książę przemyski Wołodar (1092-1124) organizował z Połowcami łupieskie wyprawy na Polskę, a w Polsce w 1117 roku poparł warcholski bunt Skarbimira przeciw księciu Bolesławowi Krzywoustemu; książę trembowelski Wasylko (ok. 1087-1124) snuł w 1113 roku awanturnicze plany opanowania Polski przy pomocy Połowców i Pieczyngów; książę przemyski Włodzimierz zw. Władymirką (1104-1053) dwukrotnie walczył z księciem Bolesławem Krzywoustym: w 1124 roku zorganizował udaną łupieżczą wyprawę na Biecz, co spowodowało odwetową wyprawę Bolesława Krzywoustego, zakończoną przegraną przez Władymirka bitwą pod Wilichowem, a w 1135 roku najechał Małopolskę i zdobył Wiślicę i w 1142 roku uczestniczył w wojnie domowej w Polsce, chcąc mieć duże wpływy polityczne w naszym kraju; pierwszy książę halicko-wołyński Roman Halicki (od 1199) w 1205 roku zorganizował wielki najazd na Polskę, zakończony jego sromotną klęską w bitwie pod Zawichostem, podczas której zginął; jego syn Wasylko Romanowicz (1203-1269), jako książę włodzimierski urządzał wspólnie z Jaćwingami łupieżcze wyprawy na tereny polskie ziemie, mi.in. w 1228 roku zapuścili się aż pod Kalisz, a w 1260 roku brał udział w napadzie Tatarów na Polskę w 1260 roku, m.in. na Sandomierz; z kolei jego syn Wołodymir Iwan Wasylkowicz (zm. 1288), także jako książę włodzimierski (wołyński), w 1280 roku brał udział w wojnie Lwa Halickiego o tron polski przeciw księciu krakowskiemu Leszkowi Czarnemu, a w 1283 roku zorganizował zbroją wyprawę przeciw Polsce; syn Daniela Halickiego i później książę halicko-włodzimierski Lew Halicki po śmierci księcia Bolesława Wstydliwego w 1279 roku zgłosił pretensje do tronu krakowskiego i próbował zbrojnie opanować dzielnicę krakowską, a w 1280 roku na czele wojsk tatarsko-ruskich uderzył na wojska księcia krakowskiego Leszka Czarnego, lecz został pobity w bitwie pod Goźlicami i pod Koprzywnicą.

Stefan Mękarski (Ziemie południowo-wschodnie Rzeczypospolitej Londyn 1956) jednak pisze: Nie należy zbytnio wyolbrzymiać wytwarzającego się procesu odrębności Halicza i Wołynia w stosunku do Polski. Stare tradycje z X-XI wieku były zbyt silne, by względy religijne (Polacy katolikami – Rusini prawosławnymi oraz rywalizacja między katolickim Rzymem a prawosławnym Konstantynopolem) – acz niezmiernie doniosłe – mogły mieć jedyne i rozstrzygające znaczenie. Antagonizm religijny nad Dniestrem i Bugiem nigdy nie przybrał form tak jaskrawych, jak w ziemiach ruskich dalej na wschód położonych. Wystarczy powiedzieć, że gdy w Kijowie wyobrażano sobie diabła w postaci Polaka, gdy w Pskowie lub Wielkim Nowogrodzie traktowano wiarę katolicką jako pogańską, Kronika Halicko-Wołyńska z XIII wieku ocenia poszczególnych Piastów – mimo różnicy religijnej – nadspodziewanie dodatnio („zacny”, „przedobry”, „słynny”, „pobożny” itp.). Spotykamy wśród Rurykowiczów naddniestrzańskich i nadbużańskich niektórych książąt zdecydowanie wrogo nastawionych wobec Polski, ale liczba ich jest stosunkowo niewielka wobec znacznej większości członków tego rodu, prowadzących wręcz odmienną politykę. Dotyczy to zwłaszcza samego Romana Mścisławowicza (zm. 1205) i jego potomków (tzw. Romanowiczów), którzy nad Dniestrem i Bugiem sprawowali rządy aż do wymarcia tej linii książęcej w XIV wieku. Tylko na tle bliskiego współżycia ludności obu krajów można zrozumieć wiele faktów XIII-XIV wieku, jak częste małżeństwa między Piastami a Rurykowiczami (Romanowiczami), związki małżeńskie wśród obu społeczeństw, przystąpienie – choć na krótko – Daniły (Daniela) Romanowicza do Kościoła katolickiego, starania Polaków u papieża o koronę królewską dla tegoż Daniły, poczucie wspólnych interesów, zwłaszcza wobec niebezpieczeństwa tatarskiego itp. Nie bez słuszności stwierdza historyk Ukraiński M. Korduba na temat owych małżeństw międzyksiążęcych, iż „nawet nowoczesna analiza chemiczna nie potrafiłaby odróżnić krwi piastowskiej od krwi Rurykowiczów”. Jeśli były wojny w XIII wieku między nimi, to nie miały one cech nienawiści plemiennej, ale były zwykłymi walkami dynastycznymi (Piastowie między sobą też takie walki prowadzili, podobnie jak i Rurykowicze). Wiadomo, że w bitwie pod Zawichostem (1205) zginął wspomniany Roman Mścisławowicz, walcząc z Leszkiem Białym. Faktem jest, że obaj książęta byli wnukami polskiego księcia Bolesława Krzywoustego (pierwszy przez matkę a drugi przez ojca) oraz że wdowa po Romanie przybyła wkrótce potem do Krakowa wraz z synami – Daniłą (Danielem) i Wasylkiem i znalazła opiekę i poparcie Leszka. Gdy w latach 1240-41 nastąpił wielki najazd Tatarów na ziemie ruskie, Daniło z Wasylkiem znaleźli schronienie i ocalenie w Polsce. Gdy w latach 1322-23 ostatni dwaj Romanowicze – Andrzej i Lew – zgładzeni zostali z poduszczenia Tatarów, pisał król Władysław Łokietek do papieża, że zmarli książęta byli „tarczą ochronną” dla jego państwa. Dodać należy, że obaj byli siostrzeńcami Łokietka. Wreszcie ostatni książę halicko-wołyński (z wyboru bojarów ruskich!) – Bolesław Jerzy II był najstarszym synem księcia mazowieckiego Trojdena I, księcia z rodu Piastów (był po kądzieli i po mieczu praprawnukiem księcia Konrada Mazowieckiego) i Marii Halickiej, córki księcia halicko-wołyńskiego Jerzego I Lwowicza. Bolesław Jerzy II jako Polak był katolikiem, a prawosławie przyjął wstępując na tron halicki w 1323 roku. Jego żoną była córka wielkiego księcia litewskiego Giedymina (dziadek króla Władysława Jagiełły) księżniczka Eufemia, siostra królowej polskiej Aldony Anny, pierwszej żony króla polskiego Kazimierza Wielkiego. Bezdzietny Bolesław Jerzy II uczynił swoim spadkobiercą (układ polsko-ruski w Wyszehradzie zawarty w 1338 r., co było przez wieki praktykowane w całej Europie) króla polskiego Kazimierza Wielkiego.

.......
Założone ok. 1100 roku Dubno nad rzeką Ikwą na Wołyniu (dziś Ukraina), a więc już w czasach ruskich, wchodziło do 1340 roku w skład Księstwa Halicko-Wołyńskiego. Jego nowym dziedzicem zgodnie z wolą ostatniego jego księcia Bolesława Jerzego II został król polski Kazimierz Wielki. Toteż zaraz po śmierci Bolesława Jerzego II w 1340 roku król Kazimierz Wielki wystąpił zbrojnie z prawami i pretensjami do Ziemi Halickiej i Wołynia właśnie jako ich „pan i dziedzic przyrodzony”. Nacjonalistyczni historycy ukraińscy uważają to za akt bezprawia, za agresję Polaki na ziemie ruskie/ukraińskie. Jednak nie był to ani akt bezprawny, ani żadna agresja, gdyż król polski przyłączał te ziemie do Polski zgodnie z testamentem ostatniego władcy Rusi Halicko-Wołyńskiej. Jednak ci sami historycy ukraińscy nie widzą nic złego w tym, że Lew Halicki, syn władcy Rusi Halicko-Wołyńskiej Daniela Halickiego (zm. 1264), po śmierci księcia Bolesława Wstydliwego w 1279 roku zgłosił pretensje do tronu krakowskiego (jako potomek księcia Bolesława Krzywoustego po kądzieli) i próbował zbrojnie opanować dzielnicę krakowską.

Niełatwo przyszło królowi Kazimierzowi Wielkiemu urzeczywistnienie przyłączenia Księstwa Halicko-Wołyńskiego do Polski, ponieważ przeciwko temu wystąpili niektórzy bojarowie ruscy pod wpływem nacisków tatarskich, którzy nie chcieli utracić swych wpływów na tych ziemiach. Jednocześnie z pretensjami do spuścizny po Romanowiczach wystąpiła Litwa – książę Lubar (syn Giedymina), który w 1341 roku zajął prawie cały Wołyń (w tym także Dubno) i z Łucka uczynił stolicę swych włości. Kazimierz Wielki podporządkował sobie Ruś Halicką, a z Wołynia tylko Włodzimierz Wołyński, Bełz i Krzemieniec, a pozostała – większa część tej krainy pozostawała przy Lubarze. Jednak tak Kazimierz Wielki jak i Lubar nie rezygnowali z opanowania całej spuścizny po Rusi Halicko-Wołyńskiej, co doprowadziło do szeregu wojen pomiędzy Polską a Litwą. Ostatecznie w 1366 roku Wołyń został podzielony między Polskę i Litwę, z tym, że zaraz po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku Litwini wykorzystując bezkrólewie zajęli zbrojnie Włodzimierz Wołyński. Część polska – ziemia chełska i bełzka zatraciły stopniowo nazwę Wołynia i zespalała się coraz silniej z Polską (ziemie te wchodziły w skład Polski w wiekach X i XI). Wołyń wraz z Dubnem znalazł się w granicach państwa polskiego w 1385 roku w wyniku zawartej unii polsko-litewskiej. W 1569 roku wraz z całymi ziemiami ukrainnymi przeszedł na życzenie szlachty ruskiej spod władzy Wielkiego Księstwa Litewskiego do Korony (Królestwa Polskiego).

Dubno w latach 1498-1619 należało do pochodzenia ruskiego prawosławnych kniaziów Ostrogskich, którzy mieli tu jeden ze swoich obronnych zamków, który był jedną z najpotężniejszych twierdz Wołynia. Pierwszy niewielki zamek wzniósł w XV w. Wasyl Ostrogski. Powiększył go (w stylu gotyckim) i wzmocnił książę Konstanty Ostrogski. Jeszcze bardziej go rozbudował (w stylu renesansowym) ks. Janusz Ostrogski na pocz. XVII w., czyniąc z twierdzy jedną z najpotężniejszych twierdz Wołynia, na planie trapezu, którą od zachodu broniły dwa potężne bastiony z wieżyczkami strażniczymi. W 1577 roku zamek odparł dwukrotnie napad Tatarów, w 1648 roku wytrzymał oblężenie kozaków Chmielnickiego, a w 1660 roku wojsk moskiewskich. W XVIII w. zamek utracił znaczenie obronne i został przebudowany przez Stanisława i Michała Lubomirskich na reprezentacyjną rezydencję. Wzniesiono dwukondygnacyjny pałac, na planie prostokąta, wykorzystując mury starszej budowli. Autorem projektu był pochodzący z Malty Henryk Ittar, a jego realizatorem był od 1780 roku znany architekt warszawski Dominik Merlini (1730-1797), noszący od 1773 roku tytuł architekta Rzeczypospolitej. Najbardziej reprezentacyjną była wielka sala jadalna na 50 m długości i 7 m wysoka, a przede wszystkim wielka sala balowa, wysokości dwóch kondygnacji, z jedenastoma kolumnami korynckimi na planie owalu z piękną ornamentyką. W zamku-pałacu było zawsze pełno dzieł sztuki, w tym kilkaset obrazów malarzy polskich z Lublina, Krakowa i Lwowa oraz obrazy malarzy holenderskich i włoskich, mnóstwo pamiątek rodzinnych, a także przechowywane tu było bogate archiwum Ostrogskich i wszystkich innych właścicieli zamku. W Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Krakowie w Archiwum Sanguszków jest przechowywany „Rejestr obrazów w skarbcu dubieńskim będących spisany A. 1656”.

W 1871 roku Jadwiga i Józef Lubomirscy nie będąc patriotami sprzedali zamek wraz z wyposażeniem, w tym także z galerią obrazów – włącznie z portretami rodzinnymi (!), biblioteką (z wieloma polskimi dziełami) i archiwum rosyjskiej księżnej Elżbiecie Batiatyńskiej. Przepadło wówczas przechowywane przez Lubomirskich w zamku dubieńskim bardzo bogate archiwum Ostrogskich, Zbaraskich, Lubomirskich, a także część archiwum Zamoyskich i Koniecpolskich oraz szereg archiwów szlachty wołyńskiej, która je tu składowała, uważając zamek za bezpieczne miejsce. Utrata tych archiwów sprawiła, że niewiele dziś wiemy o historii Dubna i ziemi dubieńskiej.

Ks. Batiatyńska wkrótce potem odsprzedała ona zamek skarbowi państwa; zamek został przekazany wojsku, dużą jego część przeznaczając na składy i stajnie. Zaniedbany zamek popadał w ruinę. W sali balowej urządzono cerkiew. Zamek uległ poważnemu zniszczeniu podczas I wojny światowej – w 1915 roku podczas austriackiego obstrzału artyleryjskiego miasta, i podczas bolszewickiej przejściowej okupacji miasta w 1920 roku. Większa część zamku została odbudowana przez władze polskie w latach 1932-39. Odbudową zamku zajął się znany polski historyk sztuki Józef Dutkiewicz (1903-1968), w latach 1932-35 wojewódzki konserwator zabytków w Łucku na Wołyniu. Dwie główne budowle rezydencjonalne przeznaczono na biura starostwa powiatowego.

Fortyfikacje bastionowe z reprezentacyjną bramą wjazdową na zamek, której Polacy przywrócili przed wojną charakter renesansowy, przetrwały do dziś. Na bramie jest kartusz z herbami kolejnych właścicieli: św. Jerzego przebijającego smoka Ostrogskich, Pogoń Litewska Sanguszków oraz Szreniawa Lubomirskich. W latach 90. XX w. założono tu muzeum regionalne, w którym eksponowane są m.in. polonika dubieńskie.

O zamku w Dubnie pisało wielu polskich autorów, m.in. Józef Ignacy Kraszewski, prof. Józef Dutkiewicz – „Zamki warowne na Wołyniu” (Warszawa 1935), a ostatnio Adam Miłobędzki – „Architektura polska XVII w.” (Warszawa 1980).

W 1792 roku po drugiej stronie rzeki Ikwy przy zamku, na wyspie usypanej sztucznie na dawnych mokradłach, założyli Lubomirscy krajobrazowy ogród spacerowy, którego projektantem był jeden z najwybitniejszych ogrodników planistów polskich – pochodzący z Irlandii Dionizy Mikler, twórca m.in. parku dla Czartoryskich w Puławach i współtwórca parku dla Radziwiłłów w Arkadii koło Łowicza. Park ten, nazywany Palestyną lub Pantaliją, stał się z czasem pięknym cienistym gajem.

Oprócz zamku znajdowała się w Dubnie jeszcze inna dawna polska siedziba ziemiańska. Był nią piętrowy, dziewięcioosiowy pałacyk z kondygnacją górną znacznie wyższą od dolnej. Na osi akcentował go czterokolumnowy portyk dźwigający otoczony żeliwną balustradą balkon. Pałacyk ten został wzniesiony pod koniec XVIII w. przez dziedzica niezbyt odległego Mizocza, Krzysztofa Dunin-Karwickiego (1757-1813), generała wojsk polskich. Miał on służyć jemu i jego rodzinie jako mieszkanie, głównie w czasie dorocznych kontraktów odbywających się w Dubnie. Po śmierci generała wdowa sprzedała pałacyk hrabiemu Aleksandrowi Chodkiewiczowi z Młynowa koło Dubna, a ten w 1825 roku sprzedał go swemu nadwornemu lekarzowi Pawłowskiemu. Potem pałacyk przeszedł w ręce żydowskie, a ostatnio mieścił różne urzędy (Roman Aftanazy).

W 1609 roku Dubno weszło w skład rodowej ordynacji ostrogskiej, utworzonej tego roku przez ks. Janusza Ostrogskiego z jego dóbr, z braku posiadania przez niego męskiego potomka. W jej skład wchodziły 24 miasta i 592 wsie. Oprócz Ostroga i Dubna należał do niej także wołyński Zasław i Tarnów w Małopolsce oraz inne mniejsze klucze. Klucz dubieński miał obszar około 1000 km kw. i posiadał 40 wsi. W 1613 roku wówczas starosta spiski Stanisław Lubomirski ożenił się z Zofią Ostrogską, córką Aleksandra, wojewody wołyńskiego, która po wymarciu rodu Ostrogskich w linii męskiej w 1619 roku odziedziczyła trzecią część ogromnej fortuny Ostrogskich. Po śmierci ks. Janusza Ostrogskiego w 1620 roku ordynacja ostrogska była własnością Ostrogskich-Zasławskich, od 1683 roku Lubomirskich, od 1702/03 Sanguszków i od 1753 roku ponownie Lubomirskich.

Czwarty ordynat ostrogski, książę Aleksander Janusz Zasławski (ok. 1650-1682) przez matkę był skoligacony z późniejszym królem polskim Janem III Sobieskim, a w 1669 roku jednym z kandydatów do tronu polskiego.

Od kiedy ordynacja ostrogska przeszła na ród Sanguszków o prawo do jej posiadania ubiegało się przy okazji sporów spadkowych kilku magnatów, szczególnie Lubomirscy. Spory te zaostrzyły się w okresie panowania Augusta III. W 1753 roku ks. Janusz Aleksander Sanguszko za namową książąt Czartoryskich zawarł ugodę kolbuszowską, mocą której ordynacja ostrogska została rozwiązana, a jej majątek uległ parcelacji pomiędzy największe rodziny magnackie Korony Królestwa Polskiego: Potockich, Lubomirskich, Jabłonowskich, Małachowskich, Czackich, Sapiehów, Szydłowskich i Czartoryskich. W myśl tej umowy Dubno wraz ze Zdołbunowem i Dermaniem oraz 70 wsiami przypadło podstolemu koronnemu Stanisławowi Lubomirskiemu jako własność prywatna, pod jednym wszakże warunkiem, że klucz dubieński będzie dostarczał 270 ludzi pieszych na obronę zamku dubieńskiego. Umowa kolbuszowska naruszyła prawa ordynacji i sprawą tą zajęła się komisja sejmowa pod przewodnictwem biskupa krakowskiego Andrzeja Stanisława Załuskiego. Kluczami zarządzali administratorzy rządowi. Jednak w 1766 roku Sejm potwierdził zawartą w 1753 roku ugodę kolbuszowską. Ostatnim dziedzicem Dubna był ks. Józef Lubomirski (ur. 1840), który utracił je wraz z kilkunastoma pobliskimi wsiami w 1869/71 roku; przeszły w ręce rosyjskie – ks. Elżbiety Batiatyńskiej.

Podział ordynacji posłużył do powstania stronnictwa politycznego zwanego Familią, zgrupowanego wokół magnackich rodów Czartoryskich i Poniatowskich, do werbowania stronników na rzecz reform społeczno-ustrojowych Rzeczypospolitej oraz przyniósł wzrost znaczenia książąt Lubomirskich.

Były powiązania królów polskich z Dubnem. I tak król Zygmunt I Stary uczynił z Dubna miasto, nadając mu w 1507 roku prawo magdeburskie. W 1617 roku przebywał tu dłuższy czas wówczas jeszcze królewicz Władysław (jako król Władysław IV). W 1670 roku król Michał Korybut Wiśniowiecki wydał miastu przywilej ustanawiający w Dubnie 4 jarmarki w roku jednodniowe. W 1781 roku przebywał tu dwukrotnie – w drodze na Ukrainę i z Ukrainy – król Stanisław August Poniatowski. Król ten w 1789 roku nadał miastu nowe przywileje handlowe.

W latach 1774-94 w Dubnie organizowane były słynne kontrakty – stałe zjazdy szlachty polskiej mające na celu zawieranie różnych umów gospodarczych i transakcji handlowych.

Od 1532 roku w Dubnie mieszkali Żydzi. Prawie wszystkich w bestialski sposób wymordowali Kozacy Bohdana Chmielnickiego w 1648 roku. Pod koniec XVII w. dzięki protekcji właściciela Dubna księcia Józefa Karola Lubomirskiego na mocy specjalnego przywileju gmina żydowska została odbudowana. Lubomirski zezwolił Żydom na swobodne prowadzenie działalności gospodarczej i nabywanie nieruchomości. Przywilej był potwierdzany przez kolejnych właścicieli. Liczba Żydów wzrosła bardzo po 1774 roku, tj. od kiedy w Dubnie organizowane były wielkie kontrakty gospodarczo-handlowe. W 1780 roku w Dubnie mieszkało 2325 Żydów (była to wówczas największa gmina żydowska na Wołyniu), w 1847 – 6330, a w 1897 – 7108 (50% ogółu mieszkańców). W okresie międzywojennym – w odrodzonej Polsce mieszkało tyle samo Żydów, którzy stanowili ok. 45% ludności miasta (Żydzi w Polsce Warszawa 2001). W okresie międzywojennym nastąpiło zbliżenie polsko-żydowskie, czego owocem było czasopismo „Polsko-Żydowski Tygodnik Kresów Wschodnich” wydawane w języku polskim i jidysz w latach 1934-36. Tak jak pierwszą gminę żydowską wymordowali ukraińscy Kozacy, tak drugą wymordowali nacjonaliści ukraińscy wspólnie z Niemcami (hitlerowcami) w październiku 1942 roku. Taką uwagę ma na ten temat świadek tej zbrodni Wincenty Romanowski: „Dla dokonania tego dzieła (wymordowania Żydów) na Wołyniu wyhodowana w sercu Europy dzicz (hitlerowska) znalazła gorliwych wykonawców w oddziałach ukraińskiej milicji. Żydów wołyńskich wybili Niemcy przy bezpośrednim „roboczym” udziale tej milicji, będącej trzonem późniejszej, nie mniej zbrodniczej Ukraińskiej Powstańczej Armii” („Kainowe dni” Warszawa 1990).

Podczas III rozbioru Polski w 1795 roku Dubno zostało zagarnięte przez Rosję. Władze carskie w miejsce polskiego województwa wołyńskiego ze stolicą w Łucku, utworzyły gubernię wołyńską ze stolicą w Żytomierzu na wschodnim Wołyniu (po 1920 r. w granicach Związku Sowieckiego). W jej skład wchodził powiat dubieński. Zaborca rosyjski (1795-1915) tępił polskość na Wołyniu jak tylko mógł. Niszczenie polskości na Wołyniu, a tym samym i w Dubnie i jednocześnie rusyfikacja kraju rozpoczęły się zaraz po zagarnięciu przez Rosjan Kresów Rzeczypospolitej. Jednak po polskich powstaniach narodowych: Listopadowym 1830-31 i Styczniowym 1863-64 wszelkie prawa Polaków zostały zredukowane prawie do zera. Wyrzucono język polski z urzędów i ze szkół i nawet po polsku nie można było rozmawiać w miejscach publicznych; w szkołach religię katolicką wykładano po rosyjsku i były plany zaprowadzenia języka rosyjskiego nawet w kościołach katolickich, chociaż katolicyzm był uważany za religię Polaków. Zabronione było narodowo-społeczne organizowanie się Polaków, wydawanie pism polskich, zabronione były polskie występy teatralne i jakiekolwiek inne występy artystyczne. Polakom zabierano majątki, a od 1892 roku Polakom pochodzącym z Kongresówki zabroniono dzierżawienia gruntów. Zlikwidowano wszystkie klasztory katolickie, często zabierano kościoły. W Dubnie zlikwidowano klasztory bernardynów w 1855 roku i karmelitanek w 1890 roku; kościół pobernardyński przerobiono na cerkiew. Cerkiew urządzono także z sali balowej na zamku dubieńskim. A w dekanacie dubieńskim odebrano Polakom kościoły w Krupcu (1866) i Targowicy (1871), zamieniając je na cerkwie. Ostatniego proboszcza krupieckiego Kozacy porwali sprzed ołtarza. Oficjalnie zaś ogłoszono jako powód zamknięcia świątyni, iż „służyła rozsadnikom połonizma i katoliczestwa średi miestnych prawosławnych”. Ponownie parafia katolicka została utworzona w Krupcu w 1927 roku, jednak kościół pozostał w rękach Cerkwi prawosławnej: Polacy nie zabrali go prawosławnym, chociaż mieli do tego prawo!

Rusyfikowano Polaków jak tylko było można; wiele szlachty polskiej zdegradowano do statusu chłopa, co bardzo często prowadziło do ich rusyfikacji, dzieci z mieszanych małżeństw obowiązkowo musiały być wychowywane w wierze prawosławnej. Dlatego w powiecie dubieńskim w 1920 roku było tysiące prawosławnych Ukraińców-chłopów, którzy nosili rdzennie polskie i szlacheckie nazwiska, jak np. Cichoccy, Medyńscy, Paproccy (Targowica), Badowscy, Dobrzańscy i Niedźwiedzcy (Bożemce), Orzechowscy, Pawłowscy, Szymańscy, Zielińscy (Krasne) itd. Księżmi prawosławnymi były często osoby polskiego pochodzenia, jak na przykład koło Dubna: ks. Orłowski – proboszcz w Pereniatyniu (czego wcale nie ukrywał), ks. Jabłoński – proboszcz w Werbniu czy diak Markopolski w Złoczówce. Polak nie mógł otrzymać żadnej posady rządowej – nawet najniższej na kolei czy poczcie jeśli uprzednio nie przeszedł na prawosławie. Obszernie o tym pisze w książce „Jurij Dąbski” (Londyn 1964) pochodzący z powiatu dubieńskiego pedagog i literat Alfons Jacewicz, który za Rosji carskiej musiał był prawosławnym, a w wolnej Polsce powrócił do religii katolickiej. Gdyby nie rosyjskie panowanie na Wołyniu połączone z tępieniem Polaków i polskości, w wolnej Polsce – w okresie międzywojennym na Wołyniu było by jeszcze raz tyle Polaków i katolików – nie 385 000 ale co najmniej około 800 000! A niektórzy znawcy spaw narodowościowych w Polsce twierdzą, że gdyby nie było rozbiorów Polski to prawdopodobnie jeśli nie wszyscy to prawie wszyscy mieszkańcy dawnych ziem ruskich należących do Polski czuli by się dzisiaj Polakami. Chłopi ziem ukrainnych podzielili by los dawnej szlachty ruskiej, która całkowicie uległa polonizacji.

Za okupacji rosyjskiej Dubno było bardzo zaniedbanym miastem. Jedynie co zrobiono, i to z musu – ze względów strategicznych! – to doprowadzono do Dubna kolej w 1871 roku. Służba zdrowia prawie że nie istniała, a analfabetyzm królował wszechwładnie. Gimnazjum – oczywiście rosyjskie – jako pierwsze w powiecie liczącym ok. 200 000 mieszkańców otwarto dopiero w 1907 roku.

Podczas I wojny światowej, która wybuchła w 1914 roku, Dubno ucierpiało wskutek ostrzału artylerii podczas oblężenia wojsk rosyjskich przez armię austriacko-węgierską w 1915 roku; w końcu tego roku przy samym Dubnie przebiegała linia frontu. Samo Dubno zdobyli Austriacy 8 września 1915 roku. Po raz pierwszy od ponad stu lat Dubno było wolne od Rosjan – ich przeklętych rządów. Dalsze zniszczenia w Dubnie spowodowały późniejsze – do 1920 roku działania wojenne, w tym wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku. Bolszewicy jak prawdziwi Hunowie wszystko niszczyli gdzie weszli. W 1916 roku Dubno ponownie zajęli Rosjanie, ale po rewolucji bolszewickiej w Rosji w listopadzie 1917 roku miasto było znowu wolne od Rosjan.

Bolszewicka Rosja przekreśliła traktaty rozbiorowe Polski, a tym samym wschodnia granica odrodzonej w listopadzie 1918 roku Polski stała się sprawą przyszłych międzypaństwowych ustaleń. Politycy polscy zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do granic na wschodzie sprzed 1772 roku jest niemożliwy, że Litwini, Białorusini i Ukraińcy dążą do posiadania własnych państw i mają do tego prawo. Jednak rząd polski i cały naród polski nie myślał rezygnować z tych ziem kresowych, które były przez kilka stuleci związane tak wyjątkowymi więzami z państwem polskim i na których element polski stanowił duży odsetek ludności, że ich przynależność do niego stała się elementem świadomości narodowej. Nikt kto zna historię Polski nie może zaprzeczyć faktowi, że Polska bez Lwowa i Wilna nie jest Polską w całym tego słowa znaczeniu. Jest to okrojona POLSKA! Okrojona przede wszystkim ze swojej własnej historii. Lwów był trzecim a Wilno czwartym najważniejszym miastem w dziejach Polski i narodu polskiego. To samo dotyczy przyległych do nich ziem, w tym także zachodniego Wołynia. Polska już zrobiła wielkie ustępstwa na rzecz Litwinów, Białorusinów i Ukraińców rezygnując z granic z 1772 roku! Należy pamiętać, że Polska rezygnując z ziem ukrainnych, tj. tych na wschód od granicy ryskiej, traciła dla polskości ponad 500-600 tysięcy mieszkających tam Polaków, Polacy stracili miliony hektarów ziemi ornej i lasów oraz setki zakładów przemysłowych bez żadnego odszkodowania, jak również olbrzymie zbiory dzieł sztuki i liczne biblioteki zebrane tam przez Sowiety. Granica ryska, czyli wschodnia granica Polski z lat 1921-39 była bez wątpienia granicą kompromisu między interesami narodowymi polskimi, ukraińskimi i białoruskimi. Natomiast wschodnia granica Polski narzucona nam przez Józefa Stalina w 1945 roku była wówczas granicą bezprawia, a po dziś dzień jest granicą krzywdy. Triumfem zła! Bo czy dyktator Związku Sowieckiem Józef Stalin – obok Adolfa Hitlera największy zbrodniarz ludzkości 1. poł. XX w. - był narzędziem w rękach sprawiedliwości dziejowej?! Na pewno nie!

Współczesny polski historyk Wołynia Włodzimierz Mędrzecki pisał w 1995 roku, że dla większości Polaków Wołyń był tak samo integralną częścią Polski, jak Mazowsze, Lublin, Poznań, Lwów czy Wileńszczyzna. Przyjeżdżając z Poznania czy Kielc do Równego czy Łucka Polacy nadal byli w Polsce. Tym bardziej, że ze szkoły czy tradycji rodzinnej wynosili głębokie przekonanie, że ziemie ukraińskie „zawsze” były integralną częścią Rzeczypospolitej. Może się to wydawać paradoksalne, ale w ich przekonaniu byli oni bardziej gospodarzami Kowla czy Krzemieńca niż Żydzi czy lud ukraiński, który dla nich był po prostu częścią polskiego Wołynia. Tym bardziej, że w 1919 roku większość tzw. Ukraińców mieszkających na Wołyniu nie miała wyrobionej świadomości narodowej i wielu Ukraińców dobrze żyło z Polakami i w okresie międzywojennym było lojalnymi obywatelami Polski. To tylko nacjonaliści ukraińscy, przesiąknięci ideologią faszystowską, siali nienawiść do Polski, Polaków i wszystkiego co polskie, a ich hasłem było wyrżnąć wszystkich Polaków albo przepędzić za Bug, czyli albo dokonać ludobójstwa albo czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Nacjonaliści ukraińscy często mówią i piszą, że Polacy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej siedzieli w obcym gnieździe, czyli gnieździe ukraińskim.

Czy dla Polaków Wołyń (czy Małopolska Wschodnia) był obcym gniazdem? Przecież wielu z tych Polaków mieszkało tam 500, 400, 300 czy 200 lat. Czy po tylu latach tam mieszkania ich dom, ich gospodarstwo nie było ich gniazdem, a tylko gniazdem ukraińskim? Co więcej, przecież bardzo duży odsetek Polaków mieszkających na Wołyniu w 1919 roku było pochodzenia ruskiego (ukraińskiego). Czy ich domy i majątki, które były w ich rękach od „zawsze”, czyli od czasów Rusi Halicko-Wołyńskiej też nie były ich gniazdem, a tylko ukraińskich nacjonalistów?! Poza Ukraińcami i cerkwiami (zresztą często ufundowanych przez polskich magnatów) nic więcej nie było ukraińskiego na Wołyniu. Ukraińska historia Wołynia od XIV wieku do 1914 roku we wszystkich dziedzinach działalności ludzkiej jest więcej niż skromna. Spuścizną panowania rosyjskiego na Wołyniu w latach 1795-1915 było to, że ok. 95% Ukraińców było małorolnymi chłopami, prawie wszyscy analfabetami i społeczeństwem pozbawionym nie tylko inteligencji, ale także mieszczaństwa i klasy robotniczej.

Nie, Wołyń do 1945 roku na pewno nie był gniazdem tylko ukraińskim. Od setek lat był gniazdem polsko-rusko/ukraińskim. I to w tej kolejności, bo chociaż Ukraińcy mieli etniczne prawa do Wołynia, to wszystkie inne prawa, w tym przede wszystkim historyczne, gospodarcze i kulturalne były po stronie Polaków.

Toteż wiosną i latem 1919 roku Polska wracała więc między innymi na Wołyń. 15 maja wojska polskie pod dowództwem gen. Antoniego Listowskiego (front polsko-wołyński) sforsowały na Wołyniu rzekę Stochód, w dwa dni później przeprawiły się przez Styr, a toczone walki w lipcu doprowadziły do obsadzenia Sarn, Równego, Zdołbunowa, Ostroga i potem miast na późniejszym sowieckim Wołyniu. Dubno powróciło do polskiej macierzy 9 sierpnia 1919 roku, zajęte przez VIII Brygadę Piechoty wchodzącą w skład 4 Dywizję Piechoty, dowodzonej przez gen. Franciszka Aleksandrowicza i działającej z kierunku Brodów.

W tym samym czasie na Ukrainie najpierw po obaleniu caratu, a następnie po rewolucji bolszewickiej panował straszny chaos polityczny, potęgowany brakiem ukraińskiej świadomości narodowej u bardzo dużego odsetka jej mieszkańców. Jednym z pretendentów do władzy na Ukrainie był rząd tzw. Ukraińskiej Republiki Ludowej, kierowany przez Semena Petlurę. Była to jedyna siła polityczna na Ukrainie mająca uznanie międzynarodowe. Petlura widząc jak ciemne chmury zbierają się nad Ukrainą, na której krok po kroku władzę przejmowali bolszewicy kierowani przez Moskwę, postanowił zawrzeć układ sojuszniczy z Polską – zawarty 21 kwietnia 1920 roku. W myśl tego układu została ustalona państwowa granica polsko-ukraińska: Galicja Wschodnia (Lwów) i zachodni Wołyń (z Dubnem) zostały przy Polsce za uznanie przez Warszawę niepodległości Ukraińskiej Republiki Ludowej i dopomożenie jej w przepędzeniu z jej terytorium okupantów bolszewickich/rosyjskich. 25 kwietnia 1920 roku ruszyła tzw. polska wyprawa na Kijów, wspierana przez wojsko Ukraińskiej Republiki Ludowej. Co prawda Polacy zajęli Kijów 8 maja, jednak rozpoczęta 12 czerwca kontrofensywa bolszewicka zagroziła nie tylko istnieniu Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale i samej Polski. Uratowała niepodległość Polski bitwa warszawska, stoczona na przedpolach Warszawy w dniach 13-18 sierpnia 1920 roku, którą historyk wojskowości lord D’Abernon uznał za „18 bitwę decydującą o losach świata”, a wielu Polaków nazywa „cudem nad Wisłą”.

Po zwycięskiej bitwie warszawskiej nad bolszewikami (sierpień 1920), wojska polskie ponownie ruszyły na wschód celem odebrania bolszewikom polskich Kresów. W kierunku na Wołyń szła 4 armia generała Leonarda Skierskiego. Jej działania pozostawały w ścisłym związku z akcją 3 armii gen. Władysława Sikorskiego, która po sforsowaniu Bugu zajęła w dniach od 13 do 23 września miasta Włodzimierz Wołyński-Kowel-Łuck-Dubno-Równe. Niestety, wojsko polskie już nie miało siły, a Polska była wyczerpana gospodarczo, aby ponownie maszerować na Kijów, aby uratować Ukrainę przed zalewem bolszewickim. Tym bardziej, że armia Ukraińskiej Republiki Ludowej, nie poparta przez naród ukraiński, 15 września 1920 roku liczyła raptem 3287 oficerów i 12 117 żołnierzy. Z tak małą armią ponowny marsz na Kijów można porównać z przysłowiowym powiedzeniem „pójścia z motyką na Księżyc”. Nie, Polska nie zdradziła sojusznika ukraińskiego. To naród ukraiński nie dorósł do walki o wolną Ukrainę. Polska obiecała pomoc rządowi ukraińskiemu w walce o wolną Ukrainę, a nie walkę do ostatniego Polaka bądź co bądź za obcą sprawę. Ukraińcy pretensje za swój ówczesny los muszą kierować do siebie samych. Kiedy marszałek Józef Piłsudski przepraszał Ukraińców, to nie za zdradę Ukraińców, ale za to, że Polska nie może już im dłużej pomagać z przyczyn od Polski niezależnych (siła Armii Czerwonej, słabość armii ukraińskiej).

18 marca 1921 roku w Rydze (Łotwa) został podpisany traktat pokojowy między Polską a Rosją Sowiecką i Ukrainą Sowiecką, który m.in. ustanowił granicę państwową między Polską a Rosją Radziecką i Ukrainą Radziecką, która także pozostawiała przy Polsce Lwów z Galicją Wschodnią i zachodni Wołyń. Należy tu podkreślić, że najpierw rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej, a następnie rząd Ukrainy bolszewickiej zrezygnował ze Lwowa i zachodniego Wołynia na rzecz Polski. Natomiast 15 marca 1923 roku Rada Ambasadorów w Paryżu uznała wschodnią granicę Polski, zgodną z traktatem ryskim. Tym samym Ziemie Wschodnie (wraz z Wołyniem) w świetle prawa międzynarodowego stały się integralną i legalną częścią Polski. Nikt, kto chce być poważnie traktowany, nie może twierdzić, że przedwojenna Polska okupowała Ziemie Wschodnie. Bo w świetle prawa międzynarodowego ziemie te okupowała po wrześniu 1939 roku m.in. Ukraina, Białoruś i Litwa do pierwszych lat 90. XX wieku, czyli dopóki Polska nie zrezygnowała z tych ziem w traktatach z Ukrainą, Białorusią i Litwą. I taka jest prawda czy się to podoba nacjonalistom ukraińskim, białoruskim i litewskim czy nie.

W wolnej Polsce Dubno i powiat dubieński wraz z wyzwolonymi innymi terenami, zwanymi Okręgiem Wołyńskim, przeszły pod zarząd Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich, a od 17 stycznia 1920 roku pod zarząd Cywilnego Ziem Wołynia i Frontu Podolskiego. 1 czerwca 1920 roku zostały przekazane Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej. 19 stycznia 1921 roku rząd polski utworzył województwo wołyńskie, w skład którego wszedł powiat dubieński, któremu wykreślono nowe granice. Siedzibą powiatu zostało miasto Dubno. Powiat dubieński miał obszar 3.275 km kw. i w 1931 roku zamieszkiwało go 226 700 osób, a w jego skład wchodziło 12 gmin wiejskich (Boremel, wiejska Dubno, Jarosławicze, Kniahinin, Krupiec, Malin, Młynów, wiejska Radziwiłłów, Sudobicze, Tesłuchów, Warkowicze, Werba), 2 miejskie: Dubno i Radziwiłłów, 353 gromady wiejskie (sołectwa) i 2 miasta – Dubno i Radziwiłłów. Wśród ludności powiatu było: 158,3 tys. Ukraińców, 34 tys. Polaków, 16,5 tys. Żydów, 11,1 tys. Czechów i w dużo mniejszych ilościach przedstawiciele innych grup narodowościowych, jak np. Rosjanie, Niemcy.

Podczas I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej około połowy miasta uległo zniszczeniu. Ludność Dubna zmniejszyła się z prawie 15 tysięcy do 9146 w 1921 roku. Nie było odpowiednich budynków na urzędy, na szkoły i inne potrzeby społeczne. Polskie władze miasta i całe społeczeństwo Dubna wzięło się energicznie za odbudowę miasta. W 1931 roku mieszkało w odbudowanym Dubnie 15 257 osób, a w 1939 roku prawdopodobnie około 18 000. W mieście dominowali Żydzi - liczebnie i Polacy – w jego życiu. Ukraińcy stanowili mniej niż 10% ludności miasta. W latach 1932-39 odbudowano poważnie zniszczony zamek, w części którego znalazło pomieszczenie starostwo powiatowe. Miasto prezentowało się dużo lepiej niż rosyjskie Dubno. Ładnie prezentowała się dzielnica przy wjeździe do miasta od strony Równego z parkiem miejskim i wieloma domami z ogródkami. Odbudowano dworzec kolejowy i uruchomiono komunikację autobusową do Łucka, Równego, Krzemieńca, Beresteczka, Werby i Ostrowa. Były aż 4 stacje benzynowe: firmy „Galicja” na Rynku i przy zakładach mięsnych „Becon Export” oraz firmy „Karpaty” przy ul. Panieńskiej i ul. Listowskiego, co by świadczyło o względnie dużym stopniu motoryzacji w Dubnie i powiecie. Urząd pocztowy należał do najbardziej aktywnych w województwie. Elektrownia zapewniała miastu, jego różnym instytucjom, szkołom i coraz większej ilości mieszkańców prąd elektryczny. W mieście w 1935 roku było 1 przedszkole, 5 szkół podstawowych, 2 gimnazja, w tym działające od 1923 roku na wysokim poziomie Gimnazjum Państwowe im. S. Konarskiego, od 1921 roku Państwowa Szkoła Zawodowa dla młodzieży męskiej i żeńskiej, katolickie seminarium duchowne. Odrodziło się polskie życie katolickie, Kościół odzyskał kościoły bernardynów i karmelitanek trzewiczkowych, powróciły do miasta zakony męskie i żeńskie. Dbano o park miejski. Kino zapewniało rozrywkę; często występowały tu polskie zespoły teatralne. Były hotele: „Grand”, „Ermitaż”, „Francuski” i „Warszawski”, była restauracja „Klub”, winiarnia Waleszyńskiego, kawiarnie Storka i Sznajdera. Kluby sportowe zapewniały możność uprawiania sportu i rozrywkę dla jego sympatyków. Pozytywną rolę w wszechstronnym życiu Dubna odgrywało Wojsko Polskie stacjonujące w mieście. Przede wszystkim w życiu patriotycznym, kulturalnym i towarzyskim.

W. Międzyrzecki pisze, że u podstaw szybkiego rozwoju Dubna leżała jego kariera jako centrum handlowego („Województwo wołyńskie 1921-1939” Wrocław 1988). Rzeczywiście Dubno było prężnym ośrodkiem handlowym. Miasto było na przykład głównym centrum chmielarstwa na Wołyniu i najważniejszym w Polsce; uruchomiono tu dużą suszarnię chmielu. Także skup zbóż i przemiał jego na mąkę (młyny) oraz skup nierogacizny odgrywały dużą rolę w handlu i gospodarce miasta. Skup nierogacizny na dużą skalę umożliwił zbudowanie w Dubnie dużych zakładów mięsnych i bekoniarni – Becon Export; czynne były garbarnie. Były tu także fabryki: mechaniczne i żelaza, dachówek, wódek i likierów, olejarnie, duży tartak, wytwórnia toreb i torebek papierowych i gilz do papierosów.

Uczynienie z Dubna dużego ośrodka handlowego było możliwe dzięki temu, że odrodzona Polska przeprowadziła na Wołyniu reformy rolne energiczniej niż w innych województwach wschodnich. W latach 1919-37 rozparcelowano tu 327 000 ha, co stanowiło 14,5% całości użytków rolnych województwa. Ponadto dokonano scalenia 136 000 gospodarstw rolnych, czyli około połowy ogólnej ich ilości. Serwiruty i wspólne pastwiska zlikwidowano. W Łucku działała subsydiowana przez państwo polskie Wołyńska Izba Rolnicza, rozwinęła się spółdzielczość rolnicza, kierowana przez Wojewódzkie Towarzystwo Organizacji i Kółek Rolniczych w Łucku i powstało kilka uniwersytetów ludowych – najbardziej znane w Różynie i Michałówce. Uruchomiono średnią szkołę rolniczo-leśną w Białokrynicy, która wchodziła w skład słynnego Liceum Krzemienieckiego. Produkcja rolnicza Wołynia (zwłaszcza po 1933 r.) tak wzrosła, że pokrywała popyt na pszenicę Warszawy, Śląska, Wileńszczyzny, Podkarpacia (T. Dworakowski). Rząd polski i polskie władze na Wołyniu wypowiedziały wojnę analfabetyzmowi, który królował na rosyjskim Wołyniu. Podczas gdy w 1913 roku do 1231 szkółek rosyjskich uczęszczało zaledwie 71 443 dzieci, w 1932 roku do 1686 szkół podstawowych uczęszczało już 222 690 dzieci, a więc ponad 3 razy więcej i z każdym nowym rokiem szkolnym przybywało nowych szkół i znacznie wzrastała liczba uczących się dzieci. Szereg szkół w powiecie dubieńskim prowadziła Polska Macierz Szkolna (W. Romanowski).

Pod koniec lat trzydziestych nastąpiło duże ożywienie gospodarcze w Polsce – także na Wołyniu. Teren województwa zamieniony został w wielki plac budowy. Wszędzie budowano drogi o twardej czy utwardzonej nawierzchni, których za Rosji carskiej prawie nie było. Stolica Wołynia Łuck otrzymał bezpośrednie połączenie kolejowe ze Lwowem w 1938 roku. Jeśli chodzi o Dubno to rozpoczęto prace nad uruchomieniem bezpośredniego połączenia kolejowego Łucka (stolicy województwa wołyńskiego) z Dubnem, a w Dubnie przystąpiono do budowy nowoczesnego szpitala (W. Międzyrzecki). Gospodarze miasta rozważali budowę wodociągów i kanalizacji. Do rozwoju Dubna przyczynił się m.in. burmistrz inż. Jan Narcyz Kowalewski i wiceburmistrz Adam Stefaniak.

Przedwojenne Dubno wpisało się w dzieje polskiego czasopiśmiennictwa. Według danych Biblioteki Narodowej w Warszawie w mieście ukazywało się wówczas 9 czasopism polskich: „Calendarium in Annum Scholarem...” Papieskiego Seminarium Wschodniego 1935-39, „Druh” – pismo Papieskiego Seminarium Wschodniego 1934-39, „Echo Wołynia” – dwutygodnik polityczno-społeczno-literacki 1930-31, „Głos Wołynia” – pismo niezależne 1931-32, „Miesięcznik Pedagogiczno-Literacki Nauczycieli Szkół Powszechnych Powiatu Dubieńskiego” 1927-30, „Peleryna” – organ poetów kresowych wydawany przez E. Walewskiego 1928, „Pif-Paf!” – jednodniówka noworoczna literacko-humorystyczna 1926/27, „Polsko-Żydowski Tygodnik Kresów Wschodnich” – w języku polskim i jidysz 1934-36 i „Promyk Dubieński” – 1925. Najbardziej poczytnym pismem polskim w Dubnie było główne pismo polskiego Wołynia – wydawany w Łucku tygodnik społeczny, polityczny i gospodarczy „Przegląd Wołyński” 1924-32 i jego kontynuator tygodnik Wołyń” 1933-39.

Dubno i okręg dubieński w odrodzonej Polsce reprezentowało w polskim parlamencie - Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej, obok posłów ukraińskich, dwóch polskich posłów: w Sejmie II i III kadencji, czyli w latach 1928-30 i 1930-35 z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) Włodzimierz Meduna (ur. 1888 Mirohoszcza), wzorowy rolnik z Mirohoszczy koło Dubna; a w Sejmie V kadencji, czyli w latach 1938-39 Włodzimierz Kosidło (ur. 1897 Rudka), zasłużony nauczyciel i działacz organizacji społecznych w Dubnie, Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowej i Zarządu Powiatowego Związku Młodzieży Wiejskiej RP. Obaj urodzili się na terenie powiatu dubieńskiego. Trzecim posłem polskim w Sejmie RP – III kadencji (1930-35), także z listy BBWR, był mieszkający w Dubnie działacz oświatowy i wiceburmistrz Dubna Adam Stefaniak. W Sejmie był jednak posłem z okręgu wyborczego Kowel-Luboml-Włodzimierz Wołyński. Wszyscy przepadli bez wieści po sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku. Na pewno stali się ofiarami tej agresji.

Natomiast polskim senatorem III (1930-35) i IV (1935-38) kadencji z województwa wołyńskiego był Antoni Staniewicz, urodzony w 1882 roku w Zabołotje w powiecie dubieńskim. Był adwokatem i działaczem polskim na Ukrainie do 1920 roku, a następnie do 1939 roku w Łucku na Wołyniu. Był tam adwokatem (członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej w Warszawie) i należał do władz palestry wołyńskiej, radnym miejskim i 1927-28 prezesem rady miejskiej Łucka, 1922-30 prezesem Wołyńskiego Zrzeszenia Demokratycznego i 1924-32 redaktorem „Przeglądu Wołyńskiego”. Także i on przepadł bez wieści po sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku.

Dwa wydarzenia w życiu przedwojennego polskiego Dubna przeszły do historii: pogrzeb porucznika Stefana Twardowskiego i pierwszy powiatowy zjazd Związku Szlachty Zagrodowej.

Podczas marszu wojsk bolszewickich na Polskę, aby ją ponownie zniewolić przez Rosjan i narzucić jej diabelski ustrój komunistyczny, 23 lipca 1920 roku pod Dubnem został brutalnie zamordowany przez zbolszewizowanych chłopów ukraińskich (odbył się ich proces) porucznik Stefan Twardowski. Dopiero w 1925 roku zostały znalezione jego zmasakrowane zwłoki. W Dubnie urządzono mu uroczysty pogrzeb z wydźwiękiem bardzo patriotycznym i antykomunistycznym oraz częściowo antyukraińskim: podkreślano (także gazety, jak np. „Życie Wołynia”) niewdzięczność z jaką niektórzy Ukraińcy odnosili się do armii polskiej, która przecież przez zwycięstwo nad bolszewikami także i im przyniosła wolność i spokojne życie, czym nie cieszyli się Ukraińcy pod panowaniem sowieckim. W pogrzebie wzięli w nim udział: wojewoda Aleksander Dębski, katolicki biskup łucki Ignacy Dub-Dubowski, większość urzędników wojewódzkich i starostowie, jednostki wojskowe i przedstawiciele większości działających na Wołyniu organizacji polskich, delegacje młodzieży szkolnej. Mieszkańcy Dubna nie widzieli dotąd tak wielkiej patriotycznej manifestacji i tak licznej grupy Polaków w swym mieście.

Historycy i osoby zajmujące się sprawami narodowościowymi obliczyli, że na samym Wołyniu przed wojną żyło około 300 000 osób wyznania prawosławnego i uważający się obecnie za Ukraińców, którzy do połowy XIX w. czuli się Polakami i byli katolikami lub unitami. Brutalna antypolska i antykatolicka (na Kresach rząd carski zabrał katolikom 1240 kościołów i kaplic, które przerobił na cerkwie lub sprzedał Żydom na cegłę) polityka okupacyjnych władz rosyjskich sprawiła, że wynarodowili się i byli zmuszeni do przejścia na prawosławie, co także sprzyjało procesowi wynarodowienia się. Jak wiemy „w miłości nie ma narodowości” i zapewne każdego roku wiele setek Polaków czy Polek zawierało związek małżeński z Ukraińcami czy Ukrainkami. Podczas okupacji rosyjskiej Wołynia/Kresów, zgodnie z obowiązującym prawem, małżeństwa mieszane narodowościowo musiały zawierać ślub w cerkwi, a dzieci z tych małżeństw musiały być wychowywane w religii prawosławnej. Po odrodzeniu się Polski w 1918 roku, w granicach której znalazł się także Wołyń, wiele osób zmuszonych do tego, aby oficjalnie były prawosławnymi, ale czuły się nadal Polakami powracało dobrowolnie na łono Kościoła katolickiego. Według statystyki katolickiej kurii biskupiej w Łucku w latach międzywojennych każdego roku czyniło to około 3400 osób. W 1928 roku uczynił tak m.in. pochodzący ze wsi Czarna Łoza w powiecie dubieńskim i działający tam (w tym także w Dubnie) w okresie międzywojennym Alfons Jacewicz (1900-1979), nauczyciel, działacz oświatowy i pisarz.

W 2. po. lat 30. XX w. powstał w Małopolsce Wschodniej i na Kresach ruch dążący do przyśpieszenia powrotu zruszczonych i prawosławnych Polaków do polskości i katolicyzmu. Ruch ten przyjął nazwę Związek Szlachty Zagrodowej, gdyż duży odsetek zruszczonych Polaków stanowiła dawna drobna szlachta polska, którą władze carskie ustawowo obróciły w chłopów, odbierając im przy tym wszelkie prawa. Wzmocnienie polskości na Kresach było w interesie państwa polskiego, ale przede wszystkim miało naprawić krzywdy zadane tamtejszej ludności polskiej przez carat. Poza tym powrót do polskości zapewniał jej awans społeczny i kulturalny – było ich wyrwaniem z zacofanej gospodarczo i kulturalnie jeszcze z czasów rosyjskich wsi ukraińskiej. A do tego awansu ci ludzie mieli pełne prawo. Naród polski wyciągnął do nich pomocną rękę. Nacjonalistom ukraińskim akcja ta się nie podobała. Jednak Polacy mieli prawo odzyskać to co utracili bezprawnie i w sposób nie tylko nieetyczny z punktu widzenia moralnego, ale wręcz kryminalny. Dzisiaj, w wolnej Ukrainie, Ukraińcy dążą do powrotu do ukraińskości zrusyfikowanych Ukraińców podczas panowania rosyjskiego i sowieckiego na Ukrainie, chociaż zazwyczaj nikt ich siłą nie zmuszał do zostania Rosjanami. I uważają, że mają do tego prawo.

10 lipca 1938 roku powstało w Malowie w powiecie dubieńskim pierwsze koło Związku Szlachty Zagrodowej (ZSZ). Po dwóch miesiącach w powiecie dubieńskim istniało już 27 kół, a po roku aż 65 kół, do których należało 3500 osób. Po roku od chwili powstania koła ZSZ w Malowie na całym Wołyniu działało ponad 350 kół ZSZ, mających łącznie ponad 10 000 członków; wszyscy oni przeszli na katolicyzm. Jak widzimy powiat dubieński przodował w tej akcji. Prezesem wołyńskiego ZSZ był Alfons Jacewicz (1938-39), który także redagował założone przez Związek w Łucku pismo - dwutygodnik „Pobudka Wołyńska”. Prawie każde koło posiadało własną świetlicę, bibliotekę, a nawet podręczną apteczkę. Większość miała też jakąś sekcję np. teatralną, sportową, oddział Krakusa lub Strzelca. Wiele świetlic było zradiofonizowanych. Pomagano członkom w unowocześnianiu metod gospodarowania na roli, a w razie potrzeby biedni członkowie otrzymywali pomoc materialną.

W drugiej połowie września 1938 roku odbył się na terenie koszar 43 pułku piechoty w Dubnie zjazd powiatowy ZSZ, na który przybyło kilkuset zruszczonych Polaków przywróconych polskości i katolicyzmowi. Był to również wielki dzień w historii polskiego Dubna. Święto patriotyzmu polskiego, które obchodziło uroczyście całe miasto.

Z Dubnem związana jest historia wojenna polskiego złota.

Według stanu z 1 września 1939 roku wartość zasobów złota państwowego Banku Polskiego w Warszawie, prawie 90 ton, oceniana była na bardzo dużą sumę - aż 463,6 mln złotych, to jest około 87 mln ówczesnych dolarów amerykańskich. Z tego złoto wartości 193 mln zł znajdowało się w skarbcu centralnym w Warszawie. Natomiast sztaby złota wartości 170 mln zł przechowywano w oddziałach Banku Polskiego w Brześciu nad Bugiem, Lublinie, Siedlcach i Zamościu, a złoto wartości nieco ponad 100 mln zł znajdowało się w depozytach Banku Polskiego ulokowanych za granicą, głównie w Banku Francji, Banku Anglii oraz bankach amerykańskich i szwajcarskich.

1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę i z powodu szybkiego zbliżania się wojsk niemieckich do Warszawy postanowiono ewakuować złoto ze stolicy w bezpieczniejsze miejsca na wschodzie kraju. 4 września wywieziono do Brześcia nad Bugiem 15 ton złota wartości 80 mln zł. Tego samego dnia z upoważnienia wicepremiera i ministra skarbu Eugeniusza Kwiatkowskiego i za zgodą premiera Felicjana Sławoja-Składkowskiego pułkownicy Ignacy Matuszewski i Adam Koc oraz były minister handlu Henryk Floyar-Rajchman zajęli się ewakuacją pozostałych zasobów złota. 4 i 5 września wyekspediowano je do Lublina. Jednak dalsze postępy militarne wojsk niemieckich zmusiły tych panów do ewakuacji złota dalej na wschód. Wybrano Bank Polski w Łucku na Wołyniu, dokąd w nocy z 7 na 8 września 30 autobusami i samochodami osobowymi przewieziono złoto z Lublina. Wydarzenia wojenne rozwijały się nadal w takim tempie, że postanowiono ewakuować złoto nie tylko z Łucka, ale także z Brześcia nad Bugiem, Siedlec i Zamościa do sojuszniczej ale neutralnej Rumunii. Między 7 a 13 września koleją przewieziono wszystkie złoto do Śniatynia przy granicy z Rumunią z wyjątkiem 3817 kg złota wartości ponad 22 milionów złotych, które pozostawiono w Banku Polskim w Dubnie do dyspozycji rządu polskiego, który również w pochodzie ewakuacyjnym znajdował się wówczas jeszcze na Wołyniu. Z 13 na 14 września złoto załadowane do 9 wagonów towarowych przekroczyło granicę rumuńską i z pomocą rządu rumuńskiego, a potem tureckiego 24 września znalazło się w Bejrucie, czyli na terytorium podległym sojuszniczej Francji (Janusz Wróbel, IPN). Złoto z Dubna wędrując razem z rządem znalazło się także poza granicami Polski; prezydent, rząd, marszałek i prymas Polski przekroczyli granicę polsko-rumuńską w Kutach 17 września 1939 roku po otrzymaniu informacji, że wojska sowieckie przekroczyły wschodnią granicę Polski.

Kiedy od ponad dwóch tygodni Wojsko Polskie i cała Polska stawiała zacięty opór najeźdźcy niemieckiemu, 17 września Związek Sowiecki napadł zbrojnie na Polskę od wschodu.

Przed najazdem sowieckim na Wołyń ciągnęło wiele uciekinierów z zachodniej i centralnej Polski. W Dubnie było ich cała masa – ładnych kilka tysięcy. Myśleli, że znajdą tu schronienie. Nie wiedzieli, że czeka ich najazd sowiecki i wielka tragedia na nieludzkiej ziemi. Wiosną 1940 roku Stalin powywoził ich do łagrów lub po prostu wywiózł na Sybir lub stepy Kazachstanu. We wrześniu 1939 roku zamek dubieński udzielił schronienia wielu uciekinierom.

Hitler ze Stalinem podzielili się podbitą Polską: całe Ziemie Wschodnie w tym Wołyń – a więc i Dubno – zostały włączone do Związku Sowieckiego. Oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do Dubna 20 września 1939 roku, rozpoczynając sowiecką okupację miasta. Był to jeden wielki koszmar – i to pod każdym względem. Nie tylko przywieziono ze wschodu brud, smród i ubóstwo oraz niebywałe wprost chamstwo i totalny prymitywizm, ale przede wszystkim niebywały terror. Objął on niektórych Żydów i Ukraińców, ale przede wszystkim Polaków, którzy właściwie zostali wyjęci spod prawa. Wielu Polaków zabito już w chwili zajmowania Dubna i w pierwszych dniach okupacji, setki aresztowano i więziono. Oto jeden z setek przykładów: Bartłomiej Poliszczuk – prawosławny Polak pochodzenia ukraińskiego, główny sędzia miejski i wójt gminy Dubno został aresztowany przez żydowskich komunistów z utworzonej przez nich i Ukraińców milicji ludowej i przekazany w ręce sowieckie jako wróg ludu. Został zgładzony w więzieniu dubieńskim przez sowietów 13 kwietnia 1940 roku. Został aresztowany i zginął tylko dlatego, że był Polakiem i polskim urzędnikiem państwowym i samorządowym. Dla sowietów to był dostateczny powód, aby go zabić!

Osoby z Dubna, po wrześniu 1939 roku aresztowani przez sowietów i trzymani w obozach jenieckich w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, zostali zamordowani w kwietniu 1940 roku w Katyniu, Miednoje i Charkowie. Na „Liście katyńskiej” wydanej w Londynie w 1977 roku jest sześć nazwisk osób pochodzących z Dubna: byłego legionistę, odznaczonego krzyżem Virtuti Militari, por. Antoniego Filewskiego, chorążego Ignacego Talarczyka, starszego posterunkowego Policji Państwowej Stanisława Podrazy, starszego posterunkowego Policji Państwowej Benedykta Siwaka, por. 2 dyonu art. konnej w Dubnie Eliasza Juliusza Bujnickiego i gen. Piotra Skuratowicza. Należy tu zaznaczyć, że „Lista katyńska” dla większości ofiar nie podaje miejsca skąd one pochodziły. Dlatego prawdopodobnie w Katyniu, Miednoje i Charkowie zginęło dużo więcej Polaków pochodzących z Dubna.

Jeszcze więcej (zapewne kilkaset osób z samego Dubna) wywieziono w bydlęcych wagonach w głąb Rosji w trzech wywózkach: 10 lutego i 13-14 kwietnia 1940 roku oraz w maju i czerwcu 1941 roku. Wywożono całe rodziny, nie wyłączając starców, ludzi chorych i dzieci od niemowląt włącznie. Wśród osób wywiezionych z Dubna była żona powyżej wspomnianego Bartłomieja Poliszczuka – Janina, która była Polką. Wywieziono ją w 1940 roku do północnego Kazachstanu wraz z dwiema córkami i synem (Wiktor, ur. w 1925 r., jako Polak został „repatriowany” do stalinowskiej Polski w 1946 r., został historykiem ukraińskiego faszyzmu i Ukraińskiej Powstańczej Armii i jej zbrodni na Polakach). Ich „zbrodnią” było to, że ona była żoną polskiego urzędnika państwowego i samorządowego, a oni jego dziećmi! Śmiertelność wśród zesłańców była bardzo duża – z zimna, głodu, ciężkiej pracy i chorób tam nabytych. Jednocześnie tępiono i niszczono wszystko co polskie. Wprowadzono administrację sowiecką – zazwyczaj rosyjskojęzyczną, zamknięto większość szkół polskich, polską bibliotekę i księgarnię, klasztory katolickie, seminarium duchowne obrządku wschodniego, zlikwidowano pisma polskie itd. Strach było przyznawać się, że się jest Polakiem. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej 22 czerwca 1941 roku Sowieci przed wycofaniem się z Dubna rozstrzelali w miejscowym więzieniu ok. 250 Polaków.

Niemcy wkroczyli do Dubna na przełomie czerwca i lipca 1941 roku. Okupant niemiecki widział w Ukraińcach sojuszników i na terytorium Wołynia postanowił wygrywać antagonizmy polsko-ukraińskie. Ukraińscy nacjonaliści sporządzili dla Niemców listy proskrypcyjne znanych Polaków, których nie zdążyli zlikwidować Sowieci. W sierpniu Niemcy z pomocą nacjonalistów ukraińskich aresztowali i rozstrzelali szereg Polaków spośród inteligencji (J. Turowski). Przez okres okupacji niemieckiej trwały wywózki Polaków na roboty przymusowe do Niemiec, szczególnie Polaków, którzy uciekli przed terrorem ukraińskim do Dubna z wiosek powiatu dubieńskiego. Niemcy prześladowali Polaków, ale dużo większym ich wrogiem byli wówczas współpracujący z nimi nacjonaliści ukraińscy, przesiąknięci faszyzmem i antypolskością do szpiku kości. Już przed wojną założyciel i prezes ukraińskiej „Proświty” w Dubnie i poseł na Sejm RP w latach 1922-30 z ramienia ukraińskiego Selrobu Maksym Czuczmaj, na wiecu poselskim w Satyjowie koło Dubna wobec przedstawicieli władz polskich (!) korzystając z immunitetu poselskiego wykrzykiwał: „Musimy Polaków z Wołynia wyrzucić tak, jak zrzucamy wszy z naszego kożucha!” (A. Jacewicz). Jego zwolennicy – ale tylko nacjonaliści z Ukraińskiej Powstańczej Armii (wielu Ukraińców było nastawionych propolsko i życzliwi wobec Polaków – niosło im pomoc, często sami za to płacąc własnym życiem!) podchwycili te słowa oraz innych liderów nacjonalistów ukraińskich, i po wspólnym z Niemcami wymordowaniu 3000 Żydów dubieńskich 5 października 1942 roku (Martin Gilbert The Holocaust 1987) przystąpili do masowego mordowania Polaków i Czechów, których mieszkało kilka tysięcy w okolicy Dubna. Chyba nie ma ani jednej wsi w powiecie dubieńskim, w której nie zamordowano jakiś Polaków czy nie wymordowano wszystkich jej polskich mieszkańców. Oto trochę przykładów z okresu tzw. rzezi wołyńskiej:

„Nocą z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę 1943 roku w napadzie na kol. V Kwartał w pow. Dubno ukraińska banda UPA morduje Polaków, głównie kobiety i dzieci, gdyż mężczyźni pochowali się wcześniej. Rozpowszechniana była bowiem pogłoska o tym, że mają być mordowani tylko mężczyźni od 15 roku wzwyż. Kobiety i dzieci bito, torturowano, kłuto nożami i bagnetami, potem wrzucono do bardzo głębokiej studni. Nocą z Wielkiej Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny we wsi Nosowica Nowa (pow. Dubno) UPA zamordowała co najmniej 25 kobiet i dzieci. Tutaj także mężczyźni poukrywali się w lesie, gdyż rozpuszczona „wieść” głosiła, że będą zabijani tylko mężczyźni. Nad wsią niosły się krzyki gonionych, chwytanych i torturowanych kobiet i dzieci. Większość zakłuta została potem bagnetami. Gospodarstwa zostały obrabowane i spalone. W drugi dzień Wielkanocy mężczyźni i chłopcy wyszli z lasu, zebrali się na szkolnym boisku, pochowali swoje żony, matki i siostry owijając ich ciała w białe prześcieradła, przeważnie w sadach przy spalonych domach. Wyciągnęli ze studni dziewczynkę pokłutą bagnetami, która zdołała cudem przeżyć. Byli całkowicie bezbronni, ale nikt ich nie zaatakował, sąsiedzi Ukraińcy tego dnia nie wyszli z domów. Tej samej nocy ukraińskie zbrodnie miały miejsce m.in.: we wsi Radoszówka: wymordowana większość Polaków w liczbie około 50-ciu, ich domy zostały ograbione i spalone); we wsi Budy: spalone wszystkie polskie zagrody, zginęło co najmniej 27 Polaków; w futorze Medwedówka: 8 Polaków pociętych nożami, staruszka spalona żywcem; we wsi Michałówka: 17 Polaków zamordowanych; we wsiach: Bokujma 40 zamordowanych Polaków, Krzywucha – 70, Libanówka – 100, Brzezina – 20, Smordwa – 10, a we wsiach Stomorogi, Nowiny-Dobrotyn, Adamówce, Kucy, morawicy, Karolince, Zofiówce, Użyńcu – razem wymordowanookoło 100 Polaków. Natomiast we wsi Moczków oraz Peremiłówka w pow. Dubno z rąk bandy UPA giną wszyscy Polacy, ich domy zostają spalone (wikipedia.pl, J. Turowski).

Bandy UPA w 1943 roku zniszczyły lub spaliły kościoły katolickie na terenie powiatu dubieńskiego w: Boremlu, Drańczy Polskiej, Krupcu, Łysinie, Pełczy, Ptyczy, Radowie, Targowicy, Tesłuchowie (zamordowli też ks. Hieronima Szczerbickiego) i Złoczówce (Leon Popek Kościoły Wołynia Lublin 1997).

Tam gdzie Polacy mogli, tam się bronili przed napadami bandytów z UPA. W powiecie dubieńskim powstał ośrodek samoobrony polskiej we wsi Pańska Dolina. We wsi było 40 gospodarstw polskich, 11 ukraińskich i 2 czeskie; na stałe mieszkało w niej około 175 Polaków. Polacy zorganizowali samoobronę po napadzie UPA w maju 1943 roku na kolonię Wygoda i zabiciu w niej trzech Polaków. Dowódcą placówki został Albert Kozłowski – "Jastrząb". Początkowo było kilkunastu obrońców kolonii, z czasem ich liczba wzrosła do 60. Dużo broni dostano od Niemców, którzy nie chcieli totalnej anarchii na Wołyniu. Zorganizowano system wart i patroli, miejscowość obwiedziono rowami strzeleckimi i bunkrami. Od sierpnia 1943 roku placówka miała też wsparcie oddziału partyzanckiego „Łuna” (dca por. Zygmunt Kulczycki „Olgierd”) Armii Krajowej (AK), który liczył 170 ludzi pochodzących z całego powiatu dubieńskiego, a głównie z Dubna i Młynowa. UPA przeprowadziła cztery nieudane próby rozbicia Pańskiej Doliny: 22 czerwca 1943 roku, 14 lipca, 5 sierpnia (kureń Maksyma Skorupśkiego) i 22 września 1943 roku. W Pańskiej Dolinie znalazło schronienie około 350 Polaków z innych wiosek oraz 30 Żydów, co było powodem donosów ukraińskich do władz niemieckich, które często kontrolowały Pańską Dolinę w ich poszukiwaniu. Przychylność Niemców kupowano łapówkami w postaci artykułów żywnościowych. Ośrodek przetrwał do lutego 1944 roku, tj. do zajęcia tych ziem przez Armię Sowiecką i rozbrojenia go przez władze sowieckie (wikipedia.pl.; Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa 2000). Ośrodek polskiej samoobrony w Pańskiej Dolinie stanowił potwierdzenie nieugiętości Polaków – synów ziemi wołyńskiej wobec wrogów. Jak gdyby ktoś wysoko dzierżył sztandar z Białym Orłem (R. Kucharski).

Polski ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, historyk Kościoła, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL, poeta, tak podsumowuje te tragiczne wydarzenia: „ Nie ma bowiem w historii Polski bardziej zafałszowanej i przemilczanej sprawy jak ludobójstwo ludności polskiej, dokonane na Kresach Wschodnich przez faszystów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej. Objęło ono dawne województwa: wołyńskie, lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie, a także częściowo lubelskie i poleskie. Pierwsze mordy miały miejsce już we wrześniu 1939 r., gdy na te tereny wkroczyły wojska radzieckie, oraz dwa lata później, gdy wkroczyły wojska niemieckie. Największa jednak ich ilość dokonała się po powstaniu zbrodniczej UPA, założonej w październiku 1942 r., do której masowo napłynęli zaprawieni w innych rzeziach kolaboranci z Ukraińskiej Policji Pomocniczej i 14 Dywizji SS „Galizien”. Mordy trwały na Kresach do 1946 r., czyli do wyjazdu stamtąd większości Polaków, a na ziemi lubelskiej, rzeszowskiej i przemyskiej jeszcze rok dłużej, aż do chwili ostatecznego rozbicia ukraińskiego podziemia. Według szacunków z rąk banderowców, bo tak powszechnie nazywano członków UPA, zginęło w ciągu ośmiu lat ok. 150 tysięcy bezbronnych Polaków, ale faktyczna ich liczba jest z pewnością większa. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że omawiane ludobójstwo działo się zgodnie z hasłami, które nacjonaliści ukraińscy od lat wpajali swoim rodakom: „Smert Lacham - sława Ukrajinu”; ”Lachiw wyriżem, Żydiw wydusym, a Ukrajinu stworyty musym”; „Bude lacka krow po kolina - bude wilna Ukrajina”, czyli „Śmierć Polakom - sława Ukrainie”, „Polaków wyrżniemy, Żydów wydusimy - a Ukrainę stworzyć musimy” i „Będzie polska krew po kolana - będzie wolna Ukraina”. Zabójstwa połączone były z niesłychanym okrucieństwem, którego nie stosowali nawet niemieccy czy sowieccy okupanci. Oprócz Polaków z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęła niezliczona ilość polskich obywateli innych narodowości, w tym Żydzi, Ormianie i Czesi, a także ci Ukraińcy, którzy nie popierali faszystów. Zagładzie uległa też polska cywilizacja. Zrównano z ziemią całe miejscowości, spalono dwory i szkoły, zburzono kościoły, a ocalałe resztki narodu wypędzono. Ta sprawa wisi jak cień nad relacjami polsko-ukraiński. Aby te relacje na wzór np. polsko-niemieckich trzeba powiedzieć bolesna prawdę. Mam obecnie wiele kontaktów tak z Ukraińcami mieszkającymi w Polsce jak Polakami, którzy żyją na Ukrainie. Jedni i drudzy są życzliwie nastawieni do swoich sąsiadów, a oni z kolei do nich. Jedni i drudzy zdają sobie sprawę, że „zamiatanie pod dywan” spraw historycznych niczego nie rozwiąże” (Nawiązać do tradycji jagiellońskiej „Rzeczpospolita”, Warszawa, 29.10.2010).

28 lutego 1944 roku Dubno zajęły wojska sowieckie i do miasta ponownie powróciła sowiecka władza i sowieckie porządki: brud, smród i ubóstwo, zaniedbanie miasta oraz niebywałe wprost chamstwo i totalny prymitywizm.

W witrynie internetowej „Promenada. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II w Radzyniu Podlaskim” pochodząca z Dubna Wanda Woźniak w swoich wspomnieniach, zamieszczonych tam 24 stycznia 2010 roku, pisze: „...po wojnie w 1968 roku, kiedy przyjechałam do Dubna odwiedzić swoje strony, wszystko było jakieś małe, szare, most okazał się wcale nie taki duży. Miasto, za którym tak tęskniłam przez te wszystkie lata zastałam jakieś inne – nie moje. Chodziłyśmy z siostrą po znanych ulicach, które teraz były brudne, zaniedbane, domy odrapane. Nowe władze radzieckie zaprowadziły takie niedbalstwo. Z kościoła zrobiono dom sportu. A szkoła moja chyba nigdy nie była remontowana, były na niej znaki z czasów wojny od kul. Właściwie żałowałam, że pojechałam do Dubna. Prysły wspomnienia z lat dziecinnych. Widoki zapamiętane z tamtych czasów rozpłynęły się. Takich miejsc związanych z miłymi wspomnieniami nie należy po latach odwiedzać bo to boli”.

Uroków życia przedwojennego Dubna i jego swoistego piękna brak dzisiejszemu miastu. Szare jest dzisiejsze – ukraińskie od 1991 roku Dubno (sowieckie budownictwo mieszkaniowe i totalne zaniedbanie), życie w mieście i jego ukraińscy mieszkańcy, którzy dzisiaj tu dominują, a którzy przybyli tu masowo z okolicznych wiosek. Stąd dominują tu wiejskie zwyczaje i ubiór oraz wiejska kultura. To duża wieś (ok. 40 tys. mieszkańców) z blokami mieszkalnymi. Jest to więc miasto bez mieszczańskiej duszy i tradycji, bo nie ma ono historycznej ciągłości. Dzisiejsze Dubno ma niewiele wspólnego w odniesieniu do historii miasta z jego dzisiejszą ludnością. To do 1945 roku było miasto polskie, żydowskie i rosyjskie. Najmniej ukraińskie. Także „Wioski ukraińskie są biedniejsze niż przed wojną za "polskich czasów"” (Piotr Zychowicz „Ukraińcy, którzy ratowali Polaków” Rzeczpospolita 15.10.2010).

W lutym 1945 roku Stalin/Związek Sowiecki za zgodą premiera brytyjskiego W. Churchilla i prezydenta USA F. Roosevelta oderwał Wołyń (całe Ziemie Wschodnie) od Polski i z rejonu wysiedleńczego Dubno okupant sowiecki w latach 1944-48 wypędził do stalinowskiej Polski w jej nowych granicach 16 492 Polaków (Jan Czerniakiewicz Repatriacja ludności polskiej z ZSRR 1944-1948 Warszawa 1987). Pozostało tam zaledwie około tysiąca Polaków, którzy za nic nie chcieli opuścić swej ojcowizny, wierząc, że i tak niebawem „powróci tu Polska” – jak mawiano. Ateistyczne i antypolskie władze Związku Sowieckiego pozbawiły ich jakiejkolwiek opieki duszpasterskiej, jak również jakiejkolwiek możliwości świeckiej działalności narodowej. Kościół w Dubnie i wszystkie kościoły w powiecie zostały zamknięte i często całkowicie zburzone (np. kościoły w Boremlu w 1955 r., Krupcu, Młynowie ok. 1960 r., Radowie, Targowicy, Złoczówce) przez władze sowieckie, jeśli wcześniej nie zostały zniszczone przez ukraińskie bandy nacjonalistyczne (UPA). Z pomocą miejscowych nacjonalistów ukraińskich starano się zniszczyć wszystko co przypominało kilkuwiekowy pobyt Polaków na Wołyniu. Niszczono nawet groby i całe cmentarze polskie, jak np. w Dubnie, włącznie z grobem Dionizego Miklera. Bo cmentarz świadczył o tym jak bardzo polskim było Dubno i zarazem jak mało ukraińskim było to miasto. Jednak nie mogli zniszczyć i zaorać całego Dubna. Toteż zachowały się w Dubnie m.in. takie pamiątki polskie jak zamek, pałac Dunin-Karwickich, kościół parafialny, zespół klasztorny bernardynów (kościół ponownie został cerkwią) oraz dom, w których mieszkał poeta Antoni Malczewski i dom - miejsce śmierci Tadeusza Czackiego, założyciela Liceum Krzemienieckiego.

Zachowana została także dla potomnych polska historia Dubna. Zresztą ona jest nadal pisana.

Obecnie w Dubnie mieszka kilkuset Polaków. Po upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku i powstaniu wolnej Ukrainy Polacy ci odzyskali w 1993 roku parafialny kościół katolicki, a od 1995 roku działa w mieście oddział Towarzystwa Kultury Polskiej.

Po obu stronach Bugu są dzisiaj ludzie, którzy pragną budować lepsze stosunki między Polską i Ukrainą i Polakami a Ukraińcami. 18 listopada 2005 w Sokołowie Podlaskim (Polska) na uroczystej sesji Rady Miejskiej podpisano umowę o współpracy miast Dubno i Sokołów Podlaski. Obejmuje o¬na współpracę w dziedzinach oświaty, kultury, sportu i rekreacji, gospodarki, wspierania współdziałania organizacji pozarządowych, zarządzania społecznością, turystyki i muzealnictwa, organizacji pracy organów miejskich oraz planowania i realizacji inwestycji, partnerstwa i doradztwa projektów dofinansowywanych ze środków Unii Europejskiej.

.......

Dubno zapisało się w dziejach polskiej wojskowości. Wielokrotnie pod miasto podchodziły czambuły tatarskie, pustosząc okolice i kilka razy oblegali samo miasto – np. przez siedem dni we wrześniu 1577 roku. Za każdym razem odpierano ich mężnie, jak np. w 1570 roku podkomorzy włodzimierski Aleksander Siemaszko czy we wrześniu 1577 roku książę Janusz Ostrogski, wykazując się przy tym sztuką walk z nimi. Rok wcześniej Tatarzy pojawili się ponownie podczas przygotowań do wesela powinowatej i wychowanicy księcia Konstantego Ostrogskiego Beaty Dolskiej z księciem Sołomereckim. Powstałej panice miała zaradzić wówczas przytomność jej umysłu i odwaga, granicząca z bohaterstwem, gdyż przecież była to młoda kobieta. Sama podeszła do działa na jednej z baszt, odpaliła lont i traf chciał, że zraniła dowódcę Tatarów, którzy widząc go rannego odstąpili od miasta; baszta ta od tej pory nazywaną była „Beatynka”. Pisze o tym wyczynie księżniczki znany polski powieściopisarz Józef Ignacy Kraszewski w swoich „Wspomnieniach Wołynia, Polesia i Litwy” (Wilno 1840).

W 1648 roku wybuchło powstanie Kozaków na polskiej Ukrainie, które przeszło do historii jako powstanie Chmielnickiego. Władza polska na Ukrainie przestała istnieć i rozpoczęły się masowe rzezie polskiej szlachty, duchowieństwa katolickiego oraz Żydów. Mordowali Kozacy z regularnych oddziałów, mordowali chłopi, którzy sterroryzowali Podole, Bracławszczyznę i Kijowszczyznę. Hasło do krwawej rozprawy dał sam Bohdan Chmielnicki, który na początku 1648 roku ogłosił zbrodniczo brzmiący uniwersał do chłopów i Kozaków: „Upraszam tedy łask waszych dla miłosierdzia pańskiego, aby jednego Boga i jednej wiary krwie ludźmi będący, gdy się dalej was z wojskami przybliżać będą, mieli oręża swoje, strzelbę, szable, kulbaki, konie, strzały, kosy i insze żelaza ostre do obrony wiary starożytnej greckiej, a gdzie mogli, jakimi siłami, sposobami, sposobiajcie się na tych nieprzyjaciół naszych i wiary starożytnej naszej, Lachów, niechętnych przeciwko narodowi naszemu. Tak swoich panów i sług ich, Żydów, wybijajcie, ścinajcie, wytracajcie dla czystości ziemie naszej, którą za błogosławioną być obiecujemy”.

Prócz niezliczonych band zajadłością w bestialskim mordowaniu odznaczyli się Kozacy pułkownika Maksyma Krzywonosa. Po rozbiciu sił koronnych odłączył się on od Chmielnickiego, który kontynuował działania na Rusi Czerwonej i zamierzał uderzyć na Wołyń od zachodu, sam zaś wtargnął na Wołyń od południa. Na pierwszy ogień poszło Połonne, które zdobył w końcu lipca 1648 roku. Dalej był Zasław i Międzyrzecz. Okoliczni Polacy i Żydzi zaczęli uciekać na zachód. Droga do Dubna była zapchana końmi i wozami, jedni za drugimi, i niezliczony tłum pieszych. Kilkutygodniowa tułaczka na tyle zmordowała uchodźców, że część z nich, na wieść o tym, że Kozacy Chmielnickiego jeszcze nie nadciągnęli pod Dubno, zapewne też ufając, że tam znajdą najpewniejsze schronienie, odłączyła się i powróciła do miasta. To był błąd, ponieważ w końcu września Chmielnicki jednak obległ Dubno. Polska załoga, która zamknęła się w zamku, wytrzymała szturmy kozackie. Jednak los ludności miasta został przesądzony. W strasznych męczarniach zginęli mieszkańcy Dubna i około 1500 uciekinierów – Polaków i Żydów; według historyka żydowskiego Hanowera około 1100 ofiar stanowili Żydzi (Tomasz Bohun I wieszali niemowlęta na piersiach matek albo nabijali na rożen... „Rzeczpospolita” 19.5.2008).

Podczas wojny polsko-moskiewskiej w 1660 roku generał moskiewski Szeremetjew, posiłkujący Kozakom, oblegał w Dubnie hetmana wielkiego koronnego Stanisława Potockiego, ale zamku nie zdobył i był zmuszony odstąpić od oblężenia.

Podczas wojen polsko-tureckich w 1676 roku (bitwa pod Żurawnem) jeden z czambułów tatarskich dotarł do Dubna lecz był zmuszony do ucieczki.

Nowożytna twierdza bastionowa powstała w Dubnie nad rzeką Ikwą, dopływem Styru, na początku XVII w. Należała do większych twierdz na południowo-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej. Stałą załogę warowni stanowił przede wszystkim regiment piechoty, wchodzący w skład wojsk wystawianych i utrzymywanych przez ordynatów ordynacji ostrogskiej, powstałej w 1609 roku. Kiedy książę Janusz Sanguszko w 1753 roku podarował Dubno Stanisławowi Lubomirskiemu postawił warunek, aby utrzymywał 270-osobowy oddział piechoty do obrony zamku i okolicy. W 1759 roku powstał „Inwentarz dubieński” – spis załogi zamku i przechowywanej w nim broni, niestety z pominięciem samych fortyfikacji i zabudowań twierdzy. Jego autorem był prawdopodobnie ówczesny dowódca, pułkownik Antoni Dortman. Z dokumentu wynika, że w twierdzy dubieńskiej stacjonowało wtedy 161 żołnierzy (na ustaloną liczbę 270), tworzących 6 niedużych kompanii piechoty i 1 oddział artylerii. Ponad 1/3 z nich stanowiła kadra oficerska, wymieniona imiennie, w większości Polacy. Załogę uzupełniali np. 1 kapelan katolicki, 3 felczerów, 5 doboszów. Twierdza wyposażona była w niezbyt liczny sprzęt artyleryjski. Było to: 5 dział spiżowych i 11 żelaznych (głównie lżejsze, być może falkonety) oraz 28 hakownic. W arsenale przechowywano również 314 karabinów, bagnety i „kreszcary”, każdych ponad 100 sztuk, oraz 37 pistoletów. Część z nich była nowa, inne „stare”, ale zapewne działające. Spory był zasób amunicji (w tym kule armatnie i karabinowe, granaty szklane i żelazne, kartacze) i prochu strzelniczego (Tomasz Opas).

W okresie panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Dubno stało się garnizonem wojsk koronnych, czyli polskich. Stacjonował tu 13 Regiment Pieszy Ordynacji Ostrogskiej - jednostka wojskowa wchodząca w skład wojsk koronnych. Była to jednostka taktyczna składająca się z kilku kompanii piechoty, będąca odpowiednikiem późniejszego pułku piechoty. Stan osobowy 13 Regimentu Ostrogskiego wynosił 1560 ludzi. Był to regiment o bardzo bogatej tradycji: w 1609 roku książę Janusz Ostrogski utworzył na Wołyniu ordynację, której obowiązkiem było utrzymanie na potrzeby Rzeczypospolitej kilkuset żołnierzy. Dopiero w 1775 roku został reerygowany, a w 1776 roku wszedł do etatu wojska i na utrzymanie państwa, zachowując tradycyjną nazwę Regimentu Ostrogskiego. 13 Regiment Pieszy Ordynacji Ostrogskiej uczestniczył w 1792 roku w wojnie polsko-rosyjskiej toczonej w obronie Konstytucji 3 Maja. Został rozwiązany w 1794 roku (wikipedia.pl).

W czasie wyprawy Napoleona na Moskwę w 1812 roku i zwożenia rannych żołnierzy różnej narodowości – w tym także Polaków do Dubna, Kazimierz Lubomirski z własnej inicjatywy i na swój koszt przygotował tu ogromny lazaret na 7000 rannych i sprowadził tu wielu lekarzy skąd tylko mógł.

Rejon Dubna stanowił ważny punkt strategiczny na Wołyniu. Toteż podczas wojny polsko-bolszewickiej toczyły się tu kilkunastodniowe zacięte walki grupy gen. Franciszka Krajowskiego, wchodzącej w skład 6 Armii gen. Wacława Iwaszkiewicza, z oddziałami „Konarmii” Siemiona Budionnego. Ich kulminację stanowił krwawy bój 18 i 13 Dywizji Piechoty z 2 dywizją sowieckiej kawalerii zamierzającymi zająć Dubno, odbyty 19 lipca 1920 roku. Polacy odparli atak i uzyskali chwilowe powodzenie, którego nie wykorzystali jednak operacyjnie. O walkach toczonych z bolszewikami w tym rejonie Wołynia w 1920 roku wydał studium pt. „Ostróg-Dubno-Brody” gen. Franciszek Arciszewski. Natomiast znany malarz-batalista polski urodzony na Ukrainie Michał Bylina (1904-1982) namalował obraz przedstawiający walkę „Pod Młynowem”.

Polakom w okresie międzywojennym była jednak najbardziej znana obrona zamku-fortu dubieńskiego przez polskich żołnierzy, która miała miejsce po tym krwawym boju. Otóż w rękach polskich pozostał zamek-fort „Zahorce” w Dubnie, który bronił mężnie przez wiele dni mały oddział wojska polskiego pod dowództwem mjr. dra Wiktora Matczyńskiego. Bolszewicy kilka razy próbowali go zdobyć. Jednak Polacy nie tylko odpierali te szturmy z wielkimi dla bolszewików stratami, ale także kilka razy zrobili wypady na czerwonoarmiejców, zajmując przejściowo wieś Tarakanów, a nawet samo Dubno. Uczestnik tej wojny, pochodzący z ziemi dubieńskiej Alfons Jacewicz pisze: „Gdy w pierwszej połowie sierpnia rozeszła się pomiędzy bolszewikami pogłoska o zdobyciu Warszawy, zatroskani krasnoarmiejcy mówili: Warszawę zdobyliśmy, a tego przeklętego fortu nie możemy.. . Czyż nie powtórzyła się po raz drugi sławna historia oblężonego Zbaraża? Kozacy Budionnego i Chan Gaja dotarli do rogatek Lwowa i Warszawy, a fort dubieński obronił się zwycięsko. I podobnie jak wtedy, na pomoc oblężonemu Zbarażowi przybył z wojskiem król Jan Kazimierz, tak i teraz zwycięskie armie polskie przepędziły Moskali spod Dubna, wyzwalając dzielnego majora i jego mały liczebnie, lecz wielki duchem oddział” („Jurij Dąbski” Londyn 1964). Epizod obrony fortu dubieńskiego w 1920 roku wspomina także Bohdan Skardziński w swej poczytnej książce o walkach o granice odrodzonej w 1918 roku Polski „Polskie lata 1919-1920. t. 2 Sąd Boży” (Warszawa 1993).

Zaraz po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej rząd polski postanowił wynagrodzić zasłużonych żołnierzy i ochotników nadaniem ziemi na Kresach, gdzie wiele majątków ziemskich było porzuconych przez ich byłych rosyjskich właścicieli; posiadali oni majątki, które do 1832 czy 1863 roku były własnością Polaków i zostały im skonfiskowane przez władze carskie za udział ich właścicieli w antyrosyjskich powstaniach 1830-31 i 1863-64. Na Wołyniu działki osadnicze otrzymało 3432 byłych żołnierzy i ochotników o łącznym obszarze 57 120 hektarów ziemi ornej. Z tego na terenie powiatu dubieńskiego były 482 działki osadnicze o obszarze 7605 ha. – Prawie wszystkich osadników wojskowych władze sowieckie zesłały na Sybir w 1940 roku.

W niepodległej Polsce (1918-39) Dubno stanowiło duży garnizon Wojska Polskiego na terenie Dowództwa Okręgu Korpusu Nr II (Lublin). Stacjonował tu 43 Pułk Strzelców Legionu Bajończyków, wchodzący w skład 13 Kresowej Dywizji Piechoty (Równe) i 2 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Józefa Sowińskiego (2dak), czyli pododdział artylerii konnej Wojska Polskiego II RP, który wchodził w skład Wołyńskiej Brygady Kawalerii (Równe). Od 1929 pod względem wyszkolenia dywizjon podlegał dowódcy 2 Grupy Artylerii. Dowódcami 43 pp byli: płk piech. Jan Skorobohaty-Jakubowski IX 1921 - IX 1922, ppłk Edmund Koczorowski 1923-1924, ppłk/płk SG Benedykt Chłusewicz 1928-1932 i ppłk Franciszek Zbigniew Kubicki 1932-39. Nadanie sztandaru pułkowi odbyło się 25 lipca 1929 roku. We wrześniu 1939 roku obsada personalna pułku wyglądała następująco: dowódca - ppłk Franciszek Zbigniew Kubicki, dowódca I batalionu – mjr Zygmunt Rylski, dowódca II batalionu - kpt. Antoni Eugeniusz Kłosowski, dowódca III batalionu – mjr Feliks Jakub Miklas.

W myśl porozumienia między Hitlerem i Stalinem 1 września Niemcy, a 17 września 1939 roku Związek Sowiecki napadł na Polskę. W kampanii wrześniowej 1939 roku 43 pp walczył w składzie macierzystej 13 Dywizji Piechoty. W rejonie Tomaszowa Mazowieckiego była jedyną dywizją broniącą drogi do Warszawy. Po ciężkich walkach z oddziałami niemieckimi od 6 do 20 września do stolicy dotarło zaledwie 150 żołnierzy 43 pp. Po przedostaniu się do Warszawy kolejnych grup żołnierzy 13 DP w stolicy odtworzono dywizję w ramach Armii Warszawa, włączając do niej: 1 i 2 pułki z ochotniczej Robotniczej Brygady Obrony Warszawy. Zreorganizowana i uzupełniona 13 DP prowadziła obronę stolicy aż do momentu kapitulacji miasta 28 września 1939 roku.

Natomiast 2 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Józefa Sowińskiego (2dak), liczący trzy baterie, pod dowództwem ppłk Jana Olimpiusza Kamińskiego w kampanii wrześniowej 1939 walczył w składzie Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W pierwszym dniu wojny – 1 września 2 Dywizjon wspierał oddziały brygady w bitwie pod Mokrą w pobliżu Częstochowy z niemiecką 4 Dywizją Pancerną. W bitwie tej Wołyńska Brygada Kawalerii zniszczyła 62 czołgi i ok. 50 transporterów nieprzyjaciela i zabiła lub raniła kilkuset żołnierzy. 4 Dywizja Pancerna po tej bitwie 2 dni była niezdolna do zdecydowanej akcji. Końcowym etapem walk Wołyńskiej Brygady Kawalerii, a tym samym 2 Dywizjonu, był jej udział w obronie Warszawy do 28 września 1939 roku.

Zaraz po agresji niemieckiej na Polskę na terenie Wołynia (i w ogóle na Kresach) i w trakcie prowadzonych walk z nieprzyjacielem zaczęły tworzyć się różne grupy dla zebrania i tworzenia zorganizowanych jednostek celem uzupełnienia oddziałów frontowych lub obrony i osłony tego rejonu przed penetracją jednostek niemieckich. W ten sposób powstała m.in. Grupa Dubno. 2 września 1939 roku generał w stanie spoczynku Stefan Strzemieński objął dowództwo garnizonu Dubno, a jego zastępcą został płk Stefan Hanka-Kulesza. W mieście znajdowały się w okresie do 16 września: 1000 saperów częściowo uzbrojonych, 1 baon marszowy c.k.m. (z Równego), jedna bateria 33 p.a.lu, Legia Oficerska około 100 oficerów; tłumy oficerów i żołnierzy szukających swoich oddziałów i cywilni uciekinierzy. W tym czasie umocnienia ziemne zostały ukończone a garnizon był zdolny do obrony przeciw oddziałom niemieckim. W 15 września Dubno i rejon obrony został zbombardowany przez około 8 niemieckich samolotów; było kilkunastu zabitych i wielu rannych. Po rozpoczęciu zbrojnej agresji na Polskę 17 września 1939 roku na rozkaz gen. Piotra Skuratowicza z Łucka, którego rozkazom podlegała Grupa „Dubno”, dowódca Grupy Dubno, gen. Strzemieński, skierował wszystkie oddziały zdolne do walki pod dowództwem płk S. Hanka-Kuleszy w kierunku południowo-zachodnim na Beresteczko – Kamionka Strumiłowa ku granicy węgierskiej. Siły te wynosiły trzy baony („Kraków”, „Równe”, „Wilno”), zgrupowanie kawalerii ppłk Kazimierza Halickiego i jedna bateria 33 p.a.l., batalion elektrotechniczny i pluton czołgów R-35. Grupa Dubno stoczyła 21 września korzystną walkę z oddziałem niemieckiej 4 Dywizji Lekkiej pod Kamionką Strumiłową, a po całodziennej walce 24 września pod Mostami Wielkimi z niemiecką 2 Dywizją Pancerną skapitulowała 25 września, gdyż oddziały sowieckie były już w pobliżu Sokala (K. Skrzywan). Gen. Stefan Strzemieński uniknął niewoli i przedostał się do Rumunii, lecz w 1941 roku Rumuni przekazali go Niemcom i był więziony w oflagu; po wojnie zamieszkał w Anglii. Natomiast gen. Piotr Skuratowicz po agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku został aresztowany przez NKWD i wywieziony do obozu w Starobielsku; został zamordowany w kwietniu 1940 roku w siedzibie NKWD w Charkowie.

Z bolszewikami – Armią Czerwoną przyszło się Polakom bić w rejonie Dubna ponownie w 1939 roku. 18 września został tu otoczony przez czerwonoarmiejców rzut kołowy polskiej 212 Eskadry Myśliwskiej, stacjonującej do wojny na Okęciu w Warszawie. Grupa ta, będąca pod dowództwem por. obs. Jana Gumkowskiego, walczyła i usiłowała wydostać się z kotła, co jednak udało się tylko nielicznym. Dowódca por. Gumkowski, ciężko ranny w czasie walki, umieszczony został w szpitalu w Dubnie, gdzie zmarł (K. Liszewski).

Podczas II wojny światowej, po ataku Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku, Wołyń był pod okupacją niemiecką. W sierpniu tego roku została zorganizowana organizacja dywersyjna Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), później Armii Krajowej (AK) pod nazwą „Wachlarz”, w celu prowadzenia działań specjalnych (dywersyjno-sabotażowych) na kolei i wywiadowczych na okupowanych przez Niemców wschodnich terenach. W Dubnie, które leżało na terenie Odcinka II „Wachlarza”, został założony punkt kontaktowy i sanitarny, który prowadzili Michał Bogacki i dr Władysław Bogacki, a Władysław Bartos ps. „Smutny” był łącznikiem na trasie Dubno-Równe z oddziałem partyzanckim „Gryzoni” w Dubnie. „Wachlarz” został rozwiązany w 1943 roku. W tym czasie przystąpiono do intensywnej rozbudowy polskiej konspiracji na Wołyniu. Powstał wołyński Okręg Armii Krajowej, a w jego strukturze organizacyjnej Inspektorat Dubno obejmujący obwody-powiaty dubieński i krzemieniecki. Komendantem Obwodu dubieńskiego był chor. Witold Bronowski „Kobro”, oficerem broni Stanisław Wawrzeńczyk, kierownikiem łączności Helena Bronowska i Danuta Bakuniak, kurierem do Okręgu Maksymilian Simiński „Świerk”. Punkty kontaktowe były na stacji kolejowej w Mrozowie, Surmiczach i Dubnie, punkt przerzutowy w Brodach, magazyn broni (347 sztuk) w Górnikach, kolejowa sekcja dywersyjna w Dubnie (Leopold Proniewicz, Leonard Mróz, Jan Poskrop), grupa dywersyjna na poczcie w Dubnie (Stanisław Białaś, Stanisław kamiński, Trojner), grupa likwidacyjna w Dubnie (Sylwester Kulawik, Jerzy Piotrowski, Watras), a dowódcami plutonów byli: ppor. Józef Malinowski „Ćwik” (Zabramie) i Józef Matuszkiewicz (centrum miasta). Po aresztowaniu przez Niemców komendanta Bronowskiego miejsce jego zajął por. Józef Malinowski. Podobnie jak w innych obwodach, AK w Obwodzie Dubno koncentrowała się głównie na obronie ludności polskiej masowo mordowanej przez nacjonalistyczne bandy ukraińskie (UPA). Pomimo tego nie zaniedbywano okazji do dokonywania dywersji na Niemcach. Powstała sekcja dywersyjno-wywiadowcza pod dowództwem plut. Leopolda Proniewicza. Między innymi w lipcu 1943 roku w rejonie wsi Tarakanów w pobliżu Dubna wykolejono pociąg z amunicją, a koło wsi Górniki (5 km od Dubna) pociąg z żywnością, w czerwcu 1943 roku zniszczono most drogowy na szosie Dubno-Łuck oraz podcinano słupy łączności przewodowej, a w listopadzie 1943 roku rozbito z zasadzki maszerującą na pacyfikację kolumnę żandarmów niemieckich (W. Romanowski, J. Turowski).

Z ośrodka polskiej samoobrony w Pańskiej Dolinie, który powstał w maju 1943 roku i który odparł ataki band UPA na ośrodek 22 czerwca, 14 lipca, 5 sierpnia i 22 września 1943 roku, w połowie grudnia 1943 roku duża grupa obrońców – synów ziemi dubieńskiej wstąpiła do oddziału partyzanckiego Armii Krajowej „Łuna”. Oddział ten później zapisał się bohaterskimi walkami z Ukraińską Powstańczą Armią (UPA) oraz Niemcami w składzie 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Z kolei po zajęciu Wołynia przez Armię Czerwoną w lutym 1944 roku pozostali obrońcy Pańskiej Doliny oraz wielu Polaków z Dubna, Młynowa i Radziwiłłowa ratując się przed ewentualną zsyłką na wschód wstąpiło do Ludowego Wojska Polskiego, wielu z nich zostało oficerami. Walczyli aż do zakończenia wojny, biorąc udział m.in. w walkach o Berlin (J. Turowski).

.......

Dubno przeszło również do historii handlu polskiego jak i historii polskiej książki, a to za sprawą tzw. kontraktów. Były to okresowe wielkie jarmarki połączone ze zjazdem szlachty polskiej w ustalonym miejscu i czasie, na których zawierano różne umowy dotyczące sprzedaży i kupna dóbr ziemskich, dzierżaw, cesji dożywoci w królewszczyznach, wypłat posagów, a także umowy o charakterze kredytowym, jak zastawy dóbr, kupno renty, zabezpieczenie wierzytelności na nieruchomościach, zaciągano długi na skrypty itp. Była to więc, wobec braku banków i instytucji kredytowych, instytucja gospodarcza stanowiąca rodzaj giełdy towarowo-pieniężnej, działająca w czasie jarmarku. Największe i najsłynniejsze kontrakty na ziemiach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej odbywały się we Lwowie od XVI w. Jednak w 1772 roku Lwów wraz z całym województwem ruskim przeszedł pod panowanie austriackie w wyniku I rozbioru Polski. Wówczas – od 1774 roku zaczęto urządzać kontrakty dla tych ziem, które pozostały przy Polsce w Dubnie. Na kontrakty dubieńskie, czyli wielki jarmark, odbywający się do 15 do 24 stycznia, zjeżdżali kupcy z całej Rzeczypospolitej i krajów ościennych: z Wiednia, Lipska, Moskwy i Stambułu (Konstantynopola). Dubno na ten czas stawało się gospodarczą stolicą Rzeczypospolitej. Kontrakty przyczyniły się do takiego rozwoju miasta, że stało się wówczas największym miastem Wołynia; w 1790 roku Dubno miało 6535 mieszkańców, co na owe czasy było bardzo dużo (w 1800 r. Warszawa miała 65 tys. mieszkańców, Gdańsk 41 tys., Kraków 20 tys., Poznań 14 tys.). Po upadku Polski w 1795 roku zaborca rosyjski przeniósł w 1798 roku do Kijowa, aby przyczyniły się do rozwoju gospodarczego tego miasta. Spowodowało to upadek Dubna.

Jak ważne i licznie uczęszczane przez szlachtę były kontrakty w Dubnie potwierdza m.in. to, że największy ówczesny drukarz i nakładca warszawski Michał Groell ekspediował duże ilości swych książek na kontrakty dubieńskie. Szlachta ziem ukrainnych i liczne tam katolickie klasztory nabywały na nich książki do swych prywatnych i klasztornych bibliotek. Podczas kontraktów w Dubnie książkami handlowali także inni polscy wydawcy, jak np. karmelici z Berdyczowa na Kijowszczyźnie. Z pewnością to właśnie oni sprzedawali najwięcej książek podczas kontraktów w Dubnie. Ich nowoczesna jak na owe czasy drukarnia, którą ofiarował im król August III w 1758 roku czynna była do 1844 roku i spod jej pras drukarskich wyszło 714 tytułów. Obok książek ascetyczno-teologicznych wychodziły tu książki historyczne, broszury polityczne, poradniki dla rolników i kalendarze gospodarskie. Właśnie one rozchodziły się w olbrzymim jak na owe czasy nakładzie 40 000 egzemplarzy, z których wiele tysięcy sprzedawano właśnie na kontraktach w Dubnie. Można śmiało powiedzieć, że Dubno w czwartej części XVIII w. było największą polską księgarnią na ziemiach całej historycznej Polski.

.......

Dubno odegrało także pewną rolę w historii polskiej muzyki i polskiego teatru. Materiały archiwalne wskazują na to, że niemal wszyscy właściciele Dubna byli melomanami. Koncerty na zamku odbywały się już za ks. Janusza Ostrogskiego. Wiemy także, że na zamku w Dubnie miał prywatną kapelę Stanisław Lubomirski (1583-1649), 1625-38 wojewoda ruski i od 1638 krakowski, u którego na dworze ok. 1620 roku po raz pierwszy w Polsce zaczęto wystawiać opery; jest całkiem możliwe, że Dubno było drugą miejscowością w Polsce, w której wystawiono operę, co potwierdza istnienie tutaj kapeli. Utrzymywali ją także Zasławscy i Sanguszkowie. Istniała ona jeszcze pod koniec XVIII w. i zapewne w początkach XIX wieku, czyli za Lubomirskich. Jej członkiem – altowiolistą – był m.in. Dominik Kaczkowski (1763-1805), śpiewak, od 1784 roku ceniony przez Wojciecha Bogusławskiego aktor teatrów w Lublinie, Warszawie, Krakowie i Grodnie i dyrektor teatru w Lublinie. Wiemy także, że w pałacu Lubomirskich koncertował dla szlachty wołyńskiej znany pianista warszawski Emanuel Kania (1827-1887). Generał Michał Lubomirski (1752-1825), który sam był dobrym skrzypkiem, w 1783 roku sprowadził do Dubna na występy operę włoską. Na kontraktach dubieńskich w latach 1784-90 występował warszawski, a potem wileński zespół teatralny Wojciecha Bogusławskiego, który nazywany jest ojcem teatru polskiego. W Dubnie występował wówczas kwiat aktorstwa polskiego: Salomea Deszner, Petronela Drozdowska, Józef Harasimowicz, Jakub Hempiński, Maciej Każyński, Anna Kossowska, Karol Leyman, Andrzej Mierzyński, Józef Olszewski, Karolina Rutkowska i Andrzej Rutkowski, Józef Sychra, Franciszek Szlancowski, Karol Świerzawaski, Agnieszka Truskolaska i Tomasz Truskolaski. W Dubnie Bogusławski odkrył talent aktorski Kaczkowskiego i tam został członkiem jednej z pierwszych polskich loży masońskich, związanej z dworem Lubomirskich. Lożę tę założył w Dubnie w 1780 roku Michał Lubomirski (1752-1825) pod nazwą „Doskonała tajemnica na wschodzie Dubna”. – W Dubnie występował w latach 80. XVIII w. – podczas kontraktów także zespół teatru polskiego z Lublina; z tym teatrem występował tu m.in. Mateusz Esmond i Michał Hendel. Występowały tu także zespoły obce i soliści. Specjalnie dla zespołu Bogusławskiego urządzono naprędce mały teatrzyk w skarbcu pałacu Lubomirskich, a w latach 1783-84 wzniesiono w mieście „obszerny teatr, dwa razy warszawski przewyższający”, w którym występował do 1790 roku Bogusławski, a potem do 1860 roku inne zespoły teatralne. W Dubnie nigdy nie było jednak stałego teatru polskiego.

Pomimo zaprzestania urządzania kontraktów w Dubnie, dopóki mogły istnieć na Kresach teatry polskie i objeżdżać kraj wędrowne zespoły teatralne (w 1864 r. władze carskie zakazały prowadzenia na Kresach jakichkolwiek polskich teatrów), do miasta zaglądały wielokrotnie polskie zespoły teatralne. W toku wojen przepadło wiele materiałów archiwalnych na ten temat. Jednak wiemy, że występowały tu m.in. zespoły: J.N. Kamińskiego z Kamieńca Podolskiego w 1804 roku, zespół Jana i Joanny Szczurowskich w 1806 roku, teatr polski z Wilna (dyr. Józef Milewski) w 1823 roku, zespół Seweryna Malinowskiego ze stałego teatru polskiego w Kamieńcu Podolskim w latach 1838-41, zespół Walentego Jachimowicza 1844-45, zespół Wincentego Sokulskiego w 1848 roku, zespół Leonarda Słobodzińskiego i Andrzeja Moszyńskiego w 1853 roku, pod koniec lat 50. koncertował tu znany polski śpiewak operowy Piotr Zelinger, a prawdopodobnie jako ostatni występował tu zespół Władysława Łozińskiego w 1861 roku.

Po odrodzeniu się państwa polskiego w listopadzie 1918 roku wraz z Wołyniem w jego granicach, Dubno odwiedzał dość często wołyński Teatr Polski im. Juliusza Słowackiego z Łucka. Występował w Dubnie w 1927 roku także słynny w całej Polsce teatralny zespół Reduta z Wilna prowadzony przez genialnego Juliusza Osterwę, który wystawił tu „Księcia Niezłomnego”. Następnego roku zawitał do Dubna zespół popularnego warszawskiego aktora i piosenkarza Konrada Toma, w którym występowały takie gwiazdy polskiej sceny jak Zula Pogorzelska i Ludwik Sempoliński. W ogóle w całym okresie międzywojennym w Dubnie występowało wiele objazdowych polskich zespołów teatralnych, jak np. w 1925 roku „Opera dla Kresów” prowadzony przez Stanisławę Argasińską, w 1927 roku Objazdowy Teatr dla Młodzieży im. Marszałka Józefa Piłsudskiego prowadzony przez Zofię Hartman, w latach 20. zespoły Szczerskiego i Szczawińskiego, Bronisława Oranowskiego oraz Reny Ruszczyc (do 1933 r.). i prawdopodobnie Stanisławy Wysockiej (teatr „Rybałt”).

.......

Od XI w. religią panującą na Wołyniu było prawosławie. Po przyłączeniu zachodniej części Wołynia do Polski przez króla Kazimierza Wielkiego, a w reszcie kraju po unii polsko-litewskiej w 1386 roku zaczął w glebę wołyńską wrastać katolicyzm. W XVI w. wielu przedstawicieli prawosławnej dotychczas szlachty ruskiej na Wołyniu przyjęło reformację, lecz po pewnym czasie ją porzucała, przechodząc tym razem na katolicyzm i jednocześnie dobrowolnie polonizując się językowo i kulturalnie. Proces ten potęgowały mieszane małżeństwa oraz nieliczne ale stałe osiedlanie się Polaków na Wołyniu po 1569 roku, tj. po przyłączeniu wszystkich ziem ukrainnych do Polski, które do tej pory wchodziły w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Właściciel olbrzymich włości na Wołyniu (ok. 50% jego obszaru!) i Ukrainie – w tym także Dubna, książę Konstanty Wasyl Ostrogski (ok. 1525-1608), marszałek ziemi wołyńskiej od 1550 roku i wojewoda kijowski od 1559 roku był nie tylko Rusinem wyznania prawosławnego, ale także głównym opiekunem prawosławnej Cerkwi ruskiej i zagorzałym przeciwnikiem unii brzeskiej, czyli Cerkwi unickiej (grekokatolickiej) oraz ruskim działaczem oświatowym – założycielem wyższej szkoły ruskiej w Ostrogu, zwanej Akademią Ostrogską, oraz tamże drukarni, w której powstała m.in. pierwsza drukowana biblia ruska. Pomimo tego i on wpadł w wir masowej polonizacji językowo-kulturalnej szlachty ruskiej. Przyjął kulturę polsko-szlachecką i nie tylko że znał język polski, ale posługiwał się nim na co dzień na równi z językiem ruskim. Co więcej, ożenił się z Polką, Zofią Tarnowską przez co odziedziczył majątki Tarnowskich na ziemiach etnicznie polskich, w tym miasto Tarnów, w którym zresztą zmarł w 1608 roku, a więc z dala od ziem ruskich. Warto zwrócić uwagę na to, że najpoważniejsze dzieło antyunickie Apokrisis albo odpowiedź na książki o soborze brzeskim dane rychle przez Krzysztofa Filaleta w imieniu wiernych starożytnej religii greckiej, za którego wydaniem stał Konstanty Ostrogski, ukazało się najpierw po polsku w Wilnie w 1597 roku, a dopiero w następnym roku po rusku w Ostrogu.

Książę Konstynty Ostrogski był nie tylko osobą wyznania prawosławnego ale także zaciekłym jego obrońcom, kiedy powstawała i powstała w Polsce w 1596 roku Cerkiew unicka (grekokatolicka). Pomimo tego był Polakiem i to nie tylko w sensie językowym i kulturalnym, ale także narodowym. Przez całe życie był dobrym Polakiem – obywatelem Rzeczypospolitej (gente Rutcheni, natione Poloni) i dzielnie walczył z prawosławną Moskwą. Dlatego nie można się dziwić, że dwóch synów księcia Konstantego Wasyla Ostrogskiego – Janusz (1554-1620) i Konstanty (zm. 1588) zrobili jeszcze jeden krok na drodze do stania się „pełnymi” Polakami i przeszli na katolicyzm (religia zawsze przygniatającej większości Polaków). Janusz (pierwszy z Ostrogskich przeszedł na katolicyzm przed 1579 r.) był wojewodą wołyńskim od 1585 roku, kasztelanem krakowskim od 1593 roku, I ordynatem ostrogskim. Z jego trzech żon dwie były Polkami i katoliczkami: ks. Katarzyna Lubomirska (1597) - córka kasztelana Sebastiana Lubomirskiego i Teofila Tarło (1612) - córka kasztelana sądeckiego Zygmunta Tarło i Barbary Drohojowskiej. Natomiast Konstanty – starosta włodzimierski i poseł na sejm elekcyjny 1587 roku, ożenił się z Aleksandrą z Tyszkiewiczów i wraz z nią przeszedł w 1583 roku na katolicyzm. Trzeci syn Konstantego Wasyla Ostrogskiego - Aleksander (1571–1603) wojewoda wołyński od 1593 roku, pozostał prawosławnym do końca życia. Jednak także i on ożenił się Polką i katoliczką Anną, córką Jana Kostki (1529-1581) – sekretarza królewskiego od 1554 roku, podskarbiego ziem pruskich i ekonoma malborskiego od 1554 roku, kasztelana gdańskiego od 1556 roku i wojewody sandomierskiego od 1574 roku oraz dwukrotnie – w 1573 i 1575 roku – kandydata na króla Polski. Dzieci Janusza, Konstantego i Aleksandra (ci co nie zmarli w dzieciństwie) byli już tylko i wyłącznie Polakami i katolikami.

Polonizacja magnaterii, szlachty i mieszczaństwa na ziemiach ukrainnych (także białoruskich i litewskich) była tak wielka, że powstało powiedzenie, że „Ukrainiec to tylko chłop i pop”. Wytworzona taka sytuacja społeczna wśród Rusinów/Ukraińców na pewno nie była winą Polaków czy polskich władz. Nikt nie był poddawany nawet najmniejszym naciskom polonizacyjnym – wszyscy spolonizowali się dobrowolnie. Jeśli kogoś czy raczej coś za to obwiniać to tylko zdecydowaną wyższość kultury polskiej nad kulturami innych narodów zamieszkujących Polskę/Rzeczypospolitą i po prostu jej wspaniałość i wyjątkowość, która zawsze przyciągała do siebie mieszkańców i cudzoziemców różnej narodowości (w tym także Niemców i to nawet w okresie zaborów!) mieszkających na ziemiach historycznej Polski (Rzeczypospolitej). Stąd tyle obco brzmiących nazwisk wśród dzisiejszych Polaków.

Książę Janusz Ostrogski po przejściu na katolicyzm, a szczególnie po śmierci ojca, zaczął popierać jego rozwój na Wołyniu. Popierał jezuitów, których sprowadził na Wołyń w 1612 roku, i był fundatorem kościołów katolickich: św. Anny w Połonnem (1607) i św. Uriela Archanioła w Ostrowcu (1614) oraz kościoła i klasztoru w Międzyrzeczu Ostrogskim (1606). W jego dziedzicznym Dubnie parafię katolicką erygowano w 1612 roku. Pierwszy kościół spłonął w 1811 roku – nowy - murowany, pod wezwaniem św. Jana Nepomucena, wznieśli parafianie w latach 1817-32. Budowę kościoła nadzorował ks. Alojzy Osiński (1770-1842), wykładowca literatury polskiej w niedalekim słynnym Liceum Krzemienieckim, a pod koniec życia biskup sufragan łucki (1839-42). W 1875 roku parafia dubieńska miała 1910 wiernych, oprócz kościoła parafialnego w Dubnie należały do niej kaplice w Mirohoszczy, Cukowie i Dermaniu, a w latach 1729-1832 także kościół filialny w Warkowiczach, który władze carskie zamieniły na cerkiew w 1836 roku. W 1938 roku parafia dubieńska miała 5006 wiernych; pod jej opieką były: kaplica SS. Franciszkanek Rodziny Maryi i więzienna w Dubnie oraz publiczna w Kiryłówce. Ostatnim proboszczem - do 1945 roku – był ks. Stanisław Kuźmiński (1883-1969), dziekan, prałat Kolegiaty Ołyckiej, w czasie II wojny światowej aresztowany i przez jakiś czas więziony w Dubnie przez Niemców; nasłali na niego Niemców nacjonaliści ukraińscy, który twierdzili, że działa na szkodę interesów niemieckich na terenie miasta.

Z katolicką parafią dubieńską jest związane nazwisko ks. Stanisława Brawera (1886-1941) – męczennika za wiarę. Pod koniec I wojny światowej był on administratorem parafii Dubno i dziekanem dubieńskim. Na początku 1920 roku biskup łucko-żytomierski Ignacy Dub-Dubowski skierował go pracy w parafii Berezdów w dekanacie Nowograd Wołyński (Zwiahel), która po traktacie ryskim (1921) pozostała na terenie Związku Sowieckiego. Ks. Brawer pracował w bardzo trudnych warunkach wśród polskich katolików na terenie tego dekanatu do 9 sierpnia 1935 roku, kiedy to został aresztowany przez sowiecką bezpiekę - OGPU. Tak jak większość księży został oskarżony o działalność kontrrewolucyjną i nacjonalistyczną (polską) wśród młodzieży i skazany przez OSO przy Kolegium NKWD ZSSR na 5 lat łagrów wraz z pozbawieniem praw obywatelskich. Karę odbywał w jednym z łagrów należących do Zarządu Ucht-Iżemskich wychowawczo-roboczych obozów pracy. Zwolniony 9 sierpnia 1940 roku zmarł w Machnówce koło Berdyczowa w następnym roku z powodu chorób z zimna i głodu oraz ciężkiej pracy jakich nabawił się w łagrze. W okresie głasnosti za Gorbaczowa został zrehabilitowany na podstawie rozporządzenia Rady Najwyższej ZSSR z 16 stycznia 1989 roku.

Z Dubnem związane było również życie ks. infułata Władysława Hipsza (1903-1992 Ostróda), prezbitera diecezji łuckiej, który w latach 1926-1935 był katechetą w Dubnie. Następnie, w latach 1935-1939 był prefektem szkół średnich we Włodzimierzu Wołyńskim. Po wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 roku znalazł się w Warszawie, gdzie pracował w tajnym nauczaniu. Po wojnie, od 1948 roku związał się pracą duszpasterską z diecezją warmińską. Był prefektem w Olsztynie, proboszczem i dziekanem w Elblągu, a następnie w Ostródzie. W 1975 roku został prałatem-prepozytem kapituły łuckiej z siedzibą w obecnej Polsce. Pomagał kapłanowi diecezji łuckiej i swemu koledze, ks. prał. Antoniemu Chomickiemu, który pozostał na Kresach po 1945 roku i pracował wśród polskich katolików na Podolu. W 1987 roku papież Jan Paweł II uczynił go protonuncjuszem apostolskim.

W 1931 roku w powiecie dubieńskim żyło 27 205 katolików, których liczba wzrosła do ok. 34 000 w 1939 roku. Katolicki dekanat dubieński powstał w 1726 roku i w 1. połowie XIX w. należały do niego parafie w: Beresteczku (kościół z 1698), Dubnie (1612), Krupcu (1724), Łysinie (1777), Młynowie (1786), Ołyce (1588), Targowicy (1675) i Złoczówce (1609). Po zlikwidowaniu przez carat parafii w Krupcu w 1866 i Targowicy w 1871 roku (kościoły zamieniono na cerkwie) dekanat dubieński liczył 7 parafii, które miały łącznie w 1880 roku 8,571 wiernych. W 1939 roku do dekanatu dubieńskiego należało 9 parafii w: Drańczy Polskiej (1925), Dubnie, Krupcu, Młynowie, Pełczy (1932), Ptyczy (1632), Radowie (1926), Radziwiłłowie (przed 1726) i Warkowiczach (1729-1832 i ponownie od 1923) z 18 625 wiernymi. Poza tymi kościołami parafilnymi w powiecie dubieńskim były także: kościoły pobernardyński i pokarmelicki w Dubnie; kościół karmelitów w Małych Dorohostajach w latach 1679-1832, który władze carskie przerobiły na cerkiew; kościół w Koblinie z 1570 roku, który do 1833 roku był kościołem parafialnym dla Młynowa, a następnie do 1945 roku jego filią; kościół dominikanów w Kozinie w latach 1738-1832, który także zamieniono na cerkiew, a w 1938 roku został odzyskany przez katolików; kościół parafialny w Długoszyjach (z 1930 r., dekanat łucki, 1437 parafian); w 1939 roku budowano kościół w Smordwie na terenie parafii Młynów. Poza kościołami na ziemi dubieńskiej w 1939 roku były kaplice katolickie w następujących miejscowościach: w Beresteczku (2), Bilczach, Dobratynie (zniszczona w 1915 r.), Dubnie (2), Ilpibokach, Kiryłówce, Kołodeżu, Łysinie, Onyszkowcach, Peremylach, Radziwiłłowie (2), Ulbarowie i Werbeniu. W 1934 roku biskup łucki Adolf Szelążek wyłączył z dekanatu dubieńskiego parafie: Beresteczko, Boremel (1782-1830 i ponownie od 1920), Łobaczówka (1935), Łysin, Targowica, Tesłuchów (1928) i Złoczówka i utworzył nowy dekanat – berestecki, który miał 6.940 wiernych.

Po oderwaniu Kresów od Polski przez Związek Sowiecki w 1945 roku i wyrzuceniu w granice Polski „Ludowej” prawie wszystkich Polaków, w Dubnie i powiecie dubieńskim pozostało nie więcej jak do tysiąca Polaków, którzy za nic nie chcieli opuścić swojej ojcowizny. Poza tym skrycie wierzyli, że Polska tu wróci. Kiedy okazało się, że już nie wróci, wielu z nich wyjechało do Polski podczas drugiej tzw. „repatriacji” w latach 1955-58.

Po wyjeździe do Polski proboszcza dubieńskiego ks. Stanisława Kuźmińskiego wraz z większością parafian w 1945 roku, kościół w Dubnie nie został zamknięty, gdyż w mieście pozostał ks. Marceli Wysokiński (1884-1959), jezuita, do 1939 roku wykładowca Papieskiego Seminarium Duchownego w Dubnie, który został administratorem parafii. Był nim do 1948 roku, kiedy to wyjechał do Winnicy na Ukrainie, gdzie katolików polskich było bardzo dużo, a nie było kapłana. Zgodę władz sowieckich na dojazd do kościoła w Dubnie uzyskał Sługa Boży - kapucyn polski, o. Serafin Kaszuba (1910-1977), proboszcz w Równem, skąd dojeżdżał do Dubna. Niestety już w 1950 roku władze sowieckie zamknęły kościół w Dubnie, który zamieniono na szkołę/halę sportową. Wcześniej kościół pobernardyński zamieniono na zakład wyrobów artystycznych, a kościół pokarmelicki na szpital. Jednak o. Kaszuba opiekował się katolikami w Dubnie do 1958 roku, kiedy to władze sowieckie wypędziły go z Wołynia. Katolicy w Dubnie zostali pozbawieni jakiejkolwiek opieki duszpasterskiej na wiele lat. Dopiero po upadku Związku Sowieckiego i powstaniu państwa ukraińskiego w 1991 roku Polacy i katolicy mogli podnieść jako tako głowę do góry. Parafia katolicka dubieńska została przywrócona do życia 29 marca 1992 roku, a w następnym roku katolikom zwrócono kościół św. Jana Nepomucena, który wymagał gruntownej przebudowy i restauracji wnętrza. Pierwszym kapłanem, który tu dojeżdżał z Krzemieńca był ks. Marcjan Trofimiak, w latach 1998-2012 biskup łucki.

W Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie przechowywane są m.in. księgi parafialne katolickiej parafii w Dubnie dotyczące małżeństw z lat 1827-48, 1850, 1852, 1860 i 1864, urodzeń z lat 1811-1848, 1850, 1852, 1860 i 1864 oraz zgonów z lat 1820-1848, 1850, 1852, 1860 i 1864. Tyle ktoś zdążył uratować.

Dubno było jednak znane do 1939 roku przede wszystkim ze swych klasztorów, których w swojej katolickiej historii miało aż dziesięć.

Pierwsi przybyli do Dubna bernardyni. Sprowadzili ich tu w 1614 roku książę Janusz Ostrogski, osadzając ich na zamku i przekazując im kościółek zamkowy. Pierwszym przełożonym został słynny kaznodzieja Franciszek ze Strzyżowa. Konwent w Dubnie należał do polskiej prowincji bernardynów zwanej ruską (Lwów), w latach 1785-1818 do odrębnej polskiej prowincji ruskiej na terenie Rosji, 1818-55 do polskiej prowincji zwanej litewską i w latach 1921-28 jako rezydencja do prowincji polskiej. Niewygodnie było jednak bernardynom w ofiarowanej im części zamku. Toteż ks. Ostrogski postanowił zbudować im obszerny i warowny klasztor wraz z kościołem w zachodnim krańcu miasta. Zmarł jednak w 1620 roku, a jego wolę spełnił nowy pan Dubna, książę Aleksander Zasławski, który działał w imieniu swego małoletniego syna Władysława Dominika, którego matką była córki ks. Janusza Ostrogskiego – Eufrozyny, i którego ks. Janusz Ostrowski uczynił swoim spadkobiercą. Nowo wybudowany klasztor i kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP objęli benedyktyni w posiadanie w listopadzie 1629 roku. Kościół ten wczesnobarokowy, orientowany, 3-nawowy z wieżą został w pełni ukończony dopiero w 1680 roku; w głównym ołtarzu został umieszczony obraz Niepokalanego Poczęcia NMP znanego XVII-wiecznego malarza polskiego Franciszka Lekszyckiego, a w prezbiterium były freski z poł. XVII w., prawdopodobnie pędzla Żebrowskiego. Osobliwością kościoła bernardyńskiego był do 1939 roku mosiężny świecznik, pięcioramienny, stojący na ziemi, wysokości człowieka, ozdobiony trzema lwami, odlewany w 1575 roku w Gdańsku. Do 1855 roku były dwa takie lichtarze w kościele, jednak drugi zabrali Rosjanie do soboru w Ostrogu. Pięknie wyglądający zespół pobernardyński jest ciągle ozdobą miasta. W okresie przedrozbiorowym w klasztorze przebywało zawsze ponad 20-tu zakonników, w XIX w. już tylko 10-ciu. Cyprian Damarski (1616-1676), który był tu gwardianem w latach 1669-73, został w 1675 roku prowincjałem prowincji ruskiej. W 1720 roku odbyła się tu kapituła zakonna prowincji ruskiej. W XVIII w. i do 1831 roku w klasztorze dubieńskim mieściło się zakonne studium teologii moralnej, później filozofii. Lektorami tu byli m.in.: Dionizy Świetelski, Joachim Drozdowski, Gotfryd Bogneyzer, Ubald Pierakowski, Krescenty Moskalski, Franciszek Sielicki, Cyprian Wertell. Od czasów Komisji Edukacji Narodowej do Powstania Listopadowego 1830-31 bernardyni prowadzili polską szkołę powiatową dla chłopców. Jej wychowankiem był m.in. Cyriak Lwowicz (1794-1857), ksiądz katolicki, pijar, pedagog, profesor matematyki wyższej w polskim Kolegium Pijarów w Połocku (dziś Białoruś), filareta. W czasie procesu filaretów w Wilnie był więziony razem z Adamem Mickiewiczem, który upamiętnił go w „Części III Dziadów” (akt I, scena 1), gdzie występuje pod swoim nazwiskiem. Do bernardynów dubieńskich należał 73-hektarowy folwark z daru Aleksandra Zasławskiego, który stał się obok kwesty podstawą utrzymania zakonników. Po kasacie klasztoru przez Rosjan w 1855 roku zamieniono go na sobór prawosławny, a w latach 1873-75 przebudowano go w stylu bizantyjsko-rosyjskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości klasztor został rewindykowany i bernardyni polscy, którzy tu przybyli na prośbę biskupa łucko-żytomierskiego Ignacego Dubowskiego, zajmowali go ponownie w latach 1921-28; z kościoła usunięto 5 kopuł cebulastych, charakterystycznych dla cerkwi rosyjskich. Zakon bernardynów przez liczne konfiskaty klasztorów podczas zaboru nie był już tak licznym zakonem i w Dubnie przebywał tylko 1 kapłan i 3 braci zakonnych. Nowy biskup łucki – Adolf Szelążek postanowił w tak dużym klasztorze umieścić Papieskie Seminarium Wschodnie dla obrządku wschodnio-bizantyjskiego, będącego pod kontrolą polskiego episkopatu. Bernardyni 19 maja 1928 roku przekazali klasztor w użytkowanie diecezji łuckiej na czas nieograniczony. W założonym latach 90. XX w. na zamku dubieńskim muzeum regionalne są eksponowane także polonika, m.in. ruchome zabytki z dawnego klasztoru bernardynów.

Realizując decyzję Watykanu i uchwałę konferencji biskupów polskich, odbytej w Wilnie 3 lipca 1927 roku, o szerzeniu neounii wśród prawosławnej ludności Kresów, która do 1839 roku należała do katolickiej Cerkwi unickiej i siłą została zmuszona przez władze rosyjskie do przejścia na prawosławie, biskup łucki Adolf Szelążek postanowił założyć w klasztorze bernardyńskim w Dubnie seminarium unickie jako filię katolickiego seminarium diecezjalnego w Łucku. Po osiągnięciu porozumienia z władzami zakonu bernardynów, w roku szkolnym 1928/29 w gmachu byłego klasztoru bernardyńskiego działało Seminarium Wschodnie podległe diecezji łuckiej. Rektorem został katolicki kapłan diecezji łuckiej, ks. Leopold Szuman (1866-1949 Toruń), a grono profesorskie składało się z niego oraz ks. prof. Józefa Buraczewskiego, ks. Adolfa Kukuruzińskiego i redemptorysty obrządku wschodniego o. Mikołaja Czarneckiego. Watykan wspólnie z episkopatem polskim postanowił zreorganizować to seminarium, czyniąc z niego Papieskie Seminarium Wschodnie, w którym mieli być kształceni przyszli kapłani obrządku wschodnio-słowiańskiego oraz mającej powstać grekokatolickiej administracji apostolskiej Łemkowszczyzny (jej klerycy zaczęli tu studiować od 1935 r.). Seminarium miało być prowadzone przez jezuitów (6 w 1939 r.) oraz podlegać katolickiemu biskupowi łuckiemu i nuncjuszowi papieskiemu w Polsce. Po generalnym remoncie seminarium zostało otwarte w 1931 roku. Rektorem został o. Antoni Dąbrowski TJ (zamordowany przez NKWD w 1944 r.). Seminarium miało charakter międzynarodowy. W 1934 roku wśród 42 kleryków było 16 Polaków, 16 Łemków i Ukraińców, 8 Białorusinów i 2 Rosjan. Ciało profesorskie stanowili: o. Antoni Dąbrowski, ks. prof. J. Buraczewski (wicerektor) i o. Serafin Sakacz – były rektor seminarium duchownego w Sarajewie (Jugosławia, dziś Bośnia i Hercegowina), a później także o. Dostal (Słoweniec) i o. Marillo (Hiszpan). Wykłady odbywały się w języku łacińskim (teologia, Pismo św., filozofia, scholastyka, prawo kanoniczne), polskim (historia Kościoła, historia filozofii i retoryka) i ukraińskim (liturgia i katechetyka). W latach 1928-39 w seminarium kształciło się 171 alumnów. W latach 1934-39 seminarium wydawało czasopismo „Druh”, redagowane przez J. Hermatiuka, a od 1937 roku J. Wawrzyniaka w pięciu językach: polskim, łacińskim, rosyjskim, ukraińskim i białoruskim, oraz „Kalendarz seminarium” (1935-39). 25 stycznia 1939 roku Papieskie Seminarium Wschodnie otrzymało nowy statut (zatwierdzenie papieskie 10 XI 1938) i nazwę – Papieskie Międzydiecezjalne Seminarium Wschodnie/Pontificium Seminarium Orientale Interdiocaesianum, podległe bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Gospodarstwo domowe przy Papieskim Seminarium Wschodnim prowadziły od 1931 roku siostry z powołanego w Warszawie w 1927 roku zgromadzenia obrządku wschodniego Sióstr Najświętszego Serca Jezusa albo w skrócie misjonarki Serca Jezusa. Było w Dubnie ok. 20 sióstr, wśród których było wiele Polek. Seminarium uległo likwidacji po zajęciu Dubna przez Sowietów we wrześniu 1939 roku.

W latach 1925-28 był w Dubnie dom zgromadzenia Braci Misjonarzy Kresowych II Zakonu św. Franciszka, w którym z początku przebywało 14 braci. To laickie zgromadzenie na prawie diecezjalnym zostało założone w 1923 roku w diecezji lubelskiej, a jego celem było prowadzenie zakładów dobroczynności i wychowawczych oraz kolportaż prasy katolickiej.

Dwa klasztory bazylianów, ufundowane przez Ostrogskich w pierwszej połowie XV w. (Św. Krzyża i Przemienienia Pańskiego), na początku XVII w. stały się unickimi (katolickimi), a z biegiem lat uległy znacznej polonizacji. Ich archimandrytą był m.in. pochodzący z Mazowsza Prokop Chmielewski, późniejszy unicki biskup-nominat przemyski. Monastyr Św. Krzyża skasowali Rosjanie zaraz po zajęciu Wołynia w 1795 roku, a Przemienienia Pańskiego w 1833 roku. W latach 1730-51 biskupem unickim łuckim i ostrogskim, do którego należało także Dubno, był Teodozy Lubieniecki, Polak i rzymskokatolik z urodzenia, pochodzący z Wołynia. Bywał w Dubnie, m.in. w 1743 roku brał udział w kapitule generalnej dubieńskiej zakonu bazylianów jako legat z ramienia króla Augusta III. – Historia Cerkwi unickiej na Wołyniu (i w Polsce) to także w dużym stopniu historia polska.

Z zakonów żeńskich, poza wspomnianymi powyżej misjonarkami Serca Jezusa, pracującymi w okresie międzywojennym w Seminarium Wschodnim, były w Dubnie klasztory: bazylianek, bernardynek, karmelitanek trzewiczkowych, sióstr od Opatrzności Bożej oraz franciszkanek Rodziny Marii.

Klasztor bazylianek ufundował Konstanty Ostrogski w 1592 roku; na początku XVII w. przyjął on unię, a skasowali go Rosjanie w 1832 roku, zmuszając siostry do przejścia na prawosławie. Katolickie bernardynki założyły klasztor w Dubnie w 1672 roku, a w 1686 roku Teofila Ludwika Lubomirska ufundowała klasztor z kościołem św. Józefa dla karmelitanek trzewiczkowych, który przetrwał najdłużej z wszystkich klasztorów katolickich na Wołyniu, bo aż do 1890 roku, kiedy to został zamknięty przez władze carskie. W dzisiejszej Polsce – w kościele św. Michała w Sandomierzu jest przechowywana cenna pamiątka polska i katolicka z Dubna: krucyfiks wczesnobarokowy z XVII w., który przywiozły tu siostry karmelitanki ze zlikwidowanego ich klasztoru. W Dubnie odbierał szczególną cześć.

W odrodzonej w 1918 roku Polsce – w diecezji łuckiej odrodziło się także żeńskie życie zakonne. Poza wspomnianymi powyżej misjonarkami Serca Jezusa, pracującymi w Seminarium Wschodnim, były w Dubnie domy zakonne: Zgromadzenia Sióstr od Opatrzności Bożej i Franciszkanek Rodziny Marii.

Siostry od Opatrzności Bożej (10 sióstr w 1939 r.) sprowadził do Dubna w maju 1921 roku ówczesny biskup łucki i żytomierski Ignacy Dub-Dubowski. Powierzył im prowadzenie sierocińca mieszczącego się w domu na przedmieściu Dubna zwanym Surmicze. Siostry wywiązywały się z powierzonej im pracy wyjątkowo bardzo dobrze – wkładały w nią wiele wysiłku i serca. Wyniki ich pracy były zauważane tak przez kurię biskupią jak i władze miasta Dubna. Tymczasem dom na Surmiczu był przepełniony i niewystarczający na prowadzenie należytej pracy opiekuńczej. Toteż Kuria Biskupia w Łucku 12 maja 1926 roku przekazała siostrom od Opatrzności Bożej dawny klasztor po karmelitkach trzewiczkowych w Dubnie, a sejmik dubieński doceniając pracę sióstr tylko w latach 1926-32 wyasygnował na cele charytatywne, a więc głównie ich działalność, aż 125 811,43 zł. Poza prowadzeniem wzorowego sierocińca, kilka sióstr od Opatrzności Bożej pracowało w Państwowej Szkole Zawodowej w Dubnie, w której naukę pobierała również starsza młodzież z sierocińca. Siostry uczyły tam szycia, haftu, bieliźniarstwa, gotowania itp. Wychowanki sióstr zdobyły liczne nagrody na wystawach w Dubnie, Łucku i Równem, w tym złote i srebrne medale za wyroby krawieckie i hafciarskie.

Franciszkanki Rodziny Marii przybyły do Dubna w 1926 roku i pracowały ofiarnie w miejskim szpitalu (3 siostry w 1939 r.).

.......

W Dubnie urodziło się szereg znanych Polaków, m.in.: Stanisław Dąbrowski (ur. 1925), duchowny adwentystyczny, 1955-64 redaktor pisma „Znaki Czasu”, przewodniczący Zarządu Centralnego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce; Juliusz Dołner (1875-1924), zasłużony i ceniony lekarz w Żytomierzu i w Łucku na Wołyniu (dziś Ukraina), ordynator szpitala gubernialnego w Żytomierzu, następnie dyrektor szpitala psychiatrycznego tamże, w Żytomierzu znany ze swej działalności kulturalnej wśród tamtejszych Polaków: urządzał w swoim domu koncerty i spotkania towarzyskie, po 1920 lekarz rzymskokatolickiego Seminarium Duchownego w Łucku, członek Łuckiego Towarzystwa Lekarskiego, współpracował z „Polską Gazetą Lekarską”; Tadeusz Haluch (1929-2008), dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny Biura Polskiego Radia i Telewizji Polskiej w Moskwie 1973-79, redaktor naczelny Telewizji Polskiej w Warszawie 1982-84; Bohdan Kleczyński (1852-1920), malarz związany dłuższy czas z Warszawą, a pod koniec życia z Krakowem, odbył studia w Warszawie, Florencji i Monachium, uprawiał głównie malarstwo rodzajowe poszukiwane i kupowane za granicą i chętnie reprodukowane w prasie warszawskiej: Napad wilków na sanie (1885), Na ratunek (1886), Powrót z polowania (1887), Dwójką koni przez pole (1887); Mikołaj Kokozow (1911-1964), zasłużony architekt warszawski, 1949-64 główny projektant w biurze projektowym Miastoprojekt Stolica-Śródmieście; Antoni Lubecki (1825-1888), muzyk, kapelmistrz polskich zespołów teatralnych w Lublinie, Łomży, Radomiu, Kielcach i Brześciu nad Bugiem; Edward Kazimierz Lubomirski (1796-1823), poeta, znawca i zwolennik niemieckiej literatury romantycznej (m.in. ciekawa przedmowa do polskiego przekładu „Fausta” 1819), autor m.in.: „Obraz historyczno-statystyczny Wiednia” (1821) i entuzjastycznie przyjętego cyklu poetyckiego „Groby w dniu śmierci Tadeusza Kościuszki” (1821); Karol Maszkowski (1831-1886), matematyk, od 1867 profesor i 1875-76 rektor Politechniki Lwowskiej, zasłużony dla polskiego szkolnictwa i rzemiosła we Lwowie, 1867 założyciel i 1868-71 prezes Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego we Lwowie i redaktor jego pisma „Szkoła”, założyciel Polskiego Towarzystwa Politechnicznego we Lwowie i znanego do 1939 lwowskiego Towarzystwa Rzemieślniczego „Gwiazda”; Czesław Mystkowski (1898-1938), malarz, mieszkający od 1932 roku w Indonezji – na wyspie Bali, który zyskał rozgłos jako malarz folkloru indonezyjskiego (miał stałą wystawę swoich prac w Bandungu i wystawiał swe obrazy w Paryżu i Amsterdamie); Jan Pohoski (1889-1940), technik, działacz niepodległościowy i polityczny, od 1919 na wyższych stanowiskach warszawskiego Zarządu Miejskiego, 1934-1939 zasłużony wiceprezydent Warszawy, podczas obrony stolicy 8-28 IX 1939 p.o. prezydenta Warszawy; Wiktor Poliszczuk (1925-2008), politolog, historyk publicysta i dziennikarz pochodzący z mieszanej rodziny polsko-ukraińskiej, autor głośnych książek krytycznych o nacjonalizmie ukraińskim i masowych zbrodniach nacjonalistów ukraińskich dokonanych na Polakach na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej podczas II wojny światowej, m.in. „Gorzka prawda. Zbrodniczość OUN-UPA” (Kraków 1995); Ignacy Radliński (1843–1920), jeden z twórców religioznawstwa polskiego, filolog klasyczny – orientalista, autor m.in.: „Dzieje jednego z synów Bożych” (1907), „Jezus, Paweł, Spinoza. Rzecz historyczno-społeczna (1912), „Katolicyzm, modernizm i myśl wolna” (1912); Stefan Eugeniusz Saski (1888-1974), językoznawca, polonista, pedagog w wyższych placówkach pedagogicznych w Warszawie, sekretarz redakcji „Przeglądu Warszawskiego”, 1954-61 profesor Uniwersytetu Poznańskiego; Karol Józef Sobczak (ur. 1931), specjalista z zakresu teorii zagadnień prawnych administracji powszechnej i gospodarczej, 1971-77 profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, następnie Uniwersytetu Warszawskiego; Tamara Wiszniewska-Mikosz (1919-1981), świetnie zapowiadająca się aktorka filmowa, ukończyła gimnazjum w Łucku i szkołę taneczną T. Wysockiej w Warszawie, jej wdzięki i talent odkryli filmowcy niemieccy; zadebiutowała w filmie niemieckim August Mocny. W latach 1937-39 zagrała w filmach polskich: Trędowata, Ordynat Michorowski, Testament profesora Wilczura, Dziewczęta z Nowolipek, Trójka hultajska, Dziewczyna czeka miłości, Kobiety nad przepaścią, Druga młodość, Biały Murzyn, Żona i nie żona, U kresu drogi, Bogurodzica, Przez łzy do szczęścia uzyskując dużą popularność, po wojnie zamieszkała w Stanach Zjednoczonych.

W Dubnie wychował się as polskiego lotnictwa, bohater walk lotniczych podczas II wojny światowej (uczestnik m.in. Bitwy o Anglię, zestrzelił 22 samoloty nieprzyjacielskie, 4 uszkodził), generał brygady pilot Stanisław Skalski (1915 – 2004). Urodził się w Kodymie w rejonie Odessy na Ukrainie. Wraz z rodzicami (Józefą i Szymonem) szczęśliwie przetrwał zawieruchę I wojny światowej i wojnę polsko-bolszewickiej. Skalscy opuścili Kodymę i osiedli w Dubnie, gdzie Stanisław spędził dzieciństwo i młodość. Wyrastał w okresie niepodległej Polski, w patriotycznej kresowej atmosferze. Wielki wpływ na ukształtowanie jego charakteru i osobowości miało wychowanie rodzinne, a następnie szkoła. W Dubnie ukończył szkołę powszechną, a następnie w latach 1925-1933 Gimnazjum Realne im. Stanisława Konarskiego. To stamtąd wyniósł szlachetne wartości moralne i patriotyczne. Odznaczony wieloma odznaczeniami polskimi i dwoma brytyjskimi: Distinguished Service Order i Distinguished Flying Cross (jako jedyny cudzoziemiec – trzykrotnie) (Samoloty.pl).

W Dubnie przebywało dłużej lub krócej lub często tu zaglądało szereg innych znanych Polaków poza już tu wymienionymi, m.in. polski wieszcz narodowy Adam Mickiewicz (1798-1855); poeta, autor powieści poetyckiej „Maria” (1825), przełomowej dla polskiej epiki romantycznej Antoni Malczewski (1793-1826), urodzony w Kniahininie koło Dubna; wybitny powieściopisarz polski Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887), który w szeregu swoich książkach pisał o Dubnie; duchowny katolicki, wielki działacz polskiego Oświecenia, od 1791 roku podkanclerz koronny, współzałożyciel słynnego polskiego Liceum Krzemienieckiego Hugo Kołłątaj (1750-1813), również syn ziemi wołyńskiej; kiedy szukał odpowiedniego miejsca na gimnazjum (późniejsze Liceum Krzemienieckie) sugerował w 1803 roku Michałowi Lubomirskiemu założenie - na miejscu dotychczasowego parku – polskiego gimnazjum z ogrodem botanicznym; w latach 1780-1820 mieszkał tu i praktykował jako lekarz Jan Nepomucen Lernet (1745-1820), którego przysłał tu do pełnienia funkcji lekarza w województwie wołyńskim król Stanisław August Poniatowski.

W 1775 roku umarł w Dubnie, w którym mieszkał, książę Janusz Sanguszko (ur. 1712), miecznik wielki polsko-litewski od 1735 roku, marszałek nadworny polsko-litewski w latach 1750-60, VII i ostatni ordynat ostrogski; w 1800 roku Konstancja Malczewska, matka poety Antoniego Malczewskiego; w 1808 roku Jan Józef Malczewski (ur. 1768), właściciel dóbr Kniahinin koło Dubna, ojciec znanego poety polskiego Antoniego (autora poematu „Maria”) i podoficera Wojska Polskiego, a potem generała meksykańskiego Konstantego; w 1813 roku Hugo Kołłątaj (ur. 1750), duchowny katolicki, wielki działacz polskiego Oświecenia, od 1791 roku podkanclerz koronny (Kołłątaj często przebywał w Dubnie); w 1820 Jan Nepomucen Lernet, lekarz nadworny króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, a następnie zasłużony lekarz w Dubnie (1780-1820), twórca funduszu stypendialnego dla uczniów słynnego Gimnazjum Wołyńskiego w Krzemieńcu.
…..
W Dubnie mieszkali zawsze choć zawsze było ich tu mało Rusini/Ukraińcy i miasto przez ten fakt ma także w swoich dziejach wątek ukraiński. Był on jednak bardziej niż skromny przy polskiej historii miasta. To ona zdecydowanie dominowała w historii miasta do 1945 roku. Bo Dubno było polskie.

Marian Kałuski
(Nr 172)

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

29 Marca 2020 roku
W wieku 86 lat zmarł wybitny kompozytor, dyrygent i pedagog muzyczny Krzysztof Penderecki. Nagrodzone utwory: „Strofy”, „Emanacje”, „Psalmy Dawida.


29 Marca 1937 roku
Zmarł Karol Szymanowski, polski kompozytor. Obok F. Chopina, uznawany za najwybitniejszego kompozytora (ur. 1882)


Zobacz więcej