Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 01.04.17 - 19:50     Czytano: [2462]

Zagrożenie dla Polski


Agresja coraz bliżej polskiej granicy

Katolicki i patriotyczny “Nasz Dziennik” (30 marca 2017), zamieścił rozmowę z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, wykładowcą akademickim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, który nawiązując do ataku na polski konsulat w Łucku, za który powszechnie tak na Ukrainie jak i w Polsce obarcza się odpowiedzialności Moskwę, nie dając na to żadnych konkretnych dowodów (antypolskie incydenty w bezpośrednim sąsiedztwie naszej granicy są coraz częstsze: Huta Pieniacka, Podkamień, Lwów, teraz Łuck, to żniwo tylko trzech miesięcy tego roku), m.in. powiedział zgadza się z tym, że rosnące napięcie na linii Ukraina – Polska jest na rękę Rosji, zaznaczając jednak, że: “Problem w tym, iż na Ukrainie istnieją środowiska, które nie muszą być kontrolowane i inspirowane, aby działały na rzecz generowania napięć z Polską. Środowiska te mają takie cele zapisane w swoich programach politycznych i ideologicznych. Wystarczy, że tylko pozwoli im się działać, a one już swoje zrobią. To już kolejny atak i osobiście nie przypominam sobie, żeby w poprzednich przypadkach wykryto sprawców, a tym bardziej ukarano… Ponadto w tej części Ukrainy są zlokalizowane liczne oddziały paramilitarne, które funkcjonują poza kontrolą państwa. Dodatkowo należy podkreślić, iż są to oddziały uzbrojone. To pokazuje, że kontrola państwa ukraińskiego nad tego typu formacjami jest znikoma, żeby nie powiedzieć żadna… Poziom kryminalizacji i anarchizacji Ukrainy w ostatnich latach wzrasta z roku na rok o prawie sto procent. W tej sytuacji dla Polski jest to wyraźny sygnał, iż głównym problemem nie jest, kto to zrobił, ale to, że destabilizacja państwa ukraińskiego postępuje, co więcej, zbliża się, i to w formie militarnej, do granic Polski… Niestety nie wyciągamy wniosków, a istniejąca nadal w tym względzie poprawność polityczna (wobec Ukrainy i Ukraińców) staje się zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa”. Tym bardziej, że do Polski przyjechało tysiące nacjonalistów ukraińskich, gotowych urządzić nam teraz na polskich ziemiach etnicznych nową rzeź wołyńską.

Zapałowski dodaje: Ambasador Andrij Deszczycia po środowym spotkaniu w naszym MSZ zapewniał, że relacje Ukrainy i Polski są dobre. Czy aby na pewno? – Te relacje są dla Ukrainy dobre, a dla Polski coraz bardziej problematyczne. Korzyści z wzajemnych stosunków polsko-ukraińskich ma głównie Ukraina, nie Polska. Przecież to Polska ponosi koszty sankcji rosyjskich, problemów w stosunkach z Federacją Rosyjską i wieloma państwami europejskimi. Jeśli do tego dodamy koszty finansowe w formie bezzwrotnych pożyczek udzielanych przez Polskę Ukrainie i praktyczne rugowanie niektórych polskich firm z tego kraju, to bilans „współpracy” z Kijowem jest dla nas ewidentnie niekorzystny. Jeśli Ukraina chce utrzymać prozachodni i propolski kurs, to musi zrewidować swoją politykę historyczną, która może prowokować czy zachęcać środowiska nacjonalistyczne wyznające ideę OUN-UPA do tego typu agresji wobec Polski i Polaków…

Sekta wyznawców trzeciej siły

W wywiadzie dla Radia Maryja prof. Włodzimierz Osadczy, dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiedział, że jesteśmy świadkami powstania pewnej „sekty”, środowiska irracjonalnego, które wyjaśnia wszystko, co się dzieje w obszarze relacji polsko-ukraińskich wyrazem „trzecia siła”, nawiązując w ten sposób do ostatnich komentarzy m.in. na temat ostrzelania z granatnika polskiego konsulatu w Łucku. Powiedział: „Tak sobie z ironią mówię, że mamy do czynienia z powstaniem „sekty wyznawców trzeciej siły”. Siły, która za wszystkie antypolskie przejawy na Ukrainie zwala na Rosjan, nie dając na to żadnych dowodów i ignorując fakt, że w tzw. Zachodniej Ukrainie (tereny oderwane od Polski w 1939 r.) jest wśród rdzennych Ukraińców wiele tysięcy zaprzysiężonych wrogów Polski, Polaków i wszystkiego co polskie i te swoje polakożerstwo jawnie okazują codziennie i na każdym kroku. Czy prowokacją rosyjską są także pomniki polakożercy ludobójcy Stepana Bandery wzniesione we Lwowie i wielu innych miastach Wołynia i Małopolski Wschodniej? Prof. Osadczy zaliczył do tej sekty „znanych dyplomatów, ambasadora Ukrainy w Polsce, znawców relacji polsko-ukraińskich, których się namnożyło teraz bardzo dużo”. Jako „guru” tej grupy profesor wskazał ambasadora Polski w Kijowie Jana Piekłę, którego zapatrywania na stosunki polsko-ukraińskie w przeszłości i do ludobójstwa Polaków na Wołyniu w latach 1943-44 przez Ukraińców są podobne do tych, które prezentują nacjonaliści ukraińscy. Aż trudno uwierzyć, że to Polak. Wszystko tłumaczy jego nazwisko – z piekła rodem. Pokazuje to dobitnie jacy „patrioci polscy” rządzą dzisiejszą Polską!

Ukrainizowanie Polski

Jak czytamy w „Do Rzeczy” (12.2.2017), w Polsce pracuje już 1 milion Ukraińców i obecny rząd Polski stara się sprowadzić ich do Polski dalszych kilka milionów. Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, a zarazem były wiceminister finansów w rządzie PiS podkreśla, że polityczna zgoda na masową migrację Ukraińców do Polski będzie miała katastrofalne skutki. – Stymulowanie przez obecne władze masowego napływu ukraińskich imigrantów to w praktyce mechanizm podmiany populacji w Polsce – komentuje dr Mech (Do Rzeczy 12.2.2017). To masowe ukrainizowanie Polski na dużą skalę. I to przez przedstawicieli narodu, który na pewno nie jest przyjacielem Polski i Polaków.

Ważniejsza Ukraina niż Polacy na Litwie

27 marca 2017 odbyła się w Warszawie 8. sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP, Sejmu RL i Rady Najwyższej Ukrainy. Jak podaje Portal Zw.lt bardzo zadowolony wyszedł w niej przewodniczący litewskiego Sejmu Viktoras Pranckietis, gdyż – według jego publicznej wypowiedzi - marszałek polskiego Senatu Stanisław Karczewski „grzecznie nie wspomniał” o niczym konkretnym (w zaognionych stosunkach polsko-litewskich). Dla mnie to była bardzo wygodna rozmowa, ponieważ nie musiałem do niczego konkretnego się zobowiązywać. Nawet podczas konferencji prasowej była możliwość zadania pytań. Czekałem, że padną, ale pan Karczewski ich nie zadał. A przecież sprawa oryginalnej pisowni polskich nazwisk, dwujęzycznych napisów i polska oświata na Litwie od lat są „kością niezgody” w relacjach polsko-litewskich. Marszałek polskiego Senatu ma to wszystko w nosie (żeby nie powiedzieć dosadniej). Jak się okazuje dla niego – a są to jego słowa wypowiedziane podczas tej sesji - Największą troską dla parlamentów Polski, Litwy i Ukrainy jest bezpieczeństwo Ukrainy. Tacy politycy rządzą dziś Polską!

Afrykański azyl Kresowian

W czasie II wojny światowej ponad 18 tysięcy Polaków znalazło schronienie w Afryce. Były to głównie osoby cywilne, spośród 41 tysięcy, które wyszły ze Związku Sowieckiego wraz z armią generała Władysława Andersa. Znaleźli się w Afryce na podstawie umowy pomiędzy rządem polskim a brytyjskim przy pomocy Middle East Refugee Administration (Administracja Uchodźcami na Środkowym Wschodzie).
Spośród ponad 18 tysięcy polskich uchodźców, którzy znaleźli schronienie w Afryce ponad 16 tysięcy stanowiły kobiety i dzieci. Mężczyzn było zaledwie 2 tysiące, z reguły w podeszłym wieku. Mieszkańcy polskich osiedli w 92% pochodzili z Kresów Wschodnich, przy czym najliczniej byli reprezentowani mieszkańcy województw: wołyńskiego (3043 osób), tarnopolskiego (2875 osób), lwowskiego (2173 osób). Nieco mniej liczne były środowiska dawnych mieszkańców Kresów Północno-Wschodnich. Z Nowogródczyzny pochodziły 1753 osoby, Wileńszczyzny - 1378, Białostocczyzny - 1863. Po wojnie z całej tej grupy pozostało w Afryce ok. 1000 Polaków. Pozostali, dlatego że władzę w Polsce sprawowali komuniści Stalina i Ziemie Wschodnie zostały oderwane od Polski, osiedlili się w różnych krajach świata. Tylko część wyjechała do Polski.

Polskie ośrodki samoobrony w Małopolsce Wschodniej

W latach 1943-44 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nacjonaliści ukraińscy, szczególnie bandyci spod znaku UPA (Ukraińska Powstańcza „Armia”) mordowali na wielką skalę ludność polską zamieszkującą te tereny w ramach czystki etnicznej. Oblicza się, że bandyci ukraińscy zamordowali od 100 do 200 tysięcy Polaków. Mordowano wszystkich Polaków bez wyjątku – mężczyzn, kobiety, starców, dzieci, kaleki. I mordowano w sposób wyjątkowo sadystyczny! Było to więc ludobójstwo. Ludobójstwo do którego Ukraińcy i ich rząd nie chcą się przyznać. Za które nawet nie chcą przeprosić. Polacy, szczególnie na Wołyniu i w województwie stanisławowskim oraz na sporym obszarze województwa lwowskiego byli w mniejszości. Na terenach gdzie było ich więcej, jak np. w szeregu powiatach województwa tarnopolskiego, lub stanowili większość ludności danej okolicy mordy były mniej intensywne, dlatego że Ukraińcy bali się odwetu oraz dlatego że powstały tam polskie ośrodki samoobrony, wspierane często przez Armię Krajową i Bataliony Chłopskie. Uzbrojenie ich było fatalne. Broń palną wykopywano z pobojowisk po kampanii wrześniowej 1939 roku i walkach niemiecko-sowieckich w 1941 roku, pokątnie kupowano od żołnierzy w służbie okupanta. Sporadycznie broń pochodziła z alianckich zrzutów. To nie wystarczało, więc dominowała broń biała – siekiery, widły, kosy itp. Niekiedy rola samoobrony ograniczała się tylko do pełnienia wart i ostrzegania przed napadem. Jednak najważniejszą w tej sytuacji była determinacja Polaków w obronie swego życia. Bandyci ukraińscy w takim starciu prawie zawsze przegrywali. Oblicza się, że w polskich ośrodkach samoobrony na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej pod „bronią” było 50 tysięcy ochotników. Po ponownym zajęciu Małopolski Wschodniej przez Armię Czerwoną latem 1944 roku większość członków polskich samoobron zostało powołanych do Wojska Polskiego. Ochronę ludności przez bandytami ukraińskimi w dużej mierze przejęły wówczas zorganizowane przez sowiety polskie oddziały zwane Istriebitielnyje Bataliony.
W uchwale Sejmu RP uchwały Sejmu z dnia 15 lipca 2009 roku czytamy: Sejm RP składa hołd (...) członkom Armii Krajowej, Samoobrony Kresowej i Batalionów Chłopskich, którzy podjęli dramatyczną walkę w obronie polskiej ludności cywilnej…
Na terenie Małopolski Wschodniej, który w 1945 roku został włączony do Związku Sowieckiego (Ukrainy), polskie ośrodki samoobrony istniały w następujących miejscowościach według informacji podanych przez Dymitra Bagińskiego:

WOJEWÓDZTWO LWOWSKIE:

Powiat Bóbrka: Brzozdowce – istniała skuteczna samoobrona, w której chronili się również mieszkańcy okolicznych wsi i kolonii. Banderowcy nie odważyli się zaatakować Brzozdowiec oraz Stare Sioło i Szpilczyna;
Powiat Lwów: Biłka Królewska–Biłka Szlachecka – silna samoobrona oparta częściowo na strukturach AK. Ośrodek odbierał zrzuty alianckie, z których udawało się uszczknąć część broni. Osłaniało go 11 drużyn samoobrony sformowanych w 4 plutony. Komendantem wsi był plut. Stanisław Wojdyła. Specyficzny charakter miała wartownia w folwarku, gdzie kwaterowali żołnierze niemieccy. Z uwagi na ich obecność członkowie samoobrony (drużyna Józefa Podkowy) obnosili się tylko z bronią białą (kosy, widły, siekiery). Z czasem Niemcy zrezygnowali z wystawiania własnych wart, zaczęli dawać Polakom swoje karabiny, sami idąc spać. W pobliskiej Biłce Szlacheckiej zorganizowano 12 plutonów samoobrony i dwa oddziały odwodowe w liczbie 40-50 ludzi każda. Obie Biłki były otoczone rowami strzeleckimi i wartowniami. Mężczyźni niezdolni do walki mieli obowiązek ochrony przeciwpożarowej. Każde obejście miało wykopany schron z kilkoma zamaskowanymi wejściami. Dokument z 15.03.1944 podawał: „Biłczanie mówią, że nie boją się napadu nawet 2-tysięcznej bandy (...); w nocy mają u siebie Polskę, a w dzień okupację (...). Ludność zorganizowała się sama – ma sporo karabinów i pistoletów, ale amunicji bardzo mało.” Od marca do czerwca 1944 samoobrona Biłek odparła 4 ataki UPA. Inne samoobrony w powiecie: Basiówka, Czyszki, Krotoszyn, Pustomyty, Sokolniki.
Powiat Mościska:: Balice, Lacka Wola-Trzcieniec, Lipniki-Strzelczyska, Pnikut, Sądowa Wisznia.
Powiat Rudki: Buczały, Chłopy, Malinów-Tuligłowy, Pohorce.
Powiat Sambor: Czukiew – Polacy po otrzymaniu wezwania z OUN-UPA do opuszczenia wsi zorganizowali samoobronę i system wart. Nie dysponowano jednak bronią palną. Wieś ochroniło niespodziewane zakwaterowanie w niej kompanii wojska niemieckiego, co odstraszyło upowców.
Powiat Żółkiew: Łanowice, Stanisłówka, Uherce Zapłatyńskie.

WOJEWÓDZTWO STANISŁAWOWSKIE:

Powiat Dolina: Mizuń.
Powiat Horodenka: Tyszkowce.
Powiat Nadwórna: Bednarówka, Bitków, Św. Józef.
Powiat Stanisławów: Meducha, Dubowce.
Powiat Stryj: Chromohorb, Korczunek, Łukowiec.
Powiat Żydaczów: Antoniówka.

WOJEWÓDZTWO TARNOPOLSKIE:

Powiat Brody: Huta Pieniacka – od czerwca 1943 roku napływali do niej uciekinierzy z Wołynia a później z okolicznych wsi. W sumie w Hucie mogło przebywać 1500 osób. We wsi była samoobrona, kwaterowała kompania AK i 60-osobowy oddział Kedywu. Współpracowano z partyzantką sowiecką. Huta kilkakrotnie odpierała ataki słabych bojówek UPA. 23 lutego 1944 roku obrońcy Huty zabili kilku żołnierzy SS „Galizien” wziętych za upowców. W odwecie 28 lutego 1944 roku wieś została całkowicie zniszczona, a ludność wymordowana przez ukraiński oddział SS „Galizien” i UPA. Dowódcę AK we wsi, Kazimierza Wojciechowskiego torturowano, oblano łatwopalną cieczą i podpalono.
Podkamień: w tutejszym wielkim klasztorze dominikańskim szukało schronienia ok. 2000 osób. Istniała tu samoobrona zorganizowana przez pracowników leśnictwa pod dowództwem inż. Kazimierza Sołtysika, która skutecznie odstraszała bandytów z UPA. W marcu 1944 roku niemiecki dowódca ukraińskiego oddziału SS „Galizien”, kpt. Lang, wspierający oczywiście Ukraińców w ich antypolskich akcjach, nakazał dowództwu samoobrony zdanie broni i opuszczenie klasztoru przez mężczyzn od 17 do 45 lat. Spowodowało to dezorganizację samoobrony i panikę wśród ludności, co wykorzystali upowcy. Wdarli się zbrojnie do klasztoru i zamordowali około 400-600 osób.
Inne samoobrony w powiecie: Hucisko Brodzkie, Koniuszków, Majdan Pieniacki.
Powiat Brzeżany: Hucisko, Taurów, Kozowa.
Powiat Buczacz: Jazłowiec – po zabiciu ks. Kraśnickiego przez nacjonalistów ukraińskich (7.12.1943) mieszkańcy powołali samoobronę z oficerem rezerwy Wojciechem Zielińskim na czele. Na każdej ulicy wyznaczono jeden budynek na tzw. wartownię. Wartownicy cały czas patrolowali teren. Dysponowali tylko bronią białą (kosy, szable, bagnety, siekiery itp.), ewentualnie ukrytą bronią palną. Połowa domowników w każdym domu miała czuwać a połowa odpoczywać, śpiąc w ubraniach. Ustalono sygnały alarmowe w postaci bicia w kotły i szyny kolejowe. W wyniku tych środków ostrożności podczas okupacji niemieckiej banderowcy nie napadli na Jazłowiec.
Ponadto istniała samoobrona w Hucie Nowej.
Powiat Czortków: Kosów, Kolendziany, Szmańkowczyki i Chomiakówka, gdzie od połowy 1943 roku w oparciu o AK istniała samoobrona pod dowództwem Pawła Michaliszyna. Powiat Kamionka Strumiłowa: Berbeki, Maziarnia i Budki Nieznanowskie, gdzie organizatorami samoobrony byli kapitan AK Dobiecki i ks. Józef Skarabalak, były kapelan wojskowy. W marcu 1944 samoobrona skutecznie odpierała ataki bojówek UPA. W kwietniu w wyniku fałszywego oskarżenia ukraińskiego dowódca Wehrmachtu nakazał Polakom opuścić Budki. Część mieszkańców uciekła, część została wywieziona na roboty lub rozstrzelana.
Powiat Podhajce: Dobrowody i Kowalówka – we wsiach istniały współpracujące ze sobą samoobrony oparte na strukturach AK, dysponujące pewną ilością broni palnej. Ponadto żyły one w zgodzie z miejscowymi Ukraińcami, przez co do napadu UPA nie doszło. Inne samoobrony w powiecie: Małowody, Panowice, Sokołów, Toustobaby
Powiat Przemyślany: Hanaczów – AK w Hanaczowie dowodził rtm. „Głóg”. Już od początku 1943r. dowództwo AK wyznaczyło warty, których zadaniem była obserwacja banderowców. W tamtym czasie wieś liczyła ok. 3000 mieszkańców, w tym około 1000 uchodźców z Wołynia. 2 lutego 1944 silna hanaczowska samoobrona z trudem odparła atak UPA. Banderowcy spalili 70 gospodarstw, zabili 110 osób. Od 10 lutego AK w Hanaczowie dowodził por. Jastrzębski „Strzała”. Po napadzie przystąpiono do budowy umocnień i tworzenia „trójkąta obronnego” (kościół-szkoła-klasztor). Rozciągnięto zasieki z drutu. Dzień i noc mężczyźni pełnili warty. 9 kwietnia UPA ponownie zaatakowała Hanaczów. Szturm został odparty kosztem 66 zabitych (wliczając ludność cywilną). Obroną dowodził już kpt. „Julian”. Mimo zwycięstwa znaczna część wsi uległa spaleniu. Po tym napadzie przez cały kwiecień trwała ewakuacja Hanaczowian do innych miejscowości. Na początku maja 1944 roku we wsi zostało ok. 60 obrońców oraz 110-140 cywili, którzy nie mogli bądź nie chcieli jej opuścić. Hanaczowscy akowcy nie ograniczali się do samoobrony, przeprowadzali również antyniemieckie akcje dywersyjne, co sprowadziło 2. maja 1944 na wieś pacyfikację przeprowadzoną przez dwie kompanie SS, żandarmerię i gestapo z 3 czołgami, działami i granatnikami. Wobec takiej przewagi wroga akowcy ograniczyli się do prób przebicia z okrążenia lub ukrycia w zamaskowanych bunkrach. Zginęło 16 polskich żołnierzy i ok. 30 cywilów, wieś została całkowicie zniszczona.
Powiat Radziechów: Pawłów – samoobrona licząca 50 osób.
Powiat Skałat: Ostapie, Połupanówka i Kaczanówka, gdzie istniała sprawnie zorganizowana samoobrona, która odstraszała banderowców, zwana przez nacjonalistów „Małą Warszawą”. Mogło się w niech chronić ponad 5000 Polaków.
Powiat Tarnopol: Cebrów, Kokutkowce i Chodaczków Wielki, gdzie istniała samoobrona dysponująca pewną ilością broni palnej, odstraszająca skutecznie banderowców do czasu pacyfikacji wsi przez SS „Galizien” - 4 pułk policji, złożony z ukraińskich ochotników pod dowództwem niemieckim w kwietniu 1944 roku, podczas której zamordowano 860 Polaków a wieś została spalona.
Powiat Trembowla: Bodzanów – po napadzie banderowców na gospodarstwo Michalaka (lato 1943), gdzie zabito kilku ukrywających się Żydów i raniono syna gospodarza, komendant AK w Bodzanowie, st.wachm. Franciszek Jaworski – „Waligóra” zarządził przygotowanie do obrony trudnych do podpalenia domów. Placówki te obsadzano na noc uzbrojonymi mężczyznami. Pierwszy napad odparto na przełomie stycznia i lutego 1944. Wobec narastania zagrożenia dowództwo samoobrony postanowiło ograniczyć obronę do rejonu zamku, gdzie chroniła się ludność i tak dotrwano do nadejścia Armii Czerwonej.
Boryczówka, która stała się także schronieniem dla Polaków z sąsiednich wiosek – działały tu nocne dyżury, patrole, obowiązywał zakaz opuszczania wsi. Nad organizacją samoobrony czuwali członkowie AK. Rozpuszczano fałszywe informacje o wielkiej sile ognia Boryczówki. W razie niebezpieczeństwa bito w dzwony, używano także reflektora do oświetlania okolicy. Przejściowo stacjonowali we wsi partyzanci sowieccy.
Tiutków – w 1943 roku Polacy zaczęli organizować samoobronę. Brakowało broni palnej. Podstawowym uzbrojeniem były widły i siekiery. Na noc wystawiano warty. 12 marca 1944 podczas napadu UPA samoobrona stawiła słaby opór i przegrałaby, gdyby nie niespodziewane pojawienie się frontowych wojsk sowieckich, co spowodowało ucieczkę upowców. Inne samoobrony w powiecie: Janów, Łoszniów, Mytnica, Podhajczyki, Justynowe, Sorocko.
Powiat Zaleszczyki: Burakówka oraz Czerwonogród-Nagórzany-Nyrków gdzie samoobrona licząca 100 mężczyzn i kilkanaście kobiet była dobrze uzbrojona w broń palną (w tym kilka erkaemów). Wiele murowanych budynków sprzyjało obronie. Warty i patrole pilnowały wsi. Główna wartownia mieściła się w Domu Ludowym, w kościele gromadziły się kobiety i dzieci.
Powiat Zbaraż: Berezowica Mała – od rzezi wołyńskiej wystawiano nocne warty. W przypadku niebezpieczeństwa podnoszono alarm – trąbiono, bito w gongi i inne metalowe przedmioty. To pozwalało na odstraszenie bojówek banderowskich. W wyniku niefortunnych okolicznościach dnia 22 lutego 1944 wieś została zniszczona przez UPA i zginęło 131 polskich mieszkańców. Hrycowce-Kretowce-Jacowce – kilkakrotnie odparły ataki banderowców. Pododdział samoobrony liczył 150 ludzi dobrze uzbrojonych, zwłaszcza w broń maszynową.
Tarasówka – po rzezi na pobliskim Wołyniu wieś zorganizowała samoobronę polegającą na gromadzeniu się ludności na noc w kilku murowanych budynkach oraz zorganizowaniu wartowni, gdzie czuwali uzbrojeni mężczyźni. Broni palnej było mało, uzbrajano się w widły, siekiery, tasaki itp. Teren przeczesywały patrole. 14.01.1944 przepędzono ze wsi bojówkę UPA. Więcej napadów nie było. Inne samoobrony w powiecie: Czahary Zbaraskie, Dobrowody, Maksymówka, Netreba.
Powiat Zborów: Bukowina, Milno, Reniów, Załoźce i Panasówka, gdzie w okresie pogromów zorganizowano samoobronę. Słabe uzbrojenie i brak wsparcia z zewnątrz zaskutkowały zniszczeniem wsi przez banderowców (15.10.44). Dowódca samoobrony „Szklanny” został oblany naftą i spalony żywcem. Trościaniec Wielki – już w 1941 roku powstała tam organizacja konspiracyjna. Z czasem zaprzysiężonych zostało 200 żołnierzy. Prowadzono szkolenia strzeleckie. Broń zdobywano wykopując z pobojowisk lub kupowano od Węgrów i Słowaków. Zgromadzono ok. 50 karabinów, 3 rkm, 1 ckm. Dowódcą AK i zarazem samoobrony był por. rez. Eugeniusz Maceluch. Wieś podzielono na 3 rejony, każdy broniony przez jeden pluton. Utworzono stanowiska strzeleckie, schrony i ziemianki. System wartowniczy obejmował trzecią część załóg, reszta trwała w pogotowiu bojowym.
Powiat Złoczów: Huta Wierchobuzka – istniała liczna samoobrona dysponująca niezłym uzbrojeniem. Nie była jednak w stanie odeprzeć ataku ok. 300 banderowców w dniu 20 marca 1944 roku. Zginęło ok. 50 mieszkańców wsi. - Wicyń – pod kierunkiem żołnierza AK – Marcina Barabasza ps. „Soplica” istniała tam silna samoobrona, do której ściągali uchodźcy z innych wsi. Łącznie z mieszkańcami wsi mogło ich być do 5000. Teren wsi podzielono na 136 odcinków obronnych. Wykopano sieć rowów strzeleckich i obronnych, dla ludności pobudowano schrony. UPA napadała na Wicyń trzykrotnie. Największy napad został odparty w nocy z 9 na 10 kwietnia 1944 roku, zginęło 19 obrońców wsi i kilkudziesięciu upowców. Wicyń udzielał pomocy partyzantom sowieckim. Nie mogąc sobie poradzić z Wicyniem, nacjonaliści ukraińscy sprowadzili na wieś pacyfikację SS „Galizien”, w której spalono połowę gospodarstw i rozstrzelano 26 osób. Niemcy aresztowali ok. 200 mężczyzn, których przez 3 dni trzymano w miasteczku Pomorzany. Po zwolnieniu z aresztu wicyniacy manifestacyjnie wrócili do wsi. Inne samoobrony w powiecie: Kozaki, Maruszka, Opaka, Sobolówka, Ścianka, Usznia, Woroniaki Strutyńskie.

Zbrodnia banderowców w Karczunku

Masowe mordy Polaków dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-45 nie ominęły wsi Karczunek w powiecie zbaraskim. W kwietniu 1945 roku, a więc już podczas masowego wywożenia Polaków do stalinowskiej Polski z przyłączonej do Związku Sowieckiego Małopolski Wschodniej, nacjonaliści ukraińscy, ciągle pragnący zamordować jak najwięcej Polaków, tragiczny los spotkał w Karczunku dwie młode Polki: Michalinę Kupynę, córkę Błaszkiewicza, żonę Ukraińca Piotra Kupyny oraz 16 letnią Czesławę Nakonieczną. „Obie pochodziły z Dobrowód leżących 7 km od Ihrowicy i były Polkami. /.../ Zabrali obie kobiety do domu Tracza, gdzie wielokrotnie rozbierano je i brutalnie gwałcono. Nie pomogły błagania Michaliny, że zostawiła dwoje małych dzieci, 6 letnią córeczkę i 2 letniego synka, a jej mąż Ukrainiec jest na wojnie. Michalinę zamordowano. Czesławę trzymano w strasznych warunkach jeszcze kilka dni, ale w końcu wypuszczono. Wycieńczona gwałtami i głodem powoli wracała do oddalonych o 5 km Dobrowód. W tym czasie w siedzibie bandy pojawiła się niejaka Zahaluczka, prawdopodobnie żona Ołeksy. Kobieta przekonała banderowców, że pozostawienie przy życiu Czesi jest dla nich niebezpieczne, gdyż dziewczyna może zdradzić miejsce pobytu bandy. Kiedy Czesia z trudem dochodziła do Dobrowód, dogonił ją na koniu banderowiec Horochowski, pochodzący z tej samej wsi. Obwiązał dziewczynę powrozem i przyprowadził z powrotem do domu Tracza. Tam dziewczynę zabito” (Jan Białowąs: „Krwawa Podolska Wigilia w Ihrowicy 1944 r.”; Lublin 2003, s. 65).

Polski Reniów w Małopolsce Wschodniej

W okresie międzywojenny Reniów był wioską w powiecie zborowskim w województwie tarnopolskim. Obszar ten po raz pierwszy został wspomniany w dokumencie z 1452 roku, czyli w czasach polskich. Natomiast wieś została założona w XVI w. Reniów należał do dóbr załozieckich i wraz z nimi kolejno zmieniał właścicieli. W XIX w. właścicielami tutejszego majątku ziemskiego (1696 mórg austriackich) był hrabia Włodzimierz Dzieduszycki (1825-1899), twórca słynnej polskiej Biblioteki Dzieduszyckich we Lwowie (także galeria obrazów); najcenniejsze jej zbiory (głównie bezcenne pamiątki polskie) zostały w końcowej fazie okupacji niemieckiej Lwowa ewakuowane przez prof. Mieczysława Gębarowicza w 1944 roku do Krakowa i po wojnie zostały przekazane Bibliotece Narodowej w Warszawie. Po śmierci Dzieduszyckiego właścicielem Reniowa został Tadeusz Cieński (1856-1925), ziemianin (był właścicielem majątków ziemskich w Małopolsce Wschodniej o powierzchni 14 770 ha), prawnik, polityk galicyjski, 1902-13 poseł do Sejmu Galicyjskiego we Lwowie, 1918-19 organizator obrony Lwowa, 1922-25 senator RP. W 1880 roku mieszkało tu 390 Polaków-katolików i 18 Polaków wyznania mojżeszowego oraz 471 grekokatolików – Ukraińców i propolskich Rusinów, natomiast w 1939 roku mieszkało tu ok. 500 Polaków i ok. 500 Ukraińców i Rusinów, natomiast położony na drugim brzegu Seretu przysiółek Nowosiółka miał ludność czysto polską. W 1851 roku została tu założona szkoła z polskim językiem nauczania. W 1908 roku z inicjatywy wójta wsi, Macieja Dajczaka, mistrz budowlany Stawarski zbudował tu katolicki kościół filialny pw. MB Królowej Polskiej, jednonawowy z wieżą, z kamienia łamanego, według planu syna wójta Wawrzyńca Dayczaka, wtedy studenta Politechniki Lwowskiej. Kamien na budowę podarował ówczesny właściciel wsi, Tadeusz Cieński: rodzina ufundowała również harmonię i ołtarz w stylu zakopiańskim (projektu Malacha, absolwenta szkoły w Zakopanem) z obrazem MB Częstochowskiej. Podczas walk w 1915 roku Niemcy wysadzili kościół w powietrze, a ludność została ewakuowana do Czech (Choceń na Morawach), skąd powróciła po wojnie. W 1927 roku inżynier architekt Wawrzyniec Dayczak opracował projekt odbudowy kościoła, skromniejszy, bez wieży, który wzniósł mistrz murarski z Załoziec, Góral. Podczas masowego mordowania Polaków przez nacjonalistów ukraińskich w Reniowie powstał ośrodek samoobrony. Polaków ratowało małżeństwo ukraińskie - Zachariasz i Maria Romanów.
W Reniowie urodzili się: Wawrzyniec Dayczak, także Wawrzyniec Dajczak (27 VIII 1882 Reniów - 28 IV 1968 Jarosław), architekt, inżynier (Politechnika Lwowska; w latach gimnazjalnych w Brodach nawiązał kontakt z polską tajną międzyzaborową organizacją o nazwie "ZET", a od 1905 należał do wyższego szczebla tej organizacji - do Koła Brackiego "Zetu", w 1905 kurier do Warszawy, uczestnicząc w ten sposób w pracach przygotowawczych do pamiętnego strajku szkolnego, równolegle pracował jako działacz ramach sekcji wschodniej trójzaborowej zasłużonej organizacji społeczno-oświatowej pod nazwą Towarzystwo Szkoły Ludowej (TSL), w 1908 założył Drużyny Bartoszowe - pierwszą w Polsce okresu zaborów organizację niepodległościową młodzieży wiejskiej, której był do 1912 Naczelnikiem Komendy Głównej (w 1914 liczyły one 280 drużyn, tzw. bartoszowych i ponad 7000 członków, po wybuchu I wojny światowej latem 1914 połączyły się one z Polowymi Drużynami Sokoła pod egidą Centralnego Komitetu Narodowego we Lwowie i weszły w skład Legionu Wschodniego, a po jego rozwiązaniu członkowie Drużyn Bartoszowych weszli w skład powstających polskich formacji wojskowych, uczestnicząc w I wojnie światowej oraz w wojnie polsko-ukraińskiej (XI 1918 – VII 1919) i polsko-bolszewickiej (1919-20). Po ukraińskim zamachu na Lwów 1 listopada 1918 był członkiem Komendy Głównej Obrony Lwowa, kierownikiem mobilizacyjnym Polskich Kadr Wojskowych, w początkach 1919 roku został oddelegowany do Warszawy w związku z formułowaniem odsieczy Lwowa, podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 był w armii ochotniczej we Lwowie; po wojnie wrócił do swego zawodu: m.in. zaprojektował i zbudował około 100 kościołów i kaplic w okolicach Lwowa, Tarnopola, Złoczowa, Stryja, Stanisławowa oraz Jarosławia, Przeworska, Łańcuta i Tarnobrzega oraz zrealizował: rozbudowę klasztoru dominikanów w Podkamieniu koło Brodów (1916), budowę Internatu (1925) i budynku szkolnego (1929) Żeńskiej Szkoły Gospodarskiej przy ulicy Snopkowskiej we Lwowie, willi B. Fulińskiego przy ulicy Jana Tarnowskiego 82 we Lwowie (1926), pawilonu „Rudki” na Targach Wschodnich we Lwowie (1928), Sanatorium Towarzystwa Lekarskiego w Morszynie koło Stryja (1930), kamienicy przy Zadwórzańskiej 25 we Lwowie (1931), Domu Parafialnego i sali teatralnej parafii św. Franciszka przy ulicy Karola Sklepińskiego we Lwowie (1932-33), przebudowę kina "Kasyno" w kamienicy przy Wały Hetmańskich we Lwowie (1929), budynku przy ulicy Maurycego Mochnackiego 48 we Lwowie (1931), elewacji i parteru kamienicy przy ulicy Halickiej 21 we Lwowie dla Galicyjskiego Banku Oszczędności (1931), dom wspólnoty religijnej parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny przy klasztorze Franciszkanów przy ulicy Franciszkańskiej 1a we Lwowie (budynek zawiera salę teatralną z 324 miejscami 1932-34), gmach Wyższej Szkoły Handlu Zagranicznego przy ulicy Sakramentek 10 we Lwowie (kierownictwo budowy wspólnie z Mieczysławem Stadlerem zgodnie z projektem Wawrzyńca Dayczaka 1937-1938), kościół Najświętszego Serca Jezusowego we Lwowie - Rzęsna Polska (1938), kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Medyni Głogowskiej (1946), klasztor ss. Wizytek i kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa i Maryi w Jaśle (1947), renowację wnętrz Czarnej Kamienicy przy Rynku lwowskim 4 (1926), rekonstrukcję galerii arkadowej Pałacu Korniaktów (Kamienica Królewska) we Lwowie (1931), wykonał ołtarz w kościele pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu (rzeźby projektu Janiny Reichert-Toth, 1932-33), Pomnik ku czci poległych żołnierzy 51 Pułku Piechoty na placu przed zamkiem w Brzeżanach (rzeźby Janiny Reichert-Toth 1933), ołtarz główny kościoła św. Elżbiety we Lwowie (rzeźby projektu polskich architektów i rzeźbiarzy Ludomiła Gyurkovicha, Józefa Szostakiewicza i Janiny Reichert-Toth (1928-34), ołtarz główny kościoła Niepokalanego Serca NMP w Budach Łańcuckich, wykonany pod nadzorem rzeźbiarza Józefa Koczapskiego 1959), wystrój kolegiaty w Jarosławiu (1955), dokonał zmian w projekcie Tadeusza Obmińskiego kościoła Matki Boskiej Ostrobramskiej we Lwowie (m.in. przeprojektowanie ołtarza głównego, dodanie drewnianych konfesjonałów i ambona 1932-38); w latach 1945-1964 był wykładowcą architektury i budownictwa w Państwowej Szkole Budowlanej w Jarosławiu; pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie; Władysław Horiszny (ur. 1930 Reniów), kapłan katolicki diecezji opolskiej, wikariusz parafii katedralnej Podwyższenia Krzyża Świętego, proboszcz kościoła parafialnego w Opolu-Grudzicach, wieloletni ojciec duchowny alumnów w seminarium opolskim, ceniony przez alumnów za dobre kazania, w okresie komunistycznym inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa (sprawa obiektowa „Zamek”); Bronisław Krąp (ur. IX 1934 Reniów), paulin, teolog, 1966-72 przeor i proboszcz w sanktuarium maryjnym w Leśnej, profesor i 1987-93 rektor seminarium duchownego w Krakowie.

Znani Polacy rodem z Małopolski Wschodniej

Iwo Czeżowski (25 X 1814 Kołodziejówka, pow. Skałat, woj. tarnopolskie – 1889 Kraków), jezuita, misjonarz ludowy, teolog, wydawca, profesor gramatyki w gimnazjum w Nowym Sączu (1841-45), filozofii w domu zakonnym w Nowym Sączu (1845-47) i retoryki w Starej Wsi (1847-1848), w 1846 brał udział w misjach prowadzonych na Podhalu po rzezi galicyjskiej, po przejściowym przepędzeniu jezuitów z zaboru austriackiego pracował jako kapłan w Nagoszynie, Czerwonogrodzie i Piekarach Śląskich, a po wznowieniu działalności jezuitów profesor teologii moralnej w Krakowie (1867-70) oraz retoryki w Starej Wsi (1870-1873 i 1881-1883), kaznodzieja i operariusz we Lwowie i Nowym Sączu, 1870 współinicjator wydawania „Tygodnika Soborowego”, komponował pieśni religijne.
Jan Haftarczyk (ur. 1938 Czernelica, pow. Horodenka, woj. stanisławowskie), do 1992 kapłan katolicki archidiecezji wrocławskiej, następnie diecezji legnickiej, proboszcz kościoła parafialnego MB Ostrobramskiej w Sosnówce koło Jeleniej Góry (1972-94), parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Łomnicy, kanonik kapituły biskupiej w Legnicy.
Ludwik Hawrylewicz (ur. 1940 Czernelica, pow. Horodenka, woj. stanisławowskie), do 1992 kapłan katolicki archidiecezji wrocławskiej, następnie diecezji świdnickiej, proboszcz kościoła parafialnego pw. św. Barbary w Wałbrzychu, prałat, od 2010 kanonik kapituły kolegiaty Najświętszej Maryi Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu.
Eugeniusz Kazimirowski (11 XI 1873 Wygnanka, pow. Czortków, woj. tarnopolskie – 23 IX 1939 Białystok), artysta malarz (studia: Kraków, Monachium, Rzym, Paryż), pedagog; od 1921 długoletni nauczyciel Seminarium Nauczycielskiego i scenograf Teatru Polskiego w Wilnie, następnie do 1939 dyrektor Zw. Propagandy Turystycznej w Białymstoku; malował portrety i pejzaże, miał wystawy obrazów w Warszawie, Krakowie, Wilnie i Białymstoku, w 1934 na zamówienie wileńskiego księdza, bł. Michała Sopoćki namalował pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego (Jezu ufam Tobie) według wskazówek św. Faustyny Kowalskiej, znany i czczony dzisiaj w całym Kościele katolickim na świecie (obraz pozostał po 1945 w Wilnie przywłaszczony przez Litwinów – siłą zabrany z polskiego kościoła św. Ducha)
Włodzimierz Koziebrodzki (1839 Kołodziejówka, pow. Skałat, woj. tarnopolskie – 15 II 1893 Chłopice k. Jarosławia), hrabia, uczestnik Powstania Styczniowego 1863-64; dramaturg, powieściopisarz, publicysta, działacz społeczny, alpinista (Aply), poseł do Sejmu Krajowego we Lwowie 1877-89 i austriackiej Rady Państwa 1891-93, prezes Towarzystwa Tatrzańskiego 1891-93, autor dramatów Po śliskiej drodze (1868), Nauczycielka (1892), komedii Hrabia Marian (1869) oraz licznych jednoaktówek Balowe rękawiczki, Stryj przyjechał (1891).
Teresa Szmigielówna (9 X 1929 Kowalówka, pow. Buczacz, woj. tarnopolskie – 24 IX 2013 Konstancin-Jeziorna), aktorka teatralna i filmowa, po ukończeniu Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi w 1953 występowała w teatrach: Ziemi Rzeszowskiej w Rzeszowie 1953–55), Dramatycznym w Warszawie 1955–59, im. Osterwy w Lublinie 1959–60, Objazdowym PPIE 1960–65, Klasycznym 1965–71 i Rozmaitości w Warszawie 1971–87, zagrała w 56 filmach (Eroica 1958, Pociąg 1959, Zamach stanu 1980, Korczak 1990, Trędowata 2000, Przedwiośnie 2001) i 9 serialach telewizyjnych (M jak miłość 2002, Plebania 2003).
Michał Wilczyński (5 VIII 1927 Kołodziejówka, pow. Skałat, woj. tarnopolskie), inż. rolnik (Wyższa Szkoła Rolnicza we Wrocławiu), działacz społeczny, od 1969 dyrektor Stacji Hodowli Roślin w Dębinie, radny i od 1980 przez kilka lat przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej w Elblągu.

Nowa polska święta związana ze Lwowem

Stolica Apostolska wydała dekret ważności dochodzenia diecezjalnego w procesie beatyfikacyjnym służebnicy Bożej Teresy od Jezusa – Marianny Marchockiej (1603 Stróże koło Zakliczyna – 1652 Warszawa), zwanej „polską Teresą od Jezusa”. Marchocka była polską mistyczką i stygmatyczką. Należała do grona pierwszych karmelitanek bosych w Polsce. Marianna Marchocka w 1620 roku wstąpiła do klasztoru karmelitanek bosych pw. św. Marcina w Krakowie I przybrała imię Teresa od Jezusa na cześć św. Teresy z Avilla, hiszpańskiej reformatorki zakonu. W 1637 roku została obrana przełożoną zakonu, a w latach 1630-39 pełniła funkcję mistrzyni nowicjatu. W 1642 roku wyjechała do Lwowa, aby założyć tam nową placówkę zakonu. Była przełożoną i mistrzynią pierwszego pokolenia lwowskich karmelitanek bosych. Fundatorami klasztoru lwowskiego byli Jakub Sobieski i jego żona, Zofia Teofila z Daniłowiczów, rodzice późniejszego króla Polski Jana III Sobieskiego. W 1648 roku, z powodu powstania kozackiego Bohdana Chmielnickiego, którego armia wroga Kościołowi katolickiemu parła na Lwów, karmelitanki lwowskie musiały uchodzić do Krakowa, skąd następnie przeniosły się do Warszawy, gdzie 2 czerwca w uroczystym wprowadzeniu zgromadzenia do prowizorycznego klasztoru wzięli udział król Polski Jan Kazimierz oraz nuncjusz apostolski. Klasztor warszawski, którego została przeoryszą, miał więc korzenie lwowskie. Zmarła w Warszawie 19 kwietnia 1652 roku. Jej szczątki w 1818 roku przeniesiono do Krakowa i złożono w klasztorze Sióstr Karmelitanek Bosych. Marianna Marchocka pierwsze doświadczenie mistyczne miała w wieku 21 lat. Według źródeł miała też mieć stygmaty i dar bilokacji. Jest autorką pierwszej w Polsce kobiecej autobiografii mistycznej – w ogóle jest pierwszą Polką, która napisała autobiografię. Proces beatyfikacyjny Marianny Machrockiej rozpoczął się w 2007 roku. 24 kwietnia 2015 roku nastąpiło zamknięcie procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym, po czym akta zostały przekazane Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Postulatorem procesu wyznaczono o. Romano Gambalungę OCD.
Klasztor lwowski karmelitanek został zlikwidowany przez zaborcę austriackiego w 1782 roku. Niecałe sto lat później, w 1880 r., z inicjatywy biskupa krakowskiego Albina Dunajewskiego (pochodził z archidiecezji lwowskiej) i fundacji hrabiny Karoliny Raczyńskiej z domu Napadiewicz-Więckowskiej, tercjarki karmelitańskiej, powstał nowy konwent karmelitanek. Utworzyły ją siostry z krakowskiego klasztoru pw. św. Józefa. Tym razem karmelitanki bose wypędził ze Lwowa w 1946 roku okupant sowiecki. Bezdomne siostry lwowskie założyły tym razem klasztor w Kaliszu, który tym samym ma także lwowskie korzenie.

Marian Kałuski
(Nr 147)

Wersja do druku

Lubomir - 07.04.17 16:28
Panowie, chwilami można odnieść wrażenie, że napływ ludności ukraińskiej do Polski, jest to swoista akcja łączenia rodzin. W ramach 'neutralizacji' UPA -
przesiedlono Łemków z Beskidu Niskiego i Bieszczad na Kresy Zachodnie i Północne Rzeczypospolitej Polskiej, na Dolny Śląsk i na Mazury, ale część tej ludności zdecydowała się na wyjazd do Ukraińskiej SRR. Wiele wskazuje na to, że potomkowie tamtych 'wypędzonych', teraz chętnie osiedlają się w Polsce.

Panasiuk - 06.04.17 23:16
Panie Marianie chyba nie zbyt jasno się wyraziłem. Nie popieram polityki pomocy, na którą nas nie stać (100 mln. euro) dla Ukrainy, ani też przyjmowania Ukraińców. To do niczego dobrego nie doprowadzi. Pozdrawiam

Marian Kałuski - 06.04.17 21:10
Szanowny Panie Panusiak, pozwoli Pan, że wykorzystam zacytoweane przez Pana powiedzenie o pożyczaniu armat dla niepewnych sojuszników. To bardzo trafna uwaga. PiS nie chce - i słusznie - muzułmanów w Polsce. Ale czy ukraińscy nacjonaliści, którzy zioną nienawiścią do Polski i Polaków, którzy otwarcie mają pretensje terytorialne do Polski, a którzy obecnie zalewają Polskę na zaproszenie PiS są lepsi od muzułmanów?
Pozdrawiam,
Marian Kałuski
Australia

Panasiuk - 06.04.17 17:21
Sporo czytałem na temat II WŚ i ukraińskiej przyjaźni i to co pan Kałuski pisze w całości potwierdza moją wiedzę. Kiedy nie tak dawno wspomniałem o pomocy dla sąsiadów zostałem wręcz zaatakowany. Lubimy w komentarzach omijać niewygodne sprawy, ale jak się okazuje kluczowe. Zamiast trzymać się tematu często go rozmydlamy napadając na piszące osoby. Rządzący nie we wszystkich posunięciach mają rację i o tym powinniśmy wiedzieć. Pokrzywdzonym trzeba pomagać jednak należy to czynić z pełną rozwagą. Jak już ktoś wcześniej napisał " armat nie pożycza się tym, którzy mogą wycelować je w naszą stronę" Złote myśli nigdy nie kłamią.

Marian Kałuski - 06.04.17 5:28
Faceta Osho i jego rozmyślań nie znam i nie potrzebuję ich znać. Lubomir ma jednak rację pisząc, że do każdego człowieka można się o coś przyczepić. A powtórzył słowa Pana Jezusa, o których bardzo często zapominamy: o tym, że nikt z nas nie jest bez winy. Powiedział także: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. A my lubimy obrzucać się kamieniami. Co znowu nie znaczy, że Oleńka nie ma prawa zwracania nam uwagi na kogoś czy na coś.
Marian Kałuski, Australia

Olenka - 06.04.17 0:27
Jeśli uważasz człowieku zarozumiały, że taki, twój zbiór mądrości, pasuje do tak poważnego tytułu ZAGROŻENIE DLA POLSKI, uczepiony nie wiadomo po co, bo nie na temat, a tylko po to aby wykazać swoją "mądrość", to ja już tego nie będę komentować.

Lubomir - 05.04.17 21:29
Re: Oleńka Może to i mój błąd, że nie biorę pod lupę życiorysów, tych co mieli coś ciekawego do przekazania ludzkości. Tyle tylko, że przy zastosowaniu takiego 'filtra', podejrzewam, że nie zostałby nikt, kogo można byłoby zacytować. Podobne zarzuty do wymienionych wyżej - formułowano nawet pod adresem Leonarda da Vinci. Ba, jeżeli było na to mało dowodów, to znalazł się współczesny pisarz, który napisał paszkwil-literacką fikcję na Leonarda z Vinci. Jak to mówi popularne przysłowie: 'Niekiedy i głupi potrafi mądrze doradzić'. Święty Augustyn zanim został świętym, też był rozpustnikiem. Myślę, że zbiorowa mądrość, to linia łącząca pewne, ekstremalne przemyślenia i dokonania.

Olenka - 05.04.17 11:32
Tak, tak, mamy tu najlepszy przykład do naśladowania i podążania za myślą faceta Osho, inaczej SEX GURU. Każdy, obeznany przynajmniej trochę z jego życiorysem wie, że to zboczeniec, maniak seksualny i manipulator już zmanipulowanych, a ponadto kryminalista, wypędzony z USA, którego już nie chciało żadne państwo przyjąć na swoją ziemię.

Dlatego prowadził dla zmanipulowanych naiwniaków z Zachodu seminaria, tak zwane pranie mózgów u siebie w swoim indyjskim pałacu m.in. dla niemieckiego BMW, na czym zarabiał do 45 milionów rocznie.
Ten guru, seksualny maniak, był także orędownikiem każdej aborcji – czyli zabijania!!!
A także wolnego zbiorowego seksu w każdej zboczonej postaci i wogóle Sodomy i Gomory czym zyskał sławę u hedonistów podobnych do niego!
Lubomirze!
Czy zapoznałeś się z życiorysem tego maniaka?
Kogo jeszcze i czyje myśli nam polecisz do... przemyślenia?

Lubomir - 04.04.17 20:14
Panie Kałuski, bardzo wysoko cenię Pana wypowiedzi w sprawach historii. Zdaję sobie sprawę, że formułuje je znakomity znawca przedmiotu, historyk-pasjonat i historyk-badacz. To zupełnie coś innego, niż moje przypadkowe otarcie się o historyczne tematy. Pan najwyraźniej czuje historię i 'oddycha nią'. Ja jedynie mogę próbować filozofować na tematy historyczne. Często sam łapię się na swoich {historycznych!!!} błędach. Widzę, że Pan jest mocno osadzony w łacińskiej szkole myślenia, w której 'historia jest nauczycielką życia'. To oczywiście szkoła sprawdzona, z której korzysta cały nasz cywilizacyjny obszar, od Europy i Ameryki - po Australię. Myślę jednak, że w chwilach wielkich intelektualnych przełomów, ludzie konfrontują się także z innymi szkołami myślenia. Chociażby tylko dlatego, by utwierdzić się w przekonaniu, że myślą i postępują właściwie. Myślę,że na uwagę zasługuje wypowiedź hinduskiego mistrza duchowego Osho, któremu przypisuje się dosyć interesujące słowa: 'Główną wadą Zachodu jest, że nigdy nie żyje w teraźniejszości'. Może Hindus odkrył faktyczne przyczyny obecnej stagnacji Zachodu?. Może Zachód wciąż nie potrafi pozbierać się po hekatombie zadanej mu przez największych ludobójców wszech czasów?. Może dlatego zamiast iść naprzód, wciąż spogląda za siebie?. Może potrzebny byłby faktycznie wyłom w myśleniu?. Schematyzm jest przewidywalny i to jest cenne. Jednak wielcy odkrywcy i twórcy, nie działali według schematów. Pociągali wszystkich do przodu - swoim nowatorstwem.

Marian Kałuski - 04.04.17 11:47
Panie Lubomirze, Ukraińcy, szczególnie ci z byłej Małopolski Wschodniej, nienawidzą Polski i Polaków za to, że byli pod polskim panowaniem, a Pan chce - snuje możliwość ich ponownego znalezienia się w Polsce z ich własnej woli. Nic z tego! Ich marzeniem jest aby Polska w ogóle nie istniała i żeby oni mieli wspólną granicę z Niemcami gdzieś na Wiśle. Oczywiście Kraków musi być po stronie ukraińskiej, gdyż głoszą, że to oni założyli Kraków, a Polacy go im ukradli.
Marian Kałuski, Australia

Kuba - 04.04.17 1:16
Lubomirze albo Ireneuszu, od twojej znajomości geopolityki i wogóle polityki, z zachmurzonych obłoków, to nawet człowieka zdrowego jak koń może głowa zaboleć.

Kujawiak - 03.04.17 9:16
Tylko ten kto nie zna geografii mowi o Dubaju, a nie o ZEA

Lubomir - 03.04.17 8:26
Chwilami można odnieść wrażenie, że im bardziej pogrąża się w anarchii Ukraina i Europa, tym bardziej bliska staje się idea Wielkiej Polski, idea Konfederacji Międzymorza, Konfederacji Rzeczypospolitej Polskiej i Ościennych Republik. M.in. Republiki Ukraińskiej. Wielka Polska mogłaby stać się swoistym subkontynentem, podobnie do Wielkiej Brytanii czy Państw Skandynawskich. Idea Zjednoczonych Emiratów Arabskch też niegdyś wyglądała na abstrakcję, a stała się rzeczywistością. Mało kto używa oficjalnej nazwy Zjednoczonych Emiratów Arabskich a mówi jedynie potocznie, o Dubaju. Podobnie mogłoby być w przypadku Polski.

Wszystkich komentarzy: (13)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1936 roku
Prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej.


20 Kwietnia 2007 roku
Zmarł Jan Kociniak, polski aktor filmowy i teatralny, partner Jana Kobuszewskiego w telewiz. progr. satyr. Wielokropek(ur. 1937)


Zobacz więcej