Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 24.09.16 - 14:54     Czytano: [2328]

Piekło Polaków na Litwie


Lwowskie korzenie polskiego ruchu ludowego

Początki polskiego ruchu ludowego w Polsce wiążą się z działalnością urodzonego we Lwowie (Zniesienie) księdza Stanisława Stojałowskiego (1845-1911), który od 1875 roku w tym mieście wydawał dla chłopów pisma „Wieniec” 1875-86 i „Pszczółka” 1875-99, a jednocześnie rozwijał różnorodne prace społeczne na wsi, zakładając m.in. pierwsze kółka rolnicze.

28 lipca 1895 roku w Rzeszowie, z inicjatywy Jakuba Bojki i Bolesława Wysłoucha, została założona jedna z największych polskich partii politycznych działających w Galicji do 1913 roku - Stronnictwo Ludowe (od 27 lutego 1903 pod nazwą Polskie Stronnictwo Ludowe, PSL). Partia miała swoich przedstawicieli w Sejmie Krajowym we Lwowie oraz w Parlamencie austriackim w Wiedniu. W 1913 w miejsce PSL powstało Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, które odgrywało dużą rolę na polskiej scenie politycznej w okresie międzywojennym.

Tak Bolesław Wysłouch, jak i wszyscy prezesi Stronnictwa Ludowego: Karol Eugeniusz Lewakowski 1895-97, Henryk Rewakowicz 1897-1907 i Jan Stapiński 1908-13 byli związani ze Lwowem. Bolesław Wysłouch był wydawcą i redaktorem pism lwowskich: „Przeglądu Społecznego” (1886–1887), „Przyjaciela Ludu” (1889-1902) „Kuriera Lwowskiego” (redaktor naczelny w latach 1887–1919); Karol Eugeniusz Lewakowski ukończył gimnazjum we Lwowie i prawo na Uniwersytecie Lwowskim, we Lwowie był adwokatem, w 1891 roku prezesem tamtejszego Towarzystwa Przyjaciół Oświaty, w 1894 roku współtworzył Towarzystwo Demokratyczne Polskie; Henryk Karol Rewakowicz w latach 1862–68 współpracował z „Gazetą Narodową”, 1884-87 redagował „Kurier Lwowski” i w 1894 roku współtworzył lwowskie Towarzystwo Demokratyczne Polskie; Jan Stapiński studiował prawo na Uniwersytecie Lwowskim i w latach 1894-1903 był współredaktorem „Kuriera Lwowskiego”.

Materiały do historii Polaków na Kresach (1)

W Polsce przedrozbiorowej Trybunały Koronne, czyli sądy szlacheckie drugiej i ostatniej instancji, były od 1578 roku w Piotrkowie (Trybunalskim) dla Wielkopolski oraz w Lublinie dla Małopolski i krótko w Łucku na Wołyniu. W 1581 roku utworzono na wzór Trybunału Koronnego trybunał dla polskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego, zbierający się kolejno w Wilnie, Nowogródku i Mińsku.

W przedwojennej Polsce największe targi na Ziemiach Wschodnich odbywały się w następujących miastach: Targi Wschodnie (krajowe i międzynarodowe) we Lwowie, w Wilnie Targi Wileńskie, w Równem na Wołyniu Targi Równieńskie, w Kołomyi (woj. stanisławowskie) Targi Pokuckie i w Pińsku Targi Poleskie.

Na Ziemiach Wschodnich w okresie międzywojennym Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego działały we Lwowie, Wilnie, Brześciu i Nowogródku.

W okresie międzywojennym na Ziemiach Wschodnich działały cztery Kuratoria Okręgów Szkolnych: 4. Wileńskie z siedzibą w Wilnie i obejmujące województwa wileńskie i nowogródzkie, 5. Poleskie z siedzibą w Brześciu nad Bugiem i obejmujące woj. poleskie, 6. Wołyńskie z siedzibą w Równem i obejmujące woj. wołyńskie oraz 8. Lwowskie z siedzibą we Lwowie i obejmujące województwa lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. Powiaty województwa białostockiego: Grodno i Wołkowysk, czyli Grodzieńszczyzna należały do Kuratorium Warszawskiego (nr 1).

Na Ziemiach Wschodnich Rzeczypospolitej do 1939 roku na polu polskiej oświaty pozaszkolnej działały następujące organizacje, instytucje i placówki: założone we Lwowie w 1869 roku Stowarzyszenia Młodzieży Robotniczej „Gwiazda” i w 1881 roku Towarzystwo Oświaty Ludowej oraz we Lwowie i Małopolsce Wschodniej od 1882 roku Polska Macierz Szkolna i od 1891 roku Towarzystwo Szkoły Ludowej oraz Małopolski Związek Młodzieży Wiejskiej (organ prasowy „Młoda Polska”). We wszystkich województwach wschodnich działała w okresie międzywojennym Polska Macierz Szkolna, Centralny Związek Młodzieży Wiejskiej, Związek Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospolitej i Związek Młodzieży Ludowej oraz Kółka Rolnicze prowadzące pracę oświatową wśród rolników. Działalnością oświatową zajmował się oczywiście Związek Nauczycielstwa Polskiego (w Brodach, woj. tarnopolskie działał Uniwersytet Społeczno-Rolniczy dla nauczycieli), Towarzystwo Uniwersytetów Robotniczych (T.U.R.) oraz Związek Strzelecki i Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet.

Polskie dywizje piechoty stacjonujące na Ziemiach Wschodnich w 1939 roku: 1. Wilno, 5. Lwów, 11. Stanisławów, 12. Tarnopol, 13. Równe na Wołyniu, 19. Wilno, 20. Baranowicze (woj. nowogródzkie), 27. Kowel na Wołyniu, 29. Grodno i 30 Kobryń (woj. poleskie).

Największymi polskimi bankami kredytowymi działającymi na Ziemiach Wschodnich w okresie międzywojennym były: Wileński Bank Ziemski i Towarzystwo Kredytowe Ziemskie we Lwowie.

Do 1939 roku na Ziemiach Wschodnich działały: giełdy pieniężne prowincjonalne we Lwowie i Wilnie, Giełda Płodów Rolnych we Lwowie, dyrekcje kolejowe we Lwowie i Wilnie, dyrekcje poczt we Lwowie i Wilnie oraz lotniska pasażerskie we Lwowie i Wilnie.

W wyższych rzymskokatolickich seminariach duchownych w Wilnie (archidiecezja wileńska), Pińsku (diecezja pińska na Polesiu) i Łucku (diecezja łucka na Wołyniu) studiowało w roku szkolnym 1935/36 147 alumnów, a w małych seminariach duchownych w Wilnie i Drohiczynie nad Bugiem dalszych 159 alumnów.

Liczebność i rozmieszczenie polskiej Policji Państwowej na Ziemiach Wschodnich w 1925 roku: województwo lwowskie: 3069 policjantów, woj. stanisławowskie: 1390, woj. tarnopolskie: 1620, woj. wołyńskie: 2084, woj. poleskie: 1665, woj. nowogródzkie: 1877 i woj. wileńskie: 2809 policjantów. Do 1939 roku liczebność policji zmniejszyła się o kilka procent. W porównaniu z innymi krajami europejskimi Polska nie była krajem policyjnym, gdyż na jednego policjanta w Polsce przypadało więcej obywateli niż w wielu innych państwach.

Materiały do historii polskiego Wilna (2)

Pierwsza polska partia robotnicza Proletariat, utworzona latem 1882 roku w Warszawie, miała swój ośrodek także w Wilnie i delegaci z Wilna brali udział w jej I zjeździe wyborczym w styczniu 1883 roku.

W wyniku napadu Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku, jeszcze tego samego miesiąca – 26-27 września 1939 roku powstała w Warszawie w ramach tworzonego ruchu oporu narodu przeciw najeźdźcom organizacja polityczno-wojskowa pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski (SZP). Do grudnia 1939 roku powołane zostały komendy wojewódzkie SZP, m.in. w Wilnie (okupowanym wówczas przez Litwę) i Lwowie (okupowanym przez Związek Sowiecki). W grudniu 1939 roku zgodnie z zarządzeniem Naczelnego Wodza polskiego w Londynie, gen. Władysława Sikorskiego utworzony został Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), jako organizacja przeznaczona do przygotowania czynnej walki z okupantem niemieckim i sowieckim; SZP stała się trzonem organizacyjnym ZWZ – także na Kresach.

Rzodkiewka to roślina warzywna pochodząca z Tybetu, a obecnie znana w Europie, Ameryce i Australii. Polscy ogrodnicy z Wilna wyhodowali nową jej odmianę, która nazywa się obecnie Wileńską i jest popularna w Polsce, na Litwie i Białorusi.

Założone w Krakowie w 1897 roku Towarzystwo Artystów Plastyków „Sztuka”, które skupiało najlepszych polskich malarzy epoki, m.in. T. Axentowicza, J. Chełmońskiego, J. Malczewskiego, J. Mehoffera, J. Stanisławskiego, L. Wyczółkowskiego, S. Wyspiańskiego, J. Fałata, W. Tetmajera, O. Boznańską, J. Pankiewicza, F. Ruszczyca, K. Sichulskiego, S. Dębickiego, które do 1914 roku było uważane za granicą za oficjalną reprezentację polskiej plastyki, przed 1924 rokiem organizowało swe wystawy we Lwowie, a po odrodzeniu państwa polskiego w 1918 roku także w Wilnie.

Wilno stało się w polskiej tradycji przede wszystkim miastem Adama Mickiewicza, przez różne jego z nim powiązania. Takie właśnie Wilno pokazywał wilnianin młodemu bohaterowi powieści Samolotem nad Polską (Warszawa 1921) czołowy polski ideolog regionalizmu Aleksander Janowski (1866-1944).

Materiały do polskiej historii Wileńszczyzny (1)

Żeńska Wileńska Chorągiew Harcerska, obejmująca swą działalnością województwa wileńskie i nowogródzkie, skupiała w 1938 roku w 15 hufcach, 55 gromadach, 91 drużynach i 6 zrzeszeniach starszoharcerskich 191 instruktorek, 2178 harcerek i 764 zuchów.

Ku uczczeniu pamięci zmarłego w maju 1935 roku pierwszego marszałka Polski, Józefa Piłsudskiego, Rada Ministrów uchwaliła w 1936 roku ufundowanie na Wileńszczyźnie, z której pochodził Marszałek, 100 nowych szkół podstawowych jego imienia. W ich budowie brała udział z dużym entuzjazmem ludność całej Wileńszczyzny.

W latach 1921-28 w Nowogródku było rzymskokatolickie Małe Seminarium Duchowne diecezji mińskiej i od 1925 pińskiej, które w 1928 roku zostało przeniesione do Drohiczyna nad Bugiem.

Polska Publiczna Biblioteka Grodzieńska liczyła w 1939 roku ponad 15 000 książek. Kierował nią aż do wojny historyk Grodzieńszczyzny Tadeusz Jankowski, który zginął z rąk sowieckiego NKWD w Katyniu w 1940 roku.

W latach 1930-39 kierownikiem doświadczalnej stacji zootechnicznej w Świsłoczy (pow. Wołkowysk, woj. białostockie, dziś Białoruś) był wybitny polski zootechnik, docent Mieczysław Czaja, po wojnie profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Dziewieniszki przed wojną były polską wsią w powiecie oszmiańskim w woj. nowogródzkim. I dzisiaj są polską wsią tylko, że obecnie, wbrew woli ich mieszkańców, leżą na terytorium Litwy. Podczas II wojny światowej i niemieckiej okupacji Wileńszczyzny, w latach 1943-44 były tu drukowane trzy polskie tajne pisma związane z Armią Krajową: „Świt” (redaktor dr Wawrzyńczyk), „Z Pola Walki” i „Nasza Wieś” (nakład ponad 2000 egzemplarzy).

Sowieckie czasopisma polskojęzyczne wydawane w Kijowie w latach 1919-1941

Po wygranej przez Polskę wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku i po traktacie ryskim zawartym między rządami Polski i Związku Sowieckiego (Republiki Rosyjskiej i Republiki Ukraińskiej), który ustalał granicę polsko-sowiecką i który zezwalał na repatriację Polaków z bolszewickiego „raju”, z której skorzystało 469 000 Polaków (Krystyna Sierocka Polonia Radziecka 1917-1939 Warszawa 1968), na Ukrainie sowieckiej według danych sowieckiego spisu ludności z 1926 mieszkało nadal 476 435 Polaków, z których 90% mieszkało na wsi. Pozostali Polacy mieszkali w miastach i należeli do klasy robotniczej. Inteligencja polska, tak liczna na Ukrainie do 1920 roku (ok. 300 000 osób – prawdziwy kwiat inteligencji na ziemiach ukraińskich, gdyż inteligencji rosyjskiej, a tam bardziej ukraińskiej było tam niewiele), repatriowała się do Polski.

Związek Sowiecki był rzekomo krajem „przyjaźni ludów”, w którym w teorii (ale tylko w teorii!) nie było dyskryminacji mniejszości narodowych. Władze sowieckie wydawały więc również czasopisma niby polskie. Niby, gdyż nie były one nie tylko z ducha polskie, ale także ich język polski pozostawiał wiele do życzenia, gdyż redaktorami i współpracownikami tych czasopism byli całkowicie zrusyfikowani Rosjanie (rzadziej Ukraińcy) albo ukraińscy Żydzi, którzy znali słabo język polski. Poza tym wydawane przez władze sowieckie wszystkie czasopisma polskojęzyczne były niczym innym jak zwykłą propagandą bolszewicką, i to często o treści polakożerczej. Oto te bolszewickie gadzinówki polskojęzyczne wydawane w Kijowie w latach 1918-1941:

„Biuletyn Głosu Komunisty” 1920
„Foto-Gazeta” 1928
„Głos Armii Czerwonej” – dodatek do „Głosu Komunisty” 1919-20
„Głos Komunisty. Organ Komitetu Kijowskiego Polskiej Sekcji Komunistycznej Partii Ukrainy” –
dziennik 1919-1922
„Głos Młodzieży” – tygodnik 1928-1935
„Głos Radziecki” – dziennik organ Komunistycznej Partii Ukrainy 1935-1941
„Komunista Polski” – organ Kijowskiego Komitetu Centralnego Polskiej Robotniczo-Włościańskiej
Partii Komunistycznej 1919
„Młody Towarzysz” – miesięcznik dla dzieci i młodzieży 1924
„Na Barykady” 1918-1920
„Poradnik Oświatowy” – organ Centralnego Biura Polskiego Komisariatu Ludowego Oświaty Ukrainy
1930-32
„Przegląd Komunistyczny” – organ Biura Polskiego przy KC Komunistycznej Partii Ukrainy 1920
„Sierp” – tygodnik poświęcony sprawom wsi 1922-28
„Stawajmy do Wyborów” – jednodniówka wyborcza 24 X 1924
„Sztandar Komunizmu” – tygodnik Sekcji Polskiej przy Federacji Grup Zagranicznych
Komunistycznej Partii Bolszewików Ukrainy 1919
„Sztandar Pioniera” miesięcznik dla dzieci 1924-1925
„Szturmowiec” – jednodniówka z okazji 13 rocznicy rewolucji bolszewickiej 1930
„Żołnierz Polski. Pismo poświęcone czynowi i doli żołnierza polskiego” – pismo bolszewickie 1920
„Żołnierz Rewolucji” 1920

Zbrodnie katolików litewskich i Kościoła litewskiego (3)
Niepodległość dla Litwinów – piekło dla Polaków


W listopadzie 1918 roku na CAŁYCH ziemiach etnicznie litewskich, tj. na których Litwini stanowili większość ludności, czyli bez polskiego Wilna i polskiej Wileńszczyzny oraz Suwalszczyzny, powstało państwo litewskie, zwane Litwą Kowieńską. Nacjonaliści, którzy objęli w nim władzę, oraz nacjonalistyczni biskupi i księża litewscy triumfowali, bo to dało im potężny oręż do walki z polskością na Litwie.

Już w 1919 roku powstała organizacja Zvalgyby, która zasłynęła z okrucieństw wobec nielitewskiej ludności, głównie Polaków (Marceli Kosman „Orzeł i Pogoń” (1992). Na jej czele stał Liudas Gira (1884 – 1946), znany później pisarz litewski. Był synem Niemca i Polki. Wychowywał go jednak Polak Konstanty Giro-Syryjski, a potem ksiądz litewski z Wileńszczyzny, który był polakożercą. Namówił go do zostania księdzem. Gira ukończył seminarium duchowne w Wilnie, ale święceń kapłańskich nie przyjął. Skończył jako czołowy komunista na sowieckiej Litwie (Mieczysław Jackiewicz „Literatura polska na Litwie XVI-XX wieku” 1991).

Największą partią polityczną na Litwie do maja 1926 roku była Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna. Jej założycielem w 1917 roku i liderem do 1923 roku był ks. Mykolas Krupavičius, jeden z największych w XX w. polakożerców na Litwie, a wiceliderem i później dwukrotny prezydent Litwy Aleksandras Stulginskis, niedoszły kapłan katolicki, który ostatecznie wolał służyć szatanowi niż Bogu.

Pełen nienawiści do Polski i Polaków rząd litewski nie tylko że nie nawiązał stosunków dyplomatycznych z Polską, ale także oddzielił Litwę od Polski przysłowiowym chińskim murem. Nie chciano nawet obsługi pocztowej z Polską. Litwa była zmuszona importować niektóre rzeczy z Polski. Robiono to jednak za pomocą pośredników z innych państw i korzystając z transportu przez Niemcy czy Łotwę, co kosztowało Litwę dodatkowo aż kilka milionów ówczesnych litów. Było to kilka milionów litów wyrzuconych w błoto! Jednak nienawiść nie liczy się z niczym.

Cały kraj przez prowadzoną przez rząd i Kościół litewski antypolską propagandę był teraz w amoku polakożerczej histerii (starczy zapoznać się z przedwojenną prasą litewską, włącznie z tzw. katolicką). Poza Niemcami w hitlerowskich Niemczech chyba żaden inny naród nie był wychowywany w tak wielkiej, wręcz monstrualnej (potwornej, obrzydliwej) nienawiści do kogokolwiek jak byli wychowywani Litwini w nienawiści do Polaków. Ponoć katolicka Litwa była (i jest po dziś dzień) prawdziwym królestwem Szatana!

W Sejmie litewskim 7 grudnia 1926 roku jego wicemarszałek Steponas Kairys mówił tak oto krytycznie pod adresem dotychczasowej polityki Litwy wobec Polski: “…nie chcemy mieć z nimi (Polską-Polakami – M.K.) żadnych ani politycznych, ani gospodarczych związków. Odgradzając się od Polski chińskim murem nie chcemy nie tylko jej widzieć, ale nawet o niej słyszeć. Przez lata naszego niepodległego żywota tego rodzaju praktyka stała się wyznaniem naszego patriotyzmu i w tej formie zastygła. Ludzie nie umieją inaczej podejść do sprawy, jak tylko powtarzając te same (antypolskie) słowa, te same (antypolskie) myśli…”. Poseł polski w Sejmie litewskim Wiktor Budzyński (1923-27) chyba pierwszy określił to „patologiczną nienawiścią do Polski”. Bo czym innym był np. zorganizowany przez Litwinów w Koszedarach w styczniu 1930 roku symboliczny sąd nad królem Władysławem Jagiełłą, z udziałem m.in. niektórych członków katolickiej Kurii Biskupiej w Koszedarach, podczas którego król został oskarżony o poddanie Litwy wpływom polskim, co spowodowało przyłączenie jej do Polski, i za tę „zbrodnię” skazany został na karę śmierci i skreślenie z historii Litwy (“Dzień Kowieński” styczeń 1930).

Niestety w grudniu tego roku (1926) grupa nacjonalistów litewskich dokonała na Litwie zamachu stanu. Usunięto od władzy legalnie wybrany rząd, zlikwidowano Sejm (w którym ostatnio zasiadało 4 posłów polskim), a władzę objęła banda faszyzujących nacjonalistów pod przewodem Antanasa Smetony i Augustinasa Voldemarasa, która rządziła krajem do 1940 roku. Sytuacja Polaków na Litwie jeszcze bardziej się pogorszyła.

Wracając do przemówienia Kairysa, to należy zauważyć, że słowa te nie padły z ust żadnego z księży litewskich w Sejmie, ale z ust działacza Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. Widać, że było u niego więcej roztropności politycznej i chrześcijaństwa niż u tych posłów-księży!

W 1923 roku drogą ustawy rządowej usunięto z życia publicznego Litwy wszelkie zewnętrzne oznaki polskości. Litwinizacji uległy także nazwiska wszystkich Polaków (nawet tych mieszkających poza Litwą). Było to związane z promowaniem języka litewskiego i ogólną walką z wszelką polskością na terenie Litwy, ale miało to także inny cel. Otóż, jak już wiemy, nacjonaliści litewscy uważali się ze jedynych spadkobierców Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL), a postacie historyczne i zasłużone, wywodzące się z WKL uważali za Litwinów. Trudno by było przekonywać Litwinów, że np. Mickiewicz, Kraszewski, Kościuszko, Emilia Plater to Litwini, gdyby nazwiska ich były pisane tak jak oni mieli w dokumentach i jak sami się podpisywali, czyli po polsku. Dzisiaj w Litewskim Muzeum Sztuki w Wilnie jest pełno obrazów znanych malarzy polskich (skradzionych z kolekcji polskich!) ze zlitwinizowanymi nazwiskami. Nie tylko zwiedzający muzeum Litwini, ale także wielu Polaków (widząc takie dziwaczne nazwiska) myśli, że byli to malarze litewscy, tym bardziej, że we wszystkich litewskich publikacjach przedstawia się ich jako Litwinów.

Wybitny poeta polski, laureat literackiej nagrody Nobla (1980), rodem z Litwy Kowieńskiej, Czesław Miłosz (1911 – 2004) tak skomentował zachowanie się nacjonalistów litewskich: „Dawna Litwa nie chciała nikogo nawracać na swój język i wiarę, ta nowa wyznaczyła sobie misję depolonizacji, posługując się argumentem, że przecież to wszystko Litwini, tylko nie uświadomieni”. Których, jak potrzeba nawet przy pomocy brutalnej siły, należy przywrócić narodowi litewskiemu.

Tych Polaków, którzy nie chcieli stać się Litwinami gnębiono niemiłosiernie. Polakom zabrano aż 700 000 ha ziemi ornej, pastwisk, łąk i sadów, co stanowiło aż 1/8 powierzchni kraju! Przeprowadzona reforma rolna pominęła chłopów polskich. Pomimo tego, że na Litwie było 250 000 Polaków, którzy stanowili 10% ludności Litwy, nie było ich zupełnie w wojsku i na urzędach cywilnych. A ci wojskowi i urzędnicy, którzy w przeszłości mieli cośkolwiek wspólnego z polskością, starali się ukryć ten fakt jak najstaranniej przed władzami, aby sobie nie zaszkodzić w karierze służbowej czy aby nie zostali wyrzuceni z tych stanowisk i nie stracili w ogóle możliwości zarobkowania. Bowiem setki osób, które uważały się za Polaków wyrzucono z pracy lub nie chciano ich nigdzie zatrudnić. Stąd polski attache wojskowy w Kownie w latach 1938-39, płk Leon Mitkiewicz (mianowany po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą), w swoich „Wspomnieniach kowieńskich” (Londyn 1968) pisze, że kiedy po zainstalowaniu się w 1938 roku Polskiego Poselstwa w Kownie, rząd litewski wraz z Kościołem litewskim wyrazili zgodę na odprawianie w każdą niedzielę polskiego nabożeństwa w kościele SS. Szatytek w tym mieście, mógł zobaczyć na własne oczy ilu prawdziwych biedaków jest wśród Polaków w Kownie. Biedaków za karę za to, że nie chcieli zostać Litwinami. Na pewno żadna litewska katolicka organizacja charytatywna im nie pomagała!

Z kolei Kościół litewski – jego biskupi w ciągu kilku lat po powstaniu niepodległej Litwy zlitwinizowali w sposób bezwzględny wszystkie parafie, pomimo oporu wiernych w niektórych parafiach z dużym odsetkiem ludności polskiej lub nawet w takich gdzie Polacy stanowili większość parafian. Usunęli język polski jako przedmiot nauczania w seminarium duchownym w Kownie (Sejny znalazły się w granicach Polski), a także całkowicie z katechizacji i z...konfesjonału! Co więcej, język polski został w ciągu kilku lat całkowicie usunięty z użycia w kościołach w całej Litwie; nabożeństwa polskie zostały zlikwidowane, pomimo tego, że w Polsce były odprawiane nabożeństwa w języku litewskim, a w Wilnie była nawet litewska parafia – kościół św. Michała. Księża Polacy zostali praktycznie usunięci ze stanowisk oficjalnych w Kościele, o ile nie zaprzestali zupełnie używać języka polskiego i nie stali się „odpolszczonymi” Litwinami. Księża przyznający się nadal do polskości zostali albo rezydentami bez prawa sprawowania obowiązków duszpasterskich, albo w większości skierowani do parafii czysto litewskich na Żmudzi. Jednocześnie skierowano księży litewskich – i to takich zajadłych polakożerców (polonofobów) do polskich parafii. Np. przywódcę duchowego Polaków w Kownie, ks. Polikarpa Maciejowskiego władze duchowne wysiedliły najpierw do Chwałojni, a następnie do litewskiej wsi Wydsodze na Żmudzi (Leon Mitkiewicz „Wspomnienia kowieńskie” Londyn 1968).

Płk Mitkiewicz wspomina m.in. swoje spotkanie w gmachu Poselstwa Polskiego w Kownie z pewną starszą kobietą, szlachcianką polską z okolic Poniewieża. Mówiła mu: Ja nie mogę, panie, inaczej śpiewać Zdrowaś Maryja, jak tylko po naszemu, ja nie rozumię po ichnemu, po litewsku. Do spowiedzi chodzić nie mogę, bo kunigas (ksiądz – M.-K.) nie gada po naszemu.

Rzecz skandaliczna: biskupi i duchowni litewscy z pobudek czysto nacjonalistycznych, a konkretnie przez skierowanie księży polskich do parafii czysto litewskich i przez odmowę używania języka polskiego, który znało bardzo dobrze wielu duchownych litewskich, uniemożliwiali katolikom polskim pełnego uczestniczenia we mszy św. i korzystania z sakramentów św.!

W Kownie, stolicy państwa, Polacy stanowili ok. 30% ogółu ludności (ok. 30 000!). Po brutalnej litwinizacji kościołów kowieńskich i wszelkiej działalności katolickiej w mieście, pozostały w nim tylko trzy polskie placówki katolickie: klasztor benedyktynów i kościoły Karmelicki i św. Trójcy, w których odprawiane były polskie nabożeństwa.

Klasztor benedyktynów był jedynym polskim klasztorem na Litwie Kowieńskiej i jednocześnie „prawdziwą cząstką Polski w stolicy Litwy”, jak wówczas o nim pisano. Dlatego litewskie władze kościelne i cywilne zabiegały w Watykanie o jego likwidację. Natomiast Polacy robili wszystko, w tym prosząc Watykan o pomoc, aby klasztor utrzymać (A. Gaigalaite „Klerikalizmus Lietuvoje 1917-1940” Wilno 1970). Jednak przegrali. W 1924 roku Litwini uzyskali zgodę Watykanu na wysiedlenie zakonników na głuchą litewską prowincję – do Chwałojni na Żmudzi.

W latach 1924-25 doszło do gorszących scen w kościołach kowieńskich. 20 stycznia 1924 roku banda nacjonalistów litewskich zakłócała odprawianie polskiego nabożeństwa. Następnej niedzieli nie dopuściła do wygłoszenia polskiego kazania, a 2 lutego nie dopuściła do śpiewu polskich pieśni i nieustannym rykiem udaremniła polskie kazanie. 17 lutego banda przeniosła się do kościoła św. Trójcy, udaremniając wygłoszenie polskiego kazania i śpiew polskich pieśni. Ta banda grasowała w kościołach kowieńskich aż do 26 września 1925 roku z błogosławieństwem litewskich władz, policji i litewskiego Kościoła. Tej niedzieli zaatakowała ona polskich wiernych tak brutalnie, że aż lała się krew. Dopiero wówczas biskup kowieński Juozas Skvireckas potępił napastników, ale chyba tylko dlatego, że sprawa stała się bardzo głośna, także poza granicami Litwy. Rząd litewski był zmuszony zabronić nacjonalistom napadanie na Polaków w kościołach. Wielu księży litewskich przyjęło to z oburzeniem.

Polacy protestowali i interweniowali u litewskich władz kościelnych, u biskupów litewskich, w Watykanie. 21 grudnia 1923 roku interweniowali u biskupa żmudzkiego Franciszka Karewicza posłowie polscy w Sejmie litewskim. Nic nie pomogło. Ich memoriał w sprawie prześladowania polskich katolików w Kościele litewskim do Stolicy Apostolskiej także został zignorowany (H. Wisner „Wojna nie wojna” 1978). 150-200 tysięcy Polaków-katolików mieszkających w państwie litewskim nie miało żadnych – ale to żadnych! – praw w Kościele litewskim, chociaż konkordat Litwy z Watykanem z 1927 roku gwarantował im prawa! Polacy-katolicy na Litwie byli traktowani przez Kościół i „katolików” litewskich jak pariasi. I nikt w całym Kościele katolickim nie podnosił głosu sprzeciwu przeciwko temu – przeciwko deptaniu najważniejszego przykazania chrześcijaństwa: miłości Boga i drugiego człowieka! Nikt, czyli także Watykan, który dla świętego spokoju z Litwą ignorował problem! Czyli tolerował zło w Kościele!

Prawda, że Watykan był w trudnej sytuacji i zapewne jakby chciał pomóc, to by wiele nie mógł pomóc w starciu nie tylko ze skrajnie nacjonalistycznym i semifaszystowskim rządem litewskim, ale także równie barbarzyńskim i de facto pogańskim z ducha Kościołem litewskim. Ale nawet pozory ze strony Watykanu wyglądałyby znacznie lepiej niż całkowite ustępowanie Litwinom. Bowiem ustępowanie w takich sprawach to udowadnianie jak niewiele nauka Pana Jezusa i Kościoła jest przestrzegana w całym Kościele katolickim, że Watykan jest niewiarygodny: że co innego uczy wiernych, a co innego robi. A przez to samo także i wierni nie trzymają się nauki Pana Jezusa i Kościoła, gdyż przykład idzie z góry.
Polak na Litwie dla rządu litewskiego nie był człowiekiem. Ale Polak-katolik dla Litwiona- „katolika” także nie był człowiekiem! Było to widoczne na każdym kroku w miejscach publicznych włącznie z kościołami, jeśli Litwin wiedział, że ma do czynienia z Polakiem. Szczególnie widoczne to było w Sejmie litewskim (Seimas). Historyk Piotr Łossowski pisze: „Specyficzną izolacją, a poniekąd nawet oficjalnym bojkotem towarzyskim, objęci byli działacze polscy za Litwie. Szczególnie wyraźnie uwidoczniło się to w odniesieniu do członków polskiej frakcji poselskiej w Sejmie litewskim. Jak wspomina jej przewodniczący, poseł Wiktor Budzyński: „Nikt z Litwinów (w Sejmie) nie witał się z nami, nie nawiązywał znajomości, nawet z najbliższych sąsiadujących foteli. Każdy omijał Frakcję naszą lub poszczególnych jej członków, spotykanych na korytarzach, w obawie o posądzenie go o jakąś znajomość” („Stosunki polsko-litewskie 1883-1939”).

Co więcej, polskich posłów nagminnie wyzywano, a nawet w 1922 roku pobito posła Śnielewskiego, a w księdza Bronisława Lausa litewski poseł Jonas Bildušas rzucił krzesłem.

Wśród posłów litewskich, którzy bojkotowali posłów polskich w Sejmie litewskim była duża gromadka litewskich księży katolickich. No i oczywiście nic nie zareagowali na pobicie posła Śnielewskiego i rzucenie krzesłem w księdza (!) Bronisława Lausa, uważając zapewne, że księżom litewskim tak wolno postępować, że mają na to pozwolenie od Boga.

Wielu księży litewskich wiodło prym w tej nienawiści do Polaków. Np. podczas posiedzenia litewskiego Sejmu Ustawodawczego 6 lipca 1921 roku działacz mniejszości polskiej w przedwojennej Litwie i poseł na ten Sejm z listy polskiej, ks. Bronisław Laus został publicznie nazwany przez posła litewskiej chadecji, księdza Mykolasa Krupavičiusa "wszą"; podobnym epitetem ten ksiądz-poseł obdarzył wówczas wszystkich Polaków mieszkających na Litwie: wszy naszego litewskiego narodu.

Ten sam ksiądz (Krupavičius) w nagrodę za swe polakożerstwo został w 1923 roku ministrem rolnictwa (do 1926). Na tym stanowisku zrealizował szatański antypolski plan. Otóż opracował plan reformy rolnej i ją przeprowadził. Polegała ona na zabraniu Polakom bez odszkodowania aż 700 000 ha ziemi, którą otrzymali chłopi litewscy (P. Łossowski). Polakom zabrano ziemię bez żadnego odszkodowania. Takie postępowanie nazywa się złodziejstwem, a kradzież – zgodnie z Dekalogiem – jest grzechem. Takiego grzechu dopuścił się ks. Krupavičius i za to nie poniósł żadnej kary kościelnej! Bo dla Kościoła litewskiego okradanie Polaków było i jest (np. brutalna kradzież obrazu Jezu ufam Tobie z polskiego kościoła św. Ducha w Wilnie przez arcybiskupa wileńskiego Bsackisa w 2005 roku i usunięcie z niego polskiego napisu „Jezu ufam Tobie”) cnotą!

W 1925 roku z inicjatywy księdza katolickiego Fabijonasa Kemiešisa powstała masowa organizacja – Związek Wyzwolenia Wilna, który siał nienawiść do Polski i Polaków. Polakożerstwo jego pisma „Musu Vilnius” (Nasze Wilno) można śmiało porównać z antypolską propagandą hitlerowską. Hitlerowski minister propagandy i wielki polakożerca Joseph Goebbels zapewne uczył się tego polakożerstwa z lektury „Musu Vilnius”!

Jak wielki był upadek moralny Kościoła litewskiego i jak wielka była jego wrogość do Polski, Polaków i wszystkiego co polskie widać także na przykładzie jego stosunku do odbytej w wówczas polskim Wilnie 2 lipca 1927 roku, za zezwoleniem papieża Piusa XI, koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Biskupi litewscy nie wzięli udziału w uroczystości, razem w władzami zabranili katiolikom litewskim, nawet tym mieszkającym w Polsce, wzięcia w niej udziału, jednocześnie protestowali, że Watykan wyraził zgodę na koronację, a pismo litewskie „Vilniaus Aidas” nazwało bluźnierczo uroczystość „maskaradą i demonstracją polityczną”.

Litewską odpowiedzią na uroczystości koronacji obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie była urządzona z wielką pompą i z udziałem prezydenta Antanasa Smetony antypolska uroczystość oddania hołdu prochom Janusza Radziwiłła (1612- 1655) w Kiejdanach 25 września 1927 roku. Jak wiemy, Janusz Radziwiłł 18 sierpnia 1655 w Kiejdanach zawarł układ ze Szwedami wydając im na łup całą Litwę, a 20 sierpnia zawarł unię ze Szwecją, w której uznał Karola X Gustawa króla szwedzkiego za swego władcę i jednocześnie zrywał więzy z Polską. I właśnie dlatego – za akt zerwania więzów z Polską ten wielki zdrajca Rzeczypospolitej Obojga Narodów przez nacjonalistów litewskich jest uznawany za bohatera narodowego, chociaż prawda jest taka, że nie troszczył się tyle o Litwę co o spełnienie swojej życiowej ambicji – zostania panem Litwy, chociażby pod kopytem szwedzkim. Poza tym nie znał litewskiego – jego językiem był język polski i był człowiekiem kultury polskiej.

Na granicy polsko-litewskiej dochodziło od czasu do czasu do ostrych incydentów z udziałem oddziałów jej pilnujących.

11 marca 1938 roku Litwini zastrzelili na granicy koło Merecza żołnierza polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza Stanisława Serafina. Jak pisze historyk Piotr Łossowski: „W tym czasie cierpliwość polska napięta była już do ostatnich granic, zaś dążenie do rozwikłania konfliktu osiągnęło punkt szczytowy”. 17 marca rząd polski postawił Litwie 18-godzinne ultimatum: albo Litwa nawiąże stosunki dyplomatyczne z polską, które doprowadzą do uporządkowania spraw polsko-litewskich, albo „rząd polski własnymi środkami zabezpieczy słuszne interesy swego państwa”, co zostało odczytane jako groźbę interwencji zbrojnej. Na zwołanym przez prezydenta Antanasa Smetonę 19 marca 1938 roku nadzwyczajnym posiedzeniu rządu, minister spraw zagranicznych S. Lozoraitis powiedział, że dotychczasowa taktyka rządu litewskiego przewlekania regulacji stosunków z Polską doprowadziła do obecnej krytycznej sytuacji, a dowódca armii, gen. Rastikis powiedział, że słaba armia litewska nie jest sama w stanie walczyć z całą armią polską i zasugerował pokojowe rozwiązanie konfliktu. Litwa ultimatum przyjęła. Zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne między Polską a Litwą (P. Łossowski). Sprawy polsko-litewskie zaczęły się powoli normalizować.

Nie wiemy jaki był stosunek Kościoła i duchowieństwa litewskiego do sprawy nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą. Biorąc pod uwagę to, że był on pionierem siania nienawiści do Polski, Polaków i wszystkiego co polskie i wobec jego traktowania katolików polskich w Kościele litewskim w niepodległej Litwie, można przypuszczać, że prawdopodobnie tej wiadomości nie przyjął z radością. W każdym bądź razie nie ma dowodów na to, że przyjął ją z radością i z nadzieją, że poprawią się pod każdym względem stosunki polsko-litewskie, że będą bardziej chrześcijańskie.

Marian Kałuski
(Nr 138)

Wersja do druku

Lubomir - 27.09.16 19:28
Politycy sztucznie stworzonych państewek, boją się swoich prawdziwych, historycznych ojczyzn. Lietuva bez parasola ochronnego Berlina i bez mecenatu kooperanta niemieckich idei - Moskwy, staje się znów politycznym podmiotem polsko-litewskiej unii i polsko-litewskiej wspólnoty państwowej. W czasach unii niemalże wszystkich ze wszystkimi, nie jest to niczym nadzwyczajnym. Ekstremiści lietuviscy najwyraźniej obawiają się, że w przypadku dobrych relacji z Polską, to Litwini i Żmudzini byliby mniejszościami narodowymi w 'polskim morzu'. Takich obaw nie mają np Czesi i Morawianie, mający coraz lepsze relacje z Polską. A przecież tam istnieje większa 'groźba polonizacji', gdy np istnieje Cieszyn {polski} i Czeski Cieszyn czy m.in. Uniwersytet Śląski w Katowicach i Uniwersytet Śląski w Opawie.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1936 roku
Prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej.


20 Kwietnia 1889 roku
Urodził się Adolf Hitler, malarz, dyktator III Rzeszy Niemieckiej, kanclerz i prezydent Niemiec, ludobójca, prawdopodobnie zmarł śmiercią samobójczą w 1945


Zobacz więcej