Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 10.06.16 - 21:17     Czytano: [2760]

Ukraińcy to psychopaci


W każdym narodzie, nie wyłączając narodu ukraińskiego, są ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi, ładni i brzydcy, ludzie kochający drugiego człowieka i ludzie wrogo nastawieni do innych narodów – rasiści, prawdziwi chrześcijanie i pseudochrześcijanie czy wrogowie Kościoła, niekiedy nawet słudzy szatana itd. Dlatego w odniesieniu do narodów nie powinno się generalizować. Jest jeden wszakże wyjątek w odniesieniu do generalizacji. Np. byli wśród Niemców przeciwnicy Hitlera i jego polityki. Jednak faktem historycznym jest, że zdecydowana większość Niemców popierała Hitlera – głosowała na niego i na barbarzyński pod każdym względem program polityczny jego partii. Stąd można zrozumieć i zaakceptować nazywanie ówczesnych Niemców hitlerowcami. Jest także faktem, że większość, powtarzam: większość Litwinów uważających Polaków za swoich największych wrogów (co jest wyssane z palca!) i Ukraińców z dzisiejszej Haliczyny i Wołynia, szczególnie ci, dla których bohaterem narodowym jest faszysta i zbrodniarz-ludobójca Stepan Bandera jest antypolskimi psychopatami. Stąd uogólnienie, że Litwini i Ukraińcy są psychopatami jest usprawiedliwione.

Psychopatami nazwał Ukraińców w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” (12.10.1989) Stefan Kisielewski, znany wówczas tak w kraju jak i na emigracji publicysta, pisarz i kompozytor, który tego nie ukrywał, że nie żywi sympatii względem szowinistów ukraińskich, litewskich i białoruskich, wychodząc z założenia, że narody te, wykorzystywane bądź przez Moskwę bądź przez Berlin, były źródłem wielu nieszczęść dla Polski i Polaków.

Odpowiedział na tę wypowiedź Ukrainiec z Niemiec Bohdan Osadczuk, który także w „Gazecie Wyborczej” (20-22.10.1989) napisał: „...Mistrz humoru nigdy nie słynął z nadmiaru taktu. Ale to, na co sobie w wywiadzie pozwolił – określenie Ukraińców mianem psychopatów – przechodzi wszelkie granice przyzwoitości i to zbliża autora do obozu rasistów...”.

Niestety, wiele, aż za wiele!, ukraińskich książek i czasopism wydawanych wówczas na emigracji (bo sama Ukraina była w okowach Moskwy) może być użytych nawet w sądzie jako dowód na słuszność wypowiedzi Kisielewskiego. To z nich, a nie z bujnej wyobraźni Kisielewskiego zionie wprost patologiczna nienawiść szowinistów ukraińskich do Polski, Polaków i wszystkiego co polskie. Np. organ nacjonalistów ukraińskich (banderowców) „Szlach Peremochy” nazwał bezeceństwem zaśpiewanie na jednym z koncertów jednej pieśni po polsku przez znany w Polsce ukraiński chór „Żurawli” („Kultura” Nr 3-474, Paryż 1987, str. 113).

To tylko psychopata mógł coś podobnego napisać, a drugi psychopata wydrukować. A takich psychopatów wśród Ukraińców w Małopolski Wschodniej (Haliczyny) i Wołynia jest wiele, wiele tysięcy! Stąd Jerzy Pankiewicz w katolickim „Ładzie” (12.3.1989) pisze: „...Dziwi nienawiść do Polski dziś, gdy Litwini „bogatsi” są o doświadczenia stalinizmu... Podobnie z Ukraińcami. Po doświadczeniach głodu lat 30-tych, a wcześniej rewolucji i wojny domowej oraz kolektywizacji (w Związku Sowieckim) mordowali Polaków (podczas II wojny światowej). Może nie byli to ci sami Ukraińcy, ale przecież mieli okazję dowiedzieć się o tym, jak traktowano (tam) ich rodaków”.

Ale czy właśnie psychopata jest w stanie coś zrozumieć, a tym bardziej wyciągnąć z tego właściwe wnioski?! - Nie!

I ci psychopaci po dziś dzień okazują swą „miłość” do Polski, która uważa Ukrainę za strategicznego partnera, wspiera Ukrainę na arenie międzynarodowej, udzieliła niedawno pożyczki Kijowowi w wysokości 1 miliarda dolarówna wieczne nieoddanie!, daje obecnie pracę 400 tysiącom głodującym Ukraińcom przybyłym do Polski za chlebem, polscy Ukraińcy mają wolność działania i liczne przywileje. Tymczasem Ukraińcy np. nie zwrócili polskim katolikom we Lwowie ani jednego zabranego im kościoła (do dziś dnia toczy się spór o kościół św. Marii Magdaleny), Polacy nie mają ciągle Domu Polskiego we Lwowie, przez lata utrudniano odbudowę Cmentarza Orląt Lwowskich. Polacy są dyskryminowani na każdym kroku.

Antypolskość wśród Ukraińców jest żywa nawet wśród ukraińskiego duchowieństwa rzekomo chrześcijańskiego i katolickiego. W artykule księdza Józefa Wołczańskiego pt. „Ekumenizm na Ukrainie”, zamieszczonym w katolickim tygodniku „Ład” z 12 marca 1995 roku czytamy: „...jedna z Polek (w Komarnie koło Lwowa) zwróciła uwagę wojowniczemu księdzu ukraińskiemu na wspólnotę wiary obu obrządków pod przewodnictwem Ojca Świętego. Otrzymała na to swoistą odpowiedź: „Ja do waszego Ojca Świętego się nie modlę”. W niektórych zaś parafiach grekokatolickich archidiecezji lwowskiej – o czym informował autora jeden z unickich duchownych pragnących zachować anonimowość – kapłani opuszczają w kanonie mszalnym imię papieża tylko dlatego, że jest on Polakiem”.

Z kolei w artykule pt. „Pozwólcie im umrzeć po polsku...” („Myśl Polska” czerwiec 2001) czytamy: (...) „Z przerażeniem stwierdzamy fakt, że wśród duchowieństwa (rzymskokatolickiego) młodszego pokolenia i kleryków na Ukrainie (jest to rzecz trudna do zrozumienia) coraz częściej spotykamy osoby wrogo wręcz nastawione do Polaków i wszystkiego co polskie”.

Czy wszyscy Ukraińcy co tak postępują nie są psychopatami?!

Antypolscy pseudochrześcijanie

W ostatnich kilku dekadach jesteśmy świadkami niebywałego wprost upadku wiary chrześcijańskiej na Zachodzie (w tym także w Polsce), który uchodził przez wieki za bastion chrześcijaństwa. Jest wiele powodów ku temu. Jednym z nich jest fakt, że wielu kapłanów wcale nie jest kapłanami Chrystusa, a sporo sióstr zakonnych wcale nie jest chrześcijankami. Oto dwa jakże wymowne dowody na to:

W warszawskim „Słowie. Dzienniku Katolickim” z 28 października 1993 roku ukazała się rozmowa z kardynałem Myrosławem Iwanem Lubacziwskim, arcybiskupem większym Lwowa obrządu grekokatolickiego (unickiego) zatytułowana „Podnosimy się teraz z klęczek”, w której na pytanie związane z nielegalnym przejmowaniem przez ukraińskich grekokatolików polskich kościołów katolickich we Lwowie i Małopolsce Wschodniej: „Czy zdaniem Eminencji możliwe jest porozumienie między Kościołami katolickimi obu obrządków” kardynał Lubacziwskij odpowiedział buńczucznie:
„Jest to niezwykle trudne. My straciliśmy wiele świątyń, które nie zostały nam nigdy zwrócone. Traktujemy Polaków tu, na Ukrainie, tak, jak obchodzono się z naszymi ludźmi w Polsce”.

Ta skandaliczna odpowiedź jest całkowicie sprzeczna z nauką Chrystusa i Kościoła, który nauczał nam kochać drugiego człowieka – nawet wroga (!) i przebaczać doznane winy (tym bardziej, że Lubacziwskij, tak jak wielu Ukraińców, bardzo, a bardzo wyolbrzymiał polskie winy wobec Ukraińców, co jest także nieetyczne!). Jakim chrześcijaninem był więc kardynał Lubacziwskij? Jaki przykład dawał wiernym?

Z kolei w piśmie Polaków litewskich „Znad Wilii” z 21 czerwca – 4 lipca 1992 roku w tekście W. Walukiewicz „Kościół polski w Kownie” czytamy: „Z wstąpieniem Karola Wojtyły na tron papieski w kościele pokarmelickim możemy modlić się w języku polskim. Msze św. odbywają się każdej niedzieli o godz. 12,30. Cieszymy się z tego, ale nieraz prosiliśmy księdza proboszcza o zmianę godziny na wcześniejszą. Jednakże proboszcz o tym sam nie decyduje, uradziliśmy więc prosić Kurię, żeby zezwolono na nabożeństwa w języku polskim w kościele św. Mikołaja (przy klasztorze benedyktynek). Bo to i dojazd dobry, co szczególnie wygodne dla ludzi w starszym wieku. 30 marca wyruszyliśmy w składzie 5-osobowej delegacji do Kurii w tej sprawie, gdzie przyjęto nas bardzo serdecznie. Jednakże po dwóch tygodniach otrzymaliśmy negatywną odpowiedź, ponieważ na takie nabożeństwa nie zgodziły się zakonnice z tego kościoła. Wówczas zwróciliśmy się do przełożonej Zakonu, która zaprotestowała przeciw naszej propozycji i powiedziała, że o nabożeństwach w języku polskim i mowy być nie może...”.

I znowu: ile chrześcijaństwa było w tej zakonnicy?

Jałta była wielkim bezprawiem

W amerykańskiej „Gwieździe Polarnej” (6.4.2013) Józef Kazimierz Kubit pisze, że w reakcji na decyzje konferencji w Jałcie ks. Andrzej Krzesiński (1884-1964), polski filozof i teolog, przedwojenny wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, opublikował książkę zatytułowaną „Poland,s Right to Justice” (The Devin-Adair Co., New York 1946). Zwrócił w niej uwagę, że heroizm narodu polskiego w walce przeciwko hitlerowskim barbarzyńcom został przez aliantów nagrodzony utratą 46 proc. terytorium państwa polskiego na rzecz bolszewickiego tyrana. Wykazał też, że tak zwana linia Curzona została przez aliantów zinterpretowana niezgodnie z prawdą historyczną.

8 grudnia 1919 roku, Rada Najwyższa Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych powzięła uchwałę w sprawie wschodnich ziem Polski. Uchwała ta wyznaczała tymczasową granicę Polski. Przebiegała ona tylko do Sokala i nie dotyczyła terenów Galicji Wschodniej.

W czasie wojny rosyjsko-polskiej, 10 lipca 1920 r., lord Curzon zaproponował tę linię jako linię demarkacyjną między wojskami polskimi i rosyjskimi. Tereny te nie były okupowane przez Rosję 10 lipca 1920 r., jak również później, gdy wojska rosyjskie przesunęły się głębiej w kierunku zachodnim. Tak więc premier Churchill, przemawiając w parlamencie Wielkiej Brytanii, stwierdził niezgodnie z prawdą, że konferencja w Jałcie oparła swoje decyzje na linii Curzona z niewielkimi zmianami na korzyść Polski. Takie miasta jak: Lwów, Borysław, Zbaraż, Tarnopol, Drohobycz, Stanisławów znalazły się w obrębie Związku Radzieckiego.

W książce „Poland,s Right to Justice” ks. Krzesiński wykazał, że decyzje w Jałcie były pogwałceniem zasad Karty Atlantyckiej, zaprzeczeniem zasad prawa międzynarodowego i pogwałceniem umowy polsko-brytyjskiej. Aneksja Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej, według ks. prof. Krzesińskiego, była w sprzeczności z zasadami prawa naturalnego, gdyż ziemie te zamieszkiwała najliczniej polska grupa etniczna – 39,9 proc. Dla porównania liczebność ludności ukraińskiej wynosiła 34,5 proc., a białoruskiej 8,3 proc. Na niektórych obszarach i w miastach ludność polska dominowała. We Lwowie Ukraińcy stanowili zaledwie 15% ludności miasta, a w Wilnie Litwini jeszcze mniej, bo tylko 1% (!) mieszkańców.

Koncerty Artura Rubinsteina we Lwowie

Artur Rubinstein (1887 Łódź – 1982 Genewa) był wielkim polskim pianistą pochodzenia żydowskiego. Prawdziwym maestro. Znany był jako wirtuoz i odtwórca muzyki Chopina, Brahmsa, Schuberta, Schumanna, Dvoraka, Rachmaninowa i Szymanowskiego. W swojej ponad 80-letniej karierze pianisty wystąpił w ponad 6000 koncertach w bardzo wielu krajach. Występował z wieloma uznanymi orkiestrami i dyrygentami oraz grał m.in. z Pablem Casalsem, Jacquesem Thibaud i Romanem Totenbergiem. Był patriotą polskim. Na inauguracji Organizacji Narodów Zjednoczonych w San Francisco w 1945 roku po wykonaniu hymnu amerykańskiego spontaniczne i poza programem zagrał Mazurka Dąbrowskiego. W Krakowie w 1976 roku ukazał się polski przekład jest autobiografii „Moje młode lata”, w której artysta pisze o swojej młodości - edukacji, rodzinie, początku kariery i o ludziach, których spotkał i którzy wywierali wpływ na jego twórczość.

Z książki dowiadujemy się, że w roku 1910 po udanych koncertach w Krakowie Rubinstein debiutował w gmachu polskiej Opery we Lwowie. Rubinstein pisze: „Kiedy światła przygasły, a na sali zapanowała absolutna cisza, wyczułem ten szczególny nieuchwytny kontakt łączący mnie z publicznością, kontakt, który jest dla mnie natchnieniem w czasie gry. Sukces odniesiony tego wieczora należał do najdonioślejszych w całej mojej karierze artystycznej. Odtąd, aż po II wojnę światową Lwów był jedynym miastem, w którym zawsze mogłem liczyć na całkowicie wysprzedaną salę”. To go zbliżyło bardzo do tego arcypolskiego miasta. Tego samego roku jeszcze dwa razy koncertował we Lwowie, ponownie w 1911 roku, w 1912 i 1913 roku, a po I wojnie światowej – już w polskim Lwowie, chociaż był już bardzo sławny i bez przerwy koncertował w wielu krajach, miał ciągle przyjemność wracać do Lwowa, gdzie występował: 15 października 1924, 24 listopada 1925, 14 kwietnia 1926, 25 marca 1927, 13 stycznia 1930, 6 lutego 1931, 11 stycznia 1933, 4 października 1934 i 14 stycznia 1936 roku. Koncertował zazwyczaj w pięknej sali Polskiego Towarzystwa Muzycznego.

Materiały do polskiej historii Wołynia (2)

Zgodnie z wolą szlachty wołyńskiej 26 maja 1569 roku, tuż przed unią lubelską polsko-litewską, przywilejem króla Zygmunta Augusta Wołyń został formalnie wcielony do Korony (Polski), do której należał do III rozbioru Polski w 1795 roku.
W drugiej połowie lat 20. XX w. rząd polski zbudował nową linię kolejową, biegnącą od Stojanowa w województwie tarnopolskim do granicy z województwem wołyńskim i dalej do Łucka. Była to jedna z większych i bardzo ważnych inwestycji kolejowych w okresie międzywojennym, która połączyła Lwów ze stolicą województwa wołyńskiego Łuckiem. Dzisiaj jest to jedna z najważniejszych linii kolejowych w tzw. Zachodniej Ukrainie.

Według danych Biblioteki Narodowej w Warszawie na terenie województwa wołyńskiego w latach 1919-39 wydawane były w różnym okresie czasu i w różnych miejscowościach 144 czasopisma polskie, z tego 67 w stolicy województwa – Łucku i 32 czasopisma w największym mieście na Wołyniu – Równem.

Równe w początkach XVII wieku przeszło drogą posagu na książąt Lubomirskich. Stało się ono centrum ich dóbr na Wołyniu. Lubomirscy przez 200 lat rezydowali w tutejszym zamku, który przebudował dla nich pod koniec XVIII w. w stylu rokokowym znany architekt Jan de Witte. W 1792 roku w zamku tym Lubomirscy gościli Tadeusza Kościuszkę.

Patronami założonej w 1404 roku katolickiej diecezji łuckiej na Wołyniu (po 1945 r. Ukraina) są Polacy: św. Stanisław Kostka i św. Andrzej Bobola.

W Łucku w 1922 roku powstała Biblioteka Publiczna licząca ponad 30 000 książek z daru rządu polskiego i Polskiego Towarzystwa Naukowego we Lwowie. W czasie okupacji sowieckiej miasta w latach 1939-41 jej zbiory zostały spalone w piecach zainstalowanych w zamkniętym kościele ewangelickim.

Wkrótce po zajęciu Krzemieńca przez Niemców, 28 lipca 1941 roku na podstawie listy ułożonej przez nacjonalistów ukraińskich, hitlerowcy aresztowali przedstawicieli tutejszej inteligencji polskiej, głównie nauczycieli znanego Liceum Krzemienieckiego, spośród których w dniach 28–30 lipca 1941 roku 30 osób zostało przez Niemców rozstrzelanych pod Górą Krzyżową.

Podczas wojny z Niemcami we wsi Piatydnie koło Włodzimierza Wołyńskiego w połowie września 1939 roku doszło tu do walk żołnierzy Wojska Polskiego z nacjonalistycznymi dywersantami ukraińskimi współpracującymi z hitlerowcami.

W latach 1939-1945 oddziały ukraińskich organizacji nacjonalistyczno-faszystowskich: Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii zamordowały w bestialski sposób w powiecie kowelskim około 3750 Polaków, w tym kobiety (nawet ciężarne), dzieci, starców i kaleki.

W Łucku 1927 roku został zbudowany nowy okazały gmach Banku Polskiego według projektu architekta lwowskiego, inż. Szczęka.

We wsi Zaborol koło Łucka był piękny pałacyk renesansowy i kaplica katolicka oraz ładny ogród założony przez słynnego ogrodnika Miklera. Od 1859 roku tutejszy majątek należał do Czarneckich.

W Powstaniu Listopadowym 1830-31 wzięło udział na terenie Wołynia 12 księży katolickich diecezji łuckiej.

W latach 30. XX wieku w Równem powstała polska grupa poetycka „Wołyń”, której członkami byli m.in. znani dzisiaj w literaturze polskiej literaci: Czesław Janczarski, Zuzanna Ginczanka, Józef Łobodowski, Jan Śpiewak, Wacław Iwaniuk, Władysław Milczarek.

W latach 30. XX w. w Kowlu na Wołyniu działał Oddział Zjednoczenia Polskich Inżynierów Katolików pod patronatem biskupa łuckiego Adolfa Szelążka, który idee Zjednoczenia gorąco propagował na terenie swojej diecezji.

W 1936 roku założono w Łucku Katolicką Kasę Bezprocentową im. ks. Piotra Skargi.

Horochów od 1795 roku należał do Strojnowskich, którzy wybudowali tu pałac w stylu empire. Na początku XIX wieku pałac posiadał bogate zbiory sztuki, które następnie trafiły do pałacu w Dzikowie koło Tarnobrzegu, własności Tarnowskich.

W Lubomlu urodzili się: Seweryn Lubomlczyk (1532-1612), polski dominikanin, hagiograf i polemista, Stefan Angielski (ur. 1929), polski lekarz, profesor i rektor Akademii Medycznej w Gdańsku, członek Polskiej Akademii Nauk, kawaler Orderu Odrodzenia Polski, Małgorzata Książek-Czermińska (ur. 1940), polski filolog, profesor Uniwersytetu Gdańskiego.

Podczas rzezi Polaków przez nacjonalistyczne bandy ukraińskie Polaków na Wołyniu w 1943 roku Sarny były miejscem, do którego przybyło tysiące polskich uchodźców z eksterminowanych wsi. W maju 1943 roku Niemcy utworzyli w Sarnach oddział policji złożony z Polaków, który bronił miasta i pacyfikował ukraińskie wsie, które były gniazdami ukraińskiego bandytyzmu. Polskich uchodźców Niemcy sukcesywnie wywozili do Generalnego Gubernatorstwa (centralnej Polski) oraz na roboty przymusowe do Niemiec. Pozostałych Polaków w Sarnych wypędził Stalin do komunistycznej Polski w 1945 roku.

Litwini wspierali ukraiński terroryzm

Po uzyskaniu przez Litwę niepodległości po I wojnie światowej, rząd litewski świadomy historycznej polskości Wilna, zamieszkiwanego głównie przez Polaków (Litwini stanowili zaledwie 1% ludności miasta!), a uważanego przez nich za stolicę Republiki Litewskiej (o czym mówiła litewska konstytucja), prowadził jawnie antypolską politykę. Zaślepieni swą nienawiścią do Polski i Polaków Litwini popierali wszystkich i wszystko co mogło nam szkodzić, włącznie ze współpracą z Niemcami i Związkiem Sowieckim, które to państwa były nastawione również wrogo do Litwy. To przykład jak głupie mogą być małe narody opętane szowinizmem narodowym – on odbiera im rozum (także wypadki w państwach bałkańskich w latach 90. XX w. to potwierdzają). Kowno wspierało m.in. antypolskich terrorystów ukraińskich z Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO) 1920-33, a później jej następczyni Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Litwa była bardzo biednym krajem. Pomimo tego rząd litewski wspierał terrorystów ukraińskich pokaźnymi sumami w dolarach. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wystawiało terrorystom ukraińskim fałszywe paszporty. Np. minister spraw zagranicznych Litwy Dovas Zaunius (1929-34) wystawił fałszywy paszport i legitymację korespondenta prasowego m.in. supertorroryście Jewhenowi Konowalcowi, komendantowi UWO w latach 1920-29 i w latach 1929-38 przewodniczącemu OUN, co umożliwiało mu swobodne przekraczanie wszystkich granic w Europie i pobyt we wszystkich państwach. W celu zbierania pieniędzy na działalność terrorystyczną wśród emigrantów ukraińskich otrzymał fałszywy paszport litewski na nazwisko „Biskauskas” inny terrorysta ukraiński, komendant UWO po odejściu Konowalca - Omelan Senyk. Paszport litewski otrzymał także terrorysta OUN Hryhoryj Maciejko, który 15 czerwca 1934 roku zastrzelił w Warszawie polskiego ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, który dążył do zawarcia porozumienia polsko-ukraińskiego! Udało mu się zbiec z Polski – wyemigrował do Argentyny właśnie z pomocą litewskiego paszportu, który był wystawiony na nazwisko Petro Knysz. Maciejko żył spokojnie w Argentynie do 1966 roku jako obywatel litewski. Dzisiaj Ukraińcy uważają go za bohatera narodowego. Decyzją rady miejskiej w Konotopie w obwodzie sumskim na Ukrainie 1 grudnia 2015 roku jedna z ulic miasta otrzymała imię Hryhorija Maciejki.

Pomnik Adama Mickiewicza w Wilnie

Życie polskiego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza (1798-1855), urodzonego w Zaosiu koło Nowogródka miało także swój okres wileński. Mickiewicz przybył do Wilna w 1815 roku w celu podjęcia studiów na polskim (język, studenci, duch, nauka) Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim. Studiował nauki humanistyczne; ostatecznie ukończył uniwersyteckie Seminarium Nauczycielskie w 1819 roku ze stopniem magistra. W okresie studiów i kilka lat po nich ukazywały się w pismach filomatycznych i „Tygodniku Wileńskim” pierwsze jego utwory literackie – w tym „Oda do młodości. Pieśń filaretów”, w 1822 roku ukazał się tu pierwszy tom jego „Poezji”, zawierający m.in. „Ballady i romanse”, a w 1823 tom 2 „Poezji” z „Grażyną” oraz częścią II i IV „Dziadów”. Przez Mickiewicza rok 1822 przyjęty został za datę przełomu romantycznego w literaturze polskiej. Podczas studiów, w 1817 roku, Mickiewicz wraz z Józefem Jeżowski (prezes), Erazmem Poluszyńskim (wiceprezes i skarbnik), Tomaszem Zanem (sekretarz), Onufrym Pietraszkiewiczem i i Brunonem Sucheckim założył Towarzystwo Filomatyczne, będące tajnym patriotycznym stowarzyszeniem studentów. Przystąpili do Towarzystwa, które z czasem przekształciło się w spiskową organizację narodowo-patriotyczną, także Aleksander Bohatkiewicz, Aleksander Chodźko, Jan Czeczot, Ignacy Domeyko, Józef Kowalewski, Franciszek Malewski, Jan Sobolewski oraz siedem innych osób. Jego aktywność, oraz podobnych organizacji wileńskich – Filaretów i Promienistych, nie uszły czujnej uwadze carskich służb policyjnych. Mickiewicz wraz z grupą kolegów został aresztowany i od 4 listopada 1823 do 3 maja 1824 roku był więziony w klasztorze bazylianów w Wilnie, po czym otrzymał nakaz przeniesienia się do centralnych guberni Rosji. Mickiewicz do Wilna już więcej nie powrócił. Ale całe życie żył miastem.

Adam Mickiewicz zmarł w 1855 roku. Trzy lata później (1858) jego przyjaciel Antoni Edward Odyniec, jako pierwszy, rzucił myśl wystawienia pomnika Mickiewicza w Wilnie, który miał wykonać rzeźbiarz Henryk Stattler. Z braku akceptacji projektu przez władze carskie sprawa uległa zapomnieniu.

W 1898 roku przypadała setna rocznica urodzin Adama Mickiewicza. Z tej okazji na Rynku Głównym w Krakowie stanął pomnik poety dłuta Teodora Rygiera, co stało się okazją do wielkiej manifestacji patriotycznej. W tym samym roku, za zgodą władz rosyjskich, odsłonięto w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu, a więc na jednej z najgłówniejszych ulic stolicy, również okazały pomnik Mickiewicza dłuta Cypriana Godebskiego. Mieszkańcy polskiego Wilna także pragnęli uczcić wieszcza i swego krajana przez wzniesienie mu pomnika w jego kochanym Wilnie. Niestety, władze carskie, dążące do depolonizacji Wilna i Kresów, zdecydowanie wyraziły sprzeciw przeciwko tej myśli. W efekcie udało się zrealizować jedynie skromny przyścienny pomnik (brązowe popiersie w neorenesansowej oprawie i napisem po polsku: ADAMOWI MICKIEWICZOWI 1798-1898 oraz medalionem Matki Boskiej Ostrobramskiej) w byłym kościele akademickim św. Jana, z którym Mickiewicz był związany z czasu pobytu w Wilnie. Twórcą rzeźby był wybitny rzeźbiarz polski Marceli Guyski, a koncepcji architektonicznej wybitny architekt krakowski Tadeusz Stryjeński; wykonał ją – w marmurze i piaskowcu – snycerz warszawski Jan Rudnicki.

Po rewolucji 1905 roku, po której Polacy w Wilnie i na Kresach odzyskali wiele praw (m.in. polska prasa, polski teatr, polskie organizacje) mieszkańcy Wilna ponownie pomyśleli o wzniesieniu pomnika Mickiewiczowi. Jednak i teraz „negatywna, wręcz wroga postawa carskiego gubernatora wileńskiego wobec wszelkich – nawet najdrobniejszych – przejawów materialnego uczczenia pamięci Adama Mickiewicza, skutecznie likwidowała wszelkie inicjatywy na tym polu” (Lechosław Lameński).

W 1917 roku diabli wzięli carską Rosję, a w kwietniu 1919 roku Wilno znalazło się w granicach odrodzonego w listopadzie 1918 roku państwa polskiego. W polskim Wilnie (70% ludności miasta stanowili Polacy, Litwini tylko 1%!) wrócono do koncepcji wystawienia pomnika Mickiewiczowi. Pierwszy to uczynił w 1923 roku i nawet wykonał makietę pomnika Zbigniew Pronaszko, kierownik Katedry Malarstwa Dekoracyjnego na Wydziale Sztuk Pięknych odrodzonego polskiego Uniwersytetu Wileńskiego, który miał teraz nazwę: Uniwersytet Stefana Batorego (król polski Stefan Batory był jego założycielem). Makieta miała 12,5 m wysokości i stanęła nad brzegiem Wilnii 31 października 1924 roku. Nowoczesny, kubizujący pomnik nie spodobał się jednak konserwatywnym mieszkańcom Wilna, zamiłowanego w swej barokowej i klasycystycznej architekturze. Projekt nie został przyjęty, a samą makietę zniszczyła powódź wiosną 1938 roku.

Władze miasta rozpisały tym razem konkurs na projekt pomnika, który miał stanąć na placu ratuszowym i w stylistyce miał harmonizować z otaczającą go architekturą. Z całej Polski nadesłano 67 projektów, które rozpatrywało 10 listopada 1926 roku jury w składzie: gen. Lucjan Żeligowski – przewodniczący oraz: wojewoda Władysław Raczkiewicz, prezydent miasta Witold Bańkowski oraz profesorowie: Ferdynand Ruszczyc, Jerzy Remer i Juliusz Kłos z Uniwersytetu Stefana Batorego (USB), Henryk Kunzek i Józef Gałęzowski z Krakowa, Tadeusz Obmiński ze Lwowa, Oskar Sosnowski i Józef Czajkowski (były prof. USB) z Warszawy i mickiewicziolog Artur Górski. Pierwszą nagrodę przyznano Stanisławowi Szukalskiemu z Paryża (10 tys. zł), II Rafałowi Jachimowiczowi z Wilna i III Mieczysławowi Lubelskiemu z Warszawy. W maneżu przy ul. Orzeszkowej otwarto wystawę wszystkich projektów. Opinia publiczna prawie jednomyślnie odrzuciła projekt Szukalskiego, który przedstawiał Mickiewicza nagiego, siedzącego na wysokim cokole w kształcie piramidy schodkowej i karmiącego orła krwią wypływającą z serca. Pod presją opinii publicznej wstrzymano realizację projektu, a w listopadzie 1930 roku Komitet Główny Budowy Pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie w sposób definitywny zrezygnował z urzeczywistnienia koncepcji Szukalskiego. Jednocześnie Komitet rozpisał nowy konkurs, jednak tym razem zamknięty, do którego zaproszono znanych rzeźbiarzy: Xawerego Dunikowskiego, Henryka Kunę (z Wilna) i Edwarda Wittiga (nie mógł przyjąć zaproszenia). W lipcu 1931 roku jury pod przewodnictwem Władysława Skoczylasa wybrało projekt Henryka Kuny. Jego projekt był całkowicie utrzymany w konwencji XIX-wiecznej, ze sztywną postacią Mickiewicza jako kroczącego pielgrzyma, który lewą ręką przytrzymuje do piersi księgę, a prawą uniesioną do góry, przysłania oczy, stojąc na wysokim cokole w formie posągu Światowida, na którego bokach znaleźć się miało dwanaście granitowych płaskorzeźb ze scenami z „Dziadów” (Lechosław Lameński). Komitet ostatecznie 17 marca 1932 roku zaakceptował projekt, który miał być zrealizowany do czerwca 1935 roku. Niestety i ten projekt nie miał szczęścia najpierw z powodów finansowych – świat, w tym Polskę, ogarnął wieki kryzys gospodarczy, krytyki, że Kuna naśladuje paryskie pomniki Antonine,a Bourdelle,a i był problem z jego lokalizacją. Sprawę pomnika w brutalny sposób rozwiązał napad hitlerowskich Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 roku. Hitlerowcy zniszczyli w Warszawie prawie gotowy odlew postaci Mickiewicza, a do Wilna przed wojną trafiło jedynie siedem spośród dwunastu granitowych płaskorzeźb przeznaczonych na cokół pomnika.

W 1945 roku Stalin oderwał Wilno od Polski, włączając je do Związku Sowieckiego. Co nie udało się carskiej Rosji dokonali Rosjanie z Litwinami – odebrali Wilnu w bardzo dużym stopniu polski charakter, wypędzając z miasta około 70% polskiej ludności (107 tys. ludzi). Chociaż w Związku Sowieckim Mickiewicz był uważany za przyjaciela „robotników i chłopów”, Litwini długo – bo 40 lat - nie palili się z postawieniem mu pomnika w Wilnie. Stanął on dopiero w kwietniu 1984 roku u wylotu ulicy św. Anny, w pobliżu zaułka przy kościele bernardynów w charakterystycznym stylu sowieckim (prosty, pozbawiony niemal całkowicie szczegółów o opływowych kształtach. Dzieło rzeźbiarza litewskiego Gediminasa Jokubonisa jest granitowym monumentem wysokości 4,5 m z zachowanymi płaskorzeźbami u podnóża Henryka Kuny. Dla Litwinów nic on nie znaczy. Odwiedzają go licznie - chyba prawie wszyscy – Polacy przybywający do Wilna no i oczywiście miejscowi Polacy, którzy stanowią teraz około 20% ludności miasta. U podnóża pomnika zawsze są świeże kwiaty. Zazwyczaj biało-czerwone.

Polski Tłumacz w woj. stanisławowskim

Tłumacz był do 1939 roku miastem powiatowym w województwie stanisławowskim (po 1945 r. Ukraina, obwód iwanofrankowski). Wcześnie zaczęli osiedlać się tu Polacy, skoro już w 1386 roku, a więc zaledwie 37 lat po przyłączeniu tej ziemi do Polski przez króla Kazimierza Wielkiego, powstała tu parafia katolicka pw. Św. Anny; w 1938 roku miała 5000 parafian i pracowało w niej 4 księży; proboszczem był od 1910 roku ks. Edward Tabaczkowski. Tłumacz otrzymał prawa miejskie magdeburskie w 1448 roku od króla Kazimierza Jagiellończyka. W XVI w. jego właścicielem był Otto Chodecki, wojewoda krakowski. Miasteczko ciągle najeżdżali Wołosi/Mołdawianie, Tatarzy (spalili Tłumacz w 1584 r. i w 1678 r.), Kozacy i Węgrzy z Siedmiogrodu Rakoczego. W 1686 roku król Jan III Sobieski założył w Tłumaczu obóz wojskowy, przygotowując się przed wyprawą wołoską przeciwko Turkom. W pierwszej połowie XVIII wieku Tłumacz należał do Potockich. W latach 1772-1918 miasto było w zaborze austriackim (Galicja). Po uzyskaniu przez Galicję autonomii w 1867 roku (władza przeszła de facto w polskie ręce) w Tłumaczu rozwinęła się polska praca narodowa i oświatowa (Towarzystwo Szkoły Ludowej, Czytelnia Mieszczańska im. Mickiewicza ; w okresie międzywojennym w mieście były 2 polskie szkoły powszechne, gimnazjum państwowe i seminarium nauczycielskie katolickich Sióstr Notre Dame, w mieście był również dom zakonny polskich szarytek). W 1896 roku W. Colona-Walewski i M. Molisak założyli w Tłumaczu polski „Sokół”, który do 1939 roku odgrywał dużą rolę w życiu polskich mieszkańców miasta. Posiadał on swój własny najbardziej reprezentacyjny budynek w mieście z salą teatralną (działał teatr amatorski i chór), salami gimnastycznymi, czytelnią i wypożyczalnią książek; urządzano wieczory towarzyskie i odczyty. Działały liczne stowarzyszenia, jak: Kasyno Mieszczańskie, Katolicki Związek Samopomocy, Związek Polskich Nauczycieli, Towarzystwo Muzyczne im. S. Moniuszki, Związek Szlachty Zagrodowej, Związek Strzelecki, Związek Legionistów, Koło Czarnohorskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Liczne było tu polskie harcerstwo. W 1919 roku Tłumacz znalazł się w granicach odrodzonego w listopadzie 1918 roku państwa polskiego. W 1921 roku miasto miało 5788 mieszkańców, z których 3391 osób deklarowało narodowość polską, 1395 – żydowską, 999 – rusińską lub ukraińską, 1 – czeską, 1 – niemiecką, 1 – rosyjską. 2012 osób deklarowało przynależność do wyznania mojżeszowego, 1951 – do rzymskokatolickiego, 1821 – do greckokatolickiego, 3 – do prawosławnego, 1 – do niewiadomego. Czyli 617 osób wyznania mojżeszowego uważało się za Polaków i aż 822 osób wyznania grekokatolickiego uważało się również za Polaków. Jeszcze wtedy w całej Galicji Wschodniej/ Małopolsce Wschodniej bardzo duży odsetek osób wyznania grekokatolickiego uważało się za Polaków. Niestety, władze polskie w okresie międzywojennym nie interesowali się tym faktem i nic przez to nie robiły aby ta ludność zachowała polskość przez utworzenie osobnej – dla Polaków Polskiej Cerkwi Grekokatolickiej (taka możliwość istniała!). Przeciwnie, w bezmyślny sposób oddano kilkaset tysięcy polskich grekokatolików na pożarcie nacjonalistycznemu i przesiąkniętemu nienawiścią do Polski, Polaków i wszystkiego co polskie duchowieństwu ukraińskiemu pod przewodem renegata – grekokatolickiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. I wielu z tych, którzy jeszcze w 1921 roku uważali się za Polaków, po dwudziestu latach ukraińskiej walki o dusze, w 1943-44 roku masowo mordowali Polaków w Tłumaczu i okolicy (w całej Małopolsce Wschodniej). Pozostałych przy życiu Polaków, po włączeniu przez Stalina w 1945 roku Kresów do Związku Sowieckiego (w latach 1939-41 Tłumacz był pod okupacją sowiecką, a w latach 1941-44 niemiecką), wysiedlono do komunistycznej Polski. Po upadku komunizmu w Polsce w 1989 roku byli mieszkańcy Tłumacza są skupieni w Ogólnopolskim Oddziale Tłumaczan Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z siedzibą we Wrocławiu, w ramach którego urządzają wspólne spotkania, wyjazdy oraz wydają czasopismo pt. „Zeszyty Tłumackie”.

W Tłumaczu rodzili się następujący znani dziś Polacy:

Stanisław Bobe (1908 – 1990 Opole), fotografik i malarz przed wojną pracujący w Stanisławowie, po wojnie w Opolu, autor m.in. cyklu „Portrety Ormian polskich” (180), miał wystawy swoich prac w kraju i za granicą; Alfons Bronarski (1891-1965 Szwajcaria), historyk literatury polskiej, od 1929 docent i od 1937 roku profesor uniwersytetu w Neuchatel w Szwajcarii oraz od 1944 roku wykładowca języka i literatury polskiej na uniwersytecie we Fryburgu, założyciel Muzeum i Towarzystwa Kościuszkowskiego w Solurze (Szwajcaria) oraz współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Polskiego w Rapperswilu; Maria Dawska (1909 – 1993 Warszawa), artystka malarka, w 1933 roku współzałożycielka grupy artystycznej plastyków „Orion” w Stanisławowie, 1956-70 profesor Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu; Jerzy Dereń (1925 – 1975), chemik, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie; Władysław Donigiewicz (1903 – 1967 Londyn), działacz oświatowy, społeczny i polityczny, do 1939 roku kierownik oświaty pozaszkolnej w Kuratorium Lwowskim, po wojnie w Londynie współzałożyciel i prezes Zrzeszenia Nauczycielstwa Polskiego Zagranicą, pierwszy prezes Polskiej Macierzy Szkolnej, 1953-54 prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, prezes Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego „Wolność”; Michał Hoffman (1876 – 1931 Kraków), jeden z czołowych działaczy związkowych i socjalistycznych na terenie Krakowa, 1920-21 i 1923-24 przewodniczący Rady Robotniczej Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) w Krakowie; Andrzej Jurkiewicz (1907-1967 Kraków), malarz, grafik, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (jego uczniami byli m.in. Tadeusz Kantor i Janina Kraupe-Świderska); Józef Lisowski (1912 - ?), duchowny katolicki – kapłan archidiecezji lwowskiej a po wojnie archidiecezji wrocławskiej, psycholog, pedagog, autor podręczników katechetycznych; Stanisław Kazimierz Liszka (1915 – 1976 Londyn), inżynier, po wojnie współzałożyciel i prezes Koła Stanisławowian w Londynie; Ostap Ortwin, właśc. Oskar Katzenellenbogen (1876 – 1942 Lwów), dziennikarz i krytyk literacki, 1934-39 prezes Oddziału Lwowskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich, w 1935 roku odznaczony Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury, zamordowany przez hitlerowców; Mieczysław Szumański (1896 – 1973 Paryż), topograf, pułkownik Wojska Polskiego, 1931-39 komendant oficerskiej szkoły topografów przy Wojskowym Instytucie Geograficznym w Warszawie, podczas wojny szef służby geograficznej Armii Krajowej (AK), po wojnie długoletni pracownik Instytutu Geograficznego w Paryżu (wykonywał mapy Europy Wschodniej); Józef Zbigniew Woroszczak (ur. 1940), sportowiec - czterokrotny mistrz akademicki w podnoszeniu ciężarów w wadze koguciej (do 56 kg), lekarz weterynarii i polityk - 1990-97 prezes zarządu wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) w Szczecinie, 1991-93 poseł na Sejm RP.

Marian Kałuski
(Nr 133)

Wersja do druku

Lubomir - 30.09.16 19:54
Wygląda na to, że wiele można byłoby sobie obiecywać, gdyby prezydentem USA został Donald Trump. Na spotkaniu z Polonią Amerykańską Mister Trump występował w obecności historycznej flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Rzeczypospolitej Ościennych Narodów. Obok Orła Białego Polaków na fladze była Pogoń litewsko-białoruska i ukraiński Archanioł Michał.

Lubomir - 15.08.16 23:00
Przykre, że my wciąż konfrontujemy się wylącznie na płaszczyźnie historycznej. Tak mało współpracy polsko-ukraińskiej wśród lekarzy, restauratorów, ogrodników, sadowników i m.in. technologów. Podobnie rzecz ma się z Litwą. Białorusią, Łotwą i m.in. Estonią a także Królewcem. Historia często kończy dialog ... przed jego rozpoczęciem.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1889 roku
Urodził się Adolf Hitler, malarz, dyktator III Rzeszy Niemieckiej, kanclerz i prezydent Niemiec, ludobójca, prawdopodobnie zmarł śmiercią samobójczą w 1945


20 Kwietnia 1920 roku
Rozpoczęły się VII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Antwerpii.


Zobacz więcej