Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.07.14 - 10:51     Czytano: [2605]

Siewna


Błąka się mgła nad zaspanymi jeszcze dachami miasta zanim na łąkach pobliskich usiądzie i
słońcem pokryje się blacha, zanim ruszą do pracy ludziska i dzwonu wołanie nim echo powtórzy. Kocie łby błysną łysiną i w oknach pojawi się życie, wydłużą się cieniem kominy i drzewa zanim obłok przysłoni szpiczaste kontury, pojawią się nowe i znikną, gdy słońce jak latawiec wzbije się do góry. Pochylone miasto nad obliczem rzeki nieśmiało spogląda na kopułę wieży, która jak księżyc srebro swe rozlewa i dzwonu słucha jak w południe śpiewa. Z każdej strony miasta widać białe mury i ową kopułę zakończoną krzyżem, Chełmska Bazylika nad wszystkie Świątynie jako maszt okrętu, który jeszcze płynie i niesie nadzieję, że nikt nie utonie kiedy się zawierzy Matczynej obronie.
***
W samym centrum miasta na najwyższym wzniesieniu - biała Świątynia - symbol nad symbolami. Szerokimi schodami w cieniu starych drzew idą ludzie: starzy i młodzi, by pokłonić się Panience, podziękować za wczoraj i dzisiaj, poprosić o szczęśliwe jutro. W murach tej Świątyni kruszą się najtwardsze serca, przestaje obowiązywać tajemnica, duszę opuszczają złe myśli, tu rodzi się lepsze jutro, stąd wychodzą inni ludzie: silniejsi i wartościowsi. Na początku każdego września w” Siewną”–odpust jakich mało, na drodze prowadzącej na górkę po obu stronach gęsiego wyrastają stragany, na których świecidełek pod dostatkiem. Zegarki blaszane, pierzaste koguciki, motyle drewniane, wiatraki na drucie, korkowce i gwiazdy szeryfa, balony, i inne cacka. Przekupkom nie zamykają się gęby, ludziska wydobywają z kieszeni zaskórniaki, dzieciaki rozpalone z zachwytu chłodzą się kolorowymi lodami, a złote pazerne osy brzęczą jak wynajęte. Kasyna pod parasolami kuszą. a gry zabierają resztki z kieszeń - jak szaleć to szaleć! Całe rodziny ściągają na taką uroczystość: mieszkańcy Chełma i okolic, bowiem okazja taka zdarza się tylko raz w roku. W tym wyjątkowym dniu nie tylko można usłyszeć pouczające kazanie, pomodlić się, lecz również jest to okazja do spotkania znajomych i przyjaciół, bo na odpust przychodzą z reguły wszyscy. Wrzawa, co najmniej jak na piątej alei i tłok porównywalny - no może troszkę przesadziłem, ale rzadko w Chemie taki bywa. Najdłuższa i chyba najgłówniejsza ulica wiodąca przez miasto aż do najwyższej górki, to niewątpliwie Lubelska, prowadzi od ronda poprzez starą dzielnicę (kiedyś słynną z rozboi) Pilichonki. Zaczyna się od starych, małych nierzadko pochylonych już chat, koszary wojskowe gdzie służył mój brat, a i ja będąc na urlopie miałem okazję zwiedzić ten przybytek, zatrzymany przez WSW, sam nie wiem za co, może dlatego, że moja czapka była bez daszka! Dalej stacja kolejowa Chełm miasto (mały budynek pamiętający jeszcze moją młodość), nawet pochylony kaflowy piec przetrwał do dzisiaj, rzeka Ocherka niczym srebrna wstęga wije się oplatając miasto. Powyżej stacji z wysoka spogląda na Pilichonki młyn Michalenki, tuż za nim park Jordana miejsce gdzie w cieniu starych drzew ludzie szukają wytchnienia po całodziennym trudzie. Tutaj zaczyna się centrum miasta, kolorowe kamieniczki z odnowionymi fasadami jeszcze z czasów, kiedy król Gierek pierwszy i zarazem ostatni przybywał w tym sławetnym mieście. Monarcha wówczas odwiedzał robotników cementowni i fabryki obuwia, pocieszał zapracowane panie obiecując lepsze jutro(skąd my to znamy!)Wszyscy rządzący mówią wciąż to samo, przynajmniej w tej materii nic się nie zmieniło. Chełm - miasto niewielkie, bez drapaczy chmur, bez wysokich hoteli i kasyn - ale są w nim już dwie szkoły wyższe, jest to jakaś nadzieja na przyszłość i zarazem oaza dla młodzieży .
***
U stóp Bazyliki stary rynek wyłożony kostką brukową. Ulice od rynku rozchodzą się w różne strony - jedną z nich jest ulica Lwowska, gdzie do niedawna stały stare, przedwojenne żydowskie budy, w których to właśnie Żydzi mieli małe interesy. Dzisiaj ich miejsce zajęły nowe budynki, cała ulica została poszerzona i zamknięta dla ruchu kołowego. Restauracje, kawiarnie i piwiarnie poszerzyły swoją działalność wychodząc ze stolikami na ulicę. Ogródki te przyciągają masy klientów, to również jakaś forma wypoczynku na (niekoniecznie świeżym) powietrzu. Tym sposobem niegdyś najbrzydsza ulica stała się najatrakcyjniejszą i najbardziej ruchliwą, nawet nikomu to nie przeszkadza, że wiedzie na stary cmentarz. Na pobliskim placu targowym można zaopatrzyć się w tani samogon i papierosy od Ruskich rodem, kupić niezłą kufajkę i buty na srogą zimę dosłownie za grosze. Zapomniano jedynie o istnieniu PKS-u – chyba, że zaliczono go w poczet zabytków, a tych się nie rusza. Z czasów mojej młodości pozostało wiele: kino Zorza, kilka kawiarenek i stare uliczki, na których nawierzchnia nie została naruszona, jedynie dom partii zmienił przeznaczenie i pomniki stalinowskie udały się na zasłużony odpoczynek.
***
Nie byłem na odpuście w Siewną może dwadzieścia lat, ale pamiętam wszystko doskonale: widzę te stragany, radujące się maluchy, słyszę głos przekupek reklamujących swój towar. Pozostały mi w uszach wszystkie odpustowe dźwięki: szelest wiatraków, klaskanie skrzydeł drewnianych motyli i te przerażające strzały z korkowców. Kiedy się zbliża jesień zawsze myślę o odpuście na” Górce”, o Siewnej i żal mi tych straconych lat, które mimochodem przeminęły gdzieś daleko od Ojczyzny, od stron mi drogich, od rodziny.Tylko wiatr nuci tę znajomą pieśń - przypomina mój rodzinny, stary dom, słyszę jak w wierzby się wplątał i tańczył z liśćmi słabsze strącając – to znajomy wiatr...”czasami, żeby coś dojrzeć, trzeba szeroko otworzyć oczy, a czasami wystarczy je zamknąć”. Wystarczy zamknąć oczy by powrócić do minionych lat, by zobaczyć to, co stało się nieosiągalne, by stanąć wśród odpustowego tłumu przy murach białej Świątyni Wystarczy zamknąć oczy, by usłyszeć kazanie i rozmowę dzwonu z miastem, by ciepło rozpaliło dłonie. Zobaczyć słońce jak wstaje rankiem, jak twarz obmywa w Białym Jeziorze, jak małe dzieci idą do szkoły, jak rolnik pole orze. Stanąć na Górce gdzie pod stopami miasto się ściele i pójść na cmentarz gdzie krzyż na krzyżu, tysiące grobów – wśród nich grób siostry, smutny, i szary jak całe życie. Niekiedy smutek rozkosz przesłoni, na śmiech brakuje miejsca i czasu i póki żyje człowiek wciąż goni wśród krzyku świata, ludzkiej niedoli. Marii - na szczęście - zabrakło czasu, więcej goryczy jej życie dało i więcej trwogi. To miasto zmarłych wciąż się rozrasta i częściej widać znane nazwiska - chylę więc czoła z wielką zadumą.
***
Chciałbym raz jeszcze w Siewną na Górce pospacerować wśród tych straganów, kupić wnukowi zegarek blaszany i watę cukrową na patyku, spojrzeć raz jeszcze na dom, w którym mieszkał kiedyś mój Ojciec. Błądzić nocami jak księżyc wśród wąskich krętych uliczek, wstąpić do małej kawiarenki przy kinie Zorza i podziwiać to, o czym zapomniałem. Później pójść do siostry na św. Mikołaja i z balkonu obserwować gwiazdy świecące nad miastem mej młodości. Oglądać na kopule Cerkiewnej odbicie księżyca i wsłuchać się w ciszę, którą zostawiłem tam przed laty.

Władysław Panasiuk
(fot. Urząd Miasta)

Wersja do druku

Panasiuik - 27.09.14 0:52
Dzięki P. Mario za miłe słowa. Pozdrawiam

MariaN - 15.07.14 9:27
Czytając, człowiekowi wydaje się, że tam jest. Miłe przeżycie. Pozdrawiam autora.

Panasiuk - 15.07.14 3:48
Dziękuję Panowie za piękne słowa. Każdy z nas ma swój kościół z uderzającym dzwonem i zapamiętany gdzieś odpust, niekoniecznie w Siewną. Pozdrawiam gorąco

Jan Orawicz - 14.07.14 19:24
Panie POETO Władku i przy tej okazji Pana wędrówki - jakże Miłej,
wprowadził mnie Pan w moje rodzinne strony, bardzo piękne,bo
rozpostarte od Wisły do Noteci, z Puszczą Bydgoską w sercu, w
której dokładnie w środku przyszło mi się na świat.Stąd często
moja dusza,wędruje tam w tamte puszczańskie uroczyska, pełne
zapachu żywicy,zielonego poszumu drzew i śpiewu ptaków. Tam
dorosłem do dziesiątego roku życia.Dalej, leciało mi ono na skraju
tej puszczy, aż do odlotu za wielka wodę! Ale i tutaj mieszkam
nie na betonie,a na łonie natury, z domem otoczonym zielenią,
w której mieszkają ptaki,wiewiórki itp, zwierzątka. Bywa,że nawet
zawita przed dom rogaty jeleń z łanią itp. Obok domu rosną
urocze sosny,lipy i rosochaty włoski orzech.W porach zimowych,
mój przyziemny balkon jest pełen wiewiórek i ptaków, przylatujących
do karmników. W odległości 1OO metrów mam jezioro,nieco dalej
następne jezioro i bagna. Każdy pobyt,w takim miejskim kolosie,
jak Chicago okropnie mnie męczy! Dla mnie jest, to sztuczny świat...
Te same odczucia posiada moja żona i córka z zięciem.Stąd nasz
wybór takiego zielonego miejsca zamieszkania. Serdecznie
pozdrawiam

Robert - 14.07.14 14:53
Szanowny Panie Władysławie, - to jest PIĘKNE. Proza poezją pisana, tak lekka i przenikliwa w obrazy żywa, w pełni duszą i ciałem ożywa – w ten czas który gdzieś się zatrzymał i ciągle trwa.
Z wyrazami Szacunku i Uznania, Robert.

Stary-nowy - 14.07.14 11:25
Panie Władysławie,
Dziękuję za chwilę wzruszeń, które przeżyłem czytając Pana artykuł "Siewna".

Tylko piękne, mądre pióro i dobre polskie serce może stworzyć taką atmosferę, w której człowiek na Obczyźnie biegnie myślą do ziemi ojczystej kiedyś pokrytej wąskimi pasami zagonów... I słyszeć wyraźnie głos kościelnych dzwonów.
Dziękuję Panie Władysławie!
S-n

Wszystkich komentarzy: (6)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1848 roku
We Włoszech z inicjatywy Adama Mickiewicza został podpisany akt zawiązania legionu polskiego.


29 Marca 1837 roku
Urodził się Władysław Sabowski, polski poeta, pisarz, dramatopisarz, dziennikarz i tłumacz (zm. 1888)


Zobacz więcej