Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 15.03.14 - 14:44     Czytano: [1816]

Trójkąt europejski

Ukraina, Rosja, Eurokołchoz



Moje obserwacje czynione na bieżąco w obszarze spraw ukraińskich prowadzą do różnych wniosków i spostrzeżeń.
Wszyscy Ukraińcy chcieli i chcą żyć na odpowiednim poziomie i to jest normalne dążenie większości narodów i społeczeństw.
Żeby ten odpowiedni poziom i dostatek osiągnąć państwo w sensie politycznym, ekonomicznym i gospodarczym musi osiągnąć określony poziom rozwoju cywilizacyjnego.

W sferze politycznej państwo powinno wykształcić odpowiednie instytucje prorozwojowego systemu politycznego oraz ukształtować stabilne rządy większości parlamentarnej.
W zakresie ekonomii państwo ukraińskie powinno zadbać o wdrożenie sprawdzonych już w świecie mechanizmów rynkowych stymulujących rozwój rynku wewnętrznego oraz tworzących powiązania z rynkiem kapitałowym państw rozwiniętych w celu napływu kapitału do rozwoju.
Upłynnienie i urealnienie kursu hrywny i powiązanie tego kursu z mechanizmami rynkowymi ale równocześnie podjęcie skutecznych działań obrony hrywny przed poczynaniami spekulacyjnymi (inflacja => dewaluacja).
No i wreszcie gospodarka, rozwój produkcji, usług, nowe technologie.
Tutaj niestety Ukraina ma bardzo duże zapóźnienia i dlatego jest to największe wyzwanie dla obecnych i przyszłych elit politycznych, ekonomicznych i gospodarczych tego państwa. Z pustego Salomon nie naleje.

Problemy Ukrainy były zauważalne już od czasów ogłoszenia niepodległości po upadku imperium sowieckiego. Kolejne rządy zadłużały się, gospodarka i ekonomia Ukrainy zaczęła się kurczyć, sąsiednie państwa zaczęły traktować Ukrainę jak teren do ekspansji swoich interesów. Zaczął się drenaż i zyski zamiast rozwijać Ukrainę płynęły do miejsca pochodzenia kapitału. Przyszedł kryzys i nastąpił "exodus" wielkich kapitałów z Ukrainy. Tej ucieczki kapitału obcego gospodarka tubylcza nie była w stanie udźwignąć. Kolejne zmiany rządów, oraz bezwzględni, zachłanni oligarchowie (postkomunistyczna nomenklatura) tylko pogłębiły zapaść ekonomii i gospodarki. Janukowycz i rząd zaczęli rozglądać się za pomocą zewnętrzną i dostrzegli dwa kierunki. Pierwszy to UE z Bankiem Centralnym oraz "opiekun" i strażnik putinowska Rosja. Eurokołchoz przeżywa również kryzys i z tego kierunku trudno jest liczyć na duże wsparcie. A po drugie nic nie jest za darmo. Z drugiego kierunku czyli Rosji padły zbawcze deklaracje zimnego czekisty Putina opiewające na 15 mld dolarów oraz obniżenia cen gazu.

Takim to sposobem Janukowycz i Ukraina padli ponownie w objęcia wielkiej Rosji. Rosja tą pomocą robiła Ukrainie krecią przysługę.
Wcześniej to właśnie Rosja podniosła kilka razy ceny gazu i ropy dostarczanej Ukrainie. Na skutki nie trzeba było długo czekać.
Finanse ukraińskie nie mogły tego ciężaru udźwignąć. II połowa roku 2013 była alarmująca dla gospodarki. Oznaki kryzysu wystąpiły ze szczególna jaskrawością. Państwo ukraińskie stało się bankrutem.

Zaczęły padać nieśmiałe deklaracje pomocy ze strony Eurokołchozu oraz podpisania umowy stowarzyszeniowej.
Generalnie Zachód nie chciał i nadal nie chce finansować bankruta leżącego poza obszarem UE. Wówczas do gry włączyli się właściciele międzynarodowego kapitału żydowskiego, w tym i na Ukrainie, którzy zaczęli wspierać tzw. "aktywistów" (w Polsce to nazywa się takich faszystami i antysemitami) domagających się podpisania przez Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Eurokołchozem. Dowódcy tych aktywistów, przeważnie Żydzi udzielali wywiadów prasie zachodniej i izraelskiej w jaki sposób aktywiści organizowali się na Majdanie tworząc opłacane z zewnątrz, karne i podporządkowane komanda do walki z siłami bezpieczeństwa "Berkut". Sytuacja wymknęła się spod kontroli, zaczęły padać strzały snajperów i trupy ofiar bywa, że przypadkowych osób. Janukowycz zauważył, że to on został rozegrany przez tzw. aktywistów i przyrzeczenia ze strony opozycji, że zapewnią mu bezkarność w związku z ofiarami śmiertelnymi można było włożyć między bajki. Po podpisaniu porozumień z opozycją czując zagrożenie życia czmychnął do Rosji (Rostów n.Donem) prosto w objęcia samego Władymira Władymirowicza Putina. Dowiedział się wcześniej, że decyzją Rady Najwyższej Ukrainy pozbawiony został urzędu Prezydenta państwa zgodnie z prawem.
Został zwykłym obywatelem Ukrainy ścigany listem gończym za przyczynienie sie do śmierci ok. 120 osób.

W tym momencie do akcji wkracza wyrachowany, zimny taktyk Putin i zaczyna urealniać wcześniej skonstruowany plan działań w sprawie Krymu, który jak wiemy decyzją Chruszczowa w latach pięćdziesiątych XX w. został przyłączony do Ukraińskiej Republiki Radzieckiej.
Poprzebierani za tubylców krymskich żołnierze rosyjscy dokonują z dnia na dzień aneksji Krymu przy praktycznie biernej postawie świata zachodniego, pogrążonego w ustawicznym kryzysie. Przybyłem, zaanektowałem, zwyciężyłem i co mi zrobicie zdaje się nie reagować Putin na zkonfuzjowanych, sfrustrowanych przywódców Eurokołchozu i ciągle tylko odgrażającego się Murzynka Bambo.

Proces odłączenia Krymu od Ukrainy postępuje. Tubylczy mieszkańcy półwyspu w większości prorosyjscy zapowiedzieli referendum w sprawie przyszłej przynależności tego autonomicznego obwodu Ukrainy. Przepychanki trwają. Rosja zajmuje kolejne obiekty wojskowe na Krymie.
Panuje obecnie dziwna sytuacja na Krymie. Żołnierze ukraińscy nie oddają nawet jednego strzału, a przysięgali bronić ojczyzny do ostatniej kropli krwi.
Widząc to Rosjanie przeganiają żołnierzy ukraińskich z jednostek i okopów nawet kijami i ostrymi słowami.
O co tu chodzi nikt raczy wiedzieć.
W wywiadzie dla prasy niemieckiej Angela Merkel stwierdza tylko lakonicznie, że aneksja Krymu stała się faktem, niejako potwierdzając za nadrzędne strategiczne partnerstwo Rosji i Niemiec.
Do głosu przyłącza się były kanclerz Niemiec Schroeder dając przekaz światu, że to Putin ma rację. Schroeder jak wiemy jest zatrudniony w rosyjskim koncernie gazowym GAZPROM.
Niech mi ktoś powie w tym miejscu gdzie są interesy Rosji a gdzie interesy krajów UE? Jak na tym tle zachowują się Niemcy, członek UE.
Czy UE to fikcja, fatamorgana dla maluczkich?

Zamiast podsumowania zacytuję 3 zdania znanego publicysty Bogusława Jeznacha.

"...Co natomiast czeka Ukrainę? Julia Tymoszenko, która dopiero co wyszła z więzienia, powiedziała zgromadzonym na Majdanie, że Ukraina przystąpi do UE i wszystkie problemy zostaną rozwiązane. Marzący o takiej przyszłości, Ukraińcy powinni zwrócić uwagę na Serbię i na jej europejską drogę. Serbscy politycy (wówczas była to jeszcze Jugosławia) po rewolucji 2000 roku też wszystkim obiecali, że Serbia już w 2004 roku dołączy do UE. Mamy obecnie 2014 rok, a Serbia znajduje się dopiero na początku drogi.
W tym czasie dzięki pomocy „przyjaciół” z USA i UE, Jugosławia rozpadła się na dwie części, a Serbia straciła 15% swoich terytoriów.

Z powodu krytycznej sytuacji finansowej na Ukrainie, Ministerstwo Finansów i Bank Narodowy tego kraju zwróciły się między innymi do Polski i USA z prośbą o przyznanie Ukrainie w ciągu najbliższego tygodnia -dwóch kredytu w wysokości 35 mld dolarów na lata 2014-2015, zwołując w tym celu konferencję kredytodawców. 29 czerwca 2001 roku odbyła się taka sama konferencja również w sprawie Jugosławii, gdzie kraj „otrzymał” około 1,2 mld dolarów. Ówczesny premier Zoran Djindjic napisał o tej pomocy w sposób następujący:
pierwsza transza miała wynieść około 300 mln dolarów. Jednak nagle powiedziano nam, że 225 mln zostanie wydanych na spłacenie długów, które pozostały z czasów Tito. Dwie trzecie tej kwoty stanowiły grzywny, ponieważ Milošević w ciągu 10 lat odmawiał spłacenia kredytów.
Zostało nam jedynie 75 mln.
W ciągu 13 lat „europejskiego kursu” do Serbii wpłynęło z Zachodu jedynie 15 mld dolarów w formie kredytów i inwestycji, ale w tym czasie z kraju wypłynęło ponad 60 mld dolarów. Serbia straciła około pół miliona miejsc pracy, a jej dług państwowy wzrósł trzykrotnie. W tym czasie robiliśmy dosłownie wszystko, czego domagały się od nas UE i Stany Zjednoczone.
I oto taki mamy bilans naszej polityki prozachodniej.
A więc, bracia Ukraińcy, witajcie na naszym wspólnym europejskim „Titanicu”!"

Silniejsi i bogatsi zawsze wygrywali i będą wygrywać. Opowiastki o szczodrości i bezinteresowności bogatych państw unii można włożyć między bajki. Polityka, ekonomia, gospodarka to elementy bardzo ze sobą powiązane we współczesnym świecie. Każde państwo poważne będzie używać tych elementów w swoim oddziaływaniu na otoczenie.
Jedno jest pewne. Kiedy zacznie już ten "Titanic UE" tonąć z góry trzeba założyć, że kto dobrze umie pływać ma szanse uratować się, ale czy przeżyje wówczas obecne państwo ukraińskie i również polskie w obecnych granicach? Trzeba mieć prorocze sny.

Jan Kosiba

Wersja do druku

Babcia Konstancja - 23.04.14 10:09
Bogusław Jeznach to komunistyczny szpicel i konfident pochodzenia żydowskiego.

Poszukiwania w internecie naprowadziły mnie na ślady powiązania tego dziennikarza i publicysty z komunistyczną bezpieką.
Potwierdzają się spostrzeżenia wielu patriotycznych dziennikarzy i publicystów, że w mediach działa bardzo wielu konfidentów i szpicli poprzebieranych za dziennikarzy.
Wg. IPN Bogusław Jeznach okazał się agentem tajnych komunistycznych służb bezpieki. Tak wynika z dokumentów będących w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej. Mimo tego nadal działa i publikuje w wielu witrynach internetowych i forach.
Dowodem tego jest przytoczony cytat w artykule Trójkąt europejski."
To jest tylko następnym śladem, że macki polskiej bezpieki sięgają w każdy zakątek prywatnego życia wszystkich Polek i Polaków.

Lubomir - 16.03.14 13:12
Lepiej żeby Niemcy napinali muskuły w swoim własnym imieniu a nie przebierali się za Polaków, zarówno w kwestiach Ukrainy, jak i m.in. w kwestiach swojego innego wojennego sojusznika - Lietuvy. Polska potrafi mówić swoim własnym głosem i przez pryzmat własnych doświadczeń historycznych. Ukraina Wschodnia ciąży w stronę Rosji, Ukraina Zachodnia nie dąży do unifikacji z Polską. Zatem nie ma sensu zaognianie konfliktu. Nie w interesie Polski leży popieranie stworzonych przez Hitlera ukraińskich ober-ludzi czy ich kontynuatorów. Oczywiście historyczni ignoranci, fałszerze historii, czy adwokaci Grossdeutschland, będą udawać, że jest bez znaczenia, czy ktoś jest banderowcem, czy przeciwnikiem hitlerowsko-banderowskiego towarzystwa ludobójców. Polska ma sojuszników sprawdzonych na angielskim i amerykańskim sprzęcie, zarówno w Bitwie o Anglię, jak i w Bitwie o Monte Cassino. Polska nie potrzebuje porad niemieckich prowokatorów, militarystów czy lobbystów zbrojeniowych. Ci nigdy nie życzyli dobrze Polsce, Polakom i polskości.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1988 roku
Zmarł Jonasz Kofta, polski dramaturg, satyryk (ur. 1942)


19 Kwietnia 1882 roku
Zmarł Charles Robert Darwin, twórca teorii ewolucji biologicznej (ur. 1809)


Zobacz więcej